Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Swift Zephyr Swift był nieco zdziwiony widokiem drugiej klaczy. Ale to by pasowało. Kto zapuszczałby się tu sam? Swoją drogą zabawna sytuacja. Jednorożec i pegaz. Zupełnie jak on i Golding. Ich przekomarzania przypominały mu również jego przekomarzania z Goldingiem. Zauważył, że Golding na nic nie zwraca uwagi. Skupił się tylko na księżniczce. Cóż ciężko mu się dziwić. -Cóż widzę, że nie jest pani sama. Skoro już tu jesteście. Zaczekajmy na rozwiązanie problemu. Gdy już wszystko wróci do normy. Odprowadzimy panie do miasteczka. Jednak w tej chwili musimy skupić się na księżniczce. Lepiej żeby już nic nowego tu nie wlazło. Mam oczywiście na myśli bestie z lasu. Bo proszę mi wierzyć patykowilk to najmniejszy problem w tym lesie
  2. Swift Zephyr -Cóż ciężko to określić, ale to jest nasza władczyni księżniczka Luna. Wiem, że to dziwne, ale sama pani wie jak to jest z Discordem. On może wszystko. A tutaj mamy żywy dowód. Chyba jednak za bardzo mu ufaliśmy. Cóż chyba zostanie za to jakoś ukarany. W Ponyville pani mieszka? To dobrze. Nie będzie dalekiej drogi jak będziemy panią odprowadzali. Teraz jednak nie musi się pani martwić. Sytuacja jest pod kontrolą. Chciałbym, aby tak było. To ostatnie Swift dodał w głowie.
  3. Magus

    20% cooler Rainbow Dash quiz

    Leżała na leżaku i czytała książkę "Dzielnej Do"
  4. Swift Zephyr -Cieszy mnie to, ale powinna pani bardziej uważać. Sądziłem, że wszystkie kucyki wiedzą, aby nie wchodzić do lasu nieuzbrojonym. Sądzę, że ma też pani problemy z magią. Bo jednorożec zwykle sobie radzi. Cóż teraz niech lepiej pani tu zostanie. Gdy już wszystko się skończy. Odprowadzimy panią do domu. Nie powinna pani sama wracać to zbyt niebezpieczne. Swift z zaciekawieniem słuchał o Discordzie. Wiedział jednak, że jeśli Golding nie wyjdzie on też tego nie zrobi. Poza tym trzeba pomóc księżniczce.
  5. Zmrużyłem oczy. Przeklęty Discord. Wiedziałem, że nie można mu ufać. Powinien wrócić do kamienia. Szkoda, że sam nie jestem w stanie się z nim policzyć. Księżniczka mówi, że sobie poradzi. Spojrzałem na nią, po czym znów się ukłoniłem. -Przyznaje księżniczko. Nie jestem w stanie ci pomóc, ale proszę pozwól mi tu zostać. Bym mógł cię chronić. Pozwól mi tylko sumiennie wypełnić moje obowiązki. Tylko o to cię proszę.
  6. Wilk walnął łapą Swifta. Ten to ma szczęście. Dwa razy pod rząd. Wściekłem się i przebiłem bestie mieczem. Ta szybko się rozpadła. Podszedłem do Swifta. -Cały? -Tak... żyje -Zajmij się tą klaczą, która przyszła -Dobra Golding Shield Pokłoniłem się księżniczce -Księżniczko ja przepraszam, że się zawahałem. Zasługuje na pogardę. Kto ci to zrobił? Dorwę go obiecuje i zaprowadzę pod sąd. Mimo wszystko dla mnie zawsze będziesz moją władczynią Swift Zephyr (Ta to jego pełne imię xD) Swift podszedł do klaczy i pomógł jej wstać -Nic pani nie jest? Jak się pani tu znalazła?
  7. Stałem jak sparaliżowany. Księżniczka? Ale jak... Kto... Wróciły obrazy przeszłości. Znów widziałem naszą wojnę z ludźmi cofnąłem się parę kroków. Nie, co mam robić? Widziałem jak księżniczka wzięła wilka na siebie. Kazała nam go zabić, ale teraz jest człowiekiem. Czy dalej jest naszą władczynią? Walczyłem sam ze sobą. Swift był w równy szoku, co ja. Nie to mimo wszystko księżniczka. Nie ważne, jaka jest. Dalej jestem jej sługą. Straciłem włócznie po żucie, ale sięgnąłem po miecz i skoczyłem na bestie. -Zostaw księżniczkę w spokoju! Potworze! Swift nagle oprzytomniał i rzucił mi się z pomocą.
  8. Teraz miałem dylemat. Chciałem jej pomóc, ale musiałem słuchać księżniczki. Cofnąłem się powoli i spuściłem głowę. Swift obserwował nas w milczeniu i też się zaczął cofać. -Nie chciałem cię zdenerwować księżniczko. Proszę o wybaczenie. Chciałem ci tylko pomóc, ale jeśli takie jest twoje życzenie to zostawimy cię w spokoju. Zawsze jesteśmy na twe rozkazy. Powiedziałem z bardzo zmartwionym głosem -Golding nie możemy wyjść. Jeśli ta bestia tu wejdzie coś się stanie. Księżniczka wygląda na osłabioną -Mi też się to nie podoba Swift, ale to decyzja księżniczki musimy jej słuchać, jako gwardia. Jesteś pewna księżniczko, że nie chcesz naszej pomocy? Spytałem po raz ostatni Nagle do sali wbiegła klacz. Skąd się tu wzięła, ale za nią biegł patyko-wilk -PADNIJ! Krzyknąłem. Po czym rzuciłem włócznie w bestię
  9. Zmrużyłem oczy na odpowiedź księżniczki coś ukrywała, ale czemu nie chce się nam pokazać? Nagle podszedł do mnie Swift. -Golding słyszałem jakieś warczenie. Tu chyba gdzieś koło zamku jest patyko-wilk. Powiedział szeptem -Nawet, jeśli. To jest za głupi by tu wejść. A teraz nie zawracaj mi tym głowy. Księżniczko, czemu się przed nami ukrywasz? Wydaje mi się, że nie jesteś z nami do końca szczera. Zacząłem podchodzić bliżej. -Cokolwiek się stało wasza wysokość. Jestem pewny, że sobie z tym poradzimy. Widzę jak cierpisz. Proszę zaufaj nam wasza wysokość. Nie ważne, co by się stało. My zawsze będziemy ci wierni
  10. Swift cofnął się przerażony. Ale ja podszedłem do księżniczki spokojnym krokiem. Nie wiedziałem co się dzieje byłem trochę przerażony, ale to nie miało znaczenia. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by jej pomóc -Wasza wysokość. Przysięgałem wam służbę aż do śmierci i, dopóki żyje tak będzie. Nie ważne, co to za problem. Zrobię wszystko, by ci pomóc. Nie jestem tak potężny, jak twoja siostra ani nawet jak księżniczka Twilight, ale pozwól mi sobie pomóc. Widzę, że cierpisz. Jesteś ranna? Daj nam, chociaż szansę. Tylko o tyle cię proszę. Powiedz co się stało? Wasza wysokość
  11. Nie mogliśmy jej tak zostawić. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Zapaliłem światło na rogu. -Swift. Idziemy -Ale słyszałeś księżniczkę -Ona nas potrzebuje tu się dzieje coś złego -Ale... Golding. Jeśli księżniczka nie dała rady. To jakie my mamy szanse? Wezwijmy posiłki -Niema czasu! Idziemy! Poświęcę życie dla księżniczek. Jak ty chcesz, to idź po wsparcie -Nie zostawię cię. Jaki byłby ze mnie przyjaciel -Cieszy mnie, to. A teraz chodźmy ratować księżniczkę. Wasza wysokość! Trzymaj się! Idziemy ci pomóc! Po czym obaj ruszyliśmy, by pomóc księżniczce. Nie wiedziałem co zaatakowało księżniczkę, ale cokolwiek to było. Zapłaci za zrobienie krzywdy księżniczce. Teraz nie czułem strachu, a wściekłość na, to coś. Poświęcę życie, ale pomogę księżniczce. Tak jest moja rola.
  12. Co to miało znaczyć? Księżniczka na coś czeka. Ale na co? Swift był przerażony na pyszczku. Spojrzałem na niego gniewnie. Dając mu do zrozumienia, by się uspokoił. Poszliśmy razem w stronę głosu. Martwiłem się o księżniczkę w końcu krzyknąłem z nadzieją, że mnie usłyszy. -Księżniczko! Jestem gwardzistą! Nazywam się Golding Shield! Przybyłem tu z mym partnerem, by ci pomóc! Gdzie jesteś?! Czego potrzebujesz?! Zrobię wszystko, by ci pomóc! Krzyczałem, to i szedłem ze Swiftem coraz głębiej w ciemność zamku.
  13. Podeszliśmy do zamku dwóch sióstr. W okolicy było pusto zamek potrafił przyprawiać o ciarki. Mimo, że byłem tu nie dawno. Trochę lęk miałem. Brama do zamku była zamknięta. Czyżby naprawdę tu była? Spojrzałem na Swifta i w milczeniu kiwnąłem mu głową. On również, to zrobił. Powoli pchnąłem bramę. Strasznie skrzypiała. Trzeba teraz poszukać księżniczki. Obaj weszliśmy w mroki zamku dwóch sióstr.
  14. Biegliśmy dalej po lesie uciekając przed bestią. Miałem nadzieje, że ją zgubiliśmy. W końcu zaryzykowałem i się obróciłem. Ku mojemu zaskoczeniu. Nie zmieniłem się w kamień bestii nie było. -Swift! Stój! Zgubiliśmy go Swift zaczął się zatrzymywać. W ostatniej chwili. Omal nie wpadł do okolicznej dziury. Po czym spojrzał na dziurę -O mały włos. Powiedział z uśmiechem. -Gdzie on jest? -Nie mam pojęcia. Zgubiliśmy go -Gdzie jesteśmy? -Nie mam pojęcia Zacząłem się nie pewnie rozglądać. Aż na moim pyszczku pojawił się uśmiech. -Swift! Spójrz -Czy to jest? -Tak jestem pewny, bo byłem tu ostatnio. Dotarliśmy. Choć musimy go przeszukać i sprawdzić, czy księżniczka naprawdę tu jest -Zgadzam się Powoli zaczęliśmy zbliżać się do zamku dwóch sióstr. Oby księżniczka tu była cała i zdrowa. Pomyślałem.
  15. Oboje weszliśmy w mroki lasu Everfree i zaczęliśmy kierować się do zamku. Oczywiście, nic nie może pójść łatwo. Znów, to samo. Patyko-Wilki. Łaziły po lesie szukając jedzenia. Oczywiście, gdy tylko nas zobaczyły. Już było wiadomo czym ma być, to jedzenie. Swift wzleciał w powietrze. Po czym wleciał w bestie trzymając włócznie i rozwalał tak jedną po drugiej na kawałki. Jednak w pewnym momencie jedna bestia go uderzyła łapą. Po czym ten uderzył w drzewo. -Swift! Natychmiast rzuciłem mu się na ratunek. Wbiłem włócznie i miecz w bestie. Po czym ta się rozpadła kolejną, która chciała mnie zaatakować nabiłem na włócznie, gdy na mnie skoczyła. Rozpadł się na kawałki. Gdy się ich pozbyliśmy podszedłem do Swifta. -Żyjesz? -Moje skrzydło. Próbował je podnieść. -Nie mogę latać Golding -Chcesz wracać? -Dam radę. Jak znajdziemy księżniczkę. Zajmę się jego leczenie po powrocie do Canterlotu -Oby nie dali ci zwolnienia. Nie wiem, czy wytrzymam z nowym partnerem -Tak, to by wyglądało zabawnie. Powiedział Swift z uśmiechem -Czekaj. Słyszałeś to? W krzakach coś było. Ze Swiftem przyjęliśmy postawę obronną. Lecz to, co zobaczyliśmy nas przeraziło. To był Kokotris. Tylko tego brakowało. -Swift uciekaj i nie patrz mu w oczy! -Jak bym nie wiedział! Oboje zaczęliśmy uciekać, by zgubić bestie.
  16. Wraz ze Swiftem przepytywaliśmy mieszkańców. Ale jak się okazało była, to tylko strata czasu. Nikt nie widział księżniczki w miasteczku. Większość kucyków, których przepytaliśmy. Albo uznawało, to za plotkę lub głupi żart. Ci co coś wiedzieli jednoznacznie wskazywali na zamek. Czyli wiedzieliśmy tyle co na początku. Jedno wielkie nic. Szkoda, że niema nas tu więcej. Z całą gwardią Canterlotu byśmy przeszukali to całe, miejsce. W końcu ciężko westchnąłem. -Co teraz Golding? -Zostało nam tylko jedno Swift. -Rozumiem -Ale uważaj, gdy ostatnio tam byłem ze Stridingiem. Było tam pełno patyko-wilków. Nawet spotkałem Kragidyla. Więc jesteś gotowy? -Nie pytaj głupio. Zawsze jestem gotów -I, za to cię lubię Ruszyliśmy w stronę lasu. Ciekawe co nas tam czeka.
  17. Wybiegliśmy wspólnie z pociągu, ale nie byłem pewny od czego zacząć. Czy powinniśmy iść od razu do lasu? A, jeśli, to tylko plotka? Trzeba pogadać z mieszkańcami. -Golding? -E wybacz mówiłeś coś Swift? -Słuchaj, a może poprosimy o pomoc w poszukiwaniach tego miejscowego gwardzistę, z którym ostatnio współpracowałeś? -Wiesz Swift. To całkiem dobry pomysł. Biegnijmy do butiku karuzela W okolicy, jednak nie widziałem Rasona, a butiku nikt nie otwierał. Co jest? On też zaginął? W końcu się poddaliśmy i poszliśmy dalej. Nagle zauważyłem miejscowego strażnika. Postanowiłem go spytać. Podeszliśmy. Po, czym ten do nas zasalutował. Zrobiliśmy, to samo -Gwardia z Canterlotu? Niech zgadnę szukacie księżniczki Luny? -Zgadza się. Wiesz coś o tym? -Niewiele więcej niż inni. Tylko plotki -Dobrze, a wiesz, gdzie znajdziemy Striding Rasona? -Niestety nie. Gwardzista Strdidng Rason wraz z niewielką grupą strażników ruszył na poszukiwania księżniczki. Od razu po tym jak usłyszał o jej zaginięciu. Nie mam pojęcia, gdzie teraz jest -Rozumiem. Dziękujemy za informacje -Do usług Odeszliśmy od strażnika w głąb miasteczka. Nagle Swift się odezwał -To co robimy Golding? -Spróbujemy przepytać mieszkańców. Może oni coś widzieli. Jeśli, to nic nie pomoże. Idziemy do zamku w lesie -Niech, więc tak będzie Po tych słowach ruszyliśmy.
  18. Pociąg powoli zaczął dojeżdżać do stacji. Nareszcie obyśmy się czegoś dowiedzieli. Trzeba będzie przepytać mieszkańców, czy coś widzieli. Przeszukać zamek. Musimy trafić na jakiś ślad. Swift dalej miał zmartwioną minę. Spojrzałem na niego, po czym się odezwałem. -Swift. Ja... przepraszam. Nie powinienem się unosić -Nic nie szkodzi Golding ja rozumiem. Też się martwisz. Nie martw się znajdziemy ją -Wiem, to Swift musimy ją znaleźć za wszelką cenę. Tu chodzi o los całej Equestrii Pociąg zaczął powoli zatrzymywać się na stacji. Nareszcie pomyślałem. Trzeba znaleźć jakieś wskazówki.
  19. W środku przechodziły mi różne uczucia. Swift się myli? Musi. Księżniczka Luna żyje dłużej niż którekolwiek z nas. Zwykłych kucyków i jeszcze nas przeżyje. Jest potężna i niesamowita. Nie mogło jej się nic stać. A, jeśli jednak? Co wtedy? Cóż winni tego zapłacą. Tego nie będzie można zapomnieć, ale spokojnie jeszcze nic nie jest pewne bądźmy dobrej myśli. Coraz bardziej widziałem zbliżające się Ponyville wkrótce tam będziemy i, wtedy odkryjemy prawdę.
  20. Jadąc pociągiem widziałem zmartwiony wzrok Swifta. W końcu się odezwał -Golding. A, jeśli, to Nightmare Moon wróciła? -Na pewno nie. I nie myśl tak -Ale, jeśli... -Widzisz, aby było ciemno? -No nie -No właśnie. Więc przestań -A, jeśli księżniczka jest no wiesz... -Przestań! Księżniczka jest potężniejsza od nas. Na pewno robi coś ważnego. Musimy tylko się upewnić że wszystko w porządku -Tak masz racje Golding. Wybacz Dlaczego ten pociąg tak się wlecze? Nie może być szybszy? Szkoda, że nie mam dość energii na kolejną teleportacje. Pomyślałem.
  21. (287-25=262) Wbiegłem niczym burza wraz ze Swiftem. Wściekle wyczekiwałem pociągu nie zwracałem uwagi na nic wokół mnie. Swift również wyglądał jakby się martwił tą sytuacją. Gdy pociąg wjechał natychmiast do niego wsiedliśmy. Chciałem, żeby ruszył i jak najszybciej dotarł. Miałem złe przeczucia.
  22. (A dopiero wróciłem z Ponyville i zużyłem teleportacje xD) Powoli obudziłem się rano. Po czym zacząłem sobie robić śniadanie. Nagle usłyszałem gorączkowe pukanie do drzwi. Powoli wstałem od stołu. W drzwiach stał Swift. Jego mina mi się nie podobała. -Wejdź. Powoli wpuściłem go do środka. -Więc co znowu? Tak się nie mogłeś doczekać służby, czy znowu usłyszałeś jakieś plotki o mnie? -Golding... Księżniczka Luna zaginęła! Zmarszczyłem brwi na moim pyszczku pojawiło się zaniepokojenie. Zacząłem szybko wkładać zbroje -Jakieś ślady? -Na razie brak. Gwardziści przeszukują pałac -A co na, to księżniczka Celestia? -Jest nieosiągalna -Dobra. Czy ktoś coś mówi, gdzie może być? -Plotki mówią, że jest w zamku w lesie Everfree -Dopiero tam byłem -Wiem. Co robimy? -A co można robić? Jadę znowu do Ponyville -Przewidziałem, to, dlatego już poinformowałem kapitana. Pojadę z tobą. Udzielił mi zgody -Świetnie więc ruszajmy. Niema czasu Oboje natychmiast pobiegliśmy na peron. Jak mogło do tego dojść? Trzeba znaleźć księżniczkę za wszelką cenę.
  23. Na moim pyszczku pojawił się uśmiech, gdy zamiast książki na podłodze leżał kamień. Waga też się zgadzała. W końcu mi się powiodło. Byłem pewny, że moja magia wzrasta. Jestem coraz silniejszy. Jednak magia to nie wszystko. Nie mogę dać się temu zatracić. Wielu jednorożców będąc zbyt pewnymi swych umiejętności magicznych źle skończyło. Magia i siła fizyczna. Trzeba zadbać o obie rzeczy. Ale to już później byłem kompletnie wykończony. Znów zmieniłem kamień w książkę. Po czym się położyłem. Niema jak swoje łóżko w swoim domu. Pomyślałem, po czym natychmiast zasnąłem.
  24. Wróciłem do domu. Po całym dniu. Zbroja już mi ciążyła. Jajko wciąż się nie wykluło. Zastanawiałem się czy położyć się spać. Powoli zdjąłem zbroje ale nagle przyszło mi coś, do głowy. Wyjąłem jedną z książek z półki i położyłem na podłodze. Będę to robił tak długo aż nie zasnę z wykończenia pomyślałem. Zacząłem się koncentrować i ponownie próbować. Musiałem opanować to zaklęcie do perfekcji. Wciąż tylko krzyczałem w domu. -Transformandae Simplicior!
×
×
  • Utwórz nowe...