Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Ares Prime

  1. - No prawda jest taka, że żadne z nas na forsie nie siedzi a będzie nam potrzebna. W końcu musimy za coś żyć, nie? Więc wpadłem na pomysł, abyś spróbowała nałożyć iluzję na kamyki, tak aby przypominały złote monety. Wtedy moglibyśmy za nie kupować potrzebe rzeczy, albo zamienić na prawdziwe pieniądze. Przyznam, że iluzja jest potężnym narzędziem jeśli ktoś wie jak się nią posłużyć. A ty wiesz to doskonale, moja wiedźmo. 

  2. - Co? Ale... nie łapię tego..  - mruknąłem idąc za Twilight. - Odkąd się tu pojawiłem, w Equestrii znaczy, to ciągle coś próbuje mnie albo wystraszyć, albo zabić. Mam wrażenie, że ten las nie lubi takich kucy jak ja. A przecież nawet gałązki stąd nie zabrałem, nawet żeby ognisko rozpalić. Ech, nieważne. 

    Ruszyłem za Twilight aby jej dalej towarzyszyć. 

    - Ale właściwie czego ty tutaj szukasz. Znaczy ja mam powód żeby tu wrócić, chciałbym zabrać stąd kości Shivy, jak jej obiecałem. Ale Ty? Czemu tu wróciłaś? 

  3. Oh, bo się wzruszę. Jednak to prawda że klacz zmienną jest.

    - Masz zatem młodszą siostrę... - przyjrzałem się jej bliżej. - Jednorożec, krztałt oczu złiżony do twoich, macie identyczne uszka, podobnie jak gustowne, lekkie wgłębienie w podbródku. Wyraźnie masz duży wpływ na jej zachowanie. Skąd to wiem? Otóż w szkole spotkałem taką klaczkę, która była do ciebie podobna. - rzekłem z uśmiechem, zabierając się do jedzenia. - Życzę smacznego, moja miła.

    Zaintrygowało mnie to, że wspominała o tym iż coś się dzieje. Jednak przyhamowałem, nie chciałem jej peszyć. Chciałem z tym poczekać do końca posiłku, mając nadzieję że wybrałem dobrze i będziemy mieć podobny gust jeśli chodzi o jedzenie. Kiedy już zjemy, zadam jej następujące pytanie.

    - Więc... co takiego dziwnego się u was dzieje?

  4. Random na randomie, randomem pogania...

     

    Chłopie, nie wiem skąd ty bierzesz (lub co ty bierzesz) takie pomysły ale masz  u mnie wielkiego plusa za pomysłowość i wyobraźnię. Tekst czyta się bardzo dobrze, błedów jest niewiele, główny bohater jest sympatyczny i nie poddaje się ciąłbym złoścliwościom losu. 

    Akcja z deszczem - najlepsza w rozdziale. 

    Doprawdy nie lubię doszukiwać się wad na siłę... ale nie czy muł nie ma zdecydowanie cięższego życia od kuca? 

     

    A co do uniwersum, to ja bym poprosił jednak Gumisie oraz ich cudny produkt powstały z pędzenia jagód - Gumibimber. 

  5. O ty franco... wiedziałaś gdzie uderzyć, żeby zadzwoniło.

    Nie dałem jednak po sobie poznać, że to dla mnie kwestia podła i zła. Ale okej, chcesz wiedzieć nie ma problemu. 

     

    - Cóż, to dla mnie trochę... mało przyjemna kwestia, ale dobrze, powiem ci. Widzisz... zostałem tutaj przeniesiony, nie bynajmniej z własnej woli. Zawsze starałem się swoją pracę wykonywać najlepiej jak potrafiłem. Miasto takie jak Manehattan potrzebuje czasem stróżów prawa, którzy nie wahają się działać kiedy to jest naprawdę konieczne i którzy ponad korzyści ze stanowiska przekładają służbę. 

    Widzisz, mam młodszego brata który jest Naczelnym Komendantem Policji w Manehattanie. Jak to się mówi, jest wielką szychą w mieście. Z tym, że nasze relacje, mówią łagodnie mocno się popsuły. On zawsze uważał, że obowiązkiem naszej rodziny jest nienaganna, podręcznikowa, wręcz nieskazitelna praca policji. Ja zawsze przekładałem pracę w terenie, nad siedzenie przy biurku jakbym kij połknął. Zawsze mówił, że powinienem już dawno być pułkownikiem, albo komendantem posterunku w którejś dzielnic miasta. Nie, ja wolę być tam gdzie naprawdę jestem potrzebny. Nie dla mnie było siedzenie za biurkiem is strzepywanie z munduru niewidzialnego pyłku. Powiedziałem to bratu dość dosadnie, bez owijania w bawełnę. No i właśnie za to mnie tutaj przeniósł. Mój własny, młodszy braciszek pozbył się mnie z Manehattanu i wysłał tutaj. Żebym...hm... jak on to powiedział? A tak, cytuję ''żebym nie kalał dobrego imienia rodziny praworządnych policjantów swoim zachowaniem''. To właśnie, panno Rarity jest powód dla którego mnie tutaj przeniesiono. 

     

    Jakoś... też trochę straciłem przyjemność z tego spotkania. Rozumiem, że mogła być niezadowolona z tego że przypadkowo zamówiłem jej takie samo jedzenie jak dla siebie, ale chęć wywlekania na wierzch moich prywantnych, rodzinnych spraw i powodów dla których tu trafiłem wydawała mi się niezrozumiała.

  6. - Jak słowo daję... jak załatwię co mam załatwić, to nigdy nie wejdę do tego zakichanego zagajnika, choćby mnie mieli poćwiatrować... - jęknąłem masując obolały czerep. - Twilight? No nareszcie jesteś - odetchnąłem z ulgą, ale i spojrzałem surowo na klaczkę. - Co ty sobie myślisz, iść całkiem sama do Everfree, a zwłaszcza do tego Zamczyska? Nie pamiętasz co wcześniej się tam działo? To nie było rozsądne, ani odpowiedzialne żeby iść tam samej. Martwiłem się... to znaczy martwiliśmy się o ciebie.

  7. - Wiesz, znam czar ujarzmiający płomienie. Nie robią ci krzywdy, czujesz jedynie łaskotki. Oczywiście to działa nie czasowe, nie chroni przed dymem ale daje czas na ucieczkę. Jeśli chcesz, mogę cię kiedyś nauczyć tego czaru, sam go stworzyłem. I tak, nie mylisz się jeśli pójdziemy tym traktem, to jutro będziemy w Vanhoofer. Hm... mam pytanie odnośnie twoich zdolności iluzjonistycznych. Umiała byś rzucić czar na kamyki, tak aby wyglądały jak najprawdziwsze monety? 

  8. - Nie zawieszaj ładnego noska na kwitnę Moth - starałem się nieco pocieszyć towarzyszkę. - Z uśmiechem ci ładnej, a poza tym nadal jakieś szanse mamy na powodzenie naszej misji. No dobra, do Vanhoofer najbliższa droga prowadzi na północny zachód. Jutro na południe tam powinniśmy dojść. 

     

    Dziwne, ale czemu miałem wrażenie, że im więcej czasu spędzam w towarzystwie tej klaczy, tym bardziej... no nie wiem, jakoś bardziej się do niej przekonuję. Zebrałem nasze rzeczy i zacząłem prowadzię ich do miasta. 

  9. Zatem zgłoszę się i Ja.

     

     

     Świat: Equestria Fantasy - czyli serialowa Equestria, ze zwiększoną ilością mocy i magii.

     

    2. Imię:Sea Charger

    3. Rasa:Urodził się jako kuc ziemski, ale obecnie jest tzw ‘’hippocapusem’’ czyli sea-pony. 

     

    4. Wiek: biologicznie ok 30. 

    5. Płeć: Ogier

    6. Wygląd: Od głowy do połowy ciała, ma formę ziemskiego kuca i sierść, zaś od pasa w dół  rybio-gadzi ogon na którym porusza się częściowo pełznąć, częściowo chodząc.  Jego sierść jest srebrzysto niebieska, podobnie jak  grzywa. Oczy są wściekle żółte.  Jego CM jest trójząb. 

    7. Charakter:Chłodny, egoistyczny i niemiły. Tak najłatwiej go  opisać. Nic dla niego się nieliczy prócz pogoni za celem.  Nie zna litości dla wrogów, potrafi zabić bez wahania.  Miewa jednak często przebłyski dobrego serca, i pogody ducha.  Ma gdzieś to że inni wytykają go palcami, albo się go boją ze względu na jego wygląd. Jak on to mówi – lepiej wzbudzać strach, niż śmiech na Sali.

     

    8. Historia: Ok. 100 lat temu, Sea Charger był jednym ze strażników w specjalnym więzieniu dla najniebezpieczniejszych kryminalistów w Equestrii. Więzienie to mieściło się nad zatoką nad morzem i było silnie strzeżonym obiektem , nosiło nazwę Otchłani. SC lubił swoją robotę, bo wierzył że jego przeznaczeniem było pilnować tych szumowin zagrażających porządnym obywatelom Equestrii. I wszytsko było okej. Aż do czasu gdy do więzienia przetransportowano groźną i tajemniczą istotę o nazwie Prototyp X.  To był potwó. Bardzo groźny potwór. Pewnego dnia zdołał wydostać się ze swojej celi, i rozpoczą masakrę zarówno strażników, jak i współwięźniów. SC był jednym z niewielu którym udało się wtedy przeżyć,  i wkrótce po tym ruszył z pozostałą grupą ocalałych za Prototypem w celu zabicia bestii.  Wytropili wreszcie monstrum na dalekiej północy, gdzie ponownie się z nim starli. W zaciekłej batalii przeżył tylko ranny SC i potwór. W chwili gdy strażnik miał już zabić potwora lód pod nimi się załamał i obaj wpadli do wody, spadając na dno magicznego leja który przemienił kuca ziemnego w hybrydę dwóch organizmów – Hippocampusa, kuca morskiego.  Potem jednak  przygniotły ich tony lodu i obaj zostali zamrożenie w wielkiej bryle lodu.

    Sto lat później…

    SC ocknąłe się na jednej z plaż Equestrii, mało co pamiętając ze swojego dawnego życia. Pamiętał jednak straszliwą rzeź jaką dokonał Prototyp X, jego walkę z nim i swoją przemianę. Jakiś czas zajęło mu przyzwyczajenie się i poznanie swojej nowej formy, a potem ruszył na polowanie. Miał cel – zabić Prototyp X za wszelką cenę! Nie mógł pozwolić aby ta bestia chodziła dłużej po ziemi. Czuł że on też przeżył, wiedział to doskonale. Wiedział też co dziwne… gdzie się kierował. Potrafił go wyczuć i wytropić coś słabo. Tak rozpoczęło się to polowanie. A teraz… ślady Prototypa X wiodą do Canterlotu

     

    9. Cel: Zabić Prototyp X. Za każdą cenę.

     

    10. Cutie Mark: Złoty trójząb

     

    11. Broń: Na jego uzbrojenie składa się bojowy trójząb, oraz dość specyficzna zbroja – nie jest bowiem wykonana z metalu czy skóry, ale z symbiotycznego koralu – ma tą właściwość że pobiera substancje odżywcze z organizmu SC i tym samym potrafi zwiększać swoją gęstość i twardość. Kiedy SC nie odżywia się regularnie,  jego zbroja traci na wytrzymałości.  Zbroja ta przypomina opancerzenie gwardzistów Canterlotu, tyle że zrobiona jest z czarno-srebrnergo koralu.

     

     

    12. Pojazd: brak

     

    13. Zdolność specjalna: Jako seapony posiada zdolność oddychania pod wodą. Jest znakomitym pływakiem,  a dzięki wieloletniej służbie strażniczej potrafi świetnie walczyć.  Potrafi też znakomicie tropić zarówno na lądzie jak i pod wodą.  Może żyć na lądzie maksymalnie do 5 dni bez żadnych szkód, potem zaczyna gwałtownie słabnąć, bo jemu woda jest niezbędna do przeżycia. Jako częściowo morskie stworzenie, może odżywiać się rybami. 

  10. O kur... no to wtopiłem się nieźle. Cholera, zamówiłem poprostu to co mi wcześniej smakowało a co uznawałem za najlepsze w karcie menu. Za bardzo się pośpieszyłem, psiakrew, ale może jeszcze zdołam ją ułagodzić. 

     

    - Och, wybacz Rarity, ja... ja poprostu zamówiłem najsmaczniejsze i najlepsze danie w karcie. - chyba nie do końca zodołałem ukryć zakłopotania. - Przepraszam, ale oczywiście jeśli chcesz coś innego, po prostu powiedz.

  11. - Idziemy do Kryształowego Imperium, na wszelki wypadek nadal używajmy naszego kamuflaży - zdecydowałem wreszcie. Magią przyspawałem róg do swojego hełmu, dzięki czemu zyskałem nową ozdobę i lepszą komunikację z Sombrą. - Hm o ile pamiętam, jakiś dzień drogi jest położone miasto Vanhoofer, tam możemy zaczerpnąć informacji na temat obecnej sytuacji w Imperium. No i być może kogoś wynająć. 

  12. Śmiać mi się trochę chciało, kiedy Twilight powierziała że ma niby mnie pilnować. Ha, żeby jeszcze oni mogli mi w jakiś sposób zagrozić. 

    Mimo to, czuję się odpowiedzialny w pewnym znaczeniu. Skoro Deadlock porwał przywódczynie tej rasy, ma w tym konkretny cel. Ale jaki?

     

    - Deadlock to psychopata, który czerpie radość ze zniszczenia i siania zamętu. Dla rozrywki spaliłby to miasto, a wszystkich mieszkańców rozdeptałby jak robaki. Jedyne na czym mu zależy to władza i bogactwo. O tak, dla niego nie liczy się żadne życie, ani organiczne ani mechaniczne. 

    Podejrzewam, że Deadlock nie działał sam, doskonale wiedział gdzie uderzyć i w kogo. Porwał wasze przywódczynie, więc z pewnością może niebawem wysłać rządania okupu. Czy wasza kraina toczy wojnę, lub spory z sąsiednimi państwami? Albo czy te... Księżniczki, miały jakiś przeciwników politycznych? 

  13. Oj, chyba pani restauratorka faktycznie uznała, że mogłem wpaść jej w oko. Cholera, może jednak nie trzeba było dawać jej tej róży? 

    Dobra, chyba trzeba działać trochę rozważniej. 

    - Osobiście polecam tutejsze warzywa gotowane na parze, oraz owocową sałatkę ''Mix-Frutt'' - wyczytałem danie z pozycji menu. Choć miałem wielką ochotę na czosnkową bagietkę z pomidorem, to nie zamówiłem jej, raz że czosnek wpłynął by źle na mój oddech, a dwa... no cóż, Rarity mogła by mieć sugestywne skojarzenie. - Do picia zaś polecam lampkę wina, które wcześniej wybrałem na tą okazję. 

     

    Zamówiłem więc dwie średnie porcje warzyw gotowanych, dwa desery w postaci sałatki owocowej, no i to wino. Tsk... trochę uderzy mnie to po portfelu, ale hej, ta Rarity sposobała mi się na tyle, że nie będę zwracał uwagi na kasę. Hm... w sumie, może nie skończy się na jednej randce? Jest naprawdę śliczna i cóż, aż dziwne że nie jest jeszcze zamężna. Naprawdę, tutejsi ogierzy chyba są ślepi - tyle lasek wokoło a oni nic.

  14. Zobaczyłem, przeczytałem wszytstko, więc pora na jakiś konstruktywny komentarz...

     

    Po pierwsze zaskoczyły mnie rozdziały po 3-4 strony, myślałem że autorowi nie chciało się pisać dłuższych rozdziałów. Ale siadłem, przeczytałem i stwierdzam że długość rozdziałów nie ma znaczenia, fik ma swoje stałe tempo. Konstrukcja rozdziałów i sposób pisania przynajmniej w pierwszych rozdziałach, jest dość...hm... dziwna, ale widać w następnych że ten błąd został poprawiony. Mam jedynie prośbę - ograniczaj ten text wall, bo trochę to jak wiesz w czytaniu przeszkadza. 

    Tyle od strony ogólnej, pora na fabułę i inne takie.

     

    Opowiadanie spodobało mi się. Rewolucja ruchu Porzuconych, ich ideologia oraz sposób działań są przemyślane, nie działają chaotycznie i na spontana. Grey Dust jest charyzmatycznym przywódcą skrzywdzonym przez życie, autor umiejętnie pokazuje, że Celestia mimo swojej wielkiej dobroci, poprostu nie jest w stanie o wszystko i o wszystkich zadbać, a efektem tego są właśnie Porzuceni. Atmosfera nie jest może bardzo mroczna, jednak sądzę że autor wie co robi. Odnośnie bohaterów póki co najbardziej spodobał mi się główny bohater, oraz Bitter Root (mam nadzieję, że przedstawisz ją bliżej)

    W każdym razie - tekst przyjemnie się czyta, jest interesujący a fik wędruje do ulubionych i obserowanych tematów. Czekam  na kolejne rozdziały, a już teraz widzę, że będzie warto.

    • +1 1
  15. - Tak się składa, Twilight Sparkle, że doskonale wiem kto to był. To jedna z najgorszych mend i morderców jacy kiedykolwiek stąpali po powierzchni Cybertronu.

    To Deadlock, Decepticon. Mój najgorszy nemezis który poprostu nie ma zamiaru umrzeć. - warknąłem w gniewie uderzają pięścią o dłoń. - On doskonale wiedział jak dopaść te dwie, a co dziwniejsze... nie porywałby istot organicznych, gdyby nie miał ważnego powodu lub motywu. Życie waszych przywódczyń wisi na włosku i od ''widzi mi się'' tego psychopaty. Więc albo ustalimy gdzie ten rdzawy złom mógł je zabrać, albo będziemy się bawić w bezsensowe spory, na które nie zamierzam tracić czasu. Dopadłbym go... jednak musiałem uratować jednego z waszych przed śmiercią, gdy ten psychol rozwalił jeden z domów. - wskazałem na miejsce gdzie Con usiłował zabić kuca.

  16. - Zaraz, chwila... po pierwsze, nie porwałem nikogo. To był ktoś inny, i ja wiem  kto porwał wasze przywódczynie. Nie bądź głupi białkowcu, po co miałbym je porywać? Nie znam tego świata, zresztą nie będę się kłócił z byle szeregowcem! - huknąłem na konusa. - Nie mam zamiaru ci się tłumaczyć, twoje władczynie porwał ktoś inny. Gdzie jest tu jakiś oficer dowodzący?

  17. Dobra, pora się coś nie coś wypowiedzieć jak obiecałem. 

     

    Rozdział ma w sobie wiele wydarzeń, któe stanowią preludium do dalszej historii, która zdecydowanie jest mroczna i z pewnością czychają w niej haczyki i wątki, trudne decyzje i wybory jakie będą musieli podjąć nasi bohaterowie. 

    Celestia i Luna w walce przeciw Twilight, będą musieć działać zdecydowanie i pewnie, w przeciwnym razie nawet ze swoimi sojusznikami nie zdołają pokonać tyranki, nawet pomimo swojego niesamowitego doświadczenia i mądrości życiowej. Pana Verrtore'a znam już, jak również motyw Kamienia Void, lubię tą postać ale osobiście bardziej się skupiam na ''rodzennych'' mieszkańcach tej Equestrii. Sombra - o, mam nadzieję wielką, że ta postać zostanie odpowiednio rozwinięta i były król Crystal Empire rozegra w tej opowieści istotną rolę. 

    Drakoni, vel smokokuce... tak, jak wiadomo ja uwielbiam smoki, więc za to koleżanko, należy ci się plus. 

    Co chciałbym jeszcze dodać? Może warto poświęcić te kilka stron na opisanie jak się żyje kucom-plebejuszom, pod rządami Królowej Zmierzchu? No wiesz, trochę opisz świat, co niektóre osoby, takie tam. Wiem, może mało to istotne ale takie smaczki rozwijają i urozmaicają opowiadanie.

     Całość będę śledził uważnie, nie tyle że muszę... ale dlatego że opowiadanko bardzo mi się spodobało. 

     

    Powodzenia w pisaniu i czekam na nowy rozdział. 

  18. Cóż, nie powiem żebym z ortografii był w szkole orłem, ale trochę podszkoliłem się pod tym względem w pisaniu fików. Moi korektorzy jednak trochę są obecnie nieco zajęci, ale nadal pracują i poświęcają czas na korektę, za co każdemu jestem wdzięczny. 

    Co do komentarzy, to są one udostępnione w docs. ale osobiście wolę jak ktoś wypomina się w temacie, a nie paćka komentarzami po dokumencie. 

    Jeśli zaś chodzi o głównego bohatera, to uwierzcie lub nie, ale tworząc tą postać nie bazowałem się na Geralcie z Rivii, choć wiem, że zawód zabójcy potworów to jednoznacznie cecha przypisywana głównie wiedźminom. 

    Jednak wdzięczny wam jestem za te komentarze i wytknięcia błędów, z pewnością wyciągnę odpowiednie wnioski i poprawę.

     

    No i jako taką ciekawostkę przygotowałem arty dla bohaterów - są one widoczne w pierwszym poście w temacie. 

     

    Pozdro 600!

  19. Jednak trochę żałuję że nie wziąłem ze sobą swojej zbroi, przynajmniej miałbym jakąś ochronę w walce.

    No nic, teraz za późno żeby się po nia wracać. 

    Przez chwię walczyłem wzrokiem z wilkami, nie okazując strachu. 

    - Odejdźcie stwory z Everfree. Nie chcę z wami walczyć, ani wam przeszkadzać. - oznajmiłem gromko. -Nie szukam zwady z wami, ani z waszym domem. 

    Po czym powoli, krocząc do tyłu mają jednak wilki na oku. Dopiero gdy znikną mi z pola widzenia, ruszam ponownie do zamku. 

×
×
  • Utwórz nowe...