Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Dark popatrzyła znacząco na to jak zagradzasz jej drogę. Przeczesała włosy dłonią i westchnęła słuchając Twoich wątpliwości. - Pomogę Ci się zdecydować - stwierdziła srogo. Nagle, pomimo swoich obrażeń chwyciła Cię za szyję i podniosła do góry. Powietrze, siła i możliwości ratunku z Ciebie uleciały. Dark Cię dusiła. Byłaś w powietrzu oparta o drzwi. Dark nie ściskała mocno, nie musiała. Każda sekunda zdawała się być wiecznością, w której szarpiesz się o oddech. Łzy napłynęły Ci do oczu, ale Dark wciąż nie dawała za wygraną. Nie potrafiłaś w takiej sytuacji użyć nawet magii. Szarpanie się nic nie dawało. Czułaś, że zaraz odpłyniesz. Wtedy też uścisk Dark się rozluźnił i postawiła Cię na ziemi z powrotem. Upadłaś na kolana, kurczowo łapiąc powietrze. - Rozumiesz? Pragnij swoich marzeń, tak bardzo jak pragnęłaś żyć - stwierdziła ponuro. - Rainbow, wspominała mi, że jedzie z Twilight do Canterlotu. Mają coś do załatwienia u samej księżniczki Celestii. Co z tym zrobisz Twoja sprawa.
  2. Na Twój cichy szept klacz odsunęła się delikatnie od Ciebie. Zrobiła to tak, byś mógł patrzeć jej w oczy, gdy potem je otworzyła. Dwa roześmiane i spokojne klejnoty były wlepione w Ciebie. Owa sytuacja w ogóle nie wprawiała jej w zakłopotanie. Klacz westchnęła pytająco i dalej na Ciebie patrzyła.
  3. Zignorowałeś wewnętrzne ostrzeżenie. Poddałeś się lenistwu. Jedyne co poczułeś to spokój i beztroska. Wszelkie problemy, które Cię zawsze dotyczyły, były teraz niczym. Świat wydawał się czymś niepotrzebnym w obliczu tego miejsca w którym byłeś. Poczułeś jeszcze jedno nim całkiem odpłynąłeś. Moc. Po chwili, lub raczej po upływie kilku niezamierzonych godzin, była noc. Chłód nocy wybudził Cię z transu, a uczucie mocy powoli słabło...
  4. Dark spojrzała tylko na Ciebie i prychnęła. Nie dawała teraz za wygraną, ruszyła dalej. Starała się wyminąć Cię, ale pokracznie jej to wychodziło ze względu na ból. - Jeszcze przed chwilą dałaś za wygraną, więc po co teraz chcesz się starać? - spytała zatrzymując się przy drzwiach.
  5. Na imiona Twoich kompanek Timber tylko kichnął i je zignorował. Twilight i Shiva cicho zachichotały rozbawione nieufnością wilka wobec obcych. Gdy zajrzałeś do koszyka przytachanego przez Timbera, ten stał obok Ciebie pełen dumy. W środku było trochę owoców, na których były ślady zębów wilka. - Zdaje się, że przed finałową bitwą nie będziecie głodni - stwierdziła wesoło Shiva. Choć owoców było niewiele, wystarczyły one, by zabić swój głód i zostawić część dla Twilight.
  6. Klacz poruszyła się gwałtownie, gdy tylko się w nią wtulałeś, lecz nie zbudziła się. Suzanne pachniała słodkim jabłkiem i cynamonem. Wtuliła się w Ciebie jeszcze bardziej. Barwa jej sierści była pełna jej ciepła, ciepła i spokoju, którego Ci ostatnio brakowało. Świat nie istniał, nawet pomimo iż czułeś każdą sekundę spędzoną razem z nią...
  7. - Rozumiem... - odparła władczyni wody i lodu. - Mam jednak wrażenie, że nie wiesz wszystkiego o swoich przodkach. Przeszłość jest teraz taką samą zagadką jak przyszłość. Powoli ruszyłeś w drogę powrotną. Doskwierał Ci drobny głód, ale nie zważałeś na to. Nie mogłeś, jeszcze nie teraz. Kopyto za kopytem zbliżałeś się do pierwszych gigantów po obu stronach. Ci klęknęli, gdy przeciąłeś ich spojrzenie. Instynktownie odskoczyłeś do tyłu i w gotowości do walki, jednak nic więcej się nie stało. - Zdaje się, że w zbrojach są dusze Twoich przodków Magnusie. Nightmare Moon i jej sługusy są pełni okrucieństwa - stwierdziła ponuro Twi. Gdy ruszyliście dalej, kolejne zbroje klękały przed Tobą, a wrota do tej sali same się otworzyły jak tylko do nich dochodziłeś. Sala bankietowa, która była jeszcze przed chwilą pełna mgły, teraz była przejrzysta, choć wciąż dotknięta uszkodzeniami czasu. Czas w klepsydrze powoli upływał, ale mieliście go jeszcze wystarczająco dużo. Wróciliście na plac treningowy, który kąpał się teraz w blasku słońca i ostatniej walki jaka miała tu miejsce. Było tu jednak coś co przykuło Twoją uwagę - Twój stary kompan, Timber. Szarpał jakiś koszyk, ale musiał być on ciężki, gdyż nie przychodziło mu to z łatwością. Gdy ten Cię spostrzegł porzucił koszyk i chwilę się przyglądał jakby miał problem z rozpoznaniem Ciebie. Mimo zmienionych tatuaży popędził po chwili do Ciebie okazując swoją tęsknotę.
  8. Niespokojny oddech Suzanne wkrótce zelżał, aż wreszcie był spokojny a nawet wesoły. Spojrzałeś na jej twarz by sprawdzić jak się teraz ma. Uśmiechała się przez sen. Taki widok nieco Cię uspokoił po ostatnich wydarzeniach i sam zapadłeś w drzemkę. Po prostu przymknąłeś oczy na chwilę... Szybko jednak zostałeś wygnany z krainy snów. Przebudziłeś się w nieco dziwnej pozycji. Ty i Suzanne byliście wtuleni w siebie, choć ona wciąż spała.
  9. Dark uniosła jedną brew z poważnym wyrazem twarzy. - Chyba wiem co Ci teraz chodzi po głowie - stwierdziła w odpowiedzi na Twoje westchnięcie. - A co jeśli Ci powiem, że jest sposób? No, ale Ty już zrezygnowałaś, więc pójdę i nie będę Ci przeszkadzać - oznajmiła lekceważąco i wstała z łóżka. Diablica skierowała się do wyjścia w swoim powolnym kalekim tempie.
  10. Weszłaś do pokoju i od razu się położyłaś. Biłaś się z własnymi myślami. Na próżno szukałaś w łóżku odpoczynku. Ucieczka i świadomość tego, że wszystko się posypało nie dawała Ci spokoju. Wierciłaś się chwilę, a potem tylko patrzyłaś w sufit i słuchałaś przenikliwej ciszy. Nagle drzwi się otworzyły. Stała w nich Dark. Pokuśtykała do Twojego łóżka i dosiadła się obok. Patrzyła na Ciebie w skupieniu. - Mówże - zaczęła. - Co się dzieje, na bank temu zaradzimy.
  11. Radość w którą wprawiała Cię pieśń natury i otaczająca przyroda, nieco osłabiły Twój zapał do zbierania ziół. Spacerowałeś po prostu po lesie i odpoczywałeś od wszystkiego. Przysiadłeś na chwilę, by po prostu popatrzeć na to wszystko nie spiesząc się. Zbieranie dziś nie szło Ci najlepiej, więc przynajmniej mogłeś odprężyć się. Wdychałeś czyste powietrze lasu i przymknąłeś oczy rozkoszując się tą chwilą spokoju, którego ostatnio Ci brakowało. Długo jednak nie cieszyłeś się. Poczułeś jakby coś chwyciło Cię za serce i skłaniało byś porzucił wszystko. Lenistwo Poderwałeś się niespokojnie. Świadomość, że nawet spokojnie nie możesz odetchnąć, sprawiała, że czułeś się więźniem księgi.
  12. Obelisk od razu zareagował na Twoje życzenie. Symbole znów tańczyły w powietrzu i zmieniały się. Po krótkiej chwili były gotowe. Treść życzenia: Życzysz sobie, by wasza misja zakończyła się powodzeniem, chcesz przywrócić równowagę która została zaburzona i chcesz, by zło które nęka tą krainę, zostało powstrzymane. Słyszałeś znaczące westchnięcie Shivy. - Wydawało mi się, że powodzenie zapewniłeś sobie dzięki temu amuletowi. Przodkowie przygotowali Ci coś specjalnego, a Ty to zignorowałeś. Obyś tego nie żałował. Nim zdołałeś cokolwiek odpowiedzieć, poczułeś jakby całe Twoje ciało było rozrywane. Pomimo tego uczucia nic konkretnego się nie działo. Każdy cal Twoich mięśni zdawał się wyć z bólu, upadłeś na kolana. Przez chwilę miałeś wrażenie jakby coś oplatało Twoje ciało. Wrażenie jednak było rzeczywistością. Tatuaże, które były niegdyś symbolem przynależności do miejsca gdzie żyli przodkowie, rozrastały się na całe ciało. Każdy wektor przeplatał się z innym, aż wreszcie wszystkie skupione były przy lewym oku. Gdy to się skończyło, symbole znikły, a obelisk przestał świecić. Dopiero teraz dotarły do Ciebie słowa towarzyszek. - Stało się coś? - pytała Twilight. Jednak jej słowa przelatywały Ci przez głowę, jakbyś porządnie nią przywalił.
  13. To co powiedziałeś, było tym co Suzanne pragnęła usłyszeć. Klacz uśmiechnęła się przez łzy, zamknęła oczy i położyła łeb z powrotem na podłodze. - Rozumiem... Dziękuję Ci Ren - wydusiła z siebie. Jej rozpacz wciąż w tkwiła gdzieś w sercu, ale na pewno zelżała.
  14. Twilight spojrzała na Ciebie w zamyśleniu. Zdawała się przez chwilę sama rozważać przywrócenie do życia Shivy, jednak jej słowa zgasiły tę ścieżkę. - Czego ja bym sobie zażyczyła? - powtórzyła po krótkiej chwili. - Zważywszy, że Twój wybór będzie miał wpływ na dalsze losy, a nie to, że tylko kogoś uratujesz i prawdopodobnie nie możesz życzyć sobie więcej życzeń, to ja zdecydowałabym się na to by przyszłość była dobra. W ten sposób, jakoś wykluczysz opcje szerzenia zła. Jednakże - kontynuowała. - Jeśli życzenie będzie zbyt ogólne, może zostać opacznie rozpatrzone, więc musisz to sprecyzować, choć powinieneś też wziąć pod uwagę możliwość zmiany przyszłości, wtedy też życzenie będzie miało fatalne skutki do oczekiwanych.
  15. Nawet jak ogarnąłeś błąd, który wskazałem, nie zaszkodzi, jeśli przeczytasz to do czego Cię odesłałem . Po krótkim spacerze wróciłaś do domu. Tam była już cała rodzina. Siostra użerająca się ze swoim dzieckiem, które było tym rozbawione. Matka gotująca coś w kuchni, przy jednoczesnym flirtowaniu z Twoim ojcem. Frost, nawet klepnął Fire w pośladek z rozbawieniem i czule pocałował ją w czoło. Nawet Dark spędzała czas ze wszystkimi, bacznie ich obserwując. Flame, gdy Cię dostrzegła nie kryła zdziwienia, że wróciłaś dziś do domu, jednak nie wdawała się w dyskusję. Wszyscy byli zajęci, robili to co zwykle choć w wyjątkowy sposób, dziś po prostu wszyscy wyglądali na szczęśliwych.
  16. Suzanne drgnęła niespokojnie, gdy objąłeś ją skrzydłem. Nim wypowiedziała jakiekolwiek słowa, wpierw pozwoliła sobie na chwilowe ochłonięcie, zupełnie jakby łzy hamowały wszelkie słowa. Jak tylko miała przemówić, spojrzała Ci prosto w oczy. - Czy to źle, że raz na jakiś czas jestem egoistką? - spytała z nadzieją w oczach.
  17. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Strider vs Miku Hulk(reth) vs Saber Dr. Doom alias Działo Orbitalne (pozdrowienia dla Plothorse ) vs Nero Talon vs I-no Ghost Rider vs Ageha AJ & Natsu survival Swoją drogą, że Plothorse jeszcze sam nic nie skomentował ?
  18. Druga linijka opis przemyśleń, dialog czy jakiś komentarz o_O? Odsyłam Cię tutaj. ______________________________________________________________ - Raczej zniszczyłaś to co miałaś podstawione pod nos, bez Twojego wysiłku - doszła Cię odpowiedź, tak jak kiedyś z wewnątrz, gdy mówiły do Ciebie Twoje opiekunki. - Nie sądzisz? Nadszedł czas by się postarać. Szept ten pojawił się, wraz z krokami, które stawiałaś ku swojemu domowi.
  19. Twilight w ciszy obserwowała całą sytuacje. Shiva w zbroi zaś skierowała się ku Tobie. - Dobry z Ciebie kuc Magnusie - zaczęła Pani Jeziora pogodnym głosem. Potem jej ton przybrał na sile. - Jednakże... Jednakże nie mogę się na to zgodzić. Z trzech prostych przyczyn. Pierwsza, to życzenie jest potrzebne do innej Twojej przygody. W końcu przodkowie Cię w jakiś sposób wybrali do pewnego przedsięwzięcia. Drugi, żyje znacznie dłużej niż zwykłe kucyki, więc nawet gdybyśmy potrzebowali mojego powrotu do życia, została bym sama po pewnym czasie. Trzeci... zmarli potrzebują odpoczynku, nie sądzisz?
  20. Suzanne była w szoku. Jeszcze przed chwilą zdawała się pogodnieć, a teraz na jej twarzy gościło przerażenie. Oczy klaczy zaszły łzami. Suzanne znów spuściła łeb i zwinęła się w kłębek. Nie rozpłakała się, lecz cicho szlochała. - J-jestem złą siostrą - szepnęła w ciszy, w której było słychać jej ciche zawodzenie.
  21. Powolnym krokiem ruszyłeś korytarzami uczelni do wyjścia. Towarzyszył Ci jedynie własny stukot kopyt. Wkrótce szedłeś tłocznymi ulicami Canterlotu. Minąłeś kilku znajomych, przywitałeś się, ale nie wdawałeś się w głębszą dyskusję. Twoim celem był pobliski las i to właśnie do niego zmierzałeś, ignorując wszystko co Cię otaczało. Wkrótce gwar miasta stawał się coraz cichszy, a Ty byłeś bliżej wyjścia z miasta. Strażnicy wypuścili Cię bez słowa, teraz już mogłeś przespacerować się w ciszy i spokoju do lasu. Schodziłeś krętą ścieżką, która była jedną z odnóży drogi głównej. Udeptana ziemia pełna kamyków miała swój urok przy schodzeniu. Zbliżało się południe, gdy dochodziłeś do lasu. Słońce przyjemnie grzało, a knieja aż zapraszała w swój cień. Nie przyszedłeś tutaj jednak odpoczywać, zioła same się nie nazbierają, a wkrótce mogą być potrzebne. Zacząłeś się zagłębiać w zagajnik stąpając po suchym runie leśnym. Znalezienie dziś wartościowych ziół będzie problemem, ale przynajmniej sobie pospacerujesz. Dźwięki lasu, to jest lekki szum drzew, sporadyczne nawoływanie jakiegoś zwierza czy krzyk ptaków umilał Ci ten czas poszukiwań. Zagłębiałeś się coraz bardziej w dziką puszczę i dzięki temu Twoje wysiłki zostały nagrodzone. Trochę wilżyny ciernistej samotnie rosnącej na słabo oświetlonej polance.
  22. Czerwone symbole w powietrzu znikły, w ich miejsce pojawiło się oślepiające światło z obelisku. Błysk ten trwał zaledwie ułamek sekundy, a gdy wszystko powróciło do normy, miałeś na sobie łańcuszek z amuletem prezentującym uskrzydloną czaszkę jednorożca. Nim zdołałeś wydać z siebie komentarz, symbole znów się pojawiły. Od teraz, zgodnie z prośbą masz przedmiot dający Ci możliwość walki z bogami.
  23. Moon złapała Cię za czupryne i podniosła Ci nieco głowę do góry, tak byś mogła patrzeć na niebo. Czyste, błękitne niebo z przyjemnie grzejącym słońcem, to właśnie pokazał Ci Twój stróż. - Pesymizm jest jak patrzenie się w ziemie, dostrzegasz tylko małą część świata. Pozytywne myślenie pozwala dosięgnąć nieba - odparła Moon. - Bardzo chętnie bym jeszcze pogadała, ale muszę wracać do pracy przy zwierzętach i ogrodzie. Powodzenia Lightie
  24. Gdy wasze spojrzenia się zbiegły, widziałeś uwięzione klejnoty w oczach klaczy, które były głębią morskiej laguny. Drżały one z niepewnością. Powieki lekko napuchnięte od łez oraz i nieco przekrwione białko gałek ocznych dawało Ci do zrozumienia, że Pyde Cię ukatrupi. Mimo tego wszystkiego na pysku Suzanne zagościł niewielki uśmiech. Jej twarz była teraz niezmiernie urocza, gdy się tak delikatnie uśmiechała, będąc jednocześnie wciąż przybitą. - Nic się nie stało - odparła krótko. - Masz jeszcze ochotę posłuchać mojej gry? - spytała niepewnie i ukryła spojrzenie, kierując je na ścianę. Nim zdążyłeś odpowiedzieć, drzwi od domku się otworzyły z impetem. Pyde męczył się, żeby schować harfę tam gdzie jej miejsce. I pomimo, iż używał przy tym magii, to wciąż był dla niego wysiłek. - Możesz z tym poczekać braciszku? - Suzanne zwróciła się z prośbą do Pyde'a. Ten tylko się roześmiał i znów przylewitował do siebie paczkę papierosów. - To żart prawda? To jakiś głupi żart? Wynieś na zewnątrz, przynieś z powrotem, znów wynieś, zrób to, zrób tamto? - spytał pełen nerwów, a jego atakujący wzrok spoczywał na Suzanne. - Proszę... - Myślałem, że tylko dla rodziców byłem popychadłem, ale... - stwierdził z pretensją, a potem, gdy przypomniał sobie o Twojej obecności przygryzł wargę do krwi. Zrobił to dość mocno, bo od razu dwie czerwone krople uderzyły o drewniane panele na podłodze. Pyde tylko się odwrócił i zniknął z miejsca gdzie stał. Uciekł od was za pomocą magii. Zostałeś sam z Suzanne w ciszy, która przewiercała myśli.
  25. - Bardzo chętnie, ale mniemam, iż jesteśmy tu uwięzieni, póki nie wykorzystasz pozostałych pomocy - stwierdziła Shiva, zresztą trafnie, gdyż wciąż nie mogłeś się cofnąć dalej niż na trzy metry od obelisku. - Przedmiot i życzenie... Tak proste, ale zarazem trudne. Zwłaszcza, że ma to głębszy cel - zaczęła oznajmiać swoje przemyślenia Twilight. - Co oznacza, że zamek był częścią czegoś większego, a Nightmare Moon zajęła go, nie wiedząc o tym co tu drzemało. Więc jeśli mamy o coś prosić, to musimy wziąć pod uwagę Twoich przodków Magnusie. Wtedy też dopiero będziemy mogli ruszyć dalej. - Nie żeby coś, ale czas leci...
×
×
  • Utwórz nowe...