Skocz do zawartości

Arkane Whisper

Brony
  • Zawartość

    864
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Arkane Whisper

  1. 7 minut temu Argon39 napisał:

    Co do inteligencji, to u człowieka zależy ona np. od stanu w jakim się znajduję. Kiedyś za pomocą mało wiarygodnych testów internetowych badałem na sobie tendencje, najpopularniejszego testu na tzw. IQ, i np. po nie przespanej nocy uzyskiwałem tylko 60% tego, co po 8 h snu, wzrost mojego IQ zanotowałem  na głodzie (niewielki tylko 10%), co potwierdzało by to, że głodny człowiek by znaleźć pożywienie korzysta z całych możliwości jakie daje mu organizm. Co do innych typów ineteligencji to jestem emocjonalnym szympansem, (o ile nie gorzej). Tak jak wspomniałem, jest wiele modeli inteligencji, my dostaliśmy chyba ten najbardziej przydatny w rozwoju cywilizacji.

    Spadek po nieprzespanej nocy nie jest niczym niezwykłym. Zwykłe zmęczenie organizmu. Ale co do głodu, to lekko mnie zaskoczyłeś, zwłaszcza, że rozwiązanie testu nie dawało Ci gwarancji otrzymania pożywienia (ani nawet nadziei, chyba, że sobie coś takiego ustaliłeś), więc jest to trochę dziwne, ponieważ nie ma pewnej "nagrody" za poprawne rozwiązanie. Poza tym człowiek zawsze wykorzystuje swoje możliwości umysłowe, z tym że w większym stopniu nieświadomie.

     

    Co do tych zwierząt, to ja staram się uprościć model do zamkniętego układu, odizolowanego od czynników zewnętrznych. Układu idealnego, a więc nieistniejącego. Nie powinno się tak pewnie czynić w stosunku do organizmów żywych, ale co poradzę, że mój mózg myśli o wszystkim w kategoriach technicznych. Poza tym, opieram się na artykułach i czasopismach, w których owe informacje wyczytałem. Trzeba by przeprowadzić miarodajne doświadczenie. Tylko skąd ja teraz wezmę psa, zbliżonego wielkością i zdolnościami do wilka, który jeszcze chciałby się ze mną ścigać? :crazytwi:

  2. 5 minut temu Argon39 napisał:

    To tak, nie można porównywać dystansu, bez tempa, z jednego błahego powodu. Zwierzę biegnie tempem jakim musi, człowiek jakim chcę, i to samo z dystansem, zwierze pobiegnie do póki starczy mu sił, człowiek, po przez treningi, potrafi się nauczyć biegać (nie ma tu powiązania genetycznego, ale raczej nauka techniki), więc odrzucając tempo nie mamy czego do siebie porównać. W sumie mam się za osobę przeciętną, nie wiem ile był bym wstanie pobiec z najwolniejszym tempem (6km/h), które wcale nie jest ergonomiczne, wbrew pozorom najoszczędniej biega się tempem (przynajmniej mi), koło 8-9 km/h, (tu liczył bym na 3-4 h biegu ciągłego):twilight3:.

    Ale ja zakładam, ze zarówno zwierzę, jak i człowiek biegną tempem niewymuszonym (czyli jakim chcą), ponieważ faktycznie porównanie można prowadzić jedynie w momencie, przynajmniej częściowego, ujednolicenia czynników wpływających na bieg (że to tak niezbyt porządnie określę). Poza tym, czym jest ciągłe polowanie i bieganie za zwierzyną/uciekanie przed drapieżnikiem, jak nie treningiem właśnie, na którym zwierzę uczy się, jak to robić?

    Co do tempa i ergonomii biegu się nie wypowiem, ponieważ ja szybko chodzę, ale biegania unikam.

    Z inteligencją; zapomniałem o krukach (szczury też są "bystre"); możesz mieć rację, ale delfiny są inteligentne i jest to znany i potwierdzony fakt. Ogólnie jednakże ocenianie inteligencji ma to do siebie, że nie istnieją skuteczne metody nawet w stosunku człowieka, wszystkie oceniają jedynie pewien jej zakres, a podobno jest około 5 rodzajów inteligencji (u człowieka), a człowiek może być wybitny w jednym, a beznadziejny w drugim. Zostawmy to zatem :grumpytwi:

    8 minut temu Argon39 napisał:

    Co do historii, to jestem zmuszony z Tobą podpisać "traktat wersalski"

    Sądzę, iż wspomniany traktat jest najlepszym momentem, aby zakończyć ten, w sumie nic nie wnoszący do tematu, wątek, jak uważasz?:godpony:

  3. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że o drobne sprawy, np. rozejrzenie się po okolicy, przyjrzenie się czemuś, czy dodatkowe informacje; proponuję pytać na PW, żeby sprawniej to szło.

    Inne sprawy, jak prowadzenie dialogów z postaciami niezależnymi, też możemy prowadzić na PW, natomiast o fakt, aby o rozmowie wiedział gracz, który w niej nie brał udziału, ale, przykładowo, słyszał ją, zadbam już ja.

    To tak, aby sesja szła nieco szybciej i przed opisem w głównym temacie, wiedzieli, na czym stoicie.

  4. 30 minuty temu Argon39 napisał:

    Sprawdziłem rekord maratony, który wynosi : 2h 02min 57 sek, czyli średnia prędkość koło 20 km/h, wypadało by wspomnieć któż to taki szybki bł. Ów rekord należy do Etiopczyka Denisa Kimetty. Wilki robiły pościg, ze średnią prędkością 25 km/h (wiem, takie porównanie ma wady, gdyż biegły 10 km mniej), Denis Kimetto, może dał by rade prześcignąć nasze psowate, tego nie wiadomo, ale przeciętny czas w maratonach to między 2h 30min a 4h, tacy ludzie nigdy by nie dognili naszych wilczków, bo po godzinie mieli by już ponad 5 km straty, po kolejnej kolejne 5 km. Już nie mówiąc, że musieli by utrzymywać tępo rekordzisty, więc nie dali by rady dogonić tych wilków, gdyż w pewnym momencie organizm najzwyczajniej by odmówił posłuszeństwa, (wilk by se przebiegł 30, człowiek trochę ponad 20, kto jest wytrzymalszy), oczywiste założenie jest, że ścigamy się w biotopie naszego mięsożercy, gdyby wyścig odbył by się w naszym biotopie, to kochana psina nie dała by rady ubiec 20 km, bo jest po prostu za ciepło. Gdyby wyścigi odbył się zaocznie, (my w afryce, one na Syberii), to też one by wygrały. Miliony lat ewolucji sprawiły, że wilki poszły w wytrzymałość (bo oni to silne, anie duże, porównuję je do innych gatunków swojego rzędu).

    Ale wilk też nie jest w stanie utrzymywać stałego tempa zbyt długo. Zresztą cały czas patrzysz na tempo, podczas gdy tempo nie ma znaczenia. Liczy się odległość, jaką każde może przebiec tempem niewyczerpującym. Aczkolwiek, jak tak teraz o tym myślę, to klimat w jakim żyli nasi przodkowie miał duży wpływ na wspomniany przeze mnie styl polowań. W naszym klimacie raczej by się to nie sprawdziło, ale mniejsza. Pewnie prędzej czy później wypracowalibyśmy jakiś konsensus, ale widzę do czego zmierzasz, i w sumie muszę się z Tobą zgodzić. Kiedy pojawiają się cyfry, wszystko staje się jasne; jak mawiałem kiedyś na matematyce :D

    Więc muszę się z Tobą zgodzić. Może nie całkowicie i bezwarunkowo, ale rozumiem Twój punkt widzenia.

    34 minuty temu Argon39 napisał:

    Dalej rozwój inteligenci a rozwój społeczności. Pytanie się pojawia, dlaczego zaczęliśmy współpracować? Ano dlatego, że samemu nie byliśmy wstanie przeżyć. To było spowodowane naszą miałkością fizyczną, gdyby na tym etapie ewolucji samicę wybierały by coraz silniejszych, to dalej byli byśmy zwierzątkami, jednak ci silniejsi chyba za często ginęli. Też się nie zgodzę, że inteligencja jest ściśle powiązana z socjalizacją gatunków. Wtedy by wyszło, że gatunki samotnicę, wykazują się inteligencja leminga. Natura nam pokazuję, że istnieją w miarę inteligentne gatunki samotnicze, (w odniesieniu do świata zwierząt), tylko, że przy och badaniu, my człekowie mamy nie lada problem, otóż taki tygrys ma zupełnie inny model inteligenci niż my, i trudno nam go porównywać. Dlatego najlepiej poznana inteligencja należy do rzędu małp, bo sami nimi jesteśmy, najbliższych krewnych najłatwiej się bada.

    Chodziło mi o konkretnie naszą inteligencję. Ale spójrz na delfiny, o ile wiem, drudzy po człowieku w inteligencji, ja bym ich miałkimi fizycznie nie nazwał, ale dzielą z nami zdolności społeczne (w ograniczonym zakresie, aby nikt mi nie wypomniał). Ogólnie, jak można zauważyć, to właśnie współpraca odróżnia nas od zwierząt i nie chodzi mi tu o to, że inne zwierzęta nie współpracują ze sobą, bo to robią, ale u nas przeniosła się ona na inny poziom. Człowiek zaczął przekazywać swoją wiedzę innym. Przykładowo, kiedy szympans odkrył sposób zdobycia pokarmu, wcale nie pokazywał go innym, ludzie (a przynajmniej wielu z nich) tak. Ciekawostka również, szympansy nie współpracowały ze sobą, kiedy w celu zdobycia pożywienia trzeba było podnieść ciężki obiekt (ciekawe jest to, że z człowiekiem nie miały problemu współpracować w tym celu), natomiast dla ludzi takie zachowanie (w tym sprawiedliwy podział później; u szympansów nie do pomyślenia) jest naturalne. Ale zostawmy to.

    Jasnym jest chyba, że drapieżniki wykazują się wyższą inteligencją od swoich ofiar i myślę, że powody takiego stanu rzeczy są również jasne. Dlatego właśnie samotniki nie stoją na poziomie rośliny w rozwoju inteligencji. Pisałem, że w dużej mierze łączy się z współpracą (i to nasza inteligencja), ale nie, że jest to jedyny czynnik. Nic nigdy nie jest takie proste (chociaż, zależy o czym mówimy :) ).

    I tutaj dochodzimy właśnie do sedna. Myśmy (ludzie) wypracowali dość niespotykany model inteligencji, który umożliwił nam zbudowanie cywilizacji. Inne zwierzęta mają inny model inteligencji, ale żaden nie umożliwił im tego, co myśmy osiągnęli, na dość dużej przestrzeni czasu.

    Poza tym nie sądzisz, że najsilniejszy człowiekowaty w prymitywnym społeczeństwie najszybciej wspinałby się na drzewo? Miałby zatem większe szanse niż inni ucieczki :) Jakoś wątpię, aby odczuwali wtedy potrzebę honorowej walki z wrogiem.

    45 minuty temu Argon39 napisał:

    Jeszcze odniosę się do wojny prewencyjnej. Tak naprawdę, to Francuzi, wiedzieli, że sam plan nie ma szans powodzenia. Jak to sobie wyobrażasz, Francja i Polska wchodzą armią obalają legalnie wybranego kanclerza, co potem? Jak chciał byś utrzymać w ryzach 62 mln kraj? To by się skończyło takim Afganistanem, czyli nasze siły okupacyjne stopniowy by się wykruszały, na skutek działań niemieckiej partyzantki. Oczywiście pominąłem tu Brytyjczyków, oraz Rukskich. Gdyby ich dołączyć do równania, to by się zrobiło zabawnie. Brytole zgodnie z tradycją chcieli wzmocnienia Niemiec, bo widzieli, że nie ma przeciwwagi dla Francji, a wojna prewencyjna tylko by jeszcze mocniej zachwiała równowagi, więc prawdopodobna wojna Francusko-Brytyjska zawisła by w powietrzu, (jednak w tamtym czasie Franzuci z Angolami kręcili już lody, dlatego się nie zgodzili na naszą propozycję). Drugi aktor pan Isoif "Stalin" Dzugaszwili, chyba też płonną nadzieja, by było liczyć na to,  że tak spokojnie by się obszedł smaczkiem, widząc, że jego pierwszy cel jest zupełnie bezbronny (co by nie mówić o republice weimarskiej, ale to nie była by wojna łatwa, szybka i przyjemna, a późniejsza okupacja?), więc Krasneja Armia chyba przekroczyła by naszą granicę, by chociaż "powyzwalać" Białorusinów, Ukraińców, oraz Litwinów. W tym momencie zachód by jeszcze stracił przeraźliwie w oczach świata (czytaj Ameryki), bo po I wojnie światowej zażądał od Niemców demonetaryzacji, a sam nie potrafił zaakceptować demokratycznego wyboru. Tak naprawdę wojna prewencyjna była by błędem, który mógł by Polskę dużo kosztować, jednak Francuzi, już doszli do wniosku, że Polacy to marny sojusznik, i trza Hitlera spuścić na Stalina, (ciekawe, że czerwoni wpadli na podobny pomysł, by spuścić Hitlera na zachód). Jak widać lub nie, Sanacje oceniam źle, z tendencją do tragicznie. Po odmowie wojny prewencyjnej, wiadomo było, jak przyszła linia podziału będzie wyglądać, a Pan Piłsudski swoją doktryną równymi odległościami między Moskwą a Belinem (nadmienimy, że były do odległości równie latom świetlnym), stanął na przeciwko dwóm przyszłym przeciwnikom, nie starając się po żadnej ze stron opowiedzieć. Prawda jest taka, że 20-lecia międzywojennego Polska nie miała szans przetrwać jako suwerenne państwo, bo tak naprawdę nikt (prócz samych Polaków), go tu nie chciał.

    Ja mówiłem o propozycji tylko, i to w zupełnie innym sensie, ale mniejsza. Mogę wytoczyć ciężką artylerię (znajomego studenta historii) i wtedy pogadamy :MJTQO: Ja osobiście bardziej jestem obeznany z wcześniejszymi okresami historii. Co do skutków takiej wojny, można by ciekawie porozmawiać, ale to nie jest miejsce i czas na tego typu rozmowy. Już i tak zboczyliśmy z tematu tak bardzo, że trzeba się dobrze postarać, aby wrócić na odpowiednie tory :D

    II RP miała szanse przetrwać. Zawsze istnieje niewielka szansa, ale to już zwyczajne gdybanie jest...

  5. Nerwowo rozglądałem się po pomieszczeniu, szukając czegokolwiek, co wskazywałoby na przyczynę kolejnych zgonów, aż w pewnym momencie przyłożyłem kopyto do klatki piersiowej. Serce tłukło mi jak oszalałe. Ta jedna możliwość przyszła mi do głowy i z rozszerzonymi oczyma spojrzałem po pozostałych, szukając w ich spojrzeniach niemego potwierdzenia. No to mam przerąbane... jak patykowilk w krainie termitów, pomyślałem sobie, przypominając sobie niezbyt zadowoloną z mojej odpowiedzi minę Pinkameny. Po dłuższej chwili zdołałem się uspokoić i zebrać myśli. Szczęście, szczęście, co by tu powiedzieć? Myśli pędziły mi w głowie, lecz na żadnej nie byłem w stanie skupić się dłużej. W końcu, wziąwszy głęboki oddech, powiedziałem.

    - Prawdziwe szczęście, dla mnie jest uczuciem, które odczuwamy, kiedy spełniamy nasze marzenia - na chwilę zamilkłem - Właściwie to kucyk chyba nigdy nie wie, kiedy jest szczęśliwy, a kiedy nie. Rzekomo o fakcie, że byliśmy szczęśliwi dowiadujemy się dopiero, kiedy szczęście owo przeminie - powiedziałem zamyślony - Ostatecznie, kiedy coś osiągniemy, szybko zwracamy nasz wzrok na co innego, że się tak wyrażę. Można powiedzieć, że życie jest ciągłym pościgiem za szczęściem, które jest na wyciągnięcie naszych kopyt, lecz ciągle nam umyka - pocieram w zamyśleniu brodę - Myślę, że prawdziwe szczęście to powód, który sprawia, że każdego ranka mamy chęci i siły by dalej po prostu żyć. Dlaczego miałoby być dla nas ważne? A czy bez niego, bez tego ulotnego, odległego marzenia, za którym podążamy, mielibyśmy powody by istnieć?

    Tym pytaniem zakończyłem moją wypowiedź, cofając się nieco. Jeśli to, co nas zabija jest w nas, to nic nie jestem w stanie poradzić.

  6. 11 godzin temu Argon39 napisał:

    Tu się z tobą zgodzę i nie zgodzę naraz. Po pierwsze na polowanie wybiera się osboy raczej z górnej półki ewolucyjnej, (kogoś z krótszą nogą się na nie nie weźmie), a upolowywuje się zwierzątka z niższej półki ewolucyjnej (czyli raczej te z mniejszą wydolnością). Co do prześcigania na długie dystanse każdego zwierzęcia, to absolutnie się nie zgodzę. Kiedyś oglądałem film o wilkach (dokumentalny), i potrafiły swoją ofiarę (całe stado), gonić 30 km (z średnią prędkością 25 km/h), aż owe stado uciekło na teren innej watahy (ciekawe, jest to,  że ów wataha wykorzystała okazję, i podjęła pościg, zaraz jak stado reniferów stanęło by odsapnąć), chyba nie znam człowieka, który był by wstanie uciekać przed wilkami tak długo, większość ludzi po półgodzinie takiego biegu wypluła by płuca. Jednak, masz rację jesteśmy raczej bardziej przystosowywani do długich biegów (ot choćby taki szkopuł jak temperatura ciała, zaledwie 36,6, czyli aż 4 stopnie do przegrzania się, np. koty mają 39), dlatego jeśli przed tygrysem będziesz uciekał 50 metrów to ocalisz życiem, bo ten zaniecha dalszego pościgu, choć szczerze to chyba nawet Usain nie dał by rady. Niestety fizycznie chyba w niczym nie wiedziemy prymu, bo inaczej najprawdopodobniej zatrzymało by to rozwój intelektu, bo po co, skoro możemy uciekać w nieskończoność. 

    Taka informacja do innych użytkowników, jeśli was denerwuję nasza offtopwa wymiana zdań, to napiszcie.

    Ja również jednocześnie się z Tobą zgodzę i nie zgodzę.

    Faktycznie, na polowania wybierają się najsprawniejsze osobniki, co nie zmienia faktu, że ciało ludzkie posiada takie możliwości. Poza tym, nie chodzi mi o pościg, ponieważ jeśli człowieka zacznie ścigać drapieżnik typu wilk, tygrys, itp., to ma marne szanse ucieczki i raczej zostanie schwytany (to jeszcze zależy od wielu czynników, jak odległość początkowa, czas reakcji, trasa ucieczki, itp., itd.). Jednakże, jeśli wspomniany wilk (sprawny drapieżnik) oraz człowiek (również sprawny drapieżnik, a nie pracownik biurowy) będą biegli obok siebie, utrzymując stały rytm, różny od siebie, wygodny dla każdego, to na odpowiednio długim odcinku człowiek dogoni i wyprzedzi wilka, chociaż ten ostatni początkowo zostawi go daleko w tyle.

    Sprawność fizyczna ponadto nie wyklucza rozwoju intelektualnego. Rozwój naszej inteligencji wiąże się w dużej mierze z faktem, że zaczęliśmy współpracować ze sobą, a co za tym idzie, tworzyć złożone struktury społeczne. To nie ma wiele wspólnego ze sprawnością fizyczną. Inteligencja pozwoliła opracować doskonalsze techniki polowań, co przełożyło się na większą ilość pożywienia, co pozwoliło zasilić większy mózg, co pozwoliło opracować nowe narzędzia i lepsze techniki łowieckie... i tak dalej :) (oczywiście w prymitywnym i niepoważnym skrócie).

    11 godzin temu Argon39 napisał:

    Czekaj niech sobie odejmę 50 lat. Sądzisz, że od roku 1965 nie ustępowaliśmy zachodowi, i bogaciliśmy się jak oni? Nie chcę być złośliwy, ale to wypada na najbardziej siermiężny okres naszej historii (także pod względem kulturalnym), wcześniej sanacja, II RP też bida z nędzą. Tak naprawdę nadążaliśmy za Europą do płowy XVII stulecia, potem się rozchodziły nasze drogi (myśmy zostali z tyłu), i dopiero teraz (od tych 25 lat), staramy się w teorii nadgonić Europę (nie, nie osądzam tych ostatnich lat pozytywnie, ale obiektywnie, to chyba teraz dopiero zaczęliśmy zasypywać tę przepaść). Nie ważne ile będziesz miał miłości w serduszku do naszej ojczyzny, nie zmieni to faktu, że od XVII wieku do końcówki XX byliśmy z tyłu.

    Zgadzam się, ze od XVII/XVIII wieku staczaliśmy się po równi pochyłej, ale II RP trzeba oddać honory za wysiłek, jaki został włożony w odbudowę kraju po przeszło 100 latach jego niebytu. Nie było to i nigdy nie będzie łatwym zadaniem. Poza tym, plany mieli dobre i choć popełniali błędy (skutki których znamy z historii), to jednak odbudowywali kraj. Przypomnijmy, że Polska chciała prewencyjnie zaatakować Niemcy, kiedy Hitler dochodził do władzy, a kraj ten był jeszcze słaby.

    Co do czasów obecnych się nie wypowiem, ponieważ ostatnio nie przykładam do nich zbytniej wagi.

     

    Jeszcze na koniec, wszyscy ludzie byliby ziemskimi kucykami, ponieważ wszystkie narody wywodzą się z osiadłych plemion, zajmujących się u swych początków uprawą ziemi... No nie wszystkie, aby nie skłamać, część pozostała zbieracko-łowiecka, ale to są już detale. Poza tym, ani nie mamy skrzydeł, ani magii (niezależnie co niektórzy twierdzą na ten temat), więc fizycznie także pasujemy na ziemskie.

    Co nie zmienia faktu, że dla siebie wybrałem jednorożca, ponieważ są najfajniejsze (subiektywna opinia :D ), no i tam już kiedyś pisałem dlaczego.

  7. Jeśli mogę wtrącić, to zapewne wszyscy ludzie byliby ziemskimi kucykami :aj5: ale mniejsza...

    Tak po prawdzie, to w Polsce (Rzeczypospolitej dawniej) procent szlachty był najwyższy na tle populacji, w porównaniu z innymi narodami (około 10%, chyba). Więc ja bym ostrożnie podchodził do twierdzenia, że większość z nas, przez wzgląd na korzenie, byłaby ziemskimi. Ponadto pamiętajmy, że Kazimierz Wielki miał tyle bękartów potomków z nieślubnego łoża, że istnieje duże prawdopodobieństwo pokrewieństwa wśród populacji polskiej :)

    Nie zapominajmy także, że Rzeczpospolita; w swym złotym okresie; pod względem kultury, wyprzedzała inne narody Europejskie, a rozwojem w niczym im nie ustępowała. Na koniec jeszcze dodajmy, że w Rzplitej, jako pierwszym najpewniej państwie w Europie, powstało ministerstwo edukacji; Komisja Edukacji Narodowej, tak się zwała, o ile pamiętam. O konstytucji nie zapominając, oczywiście.

    Dodajmy jeszcze, że wysłannicy Rzplitej upominali króla Francji o zaletach tolerancji wyznaniowej, w czasach, kiedy w większości państw ówczesnych, tego typu sprawy powodowały krwawe wojny religijne, a u nas czegoś takiego nie było; poza sporadycznymi incydentami, ale są to wyjątki potwierdzające regułę.

  8. Gear

     

    Po odzyskaniu zmysłów potarłeś się po obolałej głowie, zaś na twoim kopycie znajdowała niewielka ilość krwi. Zdałeś sobie sprawę, że otrzymałeś mocniejszy cios, niż ci się wydawało. Pociąg powoli ruszył przed siebie, kierując się... w sumie nie bardzo wiedziałeś dokąd. Rozejrzawszy się po okolicy zorientowałeś się, że właściwie zostałeś sam, nie licząc kasjera w okienku, lecz kucyk owy nie był w stanie dostrzec cię ze swojego stanowiska pracy. Zastanawiałeś się, co teraz.

     

    Wolf

     

    Tuż przed linią ciemnych drzew zatrzymałeś się na chwilę, wsłuchując się w ponury szum, kołyszących się koron. Przed tobą rozciągała się mroczna gęstwina lasu Everfree. Nawet ścieżka, tak dobrze ci znana, była zarośnięta, jakby nikt nie kroczył po niej od dziesiątek, jeśli nie setek lat. Zwiewny opar, ulotny niczym zjawa, spowił twoje kopyta, kiedy powolnym krokiem zanurzyłeś się pomiędzy powykręcane, milczące drzewa.

    Jakiś czas wędrowałeś, rozglądając się uważnie naokoło, jak zwykle zresztą. Nie mogłeś oprzeć się wrażeniu, że idziesz dłużej niż ostatnio. W końcu, jednakże, dotarłeś do miejsca, w którym znalazłeś wisior. Otaczały cię gęste krzewy, zaś drzewa tworzył zwartą, żywą ścianę. Uschnięte drzewo pochylało się nad tobą, wyciągając drapieżnie gałęzie, jakby usiłując się pochwycić. Poczułeś lekki dreszcz na to porównanie, lecz jednocześnie wypomniałeś sobie w myślach, że to głupie.

    Chwilę spoglądałeś na ułamaną gałąź drzewa, leżącą mniej więcej w miejscu, gdzie znalazłeś medalion.

     

    Infinity

     

    Przeglądasz poranną gazetę, szukając jakiejkolwiek wzmianki na temat "zaginięcia" Doktora, lecz zdawało się, że nikt nic na ten temat nie pisał. Jedynie jeden z artykułów, zwrócił Twoją uwagę.

     

    Shadow

     

    Wysiadłeś na stacji w Ponyville, po czym od razu zrozumiałeś, co miał na myśli Twój przyjaciel mówiąc, że na pewno go znajdziesz. Miasteczko rzeczywiście nie jest duże, a gwardzista z Canterlotu, raczej będzie się wyróżniał. Konduktor życzył Ci miłego dnia, po czym skierował się w stronę budynku stacji. Zauważyłeś, że jesteś jedyną osobą, która wysiadła tutaj z pociągu. Wzruszywszy jednakże ramionami, skierowałeś się w stronę miasteczka.

    Po krótkiej przechadzce wyraźnie wyczuwałeś dziwną aurę niepokoju w mieście. Zdajesz sobie sprawę, skąd ona się bierze, zaś niesławny las Everfree w pobliżu na pewno nie pomaga, lecz teraz lepiej rozumiesz, co miał na myśli Twój przyjaciel. Uznałeś, że najlepiej będzie znaleźć go jak najszybciej. Od czego tylko zacząć?

    • +1 2
  9. Masz rację. Nie wziąłem tego pod uwagę (a niby takie oczywiste, aż wstyd :grumpytwi: ), ludzie mieli powody wykształcić chwytne kończyny, koniowate raczej takich warunków nie mają. Punkt dla Ciebie :D

    A polowanie uporczywe? Do dzisiaj istnieje plemię, chyba w Afryce, które stosuje ten rodzaj polowania. Ponadto, wystarczy podobno odpowiednio długa trasa, aby człowiek zdołał prześcignąć każde zwierze. Na krótkich dystansach nie mamy większych szans, ale jesteśmy długodystansowcami. Mówię oczywiście o człowieku z okresu, kiedy takie cechy był mu potrzebne do przetrwania, więc kiedy się wykształciły, a nie o współczesnym homo sapiens, który większość życia spędza przed komputerem. Oczywiście pomijając ludy prymitywne, o których wspomniałem już.

    Czytałem cały artykuł o przystosowaniu człowieka do biegów długodystansowych, ale pamiętam tylko, że istotne było właśnie pocenie się, co wyróżnia nas na tle innych zwierząt (chłodzimy ciało szybciej, niż tylko poprzez wentylację), pozycja wyprostowana ułatwia oddychanie (chyba tak właśnie), coś jeszcze było z budową mięśni i układem kostnym, ale wyleciało mi z głowy.

    • +1 1
  10. Miałem się tłumaczyć, to zaczynam.

    Weekendy spędzam zwykle od 9 do 21 na uczelni, więc nie bardzo mam czas odpisywać. Przepraszam za to opóźnienie. Miałem w sobotę odpisać, ale wypadła mi impreza w nocy (cała niedziela na zajęciach na kacu, było... ciekawie, zwłaszcza na laborkach z fizyki :crazytwi3: ), której skutki jeszcze nieco odczuwam :twiblush:

    Dzisiaj ruszy sesja dalej.

  11. Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w martwego kucyka w szoku. Wiedziałem, że nie jest to jedynie głupi żart, ale jakaś część mnie sądziła, że... No nieważne; potrząsnąłem łbem.

    Odwróciłem się powoli w stronę Pinkameny, przełykając ślinę. Trzeba uważnie przemyśleć własną odpowiedź, powiedziałem sobie w myślach. Szybki rzut oka na inne kucyki, aby upewnić się, jak one odebrały śmierć jednego z nas, po czym, wziąwszy głęboki wdech, powiedziałem.

    - Przyjaciel, moim zdaniem, jest osobą, którą dobrze znasz, masz do niej zaufanie... częściowe - dodałem po chwili, przerwałem i znów podjąłem - Jest to ktoś, po kim oczekujesz wsparcia, a także sam jesteś gotów mu go udzielić, w różnych sytuacjach. Oczywiście istnieje granica przyjaźni, po przekroczeniu której nie powinno się już spodziewać ani zaufania, ani pomocy ze strony owego przyjaciela. To, czy ktoś jest twoim przyjacielem czy nie, ujawniają dopiero trudne sytuacje, kiedy kucyk wymaga pomocy. Nie zawsze osoba, którą zwiesz "przyjacielem" zasługuje na to miano.

    Chwilę się zastanowiłem, ale niczego więcej nie zamierzałem dodawać. Miałem nadzieję, że nie ja zginę w tej "rundzie", a chciałem coś jeszcze zrobić, zanim Pinkamena zada kolejne pytanie. Podszedłem do najbliższego mnie kucyka, a był to Renard, mówiąc mu szeptem:

    - Obserwuj pomieszczenie, kiedy następnym razem uruchomi pułapkę. Jeśli dowiemy się, jak one działają, będziemy mieli większe szanse na uniknięcie ich i, być może, wyjście z tego cało.

    Następnie, idąc od jednego kucyka do drugiego, powtarzałem mniej więcej to samo. Wiedziałem, że jest to dość upiorny sposób poznania zasad działania pułapek, ponieważ ktoś musi umrzeć, aby dało się to wykonać, ale innego sposobu nie widziałem... Póki co.

  12. Tak mi przyszło do głowy, czytają Twoją wypowiedź.

    Gdyby człowiek potrafił "wyłączyć" którąś półkulę mózgu na czas określonego działania, to tym samym skazałby się na poznawczą, i nie tylko, ułomność w tym czasie. Zwłaszcza, że w każdej chwili wykorzystuje się całość (najpewniej) mózgu, z różnym natężeniem jego części, oczywiście.

     

    Ale wracając do powyższego.

    Ja osobiście uważam, że zdolność manipulacji przedmiotem jest cenniejsza, z perspektywy czasu, niż szybkie przemieszczanie się, ponieważ ograniczając zdolności ucieczki, zwiększamy możliwości podjęcia walki z drapieżnikiem. Człowiek poświęcił szybkość na rzecz operowania przedmiotami. Ale z drugiej strony człowiek ma wydajny i wytrzymały organizm; na długie dystanse jesteśmy podobno w stanie przegonić konia, szybciej chłodzimy ciało, itp.

  13. Czekamy na pozostałych dwóch graczy, ale zastanawiam się, czy dopóki jesteście każde osobno, nie prowadzić Was niezależnie od innych; z tym, że to może doprowadzić do małego zamieszania później.

    Prosiłbym także Artisa o usunięcie ostatniego postu, tego z obrazkiem. Przyjąłem do wiadomości przeprosiny, ale ten obrazek, i ogólnie post, nie pasuje do tematu i psuje mi klimat :) Poza tym za długie, ciekawe, bądź bogate opisy działań się nie przeprasza, za nie się dziękuje :D

  14. To prawda, chwytne "kończyny" są potrzebne do wytwarzania różnych rzeczy, ale niekoniecznie muszą one przyjmować postać naszych dłoni. Tak po prawdzie, za wspomniane manipulatory mogłoby posłużyć wszystko, czym można by ową czynność wykonać. Wygląda to tak, jakbym właśnie przeczył samemu sobie, ale mi w poście wyżej chodziło o konkretnie dłonie, macki i inne części ciała, które można by traktować jako zamienniki rąk. Ostatecznie, chwytna trąbka, stanowiąca usta, ale umożliwiająca manipulowanie przedmiotami, mimo wszystko pod miano "ręka" nie pasuje.

    Co do chwytności (a także możliwości operowania przedmiotami nimi) kopyt, to jest to bajka. I to stwierdzenie wyjaśnia wszystko :D

  15. Powoli rozejrzałem się po moich towarzyszach niedoli, zatrzymując na chwilę wzrok na każdym z nich, po czym przeniosłem spojrzenie na Pinkie Pie. Mój róg zalśnił na moment, kiedy usiłowałem rzucić zaklęcie przemieszczenia, po czym natychmiast zgasł. Chwilę odczekałem, oczekując konsekwencji, ale chyba nic się nie stało.

    - Musiałem spróbować - rzuciłem do Pinkie - Ostatecznie, czemu miałbym ci ufać?

    "W porządku. Zagrajmy w twoją grę", pomyślałem sobie, rozważając pytanie. Ponownie rozejrzałem się po pozostałych kucykach.

    - Dobre pytanie - zacząłem z namysłem - Ale odpowiedź jest prosta. Dla zysku - spojrzałem prosto na Pinkie - Grupa posiada większe możliwości, niż jednostka. To jest chyba oczywiste. Nie można jednakże mówić o istnieniu grupy w momencie, kiedy żaden z jej członków choć częściowo sobie nie ufa. Taka grupa szybko się rozpadnie, gdyż, przykładowo: nie zlecisz wykonania istotnej części planu; który może zostać zrealizowany jedynie przez grupę współpracujących kucyków; osobie, której nie ufasz, że jest w stanie to wykonać. Krótko mówiąc, zaufanie jest ważne dla współpracy, ponieważ współpraca właśnie jest podstawą cywilizacji. Gdyby kucyki nigdy nie nauczyły się współpracować ze sobą, zbudowanie cywilizacji nie byłoby możliwe. Ale bezgraniczne zaufanie? - pokręciłem głową - Ono, moim zdaniem jest zarezerwowane jedynie wobec najbliższej rodziny, a i to nie jest bezgraniczne. Chyba nie da się ufać komuś całkowicie, bez żadnych granic, gdyż jak można bezgranicznie zaufać komuś, kogo myśli nie znasz. Mówienie nic nie kosztuje, jak mawiają. Jeśli nie jesteś w stanie potwierdzić czyjegoś stanowiska, a nie jesteś w stanie, gdyż możesz o to tylko spytać, nie poznasz jego prawdziwych myśli, pozostaje ci jedynie wiara w to, że to co powiedział jest prawdą, iż cię nie zdradzi. Zawsze jednakże pozostaną wątpliwości. Nawet najmocniej wierzący je ma. Skoro masz wątpliwości natomiast, to jak możesz twierdzić, że ufasz bezgranicznie? Myślę, że to jest odpowiedź na twoje pytanie. Dlaczego mielibyśmy komuś bezgranicznie ufać? Nie mielibyśmy, ponieważ nie jesteśmy w stanie ufać w ten sposób. Jedynie w pewnym zakresie. Natomiast, po co obdarza się innych zaufaniem? Bo w przeciwnym wypadku nigdy nie stworzylibyśmy społeczeństwa. I ta sytuacja nigdy nie miałaby miejsca.

    Spojrzałem ukradkiem na pozostałe kucyki, zaniepokojony, dokąd ta cała sytuacja zmierza.

    • +1 1
  16. Kwestia perspektywy. Całe życie jesteśmy ludźmi, więc tego typu zdolności manipulacyjne są dla nas czymś oczywistym; najlepszym rozwiązaniem. Ale; załóżmy; cywilizacja istot nie posiadających dłoni, ani innych tego typu chwytnych manipulatorów, a jednak rozwinięta. Taka cywilizacja zupełnie inaczej postrzegałaby wykonywanie "poręcznych" zadań i dla niej posiadanie dłoni mogłoby być nawet niepraktyczne.

    Jak pisałem. Kwestia perspektywy.

    • +1 1
  17. Miałbym jedynie sugestię oraz prośbę.

    Prośba, to: jeśli z jakąś postacią, niebędącą graczem, podejmujecie rozmowę, to ja za nią będę odpowiadał (to tak na przyszłość, akurat w przypadku pytania do konduktora odpowiedź była właściwa).

    Sugestia natomiast dotyczy faktu, że ja nie wiem kto lub co było w krzakach, ani tym bardziej co lub kto ogłuszył postać Hartkora, ale zastanówcie się nad opisywaniem tego typu zdarzeń. Odczytuję to jako prośbę o wprowadzenie Wam do gry przeciwnika, którego nie miało być, ponieważ wyraźnie sesja zapowiada się zbyt prosto? Kogoś, kto będzie polował na Wasze postacie? A może coś innego? To można ciekawie wykorzystać.

    • +1 1
  18. Akt I

    Zaginięcie Doktora Whoovesa

    10 września

     

    grey_morning_in_ponyville_by_chaz1029-d5

     

    Nad miasteczkiem Ponyville powoli wschodziło słońce, jakby niechętnie wynurzając się zza wzgórz. Zwiewny obłok mgły oraz cisza otulały budynki, których mieszkańcy wciąż jeszcze pogrążeni byli w niespokojnych snach. W powietrzu unosiła się aura napięcia, niepokoju i oczekiwania. Drzewa pobliskiego lasu Everfree kołysały się delikatnie na ledwo wyczuwalnym wietrze; ktoś mógłby powiedzieć, że same poruszając się; zaś ich cienie tańczyły szaleńczo, umykając przed światłem poranka. Jeden po drugim mieszkańcy opuszczali domy, zdążając pośpiesznie przez uliczki, po których wiatr przetaczał nieliczne jeszcze, pożółkłe, opadłe z drzew liście. Tego chłodnego poranka nie było słychać głośnych rozmów czy też śmiechów, które zwykle towarzyszyły kucykom z Ponyville, podczas ich porannych zajęć. Nie tym razem. Jeden z mieszkańców, znany naukowiec i wynalazca, Dr Time Turner Whooves, zaginął przed kilkoma dniami, pozostawiając po sobie jedynie domysły, plotki, niejasne ślady i wiele pytań. Wszyscy w milczeniu, z obawą w oczach, oglądali się w stronę lasu Everfree lub mieszkania zaginionego ogiera, jakby spodziewając się dostrzec tam... coś.

    Przeciągły gwizd poniósł się echem po otaczających miasteczko wzgórzach, brzmiąc nienaturalnie, wręcz niepokojąco, pośród wszechogarniającej ciszy. Nocny pociąg z Canterlotu wjeżdżał na stację kolejową...

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...