-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Alexander pomógł wstać Amy. - Lepiej się na razie nie przemęczaj. - powiedział sadzając ją na łóżku. - Dobra, my już pójdziemy. - dodał i wyszedł, ruszył ku błonią. - Was zum Teufel sie denken. - powiedział do siebie.
-
Alexander zachichotał patrząc na Sagitte. - Du är bedårande när du är arg. ((to po szwedzku jesteś urocza gdy się złościsz.)) - powiedział rozbawiony. - A ty Amy, wracaj do łóżka. - dodał już poważniej ruszył ponownie ku błoniom.
-
- Lauschangriffe?! - zapytał zaskoczony. - Nie wiesz że to niegrzeczne? - zapytał. - Nie obgadywaliśmy was. - dodał po chwili i spokojnie ruszył w stronę błoni.
-
- Ta, do zobaczenia. - Powiedział i uśmiechnął się. - My już musimy iść. - powiedział, - to do zobaczenia. - wstał i ruszył w stronę drzwi. Zaczekał przy nich na Ari.
-
- Teraz będzie opieka nad magicznymi stworzeniami. Ale jeśli będziesz mogła iść to fajnie, to podobno ciekawa lekcja. - powiedział z lekkim uśmiechem.
-
- Nie mamy jeszcze pewności kto to więc lepiej nie rzucać oskarżeniami. - powiedział spokojnie. - Jedna z rzeczy którą wiem po przeczytaniu całej serii o Herkulesie Poirocie to tyle że nie należy oskarżać najbardziej prawdopodobnej osoby bez dowodów jego winy. Sprawdzimy co się da. - powiedział po chwili.
-
- Fakt, raczej ktoś chciał zrobić durny dowcip, i akurat ty się napatoczyłaś. - powiedział Alexander. - Miałaś pecha, bo byłaś najbliżej. Oczywiście jeśli to tłuczek. - dodał.
-
Gdy skończyli Alexander znowu podszedł do Ari. - Idziemy zobaczyć się z Amy? - zapytał.
-
Alexander poczekał aż Ari skończy. Gdy stanęła już poza kolejką podszedł. - Boisz się tonąć? - zapytał zaciekawiony.
-
Alexander ustawił się w kolejce. Gdy nadeszła jego kolej, pojawił się przed nim sporych rozmiarów krab japoński. (to jest naprawdę paskudny stwór. Wygooglujcie sobie) - Riddiculus! - a w jego miejscu stał taki sam ale zrobiony z owoców. - Vorzüglich. - powiedział patrząc na owocowego kraba.
-
- Straszy. Jak to widmo - powiedział Alexander.
-
- Widmo. Mein lieber herr. - powiedział Alexander do nauczyciela.
-
- Może bardziej, komukolwiek zrobić coś takiego. A akurat ona się uderzyła. - odpowiedział.
-
- Tak, to jej sowa. - powiedział i spojrzał na list. - Sama zobacz. - powiedział i podał go Ari.
-
Alexander stanął pod ścianą obok Ari. Gdy do klasy wleciała sowa zdziwił się, ale zabrał liścik i wygonił ją. - Przepraszam. - powiedział wracając na miejsce.
-
Witam, otóż ostatnio myślę nad kupnem nowego laptopa, wybrałem już sobie dwa które uważam za dobre. I teraz rodzi się me pytanie. Który jest lepszy, pomyślałem że może będziecie mogli mi pomóc. http://www.mediamarkt.pl/warszawa-bemowo/notebook-toshiba-satellite-l50-a-1ek,id-914585 http://www.euro.com.pl/laptopy-i-netbooki/lenovo-ideapad-z510-i5-4200-8gb-1tb-gt740.bhtml Który z tych dwóch byłby lepszy do gier i tym podobnych?
-
- Nie ma problemu. - powiedział puszczając rękę Ari. - Mam nadzieje że Amy nic nie będzie... - powiedział stając w pobliżu sali, aby poczekać na nauczyciela.
-
- Jawohl! - powiedział wstając. - Wracaj do zdrowia Amy. - powiedział na pożegnanie, złapał Ari za rękę i pobiegł z nią w kierunku klasy. - Choć, może się nie spóźnimy. - powidział gdy już byli za skrzydłem szpitalnym. Podszedł do jakiegoś obrazu. - Karuzzela. - powiedział (dwa z tam specjalnie dałem.) a obraz odsłonił skrót. Z którego do sali był już kawałek.
-
- Właśnie, czemu tak sądzisz? - zapytał lekko zdziwiony Amy.
-
- A tam. Nie umrzemy jak się chwilkę spóźnimy. - odpowiedział. - Mówiłaś że chcesz pogadać. - dodał po paru sekundach.
-
- Wybacz. - odpowiedział Ari. - Trochę się o nią martwię. Przywaliła dość mocno... - dodał.
-
- Dobra, Ari. Spotkamy się później, ja na razie idę do skrzydła szpitalnego. - powiedział ruszając w kierunku skrzydła szpitalnego. Po kilku minutach dotarł. Podszedł do Amy. - Hej. - powiedział na powitanie. - W porządku? -
-
Alexander przytaknął i wrócił do Ari. - Powiedziała żebyśmy później do niej przyszli. - powiedział gdy już stał obok dziewczyny.
-
- Może lepiej z nią pójdę... - powiedział podbiegając do Amy. - W porządku?
-
- Chyba się uderzyła. Nie wiem... - odparł. - I chyba straciła przytomność...