Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. To było, umm... fajne? Tak to dobre słowo. Kawałek jest naprawdę fajny. Ma zacny wokal, i gitarę. Na pewno posłucham więcej. 8/10 Cóż, oto Sabaton Gott Mit Uns wersja szwedzka.
  2. - Trudno na to nie zwracać uwagi. - odpowiedziałem rozbawiony. Przyśpieszyłem nieco. - Ciekawe co takiego mogą tu podawać...
  3. Aaron Podszedłem do miejsca gdzie siedział mężczyzna. - Witam, można się dosiąść? - zapytałem spokojnie widząc rozglądającego się Johna, pewnie szukał dróg ucieczki na wypadek ataku ze strony kapitana.
  4. Aaron Uśmiechnąłem się pod nosem. - No, fakt, wygląda na kapitana. - stwierdziłem, wstałem z miejsca i dziarskim krokiem ruszyłem w kierunku mężczyzny. To faktycznie może być szansa na zaciągnięcie się.
  5. - Może masz za dużo na głowię? Gdzie tu jest jakaś kantyna czy cuś. - powiedziałem rozglądając się.
  6. - Nie martw się, nie jest tego na ogół dużo. Siedem góra dziesięć słów na utwór. Nie zawsze poza tym. - powiedziałem. - A i tak jeżeli i ty i ja śpiewamy to przy refrenie można zrobić taki mini chórek. Taki uber malutki. A teraz można by coś zjeść, w końcu jest rano, śniadanie jest ważne.
  7. - Cóż, jakiś czas temu mojego kapitana powieszono, załoga zginęła podczas ataku, tylko ja cudem przetrwałem. - powiedziałem ze smutkiem, nadzieja na spotkanie kogoś z załoga prysła.
  8. Uśmiechnąłem się lekko. - A bywa. Znalazłem kiedyś w rzeczach mojego ojca słownik i postanowiłem go użyć. - Stwierdziłem. - Peccatum, oznacza grzech, cantatum oznacza wyśpiewany, a extatum et oratum zachowany i uproszony. - dodałem.
  9. - A no taki jeden wymarły, używany kiedyś, a mówiąc kiedyś mam na myśli nim księżniczki były błyskiem w oku pra-pradziadka. Potocznie nazwany łaciną. - stwierdziłem. - O proszę. - wyciągnąłem z pokrowca kartkę z tekstem i podałem podałem ją Aryi, po naszemu i łacinie. ((Powerwolf Extatum et Oratum
  10. - W sumie to zgadzam się. - stwierdziłem wzruszając ramionami. - Jak u ciebie z nauką języków obcych? - zapytałem.
  11. - Chwytliwe. - przyznałem, - Ja jeszcze wymyśliłem Iron Heads... - dodałem.
  12. - Zwą mnie Aaron, chociaż czasami mówią też Krwawy Bosman, miło poznać John. - powiedziałem z przyjaznym uśmiechem. - Jesteś sam czy z załogą? - zapytałem biorąc łyk swojego rumu.
  13. - Bunt i piekło w nazwie? Hmm. - podrapałem się po głowię, gdy wpadałem na jakiś pomysł po paru sekundach uznawałem go za kiepski. - Metal Rippers? Może...
  14. Mephisto The Undying

    Gildia Nocnych Braci [zapisy]

    Eh, może się zapiszę. Co mi tam. Imię: Mephisto Pheles, jego prawdziwe imię jest inne ale nikt nie musi tego wiedzieć. Wygląd: Brony/otaku który był na konwencie. I robił cosplay. Całość (cosplay) Sama twarz Drugi wariant ubioru Charakter: wesoły, ciekawy świata, sarkastyczny, ekscentryczny, uważa kucyki za ubersłodziaki, nic tylko by je tulił i miział. Pozytywnie nastawiony do życia, do tego metalowiec. Jednak jeśli używa parasola zbyt długo wyrasta mu ogon (jak u diabła) płonie w kilku miejscach błękitnym ogniem i staje się sadystyczny. Gdy przestaje wraca po jakimś czasie do normy. Historia: Jego prawdzie imię to Lukas Grimur i jest Islandczykiem z Reykiaviku, pewnego dnia pojechał sobie na konwent animę i zrobił do tego cosplay, i puff jest w equestrii, jak na dobrego brony przystało ucieszył się jak małe dziecko, i biegał szczęśliwy kicając na lewo i prawo. Jego wcześniejsze życie poza gryzącymi swetrami i zimnem było wypełnione szkołą, chodzeniem po bezdrożach, metalem, anime, serialami, szermierką, fantastyką, teologią i różnymi programami naukowymi które były ciekawsze niż nauczycielka przez co jest oczytany, zna praktycznie każdego kucyka z serialu i potrafi walczyć, szablą, rapierem, claymorem, długim mieczem i kataną. W Equestrii walczy głównie laską i różową parasolką z ostrym szpikulcem na końcu. Parasolka jest jednocześnie czymś w stylu różdżki, znalazł ją w jakiś dziwacznych ruinach gdy pojawił się w Equestrii. Umiejętności: Cukierkowy słodziaśny zegar: Przywołuje wielki zegar z kukułką która to pożera oponenta i zamyka go w zegarze. Aby przywołać zegar należy uderzyć w kapelusz parasolem trzy razy i powiedzieć: Eins, zwei, drei. reszta umiejętności to strzelanie cukierkami z parasolu jak pociskami. Potem potrafi jeszcze zrobić olbrzymi pentagram z ognia (ale odskocznia) i strzelać błyskawicami. Lewitacja, przywołanie, czarna magia. (W parasolu jest dusza demona który przejmuje ciało użytkownika, to z kolei sprawia że może widzieć urojenia innych. Demon nie zgadza się na służenie komuś innemu niż pierwszemu właścicielowi. Czasami pomaga Phelesowi.) Po ponyfikacji postać będzie wyglądać tak:
  15. - Co się dziwisz, przegrał, chyba kiepsko znosi porażki. - stwierdziłem patrząc na oddalającego się Painkillera. - White Sabbath? - zażartowałem. - Hm, coś co pasowało by i do tematyki i twoich tekstów, i moich... - zastanawiałem się.
  16. Usiadłem na krześle. - A wiesz, nie widziałem cię tu, zaciekawiło mnie kimże jesteś. - stwierdziłem, spokojnym tonem przyglądając się piratowi. Nie wyglądał na gościa którego wkurzenie to dobry pomysł. Chociaż nie zdawał się być negatywnie nastawiony.
  17. - No skoro ja zaproponowałem to raczej jasne że się zgadzam. - stwierdziłem. - Czyli robimy ta? Masz znamię na zadzie? Może na jego podstawie nazwiemy zespół. - zażartowałem.
  18. - Ja to bym nie atakował od razu... Raczej najpierw bym go zmylił. - stwierdziłem patrząc na Painkillera. - Chcesz założyć zespół? Ze mną w sensie. - zapytałem po kilku sekundach.
  19. Popijałem rum wciąż rozglądając się po tawernie, krzyki i bójki były tu na porządku dziennym więc tym się nie przejmowałem. - Ach, odwiedziło by się tawernę Nancy. Tam był rum. - powiedziałem sam do siebie rozmarzony. Wziąłem kolejny łyk, nagle moją uwagę przykuł jakiś pirat, jakby inny niż reszta. Z hakiem zamiast dłoni. Przyglądałem mu się chwilę. - Podejść czy nie? - zapytałem siebie. Wziąłem kolejny łyk. Po chwili wstałem i lekko chwiejnym ale pewnym krokiem podszedłem do stolika jegomościa. Odsunąłem krzesło ale nie usiadłem. - Można? - zapytałem z stosunkowo przyjaznym uśmiechem.
  20. - Ty wiesz, że nie mam. Kurcze, nikt nie chce założyć zespołu. - powiedziałem teatralnie wzdychając. - W sumie to Painkiller nieźle dostał. - stwierdziłem patrząc na zajście.
  21. - Nie wiem, może jest jakiś gryf który chciałby założyć zespół. - powiedziałem z uśmiechem.
  22. - No, niby w dwie osoby można już coś zrobić. - Stwierdziłem wzruszając ramionami.
  23. - Jesteśmy jego koszmarem? I tak chyba startują. Kilka nawet już jest o ile się nie myle, - powiedziałem idąc za Aryą.
  24. - Ta, pewnie Painkiller killuje - zażartowałem. - Można zobaczyć.
  25. Przeczytałem tekst. - Przed czym tak uciekać? - zażartowałem. - Tekst niezły. Nawet bardzo dobry. - przyznałem.
×
×
  • Utwórz nowe...