- Dobranoc załogo idę się kimnąć do kajuty.
Wchodząc do kajuty rozebrałem się i umyłem w misce wody. Położyłem się na hamaku i zamkolem oczy. Zacząłem śnic.
Sen ~~
Szedłem powoli spokojna droga przez las, widziałem ze droga się kończy i w ziemi jest wyrwa. Postanowiłem podejść bliżej i przyjrzeć się. Gdy podszedłem zobaczyłem w dole płynące rzeki lawy. Nagle się pośliznąłem i zacząłem spadać wprost do jednej z rzek. Sen się zmienił. Teraz bylem przytwierdzony do ściany w dziwnym miejscu, wszędzie panowała ciemność i płynące powoli rzeki lawy, nagle zauważyłem chodząca wokoło mnie dziwna postać. Była czerwona, miała rogi i kły. Nie balem się jej ale wydawała się złowieszcza.
- Już nie długo cie posiądę człowieku, jeszcze kilka elementów hahahaa.
- Nigdy - wrzasnąwszy i spróbowałem się uwolnić, bezskutecznie.
- To, człowieku nie zależy od ciebie.
Sen się zmienił.
Stałem sam na małej skale przede mną stal Kraken. Walczyłem z i przegrywałem. Nagle zauważyłem odpływający statek poczułem smutek jakiego jeszcze nigdy nie czułem. był to Pijany Pegaz.
- Nie - Powiedziałem prawie szeptem bo więcej nie mogłem z siebie wydusić. I w tym momencie kraken przygniótł mnie 1 ze swoich macek.
- AAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa - obudziłem się nagle zdyszany i zalany potem - Dziwny sen. Nie mogę nikomu powiedzieć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wyszedłem na pokład spłoszony.
- Muszę się przewietrzyć. Idąc rozmyślałem nad moim snem. - Niby nikt tu mnie nie potrzebuje, tylko ta rękawica mnie trzyma na tym statku. Kurcze nie moge tak myśleć. Nie chcę ich zawiesc tak jak mojej załogi z początków mojej przygody z morzem. Nie powiem nic nikomu o tym śnie.