Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. (352-50=302) Golding Shiled Cóż patrol przelatywał spokojnie. Najwyraźniej buntownicy się teraz bardziej ukrywali niema się, co dziwić. Teraz sytuacja jest dla nich groźna. Cóż trochę rozrywki by się przydało pomyślałem. Wtedy zauważyłem centrum handlowe. Znów postanowiłem spróbować -Los epicki proszę Striding Rason Striding ponownie się uśmiechnął. Zauważył jak ogier patrzy na windę. Chyba robi się ciekawie -Cóż jak widzisz nikt mnie nie lubi w szpitalu mnie nie chcą. Śmierć jakoś też za mną nie przepada. Chyba kawał ze mnie śmiecia, od którego należy trzymać się z daleka. Zaraz zapewne zrobi się ciekawie. Sam zresztą zobaczysz. Jesteś cierpliwy? Striding podszedł jeszcze bliżej ogiera. -A chcesz poznać moją gorszą stronę? Powiedział patrząc mu prosto w oczy
  2. Golding Shield Wraz ze Swiftem patrolowaliśmy okolice. Przy okazji rozmawiając na temat naszego trening i dalszych planów z nim związanych -Nie rozumiem Golding, kiedy uznasz, że trening był udany? -Kiedy żadna igła mnie nie trafi. -Wysoko postawiłeś poprzeczkę -To życie je przed nami stawia. W każdym razie igły to początek muszę jeszcze popracować nad treningami siłowymi -Cóż jak uważasz -A jak będzie z tobą? -Ja zostanę przy lataniu. Nowe przeszkody, które będą mi utrudniały lot -Cóż twój wybór. Jednak to będzie twój atut i słabość. Jak złamiesz skrzydło jak ostatnio stracisz atut -Dlatego muszę zrobić to tak by już go nie złamać -Ciekawa myśl. Nie wiem czy wykonalna. Ale według umowy oczywiście pomogę ci tak jak ty pomagasz mi Striding Rason Zanim ogier zdołał wejść do stołówki. Podbiegło szybko dwóch gwardzistów stojąc mu na drodze. Striding znów się uśmiechnął -Oh proszę do nas. Zapraszamy. Chętnie poznam nowych gości. Kto wie może zaraz założymy tu wszyscy jedną wielką szczęśliwą rodzinę a nawet urządzimy sobie podwieczorek. Coraz bardziej zaczyna mi się u was podobać. Mówiąc to spojrzał na ogiera który zdjął niedawno okulary.
  3. Golding Shield Chwilę leżałem ciężko dysząc. Igły w ciele sprawiały mi ból. Ćwiczenie zakończyło się umiarkowanym sukcesem. Zdobyłem chorągiewki, ale wiele igieł wbiło się w moje ciało. Więc będę musiał powtórzyć to ćwiczenie aż do rezultatu. Nagle Swift wylądował. Na jego pyszczku widziałem zmartwienie. Chwilę na mnie patrzył. Po czym się odezwał -Golding?! Nic ci nie jest? Nie przesadziliśmy? -Swift. Zrób coś dla mnie i ściągnij mi ten pierścień z rogu -A tak. Wybacz Swift powoli zaczął mi ściągać pierścień z rogu, gdy to zrobił zacząłem powoli wyciągać za pomocą magii. Igły z mojego ciała. Na moim ciele wciąż sączyła się krew. Ale i tak było mi już lepiej, gdy wyjąłem je z mojego ciała. Swift dalej patrzył na mnie zmartwiony -Lepiej Golding? -Daj mi jeszcze chwilkę Z nieprzyjemnym bólem lekko skrzywiłem pyszczek. Jednak przechyliłem róg do dołu i wypowiedziałem formułę delikatny szeptem. -Sanavit Moje ciało zaczęło powoli wracać do normy. Igły z ciała znów wsadziłem do koszyka. Po czym włożyłem zbroje na ciało -Niezłe są te zaklęcia Golding -Dzięki Swift. Ale sama magia nie wystarczy. Muszę być bardziej przygotowany. Trening udał się w połowie. Ty sprawdziłeś się rewelacyjnie. Będziemy to wałkowali do skutku aż będzie w pełni udane -Skoro tego chcesz -Dobra niema, co wracajmy do patrolu Po tych słowach opuściliśmy park i skierowaliśmy się na dalszą obserwacje Canterlotu. Striding Rason Striding ponownie lekko się uśmiechnął i podszedł do pegaza z gwardii, po czym powiedział mu coś na ucho a ten nagle wyleciał w głąb Manehattanu. Następne znów spojrzał na ogiera -Jak ty to mówisz? A tak. My gwardzista i być wielkie głąby. My się znać tylko na praca w polu. A księżniczka Celestia oszaleć i nam powierzyć bezpieczeństwo Equestrii. Mówiąc to Striding dalej się uśmiechał. -Ty naprawdę sądzisz, że jesteśmy aż tak głupi? Twoje reakcje zdradziły cię od razu. Cały czas chciałeś abyśmy weszli do windy. Dalej próbujesz nas zachęcić jesteś bardzo pewny siebie. Co tam ukrywacie? Bombę a może coś jeszcze ciekawszego? Ja mam czas reszta gwardzistów zapewne też. Poczekamy może jak nasz kolega wróci? A do tego czasu się lepiej poznamy
  4. Golding Shield Zanim Swift uniósł się w górę. Sam wbiegłem do lasu i ukryłem się w pobliskim krzaku. Obserwowałem Swifta który krążył po niebie szukając mnie. Miał problem. Bo nie wiedział za którą chorągiewkę wezmę się najpierw. Gdy odleciał na bezpieczną odległość wybiegłem z krzaków i złapałem w zęby pierwszą chorągiewkę. Po czym znów szybko się ukryłem. Swift mnie nie zauważył. Gdy znów się oddalił ruszyłem po kolejną. Gdy ją zdobyłem i chciałem się ukryć. Usłyszałem cichy świst obok siebie. To była igła ale Swift nie trafił. Natomiast mnie zauważył. Ścigał mnie teraz. Starałem się unikać igieł. Ale kilka wbiło mi się w grzbiet. Poczułem ból ale zacisnąłem zęby. Swift nie dawał mi spokoju. Mogłem zrobić tylko jedno. Wiedziałem że go nie zgubie. Biegłem jak najprędzej w stronę kolejny chorągiewek. Czując jak kolejne igły wbijają mi się w ciało. Jeszcze trochę i będę wyglądał jak jeż pomyślałem. Ale się nie poddawałem. W końcu udało mi się zdobyć ostatnią chorągiewkę. Gdy to zrobiłem upadłem ciężko dysząc pod drzewem. Striding Rason Striding uśmiechnął się i machnął kopytem. Nagle ogiera otoczyli gwardziści nie dając szansy uciec. Po czym Striding podszedł do niego i spojrzał mu w okulary -Uważasz że jestem tak ciemny? Pamiętam cię z Ponyville. I jak ta wasza puszka a tak zepsuta. Więc ten budynek to nowa siedziba RFL?
  5. Golding Shield Wraz ze Swiftem znów ruszyliśmy do parku. Tam gdzie Swift trenował wraz ze mną ostatnio. Gdy dotarliśmy na miejsce. Rzuciłem torbę na ziemię. -Więc co chcesz zrobić Golding? -Cóż to będzie trochę jak gra w chowanego -Brzmi przyjemnie. Czyli mam cię znaleźć? -Tak jakby. Podobnie jak ty będę zbierał chorągiewki. Jednak ty będziesz przeszkadzał mi je zdobyć -W jaki sposób? Nagle zdjąłem zbroje i hełm i rzuciłem Swiftowi dwa kosze. -W tych koszykach są igły będziesz mnie nimi bombardował gdy mnie ujrzysz -Oszalałeś?! Nawet z pomocą magi możesz nie zdążyć! A jak trafie cię w oko?! Lub igły wbiją się zbyt głęboko?! -Pracowałem nad tymi igłami. Niema opcji by wbiły się zbyt głęboko w moje ciało. Jeśli chodzi o oczy cóż. Po tych słowach włożyłem plastikowe gogle. -Jak widzisz oczy są bezpieczne -Ale jeśli źle to oceniłeś i coś ci się stanie? Dobrze że masz magie -Jeśli jakimś cudem się mylę. Powiedz że buntownicy nas napadli. Po ty zamachu. Na pewno w to uwierzą. A jeśli chodzi o magię. Wyciągnąłem srebrny pierścień z torby. -Możesz mi go założyć na róg? -Oszalałeś?! -Ależ skąd. To ćwiczenie na wytrzymałość i zwinność. Muszę być pewny że nawet pod wpływem emocji nie użyje rogu. Zresztą obiecałeś mi pomóc jak ja tobie wczoraj. Zapomniałeś? Swift już nic nie powiedział i włożył mi pierścień -Dobrze więc zaczynajmy Striding Rason Striding dalej stał z uśmiechem i patrzył na ogiera -Dziwna ta praca. Pracodawca nie pozwala ci wyjść grożąc zwolnieniem? Cóż jednak skoro gwardzista cię grzecznie prosi. Powinieneś podejść. W końcu reprezentujemy prawo. Jeśli pracodawca coś ci zrobi. To tak jakby złamał prawo. Więc jak będzie trzeba pogadam z nim. Więc podejdziesz do nas?
  6. Golding Shield Większość wieczora dopracowywałem swoje narzędzia treningowe. Była to żmudna praca. Przez to wszystko nie przespałem większości nocy. Ale efekt najwyraźniej był udany. Musiałem się jednak upewnić. Wyciągnąłem z koszyka długą igłę i rzuciłem w powietrze wystawiając kopyt tak by na nie spadła. Tak jak sądziłem igła wbiła się w kopyto, ale nie na tyle głęboko by mogła mi jakoś poważnie zagrozić. Wyjąłem igłę z kopyta i spojrzałem na parę kropelek krwi, które z niego uleciały. Mogłem jednym zaklęciem uleczyć te ranę. Ale, po co? Szkoda energii to tylko niewielka ranka. Zgodnie z czasem usłyszałem pukanie do drzwi. Szybko ubrałem zbroje, po czym wstałem i je otworzyłem. -No to jesteś gotowy Golding? -Tak Swift. Możemy iść -Co zaplanowałeś dla siebie? -Zobaczysz na miejscu Striding Rason Striding lekko się uśmiechnął jednak nie wszedł do środka i wciąż przyglądał się ogierowi. Po czym nagle się odezwał -A, więc panie Sound może pan najpierw wyjdzie do nas bliżej?
  7. Magus

    Dopasuj eliksir.

    Uważam że Pinkie Pie
  8. Golding Shield Na całe szczęście. Nic poważnego się nie działo w czasie patrolu. Pomimo emocji, które wciąż panowały w społeczeństwie kucyków po zamachu. Kucyki starały się żyć w miarę normalnie. Na jednej ze ścian przeczytałem nowe ogłoszeni księżniczki. Słyszałem już o tym człowieku. Przeklęty psychopata. Takich jak on powinno się skazywać na karę ostateczną. A więc przeżył wojnę? Mam nadzieje, że to ja go spotkam. Przypadkowo może mi wyśliznąć się włócznia z kopyta i wbić w nieodpowiednie miejsce. Ale jestem gotów ponieść za to konsekwencje. Takich ludzi nie powinno być. Patrol w końcu dobiegł końca. Sam wróciłem do domu nakarmiłem Arrowa. Po czym usiadłem i wyciągnąłem koszyki z półek musiałem odpowiednio przygotować jutrzejsze narzędzie treningowe Stridng Rason -Jeśli będzie trzeba to się im zapłaci. Ale trzeba to dokładnie przeszukać. Jestem nawet gotów rozebrać to miejsce i jak nic nie znajdę znowu złożyć Striding spojrzał na budynek i podszedł z gwardzistami do drzwi -Tu gwardia Equestrii! Otwierać!
  9. Golding Shield Gdy Swift zaczął szykować się do lotu mój róg pokryła aura. Wraz z jego życzeniem przyzwałem wściekłe szerszenie, które natychmiast rzuciły się w jego kierunku. Nagle ten wzbił się w powietrze tak jak oceniłem. Szerszenie nie były w stanie go dogonić, gdy leciał przed siebie. Jedna, gdy zaczął zbliżać się do chorągiewek by je zebrać te go doganiały. Gdy zebrał pierwszą te go niemal miały. Ale ten nagle wybił się z gałęzi i zdołał ich uniknąć. Na dodatek tym manewrem zdołał dostać się na kolejną gałąź i zebrał chorągiewkę. Jednak szerszenie na długo się nie dały oszukać i szybko go zauważyły. Znów zaczęły lecieć na niego. Teraz zaczął lecieć niczym rakieta w górę szerszenie gnały zanim. Ten nagle obrócił się i zaczął lecieć w kierunku szerszenie. Gdy się do nich zbliżył wykonał zręczny obrót i zdołał uniknąć pokąsania, choć niewiele brakowało. Sam przetarłem czoło kopytem na ten widok już się zastanawiałem czy je odwołać. Jednak dzięki temu manewrowi zdołał zdobyć kolejną chorągiewkę. Została ostatnia. Szerszenie znów wróciły do gonitwy za Swiftem. Ten zaczął lecieć w gęste gałęzie. Lekko zahaczył skrzydłem o jedną, ale sobie poradził. Przy okazji spowolnił tym lot szerszeni i zaczął lecie po ostatnią chorągiewkę. Gdy ją zdobył. Szybko wylądował obok mnie ciężko dysząc. Szerszenie już się zbliżały. Ale szybko je odwołałem -Nieźle Swift -Tak.. Masz racje... Jednak nie było łatwo. Nieźle się zmęczyłem i nie podoba mi się, że zahaczyłem skrzydłem o gałąź. Jednak kilka takich treningów i będzie dobrze -Cóż masz siłę na patrol? -Jasne... Chodźmy o to nam chodziło wykańczamy się do granic naszych możliwości. Jutro o tej samej porze? -Tak zaplanowałem coś ciekawego dla siebie -Boję się pomyśleć -Nie martw się będzie ciekawie Po tych słowach zaczęliśmy opuszczać park by wrócić na patrol. Striding Rason Nagle do rozmowy wtrącił się jeden gwardzista -Słuchajcie to niema sensu. Jeśli to rzeczywiście baza RFL. Nikt tam nie powinien wchodzić sam. Nie potrzeba nam tu poświęceń. Jeśli coś tam jest to znajdziemy to Striding chwilę się zastanawiał nad słowami Wolfa i gwardzisty i lekko zmarszczył pyszczek -No dobra wejdźmy tam razem i sprawdźmy, co się kryje. Bez żadnych zabaw
  10. Golding Shield Wychodząc ze zbrojowni Swift zabrał torbę, w której były potrzebne rzeczy do jego treningu. Wspólnie zaczęliśmy kierować się do parku. Gdy tam dotarliśmy udaliśmy się w ustronne miejsce gdzie nie było żadnych kucyków, które mogły nam przeszkadzać. Popatrzyłem jak Swift otwiera torbę i wyciąga z niej chorągiewki, które zaczyna wieszać na drzewach. Zabawna sytuacja sam miałem podobny plan treningu. Gdy skończył wylądował obok mnie. -Dobra Swift w losowaniu wypada, że ty jesteś pierwszy ja będę jutro odbywał swój trening. Więc jak mogę ci pomóc? -Uznałem, że popracuje nad zwinnością w czasie lotu. Twoja pomoc będzie polegała na tym, że ja będę zgarniał chorągiewki a ty będziesz mi przeszkadzał używając magii. Osiągnąłeś wszystkie stopnie magii. Dostępne dla jednorożców. Więc masz pewne zaklęcia, które będą mi pomocne podczas treningu -Swift księżniczka Twilight wyraźnie mówiła żeby nie używać tych zaklęć bez wyraźnego powodu -Nie chce żebyś użył jakiś zabójczych zaklęć. Potrzebne mi przeszkody. Przyzwij szerszenie żeby utrudniały mi zdobywanie chorągiewek. Tylko o tyle proszę. Przecież możesz je odwołać. Jeśli sytuacja stanie się niebezpieczna. I tego zaklęcia nie uczyła cię księżniczka. No i obiecaliśmy sobie, że każdy będzie spełniał zachciankę drugiego podczas treningu -Niby fakt. Ale jak szerszenie nad tobą nadążą? Jesteś szybszy od nich -To fakt. Dlatego ustawiłem te chorągiewki tak na gałęziach. By robić manewry, które mnie spowolnią i utrudnią mi zadanie -No do dobrze. Jeśli jednak jeden szerszeń się do ciebie za bardzo zbliży odwołam je. Rozumiesz? -Jasne -No dobra to zaczynajmy Striding Rason Striding rzucił torbę na ziemię, z której zaczął wyciągać dziwne kosmetyki. Następnie spojrzał na Wolfa -10 minut to za mało dajcie mi godzinę. Jeśli nie wrócę. Wy decydujcie, co dalej
  11. Magus

    Co mówi sygna?

    Kto mi w końcu napełni miskę?!
  12. Golding Shield Trochę nam to zajęło, ale dotarliśmy do baraków gwardii. Mijaliśmy trenujących gwardzistów. Następnie dotarliśmy do gabinetu kapitana. Strażnicy pilnujący go przepuścili nas. Następnie przedstawiliśmy mu swoje plany ten chwilę siedział i nam się przyglądał. I w końcu się odezwał. -Nie rozumiem. Po co mnie pytacie czy możecie trenować? Przecież to część pracy każdego gwardzisty -My to rozumiemy kapitanie. Ale chcemy przejść nietypowy trening -Zdefiniuj nietypowy -Chcemy trenować z dala od gwardzistów. Bo to trening, który zaplanowaliśmy specjalnie dla siebie. Obaj będziemy przechodzili morderczy trening. Pełen potu krwi i bólu -Gdzie chcecie trenować? -Jest pewne miejsce gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał. Jednak chcemy to robić w czasie naszych patroli -Dlaczego? -To będzie dla nas jeszcze większy wysiłek -No dobrze zgadzam się. Ale macie nie przesadzać. I dlaczego jeszcze tak się uparliście na trening tak ciężki? -Bo gwardia zrobiła się zbyt pewna siebie, dlatego doszło do tego wszystkiego Kapitan nic nie powiedział tylko kiwnął głową. Wraz ze Swiftem opuściliśmy jego gabinet i poszliśmy realizować plan. Striding Rason Striding nagle się zatrzymał. Po czym spojrzał na gwardię i Wolfa -Stójcie! Wy tu zostaniecie. Pójdę sam. Jeśli nie wrócę będziecie mieli pewność. Mam pewien plan
  13. Siedziałem w domu polerując włócznie. Tak jak uzgodniłem ze Swiftem. Dzisiaj mieliśmy wyjść wcześnie by prosić kapitana o pozwolenie. Nie musiałem długo czekać jak usłyszałem pukanie do drzwi. W drzwiach stał Swift. Dokładnie o godzinie, o której ustaliliśmy. Spojrzałem na niego. -Więc jesteś gotowy? -Ta ja już zaplanowałem, co chce zrobić -Czy jesteś pewny, że chcesz? Ja zaplanowałem to dla siebie. Bo uznałem, że nie można wiecznie stać z boku i nic nie robić. Nie jestem też pewny czy to nam pomoże. Ale lepszych rozwiązań nie widzę -Golding nie mam zamiaru być za tobą z tyłu. Ja też jestem gotowy i myślę, że to może bardziej pomóc niż zaszkodzić -No dobrze, więc chodźmy Opuściliśmy mój dom i skierowaliśmy się do koszar.
  14. Golding Shield Cóż patrol na dzisiaj miną. Czas było wracać do domu. Wiedziałem chociaż jedno dziś czeka mnie przyjemniejsza noc niż zwykle. Bo wydarzyło się wiele dobrych rzeczy -Swift czas wracać. Muszę nakarmić Arrowa i trochę odpocząć. Trzeba zebrać siły na jutro -To do jutra Golding Striding Rason Pomimo niezadowolenia jakie Striding usłyszał gdy Wolf się skarżył że nic nie znajdą. Striding powiedział gwardzistom co powiedział mu więzień. Gwardzista zmierzył wzrokiem Stridinga a potem Wolfa. -Za przeproszeniem Striding twój towarzysz ma racje tam nic niema. Sprawdziliśmy ten budynek. Jest czysty -Jesteś pewny? Nie było tam nic podejrzanego. Sprawdziliście wszystkie pomieszczenia? -Nie widzieliśmy tam nic podejrzanego. I sprawdziliśmy cały budynek. No może prawie cały winda nie działała -Sprawdziliście czy na pewno nie działa? -Była wywieszka. A oni nie wyglądali na kłamców Striding zaczął się zastanawiać. Coś mu tu śmierdziało.
  15. Golding Shield Dotarłem wraz ze Swiftem na granice bariery. Po czym podszedłem do stojących tu gwardzistów i im zasalutowałem. Oni zrobili to samo. Miałem zamiar dowiedzieć się czy działo się coś ciekawego i czy nie potrzeba naszej pomocy -Kolejny spokojny dzień służby panowie -Żartujesz?! Dzisiaj nic nie było spokojne. Ujęliśmy drugiego zamachowca. Gdy próbował uciec z Canterlotu Teraz byłem w prawdziwym szoku -Chwila. Pojmaliście tego podmieńca?! -Zgadza się -Wiadomo coś? Pracował dla roju? -Nic jeszcze nie wiadomo. Księżniczka Celestia osobiście go przesłuchuje. To ona wyda werdykt -Rozumiem. Czy potrzebni wam jesteśmy do czegoś? -W tej chwili nie. Nic specjalnego się nie dzieje. Ale, dzięki że pytasz Odszedłem wraz ze Swiftem wracając do zwykłych obowiązków. To naprawdę ciekawy dzień. Najpierw dowiaduje się o zamknięciu tego ohydnego klubu. Teraz dorwano drugiego zamachowca. Niech jeszcze okaże się, że wszystkie ogniska buntu wygasły i księżniczka Cadence się obudziła. To uznam to z najlepszy dzień w historii. Swoją drogą, czym będziemy karmili podmieńca w lochu? Nigdy nie zastanawiałem się czy one żywią się, czym innym niż uczuciami. Ja w każdym razie nie mam zamiaru robić za bufet dla podmieńca. Zapewne coś na to poradzą Striding Rason Pociąg zaczął się powoli zatrzymywać na Manehattanie. Striding wysiadł z pociągu dotrzymując kroku Wolfowi. Na peronie tak jak obiecano czekał na nich oddział gwardzistów. Striding do nich podszedł -Witajcie. Czy to wy macie być naszym wsparciem? -Zgadza się -No to niema, co tracić czasu. Trzeba sprawdzić nasz cynk
  16. Patrolując ze Swiftem poszliśmy w stronę granic bariery. Żeby zobaczyć czy tutejsi gwardziści robią coś ciekawego. Swift oglądał barie z wielkim zachwytem. -Czyż ona nie jest wspaniała Golding? Księżniczki naprawdę wzięły sprawę poważnie -Ciężko się dziwić Swift po tym, co się stało. Nie można się dziwić dodatkowym zabezpieczeniom -Teraz Canterlot jest na pewno bezpieczny -Nigdy nie bądź niczego pewny Swift -Co masz na myśli? -Pamiętasz ślub księżniczki Cadence i kapitana, Shining Armora? Wtedy też byliśmy pewni, że bariera nas ochroni. I co się stało? Byliśmy zbyt pewni siebie. Podmieńce niemal zdobyły Canterlot. Zawsze musimy być gotowi Swift. Zbytnia pewność siebie gubi. Zresztą też ostatnio udowodniliśmy. Gdy na teren pałacu dostało się tylu niechcianych gości -Tak chyba masz racje
  17. Popatrzyłem na kupon. Hmm i do czego ja tego użyje? Nie mam na razie potrzeby niczego kupować być może kiedyś do czegoś się przyda. Na przykład jak będę miał ochotę zjeść duże podwójne danie. Wraz ze Swiftem opuściłem centrum handlowe. Gdy szliśmy razem prze Canterlot. Przechodziliśmy koło klubu, który nie dawno sprawdzaliśmy. Ku mojemu zdziwieniu lokal był zamknięty. Informacja mówiła, że będzie tak do odwołania. Co się mogło stać? Nie znalazłem tam żadnych nieprawidłowości w czasie kontroli. Być może księżniczka coś na nich znalazła. Lub Lust przestraszyła się możliwością wojny i postanowiła uciekać. Tylko, dokąd miałaby uciec? Canterlot jest w tej chwili chyba najbezpieczniejszy. Z zadumy wyrwał mnie Swift -Widzisz to Golding? -Nie jestem ślepy Swift -Czyli znalazłeś coś w tych księgach? -Nie to nie moje dzieło. Nie wiem, czemu to zamknęli. Ale przynajmniej jeden problem z głowy. Canterlot nie potrzebuje takich miejsc. Może gwardziści zaczną teraz trzeźwo myśleć. Dobra niema, co chodźmy dalej Mimo wszystko musiałem przyznać, że to jest jedna z przyjemniejszych sytuacji, jakie mnie ostatnio spotkały. Mimo że nie miałem już zamiaru zajmować się sprawą tego miejsca i odpuścić. Nigdy raczej nie potrafiłbym do końca zaakceptować tego miejsca.
  18. (402-50=352) Powoli nasza zmiana na wieży dobiegała końca. Pod wieżą zebrała się kolejna grupa gwardzistów. Po czym my powoli zaczęliśmy schodzić. Teraz kolejną cześć dzisiejszego zadania. Czas na patrol. Wraz ze Swiftem poszedłem wprost do centrum Canterlotu. -Od czego zaczynamy Golding? Chwilę się zacząłem rozglądać gdy znów przechodziliśmy obok centrum handlowego -Od tego co zwykle Swift. Trzeba spróbować szczęścia. Zaczekaj zaraz wrócę Poszedłem do centru i podszedłem do stoiska -Jeden los epicki proszę
  19. Dalej stałem na wieży wpatrując się w Canterlot i obserwując czyhające zagrożenia. Gdy ponownie podszedł Swift. On sam nie musiał obserwować. Bo i tak było sporo tych, którzy to robili. -Widzisz coś ciekawego Golding? -Rodziny na spacerze. Panuje spokój -Golding czy mogę cię jeszcze o coś spytać? -Ostatnio jesteś bardzo ciekawski Swift. Ale pytaj jak musisz -No, więc wtedy jak byliśmy w tym klubie zanim się rozdzieliliśmy powiedziałeś Lust Tale. Kto to jest? Chwilę nic nie mówiłem zastanawiając się nad odpowiedzią. Powinienem się domyślić, że Swift zwróci uwagę na to. Cóż nie będę kłamał -Jak się okazuje właścicielka tego klubu -I ty ją znasz?! -Jak ją poznałem nie wiedziałem o tym -Gdzie ją poznałeś? -Na gali. Przecież widziałeś klacz, z którą tańczyłem -Jak ktoś taki wszedł na galę? -Mnie też to zastanawia. Ale wychodzi na to, że mamy mizerne środki bezpieczeństwa -Powinniśmy ją zatrzymać skoro się wdarła -Na to niema dowodów Swift. Tylko ja ją dokładnie widziałem. Jej słowo przeciw mojemu a bez dowodów nic nie będę robił. Ponadto nic nie zrobiła -Musisz czuć się z tym kiepsko. I co teraz zrobisz? -Zasadniczo Swift. Nic -Nic? -Nie mam powodów. Więcej jej nie spotkam. A klub to teraz małe zmartwienie. Musimy zająć się sprawami poważnymi -Masz racje Golding
  20. Dalej czytałem książkę. Gdy nagle spostrzegłem, że podszedł do mnie jeden ze współlokatorów. Wsadziłem zakładkę w książkę i ją zamknąłem. Zastanowiło mnie, co powiedział. Skąd wie, że chce uciec? Trzeba szybko go zmylić. Uśmiechnąłem się do niego, po czym odezwałem -Nie wiem, o czym mówisz. Nie planuje zbliżać się nigdzie. Bardzo mi się tu podoba. Kolejna sprawa. Gdzie miałbym się udać? Nie mam rodziny. Mój ojciec był moją jedyną rodziną. Teraz nie mam nikogo. Więc nawet nie mam gdzie iść
  21. Archiwista mnie zapamiętał i podzielił się ze mną częścią swojej drogocennej wiedzy. Podziękowałem mu za pomoc i wyszedłem. Na zewnątrz już czekał na mnie Swift. -Co tam robiłeś Golding? -Nic ważnego Swift. Jakie mamy zadanie? Spytałem chcą zmienić temat -Eee. No tak dzisiaj idziemy na jedną z tych nowych wież obserwacyjnych. Później rutynowy patrol i tyle -Rozumiem. Więc chodźmy Wraz ze Swiftem udaliśmy się na jedną z niedawno ukończonych wież. Wyglądał imponująco. Trzeba przyznać, że gwardziści dobrze się z tym uporali. Powoli weszliśmy na górze było jeszcze czterech innych gwardzistów. Na wieży poza włóczniami, które mieliśmy zawsze przy sobie stały także kusze, którymi mogliśmy atakować odległe cele ich wykonanie było naprawdę profesjonalne. Obok leżało pełno bełtów. Więc nie mogliśmy narzekać na brak amunicji. Bełty były standardowe. Ale podobno trwają pracę by je ulepszyć. Bez lornetki i lunety było widać sąsiednie wieże. Jak i sporą ilość Canterlotu na ziemi i niebie. Gdy podniosłem magią lornetkę widziałem teraz wszystko. Nie było możliwości, aby coś wdarło się bez naszej wiedzy. Zacząłem przyglądać się całemu miastu. Przy moim boku leżała kusza, więc byłem gotów do ataku. Jeśli zajdzie taka konieczność. konieczność.
  22. Powoli dotarliśmy wraz ze Swiftem w okolice naszych koszar. Gdy przechodziliśmy obok pałacu na chwilę się zatrzymałem i spojrzałem na Swifta -Swift możesz pójść sam po nasze zadanie? -Czemu? -Chce coś sprawdzić -No dobrze. Gdzie się spotkamy? -Tutaj -Zgoda Powoli poszedłem w stronę pałacu. Nie byłem pewny czy to mi się przyda ale trzeba próbować. Minąłem strażnika pilnującego bramę i zszedłem do archiwów. Po czym zapukałem do gabinetu archiwisty który nauczał staroequstriańskiego.
  23. Golding Shield Siedziałem nad notatkami. Gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Cóż zawsze w odpowiednim momencie. -Wejść! Do pokoju wszedł Swift był nieźle zdziwiony bałaganem, jaki narobiłem -Golding wróciłeś do szkoły? Ostatni raz widziałem cię w okularach, gdy uczyliśmy się do egzaminów -Próbuje znaleźć lukę w naszej obronie -Rozumiem. Chodzi ci o ostatnie wypadki? -Zgadłeś -I, co znalazłeś coś? -Nasza obrona była dobrze ustawiona. To my nawalamy. Wciąż coś uchodzi naszej uwadze. Dlatego do tego doszło -Sądzisz, że problemem jest? -Zgadza się problem jest gwardia. Wciąż jesteśmy zbyt pewni siebie. I mamy tego przyczyny. Czego chciałeś? -A no tak. Musimy iść po nowe zadania -Naprawdę? Ale czas leci. Tak się tym pochłonąłem, że na nic nie zwracałem uwagi. Więc chodźmy Ubrałem zbroje i zdjąłem okulary, po czym ruszyłem wraz ze Swiftem po rozkazy Gwardia/Pałac -Tak jest wasza wysokość! Gwardziści wraz z życzeniem księżniczki opuścili salę tronową
  24. (Dalej zostawiam sytuacje Elizie) Gwardia/Sandy Gwardzista usłyszał podmieńca, gdy prowadzili go do księżniczki. Po czym jeszcze krzyknął -Ton Głosu też wszystkie macie takie same?! Gwardziści chwile szli z podmieńcem, gdy w końcu dotarli. Gwardziści na widok księżniczki się ukłonili. Po czym na przód wyszedł jednorożec -Wasza wysokość ten podmieniec próbował przekroczyć barierę. Ale udało nam się ją pochwycić. Jeden z gwardzistów, który ścigał podmieńca uczestniczącego w zamachu twierdzi, że wygląda dokładnie jak ten. Ton głosu też ma podobny. Uważam, że powinniśmy prześwietlić umysł tego podmieńca i mieć całkowitą pewność. Ale wybór zostawiam tobie wasza wysokość
×
×
  • Utwórz nowe...