Gatunek nadal ten sam lub jest to pewne stadium. Może trochę nauki i logiki nam w tej kwestii pomoże. Postanowiłem nieco o tym poczytać na przykładzie motyli i okazuje się, że zdania są podzielone. Oficjalnie jest potwierdzone przez biologów, że gąsienice i motyle to wciąż ten jeden i ten sam gatunek. Z jaja wykluwa się larwa, ta sobie żyje, w pewnym momencie przemienia się w poczwarkę. W uformowanym przez siebie kokonie przechodzi w stan dorosłego motyla (stan imago), a potem lata sobie do woli.
Jednak parę lat temu pewien biolog wysnuł hipotezę, że motyle oraz gąsienice to 2 różne gatunki. Nie ma jednak twardych dowodów na jej potwierdzenie. Teoria wynika z następujących doświadczeń. W czasie przepoczwarzania się w motyla, gąsienica tak naprawdę umiera, a na jej sokach tworzy się nowe zwierzątko jakim jest właśnie motyl. Także ich DNA, u gąsienicy działa łańcuch przeznaczony dla gąsienicy, a po stanie poczwarki i przejściu w stan imago mamy do czynienia z nowo aktywowanym kodem DNA.
O tyle ta druga teoria nie ma sensu, bo z logicznego punktu widzenia te łańcuchy DNA dla gąsienicy jak i dla motyla mieszczą się w tym samym genotypie. A nowy gatunek wyróżnia się zupełnie innym łańcuchem oraz unikalnym genotypem. Hipoteza nie trzyma się kupy, nie tylko, że nie ma dobrych dowodów, ale też przez to, że DNA gąsienicy po stanie poczwarki również nie ma prawa się zmienić. Lub ja coś źle przedstawiłem i niech mnie tu jakiś forumowy biolog poprawi. Ostatnio miałem w 1 klasie liceum .
Trochę teorii, ale wróćmy do podmieńców. Czy można uznać pod koniec finału ich przemianę za nowy gatunek? Idąc moimi wyjaśnieniami oraz oficjalnym cyklem powstawania motyla, to nowa forma podmieńców nie powinna być odrębnym gatunkiem. Tutaj mam 2 koncepcję.
1) Podmieńce miały nałożoną klątwę, a ta była również nakładana jak Chrysalis rodziła swoich poddanych. Możliwe, że dzielenie się miłością było unikalną cechą tych osobników, co by wyjaśniło ich piękny wygląd. Motyle, niektóre owady zawsze urzekały swoim wdziękiem, więc można uznać ich formę po przemianie Thoraxa, jako stadium dorosłego osobnika. Tutaj mógłby występować taki cykl. Wpierw są jaja, po jajach mamy stadium pomiędzy dorosłym osobnikiem, a taką pseudo gąsienicą (małe podmieńce mają na sobie białą wylinkę czy kokon, w których formują się tylne części nóg), a dopiero po zrzuceniu mamy formę finalną, czyli o podobnej budowie co kucyk, ale zachowuje wygląd oraz znaki rozpoznawcze owada. Co to za klątwa? Skąd to draństwo jest? Może się dowiemy przy następnym spotkaniu Kryśki.
Jaja ---> Pseudo gąsienicą (biała wylinka, kokon) ---> Forma finalna
2) Druga teoria to nowe stadium. Może Chrysalis nie jest wcale spaczona i tak na dobrą sprawę widzieliśmy podmieńców jakimi powinni być. Krysia możliwe, że nie odkryła wcześniej, że głód miłości można zaspokoić w inny sposób, jednocześnie zamykając pewną furtkę do nowego stadium podmieńczego gatunku. Zacząłem się zastanawiać nad jej imieniem oraz Thoraxem. Chrysalis oznacza kokon, a Thorax to klatka piersiowa. Sądzę, że stan podmieńców (nawiązując do ich imion) to tak naprawdę taka forma wiecznej poczwarki, kokonu, z którego nie potrafią podmieńcy wyjść i cały czas są w takim ciemnym ciele i jedyne co mogą zrobić, aby przetrwać to zaspokajać głód miłości. Przez tyle czasu, żaden podmieniec nie potrafił znaleźć sposób, aby ten głód zakończyć. Można powiedzieć, że Krysia w ogóle nie myślała o znalezieniu sposobu na ten defekt i uznała podmieńczą społeczność za idealną, taką finalną formę. Nie bez powodu uznaje Starlight za głupią, bo nie wiele wiedziała o podmieńcach.
Jaja ---> Pseudo gąsienicą (biała wylinka, kokon) ---> Wieczna poczwarka ---> Forma finalna
Takie mam przemyślenia, ale ja bardziej skłaniałbym się do 1 teorii. Widać, że podmieńcy to takie wynaturzenie i coś jest na 100% z nimi nie tak. Jednak 2 teoria ma również jakieś podstawy, ale nie powiedziałbym, że to jest to. Jak już powiedziałem, dowiemy się pewnie przy następnej walce z Chrysalis i możliwe, że powie nam swoją historię i prawda wyjdzie na jaw. Tylko do 7 sezonu .