-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Shiro westchnęła po czym przeciągnęła się. - A jak życie? Chyba spodobało ci się bycie w Zakonie Czarnych rycerzy, co? - zapytała gdy powolnyk krokiem opuszczaliście hangar.
-
Dziewczyna spojrzała na generała nieco przestraszonym, i z drugiej strony złym wzorkiem. - Chyba nie działo się tu zbyt dobrze. Dobrze, postatam się wszystko zmienić. - powiedziała poczym razem z generałem wyszła. Shiro spojrzała na ciebie. - No, no niezłe zrobiłeś pierwsze wrażenie. - stwierdziła. - Ciekawe czy będziesz w kręgu wyboru na jej rycerza. - powiedziała po czym się zaśmiała.
-
Dziewczyna patrzyła na ciebie z lekkim uśmiechem na twarzy. W twoim umyśle coraz bardziej przypominała anioła. Chciała dobrze dla japończyków. Czy to nie powinno być cenione? Spojrzała na generała jakgdyby przekazywała mu jakiś komunikat a następnie przerzuciła swój wzrok z powrotem na ciebie ciebie Shiro. - Jeśli będziesz czegoś potrzebować, Doktor Shiro, proszę byś to do mnie zgłosiła. Postaram się to dla ciebie sprowadzić. - powiedziała. Potem skierowała wzrok wyłącznie na ciebie. - A czy ty żołnierzu masz jakieś proźby poza pierwszą którą spełnię z przyjemnością?
-
Dziewczyna uśmiechnęła się. - Miło, że kogoś to interesuje. Pragnę zawrzeć sojusz z przedstawicielem Zakonu Czarnych Rycerzy. Chciałbym wyznaczyć Strefę Wolnej Japonii. Gdzie wszyscy japończycy, wraz z zakonem mogliby żyć spokojnie, zdala od Brytanii. - powiedziała cicho. Shiro uśmiechnęła się. To były bardzo dobre wybory.
-
Na ekranie ujrzałeś Shiro. - Bardzo dobrze. Włączę ci kilka symulacji przeciwników. - powiedziała. Już po chwili zobaczyłeś kilka symulacji. Pokonałeś je bez problemu. Potem Shiro poprosiła byś wyszedł. Blondynka stała obok pani gubernator. - Bardzo interesujące jest to, że stworzyłaś to wszystko sama od podstaw. To niesamowite jak niektóre osoby są zdolne. Postaram się byś miała dostęp do wszystkich materiałów które będą ci potrzebne. - powiedziała po czym lekko się uśmiechnęła. Nadal była lekko zmieszana, to wszystko ją przytłaczało. - Dziękuję, jednak to nie tylko moja zasługa. Mam dobrego asystenta testów. - powiedziała po czym puściła ci oczko. Kalypso spojrzał na ciebie po czym skinęła w podziękowaniy.
-
Dziewczyna westchnęła. - Nie samą maszyną a tym co stworzyłam. - powiedziała. Po chwili skończyła przegląd. Wtedy do hangaru weszła gubernator z generałem. Shiro lekko się skłoniła. - Dzień dobry, jestem Doktor Shiro, liczę na owocną współpracę. Chciałabym z pomocą Davida zaprezentować pani działanie Rolanda, maszyny którą tworzyłam trzy lata. - powiedziała po czym skinęła głową i rzuciła ci klucze.
-
- Mamy zaprezentować pani gubernator jak działa Roland. A to ty w końcu jesteś jego pilotem. No już. Raz, raz. Niedługo zapewne będziemy musieli zaczynać. - powiedziała. Po drodze skoczyła jeszcze do szafki by ubrać kilt. Po chwili byliście już w hangarze. Shiro zaczęła robić szybki przegląd.
-
Idąc ku wyjściu napotkałeś Shiro wchodzącą do budynku. W ręku trzymała notes. Włosy miała ułorzone w nieco rozwalający się kok. Złapała cię za nadgarstek. - A ty pójdziesz ze mną. Potrzebuję cię. - powiedziała.
-
Dziewczyna była lekko speszona twoim zachowaniem. - Możecie z powrotem zająć się swoimi obowiązkami. - powiedziała. Wtedy podszedł do niej generał i oboje zaczęli iść w głąb budynku rozmawiając.
-
Dziewczyna spojrzała po wszystkich spod burzy jasnych rzęs. Jakby się zastanawiała. - Nazywam się Kalypso Li Britania. Liczę na owocną współpracę. - powiedziała po czym lekko się uśmiechnęła. Trzeba było przyznać, wyglądała jak anioł.
-
Nie spóźniłeś się. Długo też nie musiałeś czekać. Wkrótce wszyscy żołnierze stanęli na baczność i do centrali delikatnym krokiem weszła nowa gubernator. Nie mogła mieć tyle lat co ty, stanowczo była młodsza, albo na taką wyglądała. Jej cera była lekko opalona. Na ramiona spadała jej burza lekko lokowanych włosów w kolorze rudo-brązowym. Miała ładnie oprawione piwne oczy. Cała sprawiała wrażenie delikatnej i filigranowej, jakgdyby miała zaraz się rozpaść.
-
Teo uśmiechnął się. W środku było takie samo danie jak wtedy gdy dostałeś od chłopaka drugie śniadanie. - Życzę smacznego. - powiedział lekko się skłaniając. Wzdrygł uszami po czym machnął ogonem.
-
Teo wpuścił cię do środka. - I tak nie spałem. - stwierdził. Szybko poszedł do łazienki. Po chwili wrócił z butelką szamponu. Westchnął cicho. Spojrzał na ciebie po czym jeszcze raz westchnął. - Miłego dnia w pracy czy cuś. Niech ten nowy gubernator nie wejdzie wam na głowę. - powiedział. Po chwili wręczył ci też zawiniątko.
-
//Wilcze C: Ktoś przekręcił klucz w zamku i po chwili drzwi się otworzyły. Stanął w nich Teo, ubrany już normalnie jednak w dosyć nieogarniętej fryzurze. - Cześć.
-
Kolejny dzień. Musiałeś jeszcze iść do Teo zmyć ten czerwony kolor, a potem mogłeś ruszać do centrali. Zastanawiałeś się czy chłopak jeszcze śpi, bo jeśli tak to mogło być kiepsko.
-
Dziewczyna zmarszczyła brwi. Czuła się zdradzona, okropne uczucie. - Więc, kiedy posiadasz tę informacje. Co zrobisz? Pozwolisz im postępować tak dalej. Przecież słyszałeś nagrania, wiesz jak to było. - powiedziała. Po jejchwili policzkach zaczęły płynąć strumienie łez.
-
- Właśnie, albo mi to wyjaśnisz, albo w tej chwili pójdę do Zero. - powiedziała idąc do swojego pokoju. Kiedy weszliście poczekała aż wejdziesz i trzasnęła drzwiami.
-
Dziewczyna wyjęła z kieszeni telefon. Szybko odtworzyła nagrania na których słychać było taśmy z przesłuchań. Potem pokazała ci zdjęcia przedstawiające ciebie wchodzącego do Centrali Wojska Brytyjskiego. - Co ty na to, ha? - zapytała. Chyba najbardziej bolało ją to, że odtworztł kasety z przesłuchań.
-
Dziewczyna spojrzała na ciebie. - Ja, dam sobie radę sama. - powiedziała po czym załorzyła szelki pokrowca przez ramię i zaczęła taszczyć instrument do swojego pokoju. Chyba coś się stało. I to dotyczyło ciebie. Czyżby... Cię śledziła?
-
Po piętnastu minutach dziewczyna skończyła. Wstała i lekko się skłoniła, wszyscy zaczęli bić brawo. Tłum powoli się rozchodził a dziewczyna zaczęła pakować instrument do pokrowca. Nawet cię nie zauważyła.
-
Po środku pomieszczenia, na ziemi klęczała Naho. Grała na podłużnym instrumencie o trzynastu strunach. Lewą dłonią przyciskała podstrunniki a prawą szarpała struny za pomocą plektronów założonych na palce. Całkowicie oddała się grze. Dookoła siedział cały Zakon, słuchał w milczeniu. Nikt nawet nie zauważył, że przyszedłeś.
-
Kiedy dotarłeś do bazy nikt nie chodził po korytarzu. Była godzina dwudziesta pierwsza. Słyszałeś dźwięk muzyki, brzmiącej bardzo tradycyjnie, Japońskiej muzyki. Dochodziła ona ze wspólnego pokoju. Co zrobisz?
-
Zmrużenie oka nie udało się. W głowie dalej miałeś trzask kości. Teraz żałowałeś, że odsłuchałeś te kasety. Jednak dowiedziałeś się, że nic nie powiedzieli. Naho wytrzymała tortury i nic nie powiedziała. Will zginął by chronić informacje. Niezwykłe było ich poświęcenie dla Zakonu. Zapewne wyzwolenie Japonii było dla nich niezwykle ważne.
-
Taki sam schemat. Zadawane pytania. Tylko brutalniej. Po dwóch godzinach dało się słyszeć krzyki bólu. Zaczęli go ciąć i posypywać rany solą. Usłyszałeś potem dźwięk odpalania ognia, ktoś zadał pytanie a gdy nie uzyskał odpowiedzi Will wydał z siebie krzyk. Potem coś gruchnęło, chyba kości, kolejny krzyk.
-
Niestety było to tylko nagranie głosowe. Ekran był cały czarny, nic nie było widać. Ktoś o mocnym głosie zadawał jej pytania. Ta jednak milczała, milczenie nie trwało długo, po dwóch godzinach próbowania po dobroci zaczęto ją torturować, ta jednak była nie dobyło złamania. Wydawała tylko ciche krzyki bólu.