-
Zawartość
2960 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
12
Wszystko napisane przez Dead Radio Man
-
Eee, nie po prostu o to mi chodziło że nie wiemy do końca jak wyglądają. Zawsze jest łatwiej wybrać zło niż dobro a w każdym źle kryje się szatan. A co do nowego pytania: Zapytaj Faust ona ci powie. Nikt inny.
-
To są wyobrażenia ludzi. Kiedyś coś co miało rogi i chodziło na dwóch nogach było uważane jako demon/diabeł. To taki przesąd. Równie dobrze szatan może wyglądać jak człowiek albo jak jakieś zwierze.
-
Przypływ adrenaliny Spin xD. Eee czyli cała moc zbroi opiera się tylko na gadani w myślach z innymi ???
-
Wyczułem w nim wściekłość. Wiedziałem też że można z nim rozmawiać, po ludzku tak jak z naszym smokiem. Poznałem także jego słabą stronę z jego własnych myśli. I wiedziałem też że się odrodzi jak się go zabije, ale tylko wtedy gdy będzie miał w sobie czarkę, nie będzie nas już ścigał. Podbiegłem do miejsca w którym leżała czarka i rzuciłem. Idealnie wymierzony rzut. - Trafiłem. Kapitanie - wykrzyknąłem - Jego słaby punkt to miejsce między oczami na wysokości górnej płetwy!!!!
-
Coś mniej więcej takiego. 1 drużyna zaczyna z piłką. Zaczyna rozgrywający, podaje do zawodnika z tyłu i zaczyna się to co na filmiku pokazowym
-
Powiedz to do naszego smoka Ok poprawiłem.
-
JA NIE JESTEM SUPER BOHATEREM!! ok cofam to z kontrolą całego statku i w ogóle, ale gadanie z innymi myślami sobie zostawiam. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - E ja, kapitanie.... - Nie wiedziałem jak to mu wytłumaczyć - No udało mi się przejąć kontrole nad tym duchem w rękawicy i to mnie trochę zmieniło, potrafię rozmawiać z wami w myślach. I myślę że walka z tym wężem nie będzie potrzebna. Sięgnąłem myślami do potwora. - Nie chcemy cię skrzywdzić, jeżeli chodzi ci o czarkę to ci ją oddam. Tylko nie niszcz statku. - Czemu go zabraliście? - Potrzebowałem go przez chwile ale już mogę ci go oddać - popatrzyłem na kapitana - Możemy mu oddać tą czarkę, to nam nic nie zrobi.
-
Przeczytałem "Twi and Me" To więc ten fan fik opowiada o człowieku który wylądował w Equestrii i zakochał się w Twilight. Gdy byli na spacerze napotkali mantykorę która zraniła naszego głównego bohatera. Po wyjściu ze szpitala główny bohater pod wpływem wina wyznał Twi miłość. Jedyny fic jaki kiedykolwiek czytałem . Bardzo mi się podobał, a załączenie było superowe w dodatku był po angielsku a ja nic nigdy się nie uczyłem tego języka.
-
- Mnisi. Poczekajcie chwilę - sięgnąłem myślami do statku klasztornych. - Bracia, ja jestem Red syn Egisa < nie pamiętam czy już nadałem imię mojego niby ojca > wybaczcie mi moją nie subordynację ale potrzebowałem na chwilę czarki do rytuału oswobodzenia duszy. Przepraszam - Zwróciłem się do smoka - Czy potrafiła byś teleportować tę czarkę do nich na pokład do mnicha Argo ? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ @up Kto pierwszy ten lepszy A co do pytania to pisałem z nim. I możliwe że wie, ale 100% pewności nie mam.
-
Wyczułem przerażenie smoka i wyszedłem z kajuty. Gdy już otworzyłem drzwi, zaskoczony majtek upadł na ziemie i zaczął się cofać powoli. - Kim ty jesteś - krzyknął do mnie - Mów albo cie zabije i co zrobiłeś z oficerem? - To przecież ja ty tępaku. - 1'wszy wyglądał inaczej, miał blond włosy i niebieskie oczy a nie białe włosy i oczy jak krew!! - Odkrzyknął tamten. Co? Spojrzałem w lustro wiszące u mnie w kajucie. Nie, to nie możliwe, wyglądam inaczej. Czyżby to przez tego Igris'a. No nic, idę zobaczyć co się dzieję. - Smoczyco co się stało?? - Wykrzyknąłem do niej, wolałem nie zaglądać do jej umysłu bez pozwolenia.
-
A to ciekawe. Siedziałem i śledziłem każdego na statku. Ale to ekscytujące. Mogę sobie nawet manipulować innymi . Ale do rzeczy, z mojej kajuty mogę kierować załogą tak aby wszyscy wykonywali swoje obowiązki i przy tym ja będę miał swoje za sobą. Może dzięki temu także zdobyłem narzędzie do walki z Algardem. Sięgnąłem myślami do miecza. Poczułem silny opór ale udało mi się przebić. - Igris ? - zapytał Algard - Nie, ty szumowino. Będę na ciebie polował i cię zniszczę, pamiętaj o tym duchu. - Poczułem nacisk na moją podświadomość ale to i tak nic nie dało duchowi. - Hahaha - zaśmiałem się prosto w twarz ducha. - Niech cię, jak ci się udało złamać Igrisa? - Nie wiem czy znasz księgę mnicha Milo z wysp północnych. - Jak ta przeklęta księga trafiła w twoje ręce? - Nie powiem ci, trochę cie rozzłoszczę tym. Lepiej się przygotuj na mnie.
-
Jeżeli chcecie to zapraszam http://mlppolska.pl/Watek-Zakon-Straznikow-Shu-Shu--5706
-
Wstałem po krótkiej drzemce i usiadłem na fotelu za małym biurkiem i zaczął wertować książkę w poszukiwaniu informacji na temat rękawicy. - Zbroja, zbroja - nagle natrafiłem na coś dziwnego - Co to jest.... Popatrzyłem zszokowany po rysunku całej zebranej zbroi w 1. Wyglądała odrażająco, każdy jej kawałek nosił imię i zamkniętego w sobie demona/ducha. Ten tu który miałem na ręce nazywa się Igris. Umiał manipulować snami i wywierać posłuszeństwo na noszącym. W snach opętanych potrafił przyjąć 2 postacie, pierwsza jego pierwotna forma była jako wysoki Minotaur a drugi jako dziewica. - O kur*a - wykrzyknąłem Znalazłem też tekst o tym jak można sobie go podporządkować. Można było w takim momencie czerpać siły z demona/ducha. Można było kontrolować innych. Sam proces podporządkowania był skomplikowany ale nie trudny. - Da się zrobić - powiedziałem do siebie. Wyjąłem nóż i wetknąłem pod małą szparkę w rękawicy. Z szparki wysunął się mały sztylet. Teraz trzeba było nim wyryć w własnym ciele znak Rimaela. - Nie będzie to najprzyjemniejsze uczucie. - Po czym przesunąłem ostrzem po klatce piersiowej i nakreśliłem znak. Teraz Trzeba było wbić mały nożyk w rękę na której znajdowała się rękawica. To była przesada pomyślałem, ale wbiłem sobie nóż. Ostatnia rzecz jaka została do wykonania to wypowiedzenie strofy demoniego języka. - Uak erisho sfive erhak un Prego - Powiedziałem i poczułem wściekłość demona/ducha, ale także i przypływ mocy. Czułem teraz wszystkich na pokładzie naszego statku. Rany się zabliźniły a rękawica nabrała innego wyglądu. Wydłużyła się i teraz wyglądała jak naramiennik. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Hehe
-
Idziemy i idziemy i dojść nie możemy.
-
Idziemy i idziemy i dojść nie możemy.