Moja "przerwa świąteczna": nocna zmiana (12h), przespany dzień, nocna zmiana, 7 godzin snu i 2 na... cokolwiek, 3 godziny śpiewania, nocna zmiana. Przy czym 2 ostatnie nadejdą za chwilę, więc uciekam. Ale nie wiem jak to przeżyje.
Ale też głupotą jest wymagać od młodych, gwałtownie dorastających osób żeby po porannym wycisku na WFie bez żadnej przerwy mieli siły na myślenie na kolejnych 7 lekcjach, szczególnie na 2-3 ostatnich. + w moich szkołach nie było ogrzewania co wykańczało ludzi i fizycznie i psychicznie.
Dlatego nienawidzę w-fów na początku i w trakcie lekcji. Pomijając fakt, że moim zdaniem w ogóle nie powinny być obowiązkowe to po ćwiczeniach jest się spoconym i zmęczonym.
Problem w tym, że ja chodzę do jednej z 3 najlepszych w mieście. Nauczyciele są OK, na lekcjach wystarczy słuchać, aby zrozumieć, a w-f nie jest tak straszny jak mówią nawet dla takiego słabeusza jak ja. Już nie będę Ci odpisywał, gdyż pisząc "za chwilę" miałaś prawdopodobnie na myśli 18:15.