Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Ares Prime

  1. - No to są chyba jakieś jaja... - mruknąłem pod adresem domostwa. Ten dom jeszcze chyba pamięta czasy dzieciństwa mojego świętej pamiędzi dziadka. Miałem w płaszczu dwa błyskacze i dwa klejowe granaty, ale kurde nie wiem czy włazić do tej rudery. Sprawę jednak trzeba jakoś wyjaśnić, przecież czek wygląda na autentyczny a podrabiania takich dokumentów bankowych jest przez prawo zakazane i jest to ciężkie przestępstwo. Hm... podszedłem ostrożnie do drzwi i zapukałem, tak na wszelki wypadek. Jak nie będzie żadnego odezwu w ciągu minuty to odchodzę. 

  2. - Milutki jesteś. - stwierdziłem głaszcząc wilczka po głowie. - To chyba właśnie wybrałem swojego zwierzaka. No, to pasowało by cię jakoś nazwać...  - przyjrzałem się bliżej wilkowi aby dobrać mu odpowiednie imię. - Jesteś szary, mały... ale widzę że masz już ostre zęby... o wiem! - doznałem nagle olśnienia, i wziąłem szczekniaka w kopyta. - Będziesz od dziś nazywał się Hookfang. 

  3. - Byłem tam na obiedzie, muszę przyznać że pani Golden Harvest naprawdę smacznie gotuje. - odparłem, wyczuwając jednak dwuznaczność pytania Rarity. Czyżby ją swędziało między nogami, choć bardziej jest pewne że próbuje mnie jakoś podejść. Więc wybicie okien to nie zwykł wandalizm? Więc co? Tutejsze ogiery stwierdziły, że w mieście pojawił się nowy, lepszy, silniejszy samiec, więc próbują dać mi do zrozumienia żebym się wynosił? O nie, tak dobrze to nie będzie.

    - Przyznam, że to przedstawienie jest całkiem ciekawe. - stwierdziłem oglądając spektakl. - Jako dzieciak zawsze chciałem odwiedzić las Everfree i mieć wilka drzewnego jako zwierzaka. Ogólnie lubię zwierzaki, ale w mieście ciężko dzielić czas na pracę i opiekę nad nimi. 

  4. - Aż trudno wybrać... - pokręciłem głową widząc taką różnorodność zwierzaków. -Może ty mały kolego... - spojrzałem na małego wilczka, o jasnoszarej sierści. - No chodź, chodź malutki. - zagwizdałem aby go spróbować przywołać. - Chodź, nie bój się. Kici kici, taś taś... kurde, jak się na wilka woła? 

  5. - O nie. - odparłem. - Nigdzie nie pójdę, póki nie odnajdę tej rzeczy. Grzejnik, pomóż mi. 

    Po czym zabrałem się do przeszukiwania zgliszczy i pogorzeliska, aby odnaleźć róg Sombry. Po niego tu przyszedłem i nie mam zamiaru odchodzić bez niego. 

  6. - Tak! Tak, patrz moja mała śliczna wiedźmo! - odparłem dumnie do Moth widząc swoje dzieło. - To jest potęga, to jest siła! Ogień żyje, oddycha i pożera, oczyszcza nas! Dlatego jest takim potężnym żywiołem! I to JA jestem Władcą Ognia! - zakończyłem szaleńczym śmiechem. 

     

    Tak, kochałem ogień. Uwielbiałem patrzeć jak coś płonie, jak pożerają to płomienie, jak oczyszczają wszytsko, dając nowy początek. Ogień mój zniszczył mojego wroga, to samo uczynię z tobą Shining Armor, spalę cię tak że nawet cząsteczki z ciebie nie zostaną. I żadna twoja tarcza ochronna cię nie obroni. Lecz teraz... teraz pora okiełznać ten żywioł. 

    Skupiłem się aby okiełznać i ujarzmić efekt czaru. Ugaszenie tak potężnego ognia, było prawie nie możliwe. Ale mogłem skierować go w określoną stronę, więc wysiliłem się z całych sił i z wolna kontrolując ogień, uformowałem go w potężny słup, po czym starałem się wystrzelić go przez dach, tak aby przestał palić chatę i wygasł na zewnątrz.

  7. - NIE BĘDĘ KLĘKAŁ PRZED NIKIM! - ryknąłem jak smok, walcząc z całych sił z uczuciek które kazało mi klękać, jednocześnie wyzwoliłem cała swoją moc i potęgę, aby pokonać tą wiedźmę moim najsilniejszym czarem - Infernum Magnum. Szalejącą burzą ognia i zniszczemia, nie było kuca który przeżyłby atak tym czarem. 

  8. - Czy ja wiem? W zasadzie to niegłupi pomysł. - zgodziłem się. - Mam takowe doświadczenia z drzewnymi wilkami, ale one nie nadają się na zwierzaki domowe, no chyba żeby je wycjować od szczenięcia to może. No ale w sumie, dobra. Może jakiś zwierzak mnie polubi. 

     

    Wstałem z kanapy, skupiłem się przybierając ponownie postać kuca imieniem Brown. Kiedy już to zrobię, mówię:

    - No okej... masz na myśli jakieś konkretne zwierzaki, które by do mnie pasowały?

  9. - Wybacz mój brak wiary, ale kiedy... kiedy jeszcze byłem częścią Roju, nauczyłem się że z reguły kucyki na nasz widok albo uciekają albo próbują nas zabić. - odparłem głaszcząc Angela po głowie. - Mam wrażenie, że ten mały królik już prędzej by zaakceptował mnie, niż większość kucyków w tym mieście. No i jesteś oczywiście Ty... ty jako jedyna się mnie nie przestraszyłaś wtedy.

  10. Wszedłem do domu Fluttershy, i poczekałem aż tamta dwójka sobie pójdzie. Dopiero wówczas odetchnąłem, i ściągnąłem z głowy Angela.

    - Fluttershy... jest coś co muszę ci powiedzieć. - rzekłem i ponownie przyjąłem swą prawdziwą postać - Widzisz... poznałem kogoś kto mógł domyyślić się kim jestem. Co gorsza, jest to ten Azure Heart. Niewierzę mu, może coś kombinować niedobrego. Niewiem co robić, czuję że powinienem stąd odejść ale niemam już gdzie uciekać. Co jeśli on jest wysłannikiem Roju i miał mnie wytropić?

  11. Poszukuję obecnie jednego korektora, do mojego fanfika (link w sygnaturze). 

    Bez gore (jeśli już to będą bardzo rzadko się zdarzać), clopów, nastawione na mature, shipping i adventure.

     

    Jest to opowiadanie mocno przygodowe, z elementami shippingu, slice of life, fantasy i violence. Więcej szczegółów jest w temacie opowiadania.

    Chodzi bardziej o korektę interbunkcyjną i stylistyczną, nic wielkiego ale przyda mi się w tym pomoc. 

    Z góry dziękuję za zainteresowanie i pomoc. 

     

    Kontakt na maila, PW i GG. Odpiszę zawsze.

  12. Siema Coco.

     

    Powiedz mi, czy zdarzyło ci się uszyć niezwykle trudny do wykonania kapelusz? Kiedy to było, i jak dałaś sobie radę?

    Następne pytanie jest trochę osobiste, ale...  czy masz jakiegoś ogiera na oku? Taka śliczna klacz pewnie nie narzeka na brak powodzenia. 

    Jakie jest twoje ulubione danie? 

    Co lubisz robić w wolnym czasie? 

  13. - A witam panienkę uniżeniel - teartalnie i z kulturą - Olo Bonecrusher, z klanu Bonecrusherów, do usług. Zawsze to miło powitać w kompanii kogoś kto z bronią za pan brat chodzi. 

    Jednak ciekawiło mnie skąd ta klacz przyszła. 

    - Zara chwilunia... - przerwałam. - To ty godosz że tak skąd przyszłaś... to siedzą jeszcze te Trihoofeńskie psy? - aż żem tupnął gniewnie nogą. - Łoj, na mojo brodę, świtu mi nie dożyją jak zara ich prześwięcę mym siekierzyskiem! Gdzie się kryją, zara ich moresu nauczę. - huknąłem dobywając swojego wiernego Wybebeszacza.

  14. Z Angelem na głowie, ruszyłem raźno zachecony przez Fluttershy. Cieszyłem się że mogłem znów zobaczyć swoją przyjaciółkę, znaczy... swoją prawdziwą przyjaciółkę, bo co do tej dwójki nadal nie jestem przekonany czy można im zaufać. 

    - Witaj Fluttershy, dobrze znów cię widzieć. - powiedziałem z uśmiechem. 

  15. - Hmp... - mruknąłem. - Dobra. Ale lepiej nie próbuj mnie oszukać... czymkolwiek jesteś. Ostrzegam cię, zadrzyj ze mną to pożałujesz. Pójdę z tobą, ale jeśli ta twoja tęczowa przyjaciółka zareaguje... nieodpowiednio, ty jako jedyny pożałujesz. - odparłem ostrzegawczo. - Chodźmy...

     

    I nadal niezbyt chętnie wróciłem się do domu w którym mieszkała Fluttershy. 

  16. - Bo jak się nie zorientowałeś geniuszu, mój gatunek nie jest tu lubiany. Jak ktoś jeszcze sie dowie o tym że Podmieniec ukrywa się w Everfree, to będą mnie szukać. A TY? Czemu ty się nie ujawnisz, co? Czemu ty nie pokarzesz swojej prawdziwej postaci tej Rainbow? O, bardzo byłbym ciekawe jej reakcji. - prychnąłem. - Wiesz co? Ujawinij się jej, a ja też się ujawnię tej twojej przyjaciółce, cwaniaku. 

  17. - Nie! Zostaw mnie wreszcie w spokoju! Nie zaryzykuję że ktoś jeszcze pozna moją tajemnicę. - odparłem zatrzymując się tuż przed lasem. - Nie znam cię, nie znam tej twojej przyjaciółki. Nie ufam jej, a tobie... nie mam powodu aby ci zaufać. Fluttershy nie zna mnie pod tą postacią, a nie mogę się ujawić póki w środku będzie ta teczowogrzywa. 

  18. - Bez zabijania nie ma przyjemności. - zaśmiałem się szalenie. Chociaż może najpierw spalę jej nogi, a potem resztę. Ciąłem swym ogniem te pnącza, spopielając je na proch. 

    - Dość tego starucho! Oddawaj to, po cośmy tu przyszli to może nie skończysz jako garść popiołu! Gdzie jest róg?!

  19. - Ten akt wandalizmu jest nie dopuszczany wobec władzy. - odparłem. - To zwyczajne zdziecinnienie i tępota tego kto to zrobił, ale zajmę się tym odpowiednio. 

    Rozumiesz chyba, że funcjonariusz prawa który pozwala sobie na demolowanie komendy, oraz rzucanie w niego doniczką, traci cały autorytet a na to żaden policjant pozwolić sobie nie może. Po to my stoimy na straży prawa, aby go przestrzegano. I wyciągnę konsekwencję kiedy złapię tego wandala. - odparłem władczym gliniarskim tonem. Potem dodałem już spokojniej. - Oczywiście kochana, jak wspominałem następnie mamy w planie kolację w Marchewkowym Czubku, a potem romantyczny spacer w świetle Księżyca. 

  20. Jest i ona... Fluttershy. Pierwsza która została moją przyjaciółką, ale była tu też inna klacz. A to nie dobrze, bo nie miałem ochoty aby dzielić się swoją tajemnicą z kimś jeszcze. Nie znałem tej tęczowej, nie wiedziałem jak zareaguje, a kto wie czy ten Azure mnie nie wyda. Nie ufam mu, nie ma mowy. Miałem nadzieję spotkać się z Fluttershy, ale nic z tego nie wyjdzie. Za duże ryzyko. 

    Dlatego zanim ktoś coś powiedział, odwróciłem się i biegiem pobiegłem do Everfree. Muszę się ukryć i przeczekać, nie mogę dać się pochwycić ani zdemaskować. 

×
×
  • Utwórz nowe...