Hah, nawet moje ukochane zadupie się rozwija! Dobrze, że wiele się zmieniło, bo nie mam zamiaru targać sobie serca każdym zapachem, klimatem każdej pojedynczej uliczki... To miasteczko to wciąż ta sama osoba. Cóż, instynkt przywiódł mnie właśnie tutaj.
Przystanąłem na chwilę myśląc o tym, że jestem coraz starszy. Dobra... Tam był lumpex! - pomyślałem patrząc na mały szyld. Ruszyłem w jego kierunku nucąc jeden z ulubionych ostatnio kawałków. Miałem nieograniczoną ilość czasu... było luźno.
Póki mam marzenia, to żyję, łapię emocje łapczywie jak tlen,
jakbym miał klaustrofobię i się zamknął w windzie,
jak ryba na brzegu, gdy staw wyschnie,
to się wcale nie musi skończyć dobrze, nie jesteśmy w kinie.
Cały czas nie byłem do końca pewny co ja tu robię. Nigdy nie wiedziałem czym dokładnie jest instynkt, ale to chyba to. Brak logicznych argumentów, brak planu i pomysłu na siebie. A mimo to wiedziałem, że to dobra decyzja.
jestem coraz dalej, więc mam coraz twardszy grzbiet,
oczy coraz więcej widzą, dłonie coraz więcej piszą,
coś mnie pcha w miejsce, w którym już byłem i mogę przysiądz,
Chciałem zastanowić się nad moją rodziną... zanim zacznę myśleć o tym, chciałem się skupić na czymś teraźniejszym. Muszę wejść do lumpexu i nawet jeśli ktoś mnie rozpozna - rozegrać to po swojemu. Kupić niezbędne okrycie, a może znajdzie się coś stylowego?
muszę biec i iść, bo jestem coraz starszy,
moja droga jest kręta, byłem pierwszy i ostatni,
spotkałem złodziei marzeń i ostatniej szansy,
deptali młodzieńczą naiwność, w wypastowanych butach,
ale instynkt, przywiódł mnie właśnie tutaj.
Wchodzę.