-
Zawartość
1999 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez Ares Prime
-
-
-Hmmmrr... Hm? No no... Zawsze to miło budzić się z ładną klaczą obok rano. Hej Moth, wstawaj. - trąciłem ją pyskiem. - Choć twój dotyk jest mi miły to czas nam ruszać.
-
- Rację macie panie człowieku. Lepiej zawsze sprawdzać miejsce do snu, bo niwiadomo co się czai w mroku. - Poczym ruszyłem w dal aby przeczesać teren czy aby niema tu żadnych orków.
-
Hardshell
- Niebieski ma swoje zmartwienia. Ja mu nie wierzyć. Ale my teraz w changei... my w ojczyźnie Hardshella. Js znać droga, ja zaprowadzić do Equestria.
-
Coż....rozumiem że Lock niejest może bohaterem idealnym, ale jak słowo daję jak ktoś raz jeszcze porówna mi go do wieśmona, to pójdę do piwnicy po ulubioną siekierę, i zrobię tu rąbankę ala siekankę że nawt zakłady mięsne Sokołów się schowają. Ale rozuliem wasze przesłanie... i pracuję nad głównym protagonistą. Bo trochę smuno słuchać że nikt go nie lubi... a rodział dostaniecie kiedy korektorzy skończą robotę.
-
Hardshell
- To niekoniec Niebieski. Hardshell cię zapamiętać. Jeszcze się spotkany.... - warknąłem za nim. - Ja mu nie ufać. Skąd my wiedzieć że to nie być pułapka?
-
Sam też z wolna położyłem się spać, przysuwając się bliżej klaczy. Całkiem jest milutka niepowiem. Pogłaskałem Grzejnika po głowie, poczym z wolna poszedłem spać.
-
- Dobranoc... Śliczna wiedźmo. - rzekłem obserwując zasypiającą Moth. Hm... Nawet jak śpi to ładnie wygląda. Uh ty, skup sie na zadaniu a nie krztałtnym plocie tej małej.
-
- Uwolnij mnie, a odgrzę ci głowę. Gdzie był Niebieski, czemu nie walczył? Hardshell ci ufać , a teraz przez ciebie my być w koloni. Ty nieprzyjaciel. Ty zdrajca.
-
- Nie... Nie! To gniazdo roju! - ryknąłem próbując się uwolnić. Nic z tego. - Głupi Niebieski zdradzić nas! Hardshell mu zaufać, a on zdradzić! Zabić głupi Niebieski!
-
Hardshell
Zaraz... ja znać te zapachy. Znać dobrze. Ale czy wierzyć? Przecież to niemożliwe... nie, nie nie!
- Hrr... Olivia... Spring... Niebieski... gdzie wy być?
Próbowałem zerwać swoją wielką siłą te kajdany, chociaż domyślałem się gdzie jestem.
-
Hardshell
- Hardshell się rozejrzeć... poszukać kolacji. Zaraz wrócić - oznajmiłem poczym udałem się w las aby poszukać jedzenia. Znałem dość dobrze Everfree, więc wyszukanie jedzenia nie było takie trudne. Dla siebie znalazłem kilka pokaźnych larw chrząszczy, które spałaszowałem ze smakiem. Robaki dobre, tłuste, starczą na długo.
\Kiedy już zjadłem, szukałem dalej. W końcu natrafiłem na pokaźny krzak z jadalnymi jagodami. Złapałem go mocnymi zębami poczym z taką zdobyczą wróciłem do reszty.
- Hardshell przynieść jedzenie. Jagody dobre, słodkie. Dla Olivii i Spring... dla Niebieskiego... też - dodałem mniej chętnie.
-
- Jeśli się uda... no to nasz Król Cieni wróci sobie na tron Imperium - wzruszyłem ramionami. - Mnie tam władza nie pociąga. Ale jak Shining zginie, to bardzo chętnie widziałbym się na jego miejscu jako dowódcy sił zbrojnych - dodałem z rozmarzeniem, gdyż istotnie było to moje marzenie. Być kimś... wielkim. - A jak się nie uda... no, cóż... słyszałem że w Gryfonii i Zebrice jest teraz ładna pogoda o tej porze roku.
-
- No w końcu razem wędrujemy, jemy, śpimy i nas oboje chcą się pozbyć nasze kochane władze, tfu, psia ich mać - to chyba lepiej mieć chociaż siebie za przyjaciół, niż do gardeł skakać. Lubię dawać innym po mordach, ale głupi nie jestem. - przybliżyłem się troszkę bliżej Moth, ale nie naruszyłem jej przestrzeni osobistej. - O czym teraz myślisz?
-
Hardshell
- Ha! Ja znać Everfree! Hardshell tam mieszkać, nim poznać Olivia i Spring. Tam groźnie, zwłaszcza w nocy, ale da się przejsć. HArdshell silny, Olivia mądra, Spring szybka... damy radę. Ubijemy każdą rzecz co nam zagrozi. Ach... i w lesie są larwy, duże i smaczne. HArdshell lubić larwy.
-
- Hm... czemu nie. Dziękuję. - wziałem koc i się trochę nim okryłem. - Jeśli chcesz... możemy się wspólnie nim przykryć. I nie, nie jest to żadna propozycja łóżkowa - zaznaczyłem. - Poprostu... akurat dla ciebie mogę być miły/
-
Hardshell
- Ja być gotów... możemy ruszać. - westchnąłem ciężko patrząc w stronę gdzie odeszła moja siostra. - Więc co teraz?
-
Hardshell
- To była przyjaciółka, Olivia. Ona tu przyprowadzić Hardshella, ona dobra i miła, i ładna... taka jak siostra Twilight - spojrzałem z czulością na nią, ale zrobiło mi się tak jakoś... pusto i smutno w środku. - Twilight... ja będę musiał odejść. Hardshell ma zadanie do wykonania, obiecał pomóc Olivii. Znaczy, ja musieć opuścić Ponyville, musieś opuścić nowa siostra. Ja się chcicieć pożegnać... ja nie wiedzieć kiedy wrócić i czy wogóle wrócić. Ale... ale Hardshell chce porzękować Twilight, za to... że była dobrą siostrą. Była... i jest rodziną.
-
Hardshell
- Dobrze... ja zaraz przyjść, tylko zalatwić jedną rzecz. Ja chcieć... się z kimś pożegnać.
-
Hardshell
Po raz pierwszy śnił mi się sen bez koszmarów. Bez Chrysalis, bez bólu i bez Roju. Pusty i ciemny, ale zarazem bezpiczny i odprężający. Taak... to był dobry sen dla Hardshella.
Wstałem i rozejrzałem się po pokoju, nic się nie zmieniło. Ogień wygasł, było jeszcze wcześnie. Czułem się dobrze i pewnie.
Chciałem położyć się raz jeszcze spać, ale ktoś zapukał do drzwi.
Ostrożnie wstałem, podszedłem do drzwi i będąc gotów w razie niespodziewanego ataku, ostrożnie otworzyłem drzwi.
-
Ja ci to nie raz mówiłem... ty nie jesteś normalny.
Człowiek normalny, nie napisałby takich rzeczy.
Człowiek normalny, nie stworzyłby tak głębokiego... a co ja się będę bawił w wyszukane słówka.
W sprawi fabuły... tu jest dobrze. Zajedwabiście dobrze!
Nie sposób przewidzieć co będzie czychać na następnej stronie, fabuła jest nieliniowa, umiejętnie grasz czytelnikowi na nerwach, emocjach, stresie i żołądku. Przez ciebie, co bardziej wrażliwi niedługo będą się bali zajrzeć do lodówki...
Świat jest mroczny, dołujący, nie zna litości. Albo nauczysz się w nim żyć, albo zginiesz. Proste i logiczne, a japę cieszy.
Ale co jest w tym najlepsze? Bohaterowie, bez któych fik byłby jakiś taki pusty.
Protagonista... no ewidentnie w twoim stylu, abrkakadabra, czary i magia. Tyle że w wersji krwawej, emocjonalnej i bezlitosnej. Jest ok, ale to jednak nie jest mój ulubiony bohater. A kto nim jest?
Renegade, psia krew! Ona jest boska, umie przypieprzyć, łeb odstrzelić, kopnąć w jaja, a potem być mulusia niczym napalona kocica pod wpływem kocimiętki. Lockdown... przyznam, że miałem ochotę cię udusić czytając jego opis, no ale też ci zajebiście wyszedł. Bohaterowie tła są przemyślani, dobrze zaprojektowani. Zarówno ci serialowi (brawa za Lyrę), oraz Ocki (tu za Eisena).
Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały, i masz to skończyć tego fika. Bo aż szkoda aby się zmarnował.
Aprobuję i życzę powodzenia w pisaniu, ziomeczku!
- 2
-
Zaczyna się robić dziwnie i mocno niebezpiecznie... co mi się bardzo podoba.
To jeden z tych fików, w których miło widzieć że Księżniczki potrafią wziąść sprawy w swoje kopyta i naprawdę rządzić państwem., no może nie idealnie, ale zawsze. Trzymaj tak dalej.
Ciężko na razie wybrać ulubioną postać, ale zaczynam skierowywać swoją sympatię na Grey Dusta. Koleś teraz musi mocno kombinować, żeby nie dopuścił do pogromu i wojny totalnej, jak bohater mojego fika.
Czy mi się zdaje, czy zacząłeś wydłużać nieco bardziej te rozdziały? Cholera, robisz się coraz bardziej progresywny człowieku.
-
Farma Applejack? Więc może faktycznie powinienem odwiedzić to miejsce w wolnym czasie, może po jutrze lub jutro.
Widząc zaistniałą sytuację, poczułem że poziom ego mi się podniósł. Wiadome, że padłem restauratorce w oko... a Rarity tym gestem wyraźnie powiedziała ''Spadaj małpo, ten ogier jest mój''. Polubiłem Golden, ale cóż... nie była w moim typie. Średnio przepadam za ziemniakami, o wiele lepsza zabawa jest z jednorożcami i pegazami. Chociaż, równie dobrze mogła to być pokazówka.
Wziąłem butelkę z winem i zręcznie ją odkorkowałem. W końcu za młodu wypiło się nie jednego jabcoka, po czym polałem najpierw jej potem sobie.
- Proponuję wznieść pierwszy toast za ciebie, moja droga Rarity - uniosłem w górę kieliszek. - Oraz... za przyszłość.
Hm... w zasadzie czemu nie? Jest młoda, bardzo atrakcyjna, samotna, śliczna, zaradna i pracowita. Ale czy aby na pewno w moim typie? Nie wiem, sam na razie niezyt mam ochotę wchodzić w związki, ale może by się nad tym jeszcze zastanowić?
-
Hardshell
- Witaj Twilight... czy... Hardshell... może zostać na noc? - spytałem schylając się aby zmieścić się w drzwiach biblioteki. - Do moja jaskinia daleko, Everfree niebezpiczny w nocy nawet dla Hardshell.
-
Hardshell
- Nie, dzięki. Ja woleć... zostać z kimś bliższym. Być tam gdzie mnie chcą, ty miła, ale inni nie koniecznie. - postanowiłem przy swoim i wyszedłem z domu.
Zmienić swe życie[NZ][Fantasy][Shipping][Dark][Adventure][Violence][Mature]
w Opowiadania wszystkich bronies
Napisano
Żebyście się nie nudzili w weekend majowy, daję wam rozdział dziesiąty do przeczytania. I jest on preludium do najważniejszych wydarzeń jakie do tej pory pojawiły się w opowiadaniu. No i liczę, że z czasem polubicie pana zebroida. A jak nie, to nie.
W każdym razie, miłego czytania życzę.