Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Quiz Applejack!

    Babcia Smith i jej ojciec
  2. Magus

    Nowy quiz o Rarity

    W odcinku "O jednego za dużo"
  3. Golding Shield/Karol Patris Pokonywałem spokojnie trasę do bazy jak na razie nie napotkałem żadnych trudności a przeczucie, że ktoś mnie obserwuje całkiem zniknęło. Nim się obejrzałem już wjeżdżałem na nasze tereny szybko dałem sygnał by wyłączono wartowników. Nie miałem ochoty jednak być podziurawiony jak sito. Zresztą wartownicy to jedno gdyby któryś ze strażników mnie nie poznał też mógłby oddać strzał w moją stronę. W pewnym momencie zatrzymałem motor i z niego zszedłem. Dalsza jazda nie miała sensu chyba, że miałem go uszkodzić a tego jednak nie chciałem. Powoli zacząłem zbliżać się do naszej bramy. Psy ujadały jak zwykle jak szalone. Cóż tak je wytresowaliśmy miały szczekać niezależnie czy zbliżał się ktoś obcy czy nie. Zresztą nie spędzałem jakoś dużo czasu tu, więc może mogły mnie uznawać za obcego. Nie wiem nie jestem w stanie zajrzeć im do głowy. Powoli zbliżyłem się do domofonu gdzie jak zwykle przywitało mnie jedno słowo. - Hasło? - Niechaj słońce ma nas w opiece - powiedziałem od niechcenia. - Hasło prawidłowe. Witaj w domu Golding mam nadzieje, że wycieczka była udana - nic nie odpowiedziałem wchodząc do środka. Wiedziałem, że mnie rozpoznał na kamerach. Jednak cieszył mnie fakt, że mimo wszystko nie zrobił dla mnie wyjątku i potraktował mnie jak każdego. Dowodziło to, że nasz ochrona działa jak należy. Lepiej jednak zachować nieco ostrożności. Crystal/Felicja Romanis Kobieta powoli weszła ciężkim krokiem do wnętrza swojego gabinetu. Mimo wszystko ten wywiad poszedł najwyraźniej jak należy teraz mogła skupić się na kolejnych zadaniach. Ponownie machnęła dłonią by jej szachownica wróciła. Ponowne ruchy figur, które wyglądały dość ciekawie. Abominacja, którą wykryła była w pobliżu jednej z figur, która jej się zupełnie nie podobała. Wciąż wyczuwała coś niepokojącego w tej szarej figurze. Czyżby rzucały sobie kłody pod nogi? To w sumie byłoby dla niej dość dobre gdyby się wykończyły się nawzajem. Kilka problemów mniej. Jednak już bardziej ją zaniepokoiło, że ta figura bliska Goldingowi była w pobliżu tej szarej. Wręcz by można powiedzieć, że za blisko. Wyglądało to tak jakby rozmawiały? Dlaczego akurat do tego doszło? Jakim niby cudem się spotkały? Nic z tego nie rozumiała. Ale trzeba myśleć logicznie nikt poza nią o tym nie wie, więc zagrożenia niema prawda? Dlaczego więc szachownica pokazuje, że jest inaczej? Powoli skierowała swoje kroki ku biurku by spokojnie usiąść i pomyśleć. Nie była do końca pewna, co może zrobić. Mogła, co prawda namierzyć położenie tych figur. Dowiedzieć się gdzie przebywają. Zapłacić potem komuś i on by rozwiązał cały problem a ona by była poza podejrzeniem. Jednak problemem było to, że nie wiedziała, na kogo poluje. Była pewna, co do jednego obie te figury skoro są bliskie Goldingowi dawniej były kucykami a to jeszcze bardziej utrudniało sprawę. Bo kucyki po przemianie niczym z wyglądu nie różnią się od ludzi. Nagle dostała krótką wiadomość. "Golding Shield wrócił do bazy" Ta treść wiadomości ją ucieszyła. Teraz łatwiej będzie znać jego ruchy. Musi go pilnować aż sytuacja się trochę dla niej nie uspokoi. Na stratę tak ważnej figury nie mogła sobie pozwolić. Skoro o tym mowa chyba czas zabrać przesyłkę od abominacji. Ponownie napisała wiadomość na telefonie gdzie nie sposób było ją namierzyć. "Zostawcie pieniądze dla czerwono okiego w jego skrytce i odbierzcie jego przesyłkę". Jakby nie patrzeć dane z tej płyty mogą być jej bardzo pomocne w przyszłych planach pomyślała z wrednym uśmiechem. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna spojrzała zdziwiona a zarazem była lekko zawstydzona tym jak Natalia się zachowała wobec niej. Wpatrywała się chwilę w kobietę nie wiedząc jak powinna zrobić gdy ta wystawiła rękę. Wyciągnęła swoją rękę ku premier i delikatnie się uśmiechnęła. Co prawda widziała ją w telewizji, ale nie sądziła, że będzie taka miła. Najpierw Magda, która wyraziła szczerą chęć pomocy jej, choć nie musiała a teraz jeszcze to. Miała wręcz wrażenie jakby znów wróciła do Equestrii. Nie była do końca pewna jak się powinna zwracać do kogoś tak ważnego. W Equestrii określenie zaszczyt było najlepsze. Teraz nie była pewna czy znów nie zachowała się jak wypada. Ale chyba jednak nie domyślała się jej pochodzenia, które na razie wolała zachować dla siebie chyba, że Magda poprosi by ta je zdradziła mimo wszystko ufała jej. Na słowa Natalii by poszły do jej gabinetu, Snow ukradkiem spojrzała na Magdę, która kiwała głową. Nic nawet nie powiedziała tylko uśmiechnęła się serdecznie w stronę pani premier. Miała nadzieje, że to wystarczy. Nic nie mówiąc zaczęła iść za kobietami wciąż rozglądając się z zaciekawionym wzrokiem po całym budynku. Obie wyglądały na bardzo miłe, co poprawiało zdecydowanie humor Snow. Thomas Carlson - Tak zapewne masz racje - stwierdził twardo. Zastanawiał się, jakie badania miała na myśli Elizabeth. W sumie chyba zniesie wszystko. Chociaż miał nadzieje, że nie będą robić czemuś sekcji, bo na to nie miał ochoty. Poczucie humoru Elizabeth z pewnością było całkiem ciekawe. Jednak on raczej nie wiedział powodu do śmiechu patrząc na mroczne korytarze tego miejsca. Zawsze kojarzyło mu się to ze starymi horrorami. Jednak szedł cały czas za Elizabeth rozglądając się przy okazji. Wolał jednak pozostać czujny. - Jak widzę nie zmieniłaś tu wystroju - powiedział dalej się rozglądając.
  4. Golding Shield/Karol Patris W pewnym momencie sięgnąłem do kieszeni by wyjąć telefon. Chciałem sprawdzić, która już była godzina. Gdy go wyjąłem lekko zmrużyłem oczy. Stałem tu tak i rozmyślałem już dobrą godzinę. Chyba czas powoli wracać do bazy sprawdzić, co się dzieje. Brak telefonów i wiadomości świadczył, że nie mam, czym się martwić no i najwyraźniej jak do tej pory nie było niczego, przy czym bym był jakoś szczególnie potrzebny. Zapowiada się dziś kolejny raczej spokojny dzień. Chociaż nie do końca. Wciąż pozostała kwestia osób, które mnie śledziły. Nadal nie wiem, kto to był i dlaczego to robił. Ale na to jeszcze przyjdzie czas. Na razie czas wracać. Znów nałożyłem kask na głowę i wsiadłem na motor by ponownie ruszyć w kierunku bazy. Crystal/Felicja Romanis - Gdy pojawi się panna Felicja wszystko zostanie z pewnością wyjaśnione - mówił z lekkim podenerwowaniem mężczyzna do reporterów. Miał nadzieje, że będzie mimo wszystko tu jak najszybciej. Wiedział, że to nie z nim chcą rozmawiać a z Crystal, co było rzadką możliwością, bo prawie nigdy nie pojawiała się publicznie. Nagle spostrzegł jej samochód. - Panie i panowie oto założycielka naszej wspaniałej korporacji panna Felicja Romanis - powiedział wskazując na samochód, który właśnie się zatrzymał koło niego już stało dwóch ochroniarzy czekających aż Crystal wysiądzie. Najpierw jednak wysiadł kierowca, który otworzył drzwi Crystal, która spokojnie wysiadła idąc eleganckim krokiem w asyście ochrony w stronę mównicy. Starała się nie zwracać uwagi na obecne tu zbiorowisko ludzi czy flesze aparatów. Gdy w końcu dotarła na miejsce ochroniarze stanęli przy niej. Jak teraz o tym tak myślała to mogła z tym zaczekać aż Golding tu będzie. Ze wszystkich w ich organizacji on miał jednak najlepsze zdolności i najwięcej doświadczenia. Zresztą nieważne. - Witam wszystkich w tak wielkim dniu dla naszej szlachetnej korporacji - mówiła z udawaną radością i wręcz nie sposób było wykryć, że to wszystko tylko farsa. - Jak już zapewne zauważyliście New Medica postanowiła zmienić swoją politykę względem pracowników korporacji... - Dlaczego akurat teraz? - dobiegały pytania z tłumu reporterów. Na twarzy Crystal pojawił się również udawany smutek, gdy nagle przyłożyła dłoń do piersi. - Zdaję sobie sprawę, że przez lata nasza korporacja nie zatrudniała rodowitych Equestrian. Jednak zapewniam, że nie było tu żadnych podtekstów rasistowskich. Jedynym powodem, dla którego to robiliśmy było to, że nie byliśmy do końca pewni czy dawni Equestrianie bez pomocy swojej magii czy ziół ze swej krainy zdołają sprostać tak zarówno ciężkiej jak i niebezpiecznej pracy. Jedynym powodem, dla którego ich nie zatrudnialiśmy było tylko to, że się martwiliśmy o ich bezpieczeństwo. Jednak zrozumiałam, że byliśmy w błędzie i oni również zasługują na swą szansę - Czy aktualna sytuacja w Rosji ma związek z pani decyzją? - Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie słyszałam o sytuacji w tym kraju zwłaszcza, że i tam mamy dobrze prosperującą placówkę. Nie jestem zachwycona tamtejszym nastawieniem do byłych Equestrian jednak niema to żadnego związku z polityką naszej firmy - Co pani proponuje nowym pracownikom? Czy Equestrianie będą na równi z obecnymi pracownikami? - To oczywiste - stwierdziła spokojnie. - Jeśli rozmowa z nowymi pracownikami skończy się tym, że obie strony będą w pełni zadowolone to przyjmiemy pracownika na miesięczny okres w pełni płatnego stażu. Jeśli sytuacja nadal będzie się podobać obu stroną to po odbyciu stażu podpiszemy z każdym pracownikiem umowę niezależnie od tego, kim się urodził - znów mówiła spokojnie tłumacząc. Gdy nagle dochodziły do jej uszu kolejne pytania a ta w pewnym momencie podniosła dłoń. - Niestety będę musiała zakończyć te konferencje. Najważniejsze zostało już powiedziane a mnie czeka teraz masa pracy. Pamiętajcie celem New Medica jest tworzenie lepszego świata dla wszystkich a teraz dziękuje bardzo - powiedziała ponownie się uśmiechając, że nie dało się zauważyć jak sztuczny jest to uśmiech. Powoli zaczęła kierować się do wnętrza budynku w asyście ochrony gdzie w tle wciąż było widać flesze aparatów i rozmowy reporterów między sobą. Gdy Crystal znalazła się w budynku ciężko westchnęła a na jej twarzy pojawił się diabelski uśmiech. Co za idioci. Pomyślała zadowolona. Tak łatwo ich oszukać. Wystarczy powiedzieć tylko kilka miłych słów. Dlatego właśnie ludzie to strasznie głupi gatunek, który musi zniknąć. Rozmyślała tak kierując się do swojego biura. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna dalej szła za Magdą nie mogąc dalej uwierzyć, że tu przyszła. Nigdy nie sądziła, że wejdzie do tego budynku. Wciąż nie wiedziała, czego się spodziewać. Jednak, czego by nie myślała nigdy by nie pomyślała o tym, co zobaczyła obecnie a była to woda bardzo dużo wody. Była z pewnością zdziwiona tym widokiem. Zastanawiała się jak mogło do tego dojść. Na słowa Magdy znów się delikatnie uśmiechnęła. Co prawda nie lubiła mieć przemoczonych butów, ale to w tej chwili jej wcale nie irytowało. Co by się nie stało ten dzień i tak był świetny, bo poznała kogoś tak miłego jak Magda. A taka drobnostka nie miała prawa nic tu zepsuć. Dalej szła spokojnie za Magdą z zaciekawieniem oglądając cały budynek jednak nim się spostrzegła nagle się zatrzymały. Wpatrywała się w szoku na rozmówczynie Magdy. Widziała ją w telewizji, ale nie spodziewała się zobaczyć jej na żywo. Jednak w jeszcze większym była szoku, gdy ta zwróciła na nią uwagę. Ciepło jej głosu było naprawdę przyjemne. Miała wrażenie jakby strach ją trochę opuszczał. - Dz-dz- Dzień dobry - powiedziała lekko się jąkając. Bała się w myśli, że już zrobiła złe pierwsze wrażenie. - Jestem S... - nagle zdała sobie sprawę, że niemal powiedziała komuś, kogo nie zna swoje prawdziwe imię. Od kiedy była taka nieostrożna? Przecież tak długo się kryła. - Jestem Ewelina - powiedziała z lekkim zawstydzeniem i lekko się ukłoniła. - To zaszczyt panią poznać - powiedziała szczerze. Thomas Carlson Stał cały czas w milczeniu oparty o ścianę windy nic nie mówiąc z kapeluszem na oczach. Nie miał ochoty psuć humoru Elizabeth do reszty, więc wolał milczeć. Czekał już tylko aż winda dojedzie na miejsce. Nagle spostrzegł jak ta się zatrzymała powoli podniósł kapelusz z oczu i ze zdziwieniem spojrzał na poziom, na którym obecnie byli. E? Dziwne był niemal pewny, że zjadą na poziom A. Co takiego Elizabeth chce zrobić na poziomie E? Powoli opuścił windę i spojrzał na Elizabeth. Wygląd Elizabeth dla niego zawsze pozostawał czymś niesamowitym. Zawsze mu się podobała. Obecnie jednak wyglądała wręcz niesamowicie. Szybko jednak pokręcił głową. Komplementy nie miały tu sensu. Wiedział dobrze jak na nie zareaguje. Postanowił się w końcu odezwać. - Dlaczego poziom E? Co mamy tu zrobić? - spytał idąc powoli do Elizabeth.
  5. Zmrużyłam lekko oczy. Najwyraźniej chybiłam, bo stwór dalej był chętny do walki. Jednak tym razem mnie już zignorował. Teraz chyba miał ochotę upolować gryfa, bo bestia rzuciła się na Garreta. Nagle do moich uszu dotarły jego słowa. Mamy to coś odciągnąć? Obecnie już byłam lekko ranna i nie bardzo miałam chęci na kolejne harce z tym stworem. Ale co zrobić? Cóż, jeśli znów mnie zaatakuje to być może tym razem trafię odpowiednią porcją liści do jego pyska, bo obecnie szanse, że do niego trafię były dosyć niskie. Moje oczy zwróciły się na niewielki okoliczny kamyk. Nic lepszego nie przyszło mi do głowy by znów skupić uwagę bestii na sobie. Uniosłam kamyk za pomocą lewitacji, po czym rzuciłam nim z całej siły celując w głowę stwora. Małe szanse, aby coś mu to zrobiło, ale być może poczuje te uderzenie i znów skieruje swój atak na mnie a ja wtedy znów spróbuje go dokarmić. Ten plan miał chyba tylko jedną poważną wadę. Jeśli coś pójdzie nie tak skończę, jako kolacja dla tego kociaka.
  6. Golding Shield/Karol Patris W końcu dojechałem w odludne miejsce. W najbliższej okolicy nie było żywego ducha. Znalazłem to miejsce przypadkowo podczas moich przejażdżek. Było tu świetne wzniesienie, na którym obecnie stałem. Widać było z niego wschód czy zachód słońca jak i sporą okolice. Czasem po prostu musiałem pobyć z dala od wszystkich. Gdy zbyt długo przebywałem w bazie czułem się tylko coraz gorzej. Od ponurych myśli zawsze pozwalały mi się uwolnić zadania, które wypełniałem dla dobra naszej sprawy, co się jednak działo, gdy nie miałem nic do zrobienia? No właśnie tu się rodził problem. Brakowało mi celów, które mógłbym wypełnić. Dawniej tak nie było, ale teraz wszystko jest inaczej. Dziś niedane mi było usiąść i wpatrywać się w przestrzeń czy obserwować słońce. Wciąż padał deszcz. Czułem jego krople na sobie. Jednak tu mogłem się w spokoju oddać swym przemyśleniom. Często wracałem wspomnieniami do dawnego życia wiedziałem jednak, że teraz będą to tylko dalekie wspomnienia. Nawet, jeśli w odzyskam swą dawną postać to nic już nie będzie takie jak było dawniej. Gwardii już niema a ja sam byłem jak relikt przeszłości. Takim właśnie rozmyślaniom się oddawałem stojąc spokojnie przy motorze i słuchając muzyki z radia. Crystal/Felicja Romanis Crystal zastanawiała się jak powinna przygotować się na te konferencje, którą przygotowała, gdy kończyła się wycierać i suszyć włosy. Szczerze mówiąc mało ją interesowała moda. Uważał ją za jedną wielką stratę czasu a sama miała ważniejsze rzeczy na głowie. Jednak nie mogła pojawić się, jako właścicielka korporacji na całej konferencji jak ostatni obszarpaniec. Ostatecznie zdecydowała się ubrać ciemną spódnice, białą koszule, czarną marynarkę i ciemne buty na obcasie. Uznała, że to w pewien sposób doda posmaku elegancji jak i powagi. Jakby zresztą nie miała większych problemów. Powoli podeszła do szachownicy, która ponownie zniknęła, gdy ta machnęła nad nią dłonią. Znów nie będzie mogła z niej chwilowo korzystać. Gdy już skończyła przygotowania powoli opuściła dom gdzie już na nią czekał samochód z kierowcą, który jak zawsze otworzył jej drzwi. Cóż mimo wszystko nie wypadało się spóźnić. W końcu musiał trochę dbać o swój wizerunek w tym świecie. Jej prywatne myśli muszą na razie poczekać. Samochód nagle ruszył w stronę siedziby jej korporacji. Poniosła rękę by spojrzeć na zegarek. Miała jeszcze trochę czasu w zapasie. Jak na razie wszystko szło dobrze oprócz tych niewielkich zgrzytów, które dziś zobaczyła na szachownicy. Irytowało ją, że wciąż nie była w pełni w stanie manipulować Goldingiem. Tyle razy spotkała już gwardzistów w przeszłości. Większość z nich zawsze była taka sama. Uważali się za wielkich samców alfa. Posiadali być może sporo siły jednak mieli spore problemy z intelektem. Jednak, czego się spodziewać po Celestii? Zapewne nie przeprowadzała zbyt dokładnej klasyfikacji przyszłych gwardzistów. Nic, więc dziwnego, że przegrali te wojnę. Z drugiej strony buntownicy też nie byli zbyt bystrzy. W końcu wiele razy już ich napotykała a jednak wygrali. Być może przysłowie, że głupi ma zawsze szczęście miało w tym wypadku pewien sens. Znów jej myśli wróciły do Goldinga, dlaczego w jego wypadku miała taki problem z manipulacją? Jak to możliwe, że po tylu ranach, jakie otrzymał w czasie tej wojny wciąż się opierał? Nie potrafiła tego zrozumieć. Jednak jedno jest pewne. Ktoś, kto nie daje się kontrolować musi zniknąć. Niema dla niego miejsca w jej nowym świecie. Poza tym stanowił za dużą konkurencje w drodze do władzy. Co prawda oficjalnie nie zależało mu na władzy, ale wiedziała, że w organizacji to go bardziej widziano, jako lidera niż ją. Konkurentów trzeba tępić za w czasu. Ale wszystko w swym czasie. Tak rozmyślała nim zauważyła, że już są niemal na miejscu gdzie już było całkiem sporo reporterów i przygotowana mównica gdzie w tej chwili mówił mężczyzna w średnim wieku. Jeden z jej kierowników. Miał zająć ich do czasu jej przybycia i szło mu to całkiem dobrze. Thomas Carlson Mężczyzna coś burknął lekko pod nosem na reakcje Elizabeth. Nie rozumiał, dlaczego tak się zachowywała. Zawsze, co prawda było trudno do nie dotrzeć, ale teraz miał wrażenie jakby unikała jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z nim. Mimo wszystko poszedł do windy. Nie miał 5 lat żeby się obrażać czy dąsać. Powoli stanął w windzie czekając aż ta ruszy. Domyślał się gdzie zaraz pojadą. Zastanawiał się czy nie powinien czegoś powiedzieć Elizabeth, ale zrezygnował. Zapewne i tak by go nie słuchała i potraktowała by go chłodno jak ostatnio.
  7. Golding Shield/Karol Patris Dalsza część podróży jak do tej pory przebiegała spokojnie. Najwyraźniej mój tajemniczy prześladowcza zgubił ślad. Jednak martwiło mnie trochę, że ktoś mnie śledził. Kto to mógł być i jakie miał ku temu powody? Może powinienem teraz bardziej uważać na to, co robię? Sam już nie wiem. Jadąc słuchałem spokojnie muzyki. Jednak te ludzkie utwory jakoś do mnie nie przemawiały. Brakowało mi pieśni z Equestrii. W pewnym momencie przerwano muzykę by podać najnowsze wiadomości. Jak zwykle mówili o tej całej premier Polski. Wydaje się być dobrą kobietą jednak zachęcanie Equestrian do rejestracji mi się już zupełnie nie podobało. Może chciałabyśmy wszyscy mieli równe prawa i żyli razem jednak nie była w stanie zrozumieć wszystkich Equestrian. Nie każdy z nas miał ochotę żyć jak ludzie. Nie wszyscy się chcieliśmy pogodzić z tym, co nas spotkało. Pragnęliśmy odzyskać dawne życie. Jednak w przeciwieństwie do dawnych buntowników obrałem drogę bez przelewu krwi. Kolejna wojna nic by nam nie dała. Z tego wszystkiego robiłaby się kwadratura koła. Chciałem zobaczyć znów naszą krainę taką, jaka była zanim się to wszystko zaczęło a kolejna wojna by tylko oddaliła te wizje. Kolejne informacje były o Rosji. To państwo mi się zdecydowanie nie podobało traktowało moich pobratymców i innych Equestrian jak gorszy gatunek. Być może powinienem pomówić o tym z Crystal by załatwiła kolejne fałszywe akty urodzenia. Ja bym mógł tam pojechać i pomóc tym biedakom do nas dołączyć i nie musieliby tkwić z tą bandą rasistów. Ciekawe jak wtedy by sobie radzili Rosjanie tracąc ich pomoc. Kolejne informacje były trochę bliższe, bo mówiono teraz o Chinach i masakrze w porcie. Ciekawe, kto tego dokonał? Ludzie naprawdę kierują się tylko pustą przemocą zamiast szukać innych rozwiązań. Przynajmniej tak mi się wydaje, że tego dokonał człowiek. Nie sądzę by ktokolwiek, z Equestrii miał takie pragnienie przelewania krwi. Te rozmyślania tkwiły w mojej głowie, gdy powoli dojeżdżałem na miejsce. Crystal/Felicja Romanis Kobieta powoli zaczęła otwierać oczy po jakże regenerującej drzemce. Przetarła delikatnie palcami oczy i powoli wygramoliła się spod kołdry kładąc stopy na ziemie. Pierwszym, co zaczęła oglądać była jej szachownica. Lekko zmarszczyła brwi na obecny widok. Wystarczyła tylko taka mała drzemka by tyle rzeczy się tak szybko zmieniło? Znów główne zagrożenia dla niej i jej planów były pokazywane głównie w Polsce. Co takiego się tam działo? Znów spojrzała na figury bliskie Goldingowi. W jednej nie zauważyła żadnych zmian natomiast ta druga nie była już sama była z nią czarna figura. Nie była pewna, co o tym myśleć. Jednak najwyraźniej ten człowiek nie chciał skrzywdzić tej osoby, która jest tak bliska Goldingowi a szkoda, bo to by załatwiło sporo problemów. Mówiąc szczerze nie wyglądało to dla niej za dobrze. Tylko tego brakowałoby jeszcze ludzie przekabacili na swoją stronę te osobę. Jednak wciąż miała za mało danych by móc działać. A Golding dalej nie wiedział, że ktoś mu bliski żyje i ma się dobrze, więc nie jest źle. Jej oczy teraz zwróciły się na te abominacje, którą nie dawno wykryła w Polsce, ale jak na razie nie zauważyła jakiś większych zmian na jej figurze, więc jak na razie chyba nie musiała się martwić. Tak samo było z tą tajemniczą szarą figurą. Nagle znów zwróciła wzrok na abominacje. Była bardzo blisko figury, której bardzo chciała się pozbyć. Jeśli stanie się to, co myśli to może zaraz pozbędzie się jednego problemu pomyślała z wrednym uśmiechem. Jednak zdenerwowała się trochę, gdy ujrzała kolejną czerwoną kropkę na figurze Goldinga. Czyżby się już czegoś domyślał? Nie gdyby tak było to figura byłaby całkowicie czerwona. Tak samo było z jej marionetką u niej również pojawił się nowy czerwony ślad. Niepokojące było to wszystko. Teraz jej oczy zwróciły się na kolejne miejsce, które wykazywało coś nieprzyjemnego. Te pola miały oznaczać Rosję. Tego kraju od dawna nie lubiła. Jak ich niski gatunek mógł uważać szlachetnie urodzone kucyki za gorsze od nich? Nie podobało jej się to. Może powinna zamknąć swoją placówkę w tym państwie to by trochę ograniczyło ich dostawy leków skoro to jej korporacja ma największy monopol w tym na świecie. Jednak, jaki by miała powód by to zrobić? Według wszystkich informacji zarówno ona jak i jej wszyscy pracownicy to ludzie, więc powinna bardziej sprzyjać w tym wypadku Rosji. Musiała to dokładnie przemyśleć. Powoli weszła do łazienki gdzie zrzuciła koszulę nocną i weszła spokojne pod prysznic gdzie zaczęła wcierać szampon we włosy i rozmyślać. Według wszelkich informacji jej pracownicy to rodowici ludzie. Wcześniej czy później ktoś to zauważy skoro jej korporacja jest jedną z największych na rynku. Wyjdzie w opinii publicznej na rasistkę i mogą zacząć ją bojkotować. A w końcu się starałaby wszyscy ją uważali za dobrą osobę i że jej korporacja wspiera słabych. Tak miała myśleć opinia publiczna. Musiała poczynić kroki by to się nie zmieniło, bo jeśli ktoś się zacznie za bardzo nimi interesować to cały projekt, nad którym teraz pracuje może upaść. Chyba czas wykonać jakiś ruch. Gdy skończyła dokładnie się myć powoli wyszła spod prysznica owijając głowę i talię ręcznikiem. Wiedziała, co musi zrobić. Wyciągnęła telefon ze spodni na ziemi z zabezpieczoną linią, której była pewna, że nikt nie namierzy, na którym już była krótka wiadomość: "Golding Shield nas wykiwał mieliśmy wypadek. Nie wiemy gdzie jest obecnie" Nie była zadowolona. Najwyraźniej ci idioci nic nie potrafili zrobić bez niej. Znów spojrzała na szachownicę i odetchnęła z ulgą. Golding wciąż był w Chinach nie było powodu do zmartwień jak na razie. Powoli zaczęła wykręcać pewien numer. - Napisz ogłoszenie w Internecie. Jego treść ma być następująca. Korporacja New Medica otwiera nabór na płatny staż we wszystkich swoich budynkach na świecie niezależnie od pochodzenia zatrudnimy każdego i damy uczciwe zarobki, jeśli będzie miał odpowiednie umiejętności by dla nas pracować. - Jest pani pewna? - wiedziała dobrze, co to znaczy. Będzie musiała teraz zatrudnić nie tylko kucyki, ale i dawne podmieńce, gryfy, zebry czy konie, którymi gardziła. Do tej pory tylko Golding ich trzymał w ich siedzibie. Jeśli jednak tego nie zrobi to mogą się zacząć nią za bardzo interesować a na to nie mogła sobie pozwolić. Zwłaszcza w Chinach gdzie jest najwięcej dawnych Equestrian. Nie będzie mogła jednak włączyć nowo zatrudnionych do ich planów ani zmienić ich aktów urodzenia tak samo wszyscy w pracy będą musieli używać swych ludzkich imion, bo inaczej wszystko zostanie wykryte. - Tak jestem pewna - powiedziała spokojnie. Miała pewien plan. Jeśli chodzi o rodowitych ludzi, którzy będą chcieli się zatrudnić to jak zawsze każe im czekać na telefon, który nigdy nie nadejdzie. W końcu nikt nie wykryje, że nie pracują u niej ludzie skoro obecni pracownicy według wszelkich danych to rodowici ludzie a ich wszelkie informacje o dawnym życiu zostały dawno zniszczone i nie można ich nigdzie znaleźć. - Zwołaj też konferencje prasową za 2 godziny przed naszym budynkiem - Jak sobie pani życzy - uśmiechnęła się tylko lekko to powinno załatwić sprawę. Nikt nie będzie się interesował jej działaniami jak dalej będzie grała miłą osobę, która chce zbawić ten przegniły świat. Będzie musiała tylko wytyczyć nowe polecenia obecnym pracownikom. Striding Rason/Jim Grayson A to ciekawe pomyślał przeglądając dane na płycie. Po co jego kontrahentowi były te dane? To go zastanawiało. Hmm czyżby aż tak się interesował Equestrią? Na wszelki wypadek wykonał kopię danych. Kto wie być może w przyszłości będzie to dla niego pomocne. Gdy już skończył spojrzał na zegarek. Nadszedł czas by chyba dostarczyć to maleństwo i odebrać nagrodę. Ponownie ubrał się w długi płaszcz, który częściowo zasłaniał mu twarz i kapelusz i zaczął kierować się ku wyjściu z budynku. Jak wróci pomyśli jak może wykorzystać skopiowane dane z tej płyty. Snow Night/Ewelina Szymańska Na słowa Magdy Snow lekko się uśmiechnęła nie zostając z tyłu i dalej idąc za nią starając się dotrzymać jej kroku. Jak do tej pory jednak nic się nie stało, więc raczej słowa Magdy nie były puste. Snow z zaciekawieniem zawsze przyglądała się wszystkim ludzkim tworom. Jednak wciąż jej brakowało Equestrii. Ale, od kiedy spotkała Magdę znów poczuła się trochę jak dawniej. Nie znała tutaj nikogo a teraz w końcu miała, choć jedną osobę, która chciała jej pomóc. Gdy byli już w pobliżu Snow była naprawdę zszokowana budynkiem była naprawdę ciekawa jak tam jest w środku jednak pojawiły się w niej również nerwy, których wcześniej nie było. Bała się, że zachowa się nieodpowiednio przed panią premier. Czym nie tylko skompromituje siebie, ale i Magdę, bo to ona ją tu sprowadziła. W duchu mówiła sobie, że wszystko będzie dobrze. Thomas Carlson Patrzył z uśmiechem jak dzieci odchodzą. Bardzo lubił ich towarzystwo. Niemal całkowicie dzięki nim zapominał o swej przeszłości i o tym, co robił dawniej. Jego rozmyślania się skończyły, gdy usłyszał jakże znajomy głos. - Tak u mnie też wszystko dobrze. Ogólnie bawiliśmy się świetnie miło, że spytałaś - powiedział z lekkim uśmiechem, po czym nagle spoważniał powoli podchodząc do Elizabeth chwilę na nią patrzył w milczeniu i nagle złapał delikatnie jej dłoń patrząc na opatrunek. - Co się stało? - spytał lekko zmartwionym głosem patrząc jej w oczy.
  8. Golding Shield/Karol Patris Musiałem zebrać myśli, dlatego też musiałem się na chwilę odizolować od innych. Było tylko jedno miejsce gdzie mogłem spokojnie pomyśleć. Znalazłem je jakiś czas temu. Nikomu o nim nie mówiłem. Nie chciałem by mi przeszkadzano. Wybrałem trochę spokojniejszą trasę do pokonania. W mojej głowie wciąż było wiele pytań, na które nie było odpowiedzi. Dlaczego wciąż czułem się taki samotny? Przecież w gwardii zawsze stroniłem od innych. Nie potrzebny mi był nikt. Więc co takiego nagle się zmieniło? Skąd wciąż miałem wolę by pomóc tym nieszczęśnikom zamiast się po prostu poddać? Może ma to związek z moim poczuciem honoru. Gdy wstępowałem do gwardii ślubowałem chronić każdego kucyka dopóki starczy mi sił. Chciałem wtedy kontynuować dzieło mego zmarłego ojca. A potem dowiedziałem się, że całe moje życie to jedno wielkie kłamstwo. Całe swe życie kajałem się przed księżniczkami słuchając każdego ich rozkazu nigdy o nic nie pytając wierząc w ich mądrość. Okazało się jednak, że byłem karmiony kłamstwami. To my zaczęliśmy inwazje. To my byliśmy za to wszystko odpowiedzialni i choćby z tego powodu musimy wydostać się z tego miejsca to nigdy nie będzie nasz dom. Nagle lekko zmrużyłem oczy. Coś było nie tak byłem tego pewny miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. W życiu nauczyłem się jednego by zawsze ufać swym przeczuciom. W jednym momencie zmieniłem trasę. Miałem nadzieje, że ten, kto mnie śledzi nie zna tak tego miejsca jak ja. Trasa, którą obecnie obrałem była bardzo ciężka. Liczne nierówności, skały i drzewa. W pewnym momencie usłyszałem jak coś uderzyło najwyraźniej w skałę. W jednym momencie zatrzymałem motor obróciłem głowę i spojrzałem w miejsce gdzie dochodziła chmura dymu. Kto mnie mógł śledzić? Nasi to na pewno nie byli wiedzieli jak bym zareagował. Ludzie nie wiedzą, kim jestem o tym wiedziałem. Więc kto to jest i dlaczego mnie śledzi? Zresztą teraz nie miało to znaczenia. Lepiej tego nie sprawdzać. Nawet, jeśli przeżyli to już mnie zgubili a ja nie mam ochotę mieszać się w aferę. Ponownie wsiadłem na motor i ruszyłem do wcześniej wyznaczonego kierunku. Jim Grayson/Striding Rason Mężczyzna pozbywając się swojego ekwipunku wcześniej znów wrócił do swojego apartamentu po udanej zabawie. Powoli rozsiadł się w fotelu. Nie był zmęczony po robocie wręcz przeciwnie był gotowy na kilka takich akcji. Przerzucał między palcami płytę, którą zlecono mu zdobyć. Cała taka afera o takie coś rozmyślał spoglądając na nią. W jego kontrakcie tego nie było, ale ciekawość była za silna. Powoli włożył płytę do laptopa i czekał aż się załaduje w końcu kontrahent nie musi o wszystkim wiedzieć. Nagle spojrzał na gazetę obok laptopa. Następnie przeczytał artykuł o masakrze w Chinach. Jak to nie wiedzą, kto to? To oczywiste, że to ja. Kto inny tak potrafi wykonać te robotę? Chyba jeszcze potrwa nim znów będzie najbardziej znany w branży. Ale spokojnie nigdzie mu się nie śpieszyło. Teraz czekał aż płyta się załaduje. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna dalej szła za Magdą. Na jej twarzy nie znikał uśmiech. Cieszyła się, że poznała Magdę. Od czasów, Equestrii nikt nie był dla niej tak miły. Cały czas zastanawiała się czy i ona nie urodziła się kucykiem. Tak dobrze ją rozumiała. Starała się nie wyróżniać wśród ludzi idąc obok niej i dając jej się prowadzić. Zastanawiała się, jaka jest pani premier. Widziała ją w telewizji, ale nie sądziła, że będzie z nią kiedykolwiek rozmawiać. Czy będzie tak miła jak Magda? Czy też nie będzie czuła gniewu do niej i jej zmarłego kuzyna, który dawniej służył w gwardii? Nagle jakby zauważyła, że coś jest nie tak, gdy Magda przyśpieszyła kroku. Zaczęła się nerwowo rozglądać za powodem tej sytuacji. Jednak nie zwalniała i dotrzymywała kroku nowej przyjaciółce. Czy ktoś ją rozpoznał? Ale jak to możliwe. Odkąd tu mieszka tylko Magda się domyśliła jej przeszłości. Nikt inny tego nie zrobił. Jeśli Magdzie coś się stanie przez nią nie wybaczy sobie. Ona chciała jej tylko pomóc. Miała teraz nadzieje, że znajdą się na miejscu jak najszybciej nim coś złego się stanie. Thomas Carlson Mężczyzna zamknął samochód a następnie złapał dzieciaki za ręce i zaczął prowadzić do budynku. Szczerze mówiąc nie spodziewał się by ktokolwiek go przywitał. Elizabeth była bardzo skomplikowana. Niewielu potrafiło do niej dotrzeć. Domyślał się, że potrzebuje czasu by oswoić się z nową rolą. Jednak miał po części nadzieje, że nie tylko tego kloca jej tak bardzo brakowało, gdy Equestria przejęła Ziemię. On nie zapomniał ani o niej ani o dzieciach. Powoli wszedł do wnętrza budynku nie widział, co teraz go tam może czekać.
  9. Golding Shield/Karol Patris Powoli kierowałem się do garażu. Poza firmowymi samochodami, którymi jeździliśmy, na co dzień niektórzy mieli też własny pojazd. W moim przypadku był to motor, który już na mnie czekał. Musiałem się przejechać i zebrać myśli. Gdy powoli się do niego zbliżałem nie spostrzegłem, że nie byłem tu sam. Była tu również dziewczyna w młodym wieku ubrana w strój mechanika ubrudzona olejem, która natychmiast zwróciła na mnie uwagę. - Znów jedziesz na samotną przejażdżkę Golding? - spytała zaciekawiona grzebiąc przy jednym z samochodów. - Jak widać - stwierdziłem nie chcą kontynuować tej rozmowy. - Może powinieneś jechać z kimś. Jesteś tu zbyt ważny by się kręcić wciąż samemu... - Nie potrzebuje niańki - warknąłem oburzony. - Nauczycie się w końcu, że sam potrafię o siebie zadbać? - Dziewczyna najwyraźniej chciała coś jeszcze powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnowała. Sam też już nic nie powiedziałem, gdy nagle włożyłem kask na głowę i ruszyłem. Strażnicy nie robili problemu by mnie wypuścić. Więcej problemu zawsze było z wejściem niż wyjściem. Jednak widać było, że nie byli do końca zadowoleni najwyraźniej tym, że jadę sam. Crystal/Felicja Romanis Samochód nareszcie dojechał pod jej bardzo duży i pokaźny dom, który podobnie jak baza był chroniony. Wolała być pewna swego bezpieczeństwa. Jednak w tym wypadku była to zwykła ochrona. Nie potrzebowała tu poligonu, który będzie zwracał niepotrzebną uwagę. Powoli wkroczyła do wnętrz budynku. Cały dom był piękny i niezwykle okazały. Było tu pełno drogich mebli sam był bardzo elegancko zabudowany marmurem. Ona jednak nie zwracała na to wszystko uwagi. To było zwykłe miejsce. Skierowała się po schodach na piętro i poszła wprost do dużej sypialni gdzie już na nią czekało miękkie i wygodne łóżko z jedwabną pościelą. Mieszkała tu sama. Nie potrzebowała nikogo. Machnęła dłonią koło łóżka a szachownica wróciła stojąc koło łóżka. Sama ściągnęła z siebie sweter i spodnie by przebrać się w koszulę nocną, gdy już skończyła powoli położyła się do łóżka. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem teraz musiała tylko trochę odpocząć. Miała nadzieje na piękne sny i na to, że w końcu zdobędzie to na to czeka już tak długo. Powoli zamknęła oczy i zaczęła odpływać. Snow Night/Ewelina Szymańska - Miło mi cię poznać Magdo - powiedziała radośnie, Snow kierując się cały czas za nią. Zauważyła, że dziewczyna się stara ją jakby chronić to było naprawdę miłe z jej strony. Dawno nie spotkała kogoś tak miłego. Starała się jednak zachowywać jak każdy człowiek wokół. Nie chciała się wyróżniać czymś. Dalej bała się ujawnić. Powoli wsiadła za Magdą do samochodu zdziwiła się, gdy ci nie ruszyli. Spojrzała znów na Magdę i się lekko uśmiechnęła. - Ani trochę - powiedziała radośnie. - Przyzwyczaiłam się już do pierwszych marszów - taka była prawda sama nie miała samochodu ani prawa jazdy, więc zawsze pieszo pokonywała drogę ze sklepu do domu. Thomas Carlson Mężczyzna powoli wysiadł z samochodu a następnie podszedł do tylnych drzwi i otworzył dzieciakom by mogły wysiąść. - No to wysiadamy - powiedział spokojnie z uśmiechem. - Musimy zobaczyć jak tam radzi sobie mama - znów spojrzał na laboratorium. Miał tylko nadzieje, że nic się nie stało Elizabeth pod jego nieobecność. Zawsze się o nią niepokoił, gdy pracowała z tymi stworami. Jednak wiedział, że ona nigdy nie opuści tego miejsca. A nie chciał się z nią o to kłócić.
  10. Golding Shield/Karol Patris Siedziałem w milczeniu patrząc jak inni przedstawiciele swoich gatunków wychodzą w milczeniu z pokoju obrad. Nie byli do końca przekonani, co do mojego planu względem Crystal. Jedynie kobieta reprezentująca dawne podmieńce wyglądała na lekko zadowoloną. Wiedziałem, czym się może skończyć mój pomysł. Jeśli się mylę, co do Crystal najpewniej już na zawsze pozostanę wygnany i zapomniany. Jeśli jednak mam racje to być może zdołam ocalić ich wszystkich. Patrząc z mojej perspektywy ten plan nie miał żadnych wad. Nic mnie nie obchodziło, co się ze mną stanie. Dawno już straciłem sens i radość życia i nie sądzę by kiedyś powróciły. Powoli wstałem by opuścić salę. Kierując się do swojego gabinetu omijałem jak zwykle innych zajętych swoimi sprawami. Wielu z nich się bawiło tańcząc ze sobą czy pijąc cydr. Starali się bawić jak w dawnej Equestrii. Tylko ci, którzy zajmowali się ochroną, badaniami lub ćwiczyli się tu nie bawili. Cóż nie każdy mógł sobie na to pozwolić. Jednak nikt nie miał nikomu tego za złe. W końcu wiedzieliśmy, że ktoś musi czuwać by inni mogli spokojnie żyć. Zresztą mieliśmy swoje grafiki i każdy mógł liczyć na wolne dni no może poza mną, bo nie interesowały mnie jakoś specjalnie. I tak nie miałem żadnych rozrywek poza zagłębianiem się w przeszłość. Powoli otworzyłem drzwi do mojego gabinetu. Był całkiem duży, ale nie urządzałem go jakoś specjalnie. Pod ścianą stało zwykłe łóżko bym miał gdzie spać. Pod kolejną ścianą stała szafa gdzie trzymałem jak każdy ubrania. Cóż, jako człowiek musiałem się dość często przebierać uroki tego ciała. Pod oknem za to stało coś ciekawego mianowicie relikty mego dawnego życia. Była tam zbroja gwardzisty, która pasowała na mnie, gdy jeszcze byłem kucykiem. Obecnie była bezużyteczna i podziurawiona po ostatnim ostrzale, który dostałem w komnacie zaginionego miasta. Obok leżała włócznia z grotem z kryształu, który stracił swój blask. Włócznia była połączona z moją magią a ja ją straciłem. Obecnie była bezużyteczna i bardzo krucha. Ciężko uwierzyć, że dawniej wchodziła w skały niczym nóż w masło. Kolejną ciekawą rzeczą był niezwykły ptak stojący na stojaku i czyszczący sobie pióra. Musiałem ukrywać jego istnienie. Wciąż nie rozumiałem tego jak to możliwe, że Arrow wciąż pozostał feniksem, podczas gdy my się zmieniliśmy w ludzi a inne stworzenia w zwykłe ziemskie zwierzęta. Miałem nadzieje, że w nim też może być odpowiedź jak odzyskać naszą dawną naturę. Powoli skierowałem się do biurka, które stało na środku pokoju i spokojne usiadłem na krześle wpatrując się w fotografię na biurku. Była na nim Forest Song. Wciąż mi jej brakowało przejechałem lekko palcem po fotografii. Byłem ciekawy, co ona by mi doradziła. Jednak teraz musiałem myśleć samemu. Nie mogłem już liczyć na nikogo a tylko na siebie. Ciężko westchnąłem i nagle otworzyłem szufladę biurka i wyjąłem z niej kluczyki. Musiałem się przewietrzyć nie mogłem wciąż tu siedzieć i zagłębiać się we wspomnieniach a w tym pomieszczeniu było ich za dużo. Gdy wstałem Arrow natychmiast podniósł głowę mając nadzieje, że pójdzie ze mną. Na ten widok tylko pokręciłem głową. - Wybacz nie możesz iść ze mną. Ludzie by nie zrozumieli. A kto wie może okażesz się kluczowy w rozwiązaniu zagadki by odzyskać naszą dawną postać - powiedziałem spokojnie kierując się do wyjścia. Crystal/Felicja Romanis Dziewczyna powoli wsiadła do dużego eleganckiego samochodu, który zatrzymał się pod jej budynkiem. Kierowca wcześniej jej otworzył drzwi tak jak należało. Niewiele ją obchodziło to wszystko. Cały ten luksus, który ją otaczał był tylko częścią jej większych planów. Jednak lepiej było jej żyć w ten sposób niż udawać jakiegoś biedaka. W przeciwieństwie do innych nie mieszkała w bazie. Jako tak wpływowa osoba musiał pokazywać się z lepszej strony by nie wzbudzać sobą podejrzeń. Dlatego niemal wszystko wokół niej opiewało w luksus. Teraz tylko marzyła by wrócić do domu. Patrzyła w okno na tych bezwartościowych ludzi jak omijali ich jadąc na przód. Nie mogła się doczekać aż w końcu ich gatunek zniknie. Ona tego dokona. Zrobi coś, czego nie zrobił nikt wytępi cały ich parszywy gatunek. Nagle jej oczy zwróciły się na gazetę obok i zmarszczyła brwi czytając artykuł. Zbieg okoliczności? Pomyślała dokładnie studiując artykuł. Nie dawno szachownica pokazała jej zagrożenie ze strony Polski. Zignorowała je uważając, że Polska jest daleko i jej nie zagraża a teraz nagle okazuje się, że ich premier może mieć wpływ w przyszłości na rząd Chin. To jest wyjątkowo niepokojące. Być może nadszedł czas by niedługo wykonać jakiś ruch nim wszystko wymknie się jej spod kontroli.
  11. Golding Shield/Karol Patris - Witam wszystkich obecnych przedstawicieli swoich gatunków - odparłem oficjalnym tonem siadając na swoim miejscu. - Spóźniłeś się - odparła wrednie kobieta o ciemnym umaszczeniu i pokaźnych kłach. - Tak wiem. Crystal mnie zatrzymała - powiedziałem znużonym głosem kładąc dłonie pod brodą. - Tak? I co tym razem chciała nasza księżniczka? - spytała znużonym tonem, gdy inni się nie wtrącali tylko się przyglądali naszej rozmowie. - To, co zwykle - stwierdziłem spokojnie - Jednak nie o tym mieliśmy rozmawiać a o postępach, jakie dokonujemy w naszych badaniach... - No właśnie - stwierdził twardo mężczyzna. - Wy macie włos Celestii, ale jak niby przywrócicie nam naszą postać? Nie mam zamiaru być kucykiem Golding Shield. Równie dobrze mogę pozostać człowiekiem - stwierdził wściekle uderzając dłonią w stół. - Ciekawe czy w którejkolwiek formie dbałeś o higienę osobistą - powiedziała wrednie do mężczyzny przedstawicielka, podmieńców. - My przynajmniej nie straszymy wszystkich wokół w żadnej formie. Za to patrząc na was myślę, że w każdej formie jesteście równie obrzydliwe - nagle po pomieszczeniu rozegrał się głośny dźwięk uderzenia. To byłem ja właśnie uderzyłem pięścią w stół. - Uspokójcie się! - Wrzasnąłem wściekle i nagle się uspokoiłem, gdy wszystko ucichło. - Nie możemy teraz myśleć jak dawniej. Musimy pomóc sobie nawzajem - powiedziałem spokojnie. - Odpowiadając na twoje pytanie. Wiem, że mamy tylko włos naszej dawnej władczyni. Jednak nie ustajemy w staraniach byście wszyscy odzyskali dawną postać. Zaufaliście mi a ja zrobię wszystko by was nie zawieść - A co z Crystal? - spytała druga kobieta. - Nie ufam jej. Jednak nie mam dowodów, że coś knuje - odrzekłem spokojnie. - Jeśli teraz wykonam ruch tylko na podstawie przeczucia być może skrzywdzę kogoś całkiem niewinnego, ale o niezbyt przyjemnym charakterze. No i wciąż jest nam potrzebna. Bez niej nie mielibyśmy obecnych możliwości... - A co zrobimy z tym? - ponownie spytała przedstawicielka podmieńców rzucając mi gazetę pod oczy. Przeczytałem spokojnie artykuł i znów spojrzałem na innych. - Nic. Nie mieszamy się w sprawy ludzi i nie przyjmujemy ich pomocy. Sami sobie radzimy. Niech ta cała Natalia bawi się w pomoc. Jednak ona nie jest w stanie jej nam zapewnić. Tylko sami możemy sobie pomóc. Ludzie nie są w stanie nas zrozumieć - stwierdziłem twardym tonem. - Co do Crystal mam pewien pomysł dosyć ryzykowny dla mnie. Ale jeśli trzeba poświęcę się dla dobra naszej sprawy - stwierdziłem i zacząłem wyjaśniać cały plan by tylko te wąskie grono go poznało. To miało świadczyć o moim zaufaniu do nich. Crystal/Felicja Romanis Kobieta lekko ziewnęła dalej obserwując zabawę jej marionetki i chociaż te popisy ją bawiły to czuła się coraz bardziej zmęczona. W pewnym momencie machnęła dłonią a szachownica wróciła do dawnego trybu. Wiedziała już jak to się skończy. A marnowanie energii nie miało sensu. Musiała odpocząć. Jutro zapłaci tej abominacji i dostanie, co jej potrzebne. Jednak teraz musiała odpocząć. Podeszła do szachownicy dotykając ją delikatnie a ta w jednym momencie zniknęła. Podeszła następnie spokojnie do telefonu. - Przygotujcie samochód. Chce wracać do domu odpocząć - powiedziała lekko ziewając. - Jak sobie pani życzy powiedział męski głos - Crystal się rozłączyła, po czym zaczęła opuszczać swój gabinet kierując się do windy by opuścić budynek. Na dziś starczy jej zabawy. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyźni dalej ukrywali się w magazynie mając nadzieje, że napastnik da im spokój. Mierzyli w stronę drzwi myśląc, że ten je wyważy jakoś by się do nich dostać. To był ich ostatni błąd nagle można było usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła. A zanim tamci zdążyli zareagować niemal wszyscy padli martwi, gdy w ich gardła wbiły się kunaie. W rezultacie przeżył tylko, 1 który oberwał w dłoń. Wrzasnął wściekle z bólu, gdy nagle napastnik złapał go za gardło i przycisnął do ściany. Po czym odezwał się ponurym głosem niczym z koszmaru. - Płyta? - powiedział i wbił mu nagle nóż na nadgarstku w bark a tamten zaczął wrzeszczeć. - Nie rozumiem wrzasków - Jeśli ci powiem puścisz mnie wolno? - spytał jęcząc z bólu. - Zobaczę, jaki będę miał humor - stwierdził ponuro patrząc mu w oczy. - Tam na szafce - wskazał palcem. - Grzeczny chłopiec. A teraz twoja nagroda - powiedział, po czym się nagle zamachnął. - Ale... - nie zdążył dokończyć, gdy został nagle, zdekapitowany. Zabójca powoli podszedł do wskazanego miejsca. Niema jak łatwa forsa pomyślał. Niema świadków niema odcisków. Czas się zmywać pomyślał i szybko zniknął z tego portu. Musiał dostarczyć przesyłkę i zabrać swoją nagrodę. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna jeszcze raz rozejrzała się po sklepie. Dalej nie mogła uwierzyć, że chce to zrobić. Odkąd straciła dawne życie i wszystkich, których znała ten sklep to był całe jej życie. Jednak teraz pojawiła się nadzieja. Ta kobieta chciał dać jej szansę. Być może dzięki niej znowu zdoła odnaleźć radość życia, którą utraciła wraz z upadkiem Equestrii. - Zaczekaj. Zaraz będę gotowa - powiedziała radośnie i nagle pobiegła na zaplecze by zaraz wrócić w długim szarym płaszczu i czerwoną parasolką. - Jestem już gotowa możemy iść - Wyciągnęła klucze by zamknąć sklep, gdy nagle znów spojrzała na kobietę. - Przepraszam. Nadal nie wiem jak masz na imię a tak wiele ci zawdzięczam czy zechcesz mi je zdradzić? - spytała spoglądając na kobietę.
  12. Golding Shield Powoli zacząłem kierować się coraz głębiej do budynku. Wewnątrz było tu bardzo dużo miejsca. Było nawet zejście do podziemi, które mieliśmy odpowiednio ukryte. Tam znajdował się nasz projekt o prostej nazwie "dom". Nie mieliśmy już magii, która mogłaby nam pomóc. Mogliśmy polegać tylko na technologii. Wiele miesięcy temu ukradłem z wojskowego centrum badawczego projekty, które miały nam pomóc. Plany opierały się na stworzeniu wrót do innego świata. Jak na razie była to tylko teoria. Ale czy księżniczki nie zrobiły czegoś podobnego w Equestrii? Teraz my chcieliśmy zrobić coś podobnego. Equestria była stracona. Jednak nie mogliśmy zostać na Ziemi to nie jest nasze miejsce nie pasujemy tutaj. Chcieliśmy zostawić ludzi w spokoju z ich problemami i się do nich nie mieszać. To był pierwszy projekt, nad którym pracowaliśmy. Drugi opierał się na odtworzeniu eliksiru. Jednak nie miał to być zwykły eliksir ponyfikacyjny. Nie chcieliśmy losowej postaci, jaką nam nada. Wszyscy pragnęliśmy odzyskać dawną postać. Jednak brakowało nam składników dawnego eliksiru ponyfikacyjnego. Miałem tylko 1 w postaci włosów kucyka i to nie byle, jakiego a samej księżniczki Celestii. Jednak musieliśmy nie tylko odzyskać naszą postać a i zwrócić ją innym dawnym mieszkańcom Equestrii. Mieliśmy nadzieje, że w krwi, która nas płynie być może znajdziemy odpowiedź jak tego dokonać. Dlatego każdy z nas oddawał krew do naszych laboratoriów by móc ją badać i szukać odpowiedzi. W całej bazie pełno było zarówno zwykłych ludzi jak i tych o ciemniejszej cerze z kłami. Tak samo jak dawnych gryfów czy zebr. Wszyscy zakopaliśmy tu topór wojenny i podjęliśmy wspólne wysiłki by odbudować nasz dom. Powoli otworzyłem jedne z drzwi, które prowadziły do ogromnego pomieszczenia. Wewnątrz była już trójka ludzi. Kobieta o szczupłej sylwetce z długimi ciemnymi włosami o charakterystycznej czarnej skórze i kłach. Dobrze zbudowany mężczyzna o długich szponach. Jak i kolejna kobieta o całkiem zgrabnej sylwetce i dosyć egzotycznej urodzie. Widać było, że czekali. Drzwi za mną się zamknęły a gdy została tylko nasza czwórka zacząłem kierować się ku swojemu miejscu by zacząć rozmowę. Crystal/Felicja Romanis Uśmiech na twarzy kobiety robił się coraz szerszy widząc to, co się obecnie działo na szachownicy. Widziała jak kolejne czarne pionki pękają na szachownicy i zmieniają się w pył a na koniec ulatywało z nich małe światełko. Nie trzeba było geniusza by się domyślić, co to oznaczało. Dziś została przelana krew. Jednak była to brudna krew, bez której światu będzie lepiej. Sama nie lubiła zabijać kucyków uważała to za marnotrawstwo. Ale czasem musiała to robić tak jak chce to teraz zrobić z Goldingiem w swoim czasie. Jeśli chodzi o ludzi. Cóż, kto by za nimi płakał? Dlatego była wręcz zadowolona widząc jak jej marionetka usuwa te błędy z tego świata. Striding Rason/Jim Grayson W porcie słychać było wystrzały broni i wrzaski bólu. W miarę, gdy dochodziło do kolejnych krzyków broń się wyciszała. Nie robiło to wrażenia na mężczyźnie. Życie jego ofiar obchodziło go tyle, co zeszłoroczny śnieg. Sami byli sobie winni. Zniszczyli Equestrie, więc muszą za to zapłacić. Jednak im więcej zamieszania i chaosu tu wprowadzał odczuwał dziwną satysfakcje. Sam nie wiedział, z czego się to brało i trochę się tego bał. Powoli wyciągał zakrwawione ostrze z ciała kolejnego celu. Ile ich jeszcze zostało? Na oko z 7. Całkiem szybko mu to szło. Był prawdziwym artystą w tym fachu. Zabić może każdy głupi, ale zabić tak by przerazić innych i zszokować to już trzeba umieć. - To czerwono oki demon! - Krzyczał mężczyzna strzelając z pistoletu do napastnika, gdy jego towarzysze uciekali do magazynu by się schronić. Jednak nie był w stanie dobrze wycelować. Nie widział gdzie cel jest dokładnie strzelał tylko mając nadzieje, że trafi. To był jego ostatni błąd. Zabójca tylko poczekał aż zabraknie mu pocisków a gdy ten próbował zmienić magazynek pojawił się w jednej chwili przed celem zanim zdążył coś zrobić złapał go za kark i nabił na swoje ostrze na nadgarstku przebijając go na wylot. Jego oczy zwróciły się na magazyn. Myślą, że tam się ukryją? Głupia myśl on już wiedział jak tam wejść. Poza tym tam była płyta, którą miał zdobyć dla kontrahenta. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna się bardzo ucieszyła, gdy kobiecie się spodobała marynarka. To był dla niej zawsze największy sukces widzieć radość w oczach klienta. Pieniądze pomagały jej przetrwać. Jednak największą radość zawsze jej sprawiało, gdy klient był usatysfakcjonowany jej pracą. Na pytanie o cenę marynarki nie wiedziała, co powiedzieć. Po tym jak ta dziewczyna była dla niej tak miła i zaoferowała jej pomoc. Nikt nie był dla niej tak miły od czasu upadku Equestrii. Nagle uśmiechnęła się ciepło do kobiety. - Proszę weź ją w prezencie. Tak wiele chcesz dla mnie zrobić. Chociaż tak będę mogła się odwdzięczyć. Niech to będzie prezent na cześć naszej nowo nawiązanej przyjaźni - powiedziała radośnie Snow i przyjaźnie zamykając oczy. Thomas Carlson Mężczyzna powoli jechał z powrotem do laboratorium. Był to całkiem męczący dzień. Nie pamiętał, kiedy się tak ostatnio zmęczył. Jednak cieszył się, że spędził go wspólnie z dziećmi. Miał nadzieje, że dobrze będą wspominać ten wspólny dzień z nim. Teraz musieli jednak już wracać do laboratorium nim Elizabeth się wścieknie. Chyba dzieciaki też już były zmęczone tym dnie pełnym rozrywek. Zresztą po tych ilościach waty cukrowej i popcornu dziś już raczej głodne nie będą. Należało im się trochę rozrywki. Powoli zaczął dojeżdżać do laboratorium i parkować samochód.
  13. Golding Shield/Karol Patris Samochód powoli zaczął się zatrzymywać przed bramą a z domofonu odezwał się męski głos. - Hasło? - Codziennie zmienialiśmy hasło by ktoś mógł tu wjechać. Głównie hasło polegało na naszym dawnym życiu. Jeśli ktoś nie podał hasła nie mógł wjechać pod żadnym pozorem. Takie były zasady, które sam wymyśliłem. Nie ważne jak napięta by była sytuacja. - Nie mamy na to czasu - powiedział zgorączkowanym głosem kierowca. Tak jak kazałem sprawdzał go teraz. - Golding jest ciężko ranny. Potrzebuje pomocy medycznej wpuść nas szybko - dalej mówił zgorączkowanym tonem próbując wszystkiemu nadać realizmu. Przez krótką chwilę nikt nic nie powiedział, ale nagle głos ponownie się rozległ. - Jeśli nawet to prawda to musisz podać hasło. Golding samby tego chciał. Mów, więc szybko, bo tracimy każdą cenną chwilę, kiedy moglibyśmy mu pomóc Kierowca spojrzał na mnie a ja się lekko uśmiechnąłem i kiwnąłem głową, że ma powiedzieć hasło tak jak prosili. Kierowca również kiwnął mi na oznakę, że rozumie i znów zwrócił się do domofonu. - Niechaj słońce ma nas w opiece - Hasło prawidłowe możecie wjechać - nagle brama stanęła otworem a my zaczęliśmy powoli wjeżdżać. Gdy tylko znaleźliśmy się na terenie posiadłości nasz samochód został otoczony przez uzbrojonych w karabiny strażników. Co niektórzy mieli psy na smyczy. - Dobra wysiadać szybko! - Wrzeszczał jeden ze strażników. Wszyscy zaczęli zgodnie z poleceniem opuszczać samochód a psy węszyły czy nikt nic niema. - Dobra a gdzie Golding? - spytał zupełnie innym tonem. Gdy nagle opuściłem spokojnie samochód. - A gdzie mam być? - spytałem znużony rozprostowując mięśnie - Cholera Golding czy kiedyś ci się to znudzi? - pytał ze zrezygnowaniem strażnik. - Być może jak będę pewny, co do zabezpieczeń - stwierdziłem spokojnie kierując się do wnętrza budynku. Nawet na posesji było kilku wartowników, których włączaliśmy w nocy. W dzień nie było potrzeby ich uruchamiać. Pełno kamer, które obserwowały każde miejsce. No i oczywiście pełno psów. Mieliśmy świetnych treserów do tego zadania wybieraliśmy tych, którzy mieli dobry kontakt ze zwierzętami jeszcze, jako kucyki. - Czy inni już czekają? - spytałem strażnika, który szedł obok mnie. - Chyba tak poinformowaliśmy przywódców innych ras, że wracasz. Chyba też są chętni do rozmowy z tobą - To dobrze - powiedziałem dalej idąc. Musieliśmy sporo zaplanować. No i muszę ich chyba ostrzec, jeśli chodzi o Crystal, że wciąż nie cieszy się z ich obecności wśród nas. Crystal/Felicja Romanis Dziewczyna znów spojrzała na szachownicę. Jej abominacja znalazła się na miejscu. W sumie mogła chwilę popatrzeć na to przedstawienie. Śmierć ludzi ją zawsze cieszy. Gdyby tak o tym pomyśleć to, co się może stać przez tą chwilę, gdy popatrzy na popisy tej marionetki. Golding był daleko od Polski i wpływów tego miejsca. A wszelkie zagrożenia były tam. Jeszcze raz spojrzała na szachownicę. Nic nie wskazywało by przez tą chwilę mogło się stać coś, co zakłóci cały jej plan. Machnęła dłonią nad szachownicą a ta nagle zaczęła pokazywać tylko jeden rejon gdzie było 20 czarnych pionków i jeden w różnych barwach. Była ciekawa czy znów mu się powiedzie. Jeśli zginie płakać nie będzie. Jednego zagrożenia zawsze mniej. Niezależnie jak to się skończy ona wygra, czyli w sumie jak zawsze. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna siedział na kontenerze w cieniu obserwując swoje cele. Tak jak powiedział zleceniodawca było ich tu ze 20. Wcześniej się upewnił, że nikt mu nie będzie przeszkadzał przy zabawie. Świadków żadnych tu niema. No i upewnił się, co do policji. Był tu tylko on i jego cele. Teraz był ubrany zupełnie inaczej. Jego twarz zasłaniała metalowa maska. Tylko w okolicy oczu dochodziło czerwone światło. Całe jego ciało pokrywał pancerz a na nadgarstkach miał dwa pokaźne noże. Nagle zobaczył jeden z potencjalnych celów. Czas by nadać temu miejscu nieco chaosu. Czerwono oki demon tak go teraz określano. Stare przezwisko odeszło. Upewnił się, że nikt nie pomoże ofierze, gdy zacznie zabawę. Nagle sięgnął po grubą linę zakończoną ostrzem. Zamachnął się porządnie. Po czym rzucił w ofiarę. Ostrze bez problemu przebiło się przez ciało ofiary. Nie było krzyku. Nic, co by wskazywało, że właśnie nadeszła śmierć. Zgon był natychmiastowy. Po ziemi zaczęła rozlewać się czerwona posoka. Mężczyzna zaczął ciągnąć linę ku sobie z ciałem nabitym na nią. Zostało jeszcze 19 pomyślał zadowolony. Zupełnie jak na rybach, na które tatko mnie nigdy nie zabrał pomyślał wciągając mężczyznę do góry. Trafiła mi się całkiem duża sztuka. Chyba sporo za nią dostanę. Pomyślał zadowolony. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna wciąż nie była pewna czy powinna się w to wszystko mieszać. Do tej pory jakoś jej się układało. Jednak czy może tak dłużej? Każdy dzień w strachu, że ktoś odkryje, kim była dawniej. Niema już rodziny i przyjaciół. Nikogo, kto mógłby jej pomóc. Została sama czy powinna odrzucać pomoc? Może, chociaż spróbować porozmawiać z panią premier. Nie zmuszą jej tam chyba do rejestracji? Jeśli dostanie pomoc i będzie mogła pracować spokojnie to chyba będzie warto. Gdy dziewczyna spytała o przymierzenie marynarki Snow nagle oprzytomniała i zaczęła prowadzić kobietę do przymierzalni. Była całkiem duża. Było tam lustro i czerwona zasłonka, która miała dostarczać prywatności klientom. - Tu może ją pani przymierzyć - odparła radosnym tonem dając kobiecie marynarkę do rąk. - Zaufam pani i pójdę z panią być może to naprawdę pozwoli mi poprawić moje obecne życie, które już nie jest tak łatwe jak dawniej - na pytanie o imię rozejrzała się nerwowo czy nikt ich nie podsłuchuje. Gdy była pewna złapała powietrze i znów przemówiła. - Dawniej nazywano mnie Snow Night. Obecnie wszyscy znają mnie, jako Ewelinę Szymańską - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Radośnie mrużąc oczy.
  14. Golding Shield/Karol Patris Jechaliśmy dalej po dość nieprzyjemnym terenie. Wokół były tylko drzewa a na dodatek droga była bardzo nierówna. Czułem jak lekko podskakiwałem na swoim miejscu. Jednak już zdążyłem się przyzwyczaić. Przeżywałem o wiele bardziej spartańskie warunki w moim dawnym życiu. Jednak cieszyło mnie, że teren był tak trudny do pokonania. Z powietrza ciężko było coś dostrzec przez gęsty gąszcz drzew a wjechanie zwykłym samochodem mogło się skończyć rozwaleniem całej osi. Na kilku drzewach były odpowiednio zakamuflowane kamery. Nasz monitoring działał całodobowo. Nie mogliśmy sobie pozwolić na zaskoczenie. W innych miejscach byli ukryci wartownicy. Całkiem przydatne urządzenia do obrony. Wieże, na których umieszczaliśmy karabiny o dużej sile ognia. Reagowały na ruch. Jedyne, czego potrzebowały to zapasu amunicji i przeglądu, co jakiś czas. Były bardzo skuteczne, jako obrona. Na szlaku, który obecnie pokonywaliśmy byli chwilowo wyłączone. Wiedzieli, że się zbliżamy i nie chcieli nas przypadkowo ostrzelać. Jednak zabezpieczyliśmy się również w skuteczną obronę przeciwlotniczą. Daleki krewny naszych wartowników czekał w gotowości z pociskami przeciwlotniczym. Wystarczy by ktoś spróbował ataku a szybko by tego pożałował. - Przetestujcie ich - powiedziałem znużonym głosem wciąż patrząc przed siebie i czekając na koniec podróży. - Znowu? - powiedział jeden z głosów w samochodzie. - Muszę być pewny, co do naszych zabezpieczeń jak i ludzi, których wyznaczam do pilnowania - powiedziałem twardo. - Jak sobie życzysz Golding - powiedział spokojnie mężczyzna jadąc dalej. Byliśmy już blisko celu. Cel naszej podróży był już niemal widoczny. Był to ogromny budynek. Wyglądał niczym willa. I tak miało być. Miał nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Cały był otoczony wielkim płotem, którego nie można było przeskoczyć czy się na niego wspiąć. Był też za ciasny by się przecisnąć. Poza tym na jego szczycie był drut kolczasty i cały płot był pod napięciem. Jedyne wejście prowadziło przez bramę, której pilnowali uzbrojeni strażnicy. Każdy, kto chciał wejść musiał przejść ich kontrolę. Z okolicy już było słychać szczekanie psów, które dawały sygnał, że ktoś się zbliża. Crystal/Felicja Romanis Kobieta z powrotem usiadła przy biurku. Była już trochę zmęczona używaniem mocy szachownicy. Co ją niezmiernie irytowało. W obecnej formie miała zbyt wiele ograniczeń. A najgorszym z nich jest czas. Gdy była kucykiem nie zwracała na niego uwagi, bo wiedziała jak walczyć z jego wpływem. Obecnie nie miała tej możliwości. Musiała działać szybko. Obecnie nie jest w stanie namierzyć dokładnego położenia figur, które zagrażają zarówno jej jak i planom, które knuje. Gdy jednak odzyska dawną postać będzie miała dość mocy by odnaleźć wszystkich. Nikt się przed nią nie ukryje. Gdy pozbędzie się wszystkich zagrożeń. Przyjdzie czas na wszelkie abominacje. Tylko kucyki są jedynym prawdziwym gatunkiem. Wszyscy inni to błędy natury, które ona naprawi. Próba ponyfikacji tych stworzeń to herezja. Na początku miała nieco inne plany. Jednak jakby nie próbowała nie była w stanie przekonać Goldinga do swej wizji idealnego świata. Wielka szkoda zmarnować taki potencjał, jaki on posiadał. Cóż, gdy tylko on odzyska dawną postać będzie musiała działać. Jednak teraz musi trzymać go z daleka od Polski. Jeszcze przyjdzie czas, gdy zajmie się wszystkimi problemami tego miejsca. Władza się należy tylko jej. Bo tylko ona miała odpowiednią wizje. Poprzednie władczynie Equestrii były słabe i żałosne. Ukradkiem spoglądała na szachownicę. Obserwując wszystkie ważne dla niej figury. Zarówno te, które niosły sobą zagrożenie jak i te, które były ważne dla jej planów. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna powoli poruszał się slumsami najpewniej nikt by tu nie puścił psa patrząc na te okolice. Ukrywał charakterystyczne czerwone oko za soczewką. Wolał nie wzbudzać podejrzeń. Teraz ubrany był w długi płaszcz i kapelusz. Oba elementy stroju dobrze ukrywały jego twarz. Nigdy nie lubił Chin. Ale skoro jego tajemniczy zleceniodawca opłacał mu willę i dawał nie małe wynagrodzenie to, czemu się nie przemóc? Miał już nigdy nie zabijać i nie chciał tego robić. Jednak ta zasada obowiązywała w Equestrii. Obecnie jej już niema. Więc jego obietnica go nie wiąże. Na Ziemi umiał robić tylko to. A skoro ludzie odebrali mu jego nowe piękne życie to szybko zaczną tego żałować. Czasem miał wrażenie jakby w jego głowie była druga osoba, która podsuwała mu dziwne pomysły. Czy to były skutki chaosu, który uratował mu kiedyś życie? Tego nie wiedział. Jednak bał się, że kiedyś to coś go zdominuje. Musiał znaleźć sposób by zachować kontrolę. Powoli dotarł na miejsce, którego szukał. Upewnił się, że nikt go nie obserwuje, po czym wyjął z walącego się filaru 1 kamień, za którym była skrytka. Na miejscu znalazł tylko kartkę. Na której treść się uśmiechnął. Dziś czekała go robota, więc trzeba było się przygotować. Sprawa nie wyglądała skomplikowanie.
  15. Golding Shield/Karol Patris Powoli pokonywaliśmy kolejne miejsca. Nic nie mówiłem siedząc z tyłu i mając zamknięte oczy. Sprawiałem wrażenie śpiącego, lecz były to tylko pozory. Cały czas pozostawałem czujny. Zawsze tak było. Nie mogłem sobie pozwolić na brak czujności. Dochodziły do moich uszu rozmowy innych w samochodzie. - Mówię wam, gdy odzyskam dawną postać wrócę na farmę. Tam miałem świetne życie i żadnych zmartwień, gdy pracowałem w polu. A wiecie, co jest jeszcze lepsze? - spytał a wszystkie oczy zwróciły się ku niemu za wyjątkiem moich, które cały czas pozostawały zamknięte. - Crowned obiecała, że zamieszka ze mną. Czekam tylko aż wrócą nasze prawdziwe postacie wtedy na pewno poproszę ją o kopytko. Tylko nie wiem, kto nam udzieli teraz ślubu... - Ty to masz problemy - stwierdził inny głos. - Jestem pewny, że problemy ślubów szybko rozwiążemy. Najpierw jednak musimy odzyskać nasze życia i znaleźć nowy dom - Tak to prawda. Jednak możemy już planować, co będziemy tam robić - powiedział rozmarzonym głosem i nagle jego wzrok zwrócił się na mnie. - Golding a ty, co będziesz robił w nowym domu? Odtworzysz dawną gwardię? - Nagle wszystkie oczy w samochodzie skupiły się na mnie poza kierowcą, który patrzył na drogę. - Nie. W gwardii niema już dla mnie miejsca - powiedziałem nie otwierając oczu. Jednak czułem ich spojrzenia na sobie. - Chyba w końcu odpocznę i podążę drogą mych przodków. Wydaje mi się, że moja obecna przygoda z wami jest moją ostatnią - powiedziałem znużonym głosem. - Nawet tak nie mów Golding - powiedział z lekkim zdenerwowaniem. - Jesteś jeszcze w pełni sił. Młody i silny. Musisz nas poprowadzić, gdy w końcu znajdziemy nowy dom - mówił dalej chcąc w ten sposób zmienić mój tok myślenia. - Dla oczu być może - powiedziałem dalej nie otwierając oczu. - Jednak wewnątrz czuje się rozerwany na kawałki i porozrzucany w różnych miejscach - stwierdziłem i nagle otworzyłem oczy. - Nie będę z wami wiecznie. Sami musicie się nauczyć o siebie zadbać. Jeśli powierzycie mi swoje życie to będzie popełnienie dawnych błędów. Powierzyliście życie księżniczką wierząc w ich mądrość i widzicie jak się to dla nas skończyło? - Nagle w samochodzie zapanowała cisza a na twarzach wszystkich pojawiło się zmartwienie. Jednak w pewnym momencie jeden z nich przerwał ciszę chcąc zmienić temat. - Golding, co jest między tobą a Crystal? - spytał z zaciekawieniem i nagle wszystkie oczy skupiły się na mnie. Sam je otworzyłem słysząc pytanie. - A co ma być? - spytałem niechętnie. - No wiesz ona tylko z tobą niemal zawsze rozmawia. Tylko ciebie wpuszcza do swojego gabinetu... - Chyba macie za mało zajęć, że zaczynacie się interesować moim życiem towarzyskim. Zawsze można to zmienić - powiedziałem nagle przerywając ten wykład. - Nic między nami niema. Był kiedyś dla mnie ktoś bardzo ważny. Jako jedyna potrafiła na mnie wpłynąć czy przywrócić mi zdrowy rozsądek, gdy mi go brakowało. Jako jedyna widziała zagrożenie w ludziach i podzielała moje zdanie, co do zagrożenia z ich strony. Myślałem, że wspólnie zdołamy to zatrzymać, ale... - Ale co? - spytali wszyscy zaciekawieni patrząc na mnie. - Myślę, że to opowieść, na kiedy indziej. Teraz skupmy się na podróży wjeżdżamy już na nasze tereny - taka była prawda wjeżdżaliśmy na nasze prywatne tereny. Cała okolica należała do naszej firmy farmaceutycznej i była własnością prywatną. Intruzi nie mieli prawa się tu kręcić. Mieliśmy zgodę by usuwać ich jak nam się tylko podoba. W końcu wszyscy myśleli, że w okolicy są trzymane niebezpieczne wirusy. A co by się stało jakby jakiś idiota się do nich zbliżył? Kiedyś ktoś próbował tu wejść więcej tego błędu nie powtórzył, gdy wylądował w szpitalu z postrzeloną nogą. Cieszyłem się przy okazji, że skończyliśmy ten temat. Wciąż czułem się winny śmierci Lust. Obiecałem ją chronić a zawiodłem. To ona powinna żyć a nie ja. Do tej pory nie wiem jak to przeżyłem. Cała seria z karabinu a ja żyje. Jeśli można to nazwać życiem. Nie wiem czy kiedykolwiek sobie wybaczę. Crystal/Felicja Romanis Crystal dalej obserwowała szachownicę w milczeniu, gdy ta nagle zapulsowała. Była w szoku widząc to. Kolejna nieznana jej figura się pojawiła. Nie była ani czarna ani biała. Jednak wiedziała, że stanowi dla niej niebezpieczeństwo i to tak realne, że niemal mogła to wyczuć. Zacisnęła wściekle zęby i zaczęła uderzać pięścią w szachownicę. - To nie możliwe! - Wrzeszczała wściekle a pomimo uderzeń figury nie zmieniały swojej pozycji. Musiała coś sprawdzić. Powoli sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej dziwną figurę większą od pozostałych. Była cała żółta i nie przypominała typowej figury otaczały jej górę ostre kolce. Powoli położyła figurę na szachownicy a ta ku jej przerażeniu w jednym momencie odskoczyła i potoczyła się pod ścianę. Patrzyła to na figurę to na szachownicę i zaczęła zagryzać palca w skupieniu. Jak mogło do tego dojść? Po śmierci Celestii i zaginięciu innych księżniczek była to idealna okazja, aby ona objęła władzę. Więc dlaczego jej szachownica pokazuje tyle nieznanych zagrożeń? Największe zagrożenia są w Polsce. Dlaczego właśnie tam? Czemu tak mało znaczące miejsce może przyciągać tyle sił? Wiedziała, co musi zrobić. Obecnie jest zbyt słaba by móc walczyć z tymi bytami. Musi odzyskać swą dawną postać by móc pozbyć się tych zagrożeń raz na zawsze. Jednak by cały plan się powiódł nie może sobie pozwolić na utratę Goldinga. Był zbyt ważny w jej planach. Na dodatek w całej ich organizacji to najbardziej za nim wszyscy idą. Podmieńce, zebry czy gryfy mogły zniknąć z bazy, ale na stratę dawnych kucyków nie mogła sobie pozwolić. Golding musi zginąć w odpowiednim momencie by jej plan się powiódł. Na początek musi go trzymać jak najdalej od figur bliskich jego sercu. Najlepiej jak najdalej od całej Polski. Nagle zauważyła jak szachownica pokazała kolejne miejsce całkiem niedaleko. Było tam coś, co mogło jej być przydatne w przyszłości. Chroniło je tylko kilka czarnych pionków ze 20 na oko. Goldinga nie mogła wysłać. Zadawał za dużo pytań i znów by nikogo nie zabił. Zresztą teraz musi go mieć na oku. Tak to zadanie w sam raz dla pana Rasona. Powoli podeszła do biurka, na którym miała laptopa i zaczęła na nim pisać dwa komunikaty. Sygnał był odpowiednio zabezpieczony, więc nie bała się, że ktoś przechwyci wiadomości. Nie było takiej możliwości. "Wiadomość o największym priorytecie. Nakazuje całodobowe obserwowanie Golding Shielda. Chce znać każdy jego krok. Macie być ze mną w stałym kontakcie. Gdy powiem, że ten, kto się do niego zbliża ma zginąć. To tak ma się stać. Niezależnie, kto by to nie był" "Druga wiadomość o mniejszym priorytecie. Powiadom czerwono okiego, że ma zdobyć dla mnie pewną płytę. Jego cel znajduje się w magazynie portowym. Nie dbam, co zrobi ze strażnikami. Przekaż mu wiadomości, że będzie ich około dwudziestu i byli po części odpowiedzialni za upadek Equestrii." Nagle nadeszła odpowiedź niemal w ułamku sekundy. "Jak sobie życzysz pani." Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Szach i mat tylko to sobie teraz pomyślała. Wszystko powinno pójść gładko. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna była w szoku reakcją kobiety. Zwłaszcza, gdy ta ją przytuliła. Nikt nie był dla niej tak miały od czasu, gdy została człowiekiem. Na dodatek chciała jej pomóc. Chciała by pomagała przy kreacjach samej pani premier. Kiedyś w Crystal Empire kilka razy dawała swoje projekty do pałacu, ale myślała, że to odległa przeszłość. A teraz ktoś chce jej dać szanse, chociaż wcale jej nie zna. Czy ta kobieta też była kiedyś kucykiem? Snow powoli przetarła oczy chustką i bez słowa skierowała się w głąb sklepu gdzie wyciągnęła elegancką delikatnie zieloną marynarkę. - Myślę, że w tym będą brali panią zarówno poważnie jak i będzie się mogła pokazać od tej delikatniejszej strony - powiedziała dając kobiecie strój. Uznała, że ten odcień zieleni będzie tu najlepiej ją wyrażał. Nie był bardzo ciemny, ale i nie jakoś bardzo jasny by można było się śmiać. Miał w sobie łączyć obie rzeczy, które kobieta tak bardzo chciała. - Mam nadzieje, że będzie pasowała - powiedziała z uśmiechem. - Dziękuje pani za propozycje. Bardzo chętnie poznam panią premier. Ale musi pani zrozumieć, że nie mogę się zarejestrować. Nie jestem wrogiem ludzi. Wiem, że rząd nie ścigałby mnie za to, że mój kuzyn był gwardzistą. Jednak nie wszyscy ludzie by na to patrzyli przychylnie. Jestem pewna, że część z nich by się chciała na mnie wyżyć za to, co się działo podczas wojny. Ale mogę panią zapewnić, że choć Golding był gwardzistą i w oczach ludzi zawsze będzie wrogiem. To nie był złym kucykiem. Gdyby go pani poznała sama by pani to przyznała - powiedziała spokojnie. Smutek z jej twarzy powoli zanikał. Kobieta wydawała się całkiem godna zaufania. Nie wyglądało by chciała ją oszukać. Zresztą, po co by miała to robić? Thomas Carlson Mężczyzna pokręcił głową. Eh ta Elizabeth. Mogłaby, chociaż darować dzieciakom to przesiadywanie w laboratorium. Jak tam zaczynam o tym myśleć to jestem ciekawy jak ona żyła bez tego w Equestrii. Uśmiechnął się lekko do dzieciaków. - Każdy ma swoje zdanie, jakie miejsce jest najlepsze. Mamie się może tu podobać, co nie znaczy, że i wszystkim Anne. Zresztą sami niedługo ocenicie gdzie się lepiej bawicie - powiedział z delikatnym uśmiechem łapiąc oboje za dłonie i prowadząc do samochodu. Zabawa w lunaparku na pewno wyjdzie na dobre dzieciom i Elizabeth, która będzie mogła się skupić na pracy tak jak lubi. Gdy dotarli do samochodu powoli otworzył drzwi. - No to siadajcie z tyłu i zapnijcie pasy wtedy ruszymy - powiedział zadowolony.
  16. Golding Shield/Karol Patris Stanąłem jeszcze pod gabinetem Crystal kręcąc lekko głową patrząc na zamknięte drzwi. Co jest z tą kobietą? Pomyślałem. Najwyraźniej moją reakcje zauważyła dziewczyna za biurkiem, która siedziała koło gabinetu Crystal. - Znów cię zdenerwowała? - spytała z wyraźną troską. Na co znów pokręciłem głową i tylko wzruszyłem ramionami. - Nic, o czym warto mówić - powiedziałem od niechcenia kierując się do windy. Będąc w środku wyjąłem telefon komórkowy z kieszeni. Całkiem przydatne urządzenie. Jednak nie mogło się równać z naszą magią. Tym razem posłużył mi za zegarek. Najwyraźniej nadszedł koniec mojej zmiany. Nie wiedziałem czy bardziej mnie to cieszyło czy dołowało. W końcu dojechałem na parter gdzie już była nowa zmiana. Sam poszedłem do szatni by się przebrać. Strasznie było to męczące. W Equestrii nosiłem zwykle tylko zbroje a tak rzadko coś wkładałem. A teraz gdybym wyszedł nago na ulicę wzięto by mnie za chorego psychicznie zboczeńca. Jak zwykle ubrałem się w zwykłe jeansy, czarną skórzaną kurtkę i czarną bluzę. Gdy skończyłem zacząłem się kierować do innych, którzy stali koło naszego wozu terenowego. Był duży i mieliśmy w nim również coś gdyby ktoś nas nagle zaatakował. Nagle jeden z mężczyzn podszedł do mnie. - Crystal nie męczyła cię dzisiaj? - spytał zaciekawiony. - Na to wychodzi - burknąłem pod nosem. - Więc może pójdziesz z nami dziś w końcu do naszego baru w bazie a nie tylko będziesz siedział z tym ptaszyskiem w swoim pokoju. Co ty na to Golding? Wiem, że gwardziści lubili wypić trochę cydru po służbie - przekręciłem tylko oczami na jego prośbę. Nie miałem na to ochoty chciałem tylko dziś zostać sam na sam ze swoimi myślami nic więcej. - Innym razem - powiedziałem od niechcenia. - A teraz jedźmy do bazy - stwierdziłem i wsiadłem do samochodu na tylnym miejscu. Umiałem prowadzić, ale nie bardzo lubiłem to robić. Inni poszli w ślad za mną i wkrótce budynek opuściło 5 takich samochodów. Crystal/Felicja Romanis Kobieta siedziała wpatrzona w szachownicę nie mogąc zrozumieć jak do tego doszło. Gdy jeszcze wczoraj na nią patrzyła wszystko wyglądało dobrze. A teraz? Co to w ogóle miało znaczyć. Nie miała problemu by dowiedzieć się, kto jest z Equestrii a kto nie. Czarna figura wskazywała człowieka. Biała kogoś, kto pochodzi z Equestrii. Im figura wyższa tym była ważniejsza dla samej Crystal. Teraz wpatrywała się w białego króla, który miał na sobie kilka czerwonych plam nie trudno było się domyślić, że oznaczała Goldinga. Od figury króla leciały dwie czerwone linie ku innym figurą. Które były bardzo daleko od niego. Nie trudno jej było zgadnąć, co to oznaczało. Ktoś bliski sercu Goldinga wciąż żył. Ale on o tym najwyraźniej nie wiedział. Były to 2 rodzaje różnej miłości. Nie było to nic dobrego. Golding był zbyt ważny w jej planach by mogła go tak po prostu stracić. Gdy jest zrozpaczony łatwiej go kontrolować. Jeśli spotka te dwie osoby może zacząć się wyłamywać. A na to nie mogła sobie pozwolić. To by było za duże zamieszanie w jej planach. - Pokaż mi mapę - powiedziała twardo a szachownica nagle się zmieniła w wielką mapę, na co się trochę uspokoiła. Dwie osoby ważne dla Goldinga były w Polsce. A on był w Chinach. Szanse, że się z nimi spotka są niemal zerowe. A ona dopilnuje by tak zostało. Jednak lepiej nie poddawać się ślepemu szczęściu. Trzeba znaleźć te 2 osoby i zabić je szybciej. Jednak to będzie dosyć trudne... Nagle ponownie zmrużyła oczy. Gdyby tylko była w pełni mocy. Niestety po przemianie w człowieka została jej tylko szachownica, która na zawsze będzie częścią niej dopóki żyje. Miała coś jeszcze pomyślała, gdy włożyła dłoń za sweter i wyjęła zza niego czerwony jakby skrzywiony kamień. Bardzo się natrudziła by go znaleźć w Crystal Empire. Jednak nie zdążyła go wykorzystać, bo gdy go znalazła zmieniła się w tą żałosną słabą postać. Teraz musiała czekać by odzyskać pełnie mocy. Znów spojrzała na szachownicę kolejne rzeczy martwiły ją coraz bardziej. Zagrożenie, jakie pokazywała szachownica. Mogła dostrzec, że zagrożenie dla niej jest niemal z każdej strony. Ale niby jak? Coś tak słabego i żałosnego jak człowiek nie może jej zabić, gdy nagle jej oczy zwróciły się na figurę, której szachownica nie mogła określić. Wiedziała, co to znaczy. Był tu ktoś potężny może jeszcze potężniejszy od niej. Abominacja. Najwyraźniej to coś było daleko od niej i nic o niej nie wiedziało. To dawało pewną przewagę Crystal. Musi znaleźć to coś i zniszczyć nim stanie się zbyt groźne. W Equestrii tylko kilka bytów opierało się szachownicy. Equestrii niema a jest jakieś zagrożenie w tym świecie i nie jest to człowiek ani nic, z czym wcześniej się spotkała. A może widziała coś podobnego wcześniej? Jej oczy zaczęły szukać innej figury, gdy w końcu się zatrzymała. Jest tutaj kolejna abominacja. Wskazała palcem figurę, która był trochę przezroczysta, czarna i czerwona. Jednak ta abominacja pracowała dla niej. Szachownica nie wskazywała by ta dwójka miała ze sobą jakieś relacje, więc najpewniej się nie znają. Ale wydaje się, że źródło ich mocy ma pewien związek. A jeśli o tym mowa to chyba czas by dać nowe zadanie panu Rasonowi... Snow Night/Ewelina Szymańska Gdy kobieta wspomniała, że pracuje pomagając dawnym kucykom. Snow lekko przełknęła ślinkę. Czy ta kobieta znała już prawdę o jej przeszłości? Głupie pytanie na pewno już się czegoś domyślała. Dziewczyna nie wstydziła się tego skąd pochodzi. Jednak bała się, dlatego nie mówiła, kim tak naprawdę jest. - Czyli już się pani domyśla? - powiedziała załamana i nagle opuściła głowę a na podłodze zaczęły pojawiać się niewielkie krople łez. - Proszę - mówiła łkając dalej. - Ja nie zrobiłam nikomu nic złego. Ten sklep to wszystko, co mam. Utraciłam wszystko. Błagam niech pani nie mówi, że byłam kucykiem. Nie mam już nic. Straciłam wszystko. Nawet nie mam już rodziny. Mój kuzyn, który był mi niczym brat umarł broniąc Equestrii. Nie był złym kucykiem. Robił to tylko po to by chronić innych. Nie wstydzę się go. Jestem z niego dumna. Jednak nie jestem tak odważna jak on. Jeśli ktoś się dowie, że jestem spokrewniona z kimś z gwardii moje życie dobiegnie końca. Stracę wszystko. Proszę zrobię, co pani zechce tylko niech nic pani nikomu nie mówi - mówiła załamana z głębokim żalem. Bała się. Wiedziała, że jeśli coś się wyda to wszystko się dla niej skończy. Patrzyła teraz na kobietę ze łzami w oczach. Thomas Carlson Mężczyzna pokręcił głową na reakcje Elizabeth. Miał tylko nadzieje, że nie mówiła poważnie, jeśli chodzi o te zazdrość. Czasem się zastanawiał na temat swojego gustu, co do kobiet. Zresztą dzieciaki nie powinny cały dzień latać po laboratorium. Może o tym też powinien pogadać z Elizabeth jak wrócą? Można by je przecież zapisać do jakiegoś przedszkola gdzie bawiłyby się z rówieśnikami. Thomas zdjął kapelusz i założył go Alexandrowi na głowę, po czym się schylił i lekko uśmiechnął do swoich dzieci. - Mama dała nam trochę czasu, który powinniśmy wykorzystać jak najlepiej. Więc co chcecie robić? Spacer, lunapark wybierajcie, co chcecie. Na rodeo jesteście chyba jeszcze za mali, ale kiedyś was na pewno zabiorę na pokazy - powiedział z uśmiechem.
  17. Golding Shield/Karol Patris Wnętrze gabinetu Crystal nigdy się nie zmieniało. Jak zawsze na środku pokoju stało biurko a na nim telefon i laptop. W rogu stała szachownica, która była tu, od kiedy pamiętam. Co ciekawe nigdy nie widziałem by ta grała z kimś w szachy. Raz jej nawet zaproponowałem wspólną grę, bo całkiem lubię szachy. Jednak ta mi odmówiła mówiąc, że nie jestem gotowy by z nią zagrać. za biurkiem stało wielkie okno. Nie sądziłem by było ze szkła. Crystal miała za dużą obsesje na punkcie swojego bezpieczeństwa. Więc na pewno je odpowiednio zabezpieczyła. Stała odwrócona do mnie plecami wpatrzona w okno. Ubrana była w zielony sweter, jeansy i zwykłe buty. Nic nie mówiąc usiadłem na wolnym miejscu przed biurkiem nawet nie czekając na jej pozwolenie, które mówiąc szczerze nie wiele mnie obchodziło. Nie była moim szefem. Tylko udawanym nic więcej. Nagle obróciła się w moim kierunku i lekko zmarszczyła brwi. - Cieszę się, że w końcu dotarłeś Golding - powiedziała spokojnie idąc na miejsce przede mną. - Przyjemność po mojej stronie - powiedziałem bez entuzjazmu. - Dobra skoro formalności mamy za sobą. Może powiesz mi, czego chcesz? - powiedziałem niezwykle poważnie. - Chciałam ci tylko pogratulować twojej wczorajszej akcji. Znów przysłużyłeś się naszej sprawie - powiedziała kładąc dłonie pod brodą. - Oh, jakie to urocze - powiedziałem z udawaną radością. - A tak naprawdę? - powiedziałem wyrzucając kawę na ławę. Nagle ta rzuciła gazetę gdzie treść artykułu była następująca. "Ukradziono niezwykle ważne dokumenty. Nikomu na szczęście nie stała się krzywda. Strażnicy zostali uśpieni jednak nikogo nie zabito. Jak na razie sprawców nie znaleziono" - Dlaczego wciąż się powstrzymujesz? Czy myślisz, że oni by na twoim miejscu zrobili to samo? Odpowiem za ciebie. Nie. Oni by nawet nie pozwolili by ci się wysłowić. Obcięli by ci głowę i pokazywali tłumom za to, że byłeś gwardzistą. Nie byłoby sądu niczego. Po prostu by cię zabili od tak. To oni ci wszystko odebrali. Czemu nie pozwolisz się temu uwolnić? - pytała wpatrując się na mnie. - Masz racje. Będę ich zabijał przelewał ich krew aż będzie się lała chodnikami. To na pewno mi zwróci wszystkich, których utraciłem i sprawi, że nadal będę kucykiem. W końcu, czym będę się różnił wtedy od nich? - powiedziałem wściekle. - Ich śmierć nic mi nie zwróci a zabierze jeszcze więcej - powiedziałem chcąc skończyć ten temat. Na co ta tylko pokręciła głową. - Głupio patrzysz na świat Golding kiedyś to zrozumiesz. Więc może pomówimy o tych stworzeniach, które trzymasz w naszej bazie? Myślisz, że jak stworzymy nową Equestrie okażą ci wdzięczność? Nie. Oni tego nie potrafią. Zabiją cię przy pierwszej okazji... - Skończ! - wrzasnąłem wściekle nie dając jej dokończyć. - Nic o nich nie wiesz. Oni są ofiarami większymi niż my. To my sprowadziliśmy ludzi nie oni. To my im odebraliśmy ich spokojne życie. Mają jeszcze większe prawo by je odzyskać niż my! Rozumiesz?! - powiedziałem wściekle patrząc na nią. Ta znów pokręciła głową i rzuciła jakiś folder na biurko. - Co to? - spytałem zaciekawiony. - Twoje ostatnie badania psychologiczne. Twoja depresja się rozrasta. Wciąż wkładasz przed nami maskę nie chcąc powiedzieć, co cię dręczy. Może gdybyś podzielił się z kimś twoim problemami byłoby ci lepiej. Martwimy się o ciebie. Nie chcemy byś zrobił sobie coś głupiego - powiedziała poważnie na mnie patrząc. - Martwisz się o mnie? A to ciekawe... - powiedziałem z udawanym zaciekawieniem, gdy nagle moje oczy zwróciły się na szachownicę. - Ciekawe ułożenie figur. Na czym to ma polegać? - spytałem bardziej by chcąc skończyć ten temat. - Nie rozumiem, o czym mówisz - powiedziała zdziwiona wstając od biurka i kierując się do szachownicy. Nagle szeroko otworzyła oczy. Nie rozumiejąc jak mogło do tego dojść. - Golding nasza rozmowa na razie dobiegła końca. Możesz wyjść - powiedziała tonem, w którym ciężko było jej odmówić. Tylko wzruszyłem ramionami i zacząłem iść ku wyjściu. To nie była moja sprawa a i tak miałem już dość tej rozmowy z nią. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna nagle znów podniosła wzrok i promiennie się uśmiechnęła na słowa kobiety. Bardzo się ucieszyła, że trafiła jej się tak miła klientka. Ostatnio było to sporą rzadkością. Ludzi, którzy tu przychodzili zwykle nie interesowało jej zdanie, jeśli chodzi o modę. Sami wybierali, co im się podobało. Nagle powoli podeszła do kobiety. - Strój to coś więcej niż to, co wkładamy na siebie. Ma nas wyrażać w każdej sytuacji. Jeśli mam dobrać pani coś odpowiedniego niech mi pani powie, co chce pani by ten strój wyrażał, gdy będzie go pani nosić? Jaki kolor pani lubi? - Pytała z prawdziwym zaciekawienie, które na pewno nie było udawane. Widać było, że naprawdę to było jej pasją a jej celem było by każdy był zadowolony z jej pracy. Miała nadzieje, że zdoła sprostać wymaganiom klientki i obie będą szczęśliwe, gdy w końcu dobiorą odpowiednią garderobę. Thomas Carlson - Tak mi też ciebie miło widzieć Elizabeth - powiedział z lekkim uśmiechem, gdy nagle wbiegły dzieciaki, które się do niego przytuliły a ten zaczął je czochrać po głowach i znów spojrzał na Elizabeth. - Daj spokój nie musisz być ciągle taka poważna. Nie poradzicie sobie dziś beze mnie? Ja bym mógł zabrać dzieciaki na jakąś wycieczkę lub do lunaparku. Wtedy ty byś mogła skupić się na pracy a one by miały, radochę. W końcu nie możemy zabierać im dzieciństwa - powiedział dalej je czochrając po głowach i patrząc na Elizabeth z uśmiechem. Miał nadzieje, że ta jednak ustąpi i się na to zgodzi.
  18. Golding Shield/Karol Patris Powoli opuściłem pokój, w którym przebywałem wcześniej z dwójką moich podwładnych. Pomieszczenie znajdowało się na parterze jednak było monitorowane jak wszystko wokół. Gdy wyszedłem od razu w oczy rzuciły mi się białe wykafelkowane podłogi jak i starannie pomalowane ściany. Wszystko było w białej barwie i wyglądało dość nowocześnie. Niemal w całym budynku były kamery, które obserwowały każdy ruch. Przed wejściem do budynku trzeba było przejść przez bramkę, która miała kontrolować czy ktoś nie wniósł czegoś niebezpiecznego. Nie powiem ułatwiało nam to czasem zadanie. W całym budynku było pełno ludzi. Ochroniarzy jak i zwykłych pracowników. Jednak tylko nieprawne oko mogło wziąć ich za ludzi. Były to same dawne kuce. Crystal nie chciała w swojej firmie żadnych innych mieszkańców, Equestrii i tak ledwo ją zdołałem przekonać by mogli być z nami w bazie i pomagać w naszym zadaniu. W końcu i oni wiele stracili. Nie docenianie naszej ochrony również należało do głupoty. Co prawda wyglądali jak zwykli ochroniarze, ale w rzeczywistości odbyli morderczy trening ze mną. Dostali taki sam trening, jaki ja dostawałem będąc w gwardii Equestrii. Gdy powoli kroczyłem w stronę windy mijałem innych pracowników. Każdy z nich się do mnie przyjacielsko uśmiechał lub okazywał mi szacunek. Co prawda nie musieliśmy tu pracować. Jednak bez pieniędzy nie osiągniemy naszego celu. A jako że byliśmy wszyscy dawnymi kucykami to dobrze nam się tu pracowało ze sobą. No może prawie wszystkim. Nawet wśród dawnych mieszkańców Equestrii czułem się obco. Wiedziałem, że straciłem coś, czego już nigdy nie odzyskam. Czasami różne myśli kłębiły się w mojej głowie. Jednak musiałem je na razie odrzucać. Tak rozmyślałem siedząc w windzie, która właśnie dojechała na ostatnie piętro wieżowca gdzie było biuro Crystal. Przed wejściem siedziała młoda dziewczyna za biurkiem patrzyła w komputer. Na oko miała z 19 lat i to by się zgadzało. Znalazłem ją bez celu samotną, gdy miała 18 lat. Teraz znalazła dom i cel wśród nas. Na mój widok się szczerze uśmiechnęła. - Witaj Golding - powiedziała z powagą. - Crystal już na ciebie czeka za drzwiami - kiwnąłem tylko w milczeniu głową i ruszyłem ku wielkim drewnianym drzwiom, które pchnąłem by wejść do wnętrza jej gabinetu. Snow Night/Ewelina Szymańska - Cóż w pewnym sensie - odpowiedziała dość niepewnie na pytanie kobiety jakby dalej się czegoś obawiała. - Dawniej zamawiałam stroje od znanych projektantów jednak ostatnio moja sytuacja się trochę zmieniła. Więc sama zajęłam się tworzeniem strojów, które mam nadzieje trafią do gustu każdego - powiedziała wbijając wzrok w ziemię. Do czasu, gdy kobieta nie wspomniała o tym, że szuka marynarki. Nagle dziewczyna podniosła głowę a w jej oczach pojawiła się jakaś iskra radości. Jakby właśnie dostała prezent, na który od tak dawna czekała. - Marynarki? Wnioskuje, więc że wybiera się pani na bardzo ważne spotkanie. Musimy dopasować coś, co nada pani w takim wypadku powagi a jednocześnie podkreśli pani kobiecość Myślę, że dopasujemy coś idealnie - mówiła coraz bardziej radośnie. Gdy nagle zrozumiała, że nie powinna się tak zachowywać. Nie jest już w Equestrii tu takie zachowanie nie przystoi. Nagle opuściła wzrok i znów wbiła wzrok w ziemię lekko przecierając dłonie - Przepraszam za moje zachowanie - powiedział trochę podłamana. - Jestem pewna, że znajdziemy coś dla pani na zapleczu - powiedziała bez emocji, które nagle jakby zniknęły. Była ubrana w elegancką długą spódnicę w barwie czerwieni, która idealnie dopasowywał się z jej delikatną koszulą w żółtej barwie. Była bardzo ładna można wręcz było pomyśleć, że kolor był wzorowany na słońcu w pełni blasku. Nietypowa u niej była mała chusteczka gdzie były wszyte niewielkie klejnoty. Thomas Carlson Powoli zaczął dojeżdżać na miejsce. Miał nadzieje ze się nie spóźnił. Bo tylko brakowało mu dodatkowych kłopotów. Może Elizabeth pozwoli mu dziś pobawić się z dzieciakami dla odmiany? To byłoby znacznie przyjemniejsze niż latanie po laboratorium z tymi stworami. Zaparkował w końcu samochód i powoli z niego wysiadł idąc do laboratorium. Jak zwykle na głowie miał swój kowbojski kapelusz. Zastanawiał się czy Elizabeth czekała na niego. Powoli otworzył drzwi i wszedł do środka.
  19. Golding Shield/Karol Patris Biegłem przez wielki gąszcz drzew. Nie wiedziałem, dlaczego to robię, ale wiedziałem, że muszę dotrzeć na miejsce. Nie zważałem, że to las Everfree. Wszystko ugniatało się pod ciężarem mych kopyt. Musiałem znaleźć się na miejscu po prostu musiałem. Zawsze ta sama wędrówka i zawsze kończy się tak samo. Jednak nie tym razem. Gdy w końcu dotarłem w pobliże zamku dwóch sióstr wszystko przerwały jakieś głos, które stawały się coraz bardziej rozpoznawalne. - Dlaczego my musimy się gapić w te ekrany a Golding może spać? - stwierdził męski głos ze znużeniem. - Zamknij się lepiej chyba nie chcesz go zdenerwować? - odpowiedział drugi głos. - Spokojnie nawet Golding nie jest w stanie wszystkiego usłyszeć... - jednak niedane było mu dokończyć - To prawda nie jestem w stanie - powiedziałem znużonym głosem nie otwierając oczu. - Jednak gadasz tak głośno, że nieboszczyk by cię usłyszał - powiedziałem wrednie otwierając jedno oko by na nich spojrzeć. Młodziaki, których nie dawno szkoliłem. Tak jak i ja byli rodowitymi kucykami, którzy chcieli odzyskać dawne życie. Oboje ubrani w mundury ochrony. Zwykła przykrywka dla naszych działań nic więcej. Musieliśmy ukrywać, kim jesteśmy a wzbudzanie podejrzeń nie było dobrym rozwiązaniem. - A więc się nudzicie? - powiedziałem powoli wstając i podchodząc do nich. W jednej chwili moje dłonie znalazły się na ramionach obu i spojrzałem w monitory. - Więc mam dla was propozycje. Następnym razem wy będziecie latać całą noc za kolejną rzeczą, która pomoże naszej sprawie a ja będę sobie patrzył w kamery. Co wy na to? - spytałem wrednie. - To nie tak Golding. My tylko żartowaliśmy - stwierdził jeden z nich lekko przestraszonym głosem. - Jakoś nie bardzo rozumiem wasze poczucie humoru - powiedziałem twardo ściągając dłonie z ich ramion i łapiąc jedną z nich kawałek pizzy, którą nie dawno zamówiliśmy. Była już nieco zimna, ale wciąż całkiem smaczna. - Działo się coś, kiedy spałem? - spytałem lekko rozciągając mięśnie. - Nic, o czym warto mówić. Kolejny nudny dzień - odpowiedział drugi ponownie znudzonym głosem. - I chwała temu oby więcej było takich dni - powiedziałem szczerze. Nie miałem ochoty na takie zabawy już zbyt wiele rozrywek tego typu przeżyłem. Nagle w radiu w kieszeni moich spodni można było usłyszeć kobiecy głos. - Karol zgłoś się - brzmiał komunikat. Karol? Wciąż nie potrafiłem przywyknąć, gdy mnie tak nazywano, ale tak było bezpieczniej. Między sobą mogliśmy używać prawdziwych imion. Jednak przez tego typu urządzenia woleliśmy nie ryzykować. Powoli złapałem radio. - Zgłaszam się. Co jest? - Felicja chce się z tobą zobaczyć. Prosiła abyś przybył jak najszybciej do jej gabinetu - zmarszczyłem lekko brwi. Ta Crystal wciąż jej nie ufałem, ale była skutecznym sojusznikiem. Nie mogła mi wydawać rozkazów. Robiłem tylko to, co mi odpowiadało. Znając ją znów będzie mnie próbować nakłonić abym wyrzucił z naszej bazy dawne podmieńce, gryfy czy zebry. Może próbować ja zdania nie zmienię. - Zrozumiałem - powiedziałem krótko do radia. - Dobrze chłopcy ja idę pomówić z Crystal a wy tu nie zaśnijcie, bo w przeciwnym razie czeka was dodatkowa praca jak wrócimy do bazy - powiedziałem wrednie powoli opuszczając pomieszczenie. Czy martwiło mnie jak ich traktuje? Nie. Wiedziałem, że zbyt bardzo byli mi wdzięczni by coś takiego mogło wpłynąć na nasze relacje. Poza tym sami chcieli bym ich ostro traktował. Tak najłatwiej przeżyć. Słabi zawsze giną zbyt wiele razy się o tym przekonałem. Snow Night/Ewelina Szymańska Sklep był pełen bardzo znamienitych strojów. Co ciekawe widać, że były to głównie stroje dla kobiet. Wiele było przygotowanych na specjalne okazje takie jak bankiety czy spotkanie na romantycznej kolacji. Były tu nawet suknie ślubne. Można było również zauważyć kilka strojów na ważne spotkania choćby biznesowe. W całym sklepie nie było nikogo poza jedną kobietą, która właśnie grzebała przy jednej sukni. Z wyglądu można by było pomyśleć, że ma najwyżej 24 lata. Jej uroda była delikatna a skóra mleczna. Można było wręcz pomyśleć, że zaraz ucieknie, jeśli ktoś zacznie na nią krzyczeć. Włosy kobiety były średniej długości sięgały ramion, co najwyżej i były rozpuszczone, ale widać, że były zadbane. Była dosyć wysoka, choć jej ciało wyglądało krucho. Widać było jednak, że ta dba o siebie. Na dźwięk otwarcia drzwi powoli zostawiła strój i poszła do klientki. - Dzień dobry - odpowiedziała spokojnie. - W czym mogłabym pani pomóc? - spytała dość niepewnie. W jej zielonych oczach można było dostrzec pewien strach. Jednak ciężko było określić, czego się boi. Jednak można było zauważyć, że jej ton nie był typowy dla zwykłego pracownika sklepu, który znów musi obsłużyć kolejnego klienta. Wyglądało to bardziej jak prawdziwe zainteresowanie, co może zrobić by pomóc klientce. Przyglądała się też dość bacznie obcej osobie jednak ciężko było określić, czemu. Thomas Carlson Mężczyzna spokojnie jechał samochodem słuchając swoich ulubionych rytmów country. Wciąż ciężko mu było przywyknąć do obecnej sytuacji. Jeszcze nie przywykł do tego, że znów może chodzić na dwóch nogach czy prowadzić samochód. Jednak to zapewne z czasem minie. Brakowało mu czasem jego dawnych przygód. Jednak obecnie towarzyszyły mu większe wyzwania. Musiał dojechać do laboratorium. Zastanawiał się trochę, co go spotka na miejscu. Miał tylko nadzieje, że jakiś stwór nie wyrwał się z klatki i nagle się na niego nie rzuci. Ale chyba jeszcze bardziej go przerażało, jeśli Elizabeth będzie dziś nie w sosie. Z tym nie mogło równać się żadne monstrum.
  20. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Apple Bloom piórkiem Scotaloo
  21. Imię: Golding Shield obecnie znany, jako Karol Patris Płeć: Mężczyzna Wiek: 29 lat, choć po przemianie w człowieka jego ciało doznało pewnego odmłodzenia i biologicznie można uznać, że ma 25 lat Rodzaj: Człowiek przemieniony z kucyka Wygląd: W formie jednorożca był bardzo dobrze zbudowany. Gabarytami przypominał ziemskiego kuca. Wyraz jego pyska był dość ciepły. Jego oczy były niebieskie, dzięki czemu mógł wrogom rzucać lodowe spojrzenie. Sierść była w barwie żółtej a grzywa i ogon były bardzo długie. Grzywa sięgała jego grzbietu. Zarówno grzywa i ogon były lekko postrzępione i były w barwie czarnej. Jego cutie mark przedstawiał dwa miecze skrzyżowane na tarczy. Obecnie jest wysokim dobrze zbudowanym mężczyzną. Jego włosy są czarne i dość długie i przypominają uczesanie jego dawnej grzywy. Wzrok pozostał mu teraz całkowicie lodowaty. Ciężko doszukać się w jego oczach jakiś innych uczuć. Skóra Goldinga jest lekko opalona z powodu dość częstego przebywania na powietrzu. Zawód: Szef ochrony korporacji medycznej. Prywatnie głównodowodzący dawnych mieszkańców Equestrii w swojej siedzibie. Cechy charakteru: Chaotyczny dobry Krótka Historia: Golding Shield jest dawnym oficerem gwardii księżniczki Celestii. Od zawsze był oddany księżniczce i wierzył każdemu jej słowu do czasu aż nie zawarł dość niezwykłego sojuszu z podmieńcem. Dzięki temu sojuszowi jego światopogląd zaczął się całkowicie zmieniać. Choć z początku nic na to nie wskazywało, ale sojusz przerodził się w coś większego, przez co Golding stał się najbardziej wierny swojej sojuszniczce. Golding zdołał dostać się do zaginionego miasta wraz z Lust. Jednak nie przewidział wdarcia się tam buntowników. Nie zdołał uratować księżniczki i na własne oczy zobaczył jej zgon a sam został ciężko ranny. Zamiast jednak skonać obudził się w nieznanym mu miejscu w formie, której nigdy się nie spodziewał u siebie zobaczyć. Nie potrafił zrozumieć, kto i dlaczego mu to zrobił. Przez pierwsze dni pałętał się bez celu nie mając już celu w życiu. Stracił miłość, rodzinę i krainę, której służył wszystko to zaczynało go coraz bardziej przytłaczać do tego stopnia, że zaczął stawać się cieniem samego siebie. Jednak dowiedział się, że nie tylko jego spotkał podobny los. Nie tylko kucyki zostały zmienione w ludzi, ale i wiele innych istot zamieszkujących jego dawną krainę. Zrozumiał, że jego zadanie nie dobiegło końca i musi pomóc tym nieszczęśnikom za błędy, które popełniły władczynie. Z czasem spotkał dość ciekawą kobietę, która również była kiedyś kucykiem podzielała większość jego poglądów a na dodatek posiadała spore możliwości w świecie ludzi. Wspólnie postanowili zwrócić wszystkim dawne życie, jeśli tego zechcą i stworzyć nową Equestrie z dala od ludzi i ich problemów. Chociaż Golding wciąż ma wątpliwości, co do prawdziwych intencji jego nowej sojuszniczki... Preferowana grupa: Chwała Equestrii Zdolności: Jako jednorożec charakteryzował się wielką siłą fizyczną znacznie większą niż przeciętne jednorożce uzyskał ją dzięki licznym treningom, w których męczył swe ciało do granic możliwości. Posiadał również duże pokłady energii magicznej jak dość spory talent do kontroli samej magii. Obecnie w postaci ludzkiej pozostała mu siła fizyczna znajomość walki jak i bardzo dobre posługiwanie się bronią nawet tą ludzką, nad którą trenował władanie od czasu przemiany. Słabość: Problem z nawiązywaniem znajomości Postać: Główna *** Imię: Crystal obecnie Felicja Romanis Płeć: Kobieta Wiek: Obecnie 28. Z powodów znanych tylko sobie nie chce podać wieku, jaki miała, gdy zamieszkiwała Equestrie Rodzaj: Człowiek przemieniony z kucyka Wygląd: Gdy była jednorożcem jej wygląd był dosyć charakterystyczny jej grzywa jak i ogon były w barwie białej były bardzo długie. Grzywa zakrywała połowę jej pyszczka i sięgała niemal ziemi opadając z grzbietu. Była bardzo szczupła a jej sierść była w barwie błękitu ponadto była troszkę wyższa niż przeciętna klacz. Jej oczy były w barwie pomarańczowej a jej cutie mark przedstawiał pergamin. Obecnie jest wysoką kobietą o długich blond włosach sięgających końca pleców. Zawsze chodzi w rozpuszczonych włosach. Jej sylwetka jest szczupła i bardzo dobrze się prezentuje. Jej oczy są obecnie zielone. Na dodatek wydają się tajemnicze, gdy się w nie dobrze spojrzy. Poza tym Crystal jest bardzo blada jest to spowodowane najpewniej tym, że niemal nigdy nie opuszcza swojego pomieszczenia w jej biurowcu. Zawód: Szefowa wielkiej korporacji medycznej posiadającej główny wpływ na produkcje leków na świecie. Prywatnie druga głównodowodząca siedziby dawnych istot, które zamieszkiwały Equestrie. Cechy charakteru: Neutralnie zła Krótka Historia: Przeszłość Crystal to wielka tajemnica, którą nie bardzo ma ochotę ujawniać. Wiadomo, że urodziła się jednorożcem. Jednak tylko tyle mówi o sobie. Z jakiegoś znanego sobie tylko powodu nie chce mówić o swojej przeszłości. Jednak po jej zachowaniu można się domyślić, że ma jakiś wielki uraz do wszelkich stworzeń, które nie urodziły się kucykami a nawet ma niechęć do swych pobratymców, którzy urodzili się pegazami lub ziemskimi kucykami. Jednak nie próżnowała po przemianie w człowieka oddając się rozpaczy zamiast tego zaczęła natychmiast działać. Zaraz po tym, gdy do tego doszło postanowiła wykorzystać to, że Ziemia była dopiero w budowie. Sama od podstaw stworzyła firmę, która z czasem stała się gigantem kontrolującym światowy rynek zdrowia. Sama dokonuje selekcji pracowników wybierając tych, którzy urodzili się kucykami, po czym używa swych wpływów by zatrzeć jakiekolwiek ślady, że urodzili się oni w Equestrii. Wszyscy uważają, że zarówno ona jak i wszyscy, którzy z nią pracują są rodowitymi ludźmi. Z czasem z pomocą dawnego oficera gwardii Equestrii stworzyła organizacje, która miała zrzeszać wszystkich dawnych mieszkańców Equestrii. Choć sama otwarcie stwierdzała, że nie chce tam nikogo, kto nie urodził się kucykiem. Ostatecznie uległa naciskom "sojusznika". Zrobiła wszystko by organizacja wyglądała na jakiś klub dla elity zrzeszających wybranych członków. Obecnie sama działa w ukryciu wyręczając się innymi i ukrywając istnienie wszystkich działań organizacji. Jednak jej prawdziwe cele są znane tylko jej... Zdolności: Crystal, jako jednorożec odznaczała się niesamowitą wiedzą jak i zdolnościami magicznymi. Jednak skąd posiadała cały zakres swych zdolności jest nie do końca znane. Utraciła jednak większość swych zdolności po zmianie w człowieka. Obecnie jest zręczną manipulatorką. Wykorzystuje innych by osiągnąć swe cele sama nie brudząc swoich rąk. Preferowana grupa: Chwała Equestrii Słabość: Pewność siebie Postać: Główna *** Imię: Thomas Carlson Płeć: Mężczyzna Wiek: 27 Wygląd: Thomas jest wysokim mężczyzną o średniej długości czarnych włosach. Jest całkiem dobrze zbudowany. Jego oczy są w barwie błękitu. Jego karnacja jest dość przeciętna. Jako kucyk był ziemskim kucem w barwie ciemnego brązu. Jego grzywa była dość krótka i wraz z ogonem były typowo czarne. Cutie mark przedstawiał rewolwer. Zawód: Dawny łowca nagród. Obecnie pracownik Eden's Laboratory Płeć: Mężczyzna Rodzaj: Człowiek prawdziwy Cechy charakteru: Chaotyczny dobry Krótka Historia: Thomas jest dawnym łowcą nagród urodzonym w Kanadzie. Jego głównym celem zawsze pozostawał zabójca jego rodziny. W tym celu wyjechał do Polski by dorwać swój cel. Jednak nie przewidział, że zostanie tu dłużej niż sądził. Podczas pobytu poznał Elizabeth, z którą nawiązał romans, czego skutkiem była ciąża. Jednak nie przewidział w tym wszystkim nagłego pojawienia się Equestrii. Dość niespodziewanie został kucykiem. Na dodatek został rozłączony od swojej nowej partnerki. Mając już dosyć zabijania i będąc już zmęczonym i przygnębionym po stracie kolejnej osoby, na które mu zależało zaczął krążyć po tej krainie bez celu. Wszystko się zmieniło wraz z upadkiem Equestrii. Jednak nie tylko to się zmieniło. Ku jego radości odkrył, że Elizabeth żyje. Teraz postawił przed sobą zupełnie nowe wyzwanie odcinając się od przeszłości i starając się zacząć swoje życie na nowo. Preferowana grupa: Wolność i równość Zdolności: Specjalista w posługiwaniu się bronią palną. Jest również zdolny, jeśli chodzi o sztuki walki. Słabość: Troska o rodzinę Postać: Epizodyczna *** Imię: Jim Grayson/Striding Rason Płeć: Mężczyzna Rodzaj: Człowiek prawdziwy, choć obecnie ciężko to określić Wiek: 40 lat według czasu jednak wpływ chaosu i eliksiru odmłodził go i obecnie posiada 26 lat Wygląd: Ciężko określić jego wygląd gdyż niemal nikt nie widział jego ludzkiej twarzy. Jednak, na co dzień jest krótko ostrzyżonym brunetem o zielonym jak i czerwonym oku Jego wzrost jest raczej przeciętny. Nie jest również imponująco zbudowany. Jednak widać po jego posturze, że jest po licznych treningach. W czasie akcji nosi metalową maskę, która zasłania całą twarz. W miejscu oczu na masce widać czerwone światło. Tył głowy pokrywa kaptur. Całą resztę jego ciała pokrywa pancerz. Charakterystyczne w pancerzu są dwa duże ostrze na obu jego rękach w okolicach nadgarstków. Jako kucyk był jednorożcem o sierści w barwie jasnego błękitu. Oczy dalej były zarówno w barwie czerwieni jak i zieleni. Natomiast grzywa i ogon były granatowe. Cutie mark przedstawiał katanę otoczoną gwiazdami. Zawód: Płatny zabójca/najemnik Cechy charakteru: Neutralny Krótka Historia: Jim Grayson przeszedł długą szkołę przetrwania od czasu, gdy był człowiekiem. Zawsze jednak towarzyszył mu pech. Najpierw zdradził klan, który wyszkolił go w zabijaniu, przez co stał się natychmiast celem zabójców. Następnie wstąpił do wojska gdzie postanowiono go wrobić w zniszczenie cywilnej wioski. Ostatecznie został uznany za zmarłego a on sam postanowił to wykorzystać. Zaczął używać swych talentów by stać się najlepszym zabójcą i w końcu zarobić by spokojnie odpocząć. Wszystko się zmieniło z chwilą, gdy pojawiła się Equstria, która zupełnie odmieniła jego życie. Na własnej skórze przekonał się jak potężna jest magia tego miejsca. Z własnej woli porzucił człowieczeństwo wybierając życie wśród kucyków. W końcu znalazł swoje spokojne miejsce. Gdy zaczęło dochodzić do fal buntów wybrał Equestrie. Jednak jego dotychczasowe życie w Equestrii dobiegło końca z chwilą, gdy ponownie został niespodziewanie zmieniony w człowieka. Po utracie nowego domu wrócił do starego fachu a świadomość tego, że zabijał odpowiedzialnych za zniszczenie jego nowego domu jeszcze bardziej go napędzała. Obecnie stał się narzędziem chaosu, z który wciąż wiąże go pakt i choćby z tego powodu musi znaleźć sposób by wrócić do Equestrii i dotrzymać swojej umowy. Zdolności: Jest specjalistą w posługiwaniu się zarówno bronią palną jak i białą. Poza tym jest niezwykle szybki i nieuchwytny dla innych Preferowana grupa: Wolność Equestrii Słabość: Ponowna przemiana w człowieka i wpływ chaosu coraz bardziej atakuje jego umysł. Ma nadzieje, że odzyskanie formy kuca zdoła mu pomóc. Postać: Drugoplanowa Imię: Snow Night/Ewelina Szymańska Płeć: Kobieta Rodzaj: Człowiek przemieniony z kucyka Wiek: 26 lat Wygląd: Jako kucyk Snow była dosyć wysoka o dosyć delikatnej urodzie. Była również szczupła. Jej sierść była w barwie błękitu. Natomiast grzywa była rozpuszczona. Ogon był długi zakończony czerwoną wstążką. Zarówno ogon jak i grzywa klaczy były w barwie białej. Oczy miała w barwie błękitu natomiast znaczek przedstawiał kawałek materiału. Obecnie Snow zmieniła się w kobietę o delikatnej urodzie wręcz kruchej można by rzecz. Barwa jej skóry jest obecnie typowa mleczna jej włosy natomiast są średniej długości sięgają jej ramion i są w barwie ciemnej blond. Na ogół są rozpuszczone rzadko, kiedy zmienia fryzurę. Widać również po niej, że mimo wszystko dba o swoją urodę. Zawód: Projektantka mody Cechy charakteru: Dobra Historia: Snow Night urodziła się, jako jedynaczka w Canterlocie od źrebaka była bardzo wesoła, towarzyska i ciekawa świata. Wychowywała się w szczęśliwej rodzinie. Jej ojciec podobnie jak ojciec Goldinga był gwardzistą natomiast matka była lekarzem. Całe jednak niemal jej dzieciństwo spędzała wspólnie ze swym kuzynem. Pomimo wielu różnic zawsze się nawzajem wspierali. Golding był wręcz jej głosem rozsądku w czasach, gdy byli młodzi. Snow również nigdy nie przejawiała jakieś wyższości z powodu tego, że pochodziła z Canterlotu. W czasach szkolnych nie przykładała się do nauki głównie, dlatego że zawsze chodziła z głową w chmurach nawet nie wiedząc, co chce robić w życiu. Wszystko się zmieniło, gdy pewnego dnia jej przyjaciółka zniszczyła nową suknię od rodziców. Bała się im o tym powiedzieć a Snow zrobiło jej się szkoda, więc podczas przerwy chciała spróbować jej pomóc zszyć suknię. Gdy tylko chwyciła igłę i nić poczuła jakby miała to robić od zawsze. Nie dość, że naprawiła suknię przyjaciółki to jeszcze ją lekko poprawiła. Wraz z tamtym dniem pojawił się jej znaczek i wiedziała już, co chciała w życiu robić. Wraz z ukończeniem szkoły średniej w przeciwieństwie do kuzyna nadal nie przykładała się do zajęć na uczelni gdzie mówiąc szczerze się nudziła. Zamiast słuchać nauczycieli głównie rysowała projekty różnych strojów w zeszycie, jakie mogłyby być w modzie z czasem. Rozmyślała nawet gdzie powinna zacząć swój szalony plan. Uznała, że Canterlot nie jest odpowiedni, ponieważ była tu za duża konkurencja. W wieku 21 lat opuściła Canterlot nie kończąc nawet uczelni. Wyprowadziła się do Crystal Empire widząc wielkie możliwości tego królestwa. Jej początki nie były łatwe. Nie daleko po jej wyprowadzce jej rodzice zginęli w wypadku i został jej tylko kuzyn i ciocia mieszkający nadal w Canterlocie przez pewien czas sama szyła swoje stroje mieszkając w niewielkim domku. Jednak w końcu dostrzeżono jej talent i dano jej szanse podczas jednego z pokazów mody pojawiły się jej suknie. Tam też poznała wielu projektantów, z którymi zaczęła współpracę. Tym samym sama skończyła szyć sprzedając stroje poznanych projektantów. Jej życie układało się idealnie do czasu aż Equestria zniknęła. Snow po przemianie w człowieka była przerażona nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Zawsze wierzyła w księżniczki i nie mogła zrozumieć, co się stało, że do tego doszło. Na początku swego ludzkiego życia spała w tanich motelach w podejrzanych dzielnicach. Ciężko pracowała na szyjąc na maszynie różne stroje za marne pieniądze by tylko przeżyć. Co noc bała się o przyszłość. Nie mogła nawet spać wciąż płacząc do poduszki nad obecnym życiem. W duchu błagała by księżniczki powróciły lub aby jej kuzyn, który zaginął ją znalazł. Pomimo wielu podejrzeń ludzi na temat jej prawdziwego pochodzenia nigdy nie przyznała się do bycia kucykiem głównie z powodu strachu. W końcu jednak będąc już na skraju załamania postanowiła wziąć się w garść. Wiedziała, że została sama księżniczki nie wrócą a Golding zginął. Jedyne, co mogła zrobić to zmierzyć się z tym wszystkim samotnie. Przez długi czas pracowała nad nową suknią w końcu zdołała ją ukończyć, czym zdobyła niewielkie uznanie. Nie była już w stanie nawiązać dawnych kontaktów, więc wróciła do szycia. Jej stroje zdobywały coraz większy rozgłos aż w końcu oszczędziła dość pieniędzy by otworzyć swój własny sklep w Warszawie. Mimo wszystko wciąż czuła strach o przyszłość i najbardziej pragnęła odzyskać dawne życie. Zdolności: Głównie duża znajomość mody i dosyć łatwe nawiązywanie znajomości Preferowana grupa: Wolność Equestrii Słabość: Nie jest zbyt silna ani fizycznie ani też psychicznie. Łatwo można ją doprowadzić do załamania. Poza tym jest dosyć lękliwa Postać: Drugoplanowa
  22. Gwardia Equestria Pegazy z zadowoleniem zobaczyły jak wróg się oddala. Najwyraźniej dopisało im szczęście. Jednak postanowili jeszcze chwilę zaczekać nim opuszczą bezpieczną kryjówkę. Woleli nie ryzykować, że zostaną nagle namierzeni i tak już raczej wyczerpali nadmiar szczęścia. Obserwowali w milczeniu niebo na szczęście z tego miejsca mieli dobry widok. Teraz czekali tylko na odpowiednią okazje by stąd wyjść. Gwardziści pokonywali kolejne szlaki jak do tej pory nie napotykając wroga. Cała wędrówka była strasznie nużąca. Co nie, którzy zastanawiali się czy buntownicy będą mieli tyle odwagi by zaatakować pierwsi i głupio się ujawnić. Czy tchórzliwie się ukryją i nie dadzą znaku życia mając nadzieje, że gwardia nie zdoła ich wykryć. Poruszali się spokojnie jednak czujnie obserwując cały teren wokół.
×
×
  • Utwórz nowe...