Skocz do zawartości

Maćko z Bogdańca

Brony
  • Zawartość

    455
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Maćko z Bogdańca

  1. - Antybiotyki... Jedynie maść odkażającą - powiedział Kevin opuszczając łuk i podając maść Anie. - Shin, jeszcze potrzeba nam jednej rzeczy, źródła elektrycznego. Takie źródło musi mieć wysokie napięcie i natężenie, na przykład wyładowania atmosferyczne. Widziałeś tamto wysokie drzewo? Zawsze w nie uderza piorun. Musimy się tam dostać - wyjaśnił Mitnick wskazując na najwyższe drzewo na arenie. - Wyładowania są punktualnie o północy i w południe. - Będziemy musieli też zastawić tam jakieś pułapki, żeby nas nie podeszli podczas "operacji" - dodał Kevin.
  2. Kevin usiadł obok Any i wyjął łuk, tak na wszelki wypadek. Na cięciwę nałożył strzałę, był gotowy do strzału. Czekał aż Shin wróci z bagażem.
  3. - No to idziemy - powiedział Kevin po czym razem z sojusznikami ruszył ku rogowi obfitości.
  4. - Ależ oczywiście, że możesz. Ja mam w plecaku szpulę drutu miedzianego jakieś 300 metrów, pustą butelkę, strzały, łuk, linę, mały nóż zupkę i środek odkażający.
  5. Kevin opuścił miecz. - No coś ty, zabić sojusznika? Mam inne plany co do tych całych igrzysk. Ale czekaj czekaj, nad jezioro? Jeszcze ponad połowa trybutów żyje, mogą nas was tam zabić. Chociaż... - Kevin zamyślił się chwilę. - Już dawno po północy to możemy coś ciekawego na starcie znaleźć. Może jakieś leki, maści albo bandaże - powiedział Mitnick po czym spojrzał na Anę. - Jej to chyba by się bandaż przydał.
  6. Kevin śledząc trybutów potknął się o kamień i upadkowi towarzyszył głośny dźwięk. Jemu nic się nie stało, ale jego "ofiary" go zauważyły. Ten szybko wstał i wyciągnął miecz. Na szczęście był to Shin. - To wy tam w grocie siedzieliście? - zapytał Kevin. - A tak w ogóle, to co się Anie stało? Gdzie Kaine?
  7. Kevin przesiadując na drzewie jeszcze 2-3 godziny myślał, jakby mógł użyć swojego nowego łupu, tajemniczego przedmiotu czyli miedzianego drutu, patrząc się w stronę jaskini, z której niedawno dochodziło światło. Nagle spostrzegł, że wychodzi z niej dwóch trybutów, jeden niesiony przez drugiego. Z tego, że nie był daleko nich, jakieś 50 metrów od nich i dość wysoko, tak, że nikt go nie widział, rozpoznał kobietę i mężczyznę. Był to Shin, który, jak miał nadzieję, nie zabije go bo się znają oraz Ana, jego sojuszniczka. Kevin śledził ich wzrokiem po czym gdy byli od niego dalej i na tyle blisko, że można było ich jeszcze zobaczyć, zszedł z drzewa i cicho jak ninja ruszył za nimi. Nie zorientowali się, że ktoś ich śledzi (i się nie zorientują ).
  8. (Nie ma sprawy, ja dopóki nie zacznie się coś dziać też pewnie nie będę ciekawie pisał.) - Ahh, to już? - powiedział jeszcze na wpół przytomny Sasza. - Code, rusz się, ten dziadek już tu jest. Sasza w tym czasie poszedł do łazienki na poranną toaletę. Po drodze z łazienki przeszedł przez kuchnię i wrócił dwoma większymi kanapkami. Jedną dał kucowi. - A my to się w ogóle wczoraj spakowaliśmy? O ile pamiętam to... nie, nie spakowaliśmy się - powiedział mężczyzna wskazując na puste plecaki. - Dawaj, raz dwa, pakuj swoje rzeczy, nie ma czasu do stracenia, zjesz po drodze. (P.S. Nie zapominaj, że Code jest jednorożcem . Tak jest w moim OC.)
  9. Kevin po godzinnej wędrówce przez śnieg i las wreszcie stanął przed drzwiami chaty. Od wnętrza dzielił go jedynie kilka szerokich i długich drewnianych stopni. Mężczyzna wszedł na pierwszy, który pod jego ciężarem aktywował jakąś zapadnię za nim. Mało co, a wpadłby do nie gdyby nie jego miecz. W ostatniej chwili wbił go w schodek przed sobą. Podciągnął się i spojrzał w otchłań. Głęboka i czarna dziura, z której dochodził odór stęchlizny. Podszedł do schodka, na który wcześniej stanął i nadepnął na niego jeszcze raz. Zapadnia znowu się otworzyła. Powtórzył to kilka razy po czym zabrał miecz i wszedł do środka. Przez 15 minut przekopał cały dom i nic nie znalazł. Zdenerwowany chodził po salonie i tupał w panele. Nagle usłyszał pusty dźwięk dochodzący spod jednego panela. Uniósł go i zobaczył skrzynię. Uśmiech sam mu się namalował na twarzy. Przeszukał skrzynię i znalazł: - Naostrzony topór - Dodatkowe strzały - Mały nóż - Cieplejsza kurtka - Zupa - Środek odkażający Był tam też jeden tajemniczy przedmiot owinięty w jakąś płachtę. Wziął wszystko oprócz topora. Wychodząc z domu nie wziął miecza wbitego w stopień, żeby nie brać dodatkowego bagażu. Nagle spostrzegł różowawą mgłę. Biegł ile sił w nogach w dół, przy okazji wywołał małą lawinę. Gdy szedł, a raczej zbiegł, z góry schował się na jakimś wysokim drzewie. Miał dość czasu i odległości, żeby wejść dostatecznie wysoko zanim mgła go dogoniła. W spokoju zjadł do końca zająca, którego wcześniej upiekł i zabrał się za odwijanie owego tajemniczego przedmiotu. (Ja chce niespodziankę! <-- ona też chce, so excited xD) (Ile tych dodatkowych strzał?)
  10. Kevin szybko odrzucił wilka, wstał i wyciągnął obydwa miecze. Walczył z wilkiem rozcinając go tu i ówdzie, odcinając ogon aż w końcu nożycami obcinając łeb. Po wszystkim Kevin ruszył dalej w stronę chaty, ale schował tylko jeden miecz, drugi trzymał w ręku.
  11. - O kur**! Skąd ten ogień?! - krzyknął Kevin odsuwając się od ognia. - No tak, jasne... - stwierdził facet po czym odsunął się jeszcze kawałek do tyłu gdyż ogień się zbliżał. - Ja mam czas, poczekam. Po półtorej godziny, złapaniu zająca i upieczeniu go przed ścianą ognia oraz zjedzeniu ogień ustał a Kevin ruszył dalej. ... Skoro ona nie chce, żebym się tam dostał, to musi być tam coś dobrego... - pomyślał Mitnick.
  12. - Wredna baba... - stwierdził Kevin. Po chwili, gdy kwas przestał padać: - Ach... W końcu przestało. Nie wiem co to był za kwas, ale nie przeżera nic oprócz tkanki ludzkiej i zwierzęcej. Bynajmniej dziwne... Dobra, czas się zbierać - Powiedział mężczyzna po czym ruszył w kierunku obranym wcześniej, w kierunku chaty górala.
  13. Kevin zmęczony siadł na wydrążonym pniu. Odpoczął chwilę, ale usłyszał, że niedaleko pada deszcz, a dźwięk się nasilał. W końcu przyszedł i do niego. Kevin wyciągnął ręce chcąc zebrać trochę i się napić, ale zamiast zebrać tylko poparzył ręce. Szybko schował się w wydrążonym pniu i czekał na koniec ulewy.
  14. Kevin idąc w stronę haty zobaczył mgłę, lekko różową mgłę. Poczuł również ostry zapach zgniłych jaj (nie, wcale nie mam namyśli H2S ). Nie mogło to być nic dobrego. Nigdy w życiu takiego czegoś nie widział. Nagle przed nogami przebiegł mu szczur, który podbiegł do mgły na tyle blisko, żeby opary mogły go dosięgnąć. Szczur upadł na ziemię i zaczął przeraźliwie piszczeć. Dostał też jakiejś białej wysypki, dużych białych bąbli. Kevin czym prędzej wziął nogi za pas i biegł przed siebie. Biegł dobre 10 minut zanim mgła nie zatrzymała się w miejscu, jakby o coś uderzyła, a uderzyła o pole siłowe. - Nie myśl sobie, że się mnie tak łatwo pozbędziesz, przebiegła lisico - mruknął Kevin. - Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa.
  15. Kevin siedząc w krzakach rozglądał się i spojrzał w górę. Sam nie wierzył co zobaczył a zobaczył chatkę górala. Rozejrzał się jeszcze dookoła, czy nikogo nie widać i ruszył w stronę chaty omijając szerokim łukiem jaskinię. Po drodze upolował kilka ptaków.
  16. - Nie stresuj się tak. Nas jest dwóch, ja byłem szkolony a on jest stary. Jemu bardziej na handlu zależy niż na czym innym więc potrzeba mu tej ochrony - powiedział Sasza. - Na razie choć do domu przespać się. I spakować - powiedział trochę rozkazującym tonem po czym udał się w stronę domu. (Jak dawno Cię tu nie było. Wiem, znowu krótko, ale co mi tam.)
  17. Rankiem las już nie płonął a widać było zgliszcza. Kevin wyjął łuk i strzałę i zestrzelił dwa ptaki siedzące na gałęzi. Jednego złapał ale po drugiego musiał zejść. Strzały na szczęście odzyskał. Wspiął się jeszcze raz na drzewo bo tylko tam było trochę suchego drewna. Rozpalił małe ognisko na mokrych liściach żeby nie spalić drzewa i upiekł obydwa ptaki. Tak wyglądał jego poranny posiłek. Po śniadaniu udał się w stronę groty, w której widział światło ostatniej nocy. Od 300 metrów od wejścia do groty skradał się niezauważony. Przy około 100 metrach od groty przykucnął i obserwował czy nic lub nikogo nie ma. Jednak zobaczył kogoś. Był na tyle blisko, żeby się przyjrzeć. Twarz wydawała mu się znajoma, ale z takiej odległości nie mógł rozpoznać, czy był to sojusznik czy nie. Rozglądał się również za możliwymi pułapkami ale na razie nie widział żadnej. (Shin jest w sojuszu z Kevinem? Bo nie pamiętam xD. Z dziewczynami jest to niewątpliwe.)
  18. Kevina znów coś obudziło. Tym razem był to dźwięk trzaskających gałęzi. Wstał i zobaczył, że las wokół jaskini płonie. Patrzył, jak ogień przenosi się z drzewa na drzewo, ale nie dochodził dalej, zatrzymywał się jakby jakaś bariera go powstrzymywała. Kevin od razu się domyślił, że to pola siłowe, więc musiał uważać. Nie mógł dalej spać, więc siedział i obserwował wszystko co widział. Zjadł też zupę. (Wiem, że pułapki macie. Może dam radę. A propos zupy.)
  19. Kevin nie zdążył nic zrobić. Wyjął miecz i uciął kobrze głowę po czym zabrał wyposażenie Eirika. Znalazł tam Łuk, pięć strzał, pustą butelkę i miecz. Po wszystkim usiadł na chwilę i pomyślał. Wziął ciało kobry i wypatroszył bez rozcinania skóry. Gdy skończył miał prowizoryczny bukłak na wodę. To dało mu chwilę, żeby ochłonąć. Rozejrzał się dookoła i znalazł gałęzie i liany. Dwie gałęzie, jedną dłuższą i jedną krótszą, związał lianą w kształt krzyża i wbił w ziemię. - Nie zapomnę cie przyjacielu - wyszeptał. Nagle zaczął padać deszcz, deszcz równie ulewny jak równikowy.Kevin nie tracąc czasu ruszył dalej szukając jak najwyższego drzewa. Po dwóch godzinach znalazł takie i wspiął się na sam szczyt. Drzewo to znajdowało się niedaleko od jakiejś jaskini. Mitnick był już trochę zmęczony i przemoczony. Dzień chylił się ku końcowi więc uciął kilka gałęzi i zrobił z nich prowizoryczne łóżko po czym sprawdził, czy nie widać tego z dołu. Na szczęście nie było. Podłożył sobie trochę liści pod głowę jako poduszkę i zasnął. W środku nocy coś go zbudziło, jakiś szelest wśród liści. Zobaczył wiewiórkę. Rozejrzał się jeszcze dookoła. Spojrzał na jaskinię, z której biło jakieś światło, nie za mocne, ale dało się zobaczyć. Postanowił to sprawdzić rano.
  20. - To gdzie się schowamy, przynajmniej na razie? - Zapytał Kevin. - Ja miałem zamiar wdrapać się na jakieś drzewo, z którego nie byłoby nas widać i tam się zadomowić ale twoja propozycja brzmi lepiej. A propos kolacji, co masz na myśli?
  21. - Dzięki - powiedział Kevin przebijając przeciwnika mieczem. - Skoro nikogo więcej nie widać to może by tak zastawić na kogoś pułapkę z tego ciała? Jak ci nie pasuje z ciała to mam jeszcze linę - zapytał Kevin stojącego obok Eirika. - Chociaż na obecną chwilę poszukałbym jakiegoś schronienia na noc. Pułapkę się zastawi później - dodał. Po chwili namysłu zapytał: - Umiesz się wspinać na drzewa?
  22. Kevin zauważył, że ktoś biegnie w jego stronę. Szybko wyjął swój miecz i przez chwilę spoglądał na przeciwnika. Nie był to Eirik, gdyż ten stał obok niego. Miał nadzieję, że to jego przyjaciel z jego dystryktu ale to nie był on. - EIRIK! UWAŻAJ! - krzyknął Kevin blokując cios przeciwnika. - Rusz swoje cztery litery i pomóż mi! Kevin zablokował kilka ciosów po czym uderzył przeciwnika ostrzem w bok w okolicy lewej nerki. - Przytrzymaj go!
  23. Nagle Kevin usłyszał bzyczenie. Gdy spojrzał pod siebie zobaczył rozdeptane gniazdo szerszeni. Począł biec przed siebie w głąb lasu aż zobaczył małe oczko wodne, płytkie ale dość głębokie żeby człowiek mógł się zmieścić i być całkowicie przykryty wodą. Rzucił się w wodę i odczekał chwilę aż szerszenie odlecą.
  24. Kevin w oddali zobaczył kolegę ze swojego dystryktu ale szybko spojrzał na środek areny, na plecaki. Jak piorun wskoczył do wody i dopłynął do skalistego wzniesienia obok piedestałów. Wspiął się na nie i począł biec w stronę środka areny. po kilkunastu sekundach biegu dobiegł i złapał plecak po czym zaczął uciekać gdzie pieprz rośnie. Nie wiedział, czy jego kolega biegnie za nim bo nie spojrzał w tył ale miał nadzieję, że był zaraz za nim. Kevin wbiegł w las i po kilku minutach sprintu zobaczył dół, do którego wskoczył i wyjrzał czy nie biegnie jego kumpel. (Napisz czy biegł czy nie.)
  25. Moją oczywiście masz i możesz tu wstawić, gdyż ja swoją gdzieś zapodziałem, chyba w koszu, ale jej tam nie ma .
×
×
  • Utwórz nowe...