Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Zdobywanie przyjaciół nie należy do moich talentów pomyślałem. Nigdy ich zbyt wielu nie miałem. Nie bardzo komukolwiek ufam. Ale życie za bycie przyjacielem nie jest chyba wysokim rachunkiem, ale co on zrobi Michaelowi to mi się nie podoba. -Zgoda jednak ja też mam pewne warunki. Twoja córka i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi żadnych pocałunków ani żadnych innych takich to, co było w tamtej krainie było tylko snem dla mnie to nie miało miejsca w prawdziwym świecie nigdy bym tego nie zrobił. Twoje oznaczenie czy jak to nazywasz też niema być jakoś specjalnie widoczne. Takie warunki z mojej strony Następnie spojrzałem na Michaela.-Michael proszę nie rób nic głupiego. Jeśli on żąda od ciebie czegoś naprawdę nieprzyjemnego to daruj to sobie i daj mi umrzeć lub wrzuć mnie do bariery kucyki na pewno zdołają mnie uleczyć. Wiem, że chronisz kucyki. Ale obaj dobrze wiemy, że nie zawsze byłem kucykiem, więc nie patrz teraz na mnie jak na kucyka, które zawsze chroniłeś tylko jak na człowieka, którym byłem przy podejmowaniu tej decyzji.
  2. Nie bardzo mi się to podobało, co on znowu wymyślił może już śmierć jest lepszym rozwiązaniem. A może spróbuje się uprzeć i doczołgać poza barierę to blisko. Inne kucyki byłyby na pewno zdolne mi pomóc. Ale najpierw się dowiem, co on znowu wymyślił. -Więc, jaki jest haczyk za moje życie?
  3. Niewiele rozumiałem z tego, co chcą zrobić. Jedyne, co zrozumiałem, że jestem już zapewne jednym kopytem na tamtym świecie. Cóż zawsze mogło być gorzej chyba. Chwilę się zastanowiłem. Chwila moment zastosowano to na Michaelu. -Nie żebym się denerwował czy coś. Ale jeśli mnie ocalicie też będę miał rozdwojenie jaźni i zacznę gadać z kwiatami czy coś? Jest jakiś haczyk w tym?
  4. Austin opętany Michael kontroluje kwiaty czy tylko ja w POZ byłem zwykłym człowiekiem, dla którego to wszystko jest strasznie pokręcone. Sam już nie wiem, co czasami myśleć. Zakładzik? Jaki Zakładzik i co chcą zacząć? -O czym wy mówicie? Jaki zakładzik? I co chcecie zacząć?
  5. Spojrzałem gniewnie na Discorda dalej mogłem ruszać tylko oczami. -Więc poszukaj innego kandydata na to stanowisko. Ja nie jestem zainteresowany. Dla mnie liczy się tylko jedna klacz! Zrobiłem to tylko, dlatego aby się uwolnić z tego świata. A jeśli chodzi o walkę to co się stało Austinowi?
  6. Nagle usłyszałem znajomy głos, którego niechętnie chciałem teraz słuchać zwłaszcza po przygodzie w świecie snów miałem ochotę rozwalić sobie głowę o szafkę byle wyrzucić to z głowy mam nadzieje, że nie chce mi dziękować za to, co myślę. -Masz więcej tajemnic niż każdy człowiek, którego znam Michaelu. Gdybyś zmienił się w kucyka na pewno byś był niezłym fenomenem. Powiedziałem z uśmiechem. -Dobrze, jeśli sądzisz, że mam być pierwszy to zacznij ode mnie i nie martw się, jeśli ten sposób jest bolesny. Jestem przyzwyczajony do bólu. Następnie spojrzałem w stronę Discorda -Mam nadzieje, że nie chcesz mi dziękować za to, co myślę. Na mojej twarzy pojawił się wyraz gniewu. -Czy nie wycierpiałem już wystarczająco dużo?
  7. Lekko przewróciłem oczy na Michaela faktycznie wyglądał kiepsko obaj dostaliśmy w kość. To była najgorsza walka, jaką przeżyłem -Po kolei najpierw doprowadź siebie do porządku. Może wezwij jakiegoś lekarza czy coś. Ja mogę zaczekać aktualnie raczej nigdzie mi się nie śpieszy powiedziałem próbując wysilić się na uśmiech
  8. Medalion? Pan płomyczek? Chodzi chyba o tego gościa w żółtej piżamie jak mu było chyba Scorpion -Chyba mam połamane wszystkie kości. Nie mogę się ruszyć. Nawet nie mogę spojrzeć na prezent. Chyba ten stwór zrobił ze mnie kalekę. Wątpię abym jeszcze na cokolwiek się przydał lepiej załatwcie mi wózek inwalidzki. Przy okazji dziękuje, że mnie ocaliłeś.
  9. Powoli zacząłem otwierać oczy. Obraz był lekko rozmazany. Nie byłem pewny gdzie jestem. W końcu obraz przed oczami zaczynał się poprawiać. Nie wiedziałem gdzie jestem nie była to baza nie był to butik a na pewno nie była to ulica gdzie ten dziwak rzucił mną jak zabawką. Myśl o tym, co się stało nie podobała mi się. Mimo że był to świat snów nie zachowuje się tak. Dobrze, że nie doszło do niczego więcej, ale i tak będę musiał zjeść kostkę mydła żeby poczuć się lepiej po tym wydarzeniu. Rarity też będę musiał powiedzieć o tym, co tam się stało mam nadzieje, że mi wybaczy. Nagle zobaczyłem, że jest ktoś w okolicy był to Michael chyba mnie zabrał z pola walki. Chciałem do niego wstać, lecz nagle poczułem przeszywający ból. Miałem wrażenie, że wszystkie kości mi zaraz eksplodują. Rana postrzałowa, którą dostałem po ataku na bazę przy tym była niczym jak tylko skaleczeniem. Zaczynałem się bać, że ten stwór zrobił ze mnie kalekę. Już chyba lepiej było się nie budzić, jeśli tak mi zostanie. -Michael gdzie ja jestem? Nie mogę się ruszyć mam wrażenie, że moje ciało zaraz eksploduje z bólu. Powiedziałem strasznie słabym głosem
  10. Byłem zakłopotany mam ją pocałować albo tu utknę. Nawet przy przyjacielskim całusie będę się czuł jak nie honorowy drań. Mógłbym poczekać aż się obudze lub zostać tu na stałe. Mam już dosyć walki. Ale mam powód by wrócić muszę chronić Equestrie i Rarity. Później wymyślę sobie odpowiednią karę. -Dobrze niech więc będzie Podszedłem do Screwball i pocałowałem ją nie czułem się z tym najlepiej.
  11. Rzeczywistość Wyraz mojego pyszczka znowu się zmienił pojawiła się koncentracja. Na amulecie zaświeciło lekko światło Mój świat Ssss..sen. Ja śpie. Monstra zostały pokonane. Co się tu dzieje. Jeśli to sen to czy powinienem się budzić? Czy powinienem wracać do naszego świata. Mam jakieś powody by tam wracać. Z tak niesamowitego miejsca. A jeśli znów pojawi się ten niby Austin? Nie mam ochoty z nim walczyć gdyby ktoś mi powiedział co robić? Znów spojrzałem na kucyka. -Screwball gdybym chciał się obudzić jak to zrobić?
  12. Lekko oskoczyłem po jej reakcji i złapałem kopytem za usta. -Wybacz lubię cie ale jest już dla mnie ktoś ważny. Czy żywy czy martwy pozostaje wierny jej. Ty jesteś jak dobra koleżanka.
  13. Rzeczywistość Wyraz mojej twarzy zmienił się na gniew na pyszczku pojawił się pot. Mój świat Udało mi się uwolnić znów odbudowałem wyspę znów otaczała nas plaża -Screwball powiedz czy wiesz co to za miejsce? Nie ty nie niszczysz tego świata.
  14. Nie mogłem się ruszyć.Patrzyłem na wszystko w szoku. Dlaczego? Czy ja już nigdzie nie zaznam spokoju. Wszędzie musi być coś złego mam już tego wszystkiego dosyć. Wolałem już być sam w tym świecie. Wtedy był piękny.
  15. -Dobra dosyć tego co tujest grane?! Powiedziałem wściekle. Po czym wybuchł nagle sztorm a z nieba zaczęły walić pioruny. -Co to za miejsce?!
  16. Chwile rozmyślałem nad tym co powiedział ten dziwak. Ja żyje ? Ale jakim cudem pamiętam co się stało ten stwór mnie zabił. A jeśli nie to co to za miejsce? Spojrzałem na Screwball z uśmiechem. -Tak nie chce już walczyć i zabijać i tak lubie cię powiedziałem z uśmiechem. Nagle zaczą latać? To demon czy jak? Nic nie zdąrzyłem zrobić. Ten czubek mnie unieruchomił i teraz się bije ? Masochista? Co tu jest grane?
  17. Zanim kucyk mnie zaatakował machnąłem kopytem i przede mną powstała wielka skała, w którą wbiła się broń. Co jest grane? Czyli trafiłem do piekła? Nie mam ochoty walczyć z tym czubkiem. Mam już dosyć walki. Ponownie machnąłem kopytem, po czym wyspa się rozpadła a ja ze Screwball zacząłem odpływać na jednym z kawałków wyspy zostawiając tego czubka za nami. -Wybacz, ale nie mam ochoty na zabawy. Koniec z walką już nikomu nie zrobię krzywdy, więc się od ciebie izolujemy. Żegnam
  18. (Oryginalnie, ale świat w mojej głowie ja tu naginam rzeczywistość xD) Spojrzałem na to ze zdziwieniem. Intrygujące Nagle plaża zmieniła się w skalne pustkowie a pode mną wyrósł ogromny tron. Broń przeciwnika zmieniła się w plastikową zabawkę. -Nie wiem czy przybywasz z piekła, ale nie możesz mnie zabić ja już nie żyje. Poza tym to ja rządzę w tyn dziwnym świecie i tu niema przemocy twoja broń jest teraz zwykłą zabawką. Więc w żaden sposób mi nie zagrażasz. A nawet gdyby była prawdziwa jak zabijesz nie żywego? Więc kim właściwie jesteś kolejnym bratem Austina
  19. Spojrzałem na Austina teraz byłem pewny wszyscy nie żyjemy te potwory zniszczyły także Equestrie. Wybacz, Rarity że nie zdołałem cię ochronić. Ponownie spojrzałem na Austina. -Witaj mam nadzieje, że ty, chociaż miałeś przyjemniejszą śmierć ode mnie powiedziałem z uśmiechem.
  20. Znów spojrzałem w szoku. Dziwny kucyk z niczego nie zdaje sobie sprawy -Zginęliśmy to znaczy, że już nas niema. Nasze ciała już się nie ruszają. A my jesteśmy w zupełnie innym świecie, z którego niema wyjścia i musimy tu zostać na zawsze. Próbowałem to wytłumaczyć najprościej jak potrafiłem, chociaż nie byłem pewny czy dam radę przydałby się jakiś tłumacz pomyślałem.
  21. Nie do końca potrafiłem zrozumieć tego kucyka. Chwile się zacząłem zastanawiać. Dziwne, że po śmierci dalej jestem kucykiem. Jak widać eliksir działa na ciało i naszą duszę. Cóż, mimo że to dziwne towarzystwo fajnie jakieś mieć pomyślałem patrząc na Screwball. Chwila czy to oznacza, że ona też nie żyje? Te stwory wygrały zabiły wszystkich i teraz rządzą światem a co będzie z Equestriom a Rarity? Jeśli ją też zaatakują? Nikt nie jest chyba w stanie zatrzymać tych potworów. Aż ciężko mi sobie wyobrazić jak musiał tam skonać Discord. Znów spojrzałem na kucyka. -Mimo wszystko fanie się do kogoś odezwać. Szkoda jak widzę wszyscy zginęliśmy w tej walce.
  22. Leżałem na piasku grzejąc się w słońcu. Tyle lat poszukiwań i nareszcie to odnalazłem. Tu niema wojen niema konfliktów niema nienawiści i zniszczenia. Nigdy do końca nie dowierzałem w drugi świat i gadkę o niebie i piekle, ale to jest dowód sam w sobie. Chociaż dziwne, że jestem sam. Czy to ma być moja kara za grzechy? Mam, co chce, ale czeka cię wieczna samotność. A może jestem u czyśćca i oczekuje na przejście na drugi świat. Nagle zobaczyłem kogoś znajomego. -To ty?! Niemożliwe ty i Discord macie nawet wstęp do krainy umarłych.
  23. (Oj tam zmniejszyłem znacznie jego oryginalne zdolności dałem tylko ułamek żeby nie przeginać hehe xD) Patrzyłem na wschód słońca popijając sok jabłkowy. Zastanawiałem się przy okazji gdzie jestem? Czy tak wygląda śmierć? Jeśli tak to już dawno powinienem sobie strzelić w głowę tu jest fantastycznie. Zawsze myślałem, że jak zginę trafię do piekła, ale najwyraźniej trafiłem do raju. Machnąłem kopytem, po czym słońce wróciło na niebo a zamiast wzgórza i drzewa otaczała mnie plaża i morze. To naprawdę zaczynało mi się podobać. Nigdy nie opuszczę tego miejsca zostaje tu na stałe. O ile w ogóle można je opuścić.
  24. (W końcu wygrałem jakąś misje jeeeest. Godziny grania w Mortala dały efekt xD) Zanim Scorpion zniknął zerwał coś z pasa Quan Chiego i pojawił się pod moim nieprzytomnym ciałem. -Zrobiłeś na mnie wrażenie dziwny stworze albo jesteś tak głupi albo odważny, że go zaatakowałeś. Mimo wszystko między tymi dwoma rzeczami jest niewielka różnica. To dla ciebie Quan Chiemu już się nie przyda. Mam nadzieje, że przeżyjesz ta pamiątka pozwoli ci na zawsze zapamiętać nasze spotkanie. Po tych słowach przypiął mi dziwny przedmiot do szyi i zniknął wraz z innymi. Dalej byłem nieprzytomny. Obudziłem się pod drzewem w nieznanym mi miejscu wszędzie panował spokój. Kontrolowałem całe otoczenie wokół mnie usiadłem na poduszce, która powstała po machnięciu mojego kopyta, po czym przyglądałem się zachodzącemu słońcu popijając zimny sok z jabłek. Czułem się cudownie. Nie chciałem już wracać z tego miejsca, to było jak najpiękniejszy sen. (Cóż moja nagroda niema związku z ty co się dzieje z moją postacią, po prostu zapadł w śpiączkę po potężnym ataku, jaki dostał. Moja nagroda zwiększa moje zdolności magiczne. Pozwala mi się teleportować, gdzie mi się podoba i potrafi pochłaniać część ataków magicznych i zwykłych w postaci ataku jakimś miotaczem ognia np. Broń palna dalej na mnie działa jak coś. Jeśli nagroda jest za dobra wybiorę coś innego mój przedmiot wygląda tak)
  25. Scorpion spojrzał na pole walki, po czym podszedł do podnoszącego się Quan Chiego. Powoli złapał go za kark, po czym obaj zniknęli w chmurze ognia. Pojawili się na dachu budynku. Quan Chi próbował się podnieść, ale Scorpion przygniótł go dłonią. I obserwował walkę. Hmm, to nie moja sprawa ten świat mnie nie obchodzi, bo i tak nikogo nie obchodzi mój los. Nagle spojrzał na Michaela, ale ten człowiek dotrzymał słowa jest honorowy dawno tego nie widziałem. Cóż troszkę ta walka nie fair. W niewielkim stopniu, im pomogę i poprawie sobie humor. Scorpion uderzył Quan Chi z całej siły w głowę, po czym ten stracił przytomność, a wir, z którego wychodziły szkielety zamknął się. Nagle spojrzał na mnie. Dziwne stworzenie jest cały obolały, a i tak próbuje walczyć. I znów spojrzał na nieprzytomnego Quana. Zabije cię, gdy wrócimy do naszego świata nie sądzę, aby ten czar jeszcze długo nas trzymał w tym świecie. Czołgałem się w stronę nowego przeciwnika ten najwyraźniej mnie nie zauważył. Gdy się do niego doczołgałem wbiłem mu katanę w nogę. Ale ten nie wrzasnął z bólu nagle podniósł mnie za gardło miałem wrażenie, że zaraz je zmiażdży. -Jak śmiesz robaku?! Nikt niema prawa podnosić kopyta? Nie ważne, za to co zrobiłeś jest jeden wyrok śmierć! Nagle rzucił mną o okoliczny budynek uderzyłem w ścianę słyszałem jak moje kości chrupnęły. Powoli traciłem przytomność. Jeśli tak wygląda śmierć, to zabawne uczucie pomyślałem. Chociaż zginę ciekawą śmiercią. Jak, to mówiłem zawsze najlepiej umrzeć w blasku reflektorów. A, kto się pochwali tym, że zabił go przerośnięty gość, a nadludzkiej sile. Może tam w końcu odpocznę. Eh...
×
×
  • Utwórz nowe...