>implikowanie, że bycie singlem równa się przegraniu w życie
Znaczy się, jeśli jesteś desperatem, to może i tak, ale nie każdy nadaje się do życia w związku. I myślę, że bronies dzielą się właśnie na te 3 kategorie - normalni ludzie, których jedyny odchył to oglądanie bajki dla dzieci, desperatów i singli "z wyboru".
Przy czym ten "wybór" może (chociaż nie musi) być jedynym dostępnym dla danej osoby. Desperata od nie-desperata różni to, że desperat jeszcze się tym przejmuje i stara zmienić.
Co wciąż nie oznacza przegrania w życie, zwłaszcza dla mężczyzny, albowiem mężczyzn jest po prostu więcej i nie starcza kobiet dla wszystkich. Kiedyś mieliśmy wojny, dzięki którym różnica się wyrównywała, dzisiaj można najwyżej poczekać na następną wojnę. Chociaż lepiej nie, bo wtedy będzie można związać się najwyżej z karaluchem, jeśli się przeżyje.