Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Ares Prime

  1. Okej, przeczytałem... śledzę uważnie...

     

    Akcja opowieści zaczyna się mrocznie i tajemniczo zarazem, dostajemy pokrótce przedstawiony świat i realia, że tak powiem w pakiecie każdego opowiadania. Takie coś lubię. 

    Od zawsze ciekawiło mnie przedstawienie istot alicornów na różne sposoby i wątki, twój należy do zdecydowanie jednych z najciekawszych. 

    Twój styl wpasowuje się w klimat, błędów praktycznie nie wychwyciłem (odezwał się polonista, jego mać...).

    Na razie mogę powiedzieć  - jest dobrze, czekam na więcej i powodzenia w twórczości.

  2. Jakimś cudem udało mi się ukończyć szósty rozdział i dać go wam do przeczytania...

    No ale, w każdym razie z dumą (chyba...) chcę oświadczyć, że pierwszy akt opowieści jest już za nami. 

    Snuję i knuję niecne plany odnoścnie okropności i zła jakie spotka naszych bohaterów, ale jestem niezmiernie ciekaw, co też WY myślicie po przebrnięciu przez akt I? 

  3. - Hej, przecież nie dam zrobić krzywdy swojej drogiej przyjaciółce wiedźmie. Poza tym, jak uczy nas historia, każda władza rodzi opozycję, którą można albo krwawo stłumić, albo wykorzystać przeciw władzy. Jeśli znajdziemy takich którym nie podoba się władza moich byłych przyjaciół i zdobędziemy ich pomoc, będziemy mieli trochę ułatwione zadanie. Można by też skorzystać z usług najemników... lub kuców nam podobnych. 

  4. - Tak... tak wygląda z grubsza ten plan. - odparłem. - I spoko, zdaję sobie sprawę z tego że rozmawianie z niewidzialnym towarzyszem jest czymś więcej niż oznaką choroby spychicznej, moja śliczna wiedźmo. - podszedłem do niej i przyjaźnie objąłem ją kopytem na chwilę. - A dzięki twojej mocy iluzji, dostaniemy się tam pod przykryciem i dokonamy zamachu na Armora i Cadance. Kiedy się ich pozbędziemy, nie będzie siły zdolnej powstrzymać powrotu prawowitego władcy  Imperium, a my wreszcie przestaniemy się kryć jak szczury. Odzyskamy to, co nam się należy. 

  5. - Zamach stanu, co? Ta... mnie to pasuje. - uśmiechnąłem się. - Zatem do Kryształowego Imperium, pora osadzić cię z powrotem na tronie Sombra, i odebrać to co nam się należy. Pora żeby oni wszyscy zapłacili słono za nasze krzwdy. 

  6. Miała wargi delikatne, miękkie i ciepłe. Chętnie poczułbym je ponownie na swoich ustach... i na paru miejscach na moim ciele też. Ale spokojnie, nie będę na nią naciskał. 

    Odwzajemniłem pocałunek, nie będąc jednak nachalnym. Trzeba było przyznać, klacz umiała się całować. 

    Po chwili przerwałem pocałunek, rozłożyłem skrzydła całkowicie i delikatnie wziąłem ją w swoje mocne ramiona. 

    - A teraz... zapraszam panią na romantyczną kolację... - odparłem biorąc ją w przecnie kopyta. Była leciutka, z łatwością mogłem latać z nią kilka naście minut. Wyleciałem z wieży i wolno skierowałem się ku Marchewkowemu Czubkowi. 

  7. - To... amitne. - jednocześnie się ucieszyłem jak i trochę zaniepokoiłem. - Ale jak? Nas jest tylko troje? Ty, Ja oraz Moth. Choć jesteśmy potężni, to jak pokonamy siły Shining Armora? Nienawidzę go jak psa, ale nie jest głupi. Musieli się jakoś zabezpieczyć przed twoim ewentualnym powrotem. Wrr... nie mogę doczekać się aż spalę go co do kosteczki, ale Imperium dysponuje wielką mocą. Jak do niego przenikniemy? 

  8. - A więc tak wyglądasz... - rzekłem podchodząc do dębu i przyglądając się Sombrze. - No cóż, dobrze cię osobiście powitać... Królu. - powiedziałem lekko schylając głowę. - Zatem jaki jest nasz teraz następny cel? Skoro masz teraz większą moc, to co teraz? Wciąż brak ci ciała, że tak powiem...

  9. - Ej! A podziękować za ocalenie to już nie łaska białkowcu?! - krzyknąłem w ślad za uciekającym białkowcem. Miałem już kontynuować pościg, ale niesety było to już daremne. Deadlock zniknął, zdołał uciec razem z zakładnikami. 

    - SLAG! - warknąłem i tupnąłem potężnie nogą w przypływie złości, aż najbliższe zabudowania zatrzęsły się pod tym wstrząsem. - Nie zdołam już dopaść Deadlocka, skubaniec jest za szybki. Wrrrr... pozostaje mi chyba udać się w kierunku tej wieży, do której poleciała Twilight. - mruknąłem przechodząc w tryb robota i udałem się do ostatniej znajej lokalizacji Twilight Sparkle.

  10. Jej zachowanie było... cóż, trochę dziwne. Zazwyczaj była spokojniejsza. 

    - Nie napuszaj się tak bo się zapowietrzysz. Pokazał ci się? Mówił coś? -spytałem. Dziwne, że Król zdecydował się porozumieć z nią, niż ze mną? Jaki ma w tym cel? Przecież byliśmy wspólnikami od miesięcy. 

  11. - Baniak mnie boli jak jasna cholera, ale stwierdzam że warto było. Dzięki za troskę. Właśnie na tego artefaktu szukałem cały czas, a teraz gdy go mamy, przyjdzie pora na nowy etap naszej zemsty. - wziąłem zawiniątko z rogiem. - Zapewne domyśliłaś się już do kogo ten róg należał, co? Nie, jasne że wiesz. To róg Króla Sombry, rzecz jasna.

  12. - Ooo rrraannyy... zapisał ktoś numery tej lawiny co mi się na łeb stoczyła... ej, Grzejnik weź to dupsko... - delikatnie wstałem i odsunąłem od siebie salamandrę. Łeb bolał wręcz niesamowicie. - Moth?  Co się stało? Długo byłem nieprzytomny? Gdzie jest róg? Ach tak wogóle... dzięki że się mną zajęłaś. 

  13. - Aahhh... Sombra...co się dzieje... - spytałem, starając się walczyć z tym uczuciem. Głowa bolała mnie niesamowicie, ale musiałem wytrzymać. Nie mogę odpłynąć, jeśli Król coś mi chce jeszcze przekazać, muszę wytrwać i poznać nalsze etapy planu naszej zemsty. 

  14. Przez chwilę wahałem się co zrobić - gonić Deadlocka i spróbować uwolnić porwanych, czy też rzucić się na pomoc kucykowi. Nie! Jestem Autobotem, moją powinnością jest chronić niewinnych i każde inteligentne życie. 

    Rzuciłem się na pomoc kucykowi, osłaniając go własnym ciałem przed gruzem.

  15. Ma zakładników... pieprzony tchórz, nigdy nie walczy uczciwie, ucieka do najbardziej plugawych sposobów. Wykorzystując to, że byłem w biegu przetransformowałem się w T-rexa i zacząłem gonić Deadlocka. Przekierowałem moc do dopalaczy, aby go doścignąć. 

    - Deadlock! Wracaj tu i walcz tchórzliwy złomie! 

    Muszę działać ostrożniej, nie mogę użyć miotacza płomieni, mogę podpalić miasto lub zranić tamte organiczne istoty. Ale muszę jakość dopasć Deadlocka.

  16. Trudno, domyśla się czy też nie, to za późno aby się wycofać. Hm, lubi cmokanie w nosek?

    Zobaczymy czy Pinkie miała rację, jak nie... oj już ja znajdę paragraf żeby wystawić różowej wariatce taki mandat że nie wystarczy jej średnia miesięczna aby go spłacić. 

    - Proszę najpierw abyś zamknęła oczy. - poprosiłem. Miałem zamiar lekko, acz  ciepło i namiętnie cmoknąć ją w nosek. 

  17. Aby wykonać to polecenie, musiałem ściągnąć  swoją zbroję całkowicie. Magią wyjąłem ozdobny fragment z napierśnika.

    - No Moth, teraz stanie się pewnie coś naprawdę ciekawego... - powiedziałem niemal roadośnie, poczym wolno, używając magii złączyłem oba fragmenty rogu Króla Sombry. Kiedy te dwa fragmenty się połączą, przyspawam całość go mojego hełmu tworząc dodatkowy róg. 

  18. Uh... moja głowa, czuję się jakby ktoś potraktował mi mózgownicę młotem pneumatycznym.

    Wstalem z pryczy i rozprostowałem kości, od razu poczułem, że tu jest coś nie tak. To cela, tylko dlaczego ja w niej jestem? I te robale? Co robale robą w Canterlocie? 

    Starając się aby mnie nie zauważyły, podszedłem do ściany i starałem się podsłuchać o czym one mówią.

  19. O nie, nie uciekniesz mi tak łatwo ty zardzewiały złomie. 

    Nie przejmując się czy strażnicy mnie zaatakują czy nie, zręcznie przeskoczyłem mur i ruszyłem ulicami miasta w pogoń za Deadlockiem. Jeśli drań ucieknie, nie daruję tego sobie. Ten typ to morderca, gotów spalić całe miasto dla swojej chorej żądzy zniszczenia. Nie mogę pozwolić mu uciec.

    - DEADLOCK! Pokaż się tchórzu! - zawołałem gotując się do walki. 

  20. Musiałem dobiec szybciej do zamku, ale cóż - Las Everfree to jednak siła z którą należy się liczyć. Uh... co to za smród? Kiedy ostatnio tutaj byłem, nie waliło tak strasznie. Zaraz, co to jest?

    Zatrzymałem się, aby sprawdzić co to za stwory mnie gonią. Nie bałem się ich, byłem dostatecznie silny aby się z nimi rozprawić. Wilki... ale stworzone z patyków? Czyżby to były tajemnicze wilki drzewne, strażnicy lasu Everfree? Chyba tak - a jeśli mają psychikę podobną do wilków, może zdołam jakoś je poskromić. 

    Stanąłem na tylne nogi a przenimi uderzyłem w ziemię. 

    - Precz Wilki! Odejdźcie a nie zrobię wam krzywdy. - zawołałem gormko i przyjąłem dumną postawę aby pokazać że nie boję się tych stowrów. 

  21. - Zaraz zaraz... 

    Schyliłem się i podniosłem łuskę... z cybertroniańskiej broni? Wtedy od razu zrozumiałem - jak mogłem zapomnieć o tym technologicznym ścierwie, wrzodzie na zderzaku całego kosmosu. Tam gdzie ja, to pewnie i on. 

    - Śmierdzi Conem... - zmiażdzyłem w dłoni resztkę łuski, po czym aktywowałem lasery optyczne i systemy celowania. Zacząłem go szukać, wiedziałem że nie może odlecieć daleko. - Wyłaź, wyłaź gdziekolwiek jesteś...

  22. - Oh slag... - zaklnąłem głośno. Co tam się stało? Co mogło spowodować taką eksplozję? Za daleko stałem aby to określić więc zbliżyłem się neico do murów zamkowych, aby przyjrzeć się bliżej, jednocześnie starając się nie prowokować do ataku strażników na blankach. Jeszcze mi tu nocnej rozruby brakuje...

×
×
  • Utwórz nowe...