Skocz do zawartości

Maćko z Bogdańca

Brony
  • Zawartość

    455
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Maćko z Bogdańca

  1. Maćko z Bogdańca

    Kto to jest Nyx?

    Nie, temat do zamknięcia.
  2. - No pewnie. Ja nie skorzystam z łóżka, nie jestem znużony. - Powiedział Kevin podchodząc do kokpitu. - Mamy mały problem. Ja i Ana mamy lokalizatory i podejrzewam, że ten poduszkowiec też ma namiar. Mogę usunąć z poduszkowca, ale z siebie nie usunę, nie jestem doktorem.
  3. - Ty nie jesteś Shin ale jesteś aż nadto do niego podobny - powiedziawszy to Kevin opuścił miecz i skinął na Anę, żeby zrobiła to samo. - Shin nie miał czasem brata? - Ano, masz zakażenie, proszę cię skorzystaj z zestawu bo czuję, że to nie koniec naszej wędrówki - mówiąc to mężczyzna wskazał na aparaturę. - Ale chwila, mówiłeś, że lecimy do D13, dlaczego? Ani ja, ani ona nie jesteśmy z tego Dystryktu. Czy... Rewolucja... To już się zaczęło? - Kevin zapytał pilota.
  4. - Na życzenie - po tych słowach Kevin wdrapał się do poduszkowca po czym szybko wyjął miecz i stanął w gotowości do ataku.
  5. - Shin?!?! Przecież ty... Mniejsza z tym, Ano wejdź do poduszkowca, chyba wiem, kto to jest!
  6. - Ach, nie zrozumiałem cię. Mój mózg już powoli przestaje myśleć w odpowiednim tempie. Oczywiście, teraz widzę tylko... - mówił Kevin gdy nagle jego wypowiedź przerwał niesamowicie głośny huk i oślepiające światło. Kevin miał nadzieję, że cała kopuła zaraz się zawali, ale się mylił. Drzewo było w większej części wykonane z drewna (drzewo z drewna ) i nie było bezpośredniego kontaktu z kopułą więc nie przekazano 100% energii w efekcie czego tylko jedna płyta dostała zwarcia i się spaliła odczepiając od reszty. Dobre i tyle. - BIEGIEM!!! - krzyknął Kevin odsuwając jeszcze gorącą płytę po czym poczekał, aż jego towarzyszka wybiegnie. Po drugiej stronie było to co było widać wcześniej, góry, śnieg. Obydwoje biegli przed siebie.
  7. - Nie wiem co miałem tu kodować, nawet tu nie ma na czym, ale jestem pewien, że to zadziała. Teraz odsuń się, dochodzi południe. Gdy słońce znajdzie się w zenicie piorun uderzy otwierając nam drogę do wolności.
  8. - To co mamy myślę, że wystarczy. Musimy rozciągnąć drut pomiędzy tymi drzewkami obok i owinąć pień drzewa. Podejrzewam, że w środku coś musi być, bo drzewo nie jest zniszczone - powiedział Kevin i zaczął rozwijać szpulę drutu. Po godzinie byli gotowi. Kevin owinął metalową strzałę drutem i umieścił kilka milimetrów od granicy kopuły. granicy szukał sypiąc piaskiem przed siebie aż w końcu znalazł. Pozostało tylko czekać.
  9. - Wszędzie są pluskwy. Jak pamiętam, mówiłaś, że znasz język migowy, więc ci pokażę - powiedziawszy to Kevin zaczął mówić coś Anie językiem migowym.
  10. - Nie wiem, mieliśmy dwa. Po 10 minutach wszyscy zjedli. Kevin pozbierał wszystkie manatki i oboje ruszyli w drogę do najwyższego drzewa. Po godzinie byli na miejscu, gdyż teren nie był trudny do pokonania.
  11. - Nie wspominałem o tym? Zrobiłem, bo miałem przeczucie, że ktoś jest w pobliżu. Nie myliłem się, bo gdy wracałem ze śniadaniem jednego spotkałem a on spotkał się z ziemią i moim nożem.
  12. - Weź mnie nie strasz. Idziesz ze mną, nie zostawię cię tutaj, nawet nie ma mowy. I właśnie dużo stracę jeżeli zginiesz - powiedział Kevin po czym wziął Anę na ręce i przeniósł do ogniska. (Ale ja nie mówię, że rozwalę całą arenę, nie mam takiego zamiaru.)
  13. - Zwariowałaś?! Mam cię tu zostawić tylko dla tego, że tracisz wiarę w zwycięstwo?! Tak łatwo nie pozwolę ci się poddać. Chyba chcesz się zemścić na Alici za... no wiesz... - powiedział Kevin. - A teraz wstawaj, śniadanie zrobiłem. Zapasy już nie wyglądały na świeże więc zrobiłem nowe - mężczyzna podszedł do Any i pomógł jej wstać. - Zjesz coś świeżego i poczujesz się lepiej. Raz dwa nabierzesz energii a przyda ci się bo dzisiaj koniec igrzysk. Patrząc na tarczę "zegara" mamy około godziny 8. Przed 12 musimy być przy najwyższym drzewie.
  14. O Boże. To wygląda jeszcze gorzej niż wcześniej. Dostała infekcji. Moment... chyba gdzieś tu było... ach, tu jest, maść na wszystko. Kevin przetarł delikatnie ranę po czym nałożył świeżej maści. Założył także nowy opatrunek. Po godzinie oddech Any zmienił się na normalny a Kevin usnął. Następnego dnia wstał zanim Ana się obudziła i poszedł po "śniadanie". Zestrzelił dwie wiewiórki i kilka ptaków. Przy okazji poderżnął gardło jakiemuś trybutowi idącemu przez las w stronę Any. Na miejscu rozpalił ognisko i zaczął piec swój łup.
  15. - Coś się stało Ano? - zapytał Kevin zaciekawiony dlaczego Ana krzyknęła. Po chwili dodał: - Jeżeli coś jest nie tak powiedz mi od razu o tym. Po pół godziny Kevin skończył kopanie. Było jeszcze trochę czasu do zmierzchu więc Kevin zastawił pułapki z drutu kolczastego i giętkich gałęzi drzew. Wszystko wyglądało tak, że jeżeli ktoś trącił cieniutki drucik zwalniało się zabezpieczenie i płyta drutu kolczastego i kolców uderzała w nieproszonego gościa. Dodatkowo drucik był pomalowany na kolor otoczenia ze znalezionych dookoła naturalnych barwników.
  16. (Nie ma tego zdjęcia, nie wiem co to jest.) - Czekan, drut kolczasty i krótki miecz jednoręczny... Czekan się nada do kopania - powiedział Kevin i zaczął kopać w wyznaczonym przez Anę miejscu. - Ty usiądź i obserwuj otoczenie. Trzymaj też ten miecz, mi się nie przyda.
  17. - Nie no samej cię nie zostawię. Nawet nie am takiej opcji. Poczekaj chwilę, może mam saperkę w tym nowym plecaku - powiedział Kevin po czym zaczął grzebać w nowo zdobytym pakunku. (Co mam w nowym plecaku bo nie napisałaś.)
  18. (To była chata górala.) - Co powiesz na tą chatkę górala? - zapytał Kevin.
  19. (Popraw ortografy, błagam.) - Jak wolisz, ale czym to wykopiesz? Ja nie mam saperki, podejrzewa, że ty również.
  20. - Zbyt duże ryzyko Ano. Jest noc, tuż po północy. Każdy będzie chciał zdobyć coś dla siebie. Mam tutaj sporo liny. Mogę wspiąć się na drzewo i cię podciągnąć. Tam nas nikt nie zauważy. Ognisko też można rozpalić.
  21. - Nic już nie zrobisz. Ciało jego nie jest pośród nas, ale duch zawsze będzie. Choć, bo ktoś cię jeszcze zauważy - powiedział Kevin pomagając wstać Anie.
  22. - Nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem - powie dział Kevin do Any próbując ją pocieszyć. - To była jego decyzja. Zrobił to, żeby cię bronić - kontynuował mężczyzna. - Nawet smaczny ten "ptak", jeżeli można to tak nazwać. Dopóki was nie spotkałem jadłem wiewiórki i jakieś ptaki, ale nie takiego - Powiedział Kevin próbując zmienić temat. - Niedługo te ptaki i my będziemy wolni. Odpłacisz się Alici za swoje cierpienia a ja ci w tym pomogę. Po chwili ciszy Kevin powiedział do A ny: - Jest północ a my jesteśmy stosunkowo niedaleko Rogu Obfitości. Poczekaj tu, zaraz wrócę - kończąc zdanie mężczyzna wstał i ruszył ku Rogowi Obfitości. Po 15 minutach wrócił z plecakiem. Jeszcze nie wiedział co jest w środku bo tylko zdążył go złapać i wrócił.
  23. (Co tak szybko, ludzie, czasu na odpowiedź ni ma ) - No nareszcie się obudziłaś - powiedział Kevin po czym dodał: - Widzę, że się opatrzyłaś jeszcze lepiej. Zamyśliłem się i nawet nie zauważyłem jak robiłaś sobie opatrunek. Nie będę cię zanudzał moimi rozmyślaniami bo są zbyt głębokie i filozoficzne jak na takie warunki. Normalna osoba nie pojęłaby nawet najmniejszej części moich rozważań a ja nie jestem "normalny". Sam uważam siebie za dziwnego ale nie za dziwaka. Nie odbieraj tego negatywnie, ja jestem "dziwny" pozytywnie, ogólnie jestem optymistą - wyjaśnił mężczyzna. - Nieźle oberwałaś. Zjedz coś. Ręki nie będziesz czuła przez pewien czas, jak sama zauważyłaś mocno nie oberwałaś ale pocisk był zatruty. (Będę pogrubiał wypowiedzi Kevina i obejmował kursywą jego myśli.)
  24. Kevin obserwował całe zdarzenie. Gdy nie widział Any od kilku minut pomyślał, że wyżywa się na tamtym złodzieju. Podszedł do Shina i zamknął mu oczy, złożył mu ręce na klatce piersiowej i chwilę się pomodlił. Po modlitwie rozglądnął się dookoła w poszukiwaniu Any, ale nigdzie jej nie widział. Przeszedł się w obrębie d10 metrów od zwłok niedawno poległego sprzymierzeńca i zauważył jakieś ciało w krzakach. Była to Ana i miała swój plecak, trochę zakrwawiony. Nie ruszała się a oddech miała płytki. Kevin szybko zauważył ranę (postrzałową? Skąd on miał broń palną?) na jej ramieniu. Skóra wokoło rany była napuchnięta, czerwona i jednocześnie sina. W ranie znajdował się jakaś dziwna żółta ciecz, która na pewno nie była reakcją obronną organizmu. Mitnick domyślił się, że to było groźne zakażenie a groźne stąd, że wszystko na arenie praktycznie jest groźne. Mężczyzna szybko wyjął z plecaka maść odkażającą. Złapał też leżącą obok apteczkę, w której znalazł bandaż i jakąś szmatę. Szmatką przetarł ranę Any, żeby oczyścić ją z płynu po czym obficie posmarował maścią odkażającą, której jeszcze została połowa tubki po czym owinął ranę bandażem. Zapamiętał, gdzie leżała Ana i pobiegł po paczkę do rogu obfitości z napiętą cięciwą w łuku i strzałą na niej. Nikt by nie zaatakował Any bo wyglądała prawie jak trup, tylko, że miała płytki oddech. Gdy Kevin dobiegł do rogu złapał paczkę i wrócił do Any. Po drodze sprzątnął jednego trybuta strzałem między oczy. Wziął sojuszniczkę na ręce, trochę bagażu na plecy a trochę najlżejszych rzeczy na brzuch Any i odszedł trochę w las, ale niedaleko plaży, około 30 metrów. Położył ją na ziemi i podłożył plecak pod głowę po czym usiadł przy niej i czekał, aż się zbudzi.
  25. Kevin był świetnym pływakiem, więc fale nie były mu straszne. Szybko znalazł swój plecak. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Kevin jak najszybciej dostał się do najbliższego drzewa po czym zaczął się wspinać. Nie było to łatwe, bo było ślisko. Zarzucił linę na najbliższą najgrubszą gałąź i zaczął się wspinać. Po chwili był już kilkanaście metrów nad ziemią z dala od wody. Liny nie zwijał, bo przecież musiał potem jakoś zejść.
×
×
  • Utwórz nowe...