Skocz do zawartości

Amolek

Brony
  • Zawartość

    821
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Amolek

  1. Sunny chwilę myślała, po czym przytaknęła. Nie zauważyła tego błysku w twoich oczach. W głębi duszy miałeś chęć zająć się tymi łowcami, nawet po udanej próbie wykupienia Ruby. Po porannym ogarnięciu siebie, zaczęliście się zajmować trochę tymi kucami, które wymagały dłuższej opieki. To znaczy, ty się nimi zajmowałeś, a Sunny kazałeś jak najmniej się forsować. Im szybciej się doleczy, tym lepiej. Minął wam tak tydzień, podczas którego sporo kucyków opuściło przyczółek, a od ochrony dochodziły dające nadzieję raporty. Pojawiało się coraz mniej potrzebujących oraz częstotliwość ataków się zmniejszyła. Także po całym tygodniu uznałeś, że można pozbyć się usztywnienia i opatrunku z szyi Sunny. Wszystko wyglądało w porządku, dzięki wspomaganiu zabiegu za pomocą magii. Tego samego dnia wieczorem przyszedł do was Iron. - Dobre wieści. Jutro rano się stąd zabieramy. Pozbierajcie wszystko i pozałatwiajcie, co tam jeszcze macie. Zbiórka o ósmej w korytarzu w sekcji ochrony - powiedział, po czym ruszył do wyjścia.
  2. - Ech, rozumiem - Sunny lekko wzruszyła kopytem. - Ale skoro chcesz niedługo ruszać... to znaczy, że idziemy po Ruby? Sunny spojrzała ci głęboko w oczy. Widziałeś teraz w niej determinację. Ona i Ruby były zupełnymi przeciwieństwami, jednak bardziej to zbliżało je do siebie, niż oddalało. - Tylko, co będzie z Candi? Chyba nie chcesz jej narażać, szczególnie teraz?
  3. Sunny przeciągnęła się lekko, po czym spojrzała na ciebie, mając na twarzy kwaśny uśmiech. - Hej, braciszku. Chyba w porządku, ale jak długo będę miała z tym łazić? - wskazała kopytem na usztywnienie. - Naprawdę nie wydaje mi się to konieczne. Ot, cała Sunny. Nie lubiła ograniczeń i zakazów, co często objawiało się podczas życia w Stajni i poza nią. A Pustkowia dawały pewną dozę wolności, jednak szło to w parze z zagrożeniem.
  4. Siedziałeś tak jakiś czas, przeznaczając go na przemyślenie całej sprawy dokładnie. Wiedziałeś już, na czym polegał projekt oraz gdzie szukać kolejnych jego elementów. Ale tu powstawał inny problem. Taka wyprawa będzie na pewno naszpikowana niebezpieczeństwami. Oraz teraz wiedziałeś też, gdzie szukać Ruby. Wszystko wymagało odpowiedniego planu i konkretnych decyzji. Gdy tak rozmyślałeś, Sunny się obudziła. Pomacała lekko usztywnienie szyi oraz opatrunek.
  5. Ruszyłeś z powrotem przez korytarz i salę szpitalną. Zauważyłeś jedynie cztery nowe kucyki, które zaczęły swoją zmianę przy opiece nad rannymi. Machnęły ci w geście pozdrowienia. W twoich myślach nadal tkwiły informacje z dokumentów o projekcie. Szczególnie, że teraz byłeś jeszcze bliżej. Także słowa Irona, że niedługo powinniście wracać dały tobie nową nadzieję. Wróciłeś do sypialni. Sunny nadal spała, podobnie większość waszej grupy medycznej. Jednak kilka kucyków przygotowywało się do objęcia swojej zmiany niedługo.
  6. Iron przez chwilę milczał, po czym westchnął. - Rozumiem... ale też trochę szkoda, że chcesz ruszać. Dobry z ciebie lekarz - zauważyłeś na jego twarzy cień uśmiechu. - Chociaż trochę narwany. W każdym razie, nie powinniśmy siedzieć tu długo. Pomimo ostatnich wydarzeń, sytuacja akurat powoli zostaje opanowana. Ale radzę ci porozmawiać z doktor Zodiak zanim pójdziesz. Drzwi otworzyły się, gdy tylko skończył mówić, i do środka weszła jedna z klaczy z grupy Irona. - Iron, wybacz, że przeszkadzam, ale zarząd się zbiera i chcą mieć wszystkich dowódców. Ogier westchnął ponownie, po czym wyciągnął do ciebie kopyto. - Cóż, na razie muszę cię przeprosić. Mam nadzieję, że trochę ci pomogłem... oraz życzę powodzenia z tą sprawą.
  7. Iron wzruszył lekko kopytem i wskazał na zapisane kartki. - To był dopiero piórdoleniec. Zdołał nam ładnie namieszać i, nie wiem skąd, miał hasła do sporej liczby terminali. Oraz potrafił je hackować. Kilku grupom naprawdę zależało na tych danych, skoro dali kogoś takiego jako wtykę - powiedział, po czym odwrócił się do ciebie. - W każdym razie, piórwisyn już nie żyje. Scalpel powiedział mi też, że dobrze rozpoznałeś to, czym pokryli te pociski. Pomogłeś nam tym, bo okazało się, że użyli ich także w ostatniej strzelaninie. Iron podszedł bliżej ciebie. - Cóż mogę więcej powiedzieć, pewnie chciał zaatakować pierwszego lepszego ochroniarza zanim zostałby wykryty. Ale potoczyło się to inaczej i finał znamy - przerwał na moment. - Wysłałem też wiadomość do Zodiak, opisując jej twoje zasługi tutaj.
  8. Dexter machnął ci na pożegnanie, po czym ruszył ze Stainlessem do innego pokoju. Ty natomiast udałeś się do pomieszczenia, gdzie powinien znajdować się Iron. Zapukałeś lekko do drzwi, po czym wszedłeś do środka. Wewnątrz ujrzałeś leżący pancerz wspomagany oraz Irona, który stał przy stole i wpatrywał się z kilka kartek. Zaskoczył cię trochę ten widok, w końcu widywałeś go jedynie w pancerzu. A teraz stał w kombinezonie neuronowym. Brązowy kuc ziemny z krótką grzywą i dosyć gęstym zarostem. Odwrócił się w twoją stronę zaraz po twoim wejściu do pomieszczenia. - O, Orange - jego normalny głos brzmiał dosyć... łagodnie. - Jak się czuje twoja siostra?
  9. Obaj ochroniarze przerwali rozmowę. Dexter uśmiechnął się lekko na twój widok. - Tak, miałem szczęście. Doktor Zodiak przysłała trochę protez wraz z wczorajszym transportem. No i znaleźli tam jedną dla mnie - powiedział, po czym zaprezentował kilka ruchów protezy, która była połączona z jego ciałem. - Wiem pewnie tyle, co ty. Ale jak tak bardzo cię to ciekawi, to Iron przed chwilą wrócił. Znajdziesz go w tamtym pomieszczeniu. Dexter ruchem kopyta wskazał ci jedno z pomieszczeń po drugiej stronie korytarza.
  10. Szedłeś przez prawie opustoszałe korytarz i potem główną salę. Opiekę nad rannymi na nocnej zmianie sprawowało kilka kucyków. Kiwnęli ci głową, gdy przechodziłeś do części budynku przeznaczonej dla ochrony. Tutaj sprawa wyglądała inaczej. W pomieszczeniach i na korytarzu znajdowało się sporo kucyków. Zauważyłeś wśród nich rozmawiających Stainlessa oraz Dextera, z czego ten drugi miał już protezę i poruszał się o własnych siłach. Lecz nadal widać było po nim przygnębienie.
  11. Ostrożnie otworzyłeś teczkę i znalazłeś w środku plik dokumentów oraz kilka bardzo podniszczonych zdjęć. Zacząłeś od dokumentów. Były tam zawarte informacje o ekipie nadzorującej projekt, zlecony przez samą Księżniczkę Celestię. Z tekstu wynikało, że pieczę nad Projektem Przywrócenie sprawował doktor Tesla wraz z dwójka innych naukowców, Cloudy Skies i Glimmer Light. Zbiór zapisków mówił także o przeznaczeniu projektu. W głównym zamyśle była to maszyna, służąca do zabezpieczenia części obszarów przed megaczarami oraz do wchłonięcia i stopniowej neutralizacji promieniowania z tych zaklęć, które sięgną celu. Dodatkowo, można ją było przerobić do kilku innych zastosowań... przy pomocy schematów ze Stajni 37. Dokumenty opisywały kilka zastosowań, do których wymagane były schematy. Można było wtedy doprowadzić do uwolnienia energii i skażenia ogromnego terenu lub produkcji magicznie naładowanych kryształów mających na celu wspomaganie (albo danie nowych) zdolności dla posiadających je kucyków. Oraz można było zgromadzoną energię dalej neutralizować albo wykorzystać ją do wsparcia odnawiania terenu za pomocą kilku maszyn do terraformacji. Krótka notka wspominała też o paru innych zastosowaniach, które jednak były dostępne jedynie po uzyskaniu innej porcji schematów i materiałów ze Stajni 45, umieszczonej niedaleko ośrodka Projektu Przywrócenie. Według zapisków, Stajnia ta miała zostać otwarta z polecenia Nadzorcy. Zdjęcia przedstawiały kilka rzeczy. Duży kompleks, znajdujący się w górzystym terenie, otoczony murem i siatką, zabezpieczony przez wojsko. Pomieszczenia z aparaturą laboratoryjną oraz składy materiałów i broni. Ogromną iglicę, a także przestronne pomieszczenie wypełnione stanowiskami z terminalami i konsolami. Dalsze kartki zawierały kilka planów, prostych schematów oraz mapę kompleksu... i kopertę z małą, matową kulką.
  12. Scalpel przytaknął, po czym gestem wezwał te same kuce, które przyniosły Sunny na salę. - Odprowadzicie Orange'a i jego towarzyszkę na ich miejsce wypoczynku - powiedział do nich, po czym zwrócił się do ciebie. - Dobra robota. Po tym wszystkim zostaliście odprowadzeni do sypialni. W głównej sali już uporali się ze sprzątaniem i emocje już sporo opadły, ale nadal część obecnych była zajęta rozmowami na ten temat. Przeszliście szybko przyciągając po drodze kilka spojrzeń. Gdy weszliście do sypialni, od razu położyliście się na dolnym łóżku, należącym do Sunny. Nie miałeś już sił wchodzić na wyższy poziom łóżek. Leżeliście przez moment zmęczeni... ale bezpieczni. Jakby nie spojrzeć, ten kuc jednak was uratował. I teraz mieliście spokój, który pozwolił wam na niezakłócony sen. Obudziłeś się kiedy było jeszcze dosyć ciemno. Sunny spała obok ciebie, oddychając spokojnie. Na opatrunku nie widać było żadnych plamek, czyli wszystko było w porządku. No, oprócz tego, że, pomimo prób, nie mogłeś spać dalej. Twój wzrok padł na leżącą na ziemi torbę... i wystający z niej kawałek teczki do Sunny.
  13. Szkoda, bo akurat one doczytują się normalnie i nie sprawiają problemów z użytkowaniem.
  14. Sunny lekko drgnęła, kiedy podałeś zastrzyk. Ale był to jedyny jej ruch podczas całego zabiegu. Przez cały czas patrzyła na ciebie, mając oparcie w samej twojej obecności i trosce. Scalpel zajmował się raną bardzo ostrożnie, zasklepiając ją, gdzie mógł. Szło mu to sprawnie. co było zasługą jego doświadczenia oraz kilku magicznie wspomaganych leków. Także przydała się krew, którą zabrał z chłodni. Wcześniej jednak sprawdził jej typ, używając do tego PipBucka Sunny. Utrzymywałeś barierę cały czas, jednak im bliżej było do końca operacji, tym byłeś słabszy. Jednak wysiłek się opłacił. Scalepl skończył ostatnie szycie, po czym założył coś w rodzaju usztywnienia, aby nie naderwać zszytych fragmentów i wspomóc leczenie. Opuściłeś barierę, po czym zachwiałeś się lekko z wyczerpania.
  15. - Piórwa... dawać szybciej te nosze! - wydarł się Scpalel, po czym nachylił się nad Sunny i rzekł do ciebie. - Gdy tylko się pojawią, idźcie od razu do operacyjnej. Ja poszukam czegoś do neutralizacji leku... oraz pojemników z krwią. Po tych słowach ruszył do magazynu, poruszając się dosyć żwawo, jak na już dosyć wiekowego kuca. Niedługo po jego odejściu, przyszły do was kuce z noszami. Ostrożnie przenieśliście Sunny na nie i zabraliście ją do sali operacyjnej. Cały czas trzymałeś prowizoryczny opatrunek przy ranie, aby chociaż spowolnić upływ krwi. Weszliście do sali i od razu ułożyliście Sunny na wolnym stole.
  16. Dopisuję się do problemu. Mi także nie chce załadować do końca forum (odświeżanie nie pomaga, czyszczenie pamięci też nie). Dopiero reset przeglądarki i załadowanie poprzedniej sesji pozwala na pełne załadowanie, ale nadal nie można odświeżyć, bo problem pojawia się znowu. I tak samo czasami nie mam przycisku "Lubię to". Ładowanie zacina się, gdy pokazuje mi "Przesyłanie danych z twitter.com..." albo "Przesyłanie danych z imagizer.imageshack.us..."
  17. Wszyscy od razu ruszyli z kopyta, aby wykonać twoje polecenia. To był jeden z tych momentów, kiedy sam twój widok przyprawiał sporo kucyków o dreszcze. Zanim jeden z lekarzy przyniósł ci apteczkę, zdążyłeś przyjrzeć się ranie. Sunny miała sporo szczęścia, pocisk przeszedł na wylot i uszkodził jedynie mięsień, pozostawiając żyły i przełyk nietknięte. Gdy tylko dostałeś apteczkę, zająłeś się zatamowaniem upływającej krwi, której wypływało więcej niż początkowo. Sunny spojrzała na ciebie, jednak tylko kątem oka, nie przekręcała głowy z powodu rany. Ale w jej spojrzeniu dostrzegłeś, że jest trochę spokojniejsza widząc ciebie. Podczas, gdy ty opatrywałeś Sunny, dwójka lekarzy sprzątnęła zwłoki, a ochrona zabrała martwego sprawcę całego zamieszania. Po chwili jeden z ochroniarzy wrócił do was, prowadząc Scalpela. - Niech Celestia na mnie siądzie, bierzcie ją natychmiast na nosze i do operacyjnej! Tego za bardzo magią nie załatamy, potrzeba trochę standardowej medycyny - powiedział Scaplel, po czym posłał dwa ogiery po nosze.
  18. Odwróciłeś się... i widok zmroził ci krew w żyłach. Podobnie zareagował ochroniarz, który też to dostrzegł. Na podłodze leżała Sunny. Z jej szyi wyciekała drobna strużka krwi, a na jej policzku był widoczny ślad po muśnięciu przez drugą kulę. Jednak jej poruszająca się klatka piersiowa wskazywała na to, że oddycha normalnie. Jakiś kuc leżący dalej nie miał tyle szczęścia, pocisk przeszył mu głowę, co spowodowało powstawanie kolejnej plamy krwi na podłodze. Dokoła powoli zaczynały gromadzić się pozostałe kuce obecne w pomieszczeniu, w tym ochrona.
  19. Twój okrzyk sprawił, że każdy zamarł... po czym wzrok kuców przebywających w sali skupił się na tobie, Sunny oraz podejrzanym osobniku. Kolejne wydarzenia potoczyły się szybko. Zauważyłeś, jak tamten kuc wyciąga magią mały pistolet, po czym skierował go w waszą stronę. Usłyszałeś dwa strzały oraz krzyk Sunny, po czym rozległa się ogłuszająca seria... i cisza. Agresor, aktualnie denat, leżał w powiększającej się plamie krwi, która powoli ściekała po jego sierści. Najbliżej stojący ochroniarz podszedł do zwłok, po czym odwrócił się w twoją stronę. - Dzięki, doktorku - powiedział z lekkim uśmiechem.
  20. Poddenerwowany kuc spojrzał na ciebie, potem na Sunny. W jego oczach zauważyłeś cwaniacką iskrę. Widać wpadł na jakiś pomysł i nawet twoje oskarżycielskie spojrzenie nie dało tu za dużo. Niedaleko was pojawił się jeden z ochroniarzy, którzy towarzyszyli Ironowi w szukaniu wtyki. Zajął się on dwójką lekarzy stojących obok i stał do was tyłem. Natomiast podejrzany osobnik nadal używał magii, przy czym jego kitel lekko się odkształcił w jednym miejscu.
  21. Sunny lekko kiwnęła głową, jednak zauważyłeś, że drżą jej nogi. Nic dziwnego, miała ku temu powodu, a nie była bardzo odważna. Iron zaczął chodzić po sali, razem z dwójką ochroniarzy. Pozostała dwójka została przy drzwiach i obserwowała salę. Pancerny kuc powoli sprawdzał kuce z personelu medycznego. Odbywało się to bez problemów, jednak widać było, że każdy jest poddenerwowany. Wyglądało na to, że jednak trochę czasu minie, zanim do was dojdą. Ale twoją uwagę przykuło zachowanie jednego z jednorożców, pracownika służby medycznej Rdzenia. Po jego twarzy widać było, że jest mocno zaniepokojony, a jego róg lśnił lekkim, zielonkawym światłem.
  22. Siedzieliście sobie całkiem sporo czasu, spędzając go na próbie poprawienia nastrojów oraz piciu Sparkle Coli. Naprawdę zapomnieliście o waszej aktualnej sytuacji. Przynajmniej do momentu, kiedy wyszliście z pokoju socjalnego. Weszliście do głównej sali, a zaraz po tym huknęły główne drzwi od strony korytarza. Do szpitala wkroczył Iron Flank, prowadząc cztery kuce z ochrony. Jednak była to ochrona z Rdzenia, wyposażona w precyzyjne karabiny oraz broń automatyczną. - Wszyscy mają zostać, gdzie są - rozległ się głos pancernego kuca, lekko wzmocniony przez hełm od pancerza.. - Jeden ze złapanych ptaszków wyśpiewał nam, że gdzieś wśród was jest wtyka. Mamy zacząć szukać, czy odbędzie się po dobroci?
  23. Napięcie, związane z obawami, trochę zelżało, gdy tylko przytuliłeś młodszą siostrę. Cała złość na nią uleciała. Nie wiedzieć czemu, nigdy nie potrafiłeś długo gniewać się na Sunny, niezależnie od tego, co przeskrobała. A tym razem przeskrobała sporo. Chwilę się tuliliście, po czym wziąłeś z automatu dwie butelki Sparkle Coli i postawiłeś na stoliku przed wami. Od strony sali głównej nie dochodził już taki gwar, więc może to dobra pora, aby jeszcze na chwilę uciec od problemów.
  24. Czułeś coraz większą złość. Co gorsza, w twoim umyśle przez moment była obecna myśl, aby uderzyć nie ścianę, a sprawczynię tej całej sytuacji. ~ Czy potrafimy dostrzec granicę, nim będzie za późno? ~ te słowa nagle pojawiły się w twojej głowie. I to one powstrzymały cię przed zamianą poprzedniej myśli w czyn. Natomiast Sunny nadal łkała. Spuściła głowę, a jej spięta grzywa opadła na stolik. Nie potrafiła sobie poradzić z dużym obciążeniem psychicznym bez pomocy, zawsze miała z tym problem. A teraz nie miała wsparcia nawet od ciebie. - P-przepraszam... - do twoich uszu dotarł ledwo słyszalny szept, po czym klaczka wyciągnęła zza kombinezonu teczkę. Starą, powoli się rozpadającą, tekturową teczkę z wyblakłym, czerwonym śladem po stemplu: NAJWYŻSZY PRIORYTET. Biegł on skosem przez cały przód teczki. Na nim znajdowały się ledwo czytelne literki, najwyraźniej tytuł. Projekt Przywrócenie. Prowadzący: doktor Seweryn Iljicz Tesla
  25. Sunny jeszcze przez chwilę siedziała cicho, jakby prowadziła wewnętrzną walkę. Jednak odezwała się, mówiąc już spokojniejszym głosem. - Oni... ci łowcy, trzymają Ruby w Sky's Pitt. To ich główny obóz, z tego co słyszałam - tu Sunny przerwała na moment. Odetchnęła głęboko, po czym kontynuowała. - A zebrałam... półtora tysiąca kapsli, bo... na tyle wycenili każdą z nas... Zauważyłeś, że znowu zbiera się jej na płacz. Wspomnienia nadal były dla niej bardzo bolesne.
×
×
  • Utwórz nowe...