Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez PrinceKeith

  1. PrinceKeith

    Nowy quiz o Rarity

    Oczywiście, że moda
  2. PrinceKeith

    Quiz Applejack!

    Było to w odcinku Bobasy Cake. Nie mogła gdyż musiała zwalczyć chmarę głodnych gąsienic.
  3. Piosenka jest naprawdę świetna. Jest idealna do rysowania. Po prostu się w niej zatapiam. Takie cudo. Tylko ten głos troszku mnie niepokoi. Co oni zrobili Sunset? Tej niewinnej dziewczynie. 9.5/10 Za ten głos.
  4. PrinceKeith

    Pinkie Pie Quiz V2

    Było to w odcinku Czytaj i płacz. Najpierw z Rarity i Twily oglądały ćwiczenia Rainbow. A gdy nieźle się poturbowała(żeby nie powiedzieć, że zaliczyła glebę) Pinkie powiedziała "Twarde lądowanie"
  5. PrinceKeith

    Pinkie Pie Quiz V2

    Gdy zwiedzała fabrykę pogody z przyjaciółkami. Było to w odcinku Ponaddzwiękowe bum. Zamoczyła kopytko w stawie z tęczą po czym je polizała. A potem zrobiła się cała czerwona.
  6. Spoglądałam na przeciwniczkę oraz na to co działo się dokoła areny. Kotka była wyraźnie zdenerwowana. Potem zaczęła coś mówić. Nie do końca wszystko usłyszałam. Ale to nie było ważne. W tej chwili zaczęło się coś dziać. Obroża Anastazji poczęła się żarzyć. Aż w końcu wyparowała w raz z fioletowym dymem. Udało mi się! Tak! Połączenie z Mystrą zostało zerwane. Wtem przeciwniczka poczęła się dziwnie zachowywać. Co się stało? Wydawało mi się jakby w jednej chwili wstąpił w nią jakiś demon. Wtedy sobie przypomniałam. Zerwałam jej kontakt z Mystrą tą dobrą boginią. Kontakt z nimi stanowiła obroża. Co to musiało oznaczać? Jako młoda kotka Anastazja zapewne była kierowana przez złą boginię przez Shar. Prawda czasem bywa bolesna. Ale cóż trzeba walczyć dalej. Spoglądałam na kotkę która wyraźnie kierowana przez demona wytworzyła ducha smoka który był częścią jej ja. Nagle uniosła się. Poczęła mnie atakować. Chciała wyrwać mi duszę. Chciała oddać ją Shar. Przez chwilę poczułam strasznie przeszywający ból. Szarpałam się jak głupia. Wydałam z siebie głuchy pisk wyrywając się ze szpon Anastazji. Uniosłam się w górę. Dusza Anastazji nie była już taka jak wcześniej. Była pełna złości i chęci odwetu. Nie mogłam pozwolić na to by znów spróbowała zabrać mi duszę lub coś innego. W głowie miałam już gotowy plan.Dokładnie wiedziałam jakiego zaklęcia użyję. Rozdzielenie duszy. Tak to było odpowiednie zaklęcie. Mój róg zaczął iskrzyć. Już za chwilę zaklęcie miało począć się wypełniać. Pewnie większość z was zastanawia się co miało zrobić to zaklęcie. Już tłumaczę. Miało oddzielić duszę Anastazji od jej ciała. Mogła nadal brać udział w pojedynku ale nie będzie mogła kierować się duszą tylko rozumem. Nie będzie odczuwała nienawiści ani żadnego innego uczucia. Jej dusza po prostu miała wyparować. Wtedy coś poczułam. Po arenie począ krążyć jakiś cień. Nie taki zwykły cień. A moje Yin. Krążyło tak jeszcze przez chwilę spoglądając to na Anastazję to na mnie. Raz nawet podfrunął do niej ale zaraz wrócił do wirowania w powietrzu.Po chwili to się stało. To czego oczekiwałam. Cień wszedł we mnie tworząc naglą przemianę. Oplotły mnie dwa sploty magii tworząc tym samym bańkę koloru czarnego. W tedy zaczęło się coś dziać. Moje ciało zostało całkowicie zmienione. Biały kolor mej maści znikł a zamiast niego pojawiła się czerń najciemniejszej nocy. Runy i znaki na moim ciele poczęły zmieniać swój kolor na niebieski. A grzywa stała się ciągłym żółtym dymem. Moje oczy które były do tond całkowicie białe również się zmieniły. Zamiast nich miałam teraz turkusowe kocie oczy o jaśniejszym od tęczówki białku tego samego koloru. Do tego te wrzecionowate źrenice budziły grozę. Ale pewnie większość z was zastanawia się jak to się stało i jaki cień Yin. Wytłumaczę to wam. Od dziecka miałam pewną rzecz ona czyniła mnie naprawdę wyjątkową. Posiadałam dwie strony. Stronę cienia Yin oraz stronę słońca Yang. Równowaga pomiędzy stronami jest chwiejna. Nigdy nie wiem kiedy tak naprawdę się przemienię. Kiedy kula otaczająca mnie pękła. W okół począł się unosić czarny dym. Naprawdę gęsty. Przez niego widać było tylko moje dwoje oczu. Iskrzące się teraz jak dwa ogniki Gwałtownie zleciałam na ziemię. Miałam dziką ochotę zatrzymać przebieg czasu tylko czemu. Nie wiem. Tupnęłam kopytami czekając na efekt. W około roznosiła się ma ciemna magia.
  7. Bacznie spoglądałam na przeciwniczkę. To co mówiła mogło być prawdą. Tak, mogło. Ale przecież nie musiało. Mogła mieć panią. A równie dobrze mogła jej już w tej chwili nie mieć. Kto wiedział gdzie ona jest? Chyba nikt. Nikt. A może taki ktoś jak Anastazja. A może ktoś inny. Na przykład jakieś medium. Medium? Co ja w ogóle gadam? Medium nie istnieje. Magia istnieje. Ale przecież chyba nie da się wy czytać przyszłości z jakiś kart. Co nie? Spoglądałam na przeciwniczkę z wyraźnym respektem. Nie była zwykłym kociakiem. Potrafiła czarować. I to całkiem nieźle. Ale ona nie posiadała mocy. Ona czerpała ją z jakiegoś źródła. Była tylko przekaźnikiem. Prawdziwą moc miała jej pani. Ta jak jej tam? A, tak Mistra. Istniała pomiędzy nimi więź która na to pozwalała. Musiałam ją przerwać. Ataki przeciwniczki były coraz bardziej niespodziewane. Mój wzrok krążył w kółko i w kółko. Zauważyłam, że bariera zaczyna pękać. Przeciwniczka chciała mnie zranić. Musiałam umocnić zaporę i dodatkowo wyposażyć ją w coś co będzie odpychało kotkę za każdym razem gdy znajdzie się w polu zapory. Wydostanie się było trudne. Ataki nadciągały z każdej strony. Jednak w końcu udało mi się wzlecieć. To był czas na wzmocnienie zapory. -Aaa...-Mój głos pobrzmiewał echem po arenie. W tedy w około mnie utworzyły się dwa sploty magii. Szybko zmieniły się one w kulę otaczającą mnie i iskrzącą się na niebiesko. Byłam bezpieczna. Teraz czas na drugą część planu. Rozdzielenie przekaźnika od źródła. -A cóż się stanie jeśli odłączę Cię moja droga? Z nikim już nie zawalczysz? Wrócisz do domu? Cóż, ty tylko przekaźnikiem. Zaś twa pani źródłem.-Mówiąc to zatoczyłam koło rogiem. Po chwili zaczął się on iskrzyć. A zaklęcie wypełniać. Co ono miało zrobić? To proste. Odciąć więź pomiędzy Anastazją a jej panią. W ten sposób by nie mogła już czarować. Spojrzałam na kotkę z tajemniczym uśmiechem. Było mi jej trochę żal. Nie miała już żadnych szans.
  8. Cuż u mnie nie jest za ciekawie. Siostry tolerują to, że lubię mlp. Rodzice nie za bardzo. Często mówią mi bym dorosła obróciła się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Chociaż mam tylko 13 lat. Pogadać z kim za bardzo nie mam u mnie w golubiu-dobrzyniu nie znalazłam żadnej pegasis ani bronego. Przyjaciele zwykle każą mi się zamknąć bo sobie pujdą. A reszta społeczeństwa się ze mnie naśmiewa. ╥﹏╥
  9. To bardzo źle. O tak, tak. Ja tam już pisać zaczęłam. A reszta forum to widzę leniuchy. Tak nie może być. Nie, nie. ≥﹏≤
  10. PrinceKeith

    Igrzyska Redakcyjne

    Igrzyska! Ej, ja też chce brać udział. To nie fer...
  11. Uważnie obserwowalam moją przeciwniczkę i jej przemianę. Zastanawialam się jak będzie teraz wyglądać. I po chwili się tego dowiedzialam. Spoglądalam swym naturalnym wzrokiem w Anastazję. Wyglądała tak śmiesznie. Strasznie chciało mi się śmiać. Ale przecież nie mogłam pozwolić sobie na niekontrolowany wybuch śmiechu. Prawda? Wzięlam głęboki oddech i uspokoiłam się. Jeszcze raz spojrzałam na przeciwniczkę. Urzyła zaklęcia które miało mi zabrać głos. Czy ona naprawdę myślala, że to jej się uda. Proszę was. Strarznikowi muzyki nie można zabrać glosu. To nie możliwe. Przez moją głowę przeszla wtedy jedna myśl. Muszę się w końcu pokazać. Nie mogłam się w końcu kryć wiecznie. Po za tym niech zobaczy, że nie tylko ona się zmieniła. Unioslam się do góry po czym stanęlam przed kobietą. Jednym ruchem ściągnęłam płaszcz po czym rozłorzyłam swe ogromne skrzydła. Stanęłam dumnie mówiąc: -Czyż ty naprawdę myślała, że odbierzesz mi głos? Oh, głupiutka koteczko. Głosy strarzników muzyki są z nimi stale związane nie da się ich odebrać.-Uśmiechnęłam się tajemniczo. Teraz kolej na magię, pomyślałam. Musialam złoczyć naturalną magię z magią głosu by zaklęcie było silniejsze. Narysowałam kopytkiem na ziemi okrąg w okół mnie.Był naprawdę potrzebyny. Teraz trzeba było urzyć magii. -Aaa...-Wakaloizowalam jednocześnie czarując. Nagle okrą rozbłysł czarnym światłem. Po chwili światło kola wzbiło się i poczęło orąrzyć w około kotki. Co teraz miało zrobić? Miało ją unieść do góry po czym odebrać jej połowę magicznej mocy. To było naprawdę trudne zaklęcie. Skupienie jednocześnie głosu i magi było trudne do opanowania. Ale nie dla mnie. Spoglądalam na przeciwniczkę z wyższością.
  12. Z uwagą wpatrywałam się w kotkę. Gdy rzuciła zaklęcie zastanawiałam się czym one było. Stałam nadal wtopiona w szarawe tło. Wtem znalazłam odpowiedź. Zaklęcie którego użyła Anastazja było Anthropologią. Wiedziałam czego powinnam się spodziewać. Dwunożnej istoty, o jakieś dwie głowy wyższej o de mnie. Ludzie, tak bardzo nie znany mi gatunek. Tak bardzo odległy w myślach, nigdy go nie widziałam. A teraz miałam okazję. Z uwagą wpatrywałam się w Anastazję. Wtedy przypomniało mi się, że powinnam wykonać jakiś ruch. Po chwili miałam już gotowy cały plan. Poczęłam czarować. Zaklęcie szybko się uaktywniło i przede mną pojawiły się cztery moje kopie. Dosłownie identyczne. Skierowałam kopytko po kolei w miejsca w których owe kopie miały ustać. Gdy już się tam znalazły dałam im znak by zaczęły działać. Szybko wytworzyły gęstą zasłonę dymną tym samym znikając. Zapewne zastanawiacie się po co mi to było. Chciałam mieć równe szanse więc musiałam się przemienić. Ale gdybym się nie zakryła cały proces byłby widoczny a moja kryjówka zostałaby najprawdopodobniej odkryta. Poczęłam wokalizować by uwolnić magię głosu: -Aaa...-Mój głos rozległ się po całej arenie. Powoli poczęłam się wznosić, otoczyło mnie jasnopomarańczowe światło i zaczęła się magia. W jednej chwili na moim grzbiecie wyrosły ogromne białe skrzydła. Na moim ciele pojawiły się pomarańczowe znaki a me oczy stały się białe i błyszczące. Dlaczego tak się stało? Byłam jedną ze strażniczek muzyki. Gdy chciałam mogłam zamienić się w alikorna wtedy moja siła stawała się większa. Powoli opadłam na ziemię. Złożyłam swe skrzydła i schowałam pod płaszcz. Nadal pozostałam niewidzialna. Teraz mgła powoli się ulatniała. Czekałam na reakcję przeciwniczki.
  13. Patrzyłam na lustro nic się nie działo. Wtem na arenę wskoczyła Anastazja. Nie zamierzałam się jej pokazywać. Ani robić czegoś przez co mogłabym zostać zauważona. Jak to mówił Avers jeśli już się skrywasz to pozostań skryta jak najdłużej. Spojrzałam na kotkę. Wyglądała na normalnego kota, lecz tak naprawdę potrafiła nieźle czarować. Wtem przeciwniczka zbliżyła się do miny, która po chwili wybuchła. Takie zdarzenie miało miejsce jeszcze raz. Kotka widocznie zauważyła co się dzieje i poczęła czarować. Wywołała eksplozję magi. Lecz to zaklęcie nadal było zbyt słabe by zniszczyć mój pancerz oraz miny. Wybuch nic mi nie zrobił. Jedyne co się stało to to, że mój srebrny wisior z liściem dębu począł unosić się na wietrze. Przyszła kolej na mnie, co mogłam zrobić. Przez chwilę się nad tym zastanawiałam. Lecz po chwili miałam gotowy plan. Pośpiesznie nałożyłam 3 strzały na cięciwę łuku i wystrzeliłam w stronę kotki. Powtórzyłam te czynność trzy razy. Teraz czas na magię, pomyślałam. Koło mojego rogu poczęły się pojawiać pomarańczowe iskry, me oczy stały się białe i poczęły lekko iskrzyć. Wszystko działo się nadal zakryte kapturem płaszcza. Nad areną pojawił się pomarańczowo-żółty ptak. Był on feniksem. Bogiem zwierząt. Wskazałam mu cel kierując kopyto w stronę kotki. Ptak z niewiarygodną szybkością poleciał w skazaną stronę. Po czym zatoczył okrąg w okół Anastazji. Wokół niej pojawił się wir który miał ją odepchnąć do ściany i złamać Gabinet Luster. Po chwili stworzenie uniosło się ku sufitowi i rozbłysło czerwono-białym światłem. Po czym zniknęło. Nadal stałam skryta w cieniu. Nadal nie. Mogłam uwierzyć, że to zaklęcie się udało. Tylko niektóre jednorożce potrafiły go używać. Postanowiłam czekać na ruch przeciwniczki.
  14. Patrzyłam jak kotka wykonuje swój ruch. Nagle w około pojawiło się srebrne światło. Zupełnie niegroźnie więc postanowiłam się nie ruszać. Wtem kotka zniknęła a przy ścianie pojawiło się lustro. Nie mogłam pojąć co się stało. W mojej głowie widniała pustka. Zupełna nicość nie wiedziała m co zrobić ani co w ogóle się stało. I wtedy sobie przypomniałam. Zaklęcie którego użyła kotka był Gabinet Luster. Stworzyła jakby drugą arenę identyczną na której stałam. W jednej stała ona, w drugiej ja. Poczęłam myśleć nad planem. Przypomniałam sobie, że w mojej torbie była księga zaklęć. Pospiesznie ją wyjęłam. Poczęłam kartkować dość wyblakłe strony w poszukiwaniu potrzebnych zaklęć. Nareszcie je znalazłam. Wypowiedziałam w myślach zaklęcie, mój róg począł świecić, lecz skryty pod płaszczem blask nie był wcale widoczny. Zaczęła się magia. W okół mnie utworzyła się bariera odbierająca jakiekolwiek ataki ze strony przeciwniczki. Widoczna była ona tylko dla mnie i dla nikogo więcej. I obejmowała niewielki opszar w okół mnie. Po raz drugi zaczęłam czarować. Tym razem stworzyłam widoczne dla wszystkich po za kotką miny. Miały one wybuchnąć w chwili gdy Anastazja się do nich zbliżyła. Musiałam zrobić jeszcze jedną rzecz. Spojrzałam na lustro. Dokładnie wiedziałam jaki pocisk się przez nie przebije. -Aaaaaaaaaaaaaa.-Wyśpiewałam swym melodyjnym i bardzo wysokim głosem. A obok mnie pojawił się łuk. Zaś na moim grzbiecie kołczan z 3 tuzinami strzał. Jak to się stało? Posiadam niezwykle magiczny głos który potrafi zrobić prawie wszystko. Poczęłam lewitować broń. Naciągnęłam na cięciwę 3 strzały i wycelowałam w lustro. Moja celność nie mieniła się od czasu nauk u Aversa. Nadal strzelałam jak mało kto. Teraz postanowiłam się przemieścić. Na wszelki wypadek. Bezszelestnie poczęłam skradać się w prawą stronę. Doszłam do miejsca w które uznałam za stosowne. I tam pozostałam. Nadal niewidzialna. Dokładnie tak samo jak w tedy gdy mieszkałam z Aversem. Poczęły mi się przypominać stare czasy. Avers zawsze miły choć tajemniczy pegaz. Był moim mentorem. Spotkałam go gdy miałam 10 lat. Byłam sama na tym świecie więc z nim zostałam. Wtem zrozumiałam czemu się tu zgłosiłam. Chciałam by Avers który obecnie przebywał teraz w kucykowym niebie był ze mnie dumny. Chciałam by zrozumiał, że naprawdę dobrze mnie wychował. Po policzkach popłynęły mi łzy. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w niebo szepcząc w ten sposób by kotka tego nie usłyszała: -Dziękuje Ci Aversie za wszystko co żeś zrobił.-Byłam gotowa walczyć dalej. Czekałam na ruch przeciwniczki.
  15. Jeszcze raz spojrzałam na kotkę, tym razem z wyższością. Co takiego mógł zrobić mi ten kociak? Podrapać mnie? Rozejrzałam się do o koła. Arena została stabilnie zbudowana by nic ani nikt jej nie zniszczył. Wtedy kotka zaczęła coś mamrotać. Nie byłam zbytnio zdziwiona tym, że kot gadał. Z jej bełkotu udało mi się usłyszeć to, że chciałaby poznać me imię i, że nazywa się Anastazja. -Eqestriański, nie Eqestriański. Jednorożec to jednorożec. Co za różnica? Chę?-Prychnęłam swym niezwykle melodyjnym głosem. Tak, wszyscy uważali, że jest on melodyjny, łącznie ze mną. -Me miano to Kagamine Rin. Jest ono jedną wielką grą słów.-Uśmiechnęłam się przenikliwie. Miano, jak ja długo nie słyszałam tego słowa. Mało kiedy ktoś go teraz używał. Kotka zapewne myślała, że powiem jej gdy będę gotowa. W tym się akurat myliła. I to mocno. Wyjęłam z torby płaszcz maskujący, po czym szybko go założyłam. Umknęłam w cień. Przez lata uczyłam się sztuki kamuflażu, aż opanowałam go do perfekcji. Dosłownie nie było mnie widać. Nikt nie mógł mnie dojrzeć. Skryta w cieniu postanowiłam zacząć walczyć. Wyjęłam z torby kilkanaście szkiełek po czym ułorzyłam z nich krąg w okół siebie. Poczęłam wypowiadać w myślach zaklęcie. A gdy skończyłam szkło uniosło się do góry i przemieniło się w ostre jak brzytwa szklane sztylety. Jednym ruchem kopyta skierowałam je w stronę kotki. Tak bardzo chciałam zobaczyć jej minę gdy zorientuje się, że w jej stronę leci 14 sztyletów. Już ją sobie wyobrażałam.
  16. Pojedynek jak pojedynek, pomyślałam. Tyle, że to był magiczny pojedynek. Pierwszy w całym moim życiu. Nie wiedziałam co o tym sądzić. Nie wiedziałam nawet co zmusiło mnie do zapisu. Postanowiłam wejść na arenę. Jeszcze raz sprawdziłam czy w mojej torbie jest wszystko co mogło się przydać. Szkiełka, magiczna księga, kamyki, widelce, noże czyli same nie potrzebne rzeczy. Wszystko było na miejscu. Szłam przez wąski korytarz prowadzący do wejścia na arenę. Moje kopytka coraz głośniej stukały po siwo-czarnym bruku. Powietrze tam było zatęchłe musiałam jak najszybciej z tond wyjść. Poczęłam biec. Aż wreszcie znalazłam się u wejścia. Na początku widać było tylko mój cień lecz po chwili wszyscy mogli mnie już zobaczyć. Promyki słońca poczęły padać na moją białą jak śnieg sierść. Ma krótka żółta grzywa zdawała się być jedwabiem. Spojrzałam na swojego przeciwnika. Był on kotem? Powinnam sobie z nim poradzić, pomyślałam. Jednak przeciwnika nie można było lekceważyć. W końcu kto wie co może potrafić to zwierzę. Wzięłam głęboki oddech. Byłam gotowa do walki. Stanęłam na przeciwko zwierza wpatrując się w niego. Postanowiłam poczekać na jego ruch. W końcu czemu to ja mam rozpoczynać. //Hoffner tylko jak coś jutro nie będę mogła odpisać. Bo mam wycieczkę z noclegiem.
  17. Chętnie zgłosiłabym się na ilustratorkę.
  18. Czyli przegrałam walkowerem. Głupi komp czemuś musiał być w naprawie. Naprawdę chciałam walczyć a tu...
  19. W tym temacie możecie zadawać pytania Alari. Klaczy która kiedyś pokochała Sombrę.
  20. Kujawsko-Pomorskie, Golub-Dobrzyń.
  21. PrinceKeith

    Zapytaj Neon Light'a

    Przyznaj się Neo kochasz Vinyl? Wiem to, bo was szpieguję.
  22. PrinceKeith

    Cześć!

    Na pewno zostanę tu na dłużej. Imienniczka jej ;3! Co do pandora heards obił mi się ten temat o uszy ale nie miałam czasu się w niego zagłębić. Co do avka tak to jest 96neko. A mój nic na howrse to 96neko.
×
×
  • Utwórz nowe...