-
Zawartość
2960 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
12
Wszystko napisane przez Dead Radio Man
-
((( Sorry Lucypher ale nie mam zamiaru czekać na twój post )) Wszyscy już byli w starej szkole. Rin popatrzył po wszystkich i uśmiechnął się. - Dobrze wystawcie teraz lewą rękę.
-
- Mają tu szeroki wybór, w końcu to Tokio - Uśmiechnął się Rin - Masz jakąś broń - Nagle Rin się otrząsnął.
-
- Jeśli chcesz to cię jutro zaprowadzę - Rin odpowiedział do Franklina po przyjacielsku - no gdzie ten Vergil, już 23:30.
-
- Hmm dawno nie jadłem, daj jednego - Poprosił Rin - No to czekamy jeszcze na Vergil'a.
-
- Nic nie poradzę, przepraszam - Powiedział Rin - Mam nadzieje że kiedyś mi to wybaczysz. - Rin uśmiechnął się do niej serdecznie- No to czekamy jeszcze na Vergil'a i Franklin'a.
-
- Nie wiem, a dochodzi już 23 - Rin usiadł za biurkiem - Dzięki że już nie jesteś na mnie zła, lub jak by to lepiej ująć nie tak zła jak na początku. - Rin wyszczerzył się do Lorance.
-
- Jest twoim pomocnikiem, pomaga ci we wszystkim o co go poprosisz, znajduje zagubione rzeczy, roznosi ulotki dzięki którym będziecie mogli zawiązać swoje pierwsze kontrakty. A w dodatku niektóre mają zdolności dodatkowe.
-
- Tak, i jak się czujesz? - Zapytał uśmiechnięty Rin. - Gotowa na zdobycie chowańca?
-
- Mam mały problem z moim Boskim Darem, zamieszkuje go żywa istota w przeciwieństwie do waszych, i w dodatku ma swoją własną wole. - Rin uśmiechnął się - Próbowałem zapanować nad nim ale widzisz jak skończyłem. Wypij to - Podał flakonik Lorance.
-
Rin wziął flakonik z Łzami Feniks'a i podszedł do Lorance. Mogła go nie rozpoznać przez inne włosy. Obudził ją i podał jej flakonik. - Twoje siły wrócą tak jak byś się wyspała - Uśmiechnął się do niej. Nowy wygląd Rin'a
-
Rin zniósł barierę, jego włosy nadal się nie zmieniały. - Ehhh - Westchnął, wszedł do pokoju i zobaczył że Jonathan wyszedł. - Co ja mam zrobić z tym przeklętym ptakiem.
-
(( A wiecie za ile wejdzie ? A i Lucypher nie zapomnij o tych postach by je usunąć )) Rin wyjął kawałek ciasta i położył sobie na talerzyku, nalał sobie herbaty z termosu i usiadł ponownie przed biurkiem. Skonsumował wszystko i poszedł się przebrać w strój sportowy szkoły, wyszedł za budynek. Utworzył barierę wyciszającą-iluzjonistyczną, tak że kto spojrzał w jego stronę wyglądał jak by po prostu trenował. - Dobra czas nad nimi zapanować, ŁAMACZ ŁADU, KRÓL FENIKSÓW JIBRIL - Włosy Rin'a zrobiły się dłuższe i zmieniły kolor na blond oczy zrobiły się pomarańczowe, powoli ogień okrył jego ciało i zaczęło znikać, gdy został sam ogień zaczął się powiększać i ukształtował się w mitycznego ognistego ptaka, nad jego głową płonęła korona z niebieskich płomieni. - Czego chcesz chłopcze - Odezwał się Jibril uderzając w świadomość Rin'a aby go opętać. - Nigdy się nie zmienisz , chcę zostać twoim partnerem a nie wrogiem - Rin ledwo co bronił świadomość przed Feniksem. - Nie zaakceptuje cie szczeniaku - Krzyknął do niego ptak w jego głowie. - Nie potrafisz sobie ze mną poradzić więc nie dam ci moich mocy. Możesz zapomnieć, ha. Rin wyszedł z trybu łamacza i upadł na ziemie. Nagle odkrył że jego włosy na stałe zmieniły barwę. - Co do? - Rin wystraszony krzyknął. - Ehhh, ten ptak mnie przeraża. - Ponownie opadł na ziemie.
-
(( Do Szeregowej : Robisz to specjalnie i na złość a to nie jest miłe bo chcę trochę ruszyć zabawę do przodu)) Rin usiadł za biurkiem w salonie i położył ciasto, - Jonathan, chcesz? Robiła je Lorance - Powiedział z uśmiechem Rin.
-
- Chyba pójdę kupić ciastko jakieś - Powiedział Rin i wyszedł z budynku klubu. Ruszył do swojej ulubionej cukierni. Wszedł i zauważył że Lorance pracuje tutaj, hmmm bardzo dorosłe zachowanie - Rin pomyślał i uśmiechnął się. Podszedł do kasy i poprosił o kilka najlepiej wyglądających, zapłacił i wyszedł, ruszył w stronę szkoły.
-
- Dobrze, przypomnij sobie jak przyzwałeś swój boski dar - Rin zaproponował to Franklin'owi.
-
- Nie, przecież macie swoje Boskie Dary i do tego ja będę tam razem z wami i w razie czegoś ustawie bariery.
-
- To przeznaczenie, na pewno się tam natkniecie na siebie. Wszystkie inne będą uciekać przed wami, a ten wasz nie a w dodatku może być nawet wrogo nastawiony ale to zależy od waszego charakteru. A i na to polowanie idziemy o 24 bo dopiero wtedy się pokazują i przy okazji poczekamy na Lorance.
-
- Mhm, ale z tą różnicą że tylko ten jedyny chowaniec który wam jest przypisany da się oswoić dla was - Rin uśmiechnął i pogłaskał Kuro po głowie - Dla mnie był ten kocur - Uśmiechnął się jeszcze szerzej gdy kot lekko go drapnął po twarzy.
-
Kolejny dzień 15:45 po zajęciach szkolnych. Rin i cała reszta grupy była w salonie. Na ramieniu Rin'a siedział Kuro w kociej postaci. - Mam dla was wiadomość, dostałem informacje z zaświatów że możecie zawiązać kontrakt z chowańcami, czyli dzisiaj idziemy na nie polować.
-
Gdy Lorance wyszła Rin wszedł mijając się z nią, powiedział do niej - Hej - i wszedł do budynku. - Dobrze zrobiłeś Vergil, jeśli chodzi o szkołę to jest ta sama co moja. Jedna jest tu szkoła w okolicy
-
- To wyjaśnij mi dlaczego Lorance była zła na ciebie a ty ją drażniłeś - Rin nadal był zdenerwowany - Jeśli mi tego nie wyjaśnisz to cię tu zostawię.
-
- Nie myśl że uciekniesz teraz - Rin pojawił się przed Vergil'em. Na około Rin'a latała czerwono krwista aura. Rin niewidocznym ruchem dotknął Vergila w kilka punktów na ciele paraliżując jego całe ciało oprócz ust i języka - Ehh - Aura zniknęła - Albo mi wyjaśnisz co ty wyprawiasz albo będę cię tak trzymał do końca twojego życia które teraz będzie trwało kila tysięcy lat.
-
Rin siedział dalej w knajpie i wyczuwał zmieniające się emocje u pozostałych. - Tsskk - Rin był lekko zdenerwowany zachowaniem Vergil'a - Frankiln sorry ale muszę iść- Położył na stole pieniądze za jedzenie i piwo. Wyszedł z baru i wszedł w uliczkę. Utworzył magiczny krąg i przeteleportował się obok Vergil'a. - Co ty w ogóle robisz ?
-
- Co? - Zapytał zaciekawiony Rin - Jak to zdobyli dzielnice? (( Lorance ty zboczuszku ))