Skocz do zawartości

Favri

Opiekun Działu
  • Zawartość

    200
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez Favri

  1. Swego czasu prowadziłem dla własnych celów Dziennik snów, więc w sumie to idealna okazja by sobie go odświeżyć i powspominać. Mankament tego taki, że raz zrobiłem tylko skan, a dwa zawarłem imiona mi tylko znane.

     

    Są i senne marzenia z MLP, choć w rzeczywistości miałem ich więcej.

     

    Spoiler

    6uaUGb.jpg

     

    Spoiler

    qkDk7Z.jpg

     

    Spoiler

    EKw4sP.jpg

     

    Spoiler

    1PKjxN.jpg

     

    Spoiler

    R1XF5Q.jpg

     

    Spoiler

    Ji2Cu9.jpg

     

    Spoiler

    nXaJFR.jpg

     

    Spoiler

    9Nlbqz.jpg

     

    Spoiler

    PVWfLL.jpg

     

    Spoiler

    mnfICU.jpg

     

    Spoiler

    pDyI3Y.jpg

     

    Spoiler

    tVxxMs.jpg

     

    • +1 4
  2. godzinę temu Vezz napisał:

    Ja uważam że trzeba mieć dużo dystansu do życia. I ja na przykład nie czuję się podle dlatego że lubię czarny humor. Myślę że nawet jak sam pochowam kogoś bliskiego to gdy minie czas rozpaczy, będę miał do tego dystans. Ale kto wie? Na szczęście nie byłem jeszcze w tej sytuacji.

     

    Tylko musisz to mieć raczej jako wyryte doświadczenie niż slogan/myśl przewodnią, bo często życie weryfikuje nasze własne przekonania poprzez efekt "Zauważam jego brak". I tak dopiero gdy rozchodzimy się ze szkoły dostrzegamy jak bardzo związani byliśmy z naszymi przyjaciółmi i jaką swobodę tak naprawdę mieliśmy, albo odwrotnie, rzucając szkołę na rzecz pracy ktoś może odkryć, że taki styl życia bardziej mu odpowiada. Ciężko monitorować swoje wszystkie przyzwyczajenia i przywiązania, czasem samemu można się zaskoczyć swoją reakcją.

     

    W skrócie chodzi o to: trzeba to przeżyć. Tak samo z depresją, i chociaż każda jest nieco inna, większość charakteryzuje się tym co Siper wymienił.

    • +1 1
  3. Depresja to nie przelewki. To musi być długotrwałe przygnębienie z powodu jednego czy więcej czynników. Postrzeganie mocno się wtedy zmienia, i tak naprawdę jeśli ktoś tego nie przeżył to może się tylko domyślać tego uczucia, nigdy nie być pewnym. Kilka razy ocierałem się o samobójstwo i wydawało się ono w niektórych momentach mało tego że porządane, ale i całkiem sensowne. Powstrzymała mnie w sumie głównie myśl o rodzinie, no i "zobaczymy co będzie jutro", tak mi się przynajmniej teraz wydaje.

     

    Szkoda żeśmy nie mieli okazji pogadać.

    • +1 2
  4. Czego innego się wymaga od nauczycieli na poszczególnych stopniach edukacji, a więc i zestaw ich porządanych cech albo poziom ich nasilenia będzie się nieco różnił. Na przykład w szkole podstawowej powinien on być przede wszystkim komunikatywny, wyrozumiały i cierpliwy, a więc oprócz tej części przekazywania wiedzy dobrze by było gdyby był też pedagogiem. Musi znać potrzeby i zachowania dzieci, a także umieć dogadać się z rodzicami, którzy potrafią być nieraz mocno upierdliwi.

     

    Inaczej sprawa wygląda z nauczycielem akademickim. Tu często nawet - w moim uznaniu - dobrze jest, by był to trochę zwariowany, trochę uszczypliwy staruszek, który jednak ma solidne przygotowanie i pasję w swoim przedmiocie. Tacy ludzie potrafią być inspirujący i napędzać do szukania wiedzy, poznawania ich dziedziny.

     

    No i - zawsze w porządku kiedy lektor potrafi czasem pożartować, zluzować atmosferę, obudzić śpiących i przywrócić uwagę grających w karty. Do dziś pamiętam pewnego wykładowcę, który dzielił całą klasę na część męską - Jasiów, i żeńską - Małgosie, a gdy chciał napisać jakieś nawiązanie/wyprowadzenie wzoru mówił: "Teraz napiszemy sobie na boczku" - w tym momencie pisze drukowanymi kredą na ścianie, bo miejsca na wzory już brak: BOCZEK. Chociaż miał w palecie wiele lepszych anegdotek, których już nie pamiętam.

  5. Nie mierzyłbym potencjału magicznego w jednostkach, niezależnie czy byłyby to Waty, Niutony czy entropia czarnej dziury podzielona przez róg Celestii, lub raczej nie przykładałbym do tego takiej wagi, jak do umiejętności jej wykorzystania. Owszem, w starciu Chrysalis z Celestią wyraźnie widoczna była próba sił, a Twilight przed starciem z Tirekiem wchłonęła coś, co ewidentnie usprawniło jej zdolności, ale mimo to polegałbym na sprawnym operowaniu nią, i pomysłowości w użyciu.

     

    Ogień topi lód, a lód gasi ogień. Długodystansowiec przegra na krótkiej prostej ze sprinterem, chociaż obaj polegają na czymś, co ogólnie się określa "kondycja fizyczna". Oprócz wzrostu many musimy dobrze składać combosy. Doskonałym przykładem jest wykorzystanie tych niby "głupich" sztuczek Twi do poskromienia Ursy Minor. Zresztą, tykamy się tu czegoś tak głębokiego, a wręcz zachodzącego w psychologię, więc trudno jest przyrównać zdolności poszczególnych bohaterów. Twi ma pewnie więcej trików i zaklęć do dyspozycji, Starlight w lot je pojmuje i potrafi kombinować, Discord... Cóż, jest Discordem. Czy w ogóle przekształcanie otoczenia pstryknięciem palcami nie sprawia że niemal nie ma przed nim barier?

  6. godzinę temu Sandro de Vega napisał:

    Wiem co można by poprawić. Mogłaby np stracić skrzydła. I cały motyw księżniczkowania. Co prawda raczej tego się ugryźć nie da i to bardziej materiał na fik niż na kolejny sezon. Ale fajnie byłoby gdyby Twilight się obudziła pewnego dnia... w swoim czymśtam w canterlocie. I nikt by o niej nie pamiętał. Ani o wszystkim innym. Zamek by zniknął itp. Tylko nie, że to byłby "pewnie to wszystko się jej przyśniło" tylko, żeby okazało się, że ktoś za tym stoi. Wtedy cały sezon mógłby się opierać o naprawianie tego.

    Haha, "poprawić", to żeś ją ukrócił. Jakby jeszcze dostała depresji to mielibyśmy ciekawe obserwacje z zakresu psychologii, a - niech stracę - dajmy jej na dokładkę trąd to nawet z medycyny! I w dodatku historia Hioba/Joba się kłania. Aż mi się przypomniał pewien całkiem trafiony obrazek:

    Spoiler

    mlp__negative_feedback__commissioned__by

     

    Według mnie na postawione pytanie (czy jak kto woli - tezę) są zasadniczo dwie odpowiedzi, a to zależnie od perspektywy. Istnieje tak zwany kanon, czyli wszystko co się stało, oraz fanon - wszystko co się mogło stać. Wzajemnie się one przeplatają, i często niektórzy uznają transfer czegoś co się wydarzyło na przykład w fanficu do regularnej opowieści. Domyślnie w przypadku MLP za podstawkę uważa się serial, dodatki typu EQG są już traktowane z dystansem. Słyszałem też opinie osób, które zatrzymały się na tym trzecim albo nawet drugim sezonie, i dalszych kucykowych przygód nie trawią. Dlatego ujęcie pierwsze, a więc twórców, musi być kreowane z dużą dozą staranności, bo będzie szło pod ostrą krytykę, czytaj: pod ostrze. Dostali dosyć szeroką publiczność, i żeby jej nie tracić, co wiąże się także z kwestią finansową, są obarczeni przymusem podążania małymi kroczkami, wprowadzania drobnych zmian, stopniowo i sukcesywnie. To także dlatego, żeby szybko się nie znudziło. Poruszają się w bezpiecznych ramach, tak, aby nie uczynić jakiejś kaszany przez którą serial, postacie stracą wiarygodność.

     

    No i właśnie to słowo - "wiarygodność" prowadzi do drugiego, realnego ujęcia. Tutaj mamy wszystko, co mogło się stać. Cały Equestriański światek, który żył swoim życiem, a nie wszędzie Hasbro według tej spiskowej teorii miało swoje kamery, byśmy mogli podglądać kuce. Historia młodej Twilight, oraz jej późniejszych lat.

     

    Jak dla mnie scenarzyści spisali się jak dotąd nieźle, decydując się na kilka śmiałych posunięć i wprowadzenia zasadniczych zmian. Mimo to, nie wyszli z formy, jakiejś niemo przyjętej konwencji z Mane 6 i problemami przyjaźni, rozwiązywanych w schematyczny sposób w roli głównej. Przydałoby się tchnąć w ten serial coś nowego, jakąś zupełnie odmienną historię rozgrywającą się w innym miejscu i/lub czasie, a przede wszystkim - złamać zasadę podług której wysnuta intryga kończy się w jednym, maksymalnie dwóch odcinkach. To naprawdę bardzo ogranicza serial i nie daje mu rozwinąć jakiegoś dłuższego konfliktu, wątku.

     

    Ale, rozgadałem się a o samej Twilight prawie ani słowa. Jej dojrzewanie i przemiany, włącznie z awansem na Księżniczkę Przyjaźni rozłożone na przestrzeni tych sześciu sezonów uważam za naturalne i dobrze poprowadzone. Nie było tu jakiegoś niepoprawnego tempa, że nie zasłużyła na swój tytuł albo otrzymała go za wcześnie. Zaś co do jej przyszłości... Oczywiście że aż do śmierci da się opowiadać o niej ciekawie. Ba, nawet po śmierci, jeśli byśmy użyli wskrzeszenia, życia po życiu czy takich tam. Każdy okres istnienia jest unikalny, niesie ze sobą jakieś zmartwienia, kwestie do rozwiązania, przyjemności. Najchętniej jednak odszedłbym od niej, by później do niej powrócić, i zaskoczyć jak się zmieniła. Chciałbym ujrzeć ją z perspektywy innych, postronnych.

  7. Jako kajtek często odwiedzałem gospodarstwo wiejskie pradziadunia, i przyznam szczerze że pozostał mi sentyment do życia w tych klimatach. Przejazdy wozem zaprzągniętym w parę koni, psikusy i jaja kosztem sąsiedztwa, wyprawy do młyna albo lasu, zbieranie ziemniorów, marchewek i inne takie drobnostki, które sprawiały że czuło się swojsko, można było wdychać te czyste powietrze (zaprawione tudzież w misterną woń krowich placków).

     

    Oczywiście to wspomnienie, a mimo to cały czas planuję przejąć tą schedę po dziadkach, co byłoby szczególnie trudne, jako że majętność jest podzielona między trzech potomków rodziny. I tak, zdaję sobię sprawę z czym to się wiąże. Życie na wsi teraz a jakieś dwadzieścia lat temu to już nie to samo, wiąże się ze stosowaniem technologii, specyficzną organizacją pracy, zarządzaniem, zatrudnianiem ludzi/pomocników. Inaczej się nie utrzyma, albo przynajmniej nie zarobi. Ale ciągnie mnie do natury, i zalane betonem miasta w którym lekkie odstępstwo od norm społecznych powoduje, że ludzie się na ciebie gapią.

     

    Obecnie przebywam w niedużym mieście (~17k mieszkańców) i zdaje się, że to najlepsze rozwiązanie. Na wspomnianą wieś mam 0,5h rowerem. Do większego miasta mam 1h autobusem. Dookoła przyjemne, górzyste (wzgórzyste raczej) tereny, można się wybrać na wycieczkę krajoznawczą, sesję zdjęciową czy co tam kto lubi. Jest jezioro i rzeczki, na którym amatorzy wędkowania, pływania, kajakowania albo żeglowania znajdą swoje miejsce. Są także podstawowe, większe sklepy (w tym Brico Marche, Empik, MediaExpert jeśli by się coś zepsuło, albo w poszukiwaniu podstawowej elektroniki). Pracę, jeśli tylko ktoś ma pomysł albo krztynę motywacji by wykonać kursy, się znajdzie.

     

    Cytuj

    W tym roku pewnie mi się to nie uda ale w następnym chcę się przenieść do jakiegoś miasta myślę nad Wrocławiem,Warszawą , Gdańskiem, Łodzią i Lublinem.

    W większych miastach też trochę mieszkałem, konkretnie we Wrocławiu, Łodzi i Gdańsku. Polecam to pierwsze, rozpostarte na rozlewiskach Odry, z mostami przejazdowymi ma unikalny klimat. Doskonałe miejsce do studiowania, każdego dnia kiedy tam przebywałem, odkrywałem jakiś nowy, ciekawy zakątek, w którym warto się było zatrzymać. Jest sporo parków i "zielonych przestrzeni". Na dworcu głównym są fajne ziomki i menele, które zawsze uraczą cię nową historią abyś przekazał im darowiznę.

     

    Łódź, kiedy tam mieszkałem, wydała mi się po pierwsze - mniejsza, a po drugie smutniejsza. Ale za to jest sporo miejsc do parkourowania ;)

  8. Dosyć bezpośrednie ujęcie zawarto w tym filmiku:

     

    Spoiler

     

     

     

    ...Ale mimo wszystko bardzo ostrożnie i z dużą dozą dystansu należy odnosić wszelkie sądy, oskarżenia, stwierdzenia wobec Świata (także w ujęciu naszego Ziemskiego światka). Jego postrzeganie zmienia się zależnie od miejsca w którym się przebywa, ludźmi z którymi się współżyje, okresu w życiu a nawet pojedynczego dnia i jego nastroju. Im dłużej tkwimy w jakimś środowisku, tym bardziej się przekonujemy do jego charakterystyki i przekładamy ją na jakieś sub-"obiektywne" prawa ogólne.

     

    Wydaje mi się, że autor tematu pojmuje tu troskę za empatię, to trochę różne pojęcia, i jeśli już o tym mówić... Wydaje mi się, że ludziom raczej brakuje zrozumienia, zamykają się w swym kręgu znajomych z poziomu którego wydaje im się, że mogą na wszystko i na wszystkich napluć. Najbardziej zbliżają ludzi wspólne sytuacje i doświadczenia.

     

    Ale skoro już jesteśmy w dziale tej rozchachanej klaczy, nie ma sensu się nad powyższymi zamartwiać, tylko dążyć do docierania do ludzi, nawiązywania kontaktów, tworzenia wesołej atmosfery, nawet jeśli miałoby to znaczyć łamanie swojego charakteru, takie jest moje zdanie i próbuję je forsować w życiu, choć nie zawsze się to oczywiście udaje.

    • +1 1
  9. Wszystko zależy od tego, co się chce osiągnąć w życiu, albo przynajmniej jakimś jego okresie. Wówczas poszczególne podejmowane działania będą pozytywne (sprzyjające postawionym celom), albo negatywne (stające im na drodze). Nie zarzucałbym całemu gamingowi bycia złym czy niepotrzebnym, bo kształcącym niepraktyczne umiejętności, bo sprowadzającym się do zabawy. To tylko pewna specjalizacja, która - jeśli nie rozwijana, bez wprowadzania innowacji - stanie się takim samym rutynowym zajęciem jak każda inna powtarzalna czynność.

     

    Pole operacyjne gracza to mysz, klawiatura, monitor i jakiś program odpalany na hardwarze, a tam mapki, arsenał, sterowalne postacie czy co tam zależnie od danej produkcji. Cel gry jest wyznaczony, i tu wchodzi współzawodnictwo w dążeniu do jego osiągnięcia, co baardzo napędza rozgrywkę, wciąga, prowokuje chęć stania się lepszym i lepszym. Zwykła zasada sportów, od których e-sport nie różni się w tej kwestii. Umiejętności piłkarza poza boiskiem albo pracownika produkcji poza jego stanowiskiem są niemal równie bezużyteczne. Po kilku latach grania w Call of Duty 4 Modern Warfare znałem każde miejsce gdzie można było przestrzelić mapę na wylot, a po charakterystycznym dźwięku podłoża zlokalizować przeciwnika. I póki znajdowałem w tym przyjemność, tworzyliśmy klany, ich strony, rozgrywaliśmy sparingi, i ogólnie znajdowałem w tym jakieś uzasadniony powód, to okej, czemu nie.

     

    Chociaż słusznie zostało powiedziane na samym początku, że sama rozrywka elektroniczna jest jeszcze dopiero we wschodzącym stadium, i prawdopodobnie dużo jeszcze się tu zmieni, na tyle, że ciężko będzie to już nazwać tylko "rozrywką".

  10. 5 miesięcy temu miałem urodziny... a za 7 miesięcy mam kolejne urodziny! W dodatku czarny kot przebiegł mi drogę... No może nie taki czarny, no jak kary koń. Dobra, niech wam będzie, srokaty. Jak to białego więcej niż czarnego, a to na tyłku to co? Azor, po coś wyłaził, zepsułeś wszystko.

     

    Dajcież mi te jabłka, mam już dość wcinania trzylistnych koniczynek, szczęście nigdy mnie nie spotka.

     

    A i nawiasem, dobra intryga na zabawę:usure:

  11. Cytuj

    Konstrowersje? Nie słyszałem :)

     

    Naopowiadali mi, może i głupot, że to tydzień się leży i dupa boli, że to wizyta w szpitalu, że szpik się w długim przedziale czasowym reprodukuje, i tak dalej. Chciałem po prostu sprawdzić, ile w tym prawdy, więc palnąłem: "kontrowersje".

     

    Generalnie, ogranicza mnie na razie zdrowie. Ale będę pamiętał żeby wyżywić coś więcej niż komary (chociaż to ciekawe obserwować, jak ćpają aż im się odwłoki robią jak bańki).

  12. Dobra inicjatywa, a i gratulacje książeczki. Szkoda że Rarity ją sobie przywłaszczyła, chyba wydała jej się zbyt "fabulous". :raritylaugh:

     

    Niestety mnie brutalnie odrzucili, wykryli zbyt wiele leukocytów. Może chwilowa niemoc. Miejmy nadzieję, bo mam zerówkę (komary mnie kochają, bez szczególnej wzajemności).

     

    Z oddawaniem szpiku wiązały się zbyt duże kontrowersje, więc póki co się wstrzymałem, żeby się trochę doedukować.

  13. Gratulacje zwycięzcom w szczególności, a w ogólności wszystkim którzy podjęli się wyzwania. Przy okazji takich konkursów natężenie fanficów potęguje się pięknie. Nie będę miał czasu przeanalizować wszystkich opowiadań, ale wyrywkowo sobie je przejżałem. Przyznam, że wyjątkowo zaintrygowała mnie ta tajemnicza Nenja. To w całości Mordeczowe uniwersum? Chyba skieruję się po więcej.

     

    Niestety nie wyrobiłem się z ostatnią pozycją, ale z reguły jeśli już za coś się zabieram to robię to solidnie - pomysł, plan, realizacja, poprawki, z czym schodzi mi w huk ZA dużo czasu. Te dwa opowiadanka to kolejno drugie i trzecie jakie napisałem w życiu.

     

    godzinę temu Dayan napisał:

    Powiem wam, szczerze, że nie pokładałem dużych nadziei w tych fanfikach, dużo tam po nawymyślane na siłę i bezsensowne ciąganie fabuły do jakiegoś tam końca, żeby było. Limit słów jest to jednak coś co mnie zabija, w naturze mam jakiś grafomański nawyk rozpisywania się, po czym gubię wątek i nie umiem dociągnąć do końca. Pomysłów na fanfiki mam masę, ale są to ogromne teksty, za które nie umiem się zabrać no i stąd moja bezsilność. To dołujące i jest mi przykro patrzeć na wasze sukcesy. Jestem już piąty rok w fandomie, ale i tak mam wrażenie, że coś straciłem. Chyba jestem jednak grafomanem nieumiejący pogodzić się ze swoją życiową porażką. Mimo to i tak dzięki za trzecie miejsce, ocenę oraz perełkę, chociaż tyle, doceniam to.

     

    Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Trzeba patrzeć na swoje pozytywne zalety, nie na negatywne.". Trzecie miejsce i perełka to całkiem dużo. Każdy podjęty projekt Cię rozwija, i każdy człowiek czy kuc będzie spotykał przy tym różne bolączki, nad którymi przyjdzie mu pracować oraz atuty, które pozwolą mu sprawniej działać. To nie ogranicza się tylko do procesu: "Pisarstwo", ale z czasem rozbija się na drobniejsze elementy, dodając trochę doświadczenia.

     

    A jeśli chodzi o MLP, te konkursy i forum to tym bardziej szansa, by się dokształcić. Pod krytyką forum literackiego, z opowiadaniami na przykład, takiego jak niegdysiejsze fantazyzone, nasze noty mogłyby opaść albo wyglądać inaczej, zderzone z innymi kryteriami, porównane do innych prac.

    • +1 1
  14. 8 minut temu Sun napisał:

    muszę sobię odpuścić (a pomysł już był i to prawdopodobnie jeszcze przez Dolara niespotkany)

     

    Niespotykany! Jeśli pomysł wart Dolara, to <podsuwa szybko Sun'owi dolara.>. Spójrz na swoją inskrypcję pod nickiem i do roboty!

     

    Powiedzmy, że jestem teraz w fazie "zbierania natchnienia". Ale czytywałem sobie ostatnio sporo artykułów i słyszałem dwie dobre prelekcje z dziedziny AI/Bioniki, więc nawet byłbym w temacie.

    • +1 1
  15. Jeśli uda mi się jutro napisać dwie sztuki to dołączę. Tymczasem zaś naskrobałem:

    (Nigdy nie tagowałem ficów, bo i nigdy ich nie pisałem, więc nie wiem czy wtrafiłem)

     

    1) Reguła stopniowania  [Grotesque][Slice of Life] ~ 1423 słowa, temat: "Na zieleńszych pastwiskach"

    2) Pułapka Zapomnienia [Slice of Life][Sad] ~907 słów, temat: "Kuc Zagłady"

  16. 1) Spis użytkowników, niezależnie od filtru nie jest, a powinien być w jakiś sposób posortowany, najlepiej tradycyjnie alfabetycznie, albo podług kliknięcia w daną kolumnę (pseudonim, wiek, lokalizacja).

    2) Poza tym wyświetla się tylko pierwsza jego strona, a użytkowników jest już więcej.

    3) Również byłbym za opcją ręcznego wpisywania koordynatów.

    4) U mnie również potwierdzenie wrzuciło do spamu (gmail), ale OK, być może rzeczywiście to problem do rozwiązania z mojej strony.

     

    Poza tym pięknie, działa w porządku.

    • +1 1
  17. 1) Czołem ciotka, dawnośmy się nie widzieli. Co w twoich, wciąż widzę - skromnych progach?

    2) Jeszcześ królestwa nie przejęła? Ciotka, bo powiem babce. A wiesz jaka babka.

    3) A skoro już przy babce jesteśmy... na starość jej się pomieszało, i już nie wie czy to myszy ci w żłobku dziury wyżłobiły, bo ser ciągle wcinałaś, czy utrzymywałaś taką modę. To jak to jest z tymi dziurami?

×
×
  • Utwórz nowe...