Mephisto The Undying

- To trochę zabawne. Bo gdy akurat straciłem moc, demony zaczęły bardziej szaleć. Paradoksalnie, w tym momencie nie mam się z czego cieszyć. - stwierdził.

- No dobrze... - mruknął i położył się obok Emi, po chwili pogładził ją dłonią po twarzy i uśmiechnął się.

- Ałć. - powiedział masując się po czole. - A ja w sumie... straciłem większość mocy przez to że stałem się dzieckiem. A nawet nie wiem czemu tak się stało. - stwierdził.

- Emi, już czas wstawać - powiedział starając się ukryć fakt że wpychanie nogi Emi między jego nieco go zawstydza, ale nie przeszkadza.

- Moc absolutną posiadają dwie istoty. Sądzę że dla człowieka nie było by tak łatwo jej zdobyć, chociaż sądzę że byłbyś najsilniejszym wśród ludzi. - stwierdził.

((Dobra, po prostu przeskok do kolejnego dnia szkoły bo coś wam tu się nie chce pisać soł much. )) W następny poniedziałek, Dave znowu obudził się, tym razem widział też jakieś plamki, ogarnął co jest wokół niego, wyczuł Emi, pogładził ją po policzku. Nie wiedział która godzina dokładnie, ale wiedział że około szóstej. Zawsze budził się o tej godzinie, zegar biologiczny działał poprawnie. ((Teraz każdy po prostu idzie do szkoły .-.))

- Ale to miała byś moc absolutna czy tylko ostateczny poziom twojej mocy? - zapytał.

Law był już na tyle daleko że nie zauważył demonów. Jonathan tylko rzucił na nie okiem. - Ech. Wy chyba nie macie kiedy się pojawiać. - powiedział. Nie miał przy sobie żadnej broni, poza nożem który oczywiście wyciągnął z torby. ((taki nóż http://files.gamebanana.com/img/ss/srends/53da4bf95aab7.jpg))

- Ciekawi mnie co to miało być no i co się stało że nie masz tej mocy. - powiedział.

- Wiele rzeczy jest idiotycznych braciszku. - powiedział. - A tak z ciekawości. Miałeś posiąść jakąś nieskończoną moc? - zapytał.

- Nie musisz wiedzieć. Po prostu jesteś jej częścią. - powiedział Add patrząc na Acceleratora.

- Dam sobie radę. Jak ją znajdę to po prostu postaram się użyć jakiegoś czaru żeby stworzyć flarę czy coś. No i mam dobrą orientacje w terenie. - powiedział Law. Po chwili odwrócił się i ruszył dalej.

((Też bym chciał zostać przydzielony)) A przydzielić... Gryffindor chyba.

- Poszukam jakiegoś drewna. - powiedział Jonathan i ruszył wgłąb lasu.

- Ja bez magii dam radę. - powiedział Jonathan. - Chyba trochę dałbym radę. Ale raczej nie tak jak ty czy Jonathan. - powiedział Law. - Dobra, to ognisko i te sprawy? - zapytał.

Law zatrzymał się, po chwili podszedł. - O co chodzi? - zapytał.

- Tak, ale jest już wieczór, w nocy możemy mieć trochę kłopotów z szukaniem, a że moce nam nie działają to nawet kilka wilków może być w stanie nas załatwić.

- Dla Law'a to chyba dodatkowy powód do smutku. - powiedział Jonathan. Law wymacał w kieszeni nieduży metalowy obiekt na łańcuszku, westchną cicho.

- nie wiem kto to powiedział, ale najsłabsi są magowie którym odebrano magie. - stwierdził.

- Law, potrafisz użyć magii? Wiem że masz jakiś czar który może nam pomóc chociaż się nakierować na dobry kierunek. - zapytał Jonathan. Law spróbował coś zrobić ale nic się nie stało. - Nie działa tu magia. - powiedział patrząc na dłoń.

- Dobra, to się ruszmy. - powiedział Jonathan, gdy Lucyfer odszedł spojrzał na Lorence. - Nie wiem czy przywaliłaś mu za mocno, ale to raczej było konieczne. - powiedział doo niej.

- Możesz pomóc, przeszukaj tamtą część lasu. - powiedział Jonathan do Lucyfera.

- Troszkę, ale w sumie, nie wiem czy coś innego by na niego przemówiło. - powiedział Jonathan i złapał dłoń Lorence. - Nie martw się, znajdziemy ją i szybko wrócimy do domu. - dodał.

- Ech... dobra. - mruknął Law wyrywając się, splunął krwią na ziemie i ruszył dalej, ale już wolniej.

- Ty, ja i Misaka nie mamy rodziny. Ona uznała ciebie za swojego brata, ja po pewnym czasie też. Myślimy o tobie jak o rodzinie, a rodziny się nie odtrąca. - powiedział. Add.