-
Zawartość
541 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dżuma
-
- Lepiej abyś mógł się wyspać. - powtórzyła- To ty prowadzisz i koordynujesz tym wszystkim - nalegała dalej, wiedząc, że jej samej kleją się oczy. - Zawsze będę mogła po Ciebie pójść...w razie czego. - mruknęła.
-
Dziewczynę było jedynie stać na wymuszony i zapewne nie widoczny uśmiech, gdy tylko poczuła rękę na ramieniu. - Tak... miejmy taką nadzieję. - powiedziała odchylając głowę do tyłu - Dziękuję James, nie przeszkadzaj już sobie. Przynajmniej ty się wyśpij.
-
Sophie usiadła na brzegu łóżka, podciągając do siebie jedną nogę tak aby miała podbródek podparty na kolanie. Nie pewnie spojrzała na swoją mamę, która zmagała się z temperaturą. - Jak myślisz... czy to ... wiesz.... przez to zadrapanie? - spytała cicho, nie wiedząc czy chce wiedzieć jakie jest zdanie mężczyzny.
-
Ta podniosła głowę znad swojego bezdennego przy takim "świetle" plecaka, w końcu biorąc wodę oraz apaszkę , aby trochę ją zwilżyć . - Jest rozpalona i pomimo tego, jest jej zimno. - powiedziała, wstając od plecaka i podchodząc do łóżka.
-
- Jesteś rozpalona - stwierdziła cierpko, chcąc coś dojrzeć w ciemności. - Poczekaj chwilkę. Dziewczyna podeszła do plecaka szukając butelki wody , a później kawałka materiału. Musiała zrobić okład, aby zbić temperaturę. Biła się również w myślach czy czasem nie obudzić James'a, jednak odmawianie mu odpoczynku było czymś ... złym.
-
- Jest zamknięte - powiedziała podwijając tak kołdrę, aby Hannah mogła się bardziej owinąć kołdrą, wstała podchodząc od drugiej strony, tak aby na wszelki wypadek sprawdzić czy na pewno ma temperaturę oraz zobaczyć jak wygląda. Zmartwiona, podeszła do niej przykrywając ją kołdrą.
-
Dziewczyna wstała, zaspana, dopiero otwierając oczy. Przez kilkanaście sekund musiała pozbierać myśli. - Mamo... - zaczęła cicho,odwracając się do matki - Wszystko w porządku ? Potrzebujesz wody? - spytała szukając jej dłoni, by sprawdzić temperaturę ciała. Może było jej zbyt gorąco ...
-
Sophie po złożeniu ciuchów wyszła z łazienki, wyglądając na trochę bardziej ogarniętą niż przedtem . Życząc James'owi miłego odpoczynku, poszła do pokoju gdzie spała jej mama, odkładając rzeczy na plecak . Położyła się chcąc jak najszybciej zasnąć, najlepiej aby wstała wypoczęta , pełna energii.
-
Sophie odkręciła kurek umywalki chyba chcąc być pewną, że nie ma co liczyć na bieżącą wodę. Dziewczyna przebrała się, chcąc jak najszybciej znaleźć się w łóżku.
-
- No dobrze... - powiedziała, nie chcąc już się odzywać. Ostatnia wspięła się by przejść przez okno wraz z plecakiem i swoją bronią. - Połóż się proszę. - powiedziała do mamy, odkładając swoje rzeczy. Sama chciała się zaś przebrać i dopiero później trochę odpocząć wraz ze zjedzeniem czegokolwiek. - Czas poszukać łazienki - mruknęła do siebie - Przy okazji może się coś ciekawego znaleźć.
-
Dziewczyna podeszła do kobiety. - Mamo dobrze sie czujesz? - spytała troskliwie, pełna znów obaw - Musisz odpocząć. - dodała na tyle nie pewnie, że nawet dziecko mogłonby wyłapać nastrój w jakim była. Zmęczona, zmartwiona, dwa słowa określający stan Sophie,
-
- Tak, to dobry pomysł. - powiedziała biorąc kolejny raz mapę, ale tym razem już wygodniej siadając na tylnym siedzeniu. Spojrzała na kocura, który sądząc po jego dotychczasowym zachowaniu nie przejmował się niczym. Odpoczynek, to coś co było potrzebne dla nich wszystkich, Sophie szczególnie odczuwała niewyspanie. Zniesie ograniczenie jedzenia czy codzienny wysiłek, ale to, że nie mogła regenerować energii było czymś co dziewczyna ciężko znosiła.
-
Z wdzięcznością wzięła apteczkę, mówiąc cicho "dziękuję". Tak to prawda od takich ran się nie umiera, ale przeważnie u zdrowej osoby z normalną odpornością takie niewielkie uszczerbki zasklepiają się same, bez pomocy wszelkich medykamentów. Ile razy podczas treningu miała bardziej pozdzierane łokcie czy kolana, ale po przemyciu sama schły... - Nie, nie kogę tak tego postrzegać. Mamy szerzącą się nieznaną nam "chorobę", takie przypadki się zdarzają ważne,że Hannah dobrze się czuje. -skarciła sie w myślach, gdy tylko znów przewrażliwienie chciało wziąć górę. - W swoim też mam, jest ona raczej czymś co nie zepsuje się łatwo. - napomknęła, sięgając po plecak James'a, pozwalając również sobie go otworzyć tak aby mógł wybrać co zechce. Sama jednak nie była głodna, przynajmniej nie na tą chwilę.
-
Popatrzyła z grymasem, na to co się "działo" na dłoni jej matki. Martwiła się jeszcze bardziej, chcąc sobie wmówić, że jeszcze nic nie jest przesądzone i póki co udało jej się. Ignorowała wszystkie scenariusze jakie jej jak zwykle przewrażliwiony umysł nasłał i jedynie wsparła się o jedno z siedzeń. Nie miała nic do dodania, więc jedynie ciężko westchnęła.
-
- Tak, pewnie. - odłożyła mapę,po czym odwróciła się. Spojrzała do bagażnika szukając apteczki. Gdy ją znalazła sięgnęła po nią po czym podała ją James'owi .
-
- Jesteś pewna, że to TYLKO zadrapanie? - spytała, odwracając wzrok od kocura. - Od kiedy to masz ? - zadała kolejne pytanie nie oczekując zbytnio, że na pierwsze odpowie. W tej chwili znów się martwiła.
-
Sophie również przytaknęła , zgadzając się z tym pomysłem. Wzięła Greebo na tylne siedzenie wraz ze sobą i rzeczami jakie miała ze sobą. Pogłaskała kota, dodając sobie tylko otuchy.
-
Dziewczyna najwyraźniej była lekko podupadła na duchu przez bezsilność wobec tego wszystkiego, jednak jednocześnie była zadowolona z tego, że udało się jej znaleźć wraz James'em i to zupełnie przypadkiem jej matkę. - Więc gdyby nie panika, obóz miałby szansę przetrwać.- podsumowała podchodząc do samochodu i wyciągając rękę do kota, po czym go pogłaskała. W końcowym etapie chciała go wziąć na ręce i włożyć go do samochodu. Przed tym jednak sięgnęła po mapę, wpuszczając swoją matkę na miejsce pasażera. Rozłożyła kawałek papieru, spoglądając na to wszystko. - Jakieś konkretne wymagania? Zawsze przyda się dostęp do wody...
-
- Ale... - mruknęła chcąc jakoś zaprzeczyć, ale nie miała jak. - Dobrze. - stwierdziła cierpko i przeciw sobie. Odwróciła się w przeciwną stronę do ulicy. - W takim razie chodźmy.
-
- A Tobie? Nie zostałaś ugryziona? Zadrapana? - spytała, oglądając ją, być pewna, ze wszystko z nią w porządku . Jednak, odwróciła wzrok w stronę właśnie tego całego zamieszania. - Powinniśmy im pomóc - dodała chwytając swój kij.
-
- Musimy im pomóc ... - odpowiedziała widząc grupkę ludzi - Wystarczy oczyścić im drogę ucieczki. - dodała widząc jak zombie rzucił się na kobietę po czym zaczął robić swoje. Jednak widząc dobrze znaną jej osobę, dziewczyna patrzyła się jedynie, wmurowana, ale jednocześnie móc rzucić pod wpływem impulsu jej na pomoc.
-
- Tak jak mówił ten mężczyzna ... wystarczy jeden chory... ludzie się boją i wtedy trudno jest ich powstrzymać. - dodała odrywając wzrok od zombie. Dziewczyna gdy tylko usłyszała strzały spojrzała na James, jakby chcąc go spytać czy chcą działać.
-
Sophie będąc niższą obserwowała ludzi trochę dłużej, patrząc na ich twarze, ubrania lub cokolwiek. - Jestem ciekawa czy obozy jakoś ze sobą się komunikowały... - mruknęła dalej wpatrzona w szwendacze.
-
Sama również założyła plecak chwytając przy tym swoją broń. - Dobrze. - mruknęła, idąc za nim.