Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. ((Są takjakby odcięci od wejścia do środka ale ok, po co komu logika jak ma się złamany bark)) Law wyszczerzył się pod nosem. - Czyli nikt? Dobrze. - powiedział. Elesis podniosła wzrok. Jej oczy były całkowicie puste. - Przebije się... - powiedziała. - Pozwolę Płomiennemu Sercu zawładnąć nade mną i przejdę. - powiedziała. Zaczęła iść w kierunku szkoły zostawiając ślady ognia za sobą. Ogień dla odmiany był czarny. Po chwili ją całą ogarnął ogień i zniknęła (a jak niby wróciła z martwych jak nie dając się pochłonąć płomieniom ), po chwili była za barierą ale jej aura nie należała do niej. W sumie cała Elesis wyglądała inaczej. ((Trochę chamskie? Może ale ja udział w walce .-.))
  2. Elesis chciała krzyknąć ale nie zdążyła. Przeniosła się. - Cholera! - krzyknęła. - Nie może tam zostać sam! - krzyknęła. Po chwili jej wzrok stał się pusty, opuściła ręce i zaczęła wpatrywać się w ziemię. Po chwili Law przyglądał się całej sytuacji nie pokazując nawet jednej emocji. Jakby zupełnie je stracił. - Ej. Martwił by się kto jakbym wszedł mu pomóc? - zapytał Law z cwanym uśmiechem.
  3. - To jak? Ściągamy ich gdzieś czy może raczej zostawiamy tutaj i wybijamy każdego? - zapytała Elesis. Law schował ręce do kieszeni i wpatrywał się w oponentów wzrokiem który nie przedstawiał żadnych emocji.
  4. Law spojrzał w niebo. - Uch? Czyli że wojna? - zapytał sam siebie. Elesis zrobiła to samo. - Zabijcie mnie trzeci raz aniołki. - powiedziała patrząc na anioły i szczerząc się.
  5. Law dotarł do szkoły. - Siemka. - przywitał się. - Co tam? - zapytał. Elesis wsiadła do auta. - Eh, mam nadzieje że nie będziemy jechać zbyt długo. - powiedziała.
  6. - Wystarczy mi. - powiedziała Elesis wstając. Wyciągnęła zapalniczkę i papierosa. - Chodźmy. - powiedziała.
  7. - Kto to był? - zapytała Elesis. - Nie był demonem. - stwierdziła.
  8. - Nie dzięki. - powiedziała i zaczęła jeść. Gdy zjadła każdy ogórek ze słoika i do tego zjadła szynkę ze smażonym serem popiła wodą po ogórkach. - Ah... zawsze pomaga. - powiedziała.
  9. Elesis poszła do łazienki. Nim weszła pod prysznic pojawiła się torba z ubraniami. Po chwili wykąpała się. Wytarła, wysuszyła włosy, ubrała się i wyszła. - Jestem. - powiedziała do Rina i usiadła przy stole.
  10. - Słoik ogórków kiszonych... i smażoną szynkę z serem. Pomaga na kaca. - powiedziała.
  11. - Spoko... to tylko mi się śniło zatem. - powiedziała podnosząc się do siadu. - Popijanie wódki whiskey nie działa dobrze na głowę... - stwierdziła.
  12. Law obudził się u siebie. Wczoraj odprowadził Emily do domu po przejściu sporej części wesołego miasteczka. W sumie to myślał żeby tego nie powtórzyć. Zabrał przygotowany wcześniej plecak i wyszedł pożegnawszy się z rodzicami. Elesis otworzyła oczy. - Cześć Rin... - mruknęła. - Przypomnij mi. Przespaliśmy się ze sobą czy tylko mi się śniło bo takiego kaca mam że nie pamiętam. - powiedziała.
  13. ((To pisać że Law obudził się u siebie, Elesis u Rina itd?
  14. - Dlaczego się ukrywam pytasz? - głos dobiegał z bliżej nieokreślonego miejsca. - Bo mogę. - stwierdził. Mephisto któremu przeciąłeś ścięgno achillesa okazał się być tylko kopią która zniknęła. Nagle ponownie zobaczyłeś dym, tym razem wyszedł z niego Mephisto. Zaśmiał się złośliwie. - Lubię bawić się iluzją. To chyba jedna z przyjemniejszych dziedzin magii. - stwierdził. - Czyli jak wreszcie walczymy na serio? - zapytał. Po chwili ogniki rozświetlające zaczęły gasnąć gdy został tylko jeden który oświetlał Mephista. Ten dał palec na usta na gest ,,ciii'' i po chwili areną zawładnęła absolutna ciemność. Dało się słyszeć cichy szum, dźwięk kapiącej wody, powietrze robiło się coraz cięższe. Po chwili na arenie było duszno. Plus czułeś że co najmniej do kolan stoisz w wodzie. Poczułeś świeżą bryzę. Morską bryzę. Poczułeś że coś łapię cię za nogę i wywraca. Byłeś cały mokry. Teraz poczułeś że substancja w której stałeś była gęsta. Pachniała... dziwnie, jakby... jabłkiem? Tak to było jabłko z cynamonem. Ale co tak pachnie? Po chwili ogniki znowu zapłonęły a ty byłeś cały w kisielu. Tak kisielu. Zauważyłeś że Mephisto siedział na podwyższeniu wykonanym z kamienia. Obok niego stało sześć wiader. To pewnie w nich był proszek z którego zrobił kisiel. Mephisto stanął na kamieniu i zaczął się na ciebie gapić. Po chwili wycelował w ciebie ręką. - Jak ci się to podoba? Najpierw miała być sama woda ale przywołałem trochę kisielu w proszku i jest to. Magia czterech żywiołów plus magia randomu działa. - powiedział szczerząc się. Po chwili w jego dłoni pojawiła się energia o błękitnym kolorze. - Wodne Działo! - krzyknął i zaczął strzelać w oponenta wodą z obu rąk. Po chwili odskoczył. - Wichrowy Tron! - w Lucyphera poleciała fala silnego i lodowatego wiatru. Jako iż wróg był mokry woda zaczęła zamarzać. - Handluj z tym! - krzyknął.
  15. - Nah. Mam talent do innych rzeczy. - stwierdziła ponownie uderzyła ale spudłowała. Dała kij Rinowi.
  16. Elesis znowu spróbowała. Wbiła jedną bilę. Dała kij Rinowi. - Są lepsi ode mnie. - powiedziała.
  17. Elesis spróbowała ponownie. Tym razem jednak spudłowała. - Twoja kolej. - podała Rinowi kij. - Nie jestem zbyt dobra w bilarda. - stwierdziła. Law uśmiechnął się. Lubił rolercoastery ale bez przesady. Chociaż w sumie to i tak była dobra rozrywka.
  18. Mephisto zasłonił się przed atakiem ale nie dał rady uniknąć. Skupił energię w mieczu. Spoważniał. Wpatrywał się w oponenta, jego źrenice były o wiele zmniejszone. Wycelował mieczem we wroga. Pył nie opadł więc Mephisto wybiegł z niego. Uderzył we wroga mieczem. - Wicher Północy! - uderzył, pięścią w splot słoneczny Lucyphera wiatr dodatkowo odrzucił go. Po chwili doskoczył do wroga i walnął mu Upercuta. - Nażryj się! - krzyknął łapiąc go za nogę i ciskając wrogiem w ziemię. Odskoczył i schował miecz. Po chwilo wokół Mephista pojawił się gęsty, biały dym w którym się ukrył.
  19. Mephisto, nie odskoczył. Gdy oberwał ogniem i zaczął płonąć zaczął biegać po arene krzycząc ,,Gorące, gorące!", po chwili upadł na ziemię i zaczął się tażać. Gdy ogień zgasł wstał. Złapał się za głowę. - Cała mana mi zeszła... - powiedział. Poprawił włosy i doskoczył do wroga, uderzył go w twarz, kopnął go w kostkę. - Łamacz klawiatur. - powiedział i przywołał klawiaturę którą uderzył Lucyphera. Odskoczył. - To będzie ciężka lekcja. - stwierdził.
  20. Zastanowił się. - Ta w sumie ok. - powiedział. Wyciągnął miecz, znowu się zachwiał. Westchnął. Wycelował mieczem we wroga. Po chwili ruszył na wroga. Już miał uderzyć mieczem, ale zatrzymał miecz. Splunął na twarz Lucyphera. - Oceanoid! - krzyknął i strumień wody rzucił Lucypherem w ścianę. Sam Mephisto wyciągnął butelkę rumu. Otworzył koręk zębami i wypił zawartość butelki. - Do what you want 'cause a pirate is free. I am a pirate! Jo ho~ - zaśpiewał w rytm you are a piarte i odskoczył.
  21. Elesis odbiła kolejną bile, trafiła jedną i spróbowała ponownie. Tym razem nie wbiła nic. - Twoja kolej Rin. - powiedziała.
  22. - No tak właśnie czekałam aż zaproponujesz. - powiedziała Elesis, wzięła kij i uderzyła, bile rozleciały się na wszystkie strony. - Heh. Ale raczej nie utkniemy. - powiedział.
  23. - Jesteśmy demonami tak? - zapytał. - Po prostu wyjdziemy.
  24. Po chwili oczom Lucyphera ukazały się dwie postacie. Jedna podtrzymywała drugą. Wyższa, ciemnowłosy chłopak z szarymi oczami, na oko siedemnastoletni, wysoki. Nawet bardzo. Z włosami średniej długości, spiętymi jak u wiedźmina. Ubrany był w ciemny płaszcz ze skóry, w stylu pirackim. Płaszcz był rozpięty, na plecach dało się dostrzec wymalowaną jakąś czerwoną substancją czaszkę i dwie gitary skrzyżowane. Jak na pirackiej banderze. Pod płaszczem miał czarną koszulką z obrazkiem wilkołaka w stroju biskupa i napisem ,,Powerwolf - Metal Is Religion''. Miał ciemno niebieskie, podpadające pod granatowe, jeansowe spodnie i glany. Przy pasie, również skórzanym, przypięty był miecz. Czarny messer. W ręku miał butelkę po rumie. Druga postać, podtrzymywała chłopaka od którego była niższa, ale nie wiele. Dziewczyna, wyglądająca na około szesnaście lat. Ubrana w zielone krótkie spodenki, białą koszulkę z krótkim rękawkiem, trampki i bluzę z kocimi uszami i ogonem na dole. Całkiem uroczo trzeba przyznać. Dziewczyna zobaczywszy wroga szepnęła coś do chłopaka, popchnęła go na arenę i zawołała za nim coś w stylu ,,Powodzenia Neviś!'' i zniknęła. Mephisto podniósł się i otrzepał. Spojrzał pół przytomnym wzrokiem na oponenta. Niby to był jego brat we krwi ale ta zniewaga krwi wymaga. Ma wino i się nie dzieli? Trzeba się zemścić. - Ty cholerny chomiku z loch ness! Masz wino?! A mi nie dałeś! Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi! - krzyknął padł na kolana i zaczął płakać. Albo udawać że płaczę. Po chwili wstał szczerząc się. Udawał. - W sumie to i tak wolę colę. - rozejrzał się. Dobra, był w miarę gotowy na walkę. Zachwiał się. Zaczął coś nucić pod nosem. Po chwili kołysać się w rytm. Po chwili do rytmu dołączyła muzyka. A potem cały utwór. Mephisto spojrzał na wroga. - Kiedy ostatnio mieliśmy taki pojedynek bracie? Pierwszy na który śmiertelnicy będą mogli spojrzeć w sumie. Nigdy nie było sytuacji byśmy stanęli w szranki ku uciesze ludu. Ale ten czas nadszedł. - stanął w pozycji ofensywnej. - Dawaj. Niechaj rozpocznie się burza. - powiedział szczerząc się.
×
×
  • Utwórz nowe...