Skocz do zawartości

Arekeen

Brony
  • Zawartość

    180
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Arekeen

  1. Arekeen

    [Gra][Zapisy]Evil Pieces[DxD]

    Gael widząc, że z pomieszczenia zrobiła się palarnia pokręcił tylko głową. Pewne rzeczy zmianie nie ulegną.... - Walczyłem tylko z alkoholem. Wygrałem częściowo, bo zwykła wódka już na mnie nie działa - powiedział, po czym ziewnął lekko. Zgodził się tym samym na sparing.
  2. Arekeen

    [Gra][Zapisy]Evil Pieces[DxD]

    Gael pokręcił nieznacznie głową. Misja typu Secure była strasznie sztampowa jak dla niego, ale i takie się zdarzają... - Zrozumiałem - dał w odpowiedzi. Decyzja nie należała do niego, więc tylko przyjął polecenie. Chociaż fakt, że nie brał udziału w rating game, był dla niego smutny. Już chwilę nie walczył, a dla jego umiejętności, których szlifowanie trochę zajmuje jest to niszczące. Rozejrzał się przy okazji po towarzyszach i, widząc same znajome twarze, uśmiechnął się pod nosem
  3. Kiedy jesteś takim wyjadaczem internetu, że masz stare memy w rekomendowanych na YT XD

     

     

  4. Arekeen

    [Gra][Zapisy]Evil Pieces[DxD]

    "Ubrać się normalnie? Błagam." Pomyślał Gael po przeczytaniu listu. Spojrzał na swoje biurko zasyfione kartkami z rzeczami, które chyba tylko on łapał i westchnął. - Pięć lat wolnego, to byłby cud - zanucił do siebie, po czym rzucił zaklęcie zmieniające jego ubranie laboratoryjne w garnitur. Poprawił krawat, chrząknął, po czym przyzwał skrzydła i wyleciał z apartamentu przez okno w kierunku zamku Aros'a. Nie użył teleportu, ponieważ chciał pooddychać świeżym powietrzem. - Odpowiadam na wezwanie - pomyślał demon.
  5. - Tja - mruknął do siebie Cerberus podnosząc miecz, po czym zaczął iść od prawej z zamiarem zajęcia się innymi truposzami. Miał nadzieję, że jego towarzysze jako tako sobie poradzą. Mają broń, mimo wszystko. Westchnął cicho. To przywołuje wspomnienia, kiedy podróżował z kimś po świecie. Pełne śmiechu czasy...
  6. Arekeen

    Highschool DXD [Gra]

    ((Poczułem się troszkę zignorowany XD. Byłem na parodniowym wyjeździe.)) Ciężkie życie Nikolai'a, kur...de mać - powiedział do siebie Zakhed podśpiewując rodem z Calgon'u podczas "lekkiej" przebieżki do celu. Był przyzwyczajony do biegu. Często uciekał, jak nie przed dresami, to przed swoimi własnymi problemami. W pewnym momencie nawet zahaczył butem o wystający korzeń robiąc autograf swojej twarzy w ziemi. Plusem dla niego był brak bagaży. Nie zabrał od siebie nic, bo zgodnie z uznawaną tylko przez niego etyką, łażenie cały miesiąc w jednych ubraniach nie robi żadnej różnicy. Po pewnym czasie dotarł na miejsce. Zziajany, spocony i z mottem "królestwo za zimne piwo" w głowie.
  7. Arekeen

    Highschool DXD [Gra]

    - Za wcześnie wychodzisz, nauczycielu za złamanego szylinga - powiedział Nikolai z półuśmiechem. Był ateistą, nie wierzył więc w te całe diabły, demony i inny szajs. Ale za to w rodzinie zawsze mówiło się, że jest jednym z piekielnych pomiotów. Były tylko dwie osoby, które raczyły mówić na niego inaczej... Zainteresowany klubem to on nie był. W dodatku przyprowadzili nie tylko jego, ale też inne... osobistości. Nie obchodził go też tytuł. Kiedyś grał sporo w szachy, więc znał możliwości ruchu skoczka, i przyznać trzeba, że to nie jest jego ulubiona figura. Nie ruszało go też określenie "diabeł". Mógł być kimkolwiek tam chcą, niezbyt zwracał na to uwagę. - I co mamy robić jako te... Diabły? - zapytał się udając zainteresowanie.
  8. Arekeen

    Highschool DXD [Zapisy]

    Welcome back Radiatusie :V. Czas nie goi ran, jedynie przyzwyczaja do bólu. (Z sentencji życiowych pijanego Janusza.)
  9. Arekeen

    Highschool DXD [Gra]

    Nikolai obudził się w dosyć nietypowych okolicznościach. Wtulony do pustego śmietnika, z pustynią w ryju i dziwnym uczuciem bycia kopniętym w dupę... Lub jeszcze gorzej. Rozejrzał się półprzytomnie zauważając pewnego mężczyznę z brodą Gandalfa przeglądającego kieszeń w jego bluzie i wyciągając z niej jakiś papier. Szybko wyrwał mu bluzę i, obierając sobie pewien punkt honoru, również kartkę, która okazała się rachunkiem za gaz. Ubrał szybko bluzę, wziął piwo leżące obok żula i spojrzał na butelkę. Ostatnie łyki. Świat boli... Wypił do końca ten wątpliwej jakości trunek i wyrzucił butelkę do rzeki, po czym ruszył w stronę domu. W drodze przejrzał kieszenie znajdując ulotkę Kultu Okultystycznego. Nie był zainteresowanym ofertą w żadnym stopniu, więc wyrzucił ulotkę za siebie. Parę kroków potem zatrzymał się, westchnął poddańczo i, podnosząc ją zmienił kierunek wędrówki. Dochodząc do budynku myślał jeszcze, jak nisko mógł upaść, by żyć tak, a nie inaczej. Stanął przed drzwiami, strzelił karkiem i wszedł bez pukania.
  10. Arekeen

    Highschool DXD [Gra]

    Nikolai wychodziwszy ze szkoły myślał, w jaki sposób zabić wolny czas. Dom nie podchodził nawet pod najnudniejszą, najpesymistyczniejszą i jeszcze jakąś tam niejszą opcję. Nie chciał wracać do tej nory na wynajmie, kiedy nie było to konieczne. W końcu nie on za to płacił. Przechadzając się bez celu zauważył zbliżającego się do niego osobnika. - Kłopoty? - pomyślał, lecz nic z tym nie zrobił. Persona podeszła do niego dając mu ulotkę. Twarz Zakhed’a wykrzywiła się nieznacznie, kiedy ją brał. Ulotkarze w tych czasach przechodzą samych siebie… Przebiegł wzrokiem po ulotce, po czym schował ją do kieszeni. Szczęśliwie dla niej, nie wykrył śmietnika w okolicy. Idąc przed siebie natrafił na most, na którym zatrzymał się, aby przemyśleć swe nędzne jestestwo. Był w części, w której wyklinał na życie, kiedy nagle go pchnięto. Zaczął spadać na łeb do wody. Przed spotkaniem z podłożem pokazał jeszcze środkowy palec w stronę mostu… Obudził się przesiąknęty, zziębnięty i śpiący gdzieś na brzegu rzeki, w dodatku w środku nocy. Uznał trawkę za dobry materac, a na pewno lepszy, niż u niego na chacie. Ułożył się w pozycji Na Żula i zapadł w sen.
  11. Arekeen

    Highschool DXD [Zapisy]

    Wiek: Zielone oczy XD. Zniszczyłeś mnie tym.
  12. - Trupy nie mówią - powiedział do Gronkiela wyciągając po cichu ostrze. Miał już wątpliwą przyjemność napatoczyć się na łażące trupy, aczkolwiek była to u niego rzadkość. Nie był do końca pewien, co w tej sytuacji zrobić. Normalnie wycofałby się powoli na bardziej dogodną pozycję, ale nie mógł zostawić reszty ekipy. A może mógł? Ostrożnie i rozglądając się na wszystkie strony podszedł do wampira. - Mam nadzieję, że mimo zażyłości między rasami mogę ci ufać - powiedział.
  13. Arekeen

    Highschool DXD [Zapisy]

    Imię: Nikolai Nazwisko: Zakhed Przynależność do rodziny: Rodzina Phoenix Rodzaj figury: Skoczek Sacread Gear: Ostrze leczące z największej zarazy świata - życia. Dzięki bakteriom! *microscopic laughs* (Nazwy angielskie, bo lepiej się je wymyśla :V.) Rotten flesh - Umiejętność pasywna. Zamienia dotknięty ostrzem obszar w zgniliznę. Działa tylko na tkankę żywą. From Rust to Rust - Umiejętność aktywna. Przy dotknięciu ostrza przeciwnika, te tępi się i porasta rdzą. Dust - Umiejętność aktywna. Machając mieczem tworzy się pył utrudniający oddychanie i patrzenie. Nieczysta zagrywka, działa też na posiadacza. Personal Hell - Umiejętność aktywna. Pozwala podpalić pył wywołany Dust. Lepiej tam wtedy nie stać =). No tomorrow - Umiejętność aktywna. Zeżera niemalże całą staminę podwajając efekt Rotten flesh i From Rust to Rust. Łamacz ładu: Cure - Zaawansowana forma Plague Placer. Niezmienna w wyglądzie, zmienna w statystykach. Rotten world - Umiejętność pasywna, udoskonalenie Rotten flesh. Obszar jest niezmieniony, lecz zgnilizna postępuje. W paręnaście minut można pożegnać się z kończyną. Fifty shades of Doom - Umiejętność aktywna. Rozsiewa zarazę po okolicy wytwarzając multum rdzy. Doom’s incoming - Umiejętność aktywna. Pozwala wchłonąć każdy zardzewiały przedmiot do ostrza zwiększając statystyki posiadacza. Zależne od wielkości wchłanianego przedmiotu. Magic of P - Umiejętność aktywna. Usuwa Rotten world z celu, zostawniając mu jednak ranę równą poparzeniu. Ni to miłe, ni przyjemne, a szczypie jak diabli... Wanna play? - Umiejętność działająca niczym No tomorrow, lecz trochę mniejszą opłatą. Ulepsza Rotten world przyspieszając rozrost zgnilizny, a także Doom’s incoming na większy boost do statystyk z pochłanianych przedmiotów. Wiek: 19 lat Wygląd: 1.84m, piwne oczy. Krótka historia: Nikolai urodzony został w Mateczce Rosji. Jak przystało na syna biznesmena i kurtyzany spod latarni, jego matka szybko ulotniła się z ich życia, zostawiając młodego na pastwę losu. Ojciec nie miał na niego wiele czasu, więc oddał go w ręce Babulki, jedynej osoby, którą w ogóle obchodził. Nauczyła go czytać, pisać, liczyć, nie wyzywać innym matek w LoL’u, a nawet grać na fortepianie! A może to było pianino... Życie Zakhed’a przebiegało długo i monotonnie, aż w wieku 14 lat jego ojciec sobie o nim przypomniał i zabrał go do Japonii. Kraj cudów, technologii i ludzi niskich jak drzwi frontowe chatki jego Babuni. Został tam ucząc się języka, oraz obyczajów. Nie, żeby miał wybór. Podjął go ojciec, który pojawia się raz na ruski rok z powodu wyjazdów. Informacje dodatkowe: Gardzi ojcem, nie lubi słodkich rzeczy. Praworęczny. Jego najlepszy przyjaciel nie żyje, a Nikolai nie chce o tym nawet wspominać. Ciekawostki: Hmm… Nope.
  14. Arekeen

    Highschool DXD [Zapisy]

    o cholera, DXD. Przy czekaniu na kolejny sezon, idealnie! W bliskiej przyszłości złożę podanie :V.
  15. Cerberus szedł nieco uboczem drogi podziwiając otoczenie. Widział już stare pola bitewne, cmentarzyska, czy inne miejsca cuchnące odorem śmierci. Zastanawiał się nawet czasem, czy sam kiedyś nie zostanie ich częścią. Z drugiej strony, nie ma komu go pochować, więc zapewne jego martwe ciało zacznie swój rozkład w jakiejś dziurze. W chodzie schylił się urywając delikatnie jeden z maków. Raczej nikt się za to nie pogniewa... - To nie cmentarz, tylko droga do niego. A to oznacza, że skoro już tutaj jest odczuwalny wpływ cmentarza, to dalej będzie tylko gorzej - powiedział wczepiając kwiat w, wcześniej zabrany ze stoiska, kapelusz.
  16. (Koniec roku pali w rzyć ;-;.) Wilkołak, widząc swoich "towarzyszy" wychodzących, oderwał się od swoich myśli o przeszłości, w których się wcześniej zatopił. Co prawda chciał wcześniej dodać parę słów do dyskusji, ale słysząc innych odechciało mu się marnować powietrza na zbędne słowa. Wyręczyli go. Chociaż zdziwił się wylewem informacji krasnoluda. To było trochę... Cóż, wie, komu nie powierzać poważniejszych słów na przechowanie. Przywitanie też - w jego mniemaniu - było zbędne. Każdy dowie się o drugim w swoim czasie, jeżeli będą spędzać podróż we wzajemnym towarzystwie. Opuszczając kompletnie tereny przeszłości, w których po raz pierwszy zwiedzał podziemia, sam i bez doświadczenia, spojrzał na mnicha i posłał przepraszający pół-uśmiech. Potem wyprostował się z trzaskiem kości i poprawił wzięty wcześniej ze straganu kapelutek. - Znowu się zamyśliłem - mruknął do siebie, po czym lekko skinął na pożegnanie mnichowi. Strzelił jeszcze karkiem, po czym udał się do wyjścia. Słońce na zewnątrz zrobiło doskonałą robotę. Oślepiło go w sposób, od którego wszelkie mechanizmy i zaklęcia błyskowe mogłyby pobierać lekcje, i to na zaawansowanym poziomie. Vormund pomyślał wtedy, że światło kocha go, jak wampiry. W ogóle. Kiedy przyzwyczaił się do oświetlenia, spostrzegł grupę wraz z dwoma końmi. Wyczuł też delikatny zapach ludzkiej krwi, na którą wyczulił się przez lata wędrówki. Uznał to jednak za nie jego problem, więc tylko podszedł bliżej zgromadzenia bez słowa dołączając do drużyny. Głęboko w umyśle jednak był lekko zaniepokojony. Powroty nostalgii nie zdarzają mu się często, ale jeżeli się zdarzają, można go łatwo podejść. Musiał przywiązywać więc mniejszą wagę do zadania, aby takie wyskoki się nie zdarzały. Wiedział, że chodzi tutaj o cały świat, i takie tam... Ale jego to jakoś niezbyt obchodziło. Swoje przeżył i wiedział, że kiedyś każdy umrze. Byle tylko wraz ze swoją śmiercią pociągnąć jak największą ilość wrogów.
  17. "Lepiej to zabierz" pomyślał Cerberus patrząc na nóż. Wiele razy widział już srebrne ostrza. Wiele razy też próbowały one zabrać mu życie. Za ten akt ma do nich lekki uraz. Cerberusowi całokształt zadania wydawał się... Standardowy. W swoim podróżniczym życiu zwiedził niejedne katakumby odnajdując niejeden relikt. Zakładał więc, że to będzie rutyna w trudniejszej wersji. Spojrzał jeszcze na mapę dla poznania, jako tako, okolicy, po czym kiwnął głową. Jeżeli grobowce to coś więcej, niż ta, jakże zachęcająca do odwiedzin, nazwa, to lepiej zacząć ostrzyć miecz...
  18. "Ta twarz nie należy do rzeczy, które chciałem zobaczyć." - pomyślał. Widział już wiele trupów, ale i tak nie na co dzień widzi się tak oszpeconego człowieka. A jeszcze rzadziej żywego. Cerberusowi niezbyt chciało się wierzyć w tę historię. Nie musiał zresztą. On tylko przybył za pracą. Dowie się, jaka ona jest i ją wykona. Proste, prawda? Mimo wszystko jeżeli ma odnajdywać cokolwiek, to lepiej najpierw znać położenie tego czegoś. Czekał więc dalej mając nadzieję na większą dawkę informacji. Dajmy na to ta szkatułka. Trzeba przyznać, że lekko go zaciekawiła.
  19. "Miły witraż" - pomyślał Cerberus patrząc na zakrwawionego anioła. Nigdy nie interesowała go nauka płynąca z tego typu dzieł. Możliwe, że to przez brak zainteresowania religią. Idąc za mnichem rozglądał się dookoła i, trzeba przyznać, podobała mu się prostota. Biednie, ale z klasą. Jak dla niego. Gdy dotarli na miejsce, przypatrzył się uważnie mnichowi. Potem, zamiast usiąść, oparł się rękoma o oparcie krzesła.
  20. "Nieźle wygląda ta szata" - pomyślał Cerberus patrząc na mnicha. Czerwony uznawany jest ogólnie za kolor krwi, aczkolwiek nie robił on na nim aż takiego wrażenia. Widział już wiele krwi, szata raczej mu jej nie zastąpi. Rozejrzał się po, poniekąd, towarzyszach nie kryjąc się z tym. Patrzył na każdego dogłębnie, jakby próbując zapamiętać każdą część twarzy, ubioru, a nawet odczytać coś z ruchów. Dwóch krasnoludów, z czego jeden strzelił sobie złotem we włosy, a drugi oblał je smołą, Potem... mężczyzna? Wyczuł płeć męską, chociaż z wyglądu przypomina kobietę. Transwestyci... I gwóźdź programu pod nazwą "Do trumny". Wampir. Wyczucie go nie było trudne, było za to lekko skrętliwe dla jego, pustego jeszcze, żołądka. Co prawda nie jednego już wyczuwał, ale niesmak zostaje. Miał dogłębną nadzieję, że krwiopijca nie zacznie wszczynać burdy, kiedy go wyczuje. Po usłyszeniu zadanego przez mnicha pytania spojrzał mu tylko przez chwilę w oczy kręcąc lekko głową na znak zaprzeczenia. Większość rzeczy, która go interesowała była w liście, a reszty może dowiedzieć się na własną rękę.
  21. Cerberus przybył do miasta wczesnym rankiem i, uznając za stosowne nie lecieć na łeb na szyję przed siebie, pięknie ozdobił swoją twarzą ziemię w bocznej uliczce. Zaraz potem można było usłyszeć "melodyjne" chrapanie. Obudził się słysząc dźwięki kupców i mieszkańców z forum niedaleko. Wstając przeklnął swój lekki sen, sprawdził stan zawartości torby, która podróżowała z nim już od lat i wyszedł z uliczki. Wciągnął świeże, jak dla niego, powietrze mrużąc oczy przed słońcem i poszedł przed siebie. Nie do końca wiedział, gdzie dokładnie iść. Nie znał miasta, a pytać nikogo nie zamierzał. Przechodził zwinnie między stoiskami unikając przechodni i obserwując otoczenie. Przy straganie z ubraniami zatrzymał się na chwilę, popatrzył na zajętego handlem człowieka i poszedł dalej. Tym razem z czapką na głowie. Po pewnym czasie dotarł do... Budynku. Na jego gust bardziej to przypominało schron wojenny, aniżeli miejsce modłów. Szczególnie biorąc pod uwagę strażników, których zauważył wędrując tutaj. "Chociaż w sumie są wszędzie..." pomyślał. Podszedł bliżej mnichów, jednak zachowując stosowną odległość. Oparł się o ścianę i zaczął obserwować otoczenie. Informacje wiele dają. Nie minęło wiele czasu by spostrzec, że niektórzy z mnichów są... Specjalni. "Wojna zbierze swe żniwa." to mantra, która dobrze brzmi w udanych książkach, ale chodzić z tym tekstem do ludzi... Vurmond wziął tylko głęboki wdech, a potem nieco płytszy wydech i skierował się w stronę mnichów. Wtedy, przechodząc obok jednego z nich, usłyszał hasło i zatrzymał się. - A rzeki spłyną krwią niewinnych - powiedział poprawiając kapelutek.
  22. Imię i nazwisko: Cerberus Vurmond Rasa i płeć: Wilkołak, M Wiek: 66 Lat. Wygląd: Jako człowiek: Chudy, wysoki człowiek, dosyć postawny i lekko przygarbiony. Posiada siwe, rozczochrane włosy. Bez brody. Twarz pokryta gdzie-nie-gdzie zmarszczkami i z bystrymi oczyma koloru niebieskiego, z których to przez lewe przechodzi blizna. Ubrany w stary, czarny płaszcz, pod którym kryje się znoszone ubranie. Jako wilkołak: Wysoka, jak na swoją rasę, bestia o ciemno-szarej, zaniedbanej sierści. Potężna szczęka, długie pazury. Oczy koloru ciemnej czerwieni. Ogon, nie widziawszy pielęgnacji od lat, wygląda jak gałąź, kiedy się nim nie macha. Charakter: Niechętny do nowych znajomości, podchodzi do każdej rozmowy z nieznajomym z dystansem. Z jeszcze większym zaś patrzy na siebie. Jest sceptykiem i materialistą, hipokrytą udającym miłego tylko dlatego, by nie mieć wrogów. Trudno poznać go bliżej, a jeszcze trudniej się z nim zaprzyjaźnić. Samotnik (No shit Sherlock…). Wyposażenie/ekwipunek/co masz przy sobie: Miecz jednoręczny wraz z pochwą, a także torbę, a w niej prowiant, ostrzałka, sakwa z pieniędzmi i “Czas w Butelce” Dlaczego odpowiadasz na list: Nagroda. Krótka Historia: W pewnej górskiej wiosce, zamieszkałej przez wilkołaków, pewien młodzian urodził się rychło w czas. W tej samej bowiem chwili ziemia zadrżała pod wpływem wstrząsów. Mieszkańcy odebrali to, jako znak od boga i poczęli czynić przygotowania ku wypełnieniu przeznaczenia noworodka. Cerberus, ponieważ tak nazywał się pechowy dzieciak, od najmłodszych lat ćwiczony był w pięknej sztuce mowy, aby słowem kruszyć kamień, zaciętym rzemiośle boju, by nikt nie stanął mu na drodze, a także rozległej wiedzy, by wiedzieć, co może go czekać w przyszłości. Gdy minęło lat paręnaście od jego narodzin, wioska została wymordowana przez wampiry. Młodzieniec przetrwał ucieczką. Nie wiedząc, co zrobić i nie będąc gotowym na nowe życie począł włóczyć się po świecie. Początkowo zagubiony, bez celu i chęci wprawiał się w brutalne zasady świata, o istnieniu których nikt w wiosce go nie poinformował. Uczył się przetrwać i rozróżniać dobro od zła w sposób bardziej trafny, niż ten nauczony w domu. Ceną za naukę okazała się być jego twarz, na której to blizna przypomina mu o braku litości po dziś dzień. Po parunastu latach, gdy odnalazł ścieżkę, a cel był jasny i klarowny wrócił do miejsca swoich narodzin. Tam wsypał chłodny proch do buteleczki, którą nosi do teraz niczym talizman. Coś o sobie: Chłonie wiedzę niczym gąbka i lubi wiele wiedzieć. Nie jest za to skory do dzielenia się wiedzą. Ma lekki uraz do wampirów. Nie ocenia innych po tym, kim są, ani co robią. Współpracują, lub giną. Zgorzkniał z czasem wraz z doświadczeniem nabytym podczas podróży.
×
×
  • Utwórz nowe...