Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Quiz Applejack!

    Przed czekoladowym deszczem
  2. Gwardia Canterlot Gwardziści pracowali w pocie czoła nad stworzeniem nowej machiny wojennej, która miała zapewnić im przewagę w tej wojnie. Pierwszy raz w ich historii miało zostać stworzone tak potężne narzędzie wojenne. Jednak czasy się zmieniły i było to konieczne. Wszystko było tworzone według projektu nie można było sobie pozwolić na błędy. Machina miała być olbrzymia. Większa niż cokolwiek, czym do tej pory dysponowała gwardia. Miała na dodatek posiadać ogromną siłę zniszczenia. Projektanci podzielili się na grupy. Pierwsza grupa tworzyła uzbrojenie, którymi miały być potężne armaty o wielkiej sile ognia. Kolejna grupa zajmowała się energią, która miała napędzać cały pojazd. To była najcięższa praca. Ponieważ niewielki błąd mógł sprawić, że wszyscy w magazynie mogli zginąć. Ostatnia grupa zajmowała się samym pojazdem. Miał być wytrzymały a jednocześnie na pewien sposób delikatny. Jak na razie skupiano się na tworzeniu szkieletu pojazdu. Potem przyjdzie czas na resztę. Gwardia Canterlot Granica Gwardzista wyszedł z posterunku niosąc wszystkie rzeczy klaczy w torbie i oddające je w kopytka klaczy. - Oczywiście tu są pani rzeczy. - Powiedział z delikatnym uśmiechem
  3. Gwardia Canterlot W jednym z większych magazynów Canterlotu od rana przebywało wielu konstruktorów z gwardii. Projekt, który został im zlecony miał poważnie zwiększyć siłę gwardii i pomóc w ostatecznym skończeniu problemu buntowników. Drzwi magazynu stanęły otworem. A do jego środka weszło trzech gwardzistów, którzy natychmiast zamknęli drzwi po wejściu tak by nikt nic nie zobaczył. Widać, że dwa jednorożce robiły tu za obstawę dla tego trzeciego, u którego można było zobaczyć różnice w wyglądzie zbroi. Był to kapitan gwardii Canterlotu. Z radością obserwował projekt, który był objęty ścisłą tajemniczą wojskową. Cały magazyn w środku był chroniony przez licznych gwardzistów. Były tu również psy, które miały pilnować by nikt obcy się nie zakradł. Jedyne wejście do magazynu prowadziło przez drzwi, więc nawet nie wpadało tu dzienne światło. - Czy dostaliśmy potwierdzenie z Crystal Empire? - Tak wszytko się zgadza kapitanie. Podmieńce uciekły wielkim samolotem i posiadają zakazaną wiedzę. Co ciekawe uciekły samolotem znacznie większym niż ten, który zaatakował Ponyville - Odpowiedział jeden z jednorożców z obstawy - Czasy są coraz gorsze. Najpierw ci przeklęci buntownicy i ich zamachy. Teraz podmieńce kradną księgę czarnej magii i na dodatek gwardia z Manehattanu pozwoliła im uciec, gdy byli w ich kopytach. Co gorsza poszli na układ z podmieńcami. Które dopiero, co zamknęliśmy. Za to, co wyczyniały w tych klubach a teraz, jeśli wykonają zadanie będą wolne. - Powiedział kapitan z wyraźnym gniewem w głosie. - Po prostu wybrano mniejsze zło kapitanie - Być może. Jednak plama, którą się schańbiliśmy chodząc do tych klubów nie zostanie łatwo zmyta - Kto mógł wiedzieć? - Może i racja, ale ja, jako kapitan gwardii Canterlotu powinienem mieć więcej oleju w głowie i tam nie chodzić. A jednak nawet mi się to zdarzyło 2 razy. Wszystko przez buntowników. Od kiedy się pojawili mam tylko więcej stresu. A to miejsce wydawało się w sam raz by się go pozbyć. Eh jakbym chciał cofnąć czas i siebie zatrzymać przed tym. Teraz rozumiem, dlaczego Golding nie chciał stanowiska dowódcy to zbyt wielki stres. Szkoda, że nie zrobiłem jak on. No nic czasu nie cofniemy. Czy przesyłka z Crystal Empire przyszła? - Tak kapitanie - Idealnie, więc mamy wszystko co potrzebne do budowy. Teraz musimy się uwijać. Wkrótce buntownicy pożałują wszystkich swoich zamierzeń i zapłacą za to, co zrobili do tej pory i nic ich nie ocali - Powiedział kapitan z chytrym uśmiechem.
  4. Magus

    Quiz Applejack!

    By odwiedzić Rainbow Dash
  5. Jakie miłe powitanie. Chętnie bym powiedział jak mogę ją zadziwić. Gdyby tu na chwilę zeszła to aż umarłaby z wrażenia. No nic zaczynajmy zabawę. Powoli podszedłem do stoiska z nożami. Zabrałem kilka. Teraz przyszedł czas na drugą część przedstawienia. Rozejrzałem się po sali. A moje oczy zwróciły się ku miejscu, które imitowało las. Tego mi właśnie było trzeba. No dobrze czas zacząć. Zacząłem zabierać manekiny jeden pod drugi w sumie było ich sześć. Każdego postawiłem w innym miejscu areny. Jednak ustawiłem też jedną grupę 4 manekinów pod jednym z wysokich drzew. Przyszedł czas na zabawę. Ukryłem się za jednym z drzew. Nie było słychać moich kroków. Robiłem to bezszelestnie. Po czym szybko wskoczyłem do pobliskiego krzaku w jego okolicy stał jeden z manekinów. Szybko złapałem dłonią za miejsce, w który powinny być usta. Po czym drugą dłonią sięgnąłem po nóż i podciąłem mu gardło. A ciało schowałem do krzaków, w których się schowałem, po czym wyskoczyłem z nich bezszelestnie. Moje oczy skierowały się na kolejny manekin. Szybko rzuciłem jeden noży prosto w miejsce gdzie powinno być oko. Trafiłem idealnie a manekin legł na ziemi. Została jeszcze ostatnia grupa pod drzewem. Powoli zacząłem się zbliżać do drzewa. Robiłem to niezwykle cicho. Co jakiś czas chowałem się za kolejnym krzakiem. W końcu dotarłem do drzewa, na które się wspiąłem. Wspinaczka na drzewa na szczęście trudna nie była. Gorzej było z górami. Tam zawsze miałem spore problemy. Spojrzałem na manekiny, po czym wymierzyłem odpowiednią odległość oceniając czy upadek z tej wysokości nie zrobi mi krzywdy. Gdy byłem już pewny, że nic mi nie będzie zacząłem atak. Spadłem na jednego z manekinów z nożem wbijając mu go w kark. Następnie szybko go wyjąłem z ciała ofiary przejechałem nożem po gardłach kolejnych trzech manekinów, które legły natychmiastowo pod moimi nogami. Moje oczy skierowały się na kobietę. - To na tyle - Powiedziałem krótko i bez entuzjazmu.
  6. Właśnie rzucałem kolejnym nożem w stronę manekinów. Miałem już plan, co pokaże na występach. Gdyby tak mi dali żywego mieszkańca Kapitolu do treningu marzenie. Podniosłem kolejny nóż. Gdy nagle usłyszałem John Smith. Nie no poważnie? Czy tak ciężko powiedzieć moje prawdziwe imię? Widać szare komórki przeciętnego mieszkańca Kapitolu nie są w stanie tego zrozumieć. Najwyraźniej widać, że tutejsi sędziowie też nie wyróżniają się czymś takim jak inteligencja. No nic czas ruszać. Wątpię, że posiadają też tak pożądaną cechę jaką jest cierpliwość. Powoli zacząłem iść na salę mijając trybutkę, która nie dawno skończyła pokaz. Byłem ciekaw jak mi się powiedzie mój plan. Stanąłem na środku sali patrząc znudzonym wzrokiem na te kobietę, która mnie wezwała. Chyba chciała straszyć a jak dla mnie była zwykłym tchórzliwym błaznem. Jeśli faktycznie jest tak dzielna to niech tu do mnie zejdzie i pokaże, co potrafi. Ciekawe, kto by stąd wyszedł nogami do przodu - Jestem. - Powiedziałem bez entuzjazmu.
  7. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    W odcinkach "Sposób na gryfa" i "Samotna imprezka"
  8. Magus

    Quiz Applejack!

    W odcinku "Nielekko być brezusiem"
  9. Magus

    Quiz Applejack!

    Pinkie bo pilnowała tortu
  10. Ze zdziwieniem zobaczyłem jak ta dziewczyna nagle zniknęła. Zacząłem się rozglądać za miejscem gdzie mogła umknąć, gdy nagle spostrzegłem jakiś cień. Już wszystko zrozumiałem atak od tyłu. Kolejna sprytna zagrywka. Nie miałem zbyt wiele czasu na reakcje by się obronić. Można było zrobić tylko jedno. Moje ogniste skrzydła momentalnie zmieniły formę. Na bańkę z ognia, która otoczyła moje ciało. Gdy atak mojej przeciwniczki się do mnie zbliżył doszło do zderzenia dwóch sił. W rezultacie moja bańka wybuchła wyrzucając mnie ze swojego wnętrza z dużą siłą. Gdy opadałem na ziemie pod moimi kopytami utworzył się kolejny dysk taki sam jak ten, na którym latałem wcześniej. Spojrzałem na moją przeciwniczkę i lekko się uśmiechnąłem. Następnie spojrzałem na arenę. Mój róg otoczyła czerwone światło. A ognista kula, która kierowała się na arenę momentalnie zniknęła. Tak samo jak wszystkie inne ślady po moich zaklęciach. Ponownie spojrzałem na dziewczynę. - Gratuluje Moniko. Okazałaś się znacznie lepsza ode mnie. Dziękuje za ten cudowny pojedynek. Pozwól, że coś ci podaruje. - Mój róg otoczyła czerwona energia a na kopycie pojawił się niewielki zielony klejnot na złotym łańcuszku. - Niema w nim żadnej magii. To tylko pamiątka ode mnie po naszym pojedynku. - Po tych słowach rzuciłem jej naszyjnik i posłałem jej lekki uśmiech.
  11. Magus

    Quiz Applejack!

    Mówiła że musi zbierać jabłka
  12. Nie zareagowałem, gdy smok nas podniósł. Bo, po co? Wiedziałem już, co się będzie działo dalej. Przynajmniej smok nie robi problemów z powrotem. Dziwne, że smoki są takie milczące. Księżniczce okazują szacunek, ale dlaczego więc nie ufają innym kucykom? Może to ma jakiś związek z tym, czego szukamy. Siedziałem z kamienną miną w milczeniu rozmyślając i obserwując całą okolice w spokoju. Grzbiet smoka wygodny nie był, ale po pierwszej podróży przywykłem. Zresztą te podróże nie trwają długo wkrótce będziemy na miejscu. A wtedy będę mógł w spokoju pomyśleć i być może posklejać zdobyte informacje. Nie zwracałem uwagi na Lust. Teraz nie powinna udawać strachu. Skoro pierwszy lot był udany.
  13. Szczerze mówiąc zadowoliło mnie, że Lust też chciała już wracać. Ona pewnie nie zwracała uwagi na tutejszy klimat jednak dla mnie było gorzej. Zresztą gdybyśmy tu byli zbyt długo mogłoby wydać się podejrzane, że tak krucha klacz jak ona w obecnej formie ma aż tyle siły. A lepiej nie zwracać na siebie uwagi. Odłożyłem zabrane książki na miejsce i zacząłem się kierować idąc obok Lust prosto do naszego przewodnika. Spojrzałem na niego, po czym się spokojnie odezwałem. - Chcielibyśmy już wrócić o ile to nie będzie problem. Na dzisiaj nam wystarczy. - Powiedziałem z lekkim uśmiechem. Kątem oka obserwowałem przy okazji Lust.
  14. Magus

    Quiz Applejack!

    Bo chciała udowodnić że też jest duża i naprawić błąd przez który mane 6 uległo magii czarciego żartu
  15. Magus

    [Zabawa] Sweetie Belle czaruje.

    Chyba Applejack przyda się nowy
  16. Czyli szczęście najwyraźniej nam nie dopisuje pomyślałem widząc ruch oczu Lust. Domyśliłem się, co chce mi powiedzieć ciężko westchnąłem. Chyba nie było sensu dalej tu przebywać. Muszę poukładać w głowie wszystko, co do tej pory znaleźliśmy może wtedy coś odkryje. A przebywanie w tym dosyć nieprzyjemnym środowisku nie będzie dla mnie zbyt pomocne. I tak nie mogliśmy tu siedzieć wiecznie. A przebywanie po nic nie miało większego sensu. Starałem się nie zwracać uwagi na jej przekrzywioną głowę. Choć wyglądało to całkiem uroczo. - Tak sądzę, że na dziś starczy powinniśmy już wracać odpocząć. Jeśli też tak uważasz to odłóżmy książki i chodź ze mną do naszego przewodnika - Powiedziałem spokojnym i bardzo miłym głosem.
  17. - Dziękuje za informacje. - Powiedziałem z uśmiechem. Chociaż wewnątrz nie byłem do końca zadowolony. Niewiele zdołałem się dowiedzieć. Chociaż może w atlasach geograficznych w bibliotece Canterlockiej będzie więcej informacji o tym miejscu i jego aktualnym położeniu. Ja mam wstęp do wszystkich miejsc w pałacu poza sypialniami księżniczek. Być może nad tą rzeką kryje się odpowiedź na nasze pytania. Cóż to chyba tyle. Jeśli Lust nie znalazła nic ciekawego to chyba możemy wracać. Chociaż trochę się bałem tego powrotu. Ale i tak tego nie uniknę. W końcu muszę i tak wrócić do hotelu i odpocząć. Grunt to zachować spokój. Może Lust będzie dalej spokojna jak do tej pory. A nie sądzę byśmy znaleźli tu coś, co jeszcze się nam przyda. W hotelu być może spokojnie uda mi się pomyśleć, co należy dalej zrobić. Skierowałem się z powrotem do Lust, po czym powoli do niej podszedłem stając obok i zacząłem mówić patrząc przed siebie a nie bezpośrednio na nią. - Yanley to rzeka. Być może to jest kolejny trop. Niestety smok niewiele o niej wie. Po powrocie sprawdzę w pałacu jej aktualne położenie. A u ciebie jak? Znalazłaś coś ciekawego? - Spytałem z wyraźnym zaciekawieniem w głosie.
  18. Trochę mnie zdziwiła odpowiedź Lust. Sądziłem, że okaże więcej zainteresowania tym znaleziskiem. Ale może miała racje. Kto wie, co jeszcze tu jest? Być może znajdzie jakieś ciekawsze informacje. Widziałem na chwilę w jej oczach radość, że nie przyjęła mojego wyzwania. Co mnie mówiąc szczerze zirytowało. Jednak nie miałem ochoty tego drążyć. Chciałem skupić się na tym, po co tu przybyłem i wrócić odpocząć. Kiwnąłem lekko głową. - Jak uważasz. Niedługo wrócę. - Powiedziałem sucho i bez emocji. Skierowałem swoje kroki prosto do przewodnika. Chwilę na niego patrzyłem, po czym wyjąłem książkę ze swoim znaleziskiem i otworzyłem na właściwej stronie - Witam. Przepraszam, że znów panu przeszkadzam. Jednak zainteresował mnie jeden znaleziony przeze mnie termin. Mianowicie Yanley. Pierwszy raz o czymś takim słyszę. Czy może mi pan powiedzieć o tym coś więcej? Czy to też jest raczej niewykonalne? - Spytałem spokojnie. Ale w moich oczach było widać nadzieje, że powie mi coś więcej o tym.
  19. Za Fluttershy w odcinku "Kryształowe królestwo"
  20. Rarity przez upokorzenie na pokazie mody w Ponyville
  21. Nie bardzo spodobało mi się to, co do mnie powiedziała. Miałem złe przeczucia. Nie sądziłem by to były tylko puste słowa. Miałem jednak nadzieje, że któraś ze skał na nią spadnie i pozbędę się tej jej zbyt wielkiej pewności siebie. Nie raz już spotykałem taką pewność siebie u młodych jednorożców. Co było przeważnie zgubną cechą. Czasami zdarzają się przypadki, że jednak taka pewność nie rodzi się bez powodu. Miałem przeczucie, że tak było i tym razem. Najwyraźniej się nie myliłem. Patrzyłem jak jedna ze skał zamarza. Lecz na tym się nie skończyło. Skała zaczęła się sypać a inne szły w ślad za nią. Nagle zauważyłem jak zamrożone kawałki lecą prosto na mnie. Jeden uderzył mnie dość boleśnie, przez co straciłem na chwilę równowagę w locie. Nie mogłem kontrolować tych zamrożonych odłamków. Skoro nie było na nich mojego ognia. Gdy zauważyłem jak zbliżają się kolejne zmarszczyłem wściekle brwi a mój róg zaczął intensywnie świecić. Nie bardzo podobało mi się, że użyła mojej broni przeciwko mnie. Musiałem się bronić. Nagle wokół mnie powstał ogromny ognisty wybuch, który natychmiast zmienił w popiół wszystko, co się do mnie zbliżało i momentalnie zniknął, gdy skończył swoje zadanie. To tyle, jeśli chodzi o moje skały. Myślałem, że sprawią jej więcej problemu. Ponownie się przeliczyłem. Trzeba przyznać, że całkiem sprytnie się obroniła przed moim atakiem z nieba. Na dodatek wykorzystała moje zaklęcie przeciwko mnie. Cóż chyba czas zabawy się skończył. Jeśli sądzi, że to skały były prawdziwym zagrożeniem to za chwilę się zdziwi. Moje oczy znów skierowały się na nią. - To było imponujące moja droga. Pozwól, że teraz ja ci coś pokaże. Ja też posiadam jeszcze parę asów w kopytach. Myślę, że to będzie naprawdę ciepłe doświadczenie dla ciebie. - Gdy skończyłem mówić moje oczy zwróciły się ku niebu. Moja kula powinna zgromadzić już wystarczająco mocy. Więc ciekawe, co teraz zrobi moja przeciwniczka, gdy uderzę tą kulą prosto w nią. Mogłem zrobić jeszcze parę innych rzeczy. Ale chyba czas na kolejne destrukcyjne środki. Ponownie na moim rogu pojawiło się czerwone światło. Jednak nie działo się nic. Wyglądało to tak jakby zabrakło mi mocy do kolejnego zaklęcia. Jednak szybko to wrażenie minęło. Gdy na ziemi pojawił się kulisty cień, który coraz bardziej się powiększał. Z nieba spadała zielona kula ognia. Była znacznie większa niż wtedy, gdy stworzyła moje kopie. Można było wręcz poczuć jak ciepło na całej arenie rośnie w zatrważającym tępię, gdy ta się coraz bardziej zbliżała do ziemi. Leciała prosto na moją przeciwniczkę. To powinno nieco zmniejszyć jej pewność siebie pomyślałem z uśmiechem. Nawet, jeśli zdoła uniknąć tego ataku a pozwoli kuli uderzyć w ziemię to czeka ją ciepła niespodzianka.
×
×
  • Utwórz nowe...