-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Smuga siedzi taka skulona. Spojrzała na niego dalej paląc buraka. - To ja też? - zapytała.
-
Smuga momentalnie stała się czerwona. Szczerze, nie pamiętała tego. Nieco się skuliła. - Zboczeniec. - szepnęła dalej paląc buraka.
-
Lena zachichotała. - Czym to sobie zawdzięczam? - zapytała klikając jakieś przyciski.
-
Smuga spojrzała na ciebie. - Nie, nie musisz nic odpokutowywać. Doprowadźmy wszysto do porządku, i wtedy myślmy o naszej córce, zgoda?
-
- To na pewno. Nie zmienia to faktu, iż nie wiem. Choć, może dowiemy się tego w swoim czasie, prawda? A w sumie... Nadal chcesz by pomiędzy nami pozostało tak jak przed twoim zniknięciem. Ja nadal czuję do ciebie toi samo ale nie wiem czy ty też... - powiedziała.
-
Dziewczyna spojrzała nana niego tak, jakby powiedział największe głupstwo. - Nie żyje. To dla Any też musi być swego rodzaju trudna sytuacja. W końcu to jej córka, a nie wiem, czy Pharah miała jakieś dziecko. - powiedziała cicho.
-
Lena uśmiechnęła się. - Całkiem dobrze. Nie zwracaj większej uwagi na Anę. Jest trochę stara przez co oschła i bardzo podatna na to by wszystko było bezpiecznie. Z jednej strony to prawda, ja byłam w szkole pilotarzu ty chyba nie. - powiedziała.
-
Ana zmierzyła cię wzrokiem. - W kabinie pilota jest zapewne jeszcze drugie miejsce. Jak chcesz, idź do niej. - powiedziała.
-
Ana uniosła brew. - Bo Lena ma licencję, a ty nie. - powiedziała. Chodziło jej jedynie o bezpieczeństwo. Weszliście na pokład samolotu. Smuga po chwili wystartowała obierając odpowiedni kurs.
-
Wkrótce znaleźliście się na lotnisku. Ana spojrzała w stronę Morrisona. Po chwili podeszła bliżej Leny. - Będziesz pilotować, zgoda? - zapytała. Smuga skinęła głową w geście potwierdzenia.
-
Ana westchnęła. - Cudownie. Zostańmy złodziejami. Nie, tak serio zgadzam się. Oczywiście, że nas zignorują. Ale mamy osobę która jest pilotem więc damy radę. - tu spojrzała na Smugę i Artura. Lena mruknęła coś niezrozumiale. - To nic. - powiedziała. - Ale bądź przy mnie, proszę... - dodała po chwili szeptem.
-
Lena delikatnie wtuliła się w twoją klatkę piersiową. Była ciepła. Ana spojrzała na Morrisona. - No to chyba przydałoby się zorganizować jakiś transport. Zajmiesz się tym Morrison? - zapytała patrząc na żołnierza.
-
Dziewczyna zwiesiła głowę. - Po prostu, boję się się, że znowu znikniesz. Że znowu mnie zostawisz, samą. - powiedziała. Po jej policzku popłynęło kilka łez.
-
Lena zmierzyła cię wzrokiem. Lekko się skrzywiła. - Nic? Po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu. - powiedziała spokojnie.
-
Kiedy wróciliście do reszty urzeliście omniki które z powodu braku sterowania leżały teraz na ziemi. Smuga rzuciła ci obrażone spojrzenie.
-
Wzruszyła ramionami. Podeszła do komputera wpisała jakiś kod. O dziwo był on poprawny. Program wyłączył się. - Rozwal komputery dla bezpieczeństwa. - poprosiła.
-
Kobieta wskazała ci głową, że nie. Po chwili dobiegliście na miejsce. Dostanie się na odpowiednie piętro była trudna z powodu ataku. Wkrótce jednak stałeś przed systemem komputerów który sterował omnikami.
-
Lena zmarszczyła lekko brwi. - Rozumiem, że robisz to specjalnie. Zgoda. Zostanę. - powiedziała. Już po chwili biegłeś ku centrali omników, za tobą podążała Ana.
-
Dziewczyna zastanowiła się. - Nie... Raczej nie zezwoliliby mi na chodzenie tak samemu. Od kiedy nie ma Willa strasznie się o mnie troszczą. - powiedziała kładąc głowę ba twoim ramieniu.
-
Smuga spojrzała na ciebie. - Nie ma mowy, żebym puściła cię tam sama. Nawet jeśli mi nie pozwolisz, wejdę tam. - powiedziała zbulwersowana. Ana rzuciła jej nieco chłodne spojrzenie. - I z uczuciami... Tylko same problemy. - rzekła.
-
Lena spojrzała na żołnierza. - To chyba nie ważne, wrócił i nam pomógł, to bardziej się liczy. - zauważyła Ana. Smuga mignęła stając obok ciebie by wrazie czego cię obronić.
-
Lena próbowała na ciebie zaczekać, co było jednak ciężkie. Skrzywiła się lekko. - Muszę na ciebie czekać? Muszę zobaczyć co się tam dzieje. Po prostu, do nas dołączysz. - powiedziała i w jednym momencie mignęła. Kiedy doszedłeś na miejsce zobaczyłeś Lenę, Anę, Roghoaga oraz szefa. Walczyli z omnikami.
-
Dziewczyna sięgnęła do kieszeni kurtki. Po chwili wyjęła z niej jego portfel i rzuciła w jego stronę. Potem byliście na miejscu. Wylądowaliście, wyszliście z samolotu a potem kupiliście ci ubranie. Co teraz zrobisz?
-
Wkrótce wsiedliście do samolotu. Smuga siedziała obok ciebie. Spojrzała na ciebie lekko marszcząc brwi. - Jak dojedziemy do Londynu to przydałoby się kupić ci jakieś normalne ubranie. No chyba że nie chcesz. - powiedziała po czym lekko się skrzywiła.
-
Dziewczyna zaśmiała się. - Przecież to zwykła stara szmata w kolorach brudnej zieleni, szarości i czerni. Używaliśmy takich z Willem. Jak umiesz, doskonale możesz się wpasować w cień. - powiedziała.