Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Pokręciłem lekko głową widząc to wszystko. Prawda była taka, że widziałem każdy ruch przeciwnika, gdy się tylko do mnie zbliżał. Dla siebie mógł być niesamowicie szybki, lecz dla mnie poruszał się jak much w smolę a to wszystko dzięki potędze mej kosy. Pozwoliłem mu myśleć, że zniszczył kosę jednak prawda była zupełnie odwrotna. Moc, bowiem która pochodziła z kosy nie pochodziła ode mnie i nie miała ze mną żadnego związku. Skradłem ten artefakt wiele lat temu. A ona sama była źródłem potężnej magii, która dla śmiertelników pozostawała tylko częścią natury, bo czym innym jest śmierć jak nie częścią natury każdego śmiertelnika? Nic nie powiedziałem a nawet nie zwróciłem większej uwagi na to wszystko. Nie puściłem szczątków kosy pomimo widoku rozrastającego się kryształu tylko nią machnąłem w powietrzu zanim kryształ sięgnął mej ręki a to, co się stało mogło z pewnością zdziwić mego przeciwnika, bowiem arena wróciła do stanu zanim ten rzucił zaklęcie, które miało blokować mą moc na dodatek kosa znów była cała bez kryształu, który ją pożerał jedyną różnicą była niewielka kreska na ostrzu a sam śmiertelnik stał w miejscu, z którego wcześniej mnie zaatakował, czyli w swojej kuźni czy jak to tam nazywał. - Hokus pokus - powiedziałem wpatrując się w jego stronę. Wiem dokładnie, co sobie myślał. Zapewne zastanawiał czy cofnąłem czas jednak to by nie miało sensu. Gdybym tak zrobił to tylko ja zachowałbym pamięć a jednak i on wszystko pamiętał. Więc co takiego się teraz stało? Odpowiedź była prosta wymazałem całe tamte wydarzenie za pomocą kosy. To nie miało nigdy miejsca stworzyłem to na nowo. Jednak i to nie miało nie ograniczeń. Użycie kosy kosztowało mnie dużo mocy w pewnym momencie padłem na kolano podtrzymując się kosą. Im potężniejszego zaklęcia używałem za jej pomocą tym bardziej słabłem, dlatego musiałem być ostrożny. Domyślałem się, że ten śmiertelnik już zauważył moje osłabienie i spróbuje to w przyszłości wykorzystać, gdy ponownie spróbuje czegoś podobnego. Powoli zacząłem się podnosić, gdy energia po części mi się regenerowała. Jednak by dać sobie więcej czasu postanowiłem powiedzieć coś na temat tego, co powiedział. - Kowal? Myślałeś, że w ten sposób możesz mnie upokorzyć? - powiedziałem z lekkim chichotem. - Dla mnie śmiertelnik to śmiertelnik niezależnie, co byś nie robił w swoim świecie. Możesz nawet piec ciastka czy to jednak nie sprawia, że cukiernik też może zabić? Twierdzisz, że mój pan w twym świecie były na poziomie jakiegoś strażnika? - powiedziałem znów się śmiejąc. - Twa arogancja jest naprawdę zabawna. Jak możesz się wypowiadać o bycie, którego twój słaby umysł nie jest w stanie ogarnąć? Nie wiedziałeś go nie czułeś a próbujesz go do czegoś porównać to jest dopiero zabawne. Zwiedziłem niezliczone wymiary i światy a wszędzie gdzie byłem wynik był taki sam i nie sądzę by twój świat był jakiś szczególny. Sądzisz, że zniszczysz mego pana i wszystkich mieszkańców naszej krainy jakimś żałosnym zaklęciem to jest dopiero szczyt arogancji. Wciąż go czuje i jego moc a jego potęga nie zmalała inaczej mówiąc twój atak się nie powiódł nie możesz pokonać czegoś, czego nie rozumiesz a wzorując się na mojej mocy nie zgłębisz potęgi mego władcy - zamilkłem nagle czując, że wróciła mi odpowiednia dawka mocy by przystąpić do ataku. Zastanawiałem się jak teraz użyć kosy aż coś mi nagle wpadło do głowy. Ostrze kosy nagle stało się zielone i ponownie się nią zamachnąłem a całą kuźnie gdzie przebywał śmiertelnik otoczył zielony krąg, który zaczął się rozrastać ku niebu blokując wszelkie drogi wyjścia. Wszystko to przypominało ogromne tornado jednak, gdy się mu przyjrzało można było stwierdzić, że coś było nie tak. Bowiem z wiru dochodziły okrutne i bolesne jęki a samo było utworzone z tysięcy dusz zmarłych, które natychmiast wyczuły śmiertelnika w swym zasięgu, na co ogarnął je gniew i zaczęły atakować próbując przebić się do kuźni i wciągnąć śmiertelnika do wnętrza wiru by i jego dusza dołączyła do nich.
  2. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna patrzyła chwilę na swoją kartkę w osłupieniu. Więc naprawdę się to wszystko stało teraz będzie tu pracować i jest częścią tego wszystkiego? Wciąż się troszeczkę wahała, bo jeszcze nigdy dla nikogo nie pracowała do tej pory to zawsze ona sama pracowała prowadząc swoje sklepy to w Equestrii a to na Ziemi a teraz będzie inaczej. Jednak wiedziała, że da z siebie wszystko by nie zawieść pokładanej w niej nadziej i zaufania. Schowała kartkę ze swym ludzkim imieniem, po czym lekko się ukłoniła. - Jeszcze raz za wszystko dziękuje Magdo nie mogę się doczekać, kiedy ponownie się spotkamy - powiedziała bardzo radośnie i nagle jej wzrok skierował się na Annę. - Powinnyśmy już iść ty pomogłaś mi się przygotować, więc pozwól, że się odwdzięczę tobie w ten sam sposób i nie przyjmuje odmowy - powiedziała ze szczerym uśmiechem w jej kierunku. Zastanawiała się też, o co chodzi z tym zebraniem jednak nie chciała już o to wypytywać Magdy, bo czas nie działał na ich korzyść. Może jak spyta Annę w czasie podróży to dowie się, co to za tak bardzo ważne zebranie, że była gotowa zrezygnować z tego wyjazdu by tylko się przygotować na nie. Visionary Star Z każdą chwilą traciła coraz więcej argumentów. Zaczynała naprawdę żałować, że Golding jej powierzył to zadanie. Jak on był w stanie wytrzymać tak długo bez irytacji rozmowę z nimi? Powiedziała im całą prawdę dała im pomoc ze strony organizacji zupełnie nie rozumiała jak można pozostać tak upartym zwłaszcza w sytuacji, w jakiej wszyscy tkwili. Przecież taką pomocą pomogliby sobie nawzajem. Nie wiedziała powoli, co powinna zrobić. - Dałam wam szczerość i staram się wam pokazać nasze dobre intencje nie wiem, co jeszcze mogę zrobić. Proszę to nie jest żadna sztuczka z naszej strony - powiedziała z lekkim zmartwieniem na twarzy, gdy nagle postanowiła porzucić resztki dumy i padła przed smokami na kolana do tej pory kłaniała się tylko księżniczce nigdy nie sądziła, że zrobi to przed smokami jednak wiedziała jak ich pomoc może wiele dla nich wnieść. - Jeśli to, co wam dajemy nie wystarcza to wy nam powiedzcie, czego od nas oczekujecie proszę - mówiła błagalnie w ich kierunku nie podnosząc się i czekając na ich odpowiedź.
  3. Nie mogłem w to po prostu uwierzyć. To, co się stało było czymś niezwykłym. Całe eony, które mój pan przebywał w swym więzieniu zostały zakończone przez śmiertelnika. Tak jak myślałem od początku pyszałkowatość i pewność siebie tego śmiertelnika sprowadziła właśnie apokalipsę na miliony istnień. Nic nie dzieje się bez powodu. Wierzył każdemu mojemu słowu nie wiedząc, jaką one są trucizną. Jak za każdym razem go zwodziłem. Twierdził, że zdołał poznać mnie być może, choć po części mu się udało jednak nie zadał sobie trudu by dowiedzieć się, dlaczego mój twórca wciąż tkwił w jednym wymiarze posyłając takich jak ja na żer po duszę śmiertelnych. Po arenie rozniósł się mój głośny śmiech jednak był inny niż do tej pory ten przypominał radość. Prawda była taka, że gdybym odczuwał emocje to najpewniej teraz leżałbym na ziemi trzymając się za brzuch przewracając się ze śmiechu. - Czy głupota i arogancja reprezentuje tylko ciebie czy cały twój gatunek? A może te cechy są zaraźliwe? - mówiłem w jego kierunku a mój głos dawał jakby oznakę radości, której wcześniej z pewnością u mnie nie było. - Naprawdę sądziłeś, że kraina, w której się na nowo narodziłem była źródłem mej mocy? Czy to nie dziwne, że skoro ją bezmyślnie niszczysz dalej tu trwam? - pytałem nie dając mu możliwości odpowiedzieć. - Więc pozwól, że ci coś wyjaśnię. Mój pan był dawniej bogiem, lecz został wygnany przez innych bogów za grzechy przeciwko nim. Był tak potężny, że niemal zniszczył całą krainę swych braci i sióstr jednak ci w końcu zdołali go zwyciężyć, ale nie byli w stanie go zabić. Wszystko istnieje w jakimś celu i ma jakąś rolę. Mój pan jest władcą życia śmierci jednak zawsze pragnął więcej, dlatego wywołał wojnę ze swymi braćmi i siostrami a miejsce, które zniszczyłeś było więzieniem zarówno jego, moim, mych braci i sióstr jak i zarówno każdej potępionej istoty, która tam przebywała - mówiłem dalej nie przerywając chciałem by wiedział jak wiele zła i zniszczenia sprowadził na wszelkie istnienie. - Miejsce to ograniczało nasze moce tak jak i tłumiło moce mego władcy jednak w tajemnicy kradł duszę śmiertelnych w ten sposób coraz bardziej rosnąc w siłę a teraz jest jeszcze potężniejszy niż kiedykolwiek. Dlaczego nigdy nie podbiliśmy żadnego świata i siłą nie wyrywaliśmy dusz śmiertelnych? Bo nie mogliśmy. Dopóki istniało więzienie mogliśmy pojawiać się w różnych wymiarach pojedynczo a teraz to już przeszłość i to wszystko dzięki tobie. Twa arogancja sprowadziła cierpienie na wiele istnień. Jak się z tym czujesz? Mój pan z pewnością będzie ci wdzięczny i w nagrodę pierwszą krainę, którą pozbawi życia będzie twoja ojczysta kraina. Żyj z wiedzą, że właśnie sprowadziłeś zagładę na wszystkich swych bliskich jak i innych śmiertelnych w innych świtach. Jednak nasza zabawa też nie dobiegła końca pozwól, że okaże ci swoją wdzięczność - powiedziałem już bardziej mrocznym głosem. Położyłem dłoń na swoim ramieniu by zaraz ją tam wbić i zacząć coś wyciągać. Najpierw pojawił się drewniany trzonek, który robił się coraz dłuższy w miarę im bardziej go wyciągałem aż w końcu wyjąłem bardzo długą kosę dało się w powietrzu wyczuć potęgę jej magii. Zapach śmierci, który się z niej wydobywał ogarniał coraz bardziej całą arenę. Postawiłem kosę obok siebie i ponownie spojrzałem na przeciwnika. - Kosa każdemu śmiertelnikowi kojarzy się z jednym i zapewniam w tym wypadku nie jest inaczej jest to jeden z arkanów samej śmierci a moc jej jest potężna. Jesteś całkiem szybki jednak czy ty i twoje zabawki jesteście w stanie pokonać taką moc? - spytałem nie ruszając się z miejsca gdyż nie widziałem powodów by to robić. Mogłem teraz spokojnie czekać na jego atak a wtedy się przekona, jaka jest różnica poziomów naszej mocy.
  4. Snow Night/Ewelina Szymańska Na słowa Anny Snow kilkukrotnie mrugnęła. W pewnym momencie chciała stanąć w jej obronie, pomimo że uważała Magdę za przyjaciółkę i ta była teraz jej przełożoną. Jednak nie mogła pozwolić by jakakolwiek przyjaźń rodziła się w ten sposób. Nie można nikogo do niczego zmuszać. Więc jeśli Anna nie miała ochoty jechać nikt nie powinien jej do tego zmuszać. W ten sposób na pewno Anna by się tylko do niej zraziła i już na pewno nie chciałaby mieć żadnego kontaktu z nią a tego Snow nie chciała mimo wszystko ona była w tej chwili jedyną osobą, która mogła wiedzieć dużo o jej kuzynie być może gdyby dowiedziała się czegoś więcej zdołałaby ustalić, co się z nim stało. Poza tym takie tworzenie przyjaźni zupełnie nie pasowało do kucyków. Jednak nic nie powiedziała, bo jak się okazało Anna była w błędzie. Magda nie chciała jej do niczego zmuszać. Bardziej to wyglądało jak bitwa na argumenty. Jednak nie była zadowolona z siebie, że zwątpiła w dobre intencje Magdy. Nie powinna tak robić nie popełni już nigdy tego błędu. Dalej nic nie mówiła tylko wpatrywała się w obie czekając na reakcje Anny. Mimo wszystko uważała, że Magda ma bardziej racje każdy potrzebuje odpoczynku by móc lepiej pracować. Visionary Star Sytuacja nie wyglądała najlepiej pomimo okazania jak najlepszych argumentów smoki zdawały się w ogóle zwracać uwagi na wszystko, co było powiedziane w ich kierunku. A kiedy dowiedziały się o podmieńcach sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła. Nie była pewna, co ma zrobić. Nagle jednak usłyszała jakiś nowy głos pochodzący od nieznanej im osoby. Spojrzała na mężczyznę, który wydawał się nieco inny niż smoki, z którymi obecnie rozmawiała. - Nie wiem, co wam zrobiły podmieńce jeśli nam to wyjaśnicie może zdołamy to bardziej pojąć. Jednak też wycierpieliśmy sporo z ich strony. Wydaje się, że ty potrafisz zrozumieć nasze cierpienie - powiedziała starając się okazać szacunek w głosie smokowi widząc, że ten zapewne jest tu bardzo ważny. - Proszę zrozumcie naszą ideę. Gryfy, podmieńce i zebry wszyscy oni do nas przystali byśmy wspólnie mogli osiągnąć coś wielkiego. Wiem, że posiadamy tylko włos naszej władczyni a nic, co byłoby wasze, więc to skazuje nas na brzydkie podejrzenia. Jednak sądzimy, że odpowiedź może kryć się w naszej krwi, którą każdy rutynowo oddaje mając nadzieje, że ta przyśpieszy stworzenie uniwersalnego eliksiru, który wszystkim zwróci dawną postać a nie zwykłego ponyfikacyjnego - mówiła starając się dodać swoim słowom jak najwięcej wiary i szczerości. - Próbujemy też znaleźć nową krainę gdzie zamieszkamy wiemy, że Equestria jest stracona, ale nie możemy też zostać wśród ludzi nie pasujemy tutaj. Nie jesteśmy ludźmi tak jak i wy. Proszę dajcie nam, choć szansę spróbować z wami możemy wszystko z pewnością bardziej przyśpieszyć - mówiła błagalnym głosem. Powiedziała im samą prawdę, co jest ich celem nie było tu kłamstw miała nadzieje, że ta szczerość wystarczy by je przekonać.
  5. To zaczynało coraz bardziej irytować. Pancerz, który udawał żywą istotę? Niewykonalne by coś mogło udawać śmiertelnika potrafię wyczuć wszelkie życie, bo odczuwam do niego obrzydzenie tak jak do uczuć, które ujawniają śmiertelnicy. Pierwszy raz jednak spotkałem się z czymś takim. Nie sądziłem by coś takiego było wykonalne. Nagle doszło do wybuchów odłamków wewnątrz mego ciała. Teraz wyglądałem jak szmaciana popsuta zabawka. Resztki sztucznej skóry wisiały na czarnych gnatach. Moja maska została do połowy zniszczona odsłaniając trupie zęby a w zamiast oka spoczywał pusty oczodół. Na ziemie wylewała się czarna substancja, która miała zastępować moją krew. Ledwo już byłem w stanie trzymać dalej to sztuczne ciało mego oponenta, bo mój pojemnik był niemal całkiem zniszczony. Jednak stało się coś dziwnego, bo zacząłem chichotać ponuro a mój chichot rozniósł się po całej arenie a dźwięk tego chichotu mógł wprowadzić najbardziej waleczne serce w dozę strachu. - Przeanalizować? - spytałem nie zaprzestając chichotu. - Jakże to zabawne - mówiłem dalej chichocąc. - Jak można przeanalizować coś, czego wy śmiertelnicy nie rozumiecie? Moje moce są darem boskim mego pana a tak żałosna istota jak ty nigdy nie zdoła pojąć ich znaczenia. Żeby to zrozumieć musiałbyś trafić do mego świata i stanąć twarzą w twarz z mym twórcom. Jednak nikt o czystym sercu niema tam wstępu a gdyby nawet to żaden śmiertelnik nie będzie w stanie zrozumieć grozy tego miejsca, bo jedyne, co go czeka to szaleństwo i okrutna śmierć - powiedziałem powoli kończąc swój monolog i puszczając zbroję, którą trzymałem. Nie widziałem powodu by dalej ją podtrzymywać. Pojemnik zwany moim ciałem raczej nie wytrzymałby wielu już takich ataków. Po tak wielu zniszczeniach pojemnik nie był w stanie nawet ustać leżałem, więc plackiem na ziemi. O ile jedne oko pozostało już tylko oczodołem to po drugim można było zobaczyć coś na wzór zmęczenia. Była to jednak tylko iluzja. Nie potrafiłem poczuć nawet tego. Gdy nagle uniosłem dłoń w powietrze nawet nie patrząc to na oponenta czy te zbroje, która zadała mi tyle zniszczeń. Nagle za zbroją pojawiła się mroczna plama a z wnętrza niej wyszła ogromna koścista dłoń taka sama jak ta, która sprowadziła mnie na arenę by nagle zacisnąć się na zbroi i nie chcąc jej wypuścić. - Czas jest pojęciem względnym - powiedziałem nie podnosząc się z ziemi. 1 tydzień, 3 miesiące czy 4 lata? Dla mnie niema to różnicy o ile dla was czas jest siłą, z którą nie sposób walczyć dla mnie każdy jego okres pozostaje taki sam. Każdy dzień, który przeżywam jest niekończącą się agonią. Niczym się dla mnie nie różni od poprzedniego dnia. Tak samo jest z naszą walką i ta nie zostanie w mej pamięci a stanie się dla mnie jak każdy zwykły dzień - mówiłem, gdy z wnętrza plamy zaczęła wychodzić mroczna energia kierując się na me ciało. Energia oplatała zniszczone rejony mego ciała a gdy do tego dochodziło ciało zaczęło regenerować zniszczone miejsca. Tak dla pojemników były 2 drogi albo mogłem go zastąpić nowym lub naprawić ten, który obecnie posiadałem. Gdy pojemnik był w pełni zregenerowany ponownie wstałem na równe nogi by spojrzeć znów w stronę oponenta. - Nie walcz z nią - powiedziałem bez emocji widząc jak koścista pięść się zaciska mocniej by wypuścić ofiary. Im bardziej pancerz próbował się bronić lub wydostać tym pięść mocniej się zaciskała na nim. Na dodatek kości te również plugawiły go samym dotykiem i to znacznie szybciej niż ja, bo czerpały te moc wprost ze źródła, którym był mój świat. Pancerz był, więc zapieczętowany w pułapce bez wyjścia. - Mimo że wygląda to tylko na kruche kości to tak nie jest. Wszystko, co zrobisz w ich kierunku tylko doda im sił - koścista dłoń powoli starała się wciągnąć pancerz do dziury, z której wyszła by tam zamknąć go już raz na zawsze. Ja sam stanąłem jak głaz nie zwracając uwagi na to, co robi przeciwnik jednak były to tylko pozory, bo w tej chwili coraz bardziej magazynowałem w sobie coraz więcej mrocznej energii.
  6. Ponownie lekko zmrużyłem oczy na widok tego jak włócznia mego oponenta nie zrobiła mu żadnej krzywdy. Mówiąc szczerze i tak niewiele spodziewałem się po tym ataku. Miałem, co prawda niewielką nadzieje, że zdoła, chociaż go lekko skaleczyć lub zarysować jego zbroje jednak nic takiego się nie stało. Jak to mówią nadzieja matką głupich a tu mieliśmy dowód tego. Patrzyłem w milczeniu jak sam niszczy swoje dzieło jednak sam nie próżnowałem i kumulowałem mroczną moc ze swego wnętrza do kolejnego ataku nie miałem zamiaru zwlekać i pozwolić ma na kolejny atak w moją stronę. Jednak, gdy ja wciąż kumulowałem moją własną moc doszło już do kolejnego ataku z jego strony. Zobaczyłem liczne pęknięcia na ziemi i nagły atak ostrych skał. Czy naprawdę myślał, że może mnie w ten sposób pokonać czy jeszcze nie zrozumiał, że tak nie można mnie zabić? Miałem zamiar przygotować się do obrony by uniknąć licznych obrażeń, bo choć ciało było tylko pojemnikiem na moją mroczną esencje nie widziałem powodu by miało być niszczone od tak skoro oponent nie robił nic nadzwyczajnego jednak szybko zaprzestałem obrony pozwalając ostrym odłamkom wbić się w moje ciało a ogniu wypalić po części mą skórę. Ponownie można było ujrzeć moje czarne kości w miejscach gdzie trafiły mnie kamienie czy przypalił ogień, czyli głównie na rękach, torsie i nogach. Dlaczego na to pozwoliłem? Powód był prosty mój oponent zrobił głupotę, za którą musiał teraz zapłacić. Wyczułem go najwyraźniej chciał odwrócić moją uwagę od niego tym atakiem jednak zapomniał o tym, że ja wyczuwałem każdy jego ruch. Jego śmiertelność mogłem wyczuć wszędzie. Żaden twór, który żyje nie jest w stanie się skryć przede mną, bo mają w sobie coś, czego nienawidzę coś, co chcę niszczyć i plugawić. Zrobił sam, co, do czego chciałem go zmusić i ułatwił mi w ten sposób zadanie a mianowicie opuścił swoją bezpieczną kryjówkę by mnie osobiście zaatakować ułatwił mi tym całe zadanie. Me dłonie pokryła mroczna energia i nagle sięgnąłem nimi przed siebie by chwycić nimi mego przeciwnika, gdy się tylko do mnie zbliżył. Jednak miało to też efekt uboczny nie zdołałem się w porę obronić i poczułem potężne uderzenie jego broni w mój bok. Jednak teraz ten ból był inny niż zwykle, bo wręcz go poczułem, co było dziwne, bo nie powinno tak być. Wiedziałem, że moje kości są pogruchotane. Ten pojemnik najwyraźniej też długo nie wytrzyma tego starcia całkiem nieźle jak na śmiertelnika jednak nie puszczałem oponenta pomimo bólu wciąż go trzymałem, gdy moje nogi były powyginane od tego uderzenia. - Zrozum to w końcu, że twe życie to parodia tak jak każdego, kto się urodził jak ty. Otwórz się na to i oddaj się rozpaczy - mówiłem w jego kierunku ponurym głosem nie puszczając jego ramion i wpuszczając mroczną energię do niego. Każda chwila, gdy go dotykałem miała coraz bardziej plugawić jego zbroję jednak nie to powinno być jego problemem. Z każdą chwilą, gdy go dotykałem żywiłem się jego radością, miłością i odwagą starając się je zastąpić strachem i zepsuciem. Chciałem by zobaczył swe najgorsze lęki ugiął się przed nimi i zrozumiał, że pozostał sam ze swym bólem i nikt mu już nie pomoże. Najpierw chciałem odebrać mu wszystko, co czyniło go tym, kim jest by potem łatwo skończyć ten pojedynek. Nie spotkałem jeszcze śmiertelnika, który potrafiłby się oprzeć takiej ilości rozpaczy i nie sądziłem by on zdołał to zrobić.
  7. Snow Night/Ewelina Szymańska W pewnym momencie Snow opuściła wzrok na słowa Anny była już przekonana, że ten temat dobiegł końca i jednak będzie musiała sama wyjechać. Niezbyt ją to cieszyło, bo miała jednak nadzieje, że ta się zgodzi i lepiej wtedy ją pozna. Jednak nie mogła pozostać samolubna i bardzo dobrze rozumiała, że Anna ma swoje obowiązki, których od tak nie może sobie porzucić. Jednak zdziwiła się, gdy Magda nie chciała dać za wygraną i przytoczyła swoje argumenty. Czy naprawdę uważała, że ich los był jakoś powiązany i dlatego to zrobiła a może, dlatego że Anna jest naprawdę przepracowana? Nie była tego w stanie powiedzieć jednak nie wcinała się do tej rozmowy, bo wiedziała, że i tak by najpewniej nic do niej nie wniosła. Pozostało jej mieć nadzieje, że Anna się jednak zgodzi. Jej wzrok przesuwał się to z Anny na Magdę w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie tego problemu. Visionary Star Dziewczyna na reakcje smoków cofnęła się aż do tyłu. Poczuła strach na ten widok, choć nie umiała zrozumieć, dlaczego teraz oni wszyscy są ludźmi i smoki nie są tak imponujące jak dawniej a mimo wszystko potrafiły wciąż wzbudzać do siebie jakiś rodzaj szacunku. Zrozumiała również, że powiedziała odrobinę za dużo powinna wiedzieć, że smoki i podmieńce nie bardzo za sobą przepadają w końcu była w smoczej krainie na wykładzie ich historii, ale jednak nie spodziewała się, że ten gniew wobec podmieńców jest aż tak ogromny. Co między nimi zaszło? Jeśli już to kucyki miały z nimi najwięcej zatargu. Wiedziała również, że nie może skłamać, jeśli powie, że niema tam podmieńców a ci się zgodzą jednak polecieć i zobaczą je w bazie to całkowicie utracą zaufanie do ich organizacji. Wiedziała również, że Golding nigdy nie wyrzuci podmieńców z siedziby, choć nie do końca rozumiała, dlaczego jako dawny gwardzista na pewno nie raz się z nimi ścierał a jednak nie wykazywał do nich gniewu a bardziej współczucie. Nawet Crystal kilkakrotnie kazała mu je wypędzić z ich siedziby mówiąc, że niema ochoty przebywać w towarzystwie tych odrażających robali jednak pozostał niezmienny w swojej decyzji. Nie chciała wrócić do siedziby i powiedzieć Goldingowi, że zaprzepaściła szansę na sojusz ze smokami raz na zawsze. Miała nadzieje, że jej argumenty, choć trochę je przekonają. - Sojusz musi opierać się na zaufaniu obu stron, więc nie może tu być kłamstwa, jeśli mamy sobie ufać - powiedziała by lekko zmarszczyć brwi i ruszyć krok na przód w stronę smoków zapominając o strachu. - Tak są w naszej siedzibie. Ale czy nie jest to dowód jak sytuacja się zmieniła? - spytała nie czekając na odpowiedź i kontynuując dalej. - Nigdy jeszcze nie było sojuszu między kucykami a podmieńcami a obecna sytuacja sprawiła, że różnice zanikły i wszyscy mamy wspólny cel. Czy nie jest to też przykład, że nasz dowódca, który jest dawnym gwardzistą i też zapewne walczył z nimi niejednokrotnie potrafił im zapomnieć przeszłość wiedząc, że teraz są ważniejsze cele? Nie wiem, co wam zrobiły w przeszłości, lecz nie tylko wy przez nie cierpieliście. My niemal straciliśmy krainę po ich inwazji jednak potrafimy zapomnieć przeszłość by iść w nową przyszłość. Proszę spróbujcie dać, chociaż temu szanse - mówiła dalej z nadzieją w głosie. Naprawdę się martwiła, że przez nią wszystko, nad czym pracował Golding poszło na marne.
  8. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna w milczeniu przyglądała się reakcji Magdy na jej słowa jednak nie była w stanie ocenić, co o tym wszystkim myśli. Mimo wszystko nie potrafiła ocenić bez bezpośredniej rozmowy czyichś przemyśleń. Golding radził sobie z tym lepiej. Jednak nagle zdziwiła się i ją niemal zatkało, gdy Magda się wreszcie odezwała. Losy połączone? To chyba lekka przesada faktycznie obie znały Goldinga jednak czy można od razu uznać by miały jakiś wspólny los? Jednak na kolejne słowa Magdy ponownie oniemiała. Czyli Anna miała pojechać z nią? Jakby się nad tym nie zastanowić to byłoby nawet miłe. Tylko ją by zapewne tam znała i mogłaby ją może lepiej poznać na pewno Golding też by chciał, aby one obie dobrze się dogadywały ze sobą. Poza tym naprawdę chciała się zaprzyjaźnić z Anną może by jej powiedziała też coś więcej o Goldingu, jeśli by się bardziej poznały? Nic nie powiedziała tylko jej wzrok skierował się na Annę a z niego można było wyczytać, że Snow miała nadzieje, że ta przyjmie propozycje. Visionary Star Zachowanie smoków i ich arogancja na pewno nie jednego by wyprowadziły z równowagi. Jednak po dziewczynie i jej wsparciu nie można było zobaczyć jakiś wrogich reakcji. Ich twarze pozostały kamienne a wszelkie emocje skrywali wewnątrz. Tego też nauczył ich Golding sam zawsze tak robił jak twierdził, gdy służył w gwardii i mało, kto był w stanie odczytać jego emocje. Przynajmniej przez większość czasu bo gdy smoki wspomniały o pozostałościach Equestrii oczy szeroko otworzyły się na moment całej grupie. Pozostałości dawnej Equestrii? Musiała koniecznie o tym powiedzieć Goldingowi to jest bardzo ważna informacja. Słuchali każdego słowa smoków nie przerywając i się nie wcinając nawet, gdy te zaczęły mówić między sobą. W końcu jednak, gdy skończyły dziewczyna ponownie się odezwała. - To prawda nie posiadamy już magii i nie mamy waszej przedwiecznej wiedzy - powiedziałaby na chwilę zamilknąć i zebrać myśli. - Jednak zrozumcie, że wspólnie mamy większe szanse coś osiągnąć. Pozwólcie nam naprawić błędy, przez które teraz wszyscy cierpimy. Nie tylko kucyki nam zaufały i dzięki wzajemnej współpracy osiągnęliśmy coś więcej niż inne podobne nam grupy. Wszyscy jesteśmy tego samego zdania tak jak i wy wszyscy nie uważamy się za ludzi. To nie jest nasz świat i my tu nie pasujemy - powiedziała starając się zachować spokój i tłumacząc jak najlepiej potrafiła, gdy nagle ciężko westchnęła. - Nie wierzycie naszym słowom to spróbujcie uwierzyć swym oczom chodźcie z nami nawet nie musicie przystąpić do sojuszu, ale możemy wam pokazać ile osiągnęliśmy dzięki wzajemnej współpracy a z wami byłoby tego więcej. Nic na tym nie stracicie, jeśli teraz się z nami udacie by zobaczyć efekty naszej pracy - mówiła starając się je przekonać do tego, co powiedziała. Była pewna, że Golding nie byłby zły gdyby przybyły, chociaż zobaczyć efekty ich pracy a jeśli jest na miejscu to może on z nimi porozmawia mimo wszystko sądziła, że on się lepiej by sprawdził w tej rozmowie.
  9. Golding Shield/Karol Patris Leżałem chwilę wpatrując się w ścianę i nie zwracając uwagi na wszystko wokół jednak wciąż pozostawałem w stałej gotowości na wypadek gdyby coś się stało. Nie podniosłem głowy z biurka i sięgnąłem powoli do kieszenie po telefon, który położyłem przed swymi oczyma. Nie było na nim nieodebranych połączeń czy żadnej wiadomości. Wychodzi, że dziś nie będę nikomu potrzebny. W siedzibie panował spokój a brak wiadomości na telefonie wskazywał, że Crystal też sobie radziła w korporacji. Ponownie wsadziłem telefon do kieszenie by zaraz się wyprostować i usiąść normalnie. Ponownie wyjąłem laptop schowany w szufladzie. Skoro nic się nie działo mogłem zorientować się w sytuacji na świecie. Trzeba było przejrzeć wiadomości spokojnie, aby być na bieżąco z wydarzeniami ze świata . Miałem jednak nadzieje, że nie natrafię na kolejne artykuły o krwawej masakrze, za którą odpowiadała jedna ze stron. Mogłoby się na jakiś czas uspokoić. Chyba za dużo tego rozlewu krwi w ostatnim czasie. Przy okazji będę mógł spokojnie pomyśleć, w jaki rejon świata powinienem się udać by zachęcić do nas kolejnych Equestrian. Visionary Star - Zechciejcie wybaczyć Goldingowi - powiedziała starając się zachować pewność siebie w głosie. Jej eskorta nie wtrącała się do rozmowy tylko dalej stała jak głazy obserwując dawne smoki. - Już go poznaliście i na pewno sami wiecie, że nie odłożyłby przybycia tutaj gdyby nie zdarzyło się coś naprawdę ważnego. Wiem, że nie jestem nim, ale go reprezentuje - powiedziała nie spuszczając wzroku ze smoków. Wcale się nie dziwiła Goldingowi, że ją wybrał na rozmowę, bo kto inny miał go reprezentować Crystal? Gdyby tu była to zapewne by wybuchła wojna smoków z kucykami. Starała się również nie zwracać uwagi na oskarżenia smoków dotyczące ponyfikacji. - Nie mamy zamiaru zmieniać was w kucyki nie jest to naszym celem. Wiem, że przez lata nieufności ciężko od tak zmienić nastawienie jednak naprawdę chcemy wam zwrócić dawne życie jednak będzie to nie możliwe bez waszej pomocy. Prawdą jest, że jesteśmy najbliżej stworzenia eliksiru ponyfikacyjnego jednak z waszą pomocą byłoby kwestią czasu stworzenie nowego lepszego eliksiru, który wszystkim odda dawne życie poza tym wspólnie mamy większe możliwości możemy wam pomóc odnaleźć waszą władczynię jest nas wielu na całym świecie i z chęcią wam pomożemy. Wiem, że czujecie do nas gniew, bo prawdą jest, że to nasza rasa sprowadziła do naszego świata ludzi jednak pozwólcie nam naprawić dawne błędy wspólnie będziemy mogli stworzyć lepszy świat tylko dajcie nam szansę o nic więcej was nie prosimy - starała się mówić tak jak by to powiedział Golding miała nadzieje, że zdoła jednak, choć trochę zachęcić te prastare stworzenia do przemyślenia sytuacji. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna dalej szła spokojnie za Anną niosąc swoje rzeczy i nic nie mówiąc przez całą drogę. Zastanawiała się czy Magda jeszcze jest w budynku. A co jeśli już jej niema? Może coś jej wypadło? W takim wypadku chyba po prostu wróci do domu. Nic innego by już jej raczej nie pozostało. Jednak nie sądziła też by Magda od tak o niej zapomniała. Nie wydawała się być taka. Rozmyślała tak idąc cały czas do czasu, gdy nagle się zatrzymały a jej oczom ukazała się Magda na jej widok Snow się szczerze uśmiechnęła. Chociaż zdziwił ją jej ton, gdy wypowiadała się o księgowych. Przecież to nie było tak ważne by jej pomogły sama też by sobie pewnie poradziła, chociaż trwało by to zapewne dłużej. - Witaj - powiedziała radosnym głosem. cieszę się, że znów się widzimy - powiedziała radośnie w stronę Magdy. - Tak już wszystko spakowałam jednak gdyby nie pomoc Anny pewnie potrwałoby to dłużej - powiedziała szczerze kątem oka patrząc na Annę. - Na dodatek ja i Anna mamy coś wspólnego obie znałyśmy mego kuzyna tego, o którym ci dziś mówiłam - powiedziała chwilę nad tym wszystkim rozmyślając i znów powróciła do tematu, na który odbywała się rozmowa. - Myślę, że już jestem gotowa i mam wszystko, kiedy więc mam wyjechać? - spytała patrząc cały czas na Magdę. Czuła się teraz znacznie pewniej niż wcześniej widząc swoją pierwszą przyjaciółkę i dzięki wcześniejszym słowom Anny. Czuła się naprawdę szczęśliwa, że posłuchała Magdy i się tu zarejestrowała i przyjęła jej propozycje inaczej jej życie dalej by zapewne było pokryte głębokim żalem i strachem.
  10. Golding Shield/Karol Patris Powoli otworzyłem drzwi do swojego pokoju po drodze nie rozmawiałem z nikim. W sumie mógłbym dołączyć do Visionary Star przy rozmowie ze smokami jednak nie miało to za dużego sensu. Ona poleciała tam śmigłowcem zanim bym tam dojechał rozmowa by już dobiegła końca, więc pozostało mi tylko w nią wierzyć. Tak zaufanie pomyślałem z lekkim uśmiechem kierując się w stronę biurka i siadając na krześle. Obróciłem je lekko i zacząłem spoglądać na moją podziurawioną dawną zbroje. Tylko jednej osobie zaufałem w pełni jednak nikt by zapewne nie potrafił zrozumieć jak mogłem jej zaufać. Są po prostu rzeczy, na które nie mamy wpływu tak jak ja nie mogłem wpływać na swoje serce. Ponownie obróciłem krzesło w stronę biurka by położyć na nim głowę. Skąd czerpie, więc wciąż motywacje do działania? Chyba zbyt często ostatnio zadaje sobie te pytanie a odpowiedź jak się nie pojawiła tak się nie pojawia. Byłem jednak ponownie zmęczony tym wszystkim i chciałem teraz właśnie, choć chwilę pobyć w swej samotności tak jak robiłem to dawniej. Crystal/ Felicja Romanis Zauważyła jak te dwie ponownie wróciły do punktu, z którego niedawno wyszły. Czyli tam gdzie były wtedy to najwyraźniej nie był ich dom a tylko miejsce, które odwiedziły przejazdem. Jednak nęciło ją miejsce, do którego obie przyjechały ponownie. Tam musiało znajdować się coś niezwykle ważnego pytanie jednak brzmiało, co? Na razie musi dalej wszystko obserwować i analizować. Jeśli zbyt długo nie opuszczą tego miejsca to będzie wtedy najwyraźniej to, czego szuka. Chciała by te dwie się w końcu się gdzieś zatrzymały, bo już zaczynało ją irytować te ich przemieszczanie to utrudniało ich dokładne namierzenie i tym samym opracowanie odpowiedniego planu. Snow Night/Ewelina Szymańska - Powiedziałabym, że i tak już wiele dla mnie zrobiłaś i nie musisz się kłopotać, ale zapewne i tak byś to zignorowała - powiedziała z delikatnym uśmiechem cały czas idąc za nią i niosąc swoje rzeczy. Czy tak właśnie wyglądało jej życie trzymała wszystkich na odległość niezależnie, jacy by dla niej nie byli? Może, dlatego księgowe nie przepadały za Anną. Trzymała wszystkich na odległość poświęcając się całkowicie swojej pracy jakby próbowała od czegoś uciekać. Ale czy nie widziała tego wcześniej? Tak widziała to u Goldinga, który także zamykał się na innych nie ukazywał nikomu swych emocji on też uciekał od innych dodając sobie obowiązków. Dlatego też zdziwiła się, gdy poznała Forest, która twierdziła, że Golding wcale nie jest taki jak wszyscy myślą przynajmniej przy niej. Nie sądziła wtedy, że jeszcze w nim to pozostało. Zastanawiał ją też fakt jak wyraziła się o Magdzie. Sama Snow bardzo ją lubiła i uważała ją za pierwszą prawdziwą przyjaciółkę, którą zdobyła w nowym ludzkim świecie. Była dla niej miła i robiła wszystko by miała jak najlepiej. A jednak zauważyła, że ta cieszyła się sporym szacunkiem zarówno u Anny i księgowych. Nie wiedziała, co było tego powodem i nie była pewna czy musi posiadać te wiedzę. To, co wiedziała o niej teraz jej wystarczało.
  11. Golding Shield/Karol Patris Mimo że nie robiłem nic specjalnego tylko zagłębiałem się w kolejnych myślach podróż szybko minęła. Nim się obejrzałem widziałem już nasze tereny a tym samym zaraz zaczęliśmy dojeżdżać w kierunku naszej siedziby. Rzucił mi się w oczy brak naszego śmigłowca, czyli najwyraźniej jednak poleciała. Miałem nadzieje, że nie oczekiwałem jednak zbyt wiele od niej i zdoła się jakoś porozumieć ze smokami bez większych nerwów. Mimo wszystko rozmowa z nimi wymagała pewnej cierpliwości. Gdy tylko podaliśmy kod i przeszliśmy naszą kontrolę zaparkowaliśmy samochód i zaczęliśmy spokojnie wysiadać. - Co teraz mamy robić Golding? - spytał jeden z nich patrząc w moim kierunku. - To, co mieliście robić zanim wyznaczyłem wam zadanie, czyli typową robotę. Niedługo zapewne pojawi się ta rodzina, więc postarajcie się ich nie nastraszyć. Nie chcemy by mieli złe pierwsze wrażenie - powiedziałem kierując się ku wyjściu z garażu. Jednak nagle się zatrzymałem przed wyjściem i zacząłem mówić nie obracając się w ich kierunku. - Jakby ktoś o mnie pytał to jestem zajęty i nie chce by mi przeszkadzano - odparłem bez emocji kierując się prosto do swojego pokoju nawet nie czekając na odpowiedź i tak wiedziałem, co by powiedzieli. Snow Night/Ewelina Szymańska Uśmiechnęła się lekko na słowa Anny to było dziwne, ale zaczynała mieć wrażenie, że chyba zaczyna ją naprawdę lubić. Pomimo pierwszego wrażenia, jakie wywołała nie była wcale taka jak się Snow spodziewała wystarczyło z nią trochę porozmawiać a można było do niej dotrzeć. Jednak jej zachowanie mimo wszystko nie przypominało jej dawnych kucyków. Czy to możliwe by ta praca aż tak zmieniła jej naturę? Ale z drugiej strony już w Equestrii zapewne była gwardzistką i tak najpewniej poznała Goldinga tak przynajmniej myślała Snow bo wciąż nie wiedziała jak inaczej by się mogli poznać a twarda natura Anny wskazywała, że też służyła dawniej w gwardii. Skierowała się za Anną do samochodu jednak było jej głupio, że ta jeszcze taszczyła jej torby zaczynała myśleć, że nadużywa jej pomocy jednak unikała tego tematu. Gdy spakowały już walizki do bagażnika usiadła obok Anny a cała podróż przebiegła raczej szybko i w milczeniu nim się spostrzegła znów były w miejscu, z którego wyjechała. Cały czas zastanawiała się gdzie dokładnie Magda chce ją wysłać na razie wiedziała, że będzie to nad morzem, ale gdzie dokładnie nie wiedziała. Gdy obie wysiadły zaczęła wyciągać swoje torby z bagażnika i znów spojrzała na Annę. - Jeszcze raz dziękuje ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś - powiedziała z uśmiechem podnosząc przy okazji swoje rzeczy. - Mam nadzieje, że jak wrócę to jeszcze się spotkamy - znów stwierdziła radośnie. - Wybacz też, że tyle czasu przeze mnie zmarnowałaś teraz powinnam chyba poszukać Magdy i dowiedzieć się gdzie dokładnie nad morze wyjeżdżam i kiedy dokładnie - powiedziała w lekkim zamyśleniu.
  12. Golding Shield/Karol Patris Podróż przebiegała spokojnie niedługo powinniśmy być na miejscu. Jakby nie patrzeć całkiem dobrze zacząłem ten dzień. Nie zmarnował się skoro zdołałem pomóc kolejnym Equestrianom jednak przydałoby się przyśpieszyć nasze plany, co do wydostania się z tego świata. Nagle sięgnąłem do kieszeni by wyjąć telefon i spojrzeć na zegarek. Nie było szans, że zdążę. Dziś nie zdołam osobiście spotkać się ze smokami. Zapewne ponownie odesłałyby mnie z kwitkiem jak zwykle zresztą. Wciąż za nami nie przepadają. Wierzyłem jednak, że Visionary Star sobie poradzi jakby nie patrzeć sporo ją nauczyłem no i podzielała wszystkie moje poglądy. Miałem jednak nadzieje, że nie obrażą się, że nie przyszedłem tam osobiście a wysłałem kogoś za mnie. Sama podróż dalej przebiegała w milczeniu poza dźwiękami radia nie było nic słychać no może słychać było jeszcze silnik samochodu. Byłem raczej przyzwyczajony, że nikt nie próbował rozmawiać ze mną na jakieś zwykłe tematy tylko te dotyczące ważniejszych kwestii. Jakby nie patrzeć nie byłem przez swój charakter dobrym towarzystwem do rozmów. Jednak fakt, że inni nie rozmawiali ze sobą mógł już nieco dziwić. Było to zapewne spowodowane nadal tym, co wcześniej powiedziałem a ponure myśli nadal nie chciały ich opuścić. Nie próbowali mnie przekonać do swych racji, bo i tak wiedzieli, że nie zdołają. Gdy postawiłem na swoim mało, kto mógł mnie odwieźć od zmiany zdania. Visionary Star Choć kobieta starała się to ukrywać strasznie się denerwowała przed tym spotkaniem. To było pierwsze jej tak poważne zadanie i na dodatek powierzył je Golding, więc chciała by wszystko poszło jak najlepiej nie chciała wrócić do siedziby i zameldować mu, że teraz smoki są z nimi na wojennej ścieżce i już wcale nie chcą z nimi rozmawiać. Już tu kiedyś była jednak wątpiła by smoki ją pamiętały, gdy była tu ostatnio nic nie mówiła wtedy miała na sobie kominiarkę i była tylko eskortą Goldinga tak jak teraz ta dwójka, która poruszała się z nią. Pamiętała dokładnie jak smoki potraktowały ich lidera. Nie były zainteresowane sojuszem z kimś tak słabym jak dla nich. Było to zbyt uwłaczające by współpracowały z kucykiem. Nawet podmieńce go tak nie potraktowały. Jednak Golding z jakiegoś powodu bardzo chciał z nimi zawiązać współpracę a oni musieli to zaakceptować nie im w końcu wątpić w jego plany. Pamiętała od Goldinga jak się powinna zachowywać wobec tych dawnych przedwiecznych stworzeń. W końcu dotarli w pobliże siedziby smoków jej eskorta cały czas stała z tyłu próżno było się czegoś doszukać po ich twarzach skoro skrywały je kominiarki sama dziewczyna starała się dalej nie zdradzać po sobie nerwów tym wszystkim. Ukłoniła się lekko w geście dobrej woli przed mieszkańcami a następnie się odezwała. - Przepraszam, że zakłócamy wasz spokój nazywam się Visionary Star - powiedziała spokojnym głosem. Powiedziała swoje prawdziwe imię, bo chciała pokazać, że się z nimi utożsamia i też nie akceptuje tego, kim się stała - Przybywam tu w imieniu naszego przywódcy Golding Shielda, który szczerze przeprasza, że nie przybył tu osobiście, ale został wstrzymany przez poważne sprawy - powiedziała dalej starając się zachować spokojny głos. - Nasz lider prosi byście ponownie przemyśleli jego ofertę uważa, że wspólnie pomimo różnic, które dzieliły nas dawniej możemy odtworzyć świat, który utraciliśmy i odzyskać dawne życie. Prosi tylko o wasze zaufanie, pomoc i waszą mądrość. Zapewniam, że jego cele są szlachetne i nie chce was oszukać do niczego was również nie zmuszamy to jest wasza decyzja proszę tylko byście udzielili nam odpowiedzi - powiedziała starając się spojrzeć w oczy dawnym smokom i ukryć swe zdenerwowanie tym wszystkim. Snow Night/Ewelina Szymańska Właśnie kończyła pakować ostatnie rzeczy z szafki nie było w sumie tego tak dużo jak samych ubrań, które spakowała, ale powinna być odpowiednio przygotowana na wyjazd. Nagle do jej uszu dotarły słowa Anny. Słuchała z uwagą każdego słowa zapinając właśnie torbę by zaraz opuścić łazienkę. Faktycznie gdyby się nad tym zastanowić czy Golding był inny wobec obcych, gdy służył w gwardii? Gdy tam dołączył jego uśmiech z każdym dniem coraz bardziej zanikał zaczynał oddalać się od innych i zamykać na wszystko czy Anna przechodziła naprawdę to samo? Powoli wyszła z łazienki ze spakowaną torbą kierując się do Anny. - Myślę, że mam wszystko - powiedziała wesoło radośnie zamykając oczy. Miała przynajmniej taką nadzieje, że nic nie zapomniała nie sądziłaby była możliwość powrotu. - Anno... - zaczęła jakby próbowała zebrać myśli. - Masz racje Golding przechodził dokładnie to samo, co ty. Nie jestem w stanie powiedzieć, co przechodzisz, bo, pomimo że byłam blisko Goldinga nie jestem nim. Ja zawsze wiodłam spokojne życie, ale zapewne to wiesz - powiedziała wbijając wzrok w ziemię. - Mimo wszystko chce spróbować się z tobą zaprzyjaźnić pomimo różnic, jakie są między nami jest coś, co nas łączy a jest nią Golding i jestem pewna, że on też by chciał byśmy żyły w jak najlepszych relacjach. Postaram się już ciebie nie męczyć pytaniami i mimo wszystko chciałam ci podziękować za wszystko, co dla mnie robisz - stwierdziła spokojnym tonem by na nią spojrzeć. - Gdy ja skreśliłam możliwość by on nadal żył ty jednak nadal w to wierzyłaś, przez co jest mi głupio że skreśliłam go tak po prostu. Spróbuje mieć te samą wiarę, którą ty posiadasz a być może jeszcze go kiedyś obie spotkamy - powiedziała z uśmiechem. Miała nadzieje, że uda jej się, choć trochę stworzyć jakieś wspólne relacje z Anną. Księgowe, co prawda było widać, że uważały Annę za dziwną, ale czy inni gwardziści tak nie oceniali jej kuzyna? Też przypinali mu różne łatki, bo się od nich często różnił sposobem myślenia. - Myślę, że możemy już wyruszać. Wolę jednak nie denerwować kogoś, że zwlekam nawet z urlopem - powiedziała z lekkim żartem w głosie.
  13. Golding Shield/Karol Patris Powoli kierowałem się w stronę samochodu. Cieszyłem się, że wszystko poszło pomyślnie i zdołałem pomóc kolejnym Equstrianom bez większych problemów. Jednak niewielu już ich pozostało w Chinach większość albo się zarejestrowała albo przyłączyła do naszej sprawy. Chyba będę musiał niedługo zrobić kolejną wycieczkę za granicę. Pytanie jednak brzmi, który teren powinienem obrać? Niestety czas nie był po mojej stronie, bo im więcej zwlekałem tym więcej Equestrian mogło wpaść w kłopoty ukrywając się przed ludźmi. Byłem pewny, że ataki na tle rasowym nie ustaną tym bardziej po tym, co się ostatnio stało. Gdy byłem coraz bliżej samochodu nagle z różnych stron zaczął wychodzić oddział, który przybył tu wraz ze mną. - Udało się Golding? - spytał jeden z nich idąc obok mnie i zerkając kątem oka. - Tak tutaj się powiodło jednak jeszcze wielu czeka na naszą pomoc a czas wciąż jest przeciwko nam - stwierdziłem jak zwykle skrywając emocje i nie zatrzymując się kierując dalej w stronę samochodu. - Nie możemy być wszędzie Golding i tak robisz bardzo wiele dla nas uratowałeś bardzo wielu z nas - stwierdził inny na moje słowa - Być może jednak to wciąż za mało muszę się bardziej postarać. Być może czas pomyśleć o tym by znów zrobić kolejną wycieczkę po świecie - stwierdziłem wsiadając do samochodu. Tamci już tego nie skomentowali jednak łatwo się domyśliłem, że nie byli zadowoleni. Powód był prosty zawsze jak wyjeżdżałem za granicę to robiłem to sam nie biorąc ze sobą żadnego wsparcia czy ochrony, co nigdy się nie podobało w naszej siedzibie bali się, że któregoś dnia zobaczą w wiadomościach relacje z mojej śmierci, gdy ktoś odkryje moją przeszłość. Jednak ja sam nie zwracałem na to szczególnej uwagi ryzyko zawsze jest i będzie a jeśli jest to ryzyko, które może sprawić, że mogę ocalić kolejne życia byłem na to gotowy jednak nie zamierzałem narażać innych od nas, pomimo że byli gotowi na śmierć to nie chciałem by zginęli przez moje pomysły. Nim się spostrzegłem samochód zaczął ruszać w tle jeszcze zobaczyłem jak część moich ludzi prowadzi rodzinę, którą niedawno poznałem wraz z jej rzeczami prosto do samochodu. Byłem pewny, że wśród swoich będzie im dobrze. W naszym jednak samochodzie panowało duże milczenie najwyraźniej było spowodowane moimi ostatnimi słowami i teraz w głowach mych ludzi chodziły ponure myśli. Crystal/ Felicja Romanis Kobieta cały czas wpatrywała się w skupieniu na figury, które stwarzały jej zagrożenie. Żeby w Polsce było tyle zagrożeń. Jak mogło do tego dojść? Zauważyła, że, 2 na których szczególnie się teraz skupiła przemieszczają się. Łatwo by mogła je namierzyć i wysłać kogoś, kto by zajął się szybko i po cichu tymi figurami. Jednak było za szybko na działanie wciąż posiadała zbyt mało informacji, co ją strasznie irytowało. Nie wiedziała, kogo właściwie chce się pozbyć, co było szczególnie irytujące. Jednak, jeśli ta dwójka zbyt długa nie będzie się poruszać z aktualnego miejsca pobytu, w którym przebywa łatwo będzie się można domyślić, że one tam mieszkają albo choćby jedna z nich a wtedy już nie będzie problemu z pozbyciem się tego utrapienia. W jej dłoni wciąż spoczywał telefon gotowy do wydania polecenia odpowiedniej osobie, która zajmie się tym wyjątkowo brutalnie. Jeśli miała ta śmierć wpłynąć na Goldinga to musiała zostać wykonana w wyjątkowo bestialski sposób a z tym nie będzie problemu. Potem można zwalić to łatwo na ludzi i ich nienawiść rasową powiedzieć mu, że jej ludzie znaleźli jego bliskich, ale było już za późno by ich uratować a wtedy jego nienawiść powinna się w końcu uwolnić a on będzie znacznie łatwiejszy do manipulacji. Nagle jednak przyszedł do nie, sms że najwyraźniej zadanie Goldinga się powiodło, bo strażnicy zabrali rodzinę do siedziby. Jednak nie spodobał jej się fakt, że rodzina miała ze sobą dziecko. Niepokoiło ją, że te mogą zacząć sprowadzać jakieś zalążki kultury ludzkiej do jej nowego świata przez to, że wychowały się na Ziemi wśród ludzi. Będzie musiała chyba pomyśleć, co z tym zrobić. Swoją drogą może powinna wysłać Goldinga za granicę jak najdalej od tych figur, co mogą mu jakimś cudem namieszać w głowie? Jednak szybko odrzuciła te myśl uznając, że Chiny i tak są wystarczająco daleko by mógł się czegoś dowiedzieć. Poza tym do tego czasu obie powinny już dawno nie żyć. To kwestia najwyżej kilku dni. Poselstwo Goldinga Siedzibę organizacji Goldinga właśnie opuszczał samotny śmigłowiec. Nie był to stworzony do walki a raczej do transportu. Wewnątrz przebywało 6 ludzi. Wszyscy ubrani w typowe stroje podobne do tych, które nosiły specjalne jednostki policji. Ich zadanie było proste mieli ponownie skontaktować się z tutejszymi smokami i spróbować się z nimi porozumieć by przystały do sprawy. Zawsze z poselstwem w ich kierunku leciał Golding jednak tym razem go nie było w siedzibie, bo aktualnie zajmował się dawną Equestriańską rodziną. Jednak na szczęście w takich sytuacjach zawsze była jakaś alternatywa. Tym razem z poselstwem została wysłana kobieta. Jej cera była trochę blada włosy czarne i dosyć krótkie związane w krótki kucyk. Spoglądała swymi piwnymi oczami na okolice, do której powoli dolatywali. Na oko nie miała więcej niż 28 lat. Pomimo ze nie wyglądała na groźną były to tylko pozory. Należała do straży, którą szkolił sam Golding i miała nadzieje go nie zawieść i zdołać się porozumieć się w końcu ze smokami. Obóz w Chinach gdzie były smoki nie był zbyt duży z tego, co było wiadomo było ich tam zaledwie 4 jednak gdyby zdołali je przekonać nawet tak niewielka grupa byłaby dowodem jak poważna jest organizacja, w której służą i być może wspólnie zdołają przyśpieszyć swoje działania. Śmigłowiec zaczął powoli podchodzić do lądowania będąc w okolicy obozu. Gdy wylądował opuściła go tylko kobieta z dwójką innych ludzi, którzy szli obok niej można by pomyśleć, że jako ochrona. Zaczęła spokojnie kierować się do obozu wiedziała, że musi być ostrożna w słowach by nie zrazić do siebie tych prastarych istot. Snow Night/Ewelina Szymańska - Wybacz... - powiedziała nagle i zatrzymała się w połowie drogi do sypialni na chwilę milcząc i starając się zebrać myśli. - Po prostu tak się o nim wypowiadałaś, że sama nie wiem skąd, ale w głowie pojawiła mi się głupia nadzieja, że wciąż posiadasz z nim jakiś kontakt potrafisz go jakoś podświadomie wyczuć - mówiła to dziwnym tonem jakby wstydziła się, że coś takiego przyszło jej do głowy. - Wiem, że to głupie i sama nie wiem jak coś takiego przyszło mi do głowy. Postaram się już ciebie nie męczyć pytaniami o niego i twoją przeszłość. Jeszcze raz przepraszam - w jej głosie można było zauważyć pewną skruchę. - Teraz lepiej wrócę do tego, co zaczęłam - powiedziała znów schodząc na dół już nic nie mówiąc i zabierając kolejną pustą walizkę do łazienki na piętrze. Można było usłyszeć jej kroki na skrzypiących schodach. Jednak walizka z ubraniami była już przygotowana, jeśli Anna skończyła pakować jej nocne koszulę to teraz musiała tylko zabrać jakąś szczoteczkę do zębów i środki higieny osobistej. Powoli otworzyła niezbyt dużą łazienkę, która była ładnie wykafelkowana większość jej powierzchni zajmował prysznic, który zastępował wannę, która by się tu na pewno nie zmieściła. Skierowała swe kroki ku szafce i zaczęła wyciągać i pakować wszystko, co było jej potrzebne.
  14. Golding Shield/Karol Patris Czekaliśmy spokojnie w milczeniu na transport, który miał zabrać rodzinę. Ta już zdążyła spakować wszystkie ważniejsze rzeczy i teraz czekali wraz ze mną nic nie mówiąc przynajmniej tak było do czasu. Cisza, w której byliśmy została tym razem przerwana przez kogoś innego a była to kobieta, która do tej pory milczała nic nie mówiąc. - Dlaczego? - spytała kierując swój wzrok na mnie a jej ton był jakiś zrozpaczony. Mój wzrok również się na nią skierował. - Przestań - powiedział mężczyzna siedzący obok niej, lecz ta tym razem nie chciała go najwyraźniej posłuchać. - Nie - powiedziała zrozpaczonym głosem. - Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać z nikim, kto służył w dawnej gwardii księżniczek zwłaszcza, że niewielu z nich nadal żyje a teraz jest okazja i muszę to wiedzieć - powiedziała a z jej oczu zaczęły wydobywać się łzy jakby tłumiła te uczucia od dawna. - Jak mogliście na to pozwolić? Mieliście nas przecież chronić. Byliście liczniejsi mieliście nasze poparcie, magię i pomoc władczyń, więc dlaczego pozwoliliście buntownikom zniszczyć nasz świat i nasze życia? - pytała nie czekając na odpowiedź z mej strony tylko kontynuowała. - Sam powiedziałeś, że służyłeś dawniej w gwardii i teraz już nie chcesz walczyć? Nie czujesz chęci odwetu w imię swych władczyń i wszystkich cierpiących kucyków? Buntownicy nie byli zainteresowani, kogo atakują. Dla nich mógł być to gwardzista czy zwykły niewinny kucyk byle tylko zabić jak najwięcej z nas. To byli zwykli mordercy a ty chcesz unikać walki? - powiedziała by nagle przerwać i dać mi w końcu dojść do słowa. Mój wzrok się nie zmienił jakby to, co powiedziała nie wywołało we mnie głębszych emocji. Prawda była niestety nieco inna jednak poza mną wiedziała o tym tylko jednak jedna osoba. Chociaż w naszej siedzibie wciąż była pewna uraza do naszych władczyń za to, że na to wszystko pozwoliły nigdy nie powiedziałem im, że tak naprawdę to my dokonaliśmy inwazji na Ziemię. Pomimo że nie byłem nigdy słaby psychicznie to, gdy dokonałem tego odkrycia sam się niemal załamałem, że całe me życie jest kłamstwem a ja walczyłem w obronie tego kłamstwa gdyby tego dnia nie było ze mną Lust to najpewniej całkiem bym się załamał a jak zareagowaliby zwykli mieszkańcy naszej krainy? Tego wolałem chyba nie wiedzieć. - Walczyć można na różne sposoby - powiedziałem bez emocji. - W moim przypadku jest to ratowanie takich jak wy bez zbędnego przelewania krwi. Jeśli zaczniemy być jak ludzie w czasie tej wojny to się nimi staniemy a wtedy cała ta walka utraci sens. Nie możemy zapominać, kim się urodziliśmy - stwierdziłem mrużąc lekko oczy. - Nie odpowiem ci, co dokładnie było przyczyną naszej porażki jednak myślę, że głównie była to nasza arogancja i zbyt wielka pewność siebie. Więc czemu obrałem taki sposób walki, pomimo że byłem w gwardii? Tego nie wiem. Ktoś powiedział mi kiedyś, że jestem inny nie taki sam jak reszta być może miała racje tego nie wiem. Teraz jednak musimy pogodzić się z tym, co zaszło i mieć nadzieje, że wciąż możemy coś zmienić - powiedziałem to wszystko i ponownie zamilkłem. Kobieta chyba chciała coś powiedzieć, ale nagle można było usłyszeć pukanie do drzwi. Powoli wstałem jakbym był we własnym domu i do nich podszedłem by je otworzyć. Pod drzwiami były 3 osoby ubrane w takie same stroje jak ci, z którymi przyjechałem to oni mieli pomóc zabrać te rodzinę do naszej siedziby. - Dobrze, że już jesteście w domu jest trójka ludzi dopilnujcie by dojechali bezpiecznie i zabierzcie wszystkie ich rzeczy - Jak sobie życzysz Golding - powiedział jeden z nich powoli wchodząc do środka by wykonać mój rozkaz. Ja sam zacząłem kierować się ku wyjściu nie było potrzeby bym dalej tu był. Byli już w dobrych i bezpiecznych rękach. Zanim jednak wyszedłem usłyszałem jeszcze tylko jedno słowo ze strony kobiety. - Dziękuje - tak brzmiało ja tylko się na to uśmiechnąłem lekko pod nosem i zacząłem powoli opuszczać chatkę. Snow Night/Ewelina Szymańska Sypialnia Snow nie była jakaś specjalnie duża. Stało tu łóżko dla jednej osoby, które zajmowało prawie pół sypialni i biała puchowa pościel. Pod ścianą stała szafa gdzie trzymała swoje nocne koszule, które miała spakować właśnie Anna. Sam pokój był pomalowany na żółto. Jednak mógł w pokoju dziwić jeden fakt a mianowicie była to szafka nocna. Pomimo że Snow do tej pory starała się ukrywać swe pochodzenie na szafce można było zobaczyć album ze zdjęciami, do którego najwyraźniej niedawno zaglądała, bo był otwarty. Większość zdjęć przedstawiało ją jeszcze, jako kucyka jednak na niektórych była też z Goldingiem. Na paru miała go również samego przeważnie był w swojej zwykłej zbroi gwardii i nigdy na zdjęciach nie towarzyszył mu uśmiech. Jego pysk wciąż pozostawał poważny widać było, że na tych zdjęciach miał około 20 lat. Sama Snow kończyła pakować swoje rzeczy, mimo że powinna się teraz na tym skupić to wciąż nie mogła po tym wszystkim, co dziś usłyszała od Anny. Nie pamiętała, kiedy ostatnio miała taki mętlik w głowie. Wciąż się zastanawiała jak to możliwe, że tyle wiedziała o Goldingu, co prawda słyszała o zaklęciach mogących czytać w myśli, ale znać każdą jego myśl i wspomnienie? Nagle coś jej przyszło do głowy i odłożyła torbę kierując się na górę do Anny. Jeszcze na schodach zaczęła mówić w jej kierunku. - Anno mówiłaś, że znasz wszystkie myśli Goldinga? A czy jest możliwe byś mogła poznać też te aktualne? - pytała z nadzieją w głosie, choć nie była pewna czy nie jest złudna skoro Anna była tylko człowiekiem pewnie również utraciła tą moc, której używała by zaglądać mu do głowy.
  15. Teraz stało się coś, czego bym nigdy nie przewidział. Nie mogłem w to po prostu uwierzyć. Nie czułem ich po prostu zniknęli. Ból, którym się karmiłem przepadł. Nie były to, co prawda wszystkie dusze, które zgarnąłem przez lata swej egzystencji a jedynie niewielka namiastka mych działań przez wszystkie stulecia. Mimo wszystko zabrał mi ich. Zerwał mój kontrakt z nimi. Otrzymali za życia, co chcieli a po śmierci mieli pozostać w mych objęciach a ja miałem czuć coś, co można by nazwać radością, gdy miałem na nich spoglądać. Przestałem dalej zbierać energie patrząc na resztki filaru. Wciąż nie mogłem uwierzyć w to, co zaszło. Nawet nie zwracałem uwagi na przeciwnika i na to, co robi cały czas chodząc w kółko. Nagle spostrzegłem jednak, że ten coś we mnie rzucił. Nie byłem do końca pewny, co to jest, ale nawet mnie to szczególnie nie obchodziło. Właśnie utraciłem dla mnie coś, co było niezwykle cenne a to on za to odpowiadał! Spoglądałem na mego oponenta jak nigdy do tej pory. Pierwszy raz czułem takie uczucie jak to. Czy to był gniew? Dziwne uczucie przyznaje myślałem wpatrując się me dłonie, gdy nagle chodząc w kółko przypadkowo stanąłem na drodze włóczni, które wbiły się w moje ciało a te niczym szmaciana kukiełka zaczęło skręcać się i przewracać po ziemi całkowicie pozbawione życia. W ciele leżały wbite włócznie, które wcześniej rzucił oponent a z niego przelewała się znajoma czarna substancja ta sama, która wylała się z mej dłoni, gdy skaleczyłem ją nożem. Na arenie dobrą chwilę zostało tylko me ciało pozbawione życia i oponent przynajmniej do czasu. Ponownie na ziemi powstał znajomy czarny wir a ja wyłoniłem się z niego w pełnej okazałości jakby nigdy nic. Moje oczy zwróciły się ku memu dawnemu ciału. Myślał, że tak może mnie zabić? Pomyślałem cały czas spoglądając na nie. Szkoda było dobrego ciała jednak, co to za problem odtworzyć nowe? Moje oczy ponownie zwróciły się na przeciwnika, gdy nagle stało się coś niespodziewanego padłem na ziemi trzymając się za głowę i wijąc niczym robak wrzeszcząc z bólu. Tak tym razem nie sposób bym nie poczuł tego bólu, bowiem pochodził od istoty, której byłem całkowitą własnością. - Nie! Błagam przebacz mi! Odzyskam ci nowych będzie ich więcej tylko przestań! - wrzeszczałem żałośnie w kierunku powietrza, gdy nagle ból zaczął ustępować moje błagania zostały najwyraźniej wysłuchane i ponownie dostałem swą szanse i nie miałem zamiaru jej zmarnować. Moje oczy zwróciły się na resztki filaru, który nagle zaczęła otaczać dziwna purpurowa poświata i ten zaczął się powoli topić. Czyli zabrał, co jego pomyślałem. Powoli ponownie obróciłem się w stronę mojego dawnego ciała idąc w jego kierunku spokojnym krokiem jak bym był na spacerze. Gdy w końcu do niego dotarłem spojrzałem na włócznie, które zniszczyły pojemnik na moją esencje czymkolwiek by nie była ta broń jej natura zmieniła się z chwilą, gdy tylko dotknęła tego splugawionego ciała. Wyjąłem dłoń w kierunku jednej z tych włóczni, po czym wyjąłem ją z martwego ciała jakby nigdy nic. Wciąż czułem magię tej broni, bo ta nie została zachwiana jednak natura broni to już inna sprawa. Jak powiedziałem wcześniej niema rzeczy, której bym nie splugawił a mogę to robić na różne metody. Ponownie obróciłem się w stronę przeciwnika. - To nie było miłe zabierać moje zabawki przez ciebie mój pan się na mnie zdenerwował. Jednak nie ważne jak nie ci to inni to nigdy nie będzie miało końca - powiedziałem spokojnie w jego stronę prawdę. Miałem jeszcze wiele asów w rękawie, ale czy ciekawej nie będzie, gdy zobaczy jak to jest, gdy jego własna broń zwraca się przeciw niemu? Tak to dopiero mroczna myśl. W jednej chwili się zamachnąłem i cisnąłem włócznią w stronę przeciwnika byłem ciekawy czy ta jego magiczna tarcza chroni go przed jego dziełem przy okazji przekonam się jak dokładnie to działa.
  16. Golding Shield/Karol Patris Siedziałem spokojnie nic nie mówiąc. Czekałem aż tamta dwójka skończy się naradzać. Zauważyłem, że czasem ich dziecko czasem mi się przyglądało z zaciekawieniem, ale zwykle zaraz wracało do zabawy. Do mych uszu docierały szczątki ich rozmowy, ale zwykle były dla mnie nie zrozumiałe. Cóż ja swoje zrobiłem teraz już wszystko zależy tylko i wyłącznie od nich. Minęła już dobra chwila, gdy nagle drzwi ponownie stanęły otworem a gospodarze powoli wrócili do pomieszczenia gdzie na nich czekałem. Nagle w moją stronę odezwał się mężczyzna. - Rozważaliśmy twoje słowa i uznaliśmy, że chcemy skorzystać z twej oferty - powiedział spokojnie cały czas na mnie patrząc. Kobieta nic od siebie nie dodała tylko dalej stała u boku męża spoglądając na mnie. - Cieszy mnie to - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. - Jednak zanim zaczniemy muszę wam zadać parę pytań. Powiem szczerze nie przewidywałem, że macie tu dziecko, dlatego muszę spytać. Ile ma dokładnie lat? - 5 jednak nie martw się nie mamy tu za bardzo kontaktu z ludźmi, więc nikt nie miał na nie wpływu. Poza tym uczymy nauk płynących z Equestrii. Chcemy by wiedziało, kim jest naprawdę - pokiwałem tylko lekko głową. Przynajmniej tyle szczęścia pomyślałem słysząc to wszystko. Jednak dzieci choćby nie wiadomo jak będą uczone w końcu zapomną, że urodziły się kucykami. Dla kogoś, kto był zaledwie źrebaczkiem ciężko będzie pamiętać dawne życie, jeśli większość tego życia pozostało się człowiekiem. Na szczęście mimo wszystko byliśmy przygotowani na takie sytuacje. Z pewnością nie miałem zamiaru tak tu zostawić tego dziecka. W naszej siedzibie jest już kilka dzieci i mamy paru dawnych nauczycieli z Equestrii, więc nie powinno być większych problemów. Mój wzrok znów zwrócił się na mężczyznę. - Z czego się utrzymywaliście do tej pory? Czy ktoś podejrzewa wasze pochodzenie? - spytałem nie spuszczając wzroku z domowników. - Nie sądzę by ktoś poza tobą znał nasze pochodzenie - stwierdził mężczyzna ciężko wzdychając. - Nie utrzymujemy tu raczej z nikim kontaktu żyjemy spokojnie a najbliższy sąsiad jest dobry kilometr stąd. Utrzymywaliśmy się z roli tak samo jak zresztą w Equestrii - Rozumiem - powiedziałem krótko naciskając przy okazji guzik trzykrotnie tak jak było założeniu. - Zacznijcie pakować wszystko, co wam potrzebne. Wkrótce przyjedzie do was samochód ja w tym czasie z wami zaczekam na jego przybycie - Małżeństwo tylko skinęło głowami i zaczęli się pakować. Bardzo mnie cieszyło, że wszystko poszło tak gładko. Mówiąc szczerze nie byłem pewny jak długo jeszcze zdołają się tu ukrywać i tak byłem pod wrażeniem, że zdołali tyle czasu utrzymać swe pochodzenie w tajemnicy. Snow Night/Ewelina Szymańska Wyglądało na to, że Snow chciała coś powiedzieć, ale ostatecznie nie była w stanie. Wszystko, co powiedziała jej Anna kontrowało wszystko, co zostało do tej pory powiedziane przez nią. Może miała racje i doszukiwała się czegoś, czego naprawdę nie było. Być może Anna naprawdę tylko przez to wierzyła w to, że Golding żyje, bo go na tyle poznała by go jeszcze nie skreślać. Ale czy to oznaczało, że ona znała go lepiej niż jego własna kuzynka? Ale jak to możliwe? Przecież oni byli niczym rodzeństwo nikt nie mógł lepiej znać Goldinga od niej tak przynajmniej myślała do czasu aż nie poznała Anny, kim ona była? I jak to możliwe, że zdołała aż tak wiele dowiedzieć się o Goldingu i na dodatek ten na to pozwolił, pomimo że wiedziała jak to się skończy. Czy Anna mówiła prawdę? Po co by miała jednak kłamać? Ale już nic nie powiedziała, bo uznała, że niema sensu. Nim się spostrzegła zauważyła znajomy podjazd. Dom Snow był niewielkim domkiem z małym ogródkiem cała okolica wyglądała na bardzo spokojną. Dom był w charakterystycznym białym kolorze a dach miał dachówki w czerwonym kolorze. W ogródku rosły piękne kwiaty, o które widać, że dbano. Snow powoli wysiadła z samochodu i zaczęła kierować się ku drzwiom na słowa Anny obróciła się w jej stronę. - Jeśli masz ochotę to proszę - powiedziała otwierając drzwi i pozwalając Annie wejść. Dom wewnątrz dzielił się na przytulny mały salonem z drewnianym stołem w kształcie koła i dwoma drewnianymi krzesłami obok stał też telewizor. Z salonu można było dojść do kuchni, która nie wyróżniała się jakoś szczególnie od tak zwykła kuchnia nic więcej. Można było wejść jeszcze na piętro gdzie była sypialnia i łazienka. Nic szczególnego przy tym, co posiadała dawniej. Sama Snow zaczęła kierować swe kroki ku szafie w holu skąd wyjęła torby, do których chciała się spakować. Nagle jej wzrok znów skierował się na Annę. - Jeśli chcesz byśmy szybciej wyszły możesz mi pomóc. Możesz zabrać jedną torbę na górę do sypialni i spakować moje koszule nocne. Chyba, że masz ochotę coś zjeść lub się napić. Mogę coś przygotować - powiedziała w jej kierunku jakby nie patrzeć Anna była teraz jej gościem i chciała się dla niej zachowywać jak najbardziej gościnnie tak jak przystało na kucyka.
  17. Golding Shield/Karol Patris Powoli wszedłem do wnętrza budynku za gospodarzem. Nie było to nic specjalnego zwykły dom urządzony w wiejskim stylu. Na samym wejściu mogłem się domyślić, że są tu, co najmniej 2 osoby poza mną i gospodarzem. Moje przeczucia się potwierdziły, gdy zobaczyłem dziecko bawiące się na ziemi zabawkami. Mała dziewczynka na oko miała z 5 lat a to nieco utrudniało sprawę. Nie przewidywałem, że będą tu dzieci z nimi sprawa jest cięższa ich młode umysły mogą szybko zapominać skąd naprawdę pochodzą i bardziej być podatne na ludzki wpływ. Moje kolejne potwierdzenie szybko się potwierdziło, gdy gospodarz krzyknął w kierunku kuchni. - Kochanie mamy gościa! Proszę przygotuj nam herbatę - powiedział kierując mnie do salonu. Zauważyłem jak z kuchni wychyliła się głowa kobiety, która z ciekawością mi się przyglądała. Chyba była w wieku mężczyzny, chociaż może odrobinę młodsza. Ze 3 lata na oko. Ponownie zaraz się jednak schowała by chyba przygotować rzeczoną herbatę. Ja sam usiadłem na przeciw gospodarza przy jednym prostym stole na typowym krześle. - Więc może zechcesz mi powiedzieć jak nas znalazłeś? - spytał mężczyzna spoglądając na mnie, gdy nagle przyszła jego żona z herbatą, którą postawiła na stole łącznie z cukrem. Wtuliła się w męża i nic nie mówiła przyglądając mi się niepewnie. Ja sam natomiast posłodziłem herbatę dwoma łyżeczkami cukru i zacząłem ją mieszać. - Mam swoje sposoby - odparłem spokojnym tonem. - Nie martw się nie jesteście pierwszymi, których namierzyłem. Powiedzmy, że nabrałem pewnej wprawy - stwierdziłem i wziąłem łyk herbaty. - Czego więc od nas chcesz? - kontynuował mężczyzna. - Już mówiłem chce wam pomóc - powiedziałem biorąc kolejny łyk herbaty. - W końcu kucyk chyba najlepiej zrozumie kucyka czyż nie? - dodałem z chytrym uśmiechem. - Też jesteś kucykiem? - spytał szczerze zdziwiony nie spuszczając ze mnie wzroku. - Zgadza się. W Equestrii miałem chronić was i wszystkich wam podobnych niestety ja i moje towarzysze broni was zawiedliśmy i przegraliśmy. Jednak nadal nie porzuciłem swojej służby i nadal chce chronić tak wielu jak tylko mogę. - Czekaj chwilę. Chcesz powiedzieć, że jesteś dawnym gwardzistą? - powiedział z niedowierzaniem. - Nawet, jeśli tak jest to nie zdołasz nas sam ochronić... - A kto powiedział, że sam? - stwierdziłem dalej pijąc herbatę. - Posłuchaj to miłe, że chcesz nam pomóc, ale my nie chcemy walczyć. Żyjemy tu spokojnie i nie szukamy kłopotów. Domyślam się, że jesteś z jakiejś grupy chwały Equestrii i choć popieramy wasze działania to nie mogę narażać rodziny... - Widzisz źle na to spoglądasz. Masz racje należę do grupy o podobnym charakterze jednak nigdy naszym celem nie była walka z ludźmi a odzyskanie dawnego życia i nowego domu gdzie ludzi już by nie było - Każdy by tego chciał a jak tego dokonać to już gorsza sprawa - Jest to całkiem oczywiste, że niema w tym nic łatwego jednak my mamy pewne możliwości - stwierdziłem spokojnie - Tak a niby, jakie? - Nauczyliśmy się żyć wśród ludzi być nimi a jednak wciąż pozostajemy kucykami na dodatek mamy dar od naszej władczyni, który być może pozwoli nam szybciej zrealizować nasze cele. Jednak nie zamierzam was do niczego zmuszać. Wiem, że taka decyzja nie jest łatwa i wymaga zastanowienia, dlatego przemyślcie me słowa teraz w swym gronie tylko postarajcie się to zrobić szybko, bo czas nas goni - powiedziałem spokojnie siedząc i patrząc w oczy mężczyzny aż ten opuścił wzrok. Typowe niemal nikt nie potrafił w ostatnim czasie wytrzymać kontaktu wzrokowego ze mną. Sam mężczyzna powoli wstał i poszedł ze swą żoną do kuchni by chyba to przedyskutować ja sam natomiast siedziałem i czekałem na rezultat tej rozmowy. Snow Night/Ewelina Szymańska - Ale to niema sensu - powiedziała Snow kręcąc przecząco głową i zaczęła się nagle wpatrywać w Annę jak nigdy do tej pory. Zaczynała coraz bardziej się gubić w odpowiedziach Anny, bo kolejne zaprzeczały poprzednim. - Mówisz, że nie oglądasz się na przeszłość? Ale to bzdura, bo sama dziś udowodniłaś, że są rzeczy, o których nie potrafisz zapomnieć. Gdybyś nie myślała o przeszłości to już dawno byś zapomniała o moim kuzynie a jednak tego nie zrobiłaś. Mogłaś nie powiedzieć mi, że go znałaś i udawać, że nic o mnie nie wiesz a jednak tego nie zrobiłaś. Mówisz, że powrót naszego życia i krainy jest niemożliwy a wierzysz, że Golding żyje, choć szanse na to, że wciąż jest z nami są tak samo małe jak to, że nasza kraina może wrócić. Dlaczego potrafisz wierzyć w jedną rzecz, która jest niemożliwa a odrzucasz drugą? - spytała na chwile milcząc jednak nie czekała na odpowiedź tylko dalej kontynuowała. - Gdy dziś odezwałaś się w gabinecie księgowych widziałam to po tobie ty go nie zapomniałaś wręcz miałam wrażenie, że łączyło was coś więcej niż przyjaźń choć nie mogę w to uwierzyć lub nie chce sama nie wiem. Jednak to jest dowód, że przeszłość wciąż z tobą jest. A jeśli powiesz mi, że pamiętasz o nim tylko, dlatego że kiedyś cię uratował to jak dla mnie jest słaba wymówka. Mam wręcz wrażenie, że swoimi odpowiedziami próbujesz mnie oddalić od prawdy. Nie wiem, dlaczego tak jest. Nie mam pojęcia czy ci coś zrobiłam. Jeśli tak jest to szczerze cię przepraszam ja naprawdę staram się ciebie po prostu zrozumieć - powiedziała spokojnie i przy okazji skończyła długi monolog łapiąc oddech i zaczęła patrzeć w szybę. Wciąż nie potrafiła zrozumieć jak Golding dawał radę się z tą kobietą w ogóle dogadywać, jeśli rozmawiała z nim tak jak z nią to chyba naprawdę zaczynało się z nim dziać coś niedobrego.
  18. Golding Shield/Karol Patris Powoli kierowałem się w kierunku chatki. Okolica była całkiem przyjemna wokół nie było żywej duszy. Sam swego czasu uwielbiałem przyjeżdżać w takie miejsca na wypoczynek. Kochałem Canterlot i starałem się służyć mu jak najlepiej umiałem. Jednak sam czasem również potrzebowałem wypoczynku i wtedy też wyjeżdżałem w tak odludne miejsca by zebrać myśli i pobyć chwilę w upragnionej samotności. Tak przynajmniej było do czasu, gdy poznałem ją potem najbardziej już tylko pragnąłem jej towarzystwa. Jednak teraz nie czas był by o tym myśleć. Słyszałem w okolicy charakterystyczny dźwięk rąbania drewna. Im bliżej podchodziłem do chaty tym stawał się donośniejszy. Dobrze, czyli ktoś tu był i nie przyjechałem na próżno. Koło domu moim oczom ukazał się mężczyzna ubrany w roboczy strój. Na oko miał ponad 30 lat może zbliżał się powoli do 40 ciężko to było tak w sumie ocenić. To właśnie on rąbał to drewno nagle jednak przestał a ja usłyszałem jego charakterystyczny męski głos. - Zgubił się pan? - spytał cały czas mnie obserwując jakby niepewnie i nie puszczając siekiery. Najwyraźniej chciał by posłużyła mu za broń gdyby do czegoś doszło. Jego wzrok, co jakiś czas wędrował też po okolicy jakby doszukując się czy jestem tu sam. Te wątpliwości niepewność i pewien rodzaj strachu w oczach. Tak mogłem spokojnie założyć, że mam tu do czynienia z byłym kucykiem. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech niestety w połączeniu z mym pozbawionym uczuć wzrokiem nie był raczej w stanie kogoś uspokoić. - Nie do końca przybyłem tu w pewnym celu - powiedziałem starając się by mój głos brzmiał jak najbardziej miło i dalej do niego podchodząc jakby nie zwracając uwagi na to, że może dla mnie stwarzać jakieś zagrożenie. - Zechcesz mi powiedzieć, dlaczego się nie zarejestrowałeś? Czy jest to spowodowane tym, że nie czujesz się człowiekiem czy może, dlatego że wierzysz, że Equestria może nadal powrócić? - spytałem dalej do niego podchodząc. Na moje pytania mężczyzna zaczął się cofać, przez co omal się nie potknął. - Nie wiem, o czym ty mówisz - powiedział trochę przerażonym tonem a na jego twarzy pojawił się nerwowy pot. - Daj spokój wiem, kim jesteś przede mną nie musisz udawać - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. - Nie jestem twoim wrogiem wręcz przeciwnie przybyłem by ci pomóc... - Nie potrzebujemy niczyjej pomocy! - wrzasnął teraz wściekle. - Ja i moja rodzina się do niczego nie mieszamy i nikt nas tu nie znalazł, więc sami potrafimy sobie poradzić a wasza rejestracja nie jest nam potrzebna. Wiemy, że księżniczka wciąż jest z nami! - powiedział wściekle trzymając teraz "broń" bardziej w gotowości do ataku. Moje oczy lekko się zmrużyły zwłaszcza, gdy wspominał o księżniczce. - Nie przybyłem cię zachęcać do rejestracji - powiedziałem dość twardo nie spuszczając z niego wzroku. - Uważasz, że jesteś w stanie zapewnić bezpieczeństwo sobie i rodzinie bez pomocy żyjąc na odludziu? Czym będziesz ich bronił? Tym? - spytałem pokazując palcem na siekierę. - Ja ciebie już znalazłem a nie jestem twoim wrogiem ile czasu zajmie to tym, którzy już tak bardzo nie przepadają za kucykami? Chcesz byście zostali kolejnymi bohaterami krwawych artykułów w gazetach ja problemu nie widzę. Chce wam pomóc, ale i nie będę was do niczego zmuszać to jest wasza decyzja. Jednak wiedz, że jak odejdę to już tu nie wrócę, więc to jedyna szansa by uniknąć rejestracji a dostać pomoc od kogoś, kto potrafi was zrozumieć - powiedziałem wpatrując się na niego poważnym wzrokiem. Ten cały czas nie spuszczał mnie z oczu wyglądało jakby myślał nad wszystkim, co usłyszał naglę jednak rozluźnił uścisk na siekierze. - Kim jesteś? - spytał niepewnie a jego wzrok wskazywał na rezygnacje. - Kimś, kto chce ci pomóc resztę ci wyjaśnię. Czy możemy porozmawiać w domu? Myślę, że to będzie lepsze miejsce do rozmowy - mężczyzna zaczął spoglądać to niepewnie na mnie to na dom jakby zastanawiał się czy spełnić moją prośbę. Założyłem, że jest to spowodowane tym, że wewnątrz jest jego rodzina a on ich nie chce narażać w końcu jednak pokiwał głową w geście zgody i puścił broń i zaczął mnie prowadzić do środka. Było całkiem dobrze jak będzie dalej wkrótce się okaże. W kieszenie miałem pewne urządzenie, które miało dawać sygnał moim ludziom. Jeden sygnał oznaczał, że mają pozostać na miejscu. Dwa, że coś jest nie tak i mają zacząć działać, czyli jakby ktoś zaatakował nagle domowników. Trzy sygnały oznaczały, że wszystko przebiegło pomyślnie i mają wezwać samochód z naszej siedziby dla domowników. Na razie dałem 1 sygnał. Crystal/Felicja Romanis Wzrok kobiety nadal skupiał się na szachownicy jednak dalej nie zauważyła poważniejszych zmian. Zapewne wielu by się zaczęło nudzić tak ciągłym wpatrywaniem się i nic nie robieniem, ale nie ona. Zwłaszcza tera, gdy sytuacja stawała się tak niebezpieczna. Nie mogła sobie teraz pozwolić na żadne błędy, bo mogłoby to ją kosztować zbyt wiele. Nagle jednak poczuła wibracje specjalnego telefonu w kieszenie spodni dostała na nim wiadomość od swych szpiegów. "Golding i jego ludzie najwyraźniej nawiązali kontakt z jakąś Equestriańską rodziną. Czy mamy interweniować czy dalej się przyglądać?" Uśmiechnęła się na treść wiadomości, bo to dawało znak, że Golding wciąż pozostał w niewiedzy na temat bliskich mu osób i zajmuje się tym, co zwykle. Podobało jej się również, że znalazł kolejnych Equestrian wolnych od rejestracji. Potrzebowała ich jak najwięcej by móc stworzyć taką Equestrie jak ona pragnie a żeby tego dokonać potrzebowała jak najwięcej przyszłych poddanych. "Pozostańcie w trybie obserwacji i o wszystkim mi meldujcie" Odpisała spokojnie w stronę szpiegów, na co szybko dostała tylko krótką wiadomość w odpowiedzi. "Zgodnie z życzeniem pani" Uśmiechnęła się lekko ponownie. Dobrze było mieć swoich własnych fanatyków wśród Equestrian, którzy podzielają jej wizje. Było ich jak na razie, co prawda niewielu, ale to na razie wystarcza wkrótce będzie ich więcej, gdy wszyscy zrozumieją, że to tylko ona ma racje a wszyscy inni się mylili. Jej wzrok ponownie zaczął się skupiać na szachownicy i obserwacji Polski. Snow Night/Ewelina Szymańska - Ulica sternica numer domu 20 myślę, że dojazd zajmie z 20 minut na oko bez korków - powiedziała spokojnie. Wiedziała, że to wystarczy za całą informacje. Nie musiała w końcu chyba jej podawać kodu pocztowego. A numer budynku w zupełności wystarczał skoro nie mieszkała w bloku a w małym domku sama to na pewno nie było to samo, co miała w Crystal Empire, ale jednak to był wciąż jej dom. Na kolejne pytanie o bagaże zaczęła się chwilę zastanawiać, co zabierze. Gdyby to było lato to zapewne wzięłaby jakieś kostiumy kąpielowe i odpowiednie stroje by pozwiedzać okolice. Jednak aktualnie mieli najbardziej przygnębiający okres na takie wycieczki. Wiedziała, co powinna zabrać. - Nie będzie tego zbyt wiele - odpowiedziała spokojnie. - Trochę ciuchów na zmianę, może jakaś parasolka i aparat. No i oczywiście jakieś środki higieny osobistej myślę, że spokojnie się pomieścimy - stwierdziła spokojnie. Dalej całą drogę szła w milczeniu. Anna wydawała się interesować tylko zadaniem jakby była teraz pozbawiona emocji. Gdy wcześniej rozmawiały o Goldingu wyglądało, że te się wręcz w niej gotują jednak, gdy teraz tak za nią szła wyglądało to tak jakby ta myślała tylko o zadaniu i nic innego jej nie obchodziło. Widziała to już wcześniej u Goldinga, gdy ten otrzymywał zadanie w gwardii. Czy tam się właśnie poznali? Może ona również była gwardzistką dawniej to by nawet pasowało. W końcu chyba dotarły na miejsce, bo nagle Anna zrzuciła jakieś ulotki z samochodu na ziemie. Najwyraźniej ten należał do niej. Widząc to wszystko szybko się domyśliła, że kobieta za często go nie używa. Jednak nie podzieliła się swoim spostrzeżeniem. Usiadła obok Anny cały czas patrząc przez okno i podziwiając okolice jednak po chwili milczenia ponownie się odezwała. - Ładny samochód - powiedziała starając się jakoś zagaić do Anny. Mimo wszystko chciała spróbować jakoś do niej dotrzeć może i spróbować się zaprzyjaźnić? Nie była wciąż pewna czy Anna za nią przepada. - Czy brakuje ci czasem twojego dawnego życia z Equestrii? Bo mi mojego naprawdę czasem brak - powiedziała spoglądając na Annę.
  19. Golding Shield/Karol Patris Samochód powoli jechał dalej zostało nam jeszcze trochę czasu nim dojedziemy na miejsce. Cała podróż przebiegała spokojnie wokół otaczał nas zalesiony teren w milczeniu rozglądałem się przez okno oddając się spokojnemu rozmyślaniu. Słyszałem natomiast rozmowy innych jednak jak zawsze nie zwracałem na to szczególnej uwagi. W pewnym momencie przyłożyłem głowę do szyby bardziej lekko opierając się o dłoń i lekko zamykając oczy. Czasem lubiłem na chwilę zasnąć w czasie jazdy, która zbyt długa. Jednak tym razem nie było mi to dane. Moje oko się nagle otworzyło, gdy usłyszałem wiadomości w radiu. Szybko się wyprostowałem, bo brzmiało to ciekawie. Moje oczy skierowały się na kierowcę. - Daj głośniej - powiedziałem do kierowcy ten tylko kiwnął głową i wykonał polecenie. Ponownie wypowiadała się ta premier Polski ta cała Natalia tym razem na temat zabójstw, których niedawno dokonano w Brazylii. Słuchałem uważnie jej słów. Może chęci i miała dobre jednak ich wykonanie było już mizerne uważając i traktując nas jak ludzi nie rozwiąże problemu. Możemy wyglądać jak oni, ale nigdy nie będziemy nimi i powinna to pojąć. Nie jest w stanie nas zrozumieć. Nie popierałem takich aktów przemocy i głupiej zemsty jak ten, który się wydarzył, ale jednak porównywanie nas do ludzi wcale mi się nie podobało. My nie należymy do tego świata i nie pasujemy tutaj zupełnie. Moje rozmyślania się skończyły, gdy samochód nagle stanął. - Tak jak wgrałeś w nawigacji jesteśmy na miejscu Golding - powiedział kierowca w moim kierunku. Staliśmy teraz przy drodze a samochód był zaparkowany gdzieś z boku. Wokół było pusto otaczała nas polana. No może nie całkiem pusto w oddali widziałem jakąś wiejską chatkę i to był najwyraźniej cel naszej podróży. - Dobrze, więc zajmijcie pozycje. Macie dopilnować by nikomu nie stała się krzywda. Obstawcie teren i czekajcie na moje instrukcje - powiedziałem twardo powoli opuszczając samochód. Sprawa wyglądała jasno tylko ja miałem tam pójść nie chciałem denerwować domowników uzbrojonym oddziałem on tu był na wszelki wypadek do rozmowy z nim nie był mi potrzebny ani trochę. Strażnicy zaczęli zgodnie z moim rozkazem zabezpieczać teren a ja zacząłem kierować się w stronę domu. Crystal/Felicja Romanis Kobieta nie spuszczała swych oczu z szachownicy wciąż spoglądając na sytuacje w Polsce jednak jak do tej pory nie wydarzyło się nic na tyle poważnego by uznała, że musi wykonać jakiś ruch. Wciąż posiadała zbyt mało informacji by zacząć działać. Zastanawiała się, kim są te, 2 które stwarzały takie zagrożenie dla jej przyszłych planów. Jedna na pewno była z rodziny Goldinga jednak druga tu rodził się problem Golding nikomu nie chciał nic mówić o tym, co robił w Equestrii i wiedziała, że nie jest w stanie tego z niego wyciągnąć. No być może jest, ale na razie pewnych granic wolała nie przekraczać. Na dodatek ta kolejna figura, która stwarzała pewne zagrożenie to jej się wyjątkowo nie podobało. Przerwała jednak dalszą obserwacje, gdy nagle usłyszała świeże wiadomości z telewizji. Mówiono właśnie o wypowiedzi premier Polski. Na twarzy Crystal pojawił się gniew, gdy słyszała każde jej słowo. My ludźmi?! Jak ona śmiała tak obrażać dumnie urodzone kucyki. Jak byśmy nie wyglądali byliśmy lepsi od wszystkich innych stworzeń. Na dodatek kierowała się tymi durnymi stereotypami, że kucyki nie potrafią walczyć. Chciała jeszcze pomóc finansowo tym rodziną? Niby, z jakiej racji? To oni to wszystko zaczęli i spotkało ich to, na co zasłużyli. Może trzeba by się i nią zająć? To by dało ostateczny dowód jak kucyki potrafią być groźne a ktoś taki jak ta żałosna Natalia jest im całkowicie zbędny. Snow Night/Ewelina Szymańska Zamilkła nie wiedząc jak powinna zareagować. O co nie pytała Anny ta odpowiadała jej nie tak jak tego oczekiwała wyglądało to tak jakby starała się unikać odpowiedzi a w zamian dawała jej tylko odpowiedzi wymijające. Anna z pewnością była ciekawą postacią jednak wciąż nie wiedziała jak powinna z nią rozmawiać. Nie była pewna czy będzie się z nią w stanie porozumieć. Jednak mimo tego wszystkiego ostatnie jej słowa jakby podniosły ją na duchu. A co jeśli miała racje, jeśli naprawdę Golding będzie żył, jeśli o nim nie zapomni? A jeśli naprawdę żył? Dlaczego więc jeszcze go tu nie ma? Dlaczego ją opuścił? Tyle pytań ją dręczyło a odpowiedzi nadal nie było. Znów skierowała swój wzrok na Annę. - Obiecuje - powiedziała a jej głos jakby się uspokajał. Nie mogła zaprzeczyć jej słowom o Goldingu on na pewno by tego chciał. Była pewna, co do tego, że Anna na pewno znała jej kuzyna ta wiara, że żyje to jak się o nim wypowiadała. Ich musiało coś łączyć. Tylko Anna najwyraźniej stara się unikać tego tematu i co miała na myśli, że mieli wspólne jaźnie? Coraz więcej pytań pojawiało się, gdy rozmawiała z Anną, dlatego zrezygnowała z dalszych prób by czegoś się od niej dowiedzieć i szła za nią w milczeniu pozwalając się jej prowadzić. Jednak naprawdę chciała wiedzieć, kim ona jest tak naprawdę żałowała, że niema tu Goldinga on by na pewno jej odpowiedział, kim ona jest i skąd się tak dobrze znają.
  20. Golding Shield/Karol Patris Siedziałem spokojnie czekając aż wszyscy się zbiorą w międzyczasie właśnie ładowałem do samochodu swoją broń od tak na wszelki wypadek. Wolałem mimo wszystko nie pozostawać bezbronny gdyby doszło do najgorszego. Sam w końcu skończyłem swoje przygotowania. Siedziałem, więc teraz sam w garażu czekając aż w końcu przyjdą inni oddając się rozmyślaniu. Wciąż, gdy poszukiwałem dawnych Equestrian miałem nadzieje, że natrafię na jakiś ślad, który być może doprowadzi mnie do Lust i Snow. Pomimo że wszystko wskazywało, że obie już dawno nie żyją coś wciąż kazało mi posiadać jakąś iskierkę nadziei, że gdzieś tam są. Do tej pory udało mi się odnaleźć tylko moją matkę. Jednak spóźniłem się. Dowiedziałem się, że umarła na zawał kilka dni po tym jak Ziemia wchłonęła Equestrie. Ja wiedziałem, że przyczyna śmierci była zupełnie inna. Najpierw zaginął mój ojciec a jej mąż, więc to ja się stałem jej oparciem każdy mój sukces zawsze ją niebywale cieszył a potem dostała kolejne powiadomienie, że zaginął jej jedyny syn. Jestem pewny, że tego już nie zdołała przeżyć. Taki właśnie byłem sprowadzałem śmierć na każdego, kto był mi drogi. Bałem się o Snow nie byłem pewny czy przez moje pochodzenie nie wpadnie w jakieś kłopoty a tym samym sprowadzę teraz śmierć na nią. Dlatego wciąż ją usilnie poszukiwałem mając iskrę nadziei, że jednak gdzieś tam żyje i zdołam ją jeszcze uratować. Jednak wszelkie poszukiwania wciąż spełzły na niczym. Jeśli wciąż żyje to na pewno nie była zarejestrowana, więc mogła się ukrywać tylko pytanie brzmiało gdzie? Miałem jednak nadzieje, że jeśli wciąż żyje wszystko u niej dobrze. No i Lust każdy normalny pogodziłby się z tym, że na pewno nie mogła wtedy przeżyć. A jednak nie raz mi udowadniała jak potrafi sobie poradzić w nietypowych dla siebie sytuacjach. Wodziła za nos przez lata całą gwardię ukrywają swe prawdziwe pochodzenie, więc dlaczego i teraz nie mogło jej się udać? Chodziłem po wielu obozach gdzie były dawne podmieńce jednak nie spotkałem już jej. Nie było drugiej takiej jak ona nawet wśród jej sióstr, więc nie sposób byłoby ją z kimś pomylić. Niestety im więcej kolejnych Equestrian odnajdywałem tym bardziej nadzieja stawała się ulotna. Musiałem jednak się pozbierać i pozostać twardy dla dobra naszej sprawy, bo to tylko jeszcze mi zostało. spojrzałem na zegarek by ocenić czas jak się przekonałem właśnie dochodził koniec wyznaczonego czasu do naszego odjazdu, gdy nagle 5 strażników, których wybrałem na wyprawę przybyła jak na styk. Wszyscy byli ubrani w typowe bojowe kombinezony przypominające te z oddziałów specjalnych policji. Wszyscy poza mną. W końcu miałem przekonać do nas ukrywających się Equestrian a raczej nie łatwo by to było zrobić gdybym wbiegł do ich domu ubrany jak na wojnę. Więc ubrany byłem w zwykłe ciuchy, które ubrałem rano. Uśmiechnąłem się lekko do dopiero przybyłych strażników - Nieźle już się bałem, że będę was musiał uczyć podstaw działania zegarka. Dobrze skoro wszyscy tu już jesteście to myślę, że możemy już wyruszać. Wsiadajcie, więc czeka nas długa podróż - powiedziałem powoli kierując się do samochodu. Wcześniej wgrałem już współrzędne do naszego urządzenia nawigacyjnego bym sam nie musiał prowadzić i móc spokojnie siedzieć z tyłu relaksując się podróżą. Nie trwało długo nim inni wypełnili polecenie i wsiedli jak chciałem. Drzwi garażu stanęły otworem a my spokojnie wyjechaliśmy. Miałem tylko nadzieje, że wszystko przebiegnie spokojnie bez większych komplikacji. Jednak nadal miałem irytujące przeczucie, że ktoś mnie obserwuje skąd się ono brało nie mam pojęcia. Crystal/Felicja Romanis Szachownica zachowywała się jak szalona pokazując kolejne zagrożenia, które pojawiały się jak grzyby po deszczu. Jednak sama Crystal nie zwracała na nie uwagi. Jej wzrok był skupiony wciąż tylko na Polsce. Inne zagrożenia były dla niej żałosne. Spodziewała się, że ludzie będą teraz bardziej mściwi tak łatwo nimi manipulować. Wystarczy pozbyć się kilku żałosnych istnień a sami się pchają na zatracenie. Teraz pokazują agresje jednak wkrótce będą łkali nad swym losem prosząc o litość jednak nadziei już dla nich nie będzie. Ale problematyczna była wciąż Polska. Do tej pory starała się skupić na figurach, które mogą namieszać w jej planach jednak niepokojące było, że pokazało się kolejne zagrożenie. Najwyraźniej ktoś zainteresował się czymś, czym nie powinien. Nie będzie i z tym problemu. Zamiast tylko 2 figur można od razu zniszczyć i 3 jaka to różnica? Jak dla niej żadna. Snow Night/Ewelina Szymańska Na pytanie o samochód Snow tylko w milczeniu pokręciła głową w geście zaprzeczenia. Była teraz całkowicie odcięta od świata zagłębiając się w swoich myślach. Nawet nie zwróciła uwagi na ostatnie słowa księgowych. Po prostu zbyt mocno wciąż przeżywała to, co zostało powiedziane przez Annę. Cały czas za nią szła w milczeniu a w jej głowie chodziły setki pytań. Chciała poznać na nie odpowiedź to ją wręcz wypalało od środka. Bardzo ją też ciekawiło to jak poznała Goldinga. Kto mógł mu wymazać pamięć i dlaczego? Jednak i tak wiedziała, że Anna jej nie odpowie na to pytanie. Nagle jednak Snow się zatrzymała widząc, że nikogo niema w okolicy poza nimi ponownie sie odezwała. - Anno chce ci zadać ostatnie pytanie - powiedziała niezwykle poważnie wbijając w nią poważny wzrok. - Co łączyło ciebie i Goldinga? - spytała cały czas nie spuszczając z niej wzroku. - Bardzo polubiłam Forest miałam nadzieje, że Golding będzie z nią już do końca, dlatego muszę to wiedzieć. Czy Golding ją zdradzał z tobą? Proszę cię muszę poznać odpowiedź - powiedziała przez zaciśnięte zęby wbijając teraz wzrok w ziemie. - Zaczynam myśleć, że sama go nie znałam i stał mi się zupełnie obcy
  21. Golding Shield/Karol Patris Gdy już skończyłem posiłek wraz z resztą strażników udałem się na zewnątrz budynku. Na zewnątrz panował duży spokój był tu całkiem przyjemny krajobraz a wokół biegały psy bawiąc się z treserami. Skoro nikogo nie było w pobliżu nie reagowały. Ja sam jednak jakoś szczególnie nie zwracałem uwagi na piękno scenerii koncentrując się tylko na swym zadaniu. W sumie było ich tutaj teraz ze mną ze, 20 chociaż było nas tu znacznie więcej, ale inni mieli swoje obowiązki. Teraz również zabiorę tylko 5 tylu mi z pewnością wystarczy. Czemu nie chciałem pojechać tam sam? Odpowiedź była prosta. Zapewne poradziłbym sobie sam jednak, jeśli dawny Equestrianin zostanie również namierzony przez grupy ludzi, którzy za nami nie przepadają nie byłem przekonany czy zdołam sam go bezpiecznie sprowadzić. Sami jednak staraliśmy się nikogo nie zabijać, gdy już dochodziło do walki to albo używaliśmy pocisków usypiających lub ostatecznie próbowaliśmy postrzelić wroga by wyeliminować go w ten sposób z walki. Po oczach ludzi, który się tu zebrali widziałem, że każdy miał nadzieje, że to na niego właśnie padnie wybór. Chwilę chodziłem w kółko przed nimi aż w końcu się odezwałem tym samym kończąc milczenie. - Cieszę się, że wszyscy tu jesteście nie było łatwo, ale zdecydowałem, że zabiorę 5 z was. Więc na wyprawę pojadą Titanium Barding, Flaming Barding, Cursed Spear, Starry Halberd i Lance Charge - widać było, że niewymienieni się trochę zawiedli. - Spokojnie będą jeszcze inne wyprawy a nie mogę zabrać was wszystkich, bo wasze zadanie, choć niewdzięczne wciąż jest ważne, bo to wy zapewniacie bezpieczeństwo wszystkim w tym obiekcie - widać, że moje słowa trochę podniosły ich na duchu. - A co do wymienionych za 5 minut widzimy się w garażu. Do tego czasu zabierzcie wszystko, co jest nam potrzebne i radzę się nie spóźnić - Tak jest! - powiedzieli chórem i szybko się rozbiegli. Sam lekko uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem kierować się do garażu gdzie chciałem na nich spokojnie zaczekać miałem tylko nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze i spokojnie. Crystal/Felicja Romanis W pewnym momencie kobieta spokojnie zaczęła opuszczać wannę by się spokojnie wytrzeć i normalnie ubrać. Mimo wszystko wolała nie zostawiać szachownicy na zbyt długo bez obserwacji zwłaszcza teraz, gdy tyle niepokojących rzeczy działo się wokół niej. Gdy już doprowadziła się w miarę do porządku ponownie poszła do sypialni gdzie czekała na nią szachownica. Jednak ponownie nie zauważyła na niej szczególnych zmian, co ją w sumie cieszyło. Ale wciąż ją zastanawiało jak tego wszystkiego mogło dojść? Przecież nie było możliwości by te dwie się spotkały, więc jak to się stało? Ktoś zaczynał jej powoli mieszać w planach świadomie lub nie, co jej się wcale nie podobało. Musiała za wszelką cenę dowiedzieć się, kim są 2 tajemnicze figury zanim Golding dowie się, że żyją i mają się dobrze, bo jeśli się jednak z nimi spotka wszystko może się zacząć strasznie mieszać a na to sobie pozwolić nie mogła Snow Night/Ewelina Szymańska Była w szoku tym, co usłyszała od Anny. Po prostu zabrakło jej słów na to wszystko. Kim ona była? To ją teraz bardzo nurtowało. Nie była na pewno tylko zwykłą znajomą Goldinga była teraz całkowicie pewna, że go znała, bo opisała go dokładnie. Jednak najbardziej ją zastanawiało to jak go opisała. To wszystko brzmiało tak jakby on nie był jej zupełnie obojętny jakby łączyło ich coś więcej. Na dodatek dalej wierzyła, że Golding żyje gdzieś tam nie chcąc uwierzyć w to, że już dawno go zapewne niema. Sama Snow już dawno dała za wygraną i pogodziła się z rzeczywistością gdyby Golding rzeczywiście żył to na pewno już dawno by ją znalazł a nie zostawił samą sobie. On na pewno by się nigdy nie poddał. Jednak kolejna rzecz ją zastanawiała czy Goldinga i Annę naprawdę coś mogło kiedyś łączyć? Czy Golding byłby aż takim potworem by zdradzić tak niewinną klacz jak Forest? Przecież ona już tyle przeżyła. Nie mogła po prostu w to uwierzyć. On taki nie był nigdy by nie zrobił czegoś tak okropnego. Jednak nagle do niej dotarło jak ta rozmowa staje się bardzo osobista nie była przekonana czy obecne tu dziewczyny chcą tego wszystkiego słuchać. Pokręciła lekko głową. - Gdybyś znała Goldinga tak jak ja to byś wiedziała, że on już na pewno by mnie znalazł. Powinnaś się pogodzić z prawdą - powiedziała a w jej głosie było można dostrzec gniew połączony z rozpaczą. Teraz spojrzała na dziewczyny, które tu pracowały i lekko ukłoniła się w ich kierunku. - Przepraszam, że musiałyście to słyszeć. Mam nadzieje, że to nie wpłynie na nasze przyszłe relacje. A teraz lepiej bym już chyba poszła. Dziękuje wam za wszystko i do zobaczenia - powiedziała spokojnie jednak w jej głosie brakowało już tej radości, którą miała do tej pory widać było, że ta rozmowa na nią głęboko wpłynęła. Jej wzrok znowu spoczął na Annie. - Jeśli chcesz mimo wszystko mi dalej towarzyszyć to chyba czas już na nas - powiedziała starając się zachować spokój w głosie.
  22. Ponownie zmrużyłem lekko oczy na widok mych shurikenów, które nie dotarły do swego celu. Czyli zabezpieczył się przed każdym tego typu atakiem? Całkiem sprytnie musiałem przyznać. To z pewnością utrudniało swego rodzaju zadanie. Musiałem przemyśleć całą sytuacje. Najpierw moje marionetki zostały zamrożone, gdy się chciały zbliżyć a teraz kolejny atak okazał się nieskuteczny. Jak widzę ten śmiertelnik posiadała niesamowitą obronę na wszelkie moje ataki. Jednak niema fortecy, która nie może runąć. Chciałem przygotować kolejny atak jednak zaprzestałem tego, gdy moje oczy otworzyły się szeroko w wielkim zdumieniu. Moja ciemność. Mój przepiękny mrok się wypalał. Czułem jak mroczna energia, którą spowiłem to miejsce coraz bardziej zanika. Jednak najgorsze dopiero nadeszło. Arena stała się dla mnie wręcz wroga. Czułem teraz coś obrzydliwego gorszego niż najgorszy ból, jaki mógłby sobie wyobrazić śmiertelnik. Zmienił arenę w coś, co mnie odrzucało wręcz chciało wypędzić z tego miejsca. Spotykałem podobne miejsca w innych krainach, do których przybywałem i wtedy mogłem zrobić tylko jedno. Inaczej nie będzie w tym wypadku. Położyłem dłoń na swym ramieniu i nagle włożyłem ją wprost pod skórę i zacząłem coś wyciągać z ramienia. Jak się okazało był to nóż przypominający wyglądem rzeźnicki. Podobny do tych, które miały moje marionetki. Jednak teraz ostrze było inne. Wyglądało jak wykończenie zwykłego noża, ale były na nim wyryte napisy nieznane w języku śmiertelników. Bluźniercze słowa znane tylko tak upadłym istotą jak ja. A ich znaczenie było proste "Nasyć me wnętrze a będziesz nagrodzony". Moje oczy znów zwróciły się na przeciwnika. - Niema miejsca, którego nie spaczę. Niema świętości, której nie sprofanuje. Bo ja jestem bólem i strachem i wkrótce się o tym przekonasz - powiedziałem i nagle skierowałem swój wzrok ku niebu. W jednej chwili otworzyłem drogą pustą dłoń i przejechałem ostrzem po niej. Z rany, która powstała zaczęło płynąć coś, co na pewno krwią nie było. Było lepkie mroczne i obrzydliwe. Kiedy tylko krople tej cieczy dotknęły ziemi zaczęła z niej ulatywać para wyglądało to tak jakby jakiś kwas wżerał się w ziemie. Jednak nie powstawały na niej dziury. Zamiast tego w miejscach gdzie się ulała ciecz życie natychmiast znikało. Nieważne czy to była roślina czy czysta ziemia. Wszystko stawało się mroczne i bez życia. - Wy, którzy mnie słyszycie. Wy, którzy już dawno w sen zapadliście przyjmijcie ten skromny dar i przybądźcie na me żądanie - mówiłem tak cały czas w powietrze jakbym już nie zwracał uwagi na oponenta, gdy nagle ziemia na arenie zaczęła się trząść i na jednym z kątów areny zaczęły pojawiać się pęknięcia, gdy ziemia całkiem tam pękła zaczął wyrastać z tego miejsca filar, który wyglądał jakby był kompletnie zwęglony temu wszystkiemu towarzyszyły niepokojące dźwięki, w których można było się doszukać rozpaczy i nieopisanego bólu, gdy filar w pełni się wyłonił osiągał 8 metrów, ale nie jego wielkość zwracała szczególną uwagę, gdy się mu przyjrzało można było zauważyć, że coś się na nim wije jak się okazało były to szkielety, które były przybite do tego filaru i to właśnie one tak zawodziły. Była to część dusz, które pochwyciłem, gdy zawierałem z nimi kontrakty teraz były skazane na wieczną służbę dla mnie i mego pana. Machnąłem dłonią a kości z filaru zaczęły się rozsypywać na ziemie pod nim aż nie zrobił się ich gąszcz. Ponownie uniosłem dłoń a teraz kości rzucone na ziemie zaczęły się łączyć aż nie powstało 3 metrowe kościane monstrum. Nie można było powiedzieć, że jest to szkielet jakiegokolwiek znanego stworzenia. Zamiast jednej ręki posiadało ogromny kościany szpikulec druga ręka była za to bardzo wielka a koniec jej palców zdobiły ogromne kościste szpony. Twarz monstrum była płaska w jego ustach można było zauważyć wielkie kościste kły, które układały się w demoniczny uśmiech. W pustych oczodołach świeciły się 2 czerwone punkty. Tors bestii był bardzo masywny tak jak i jej nogi. Bestia stała nie ruchomo czekając na mój rozkaz. - Poznaj me dzieło zgadnij, czego nienawidzi ponad wszystko? - spytałem ponurym głosem. Nie dałem czasu na odpowiedź. - Życia - powiedziałem krótko a monstrum zaczęło nacierać w stronę przeciwnika. Dobrze wiedziałem, co się dzieje ze wszystkim, co się zbliży do niego jednak to stworzenie było zupełnie inne, o czym wkrótce miał się przekonać mój przeciwnik. Poza tym jego głównym celem było odwrócić uwagę ja w tym czasie zacząłem spokojnie zbierać energie by przygotować kolejną niespodziankę.
  23. Golding Shield/Karol Patris Nim się spostrzegłem cała sala już była pełna. W sumie nie było w tym nic dziwnego w końcu była już ta godzina. Dalej przyglądałem się temu artykułowi próbują znaleźć coś, co mi umykało. Jednak nadal nie mogłem pojąć, kto mógł dokonać tej masakry. To w ogóle nie pasowało mi do żadnego schematu. W pewnym momencie przerwałem dalsze przeglądanie artykułu, gdy dostałem niekontrolowanego ataku czkawki. Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło od bardzo dawna. Szybko sięgnąłem po wodę mając nadzieje, że to pomoże. - Chyba ktoś cię wspomina Golding - powiedział żartobliwym tonem jeden ze strażników. - Nie sądzę - powiedziałem na chwilę przerywając picie. Coś takiego nie miałoby sensu skoro wszyscy, których znam już dawno niema. Ponownie zacząłem pić wodę, gdy nagle usłyszałem kolejnego strażnika, który zaczął rozglądać się po sali. - Chyba już wszyscy są tutaj - powiedział od tak, gdy jego wzrok spoczął na stoliku gdzie siedziała grupa dawnych podmieńców. - Wiesz Golding jesteś wielki. Wiem, że wciąż nie przekonałeś smoków by do nas dołączyły. Ale przekonać choćby podmieńce to już naprawdę coś. Czasem mnie zastanawia jak tego dokonałeś. Na dodatek i one wydają się ciebie lepiej traktować niż inne dawne kucyki - Gdybym ci powiedział musiałbym cię zabić - powiedziałem i zacząłem dalej pić wodę. Chyba czkawka zaczęła mi przechodzić. Wzrok strażnika teraz spoczął na mnie jakby starał się doszukać czy żartowałem czy też mówiłem szczerze. Prawda była taka, że zdołałem przekonać podmieńce tylko i wyłącznie dzięki Lust. To dzięki niej wiedziałem jak z nimi rozmawiać i to je właśnie zdziwiło, że kucyk potrafił je zrozumieć. Jednak nigdy nie powiedziałem nikomu wszystkiego i nawet podmieńce nie wiedzą jak wiele wiem o ich dawnym życiu. Byłem pewny, że ona by nie chciała bym komukolwiek coś więcej mówił a mi pozostawało uszanować jej wolę. Zresztą to były nasze prywatne sprawy. Moje rozmyślania zostały przerwane, gdy kolejny strażnik odezwał się w moim kierunku. - Golding trochę nas zastanawia, co teraz będzie w korporacji po tym obwieszczeniu Crystal. Co jeśli i do naszej jednostki dostaną się zarejestrowani Equestrianie? Czy teraz wszystko będzie inaczej? - pytał lekko zmartwionym tonem. - Spokojnie - powiedziałem tym razem sięgając po bułkę. - Już dawno przewidywałem, że Crystal będzie podejmować takie decyzje bez konsultacji ze mną, dlatego też się zabezpieczyłem przed takim wypadkiem. Tylko ja zarządzam ochroną korporacji. Crystal może tylko zarządzać korporacją. Więc mówiąc prościej tylko ja mogę wybierać kandydatów do naszej jednostki a Crystal nic do tego - powiedziałem spokojnie zagryzając bułkę. - Czyli wszystko będzie jak zawsze? - powiedział z nadzieją wpatrują się na mnie z innymi z naszego stolika. - Tego nie powiedziałem - stwierdziłem, gdy już przełknąłem ugryziony kawałek bułki. - Na pewno będziemy musieli się teraz zachowywać mniej swobodnie niż do tej pory. Nie będziemy już mogli mówić swych prawdziwych imion w obrębie budynku. Teraz będziemy to robili tylko w naszej siedzibie. Nie możemy pozwolić by głupia błahostka nas zdradziła i wszystko, nad czym tak usilnie pracowaliśmy. Jednak, co to dla nas czyż nie? - powiedziałem z krzywym uśmiechem, na który co ciekawe i inni się uśmiechnęli. - Co do innych spraw się nie martwicie możemy się nie zgadzać z Crystal i jej decyzjami, ale na pewno głupia nie jest. Sądzę, że nowo zatrudnieni będą pracować na stanowiskach niższego szczebla, więc nie powinno być większych problemów - gdyby nie patrzeć to byłoby nawet logiczne. Nikt przecież nowo zatrudnionemu pracownikowi nie przydzieli odpowiedzialnej pracy skoro go nawet nie zna. Ponownie spojrzałem na strażników. - Teraz jedzcie jak najszybciej. Zabiorę kilku z was na zadanie. Chyba namierzyłem ukrywającego się Equestrianina w niedalekiej okolicy. Musimy do niego pojechać i spróbować do siebie przekonać - powiedziałem powoli kończąc konsumpcje śniadania. - Tak jest - powiedzieli chórem widać było po nich zadowolenie, bo nie dość, że pomogą kolejnemu z naszych pobratymców to przynajmniej nie będą się nudzić patrząc w przestrzeń pilnując tego miejsca. Byłem pewny, że w duchu mieli nadzieje, że to właśnie wybór padnie na któregoś z nich żeby mieli jakieś nowe ciekawe zajęcie. Crystal/Felicja Romanis Kobieta wyjęła swój laptop siedząc na łóżku. Wciąż się jeszcze nie przebrała od czasu, gdy wstała, bo nie miała na to czasu, gdy słuchała wciąż wiadomości o tym, czego nie dawno dokonała. No może nie do końca ona, ale jednak stało się to na jej życzenie. Poza tym teraz jej wzrok był czas skupiony na Polsce czekała już tylko na pierwszy błąd figur, które obserwowała na razie jeszcze nie mogła wykonać ruchu, ale była to kwestia czasu. Wciąż ubrana w białą koszulę nocną aktualnie pisała email do zarządu firmy. Treść jego była krótka, ale zawierała wszystko, czego chciała. Co do ostatniego zdania nigdy nie mogła być pewna. On nigdy się nie chciał słuchać. Robił wszystko po swojemu i dlatego też problematycznie było go obserwować. Jednak niema się, co martwić. Pomimo że jej szachownica go teraz nie rejestrowała, bo była skupiona wciąż teraz na Polsce to jednak jej szpiedzy to, co innego. Na pewno jej od tak nie zniknie z oczu. Postanowiła jednak na chwilę przerwać swoją obserwacje by doprowadzić się do porządku. Co mogłoby się w końcu stać przez kilka minut? Powoli odłożyła laptop i wstała kierując się do łazienki by wziąć miłą kąpiel. Striding rason/Jim Grayson Do tej pory nie wiedział jak się tu znalazł, ale dobrze znał to miejsce. Ponownie był w Japonii. Kiedyś tu trenował walkę mieczem. Jednak to, co się działo teraz bynajmniej nie wyglądało na trening nim się spostrzegł skoczył na niego z wysuniętym mieczem do ataku mężczyzna, który wywołał w nim nie mały szok. Szybko skontrował jego atak swym mieczem. Teraz wpatrywali się w swoje oczy jakby każdy z nich czekał, kto pierwszy popełni błąd. Jednak to nie to było dziwne w tej całej sytuacji o ile u niego tylko jedno oko było czerwone tak u tego drugiego mężczyzny oba były. Na dodatek wyglądał zupełnie jak on tylko na jego twarzy widać było istny wyraz szaleństwa. - Czego ty do cholery ode mnie chcesz? - spytał nieprzyjemnym głosem nie spuszczając oczu z przeciwnika. Gdy ten nagle odpowiedział pozbawionym uczuć pustym głosem. - Życie dar cenny jednak nie uciekniesz od tego, czym się stajesz... - Zamknij się! - wrzasnął wściekle w kierunku oponenta by nagle podstawić mu nogę, gdy ten leciał w kierunku ziemi Jim szybko zamachnął się mieczem by przepołowić przeciwnika w tym samym momencie też się obudził. Usiadł spokojnie na łóżku trzymając się dłonią za głowę i rozglądając po pustym pokoju. Teraz już wiedział, że jest z nim coraz gorzej. Jeśli nie zatrzyma tego procesu to wkrótce zapewne całkiem utraci zdrowy rozsądek. Jednak czy ten sen był tylko oznaką utraty zdrowego rozsądku czy może i czegoś więcej? Snow Night/Ewelina Szymańska - Postaram się by moje stroje jak najlepiej się prezentowały i nie martw się ja zawsze opieram się na naszej Equstriańskiej modzie i nigdy tego nie porzucę - odpowiedziała radośnie i z uśmiechem na pytanie Quart patrząc w jej kierunku, gdy nagle jej mina się zmieniła na szok a oczy szeroko otworzyły na słowa Anny, na której się teraz skupiła. Ona twierdziła, że znała Goldinga, czyli też była kucykiem? Nie było innej możliwości, jeśli mówiła prawdę. Jakby nie patrzeć on zawsze się trzymał tylko rodowitych kucyków. Jednak to nie mogła być zwykła znajomość. Znała swojego kuzyna bardzo dobrze i wiedziała, że ten się od tak przed nikim nie otwierał a skoro mówił Annie coś o niej to musiał darzyć ją naprawdę głębokim szacunkiem. Jednak coś tu nie miało sensu. Golding raczej nie miał przyjaciół a jedyną klacz, jaką przy nim widziała była Forest Song, w której była pewna, że był szczerze zakochany, bo widziała to po nim. Ale Anna nie mogła być nią to zupełnie inne charaktery no i ten dziwny odcień skóry, który nie pasuje do dawnych kucyków. Nic z tego nie rozumiała. Teraz wciąż wpatrywała się w Annę aż się w końcu odezwała. Jej ton się teraz zmienił nie był już taki strachliwy a bardziej można było w nim zauważyć ciekawość. - Jesteś pewna, że nie pomyliłaś go z innym gwardzistą? - spytała cały czas na nią patrząc. To by w sumie pasowało w końcu każdy gwardzista mógł ją uratować taka była ich praca. Jednak pewna rzecz się tu wyłamywała. Skąd wiedziała, że jest krawcową to ją męczyło. - Nie zrozum mnie źle nie uważam, że kłamiesz, ale Golding miał bardzo ciężki charakter niewielu potrafiło do niego dotrzeć. Nawet w gwardii wciąż pozostawał stroniący od innych. Wszystko się, co prawda zmieniło, gdy poznał naprawdę miłą klacz jednak to raczej nie mogłaś być ty. Forest była bardzo delikatna zarówno z wyglądu jak i charakteru ty wydajesz się zupełnie inna, choć nie mnie to oceniać, bo dopiero się poznaliśmy - ponownie zamilkła jakby starała się zebrać myśli i nagle wstała i podeszła do Anny tym samy puszczając dłoń Flitter. - Jeśli naprawdę go znałaś powiedz gdzie się poznaliście i kiedy go ostatnio widziałaś? Czy wiesz gdzie porzucono jego ciało? Tyle mu się przynajmniej należy by otrzymać godny pogrzeb, jeśli go znałaś choćby trochę jak ja to się ze mną zgodzisz. Proszę odpowiedz mi jak kucyk kucykowi - widać było, że oczy Snow ponownie się lekko zaszkliły, gdy zaczęła o tym mówić a w jej głosie naprawdę można było wyczuć szczerą prośbę.
  24. Golding Shield/Karol Patris Gdy w końcu skończyłem opuściłem łazienkę by się spokojnie ubrać. Czas płynął spokojnie, ale mogłem się udać następnie coś zjeść. Zapewne już parę osób było w jadalni. Zazwyczaj wszyscy jedliśmy wspólne posiłki w ogromnej jadalni gdzie przygotowywano przy okazji całe jedzenie. W jadalni przeważnie się też spokojnie rozmawiało, więc przeważnie dosiadało się do grup, z którymi można było o czymś porozmawiać. Ja sam głównie przesiadywałem z innym strażnikami z naszej siedziby, choć czasem zdarzało mi się dosiadać też do innych stołów. Tak to już było, że każdy chciał poznać moje zdanie na dany temat. Gdy już założyłem na siebie czarną bluzę, jeansy i ciemne zwykłe buty powoli opuściłem pokój kierując się właśnie w stronę tej jadalni. Tak jak myślałem na miejscu już siedziało kilka osób i rozmawiali o swoich sprawach. Głównie byli tu strażnicy , którzy mieli teraz chwilową przerwę, więc wykorzystywali ją by zregenerować siły. Skierowałem swoje kroki do jednego ze stołów, przy którym siedzieli. Widząc mnie natychmiast mnie przepuścili bym się do nich dosiadł. Tak było zresztą zawsze. Zacząłem spokojnie smarować bułkę masłem, gdy coś rzuciło się w moje oczy a była to świeża gazeta ktoś zapewne niedawno ją przywiózł z miasta. Zapewne nocna zmiana z korporacji. W jednej chwili bułka i nóż wypadły mi z dłoni, gdy zobaczyłem dzisiejszy artykuł. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Najpierw ta tragedia, gdy zabito to dziecko a teraz to. Kto mógł tego dokonać? Kogo mogła napędzać aż taka żądza krwi? Czy to możliwe by wśród Equestrian mogły się znaleźć osoby, które aż tak pragnęły rozlewu krwi? Im bardziej czytałem ten artykuł tym bardziej byłem zszokowany. Bardziej bym się spodziewał tego po ludziach, lecz na pewno nie po nikim z naszej krainy. Jednak ludzie raczej nie mieliby tu motywu. Wyglądało mi to na głupią zemstę. To wszystko bez sensu. Tak się będzie nakręcała tylko nowa spirala nienawiści a ten świat zostanie pochłonięty przez durny chaos. Czyżby to miejsce mogło zepsuć do tego stopnia nawet nas? - Co o tym myślisz Golding? - spytał jeden ze strażników, który właśnie konsumował śniadanie. Najwyraźniej zauważył po mnie jakieś reakcje. - To jest dziś wręcz tematem dnia, o którym mówią wszyscy w naszej siedzibie. Myślisz że zrobiły to kuce takie jak my? - Nie - powiedziałem twardo. - Tego nie zrobiły kuce, ludzie czy inni Equestrianie. Coś takiego mogła zrobić tylko bestia bez serca. Wojna powinna się rządzić swoimi prawami. Jednak zabijanie zwykłych bezbronnych cywili - powiedziałem zaciskając pięści. - Nie mam na to słów - Więc co teraz? - spytał patrząc na mnie wraz z innymi, którzy siedzieli przy stole. - Nie będzie dobrze. Zemsta pociągnie zapewne kolejną. Obawiam się, że niechęć do dawnych mieszańców naszej krainy może wzrosnąć. Jedyną nadzieją jest nasz projekt. Gdy już go ukończymy coś takiego się nigdy nie powtórzy, bo ludzie dostaną swój świat a my nie będziemy się w to mieszać - Jednak czy to nadal będzie takie proste? Jeśli takie sytuacje będą się powtarzać to jak długo będzie można pozostać bezstronnym w cieniu? Crystal/Felicja Romanis Wybudziła się nagle acz gwałtownie poczuła coś, co ją zaniepokoiło. Natychmiast wyskoczyła z łóżka nawet nie patrząc, która była godzina. Machnęła dłonią a szachownica ponownie się ukazała. Jednak tym razem sama z siebie zmieniła położenie kolejnej obserwacji ponownie pokazując Polskę a konkretniej dwie figury ważne dla Goldinga, które teraz były niezwykle blisko siebie. To już zaczynało ją częściowo niepokoić. Z początku nie bardzo chciała się mieszać w sprawy Polski uznając, że to i tak za daleko by coś mogło się stać jednak za dużo tych zbiegów okoliczności. Jeszcze nie tak dawno te 2 nawet nie wiedziały o swym istnieniu a teraz się nagle spotkały? Chyba czas przyszedł by je namierzyć. Skoro są we 2 to łatwiej będzie się pozbyć ich za jednym razem. Musiała tylko to dobrze rozegrać pośpiech może się źle skończyć. Nagle usłyszała wiadomości z telewizora na dole. Wiedziała, że tak się to skończy. Nic, czego by się nie domyśliła. Jednak najbardziej ją zirytowała rodzina, która nie tak dawno straciła dziecko. Zamiast okazać satysfakcje proszą o zaprzestanie przelewu krwi?! To właśnie są te słabe ideały Celestii. To ona sprawiła, że cała rasa stała się tak słaba. Ale spokojnie ona wiedziała jak to zmienić. To, co stało się z tymi ludźmi było tylko rozgrzewką przed tym, co ma jeszcze nadejść. Ale wszystko w swoim czasie. Teraz musiała skupić się na obserwacji Polski. Coś za dużo niebezpiecznych zmian było w tym państwie. Snow Night/Ewelina Szymańska Na twarzy Snow na chwilę pojawił się lekki grymas, gdy ta powiedziała, że jest krawcową. Zabrzmiało to dla niej tak jakby jej zawód był jakoś mało istotny przy tym, co robi Anna. Ale może istotnie tak było? W końcu, co takiego wniesie do tego budynku poza tym, że powiększy i upiększy trochę garderobę tutejszych pracowników. Jednak zdziwił ją też fakt, że ta tak szybko zauważyła, czym się zajmuje. Czym się zdradziła? Najpierw Magda, która tak szybko odkryła jej pochodzenie a teraz jeszcze Anna, która tak szybko się domyśliła, czym się zajmuje. Czy to jej strój ją jakoś zdradził? Przecież nie był jakoś specjalnie wyszukany. Nagle jej oczy skierowały się na Flitter, do której się przyjemnie uśmiechnęła. - Jak wam już wcześniej powiedziałam mój kuzyn Golding Shield był gwardzistą księżniczki Celestii. Jednak ja sama nawet w Equestrii nie posiadałam zdolności bojowych czy niesamowitego talentu magicznego, jaki posiadał mój kuzyn zresztą same się zapewne domyślacie, że do ochrony na pewno się nie nadaje tak samo jak na polityka czy księgową jestem do tego trochę za głupia - powiedziała z lekkim żartem w głosie na chwilę kończąc by złapać oddech. - W Crystal Empire prowadziłam sklep gdzie sprzedawałam stroje od najlepszych projektantów z Equestrii. Sama nigdy tam nie szyłam. Nie było takiej potrzeby. Jednak potem wszystko się zmieniło wraz z upadkiem naszej ukochanej krainy. Kontakt z projektantami, którzy ze mną pracowali przepadł. Wszyscy mi bliscy odeszli i zostałam zupełnie sama. Aby przetrwać i dalej realizować swe marzenie zaczęłam sama szyć stroje wzorując się na dawnej modzie z Equestrii i łącząc ją z ta, ludzką. W końcu też otworzyłam swój sklep. Jednak wciąż się ukrywałam ze swym pochodzeniem - znów na chwilę przerwała by zebrać myśli i na nowo zaczęła. - Wiem, że nie wszyscy ludzie są źli. Ale byłam pewna, że część z nich będzie się chciała na mnie odegrać za to, że mój kuzyn służył w gwardii. Każdy dzień był udręką, że kiedyś ktoś w końcu odkryje me pochodzenie do czasu aż dziś poznałam Magdę. Przyjechała do mnie po marynarkę, ale szybko odkryła moje pochodzenie. Nie była zła za to, że mój kuzyn był w gwardii. Podobały jej się moje stroje, więc zabrała mnie do pani Natalii tam obie mnie przekonały do rejestracji i podjęcia tutaj pracy dały mi iskierkę nadziei, że może jeszcze dla mnie nadejść lepsze jutro. Tak, więc Anno - powiedziała teraz patrząc na nią. - Masz racje jestem projektantką, która ma upiększyć garderobę tutejszych pracowników. Dlatego też pani Magda chce bym na jakiś czas wyjechała, ponieważ moja pracowania na razie jeszcze nie jest przygotowana - powiedziała spokojnie i się nagle uciszyła by złapać oddech.
×
×
  • Utwórz nowe...