Darnok2
Brony-
Zawartość
768 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Darnok2
-
Laizer przez ramię spojrzał na dwa węże. W całym swoim dziwactwie, kiedy patrzył na Ciela, myślał o sobie jak o kimś względnie normalnym. Schował ręce do kieszeni i ruszył do wyjścia z willi. - Cloude był parszywym zdrajcą. - mruknął cicho do siebie pod nosem - a generał tak po prostu dopuścił go do drużyny. Właśnie dlatego chcę dać Yonie dodatkową ochronę, inaczej stracimy cesarstwo na wieki...- Laizer otrząsnął się z myśli i stanął pod domem, patrzył na gwarną ulicę kawałek dalej, za płotem.
-
-Oczywiście że ja idę, muszę to sprawdzić. Ktoś powinien zająć czymś ewentualnych nauczycieli. I z góry mówię - to nie będę ja. - Zack uśmiechnął się i rozłożył ręce -
-
-Felix wlecze się gdzieś za mną, poczekajmy na niego. - Zack chwilę pogładził się po brodzie - Dave'a, Charlotte i Emi w to nie wciągamy, prawda?
-
-To jazda. - mruknął ospale Zack i ruszył korytarzem. Zobaczył Almura i Therę, podszedł i powiedział zbijając chłopakowi pionę - To co? Po lekcjach idziemy wszystko obgadać? - po czym przytulił Therę i szepnął jej na ucho - Ślicznie wyglądasz. Wybacz za wczorajszą kłótnię w parku. -O, Kean. Siemka. - dodał dostrzegając chłopaka
-
Zack ubrał na siebie czarne spodnie i czarną bluzę z logiem N.W.A., proprawił swoją zdobycz sprzed lat - naszyjnik z zębem rekina i uczesał włosy. Zwrócił się fo Felixa - czekać na Ciebie czy iść na lekcje?
-
Laizer wziął bukłaki z winem. Dwanaście. - Pff, kto by chciał jeść. - prychnął wesoło - Ja jestem gotowy. Czekam przy wyjściu.
-
-Taaaa. - Laizer prychnął zrezygnowany - Generale? Trzeba się sprężać?
-
((Ale z plażą było wczoraj wieczorem))
-
Laizer wstał z ziemi, bo dopiero przestał się śmiać. Spojrzał zdziwiony na Ciela, podszedł do niego z uśmiechem, poklepał go po ramieniu i powiedział - Dorośnij chłopie. Osiemnaście lat, a manipulują Tobą jak dzieckiem. Przy okazji wyjaśnione czemu nie było go podczas ataku. Zdradziecki bękart. - westchnął i rozejrzał się za winem. - Streszczajmy się. W takim tempie to cesarz umrze ze starości.
-
((Załóżmy że jest jezioro, dobra? Bo troche poźno mówisz?))
-
Zack wstał i palił papierosa przy oknie w swoim pokoju, obserwując w oddali plażę. Spalił i wyszedł w samych bokserkach do pokoju. Przetarł twarz i zaczął robić sobie kawę. - Joł, partnerze.
-
((Znam powody dla których odszedł, bo znam się w nim w rzeczywistości )) Laizer wstał i sprawdził stan techniczny dwóch maczet. Były doskonałe, mimo braku wprawy czuł się z nimi lepiej niż z mieczem który swoją drogą stracił przy upadku z dachu. - Idę przygotowywać swojego konia, właściwie konia Corwina. Paskudny niedźwiedź, powinieneś się go pozbyć generale. - Laizer zachichotał - Masz jakieś wino na zbyciu? Przydałpbu się na podróż.
-
((A aura mistrza? Bo wiesz, wypadałoby własną aurę znać ))
-
((Jak obliczyć własną aurę? I kto mmoże ją zobaczyć?))
-
-Jest takie powiedzenie. Na przypale, albo wcale. - Zack mówił tak jakby opowiadał o pogodzie, - Zobaczmy jeszcze jak to będzie z nią jutro, co Ty na to? Jeśli jutro też będzie coś nie tak to działamy. Pasuje?
-
-Od zawsze wiedziałem że się we mnie podkochujesz. - powiedział zmęczony Zack czekając na kawę - To jak jutro z tym włamaniem robimy?
-
-Boisz się że mnie stracisz? - zażartował Zack robiąc sobie wieczorną kawę - Nie przejmuj się, nie będzie tak że mnie tu nie ma każdego wieczoru. Mam nadzieję.
-
-To ile jestem Ci winien? - zapytał po czym dopalił papierosa i zamknął balkon. Usiadł na plastikowym krześle żeby nie zamoczyć kanapy i wyciągnął z kieszeni portfel.
-
-Ah no tak. Szukałem muszli pod wodą. - Zack uśmiechnął się zakłopotany - Jak wyglądają łazienki?
-
-No, powiedzmy. Ładna jest, nie jest głupia, z resztą znasz mnie. Dobrze wiesz że jak z kimś znajduję wspólny język to coś znaczy. - Zack zaciągnął się papieriosem i poprawił wciąż mokre włosy. - Robiłeś coś ciekawego?
-
-Ja też dziękuję. - zdążył krzyknąć za nią Zack i ruszył do pokoju. Otworzył drzwi i widząc że Felix słucha muzyki zakradł się od tyłu i popukał go delikatnie w potylicę. - Jestem. - Powiedział wciąż uśmiechnięty, otworzył drzwi na balko i zaczął palić papierosa. - Kilka godzin bez peta...jak tam zakupy partnerze?
-
-Ja raczej też. Felix mnie chyba zabije. - Zack zaśmiał się nerwowo i podał rękę Keanowi na pożegnanie. Uśmiechnął się przy tym. - Wyluzuj stary, za bardzo się spinasz. - po czym dodał do Thery - Idziemy?
-
-My się nawet nie kłócimy. To taka kumpelska wymiana zdań, co nie Kean? - opowiedział zack z uśmiechem, klepiąc Keana w ramię
-
-Nie dąsaj się. Bylibyście zgranym duetem. Serio. - Zack uśmiechnął się szeroko - U mistrza i broni najważniejsza jest współpraca, a to macie jak widzę nieźle opanowane, duży props dla was panowie.
-
-Ten żart był dość..drętwy. - Zack zrobił zażenowany wyraz twarzy, patrzył na Keana jak owczarek kaukaski na rzucającego się mopsa. - Ta Fretka wydaje mi się chyba bystrzejsza od Ciebie. Może to ona powinna być Twoim mistrzem?