Skocz do zawartości

Lucjan

Brony
  • Zawartość

    696
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lucjan

  1. Jan skupiał się na drzwiach do momentu aż coś przykuło jego uwagę. Była to kukła stojąca na dachu jednego z domów. Mężczyzna przetarł oczy. Tego gówna nie powinno być. Zmienił powoli pistolet na swój karabin snajperski. Trochę nim trząsło z nerwów ale po kilku głębszych oddechach się uspokoił. Powoli wycelował w kukłę, i wstrzymał oddech. Nacisnął spust i kula trafiła w kukłę, która upadła. Wyprostował się uspokojony. W tej chwili całe nerwy puściły. 

  2. Jan ruszył szybko przodem do wioski. 

    Sklerotyku nie zapomnij o spotkaniu pod kościołem. pomyślał.  

    Karabin zarzucił na plecy a pistolet schował do kabury. Nie chciał żeby ludzie którzy tam mieszkali, źle odebrali jego przybycie. Już i tak wyglądał dość, można by określić, okazałe i groźnie. Plecak oraz mundur wojskowy plus broń i duży plecak który mógł skrywać dość dużo. 

    Gdy był już niedaleko zwolnił kroku i pomachał przyjaźnie ręką, lecz nikt nie odpowiedział. Zasępił się i podszedł do granicy wioski. Cóż. Czego by nie powiedzieć, wioska była opustoszała lub tak miała wyglądać. Dmuchając na zimne, Janek sięgnął do kabury i wyciągnął prędzej schowany pistolet, następnie uważając, żeby nie robić hałasu ruszył między budynki. Pokazał rónież Ignacemu żeby zachowywał się cicho. Najbardziej go martwiły kości. Nie jakieś tam zwykłe a ludzkie. Podszedł do pierwszych z brzegu drzwi i cicho zapukał oczekując na odpowiedź. Wszystko zabite deskami jakby przed ochroną. W międzyczasie zobaczył niedaleko kruka. Uśmiechnął się głupkowato. 

    Dużo to te strachy nie dają. pomyślał ale szybko wrócił do nasłuchiwaniu za odpowiedzią. Było cicho. Zbyt cicho. 

  3. Jan zostawił sprawę kamienia bez komentarza. Niby przydałoby się dziadostwo, ale znowu taszczyć to ze sobą to druga sprawa. Ruszył dalej rozglądając się po lesie. Udało mu się nawet znaleźć jabłko w dobrym stanie, które zaczął jeść w trakcie drogi. Na skraju lasu ogryzek rzucił w krzaki, jeszcze żując ostatni kawałek, gdy widok który mu się ukazał, doprowadził do szybkiego wciągnięcia powietrza, które poskutkowało zakrztuszeniem się a zarazem też kaszlem. W końcu gdy uspokoił drapanie w gardle, odrobiną wody, którą miał przy sobie, rozejrzał się dokładnie. 

    - Słyszałem, że w Ameryce mają takie akcje na święto zmarłych. Nazywają to Halloween. Ale to to już drobną przesada. - powiedział na głos przyglądając się najbliższemu strachowi. Czuł, że coś tu nie gra ale nie mógł określić co. Po prostu jakby ten jeden dodatkowy zmysł, wymuszał przyspieszenie kroku i przysłowiowe "spierdalanie". 

    Jan wziął w ręce swój karabin snajperski i co jakiś czas patrzył przez zamontowany celownik czy coś się nie zbliża, czego niestety nie zobaczą od razu gołym okiem. Wolał obserwować okolicę z karabinu, bo lepiej coś ściągnąć od razu, niż się bawić w chowanie lornetki i wyciąganie zwykłego Parabelluma z kabury. 

  4. Janek gdy zobaczył truchło dzika, odetchnął z ulgą. 

    - Boże drogi co to za bydle? - mruknął szturchając padlinę bagnetem, aby następnie zobaczyć kamień wystający z brzucha bestii. "Zapamiętać i dopytać co to jest jak spotkamy miejscowych" pomyślał. Spojrzał na resztę grupy. Wszyscy cali więc git. Spojrzał na magnes Stefana. 

    - Jesteśmy w polu elektromagnetycznym czy jaka cholera? - zdziwiony spojrzał na drogę, to na towarzyszy broni. Wzruszył ramionami na słowa majora i ruszył drugi z kolei. Spojrzał na Franka w drodze.

    - Spodziewam się, że wolałbyś kopać teraz okopy a nie łazić ale obiecuję, że gdy będzie szansa, dam ci się wykazać. - powiedział z uśmiechem i poklepał mężczyznę po ramieniu. 

  5. Jan najpierw wysłuchał co ma do powiedzenia Franek. Mądrze chłop prawił i tylko pokiwał głową. Im szybciej się dowiedzą gdzie są oraz jaki jest dzień, tym lepiej dla nich. Po chwili odezwał się Stefan. Janek tylko się uśmiechnął. 

    -Komu w drogę.. - usłyszał dźwięk i wyciągnął pistolet z kabury przy pasie i wycelował w kierunku rabanu. 

    -Temu nóż w plecy. - dokończył widząc bestię. Spojrzał na pistolet z politowaniem i wyciągnął granat. Wyrwał linkę zębami i rzucił go w stronę dzika. 

    - Leci niespodzianka! - zawołał. Miał nadzieję że wybuch albo rani bestię albo przynajmniej ją rozkojarzy. 

    Następnie skoczył w stronę drzew, w celu znalezienia jakiejkolwiek obrony. Patrząc na to że poprzednie pnie nie miały szans się przeciwstawić sile bestii, miał tylko nadzieję że stwór na tyle się rozpędzi że nie da rady wykręcić. Wycelował na kucaku i strzelił w miejsce (jak przypuszczał) powinno się znajdować kolano bestii. Wypuścił dwa strzały i ponownie schował się za drzewem wypatrując kolejnych zdarzeń. 

     

    Stan amunicji: 6 naboi w magazynku, 2 granaty. 

  6. To co się działo na ich pozycji to był nieśmieszny żart. Jan czasami już nie wiedział co się dzieje. Nawet czasami przez myśl mu przechodziło, czy w ogóle wróci do domu w jednym kawałku. W pewnym momencie zobaczył lecący pocisk w stronę ich okopu. 

    - PADNIIIJ!!!- ryknął ile sił w płucach. Ale zamiast wybuchu i krzyku rannych nastała cisza. Dość niespodziewane jak na pocisk tego kalibru. Jan wstał i spojrzał na głowicę. Najpierw pomyślał, że to niewypał. Do momentu aż nie zaczął świecić. 

    -Nosz kur...- nie zdążył dokończyć bo pochłonęła go ciemność. 

    Efekt który odczuł w momencie zanurkowania w mrok był zaskakujący, chociaż brak możliwości ruchu niszczył całą magię. Nie zdążył dwa razy się zastanowić gdy pojawił się wraz z kompanami w lesie. Najpierw z trudem wygrzebał się z ziemi, spojrzał na Stanisława a potem na Franciszka z zaskoczeniem aby następnie sprawdzić wszystkie posiadane rzeczy. Na szczęście uzbrojenie znajdowało się tam gdzie powinno. Następnie słysząc pytanie Stanisława rozejrzał się po lokacji. 

    - Pozwól, że spojrzę na mapę. - powiedział wyciągając takową z kieszeni. 

    -Nic mi to miejsce nie mówi. Polska to to raczej nie jest, a Niemcy by nas tak daleko nie wywieźli. Przy dobrych wiatrach nawet słyszelibyśmy odgłosy bitwy. - mówił do towarzyszy i do siebie. Po chwili jednak coś go uderzyło. 

    -Ten pocisk który trafił w nasze okopy. Możliwe żeby on miał coś z tym wspólnego? Na przykład przeniósł nas gdzieś? Zwykłe pociski nie świecą na niebiesko. - powiedział patrząc na Stanisława i Franciszka. Może oni coś słyszeli. Może Niemcy mają jakąś nową, niebezpieczną broń, o której jeszcze nikt nie wie i stali się jej pierwszymi ofiarami. 

    - Chociaż nawet jeżeli. Gdzie byliby inni nasi towarzysze których też trafiło? - zapytał w przestrzeń. Pytanie zawisło nad jego głową. Mężczyzna zasępił się. 

  7. Imię: Jan 

    Nazwisko: Czachowicz

    Płeć: mężczyzna 

    Wiek: 35 lat

    Ranga Wojskowa: komandor podporucznik

    Broń: karabin snajperski z bagnetem, 3 granaty wybuchowe, 3 zestawy medyczne, pistolet parabellum P08

    Opis Wyglądu: 

    Jan jest wysokim mężczyzną (1,97 m wzrostu) który jest dobrze zbudowany. Blond włosy zwykle spięte w mały kucyk sięgają górnej części karku, dodatkowo lekki blond zarost który nie zasłania blizny przechodzącej z górnej wargi do połowy brody. Oczy szare z zawsze widocznymi wesołymi ognikami. 

    Dodatkowe Informacje:

    Jan od małego interesował się bronią dzięki swojemu ojcu, który był kapitanem oddziału wojska polskiego stacjonującym w Kołobrzegu. Ojciec zapisał go do szkoły wojskowej, po której skończeniu, Jan zapisał do szkoły podoficerskiej i oficerskiej. Zdał je i od razu wstąpił do armii. Pokazując że ma doskonałe zdolności rozpoznania terenu jak i zdolności strategiczne szybko awansował i końcowo zatrzymał się na stanowisku komandora podporucznika. Następnie poprosił o przeniesienie do bazy pod Westerplatte i tam został do końca. Od zawsze uważa, że stopień nie zwalnia go z obowiązku walki i zawsze gdy tylko jakikolwiek plan był rozpracowany ruszał w pierwszym szeregu gdy tylko mógł. Nie ważne czy był szeregowym czy wyżej postawionym. 

     

    Znajomość języków: angielski i włoski komunikatywny. 

     

    Niemiecki tylko militarny. Zna kilka zwrotów żeby się porozumieć 

  8. Dante zareagował zaskakująco szybko. Twarz obronił lekko się uchylając, mostek odbiciem ciosu łokciem a uderzenie w podbrzusze trafiło. Mężczyzna poleciał do tyłu jak szmaciana lalka. Aż za bardzo jak szmaciana lalka. Wylądował na plecach aż w powietrze wzbiła się chmura piachu. Po chwili z tej chmury wyszedł Dante i przetarł krew z ust. 

    - Bardzo ładny atak. Wszedł gładko. - powiedział z uśmiechem i przetarł kark. Następnie znowu wsadził rękę w kieszeń i wyciągnął papierosa który odpalił zapalniczką typu Zippo która pojawiła się w jego lewej ręce. Uśmiechnął się po zaciągnięciu dymem i po chwili go wypuścił. Zaskakujące było to że dym nie leciał w górę tylko opadał na ziemię jakby był po prostu ciężki plus nie rozpływał się w powietrzu. Trzy zaciągnięcia i wydechy i cała arena była nim wypełniona po kolana dla dwójki walczących. Dante spojrzał na przeciwnika. 

    - Podoba mi się Twój styl walki. Zobaczmy na co Cię stać. - powiedział poprawiając włosy. Po chwili ruszył do przodu z zadziwiającą szybkością. Mogłeś zobaczyć jedną rzecz. Technika którą użyłeś czyli "z ziemi zrodzony" właśnie pojawiła się na rękach Dantego który pojawił się przed Tobą. Stał może bez ruchu przez pół sekundy i spuścił serię uderzeń. Głowa, ramię, piszczel żebra. Każde dość mocne jakby kopia Twojej siły. 

    - Pokaż na co mogę liczyć! - zawołał Dante ze śmiechem. 

  9. Dante uśmiechnął się na widok ostrza które tylko kilka centymetrów dzieliło od jego gardła. Wstał uważnie pilnując żeby nie zahaczyć o szpic ostrza które wydawało się jakby miało przy najdelikatniejszym dotyku doprowadzić do rozplatania jego gardła. Odwołał swój tron i przetarł szyję z uśmiechem. 

    - Bardzo ładna broń. Dawno nie czułem takiego poziomu adrenaliny. Chyba ostatni raz przy spotkaniu z Zeusem. - wyszeptał niby do się je a niby w przestrzeń. Wsadził lewą rękę do kieszeni i... Wyciągnął jabłko. Spojrzał na nie i ugryzł je. Chwilę je żuł i w końcu je wypluł. 

    - Kwaśne. - mruknął i wyrzucił resztę jabłka za siebie. Następnie wsadził prawą rękę do kieszeni i wyciągnął tym razem kastet. Założył go na rękę z uśmiechem. 

    - Przyjemnie leży. - stwierdził zakładając go na dłoń. Spojrzał na swojego przeciwnika. 

    - Pozwól że się przedstawię. Nazywam się Dante. - przedstawił się z lekkim ukłonem. 

    Następnie podniósł ręce w górę i szybko opuścił je w dół przez co ku zaskoczeniu koszula oraz kamizelka rozdarły się i opadły na ziemię. Teraz dopiero można było zobaczyć że mężczyzna ma zbudowane ciało atlety. Nie był ani duży ani szczupły. Był zbudowany idealnie proporcjonalnie. Jedyne co rzucało się w oczy to duża ilość blizn na ciele co wskazywało na to, że Dante przeszedł wiele walk w przeszłości. Podskoczył kilka razy w miejscu aby następnie przyjąć pozycję stojącą. Nie przyjął pozycji do walki ani nie uniósł gardy. Po prostu pstrzyl przed siebie lekko znudzonym wzrokiem. 

    - Zaczynajmy. - powiedział stojąc. Najwyraźniej czekał na pierwszy ruch przeciwnika. 

  10. Od ciszy która panowała wręcz nawet piszczała w uszach widowni. Minuta ... Dwie ... Trzy ... W końcu wszyscy usłyszeli kroki. Ktoś wchodził powoli po schodach. Po dłuższej chwili brama się otworzyła i oczom tłumu ukazał się wysoki mężczyzna. Na nogach miał lakierki ze złotymi paskami, czarne długie lekko przylegające spodnie, granatowa koszula i kamizelka powyżej pasa. Na pałacach miał kilkanaście sygnetów, na szyi wisiało kilka łańcuszków. Długie blond włosy opadały na ramiona. Twarz lekko pociągła acz przystojna z delikatnym uśmiechem najbardziej przyciągała wzrok. Szare oczy znad okularów połówek przenikliwie patrzyły na arenę. Mężczyzna wziął do rąk zegarek kieszonkowy i nakręcił go a następnie pstryknął palcami. Dokładnie za nim pojawił się czarny tron grawerowany nordyckimi runami. Dante usiadł na nim, założył nogę na nogę i zwrócił swój wzrok na drugie wejście. Poprawił włosy z uśmiechem. 

    - Zapraszam. Mam nadzieję, że zadowolimy wam naszym występem. - powiedział swoim głębokim głosem i oparł głowę o rękę oczekując na swojego oponenta. 

  11. W ogóle tak swoją drogą to magia ninja i technik i wgl zepsuła się przy wojnie shinobi bo już to był literalnie czas Transformersów. Olbrzymy i wgl takie no. Skończyła się ta przyjemność z oglądania technik, efektów tych walk gdzie w sumie to się wszystko dokładnie skończyło po śmierci Jirayii. Bo potem już Naruto i 9 ogoniasty olbrzym przy walce z Painem itd. Nie było tej magii niestety. Boruto nie będę oceniać. Nie przemówiło do mnie. Zbyt takie jakby kolorowe i bez takiej pikanterii walk itp. 

  12.                                        170_152640297.jpg  

     

    Francja 1793 rok. Paryż.

    Ludzie na świecie, chociaż są wierzący dalej średnio chcą przyjąć do wiadomości że istnieją demony, opętania i inne moce nadprzyrodzone.

    lecz są tacy którzy wiedzą, że takie rzeczy są i mają często miejsce. Są to egzorcyści. Nie pozwalają na wtargnięcie do naszego świata demonom i nieczystym duszom oraz bronią ludzi żeby ci mogli spać spokojnie.

     

    jednym z nich jest Jacques Pierre Cardin jeden z starszych stażem egzorcystów w Paryżu. Teraz siedział zamyślony nad książką i kartką gdzie zapisywał kolejne strony swojego dziennika teraz opisywał co myślał o książce jednego duchownego. Zamoczył pióro i zaczął pisać. "Ojciec Jean nie opisuje mrożących krew w żyłach egzorcyzmów i nie straszy czytelnika. Autor przedstawia naukę Kościoła i konfrontuje ją ze swoimi doświadczeniami egzorcysty, ale co najważniejsze nie interpretuje Pisma Świętego na swój sposób. Tłumaczy genezę powstania zła, grzechu i ich przejawy we współczesnym świecie, a jako przykłady podaje przypadki, z którymi się zetknął jako egzorcysta oraz księża, od których się uczył nie wchodząc w szczegóły samych przeprowadzanych sakramentów. 
    W książce znajdują się też rodzaje oddziaływania złego ducha i "furtki" będące zaproszeniem złego do siebie tj. magia, tarot, okultyzm, spirytyzm." przyjrzał się temu zapisanemu fragmentowi i zamyślił się. 

    Zaczął pisać dalej. "Niewielu jest uczonych, którzy myślą poważnie o możliwości wpływania i działania sił obcych, inteligentnych i bezcielesnych, jako o przyczynie pewnych zjawisk.
    Niewielka jest również liczba lekarzy, którzy stając wobec przypadków chorób z zadziwiającymi objawami i niewytłumaczalnymi klinicznie skutkami, sądzą spokojnie, że mają do czynienia z pacjentami tego drugiego rodzaju
    Coś jest w tym, co powiedział Jean, a przytoczyłam w w/w cytacie - chociaż jestem tylko dentystą to bliżej byłoby mi do poszukiwania racjonalnych wyjaśnień niż przypisywania objawów opętaniu przez demona. 
    W książkach o egzorcyzmach nie szukam prawd wiary, raczej czytam je z ciekawości. Ciężko jest mi bowiem bezwarunkowo akceptować głoszone przez np. Orygenesa teorie dotyczące demonów jeżeli wiem, że ten sam człowiek wysnuł świetny pomysł, żeby w każdym przypadku trudnego porodu bez zastanowienia poświęcać matkę, bo kobieta jest z natury grzeszna, a dziecko musi przyjść na świat, żeby mogło być ochrzczone.'' przyjżał się i spojrzał przez okno. Jutro mieli przyjąć nowych egzorcystów. Był ciekawy ilu ich będzie.

     

    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Jak widać sesja ma miejsce w Paryżu i są to czasy przed rewolucją francuską.

    Jesteśmy egzorcystami walczącymi z demonami i to chyba też jasne.

    Shipy mogą być, ponieważ to że są egzorcystami nie znaczy, że muszą duchownymi.

     

    Zarys KP:



    Imię lub imiona:

    Nazwisko:

    Wiek:

    Płeć:

    Wygląd:

    Umiejętności:

    Historia: (jak został/a egzorcystą i jak się dostał/a do głównej siedziby w Paryżu)

    Charakter:

    Dodatkowe informacje:

     

    Moje KP:



    Imię lub imiona: Jacques Pierre

    Nazwisko: Cardin

    Wiek: 28 lat

    Płeć: Mężczyzna

    Wygląd: Pierre jest wysokim mężczyzną na oko 1,95 m wzrostu. zwykle ubrany w płaszcz z kapturem, brązowe spodnie i wysokie nad kostkę brązowe buty. Na głowie zwykle nosi swój ulubiony kapelusik

    c9673e2611814445602a01646f5db72d.jpg

    Umiejętności: Mężczyzna jest przyzwyczajony do walki szablą, jednym ukrytym srebrnym ostrzem i dwoma pistoletami. Jednym z jego atutów jest znajomość większej części modlitw po łacinie do walki z demonami i wampirami. 

    Historia: Jacques trafił d sąsiadującego z katedrą Noter Dame przyczółku dla sierot. Nie żalił się ani nie był smutny. Radził sobie jak tylko mógł. Przez pewien czas nawet kradł żeby być najedzonym i nawet zadowolonym. Po kilku latach zdarzył się przypadek opętania w jego pokoju. Zrobiło się duże zamieszanie a on walczył o życie przyjaciela.  Gdy przybył ksiądz, mógł z bliska zobaczyć egzorcyzmy i bardzo się tym zafascynował. Gdy osiągną 18 lat zgłosił się do egzorcystów gdzie uczył się wszystkiego co takowemu jest potrzebne. Walka, modlitwy itp. W wieku 27 lat został określony grupowym. Mógł założyć własną drużynę więc teraz czeka na nowo przyjętych y ich wciągnąć do swojej grupy.

    Charakter. Jest dość wesoły i lubi się bawić. Gdy trzeba jest poważny a gdy nie to wręcz do rany przyłóż. Trzeba komuś obić mordę? Nie ma problemu. Trzeba kogoś przytulić? Z wielką chęcią! Taki ze mnie zimny drań.

    Dodatkowe informacje: Praworęczny, czasem pali cygara. Jak chcesz go przekupić to wystarczy czekolada.

     

     

  13. A więc tak jak mówi tytuł oto przed nami ostatni sezon gry o Tron. Będziemy tutaj omawiać odcinki które wyszły i będą wychodzić. Nie obiecuję już na wstępie że będę miał czas od razu po zobaczeniu odcinka napisać coś o nim tutaj bo jednak praca itd ale ten temat jest po to żebyście WY porozmawiać o tym wspaniałym serialu który małymi krokami się kończy.

     

    A więc! (Jeśli nie oglądałeś jeszcze odcinków to proszę nie zaglądaj. Są tutaj spoilery.)

    Moje pierwsze pytanie do najnowszego sezonu. Jak podobała wam się walka o Winterfell? Moim zdaniem twórcy się nie postarali. Bitwa miała być lepiej zrobiona i bardziej krwawa niż ta o Helmowy Jar z Władców Pierścieni. Uważam że nie była nawet pierdnięciem tego. Oczywiście były też nawiązania do Wojny Bękartów. Też uważam że walka o siedzibę królów północy nie umywała się do tamtej bitwy.

     

    Pytanie numer dwa. 

    Śmierć Night Kinga (NK). Czy ktokolwiek przypuszczał że to właśnie Arya zabije naszego mrocznego i budzącego grozę króla umarłych? A w nawiązaniu do tego pytania również jedno spostrzeżenie. Mówi się że w czasie tej bitwy Jon Snow (Aegon Targaryen) nic nie zrobił szczególnego. Lecz jeśli ktoś był spostrzegawczy Jon wyskoczył na smoka aby odwrócić uwagę od swojej przyrodniej siostry aby ta mogła zająć się NK. Kto to zauważył? Ha? Ha?

     

    Ostatnie pytanie. I chyba najważniejsze. Sprawa mnie gryzie i strasznie irytuje. Duch. Pamiętny wilkor Snowa. Jego najwierniejszy przyjaciel i obrońca. Druh i kompan w wielu przygodach. I pożegnany zwykłym spojrzeniem. Czy wy też nie uważacie że w tym momencie Jon zachował się egoistycznie? Może i jest Targaryenaem ale też Starkiem. Duch zasługiwał na lepsze pożegnanie. Będę za tobą tęsknię wilczku. ;-;

     

    Oczywiście jest to temat do poruszania innych wątków z najnowszego sezonu. Zapraszam do ciekawej i na pewno wciągającej konwersacji

     

  14. Kobieta spojrzała na niego. I tak mu nie ufała. Z resztą jak wszystkim oprócz Barta. Wzruszyła ramionami ale ręce miała schowane pod płaszczem i trzymała dłonie na ostrzach. - Chodźmy już. Nie mam zamiaru tu tak stać i gadać bo się jeszcze zakochasz. - stwierdziła krótko i ruszyła do knajpy.

×
×
  • Utwórz nowe...