-
Zawartość
146 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Forest Wind
-
Łowca ze smakiem zajadał posiłek. Gołym okiem widać było że nie jadł od wielu dni. Mimo wielkiego apetytu i jeszcze większego głodu, Forest spokojnie zajadał się ziemniakami. Nie wiedząc czemu od zawsze je lubił i mógł się nimi zajadać bez końca. Bacznie przysłuchiwał się rozmowie towarzyszy.No jednego towarzysza, bo od początku rozmowy nie zauważył aby Tempest się odezwał. Szczerze trochę go to niepokoiło ale on sam również starał się być oszczędny w słowach ale też bez przesady. Zawsze umiał dostosować się do otoczenia, a ona? Forestowi zaczęło się wydawać, że naprawdę trudno będzie się dogadać z Centurionem cierpiącym na syndrom wyższości i tajemniczą socjopatką. Celestio za jakie grzechy pokarałaś mnie takimi towarzyszami? - pomyślał po czym przełknął kawałek ziemniaka. Miał jednak złe przeczucia co do tej misji ale to u niego nie było żadną nowością. Zawsze nawet najniewinniej wyglądające zlecenie mogło przynieść niespodziewane skutki. Wolał mieć więcej informacji. - Chciałbym się czegoś więcej dowiedzieć o tym całym muzyku. Czy był bogaty? Jakiej rasy był? Jakim był kucykiem? - spytał Forest, patrząc dociekliwym wzrokiem na Octavię.- Poza tym czy na wykonanie zlecenia mamy jakiś określony czas i gdzie właściwie mamy cię szukać gdy już odnajdziemy ten instrument Octavio? - dokończył, sięgając po następnego ziemniaka. Konsumując dalej swój posiłek, przyglądał się mapie którą zleceniodawczyni wyciągnęła. Niedokładna mapa jest jak stępiony miecz. Niby coś da się z tego jeszcze coś wyciągnąć ale szału nie ma. Faktycznie, jeżeli ich celu nie widać na mapie to mają skomplikowaną sprawę. Zawsze można mieć nadzieję że miejscowi wskażą drogę ale skoro osada powstała niedawno może być możliwość, że mieszkańcy nie znają okolicy. Wtedy trzeba będzie oprzeć się o wiedzę Octavi. Jeżeli był bogaty oznaczałoby to że mieszkał w czymś na rodzaj willi, którą znaleźć jest o wiele łatwiej niżeli skromną chatkę.
-
Niestety nie moje klimaty. O ile sama piosenka "Everybody wants to rule the World" mi się podoba to ta wersja nie przypadła mi do gustu. 4/10 Swego czasu uwielbiałem grać w FPS, była jednak gra która na chwilę odciągnęła mnie od zabijania. Pokochałem tę grę ze względu na świetnie napisanych bohaterów.
-
Forest schylił głowę w geście zamyślenia. Starał się sprawić wrażenie rozważającego propozycję klaczy. Na prawdę to starał się stłumić rumieńce, które spowodował niespodziewany komplement ze strony, nie da się ukryć, dość urodziwej nieznajomej. Był w końcu młodym ogierem, więc nie dziwota że zdarzało mu się szaleć za klaczami. Ogarnął się jednak zanim ktokolwiek zdążył na niego spojrzeć. Po chwili słabości, rozpoczął swoją zimną kalkulację strat i zysków. Zadanie faktycznie nie wyglądało na specjalnie trudne. Jedyną trudność mogło być odnalezienie tej posiadłości o której mówiła klacz. Chcą ponowie nawiązać kontakt wzrokowy ze zleceniodawczynią, spostrzegł pewien wyraz wątpliwości na jej twarzy. Zrozumiał że nie łatwo komuś zlecić "ograbienie trupa". - Niech się panienka nie martwi. Nieżywemu wszystko jedno to stanie się z jego rzeczami. Ponadto dlaczegoż to tak doskonały instrument miałby się niszczyć jak można zrobić z niego jeszcze jakiś pożytek.- powiedział poważnym tonem. Popatrzył na towarzyszy po czym stwierdził - Myślę że nikt z moich towarzyszy niemiałby nic przeciwko jakbyśmy przyjęli to zlecenie. Myślał że wszystko w ma załatwione jednak coś w środku go trapiło. Nie wiedząc czemu spojrzał się na Tempest, po czym przypomniał sobie jak źle ją potraktował. Mimo że był bezwzględnym łowcą bestii to jednak wiedział że nie powinno się tak traktować klaczy.- Mroczna. Wiem że nie powinienem traktować jak kelnerkę, dlatego z całego serca przepraszam. I jednocześnie dziękuje za posiłek. - powiedział, po czym wziął talerz z marchewkami i ziemniakami. Na sam widok poczuł jak mu ślinka cieknie. Potrafił długo wytrzymać bez jedzenia, jak wielbłąd bez wody, jednak tak samo musiał potem zjeść więcej niż zwykły śmiertelnik. Otarł ślinę z pyszczą, po czym zabrał się do jedzenia.
-
Forest słysząc dźwięk otwieranych drzwi, nie musiał nawet się obracać aby domyślić się kto w nich stoi. Ten Centurion od siedmiu boleści musiał zerwać kartę z ogłoszeniem, o której mówiła klacz. To by tłumaczyło dlaczego tu przylazł. - w myślach stwierdził łowca. Mimo wszystko postanowił zignorować pojawienie się towarzysza i kontynuował rozmowę z nieznajomą. - Droga panienko, nie potrzebuję kartki z ogłoszeniem aby poznać że ktoś potrzebuje pomocy. - powiedział krótko, po czym dodał. - Z całą przykrością muszę stwierdzić, że nie jestem sam. Mam jeszcze dwójkę towarzyszy. - ostatnie zdanie ledwo przeszło mu przez gardło.- Tego gościa co wszedł przed chwilą do karczmy oraz klacz którą posłałem aby kupiła coś do jedzenia. Musi mi panienka jednak wybaczyć tą obojętność wobec kompanów. Jesteśmy drużyną zaledwie od dwóch godzin i nie dogadujemy się najlepiej. - Nie miałabyś nic przeciwko jakby dosiedli się do nas? - Spytał, wiedząc że za niedługo zarówno Aelius jak i Tempest postanowią do nich dołączyć.
-
Wspólny marsz upłynął bez słowa. Zarówno Forest jak i Tempest nie kwapili się do wspólnej rozmowy. Łowca pół okiem przyglądał się swej towarzyszce. Dalej utrzymywała lodowe spojrzenie, którym obrzuciła go kiedy to wyszedł z propozycją wspólnego posiłku. Blizna mówiła o jej ciężkich przeżyciach z dawnych czasów. Jednak to złamany róg był tym co przykuło uwagę łowcy. Podczas swoich podróży zobaczył wiele różnych miejsc i kucyków zamieszkujący owe krainy, jednakże nigdy wcześniej nie widział jednorożca o tak poważnym urazie rogu. Z początku chciał spytać coś stało z owym rogiem, ale zdał sobie sprawę że i tak się nic od niej nie dowie. Umysł Forest oprzytomniał, kiedy akurat mijali "Pod rozchichotaną klaczą". Łowca przypatrzył się budynkowi po czym bez zastanowienia wszedł do niego. Tuż za nim wkroczyła Tempest. W środku, jak przystało na karczmę, gwar był jeszcze większy niż na zewnątrz. Dało się usłyszeć pijackie rozmowy, przechwałki, rozmowy z udzielam najemników starających się o pracę, rzyganie pijaków i toasty za wykonane zadania. Innymi słowy nic nowego. Chociaż tu było jakby bardziej spokojnie niżeli w karczmach na prowincji. No tak, w końcu Canterlot tu wszystko musi być bardziej porządne niż gdziekolwiek indziej. Łowca rozejrzał się po pomieszczeniu aby znaleźć jakiś wolny stolik. Niestety wszystkie były zajęte i nic nie zapowiadało miał się jakiś zwolnić. Dostrzegł jednak samotną klacz która siedziała sama przy stoliku niedaleko wejścia. Widocznie była czymś zmartwiona. Ukochany ją wystawił? A może zaginął? - pomyślał. Łowca odwrócił się do Mrocznej i wyciągnął mieszek. - Tempest byłabyś tak miła i załatwiłabyś coś do jedzenia? - powiedział po czym wręczył jej 50 Celestiali. - Ja muszę coś załatwić. - dodał, następnie odwrócił się i poszedł w kierunku samotnej klaczy, zostawiając Tempest bez możliwości odpowiedzi. Wolnym krokiem podszedł do nieznajomej. Klacz miała szarą maść i ciemną grzywę, dodatkowo jej zachowanie nie pasowało do reszty gości w karczmie. Gołym okiem było widać że nie pasuje do reszty towarzystwa. W połowie drogi zdjął kaptur aby jej nie stresować. Kiedy Forest podszedł na tyle blisko aby klacz usłyszała go przez ten cały gwar, zdjął miecz z grzbietu i oparł go o ścianę. - Rzadko w takich miejscach widuje się takie kucyki jak ty. Od razu widać że nie pasujesz do reszty towarzystwa. - powiedział po czym przysiadł się do stołu i kontynuował.- Od razu widać też że coś cię trapi. Me imię Forest i być może jestem w stanie ci pomóc.
-
Muzyka spokojna a zarazem budująca lekki klimat grozy. Fajnie się tego słucha, nie powiem że nie. 9/10 Jeżeli pozwolicie (nie macie wyboru) to chciałbym przytoczyć muzykę z gry w którą zagrywałem się jak byłem dzieckiem. Nostalgia jeszcze większa niż przy God of war 2. Oto ...
-
Lightning idź do domu. Jesteś pijany. Widzisz już się czerwony robisz.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Pierwsze co Forest zrobił po przeteleportowaniu do Canterlotu to oczywiście sprawdził czy wszystko ma na swoim miejscu. Czasami miał okazję współpracować z czarodziejami. Mimo że wolał pracować sam nigdy nie gardził ich mądrością i pomocą. Od zawsze jednak nie znosił uprawianej przez nich sztuki teleportacji. Czytał trochę na ten temat i wiedział że teleportacja często jest nie dokładna. Jednak wszystko było tam gdzie być powinno. Czując ciężar w sakiewce łowca postanowił na szybko przeliczyć swój dobytek. Razem z pieniędzmi wziętymi za poprzednie zlecenie było w niej jakieś 400 Celestiali. Po wstępnym przeliczeniu schował sakiewkę pod pelerynę. Rozejrzał się po mieście, wszędzie tłumy. Spojrzał w niebo. Dzięki pozycji słońca, określił aktualny czas. Było około południa, więc karczmy powinny być otwarte. I dobrze bo kiszki mu marsza grały gdyż nic nie jadł od tygodnia. Popatrzał na swoich towarzyszy. Centurion nie specjalnie wyglądał na głodnego ale nie był pewien co do Tempest. Postanowił więc wyjść z propozycją. - Nie wiem jak wy ale ja padam z głodu. Dlatego ja idę do karczmy, a wy jak chcecie dołączyć to proszę bardzo. Ja stawiam. - powiedział z nieco cieplejszą barwą głosu, jednak dalej było od niego czuć chłodem. Dokończywszy zdanie ruszył w kierunku najbliższej karczmy.
-
Nie mam zielonego pojęcia o tej grze. Nawet spoko nutka, takie 7/10 Ostatnio kocham w serii Bloodsouls więc co mi tam wrzucę coś z tejże serii.
-
Mina Foresta mówiła wszystko. Stał jeno z okiem otwartym tak szeroko że omal mu nie wypadło. Nie zdziwiło go nic dzisiaj. Obudzenie się na pustkowiu? Normalka. Pojawienie się Discorda? Nic nadzwyczajnego. Ale to co Discord odwalił na końcu, przelało czarę goryczy. Pojawienie się tajemniczej klaczy było na tyle wielkim zaskoczeniem że nie mógł powstrzymać wcześniej wymienionego wyrazu zdziwienia. Po otrząśnięciu się z niespodzianki, powróciła jego poważna mina. podniósł kopyto i przetarł sobie lewe oko, które nieco wyschło na wietrze. Później stał w miejscu i przyglądał się Mrocznej. Poza złamanym rogiem wyglądała na normalną klacz. Jej dumna postura i poważna mina jeno dodawała jej uroku. Bystry wzrok łowcy jednak dojrzał tym tylko chęć utrzymania pozorów. Tempest chciała pokazać że taka sytuacja to dla niej normalka, była jednak tak samo zaskoczona jak Aelius kiedy to wydzierał się w niebogłosy. "Biedna jeżeli przyjdzie jej z nami pracować to pewnie oszaleje" przeszło mu przez myśl. Po czym natychmiast to odwołał kiedy to dojrzał jeden mały szczegół który przegapił, mianowicie wielką na pół twarzy bliznę. Skarcił się w duchu za pominięcie tego istotnego szczegółu. Nie miał już wątpliwości że była ona wojowniczką. Łowca w duchu był wściekły na Discorda za sprowadzenie kolejnej "ochotniczki" ale nie mógł już nic na to poradzić. Zgodził się już na wzięcie udziału w projekcie i nie miał żadnego wyjścia, musiał współpracować ze wszystkimi których sprowadził tu Pan Chaosu. - A więc witaj Mroczna w naszej małej, dziwnej drużynie.- niechętnie powitał nową towarzyszkę, po czym zwrócił się do Barrfinda.- Szczerze wolałbym już zacząć tę przygodę, zanim Discord sprowadzi tu więcej "ochotników". Po zakończeniu zdania, wzrok skierował na Aeliusa.- A ty Centurionie co o tym sądzisz?
-
Łowca był nieco zdumiony słowami nieznajomego. Podczas swoich podróży sporo się na słuchał o zakonie "Paladynów Harmonii". W umyśle Foresta dalej jednak tkwiła pewna doza niepewności, nieznajomy w końcu mógł kłamać. Wątpliwości te zostały jednak szybko rozwiane, kiedy ponownie spojrzał na Barrifinda. Bogato zdobiona zbroja, herb rodowy oraz gadka o przyjaźni. Ponad to Discord by przecież byle kogo by nie sprowadził do pomocy. Wszystko składało się na to że stoi przed nimi Wielki Mistrz. Forest na tę myśl zareagował tak jak zawsze. Nie zrobił nic. Kłanianie się czy salutowanie nie leżało w jego naturze. Wykonał jednak lekki ukłon w jego kierunku aby nie wyjść na totalnego chama. Spojrzał na chwilę na swojego kompana. Wspominając jego wcześniejsze wywyższanie się oraz niedawne słowa Barrifinda, na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech satysfakcji. Następnie wrócił wzrokiem do Wielkiego Mistrza. - Jeżeli mam być szczery lordzie, to Discord wezwał cię tutaj z naszego powodu.- powiedział po czym skierował wzrok na Aeliusa.- Ja i on jesteśmy jak woda i ogień. Gdyby nie Discord to jeden z nas leżałby w kałuży krwi. Skierował z powrotem swój wzrok na Barrifinda. - Chciał abyś udzielił nam "informacji, których nie może wam podać". Zakładam że po prostu nie chce mu się wszystkiego wyjaśniać. - dodał.
-
Kiedy widzisz jak twój najgorszy wróg, przewrócił się i rozwalił sobie nos.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
O ile pojawienie się Discorda nie zrobiło na nim wrażenia, tak pojawienie się kolejnego kuca kompletnie go zaskoczyło, co nie często się zdarzała. Po chwili zdumienia wróciła jego zimna zamyślona mina. Gdzieś widział już tego kuca, jednak nie potrafił sobie przypomnieć gdzie i kiedy. Płytowa zbroja była znakiem rozpoznawczym dla rycerzy ale zdobienia na niej mówiły o kimś o wiele bogatszym i potężniejszym. Na pewno nie była to typowa zbroja gwardzisty. Nie wyglądał na wrogo nastawionego jednak nastawienie łowcy do obcych sprawiało, że trzymał miecz w pogotowiu. Zwłaszcza że nadal stał obok niego jego nieprzewidywany "przyjaciel". Spojrzał na draconeequusa. Dalej się uśmiechał, widocznie nie przejmował się całą tą sytuacją. - Ten dzień z minuty na minutę staje się coraz dziwniejszy. - powiedział sam do siebie, po czym spojrzał na nieznajomego kuca i dodał. - Najpierw ten Centurion cierpiący na nadmiar dumy, potem Discord, a teraz ty. Gdzieś już cię widziałem ale nie pamiętam gdzie. Mógłbyś wyjawić swoje imię?
-
Po odsłuchaniu tego openingu wyrosły mi dwa włosy na klacie. Poziom męskości ponad 9000. 9/10 Może nie najpopularniejsze, ale na pewno moje ulubione anime - One piece. Z muzyka Overtaken
-
Łowca stał ciągle zamyślony. Nigdy nie przypuszczał, że będzie musiał z kimś pracować. Przeczyło to jego wszystkim zasadom. Praca "w grupie" nigdy mu nie leżała, gdyż był typem samotnego wilka, który wszystko robi po swojemu, czyli skutecznie. Gdy dochodziło już do takich sytuacji to "partnerzy" albo zostawiali go na pastwę losu albo niepotrzebnie ginęli. Dlatego wolał pracować w pojedynkę. Spojrzał ponownie na Aeliusa. Widząc jak podekscytowany i pewny siebie jest, uznał że jest bardzo odważny albo bardzo głupi, bo trudno rozróżnić te dwie rzeczy. Już miał się odezwać i odmówić, kiedy to przypomniał sobie że dzięki tej "przygodzie" może się czegoś dowiedzieć o krysztale w jego oku. Myślał chwilę po czym wziął głęboki oddech. - Muszę przyznać, trudno jest mi przyjąć to zlecenie. Zwłaszcza dlatego że łamie ono zasady Kodeksu. Jednakże aby dowiedzieć się czegoś o pewnym krysztale, jestem gotów go złamać.- Z trudem wydusił, po czym dodał - Przyjmuję to zlecenie. Spojrzał potem na twojego "towarzysza" i pomyślał: "Jeżeli coś po drodze go nie zabije, to chyba ja to zrobię". Po czym spojrzał na Discorda i rzekł. - Jakie jest nasze zadanie?
-
-
Forest stał wpatrzony w Discorda nie okazując żadnych emocji jak to miał w zwyczaju. Był cichy, zamyślony. Po cichu robił bilans strat i zysków. Oferta Pana Chaosu nie wydała mu się ani dziwna, ani wyjątkowa, gdyż jego życie jako łowcy potworów było już dość wypchane przygodami i niebezpieczeństwem. Jednak zobaczył w niej możliwość dowiedzenia się czegoś o krysztale, który zagnieździł się w jego prawym oku i dodatkowy zarobek. Nigdy nie gardził dwoma rzeczami: Informacjami i pieniędzmi. Zakończywszy bilans, spojrzał na swojego "partnera", a następnie na Discorda. - Normalnie nie przyjąłbym zlecenia, bez uprzedniego zapoznania się z jego treścią. Dodatkowo moje życie jest już pełne przygód i niebezpieczeństw.- powiedział po czym dodał - Jednak muszę przyznać że zainteresowała mnie twoja oferta. Dokończywszy zdanie, spojrzał na Aeliusa. po czym dodał.- Mam jednak jeden warunek: Ja pracuję sam.
-
Forest nieco zdziwiony i zmieszany, schował miecz, który wyciągną już prędzej aby przygotować się na natarcie przeciwnika. Zdał sobie sprawę że gdyby nie Discord to jeden z nich już dawno gryzł by piach. Spojrzał wpierw na Pana Chaosu, a po chwili na swojego niedoszłego przeciwnika. Wziął głęboki oddech. - Wiesz co żołnierzu, oby dwoje przesadziliśmy. Rozumiem spierać się klacz czy o szklankę wódki ale spór o imiona to dla mnie przesada. - Słowa te z trudem przeszły mu przez gardło, jednak wiedział że duma jego rywala nie pozwoliłaby mu przyznać się do błędu więc on musiał to zrobić. A nie było to dla niego łatwe. - Me imię Forest Wind, jestem pogromcą brudów te świata. W skrócie zabijam potwory, za opłatą rzecz jasna. - W duchu odetchnął z ulgą po wypowiedzeniu tych słów. Ukradkiem spojrzał na Discorda. Władca Chaosu nadal uśmiechał się od ucha do ucha. Następnie wrócił do swojego przeciwnika. - Poznałeś moje imię, teraz podaj swoje. - zwrócił się do kuca głosem oschłym i bez emocji.
-
Stał niewzruszony. Groźby i bluzgi nie robiły na niego wrażenia. Chwilę przypatrzył się kucowi, który stał na przeciwko. - Możesz mi grozić i mnie obrażać. Nie rusza mnie to.- krótko ujął głosem bez emocji, po czym dodał.- Jednak śmiem twierdzić, że jeśli kogoś tak wyglądającego jak ja nazywasz cywilem, to albo masz problem ze wzrokiem, albo żeś ślepy. Kończąc zdanie przyłożył kopyto do bolącej szyi i starał się rozmasować ból. Spojrzał na potencjalnego rywala i dodał. - Radzę się jednak uspokoić panie, gdyż nie chciałbym stępić swojego miecza na twojej głowie. A uwierz mi, walczyłem z bestiami do który nijak się masz.- Powiedział, po czym wyprostował się i rozgrał nieco bolący go wciąż kark. - Dlatego radzę, odstaw dumę na bok i przedstaw się.
-
O kur** komar.
- 9146 odpowiedzi
-
- 1
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Kiedy ktoś rozmawia z swoją ukochaną.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Nie spał za dobrze. Zbudziwszy się ze snu, odczuł wielki ból w szyi. Niewyspany przecierał oko próbując rozeznać się w otoczeniu. Po źle odespanej podróży zakręciło mu się lekko w głowie. Wstał spokojnie, nie wiedząc jeszcze o tym że zmieniło się otoczenie. Pierwsze co zrobił to sprawdził czy jego miecz jest tam gdzie leżał. Tak był na swoim miejscu. Później sięgną do pasa. Nóż również był na swoim miejscu. Jeszcze zaspany rozejrzał się dookoła i przez myśl przeszła mu tylko jedna myśl: ,,Gdzie ja kur** jestem". Po chwili zastanawiania się zauważył jakiegoś jegomościa ,który wrzeszczał do niego i domagał się aby się przedstawił. Nie spodobał mu się jego rozkazujący ton. - Przedstaw swoje imię, a poznasz moje. - powiedział niskim i spokojnym głosem.
-
Czy tylko ja nienawidzę tego królika od Fluttershy czy jest ktoś jeszcze?
-
Wbiła mi reputacja 69. Nie wiem czy się śmiać czy płakać.