U mnie to wyglądało tak, że podczas wakacji 2013, w sierpniu dokładnie, czwarty dzień z rzędu siedziałem przed komputerem praktycznie cały dzień patrząc jak zmieniają się tapety na pulpicie, czasami odświeżyłem ryjoksiążkę (czyt. Facebook) i przeglądałem Youtube i inne strony podobne do komixxów. Na którejś wyskoczyła mi ruska reklama z kucykami. Z tego, że jetem typem, gdzie najpierw patrzę a potem komentuję (nie to co ci, których znałem wtedy, teraz z resztą też) i nie miałem nic do roboty, wszedłem na Youtube i wpisałem "My Little Pony". Ja lubię wiedzieć co się od początku dzieje, więc pierwszym odcinkiem był.... uwaga.... odcinek pierwszy! (sezonu 1 G4). Jako, że pierwszy odcinek był dwuczęściowy obejrzałem obydwie części i po tym jakoś nie byłem do końca przekonany, ale już coś się zagnieździło w mózgu. Dopiero po 2 kolejnych mi się to całkowicie podobało i nie widziałem tam nic co by nie było dla chłopaków. Przez dwa tygodnie obejrzałem wszystkie sezony (1,2,3) z dubbingiem, bo wolę jak do mnie mówią niż czytać co mówią. Po obejrzeniu ostatniego odcinka szukałem 4 sezonu i natrafiłem na jakąś dyskusję na tym forum o s4. Jeszcze nie wiedziałem, że jest ktoś taki jak brony czy pegasis. Dopiero później (tak tutaj) zauważyłem takie coś i wujek Google dopomógł (jak zwykle). Od tamtej pory oficjalnie jestem bronym.