-
Zawartość
455 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Maćko z Bogdańca
-
Ja wziąłem ACR i wpakowałem do torby. - Żeby nie było, że terroryści przyjechali to wpakuj to do torby ja skoczę po amunicję.
-
- TAVOR'a nie mam - odpowiedziałem. Podszedłem do stołu, na którym leżał cały sprzęt. - Mam to co widać, od prawej: SIG P228, Desert Eagle, ACR i SAR-21.
-
Oboje doszliśmy do mojego domu. - Chodź, wybierzesz sobie coś.
-
- Jakiś czas temu przyjechałem tu z rodzicami. Nie chciałem sam zostawać tam a im trafiły się wymarzone stanowiska w pracy - odpowiedziałem. - Chciałem też odpocząć od tych wojen o koks.
-
- Sprzęt mam w domu, to po drodze - powiedziałem wychodząc na zewnątrz.
-
- Ja wychodzę na strzelnicę, tyko zabiorę sprzęt - umyłem szklankę i przy drzwiach zapytałem: - Masz ochotę trochę postrzelać?
-
- Dobrze na tobie leżał. Poza tym tak mi się skojarzyło z pewną sytuacją - odpowiedziałem.
-
Podałem szklankę Elesis a sobie wziąłem drugą. - A to nie ty przypadkiem paradowałaś tu w stroju pokojówki głównie z Rinem? - zapytałem.
-
- Ale co za dużo to niezdrowo. Wszystko ma swoje granice - odpowiedziałem nalewając sobie do szklanki soku. - Chcesz?
-
- No wiem, też mi się to podoba - powiedziałem zadowolony.
-
- A ja mam ogień, który nie świeci. Czarny ogień.
-
- A tak w ogóle to jaki masz Boski Dar? - zapytałem z zaciekawienia.
-
- Hetmanem. A ty? - zapytałem. ((czy ona nie przypomina czasem Rias?))
-
- Franklin Clinton, czarnuch z Groove - przedstawiłem się. - Nie jest ci zimno? - zapytałem.
-
- No cze... Łohohoho, takich widoków to ja tu jeszcze nie widziałem - zafascynowany podszedłem do Elesis. - Mam wrażenie, że się już poznaliśmy albo byłem zbyt nieprzytomny.
-
Przespałem całą noc na kanapie. Gdy wstałem nie mogłem się przez chwilę ruszać ale w końcu wstałem a wtedy coś łupło w krzyżu i nie było bólu. Nagle poczułem zapach jajecznicy i bekonu. - Jeść, jeść, mamo, głodny jestem... - mruczałem pod nosem. Chwilę mi zajęło czasu dojście do kuchni i zorientowanie się, że nie jestem u siebie. Usmażyłem sobie jajecznicę i bekon, zasiadłem przy stole i rozpocząłem ucztę.
-
- Franklin Clinton - uścisnąłem mu rękę. Wyczułem, że jest diabłem. - Też jesteś diabłem? Może kurczaka? - zapytałem podstawiając mu pod nos kubełek ((chickens everywhere )).
-
Z braku konkretnego zajęcia wróciłem do naszej kwatery poszukać jakiegoś zajęcia przy okazji zahaczając o bar z kurczakiem i wynosząc z niego cały kubełek. Kiedy dotarłem na miejsce obejrzałem dokładnie każdy kąt a gdy mi się to znudziło usiadłem na kanapie włączając telewizor i w dalszym ciągu jedząc boskie danie zwane kurczakiem. Nie skończyłem nawet połowy delektując się tym smakiem.
-
Trenowałem w ogródku za domem na manekinie. Nagle naszła mnie myśl. - Skoro jestem diabłem i mam te dwie szable i podobno jakieś moce to może... - wyciągnąłem rękę przed siebie skierowaną w stronę szabli trzymanej w drugiej ręce. Myślałem czym można by je zapalić aż wymyśliłem czarną iskrę, która po chwili koncentracji pojawiła się w mojej dłoni. - Coś nowego - przejechałem nią po całej długości ostrza, które stanęło w ogniu czarnym jak noc. - Nieźle. Teraz to mogę trenować - powiedziałem oglądając szablę. Uderzyłem manekina, który spłonął w ciągu 2-3 sekund. Nagle płomień zniknął a ja poczułem lekkie zmęczenie. - Najwyraźniej to kwestia treningu.
-
(( A Polak używający Amerykańskiego telefonu chodzący w chińskich ciuchach i jeżdżący czeskim samochodem nie może być? ))
-
- To cześć - odpowiedziałem i poszedłem do domu potrenować swoimi mieczami, a raczej szablami.
-
- Ok.
-
((Danke schÖn)) - Zakochanie to stan związania emocjonalnego z drugą osobą. Charakteryzuje się obsesyjnymi myślami o tej osobie, pragnieniem przebywania z nią. W przypadku niedostępności obiektu miłości osoba zakochana cierpi - wybełkotałem jak robot z automatu. - Też tak miałem. Masz trzy opcje albo zrezygnować albo pozbyć się przeciwnika albo spróbować przekonać ją do haremu. Zawsze pozostaje tradycyjne odciągnięcie obiektu od adoratora.
-
- Więc mów, co to takiego. Mój dziadek był psychologiem - powiedział sprawdzając godzinę w telefonie. ((chciałbym zmienić rodzaj mojej narracji na pierwszoosobowy, mogem?))
-
Franklin biegł za Rinem nie przeszkadzając mu w jego zamyśleniu. - Nie spinaj się tak, cokolwiek by to nie było zawsze jakoś da się radę - powiedział biegnąc obok Rina.