-
Zawartość
2358 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez wiej007
-
-Poradzę sobie- zaczęłam wchodzić
-
-Oh... to wejście już mi się podoba
-
-Rozumiem, po czym ją poznać?- powiedziałem rozglądając się po okolicy
-
-Co to za miejsce?
-
Poszłam za Violet
-
-Hmmm.... cóż, o ile dobrze wiem Bizony i Gryfy są sojusznikami Equestri, tam też możemy być poszukiwani... kraina podmieńców... nie wiem czy to nie jest trochę niebezpieczne. Na ziemiach zebr jest natomiast sucho i ciepło tak jak lubię. A ty co sądzisz o tym Shadow?
-
Poszłem za panią Burmistrz
-
-Jeśli chodzi ci że na górę do Equestri to nie, powiedzmy że ja i Shadow jesteśmy poszukiwani przez gwardie królewską.
-
Przerwałam swoją medytacje, obok mnie nie było już ognia -Nie, akurat kończyłam medytacje ognia
-
Miałam zamiar medytować przez jeszcze 10-15 minut
-
-W takim razie jestem gotowy
-
-Jedyne po co mógłbym pójść to do domu po sztylet dla bezpieczeństwa
-
-Dobrze, skoro tak mówisz... Ponownie zwiększyłam płomienie i skupiłam się na medytacji
-
-Jak widzisz póki co ja robię lekką medytacje ognia
-
-To dobrze, przynajmniej będziesz miał od nich spokój
-
-Dobrze, poczekam na korytarzu- po chwili wyszłem na korytarz i czekałem
-
-Dobrze, jak tam twój umysł? Nie dokuczają ci?
-
Zmniejszyłam ogień wokół siebie, nie chciałam przerywać swojej medytacji ale teraz mogłam spokojnie mówić i widzieć -Witaj Shadow, cieszę się że wróciłeś
-
Postanowiłam przesunąć część rzeczy tak by były co najmniej metr ode mnie. Kiedy to zrobiłam usiadłam w środku pustej przestrzeni i otoczyłam się ogniem. Nazywałam to medytacją ognia. To był pierwszy w mniejszych kroków do opanowania sfery ognia
-
-Co mi szkodzi, lubię chodzić w tam i tu a w lesie jest przyjemnie
-
Odłożyłam kartkę, wiem że Shadow mówił bym się o niego nie martwiła ale nigdy nie lubiłam jak wychodził. Powoli zaczęłam jeść śniadanie
-
-Czemu nie, chętnie pójdę
-
Nadal się wiłem z bólu umysłu mimo nieprzytomności... Ignis nie przestawał mnie nękać tymi koszmarami... nie mogłem wytrzymać... w śnie ciągle mnie palił i palił... nie mogłem wytrzymać. Nagle przerwał... na jego miejsce pojawił się Veritas... a ja padłem na ziemię Odezwał się do mnie... -Mój brat cię już pomęczył.... teraz moja kolej... poczuj prawdziwą moc mroku... Silent Barow w moim umyśle przestało się palić... teraz wyglądało tak jak teraz... miasto widmo...byłem na placu... nagle wokół mnie pokazali się mieszkańcy miasta... duchy... wskazywali na mnie... mówili "To twoja wina... zabić winowajce" ... duchy zaczeły przenikać przeze mnie, to bolało... za każdym razem miałem wrażenie że cząstka mnie umiera ale zaraz ponownie się odradzała... tyle duchów... tyle cierpienia... nie mogłem... Nie dość że zwijałem się z bólu mimo nieprzytomności to jeszcze moje ciało zaczęło krzyczeć... krzyczeć z bólu którego nie było widać...
-
Sięgnęłam po kartkę i miałam zamiar ją przeczytać