-
Zawartość
2358 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez wiej007
-
-
Popatrzyłam na swój ogon. Lekko nim machnęłam by zgasić ogień
-
Złapałem ją i przytuliłem do siebie
-Z zaskoczenia atakujesz? O ty niedobra. -powiedziałem z uśmiechem i przytuliłem ją jeszcze mocniej.
-
Wstałem z kanapy i poszedłem za Smoothy. Trochę mi to zajęło z powodu kolana ale jakoś mi się udało.
-
-Ech... zobaczymy czy nie pożałuję- powiedziałem sam do siebie- W porządku. Pójdę.-powiedziałem niezbyt chętnym głosem wstając i idąc za Twilight.
-
-Hahaha... rozbawiasz mnie przyjacielu chcesz iść do miasta to rozumiem. Ale porozmawiać z duchami? Możesz mieć problem gdyż ich język jest tak zapomniany że prawdopodobnie znam go tylko ja. Jestem prawie tak martwy jak duchy. Mówisz jeszcze że chcesz znaleźć uzdrowiciela?- padłem na ziemie ze śmiechu- W życiu się tak nie uśmiałem... po co duchom uzdrowiciel skoro i tak są już martwi?
-
Wolałam zrobić coś bardziej naturalnego. Otworzyłam szufladę z gruczołami jadowymi różnych zwierząt. Miałam tam jad pająka, węża, skorpiona, mantykory i wiele innych jadowitych stworzeń. Zastanawiałam się jakich najlepiej użyć do stworzenia trucizny paraliżująco-śmiertelnej.
-
-Akurat tego może jeszcze nie. -powiedziałem z uśmiechem po czym ją pocałowałem- Tak wyszło bo mam wrażenie że sama kusisz. -przytuliłem ją trochę mocniej po czym poleciałem do tyłu co skutkowało tym że Smoothy leżała na mnie a ja na kanapie.- A może po prostu lubię się z tobą droczyć?
-
Używając magii zapaliłam pochodnie oraz posprzątałam w komnacie. Usiadłam przy biurku i zaczęłam się zastanawiać nad jaką trucizną popracować.
-
-Taa... rozgrzana do czerwoności- zaśmiałam się z własnego żartu gdyż moje naturalne futro było czerwone.
-
-Proszę bardzo- powiedziałam do siebie po czym udałam się do swojej komnaty. Miałam zamiar popracować z alchemią.
-
-Póki co widzę efekty uboczne przemiany w ogień. Mam wrażenie że ta ciasta są niczym lód.
-
-Nie ma za co. Mogę ci jakoś pomóc? Powiedzieć ci gdzie co jest w kryjówce czy już ją zwiedziłaś?
-
Lekko się uśmiechnąłem i przybliżyłem się do niej.
-A jak sądzisz? Czemu nie miałbym nie chcieć? -powiedziałem przytajając się do odwróconej Smoothy
-
Podeszłam do niej i lekko ją poklepałam po plecach.
-Nie martw się. Arrow już tak ma, dla niego czasami nie ma rzeczy neutralnych więc widzi w bieli i czerni. Ale uwierz mi że to się zmieni. Tak to bywa że każde z nas ma swoje zalety i wady. Ja nigdy nie lubię być sama oraz nie lubię bezpośredniej walki. Ja preferuję podstęp i zasadzkę. Kiedy ktoś jest moim wrogiem musi uważać gdzie stąpa i czego dotyka bo wpadnie na jedną z moich magicznych pułapek. Musi też uważać co je i pije bo uwielbiam się bawić też truciznami. Obmyślam też doskonałe plany... tylko coś ostatnio nam nie wyszło. Ale ty mnie się nie musisz bać. Teraz widzę cię neutralnie a po usłyszeniu twojej historii od mistrza... trochę ci współczuje.
-
-Wędrując po takich miejscach nauczyłem się wielu rzeczy. Jedna z nich to "zawsze może być gorzej" to co widzisz to jedynie pustkowie... miejsce wyniszczone przez duchy które nie zaznały spokoju. Nie zwiedzałem całej tej krainy więc powiem ci gdzie byłem. Byłem na Polanach Banshee: łąka pełna duchów zwiastujących twoją śmierć, w Iglicach Tortur: Wielkie wierze pełne najbardziej cierpiących duchów, oraz Otchłani Cieni: Jest to przepaść przez którą przychodzą duchy które właśnie umarły.Nie wiem jakie teraz miejsca zobaczymy ale mam nadzieję że nie będziemy musieli iść na Polach Banshee. Wiele z nas mogłoby tym zapłacić życiem. Jednak jest parę przyjemnych miejsc ale ja wolę pamiętać te gorsze by je unikać.
-
-Mi pasuje...-powiedziałem z uśmiechem- Nawet bardzo pasuje- przytuliłem ją i pocałowałem.
Przyjemnie było być w jej uścisku. Mimo bólu kolana, bardzo dobrze się czułem. Niczym w niebie.
-
-Cóż...-powiedziałam trochę podchodząc- Skoro masz być szpiegiem to ta umiejętność ci się przyda. Każde z nas czymś się specjalizuję. Arrow to doskonały zwiadowca o sokolim oku. Mimo że nie ma mocnej krzepy nadrabia to zabójczą prędkością i zwinnością. Jeśli go wkurzyłaś to wiedz by uważać by nie znajdować się na szerokich terenach, bo jego strzała, bełt lub innego rodzaju pocisk będzie ostatnią rzeczą jaką zobaczysz. Poza tym jest moim zdaniem bardzo dowcipny. Hammer to prawdziwy czołg. Nigdy nie stój między nim a jego celem bo cię staranuje. Może cię zmiażdżyć samymi kopytami ale bój się go kiedy ma swoje młoty lub topory. Lecz jeśli nie jesteś jego wrogiem to zobaczysz że ma dobre i życzliwe serce.
-
Podeszłem do Vivaciousa nadal żaglując wyczarowanym sztyletem
-Pewnie cię to zdziwi Vivaciousie ale ja byłem w takich miejscach... nawet bez przyczyny. Nie liczy się czasami cel... liczy się podróż. A ta wyprawa ma ważny cel... i ciekawą podróż. A jeśli nie chcesz walnąć o jakąś skałę to trzymaj się blisko mnie, ja widzę w ciemności.- po chwili uśmiechnąłem się, jednak mój uśmiech przypominał bardziej uśmiech psychopaty niż podróżnika.
-
-Nie wiedząc czemu aż się boje zapytać w czym.
-
-A wydawało się jakby to była minuta... -powiedziałam biorąc kawałek ciasta.
-
-Tym razem jak długo mnie nie było?
-
-Sprawdzam czy wszytko gra. Wybacz naszą... "nieufność" ale nie często zdarza się spotkać tutaj kucyka który nie jest Łowcą. To dla nas zupełna nowość.
-
Chciałam sprawdzić jak się miewa nasza nowa "towarzyszka" i czy czegoś nie nabroiła.
-
-Rozumiem mistrzu. Jeśli będziesz mnie potrzebować będę w swojej komnacie. -przytaknęłam po czym wyszłam z komnaty by pójść do swojej.
[ZAKOŃCZONE]Equestria: Na ratunek bratu! (by wiej007)
w Nightmare
Napisano
-Dobra... to było dziwne