-
Zawartość
696 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Lucjan wygrał w ostatnim dniu 2 Grudzień 2021
Lucjan ma najbardziej lubianą zawartość!
O Lucjan
- Urodziny 08/26/1998
Kontakt
-
Discord ID
Ojciec Dyktator#5970
Informacje profilowe
-
Płeć
Steven Magnet
-
Miasto
Daleko. Serio daleko....
-
Zainteresowania
Hmmm. Metal. Wszystkie możliwe gatunki. Militaria. Wszystkie możliwe bronie. Macie jakieś pytania? Zapraszam na priv :3
-
Ulubiona postać
Discord
Ostatnio na profilu byli
12787 wyświetleń profilu
Lucjan's Achievements
Koń (6/17)
77
Reputacja
-
Jan skupiał się na drzwiach do momentu aż coś przykuło jego uwagę. Była to kukła stojąca na dachu jednego z domów. Mężczyzna przetarł oczy. Tego gówna nie powinno być. Zmienił powoli pistolet na swój karabin snajperski. Trochę nim trząsło z nerwów ale po kilku głębszych oddechach się uspokoił. Powoli wycelował w kukłę, i wstrzymał oddech. Nacisnął spust i kula trafiła w kukłę, która upadła. Wyprostował się uspokojony. W tej chwili całe nerwy puściły.
-
Jan ruszył szybko przodem do wioski. Sklerotyku nie zapomnij o spotkaniu pod kościołem. pomyślał. Karabin zarzucił na plecy a pistolet schował do kabury. Nie chciał żeby ludzie którzy tam mieszkali, źle odebrali jego przybycie. Już i tak wyglądał dość, można by określić, okazałe i groźnie. Plecak oraz mundur wojskowy plus broń i duży plecak który mógł skrywać dość dużo. Gdy był już niedaleko zwolnił kroku i pomachał przyjaźnie ręką, lecz nikt nie odpowiedział. Zasępił się i podszedł do granicy wioski. Cóż. Czego by nie powiedzieć, wioska była opustoszała lub tak miała wyglądać. Dmuchając na zimne, Janek sięgnął do kabury i wyciągnął prędzej schowany pistolet, następnie uważając, żeby nie robić hałasu ruszył między budynki. Pokazał rónież Ignacemu żeby zachowywał się cicho. Najbardziej go martwiły kości. Nie jakieś tam zwykłe a ludzkie. Podszedł do pierwszych z brzegu drzwi i cicho zapukał oczekując na odpowiedź. Wszystko zabite deskami jakby przed ochroną. W międzyczasie zobaczył niedaleko kruka. Uśmiechnął się głupkowato. Dużo to te strachy nie dają. pomyślał ale szybko wrócił do nasłuchiwaniu za odpowiedzią. Było cicho. Zbyt cicho.
-
Jan zostawił sprawę kamienia bez komentarza. Niby przydałoby się dziadostwo, ale znowu taszczyć to ze sobą to druga sprawa. Ruszył dalej rozglądając się po lesie. Udało mu się nawet znaleźć jabłko w dobrym stanie, które zaczął jeść w trakcie drogi. Na skraju lasu ogryzek rzucił w krzaki, jeszcze żując ostatni kawałek, gdy widok który mu się ukazał, doprowadził do szybkiego wciągnięcia powietrza, które poskutkowało zakrztuszeniem się a zarazem też kaszlem. W końcu gdy uspokoił drapanie w gardle, odrobiną wody, którą miał przy sobie, rozejrzał się dokładnie. - Słyszałem, że w Ameryce mają takie akcje na święto zmarłych. Nazywają to Halloween. Ale to to już drobną przesada. - powiedział na głos przyglądając się najbliższemu strachowi. Czuł, że coś tu nie gra ale nie mógł określić co. Po prostu jakby ten jeden dodatkowy zmysł, wymuszał przyspieszenie kroku i przysłowiowe "spierdalanie". Jan wziął w ręce swój karabin snajperski i co jakiś czas patrzył przez zamontowany celownik czy coś się nie zbliża, czego niestety nie zobaczą od razu gołym okiem. Wolał obserwować okolicę z karabinu, bo lepiej coś ściągnąć od razu, niż się bawić w chowanie lornetki i wyciąganie zwykłego Parabelluma z kabury.
-
Janek gdy zobaczył truchło dzika, odetchnął z ulgą. - Boże drogi co to za bydle? - mruknął szturchając padlinę bagnetem, aby następnie zobaczyć kamień wystający z brzucha bestii. "Zapamiętać i dopytać co to jest jak spotkamy miejscowych" pomyślał. Spojrzał na resztę grupy. Wszyscy cali więc git. Spojrzał na magnes Stefana. - Jesteśmy w polu elektromagnetycznym czy jaka cholera? - zdziwiony spojrzał na drogę, to na towarzyszy broni. Wzruszył ramionami na słowa majora i ruszył drugi z kolei. Spojrzał na Franka w drodze. - Spodziewam się, że wolałbyś kopać teraz okopy a nie łazić ale obiecuję, że gdy będzie szansa, dam ci się wykazać. - powiedział z uśmiechem i poklepał mężczyznę po ramieniu.
-
Jan najpierw wysłuchał co ma do powiedzenia Franek. Mądrze chłop prawił i tylko pokiwał głową. Im szybciej się dowiedzą gdzie są oraz jaki jest dzień, tym lepiej dla nich. Po chwili odezwał się Stefan. Janek tylko się uśmiechnął. -Komu w drogę.. - usłyszał dźwięk i wyciągnął pistolet z kabury przy pasie i wycelował w kierunku rabanu. -Temu nóż w plecy. - dokończył widząc bestię. Spojrzał na pistolet z politowaniem i wyciągnął granat. Wyrwał linkę zębami i rzucił go w stronę dzika. - Leci niespodzianka! - zawołał. Miał nadzieję że wybuch albo rani bestię albo przynajmniej ją rozkojarzy. Następnie skoczył w stronę drzew, w celu znalezienia jakiejkolwiek obrony. Patrząc na to że poprzednie pnie nie miały szans się przeciwstawić sile bestii, miał tylko nadzieję że stwór na tyle się rozpędzi że nie da rady wykręcić. Wycelował na kucaku i strzelił w miejsce (jak przypuszczał) powinno się znajdować kolano bestii. Wypuścił dwa strzały i ponownie schował się za drzewem wypatrując kolejnych zdarzeń. Stan amunicji: 6 naboi w magazynku, 2 granaty.
-
To co się działo na ich pozycji to był nieśmieszny żart. Jan czasami już nie wiedział co się dzieje. Nawet czasami przez myśl mu przechodziło, czy w ogóle wróci do domu w jednym kawałku. W pewnym momencie zobaczył lecący pocisk w stronę ich okopu. - PADNIIIJ!!!- ryknął ile sił w płucach. Ale zamiast wybuchu i krzyku rannych nastała cisza. Dość niespodziewane jak na pocisk tego kalibru. Jan wstał i spojrzał na głowicę. Najpierw pomyślał, że to niewypał. Do momentu aż nie zaczął świecić. -Nosz kur...- nie zdążył dokończyć bo pochłonęła go ciemność. Efekt który odczuł w momencie zanurkowania w mrok był zaskakujący, chociaż brak możliwości ruchu niszczył całą magię. Nie zdążył dwa razy się zastanowić gdy pojawił się wraz z kompanami w lesie. Najpierw z trudem wygrzebał się z ziemi, spojrzał na Stanisława a potem na Franciszka z zaskoczeniem aby następnie sprawdzić wszystkie posiadane rzeczy. Na szczęście uzbrojenie znajdowało się tam gdzie powinno. Następnie słysząc pytanie Stanisława rozejrzał się po lokacji. - Pozwól, że spojrzę na mapę. - powiedział wyciągając takową z kieszeni. -Nic mi to miejsce nie mówi. Polska to to raczej nie jest, a Niemcy by nas tak daleko nie wywieźli. Przy dobrych wiatrach nawet słyszelibyśmy odgłosy bitwy. - mówił do towarzyszy i do siebie. Po chwili jednak coś go uderzyło. -Ten pocisk który trafił w nasze okopy. Możliwe żeby on miał coś z tym wspólnego? Na przykład przeniósł nas gdzieś? Zwykłe pociski nie świecą na niebiesko. - powiedział patrząc na Stanisława i Franciszka. Może oni coś słyszeli. Może Niemcy mają jakąś nową, niebezpieczną broń, o której jeszcze nikt nie wie i stali się jej pierwszymi ofiarami. - Chociaż nawet jeżeli. Gdzie byliby inni nasi towarzysze których też trafiło? - zapytał w przestrzeń. Pytanie zawisło nad jego głową. Mężczyzna zasępił się.
-
Lucjan zaczął obserwować [Standard] Lucjan vs Zegarmistrz , [Zapisy][Gra]Yggdrasil i [Standard] Mephisto vs Zegarmistrz
-
Imię: Jan Nazwisko: Czachowicz Płeć: mężczyzna Wiek: 35 lat Ranga Wojskowa: komandor podporucznik Broń: karabin snajperski z bagnetem, 3 granaty wybuchowe, 3 zestawy medyczne, pistolet parabellum P08 Opis Wyglądu: Jan jest wysokim mężczyzną (1,97 m wzrostu) który jest dobrze zbudowany. Blond włosy zwykle spięte w mały kucyk sięgają górnej części karku, dodatkowo lekki blond zarost który nie zasłania blizny przechodzącej z górnej wargi do połowy brody. Oczy szare z zawsze widocznymi wesołymi ognikami. Dodatkowe Informacje: Jan od małego interesował się bronią dzięki swojemu ojcu, który był kapitanem oddziału wojska polskiego stacjonującym w Kołobrzegu. Ojciec zapisał go do szkoły wojskowej, po której skończeniu, Jan zapisał do szkoły podoficerskiej i oficerskiej. Zdał je i od razu wstąpił do armii. Pokazując że ma doskonałe zdolności rozpoznania terenu jak i zdolności strategiczne szybko awansował i końcowo zatrzymał się na stanowisku komandora podporucznika. Następnie poprosił o przeniesienie do bazy pod Westerplatte i tam został do końca. Od zawsze uważa, że stopień nie zwalnia go z obowiązku walki i zawsze gdy tylko jakikolwiek plan był rozpracowany ruszał w pierwszym szeregu gdy tylko mógł. Nie ważne czy był szeregowym czy wyżej postawionym. Znajomość języków: angielski i włoski komunikatywny. Niemiecki tylko militarny. Zna kilka zwrotów żeby się porozumieć
-
Dante zareagował zaskakująco szybko. Twarz obronił lekko się uchylając, mostek odbiciem ciosu łokciem a uderzenie w podbrzusze trafiło. Mężczyzna poleciał do tyłu jak szmaciana lalka. Aż za bardzo jak szmaciana lalka. Wylądował na plecach aż w powietrze wzbiła się chmura piachu. Po chwili z tej chmury wyszedł Dante i przetarł krew z ust. - Bardzo ładny atak. Wszedł gładko. - powiedział z uśmiechem i przetarł kark. Następnie znowu wsadził rękę w kieszeń i wyciągnął papierosa który odpalił zapalniczką typu Zippo która pojawiła się w jego lewej ręce. Uśmiechnął się po zaciągnięciu dymem i po chwili go wypuścił. Zaskakujące było to że dym nie leciał w górę tylko opadał na ziemię jakby był po prostu ciężki plus nie rozpływał się w powietrzu. Trzy zaciągnięcia i wydechy i cała arena była nim wypełniona po kolana dla dwójki walczących. Dante spojrzał na przeciwnika. - Podoba mi się Twój styl walki. Zobaczmy na co Cię stać. - powiedział poprawiając włosy. Po chwili ruszył do przodu z zadziwiającą szybkością. Mogłeś zobaczyć jedną rzecz. Technika którą użyłeś czyli "z ziemi zrodzony" właśnie pojawiła się na rękach Dantego który pojawił się przed Tobą. Stał może bez ruchu przez pół sekundy i spuścił serię uderzeń. Głowa, ramię, piszczel żebra. Każde dość mocne jakby kopia Twojej siły. - Pokaż na co mogę liczyć! - zawołał Dante ze śmiechem.
-
Dante uśmiechnął się na widok ostrza które tylko kilka centymetrów dzieliło od jego gardła. Wstał uważnie pilnując żeby nie zahaczyć o szpic ostrza które wydawało się jakby miało przy najdelikatniejszym dotyku doprowadzić do rozplatania jego gardła. Odwołał swój tron i przetarł szyję z uśmiechem. - Bardzo ładna broń. Dawno nie czułem takiego poziomu adrenaliny. Chyba ostatni raz przy spotkaniu z Zeusem. - wyszeptał niby do się je a niby w przestrzeń. Wsadził lewą rękę do kieszeni i... Wyciągnął jabłko. Spojrzał na nie i ugryzł je. Chwilę je żuł i w końcu je wypluł. - Kwaśne. - mruknął i wyrzucił resztę jabłka za siebie. Następnie wsadził prawą rękę do kieszeni i wyciągnął tym razem kastet. Założył go na rękę z uśmiechem. - Przyjemnie leży. - stwierdził zakładając go na dłoń. Spojrzał na swojego przeciwnika. - Pozwól że się przedstawię. Nazywam się Dante. - przedstawił się z lekkim ukłonem. Następnie podniósł ręce w górę i szybko opuścił je w dół przez co ku zaskoczeniu koszula oraz kamizelka rozdarły się i opadły na ziemię. Teraz dopiero można było zobaczyć że mężczyzna ma zbudowane ciało atlety. Nie był ani duży ani szczupły. Był zbudowany idealnie proporcjonalnie. Jedyne co rzucało się w oczy to duża ilość blizn na ciele co wskazywało na to, że Dante przeszedł wiele walk w przeszłości. Podskoczył kilka razy w miejscu aby następnie przyjąć pozycję stojącą. Nie przyjął pozycji do walki ani nie uniósł gardy. Po prostu pstrzyl przed siebie lekko znudzonym wzrokiem. - Zaczynajmy. - powiedział stojąc. Najwyraźniej czekał na pierwszy ruch przeciwnika.
-
Od ciszy która panowała wręcz nawet piszczała w uszach widowni. Minuta ... Dwie ... Trzy ... W końcu wszyscy usłyszeli kroki. Ktoś wchodził powoli po schodach. Po dłuższej chwili brama się otworzyła i oczom tłumu ukazał się wysoki mężczyzna. Na nogach miał lakierki ze złotymi paskami, czarne długie lekko przylegające spodnie, granatowa koszula i kamizelka powyżej pasa. Na pałacach miał kilkanaście sygnetów, na szyi wisiało kilka łańcuszków. Długie blond włosy opadały na ramiona. Twarz lekko pociągła acz przystojna z delikatnym uśmiechem najbardziej przyciągała wzrok. Szare oczy znad okularów połówek przenikliwie patrzyły na arenę. Mężczyzna wziął do rąk zegarek kieszonkowy i nakręcił go a następnie pstryknął palcami. Dokładnie za nim pojawił się czarny tron grawerowany nordyckimi runami. Dante usiadł na nim, założył nogę na nogę i zwrócił swój wzrok na drugie wejście. Poprawił włosy z uśmiechem. - Zapraszam. Mam nadzieję, że zadowolimy wam naszym występem. - powiedział swoim głębokim głosem i oparł głowę o rękę oczekując na swojego oponenta.
-
A z największą przyjemnością. Dawno nie było
-
Szczerze? Albo robisz reklamę jubilerów albo bardzo lubisz perfekcję
- 9146 odpowiedzi
-
- 1
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Lucjan zmienił swoje zdjęcie
-
Witam. Czy jest ktoś zainteresowany sesją w dziale Luźna Gra Ról? Nie ukrywam że dawno nie miałem szansy zagrać i szukam zainteresowanych.
-
Imię postaci: Dante Tag: Standart
-
A teraz z ciekawszych tematów. Co myślicie o aktualnej sytuacji na granicy z Białorusią. Jak dla mnie jeszcze trochę i serio może się rozpętać tam nie zła bitka.