Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. Poprosiłabym The Maker Eden oraz Cargo Commander.
  2. Gdy skoczyła, pierwszą myślą była nieuchronna porażka i spadnięcie do wody. Nawet nie zdała sobie sprawy, że kurczowo się trzyma statku piratów, bez wątku wpadnięcia do wody. Odetchnęła z ulgą , chcąc jak najszybciej zniknąć z miejsca, które jest jednym z bardziej widocznych . Jedno z najgłupszych posunięć jakie zrobiła w życiu wliczając samo pchanie sie na statek, ale nie posiadała większego wyjścia. Uwolnienie części załogi było czymś oczywistym, ale na samą myśl o tym co zabrał przeklęty kapitan tego cholernego statku. Sophie chciała jak najszybciej go pozbawić tej rzeczy, nawet jeśli oboje nie mieli by tego w swoim posiadaniu.
  3. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    Obserwowała sylwetki ciał, jedne za drugi nie wierząc, ze tak szybko sie to wszystko rozprzestrzeniło. Westchnęła ciężko słysząc szumy radia, nie przeszkodziła James'owi jedynie wpatrywała się w mapę , szukała na wszelki wypadek innej trasy gdyby coś miało im nagle przeszkodzić . Martwiła się i to bardzo, chciałaby się w końcu wyspać i obudzić się z choć trochę bardziej optymistyczną wizją dnia.
  4. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    Spojrzała w kierunku kierownicy znad której dochodził nieprzyjemny dźwięk, wyciągnęła mapę niepewnie ją rozkładając. - Jakieś specjalne wymagania co do trasy oprócz omijania wielkich miast? - spytała zaginając ją tak aby reszta niepotrzebnego już na tyle południa przeszkadzała. - Możemy odbić na Roxbury a później południe.
  5. Póki co jedynie kilka posunięć przeciwnika zrobiło wrażenie na jej osobie. Co do czarów… choćby najsilniejsze ataki miałby by być w nią skierowane, nie poprawią one wizerunku czy zmienią one punkt widzenia na daną osobę. Oczywiście tak duże umiejętności były godne podziwu, jednak dominowanie przeciwnika swoją mocą to coś prymitywnego. Trzeba też również wziąć pod uwagę to, że to był pojedynek, o to w tym chodziło większości. Mają być wybuchy, ma być krew, magiczny pył, który pozostanie po niektórych zaklęciach i wszędobylskość wygranej osoby bądź istoty. Dla Dżumy to jedynie w pewien sposób zabawa i zdobywanie doświadczenia, a nie pokazywanie jak wielką ma moc, ponieważ jej nie miała. Dla niej podziwem było wygranie pomimo tego, że przeciwnik ma przewagę. Chciała to osiągnąć i na pewno spróbuje, bo przecież do tej pory próbowała. Stając tam gdzie stała, dalej zachowywała się równie lekceważąco co wcześniej "Niezależnie co zrobisz i tak dalej to będzie czarna magia… przereklamowana czarna magia" - powiedziała w myślach, domyślając się, że jej przeciwnik prawdopodobnie to słyszy. Cofnęła się kilka kroków, na wszelki wypadek mając miejsce jeszcze odskoczyć, jednak bez większego zaskoczenia. Dominacja, tak jak myślała. Rozpoczął grę na swoich zasadach, on był jej twórcą, więc dostosowanie się tutaj było najlepszym wyjściem. Spojrzała na broń, a raczej już dwie bronie przez chwilę je badając wzrokiem. Po kilku chwilach w umyśle powstało kilkadziesiąt myśli na temat broni, aktualnego wyglądu przeciwnika oraz areny. Dotychczasowe przemyślenia , zmieniły się w burzę myśli gdzie trudno jest wyłapać tą jedną dotyczącą następnego ruchu dziewczyny. Zaczęła analizować wszystko od koloru odnóża Rexumbry kończąc na ścianie areny za nim, która była przesłonięta chmurą kolców (oczywiście mogła ja sobie wyobrazić, co dodawało kolejne wspomnienie i obraz) . Przemyślenia choć roztargnione należały do właścicielki, która w tym większym stopniu je rozróżniała. Nie było to niemożliwe, ale na tyle skuteczne by upośledzić trochę przeciwnika. Stuknęła płaską stroną ostrza jedno z dodatkowych kończyn, krzywiąc się lekko. - Ofensywa, ofensywa i ofensywa co? - spytała raczej nie oczekując odpowiedzi. Ruszyła zaraz po tym chcąc okrążyć przeciwnika, dalej analizując wszystko co było na nim, pod nim oraz przed nim. Uchyliła się aby zadać cios, niestety ostrze ześlizgnęło się nadwyrężając nadgarstek dziewczyny. Ta znów ruszyła szukając czegokolwiek . "Stawy!" mignęło gdzieś w jej myślach, pomiędzy wspomnieniem tego co jadła wcześniej na śniadanie . Będąc blisko jednego z nich , w biegu chwyciła się przy czym wykorzystała siłę odśrodkową . Wbiła w pierwsze najbliższe zgięcie. Niestety broń utkwiła , zatopiona w ciele lub cokolwiek to było (kolejne myśli analizujące czym to mogło być) . Wspięła się wyżej, skoro nie ten to najdalszy powinien być jednym z delikatniejszy. Tak jak pomyślała tak zrobiła. Pozbawianie pająka odnóży było po części jego unieszkodliwieniem. Przekrzywiła ostrze, które wbite znów w zgięciu, cicho zasygnalizowało, że spełniło po części swoje zadanie. Nim przeciwnik, mógł dostatecznie się "obrócić, by zrzucić Dżumę ta zeskoczyło z jednym ostrzem w ręku, jedno dalej postawało w jednym z kończyn. - Złośliwość rzeczy martwych - mruknęła pod nosem, przerzucając ostrze do drugiej ręki. Jakkolwiek by to nie wyglądało, dobrze wiedziała o swojej pozycji, była niska, przerażająco niska, na tyle aby móc zdemotywować człowieka ambitnego, tylko jednym małym szkopułem było to, że to nie ambicja, a sama chęć chciwej wiedzy oraz doświadczenia prowadziła osobę dziewczyny. Ciekawość w najczystszej postaci. Uśmiechnęła się do swojego przeciwnika, znów zalewając masą myśli na jego temat, ruszyła dalej okrążając go. Pozostała reszta odnóży.
  6. Wydawało się głupie, nawet bardzo głupie. Było to myślenie człowieka, który nie widzi innego wyjścia. Tylko to niezależnie jak się wszystko potoczy i tak umrze. Śmiercią od odwodnienia i głodu lub bardziej wymyślnych piratów. Cofnęła się tak by mieć dość duży rozpęd, odwiesiła broń i ruszyła. Nawet nie wiedziała czy uda jej sie dostać na statek, ale warto spróbować.
  7. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    Zarzuciła na ramię plecak, trzymając w dłoni dalej butelkę wody. Przy normalnym stanie rzeczy pewnie dawno leżałby w łóżku, chcąc jak najszybciej zasnąć pozbywając się przy tym kilku nie potrzebnych informacji. Poszła za James'em, który niósł ze sobą niezbyt zadowolonego kota .
  8. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    - Możemy nawet i zaraz. - mruknęła dodając po przerwie - Siedzenie tutaj to tylko marnotrawstwo czasu. Uklękła przy swoim plecak dopinając zamki czy naciągając paski, przy okazji wyciągając wodę . Póki co próbowała się skupić na tym co powiedział James. Północ brzmiała obiecująco.
  9. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    - Dość... znośnie. - odpowiedziała po krótkim zastanowieniu. Rozejrzała sie za swoim plecakiem by wziąć z niego poszukiwaną butelkę wody . Przeciągnęła się, zaglądając do wcześniejszego pokoju, z tego co pamięta, to tam go zostawiła. - Ruszamy dzisiaj?
  10. Technikum. Weź się człowieku znów przystosuj gdy twoja dusza towarzystwa nie istnieje.

    1. GoForGold

      GoForGold

      Nie będzie tak źle. ^^

    2. SzymonL

      SzymonL

      Weź przykład z Rorschach'a:

  11. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    Sophie wsparta na łokciach, rozejrzała się. Grymas na jej twarzy mówił sam za siebie o jej samopoczuciu. Jednak wstała do pozycji siedzącej, przejeżdżając kilka razy ręką po futrze Greebo, przy czym zebrała myśli - przybijające myśli. Po kilku minutach otrząsnęła się z krótkiego letargu. Wstała, ubrała buty ,przy czym gdy wiązaniu sznurówki rozglądała się za wodą. Musi znaleźć Jamesa, tak dla spokoju ,nawet jeśli będzie to po prostu inne pomieszczenie.
  12. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    Położyła się na tyle ile mogła, domagała sie snu jednocześnie nie chcąc zasypiał. Absurd. Podłożyła dłoń pod lepy policzek,przymykając oczy. Miała kilka rzeczy do przemyślenia, szczególnie teraz w takiej sytuacji. Jednak one mogły zaczekać.
  13. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    - Wiem, zrozumiałam. Ty też powinieneś odpocząć spałeś mnie ode mnie. - powiedziała już trochę mniej bardziej ozięble. Była na tyle zmęczona aby nogi same ją zaniosły do spania, jednak nie liczyła na to aby jej umysł, który dalej nie mógł przetworzyć tego, że brakuje pewnej części jej życia leży na zewnątrz po warstwą ziemi, na to pozwoli.Za każdym razem jedynie przynosił taką ilość smutku, że Sophie robiło się słabo.
  14. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    Wzruszyła ramionami, gdy odłożyła łopatę obok domu. - Na pewno nie zamierzam robić czegoś głupiego. - powiedziała równie niepewnie co weszła do domu. - Jak chcesz. - dodała kończąc. Pomimo tego, że była potwornie zmęczona, nie chciała spać, ale organizm mówił co innego.
  15. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    - Nie chcę stać się kolejną pożywką dla nich. - powiedziała ogółem, spoglądając na rękę na swoim ramieniu. Wzięła swoją łopatę, po czym zwróciła się w stronę domu. - Nie jestem przekonana czy w ogóle zasnę. Bez tego wszystkiego ledwo co zasypiałam. - mruknęła cierpko.
  16. Sophie - Tchórz ... wstrętny tchórz. - warknęła, wyładowując przy tym trochę swojej złości. Dalej wręcz gotująca się w sobie, wymierzyła w piracki statek tak by tylko strzelić . Już bardziej spokojna i opanowana wyprostowała się, szybko szukając wzrokiem kogokolwiek komu mogła pomóc.
  17. Dżuma

    The Walking Dead: Ucieczka

    Sophie wręcz nie chciała wierzyć w to co się stało. Czuła sie za to winna, pomimo tego wszystkiego tak się czuła. Spuściła głowę, zakrywając oczy, które momentalnie zebrały sobie łzy. Przejeżdżając nadgarstkiem po jednym z oczu aby wytrzeć krople łez, mruknęła do James'a. - Zmęczony ? - spytała, łamiącym się głosem.
  18. Stała patrząc na przeciwnika. Jak zwykle poradził sobie bez większych przeszkód, nie dając jakkolwiek rozwinąć się do większej postaci jej zaklęciom. Pomimo tego, że były same w sobie dość sprytnie i silnie naładowane trwały długo. Przez co przeciwnik spokojnie mógł je przerwać zanim ukarzą swoją skompresowaną moc, która pozostawał w swojej minimalnej zbitej ilości, wracając do właścicielki. Dżuma znała kilkanaście rodzajów magii, przez co była wszechstronna jednak nigdy nie chciała i nie miała potrzeby zagłębiać się w jej czarny rodzaj. Teraz tego sumiennie żałowała, od pokutując te błędy właśnie w tej chwili. Nie ciesząc się zbytnio tym, że bełty trafiły przeciwnika , uśmiechnęła się do hieny, która jedynie siedziała. Bardzo lubiła tego typu stworzenia, stworzone same z siebie bez udziału człowieka. Rozpryśnięcie się kopuły wyglądało naprawdę ładnie pomimo, czarnego koloru którego i tak było pełno przez mgłę. Nie ukrywała, jej pierwszym zamiarem było stworzenie jej tylko po to aby przeciwnik ją zniszczył. Wyglądało to efektownie, ciesząc oczy i zmysły Dżumy. Widząc odbiegającą hienę, pomachała w jej kierunku na pożegnanie. - Bardzo ładne stworzenie nie sądzisz? - spytała zanim jego głos, wtargnął do jej umysłu. Przestrzeń osobista umysłu została najwyraźniej naruszona co nie przypadło do gustu hybrydzie, oj nie. - Tak ,własnie tak chcę - powiedziała w myślach zanim ból je zagłuszył. Adrenalina, to co jej organizm w tej chwili wytwarzał, napinając każde z mięśni i zaciskając mocno zęby, tylko by złagodzić ból, które powodowały cięcia. Podparła się odruchowo o klingę, która tak jak oczekiwał mężczyzna zmieniła się. Była mniejsza, długości jej przedramienia i rozdwajała się na dwa dość szerokie ostrza. Każde trzymało się w jednej z dłoni. , zapewniając sobie swobodę ruchów i w razie potrzeby połączenie ich w jedno. Wydawało się, że przez takie rozwiązanie mogły być słabe, ale gdyby miały się rozpadać za każdym dużym impetem, nie miały by miana broni i to skutecznej. Podciągając jedno ramię , drugą ręką znosząc oczywiście cały ból, zabrała cieknącą krew do dłoni po czym ją przechyliła aby wylała na ziemię. - Tak jak myślałam... - zaczęła, pocierając palce, które aktualnie były w jej własnej krwi - Pomimo tego co mi "pokazałeś" dalej utwierdzam się w przekonaniu, że ludzie chcą po prostu zadawać ból. Nic więcej. -powiedziała ostatecznie, lekko zawiedzionym głosem, pomimo, że się trochę załamywał przy każdym ruchu jaki wykonywała. / Słysząc znów jego głos w głowie, podniosła ją stwierdzając cierpko: - Pozwól, że zrobię to gdy to ja będę miała na to ochotę .- poruszyła ramionami, chcąc je trochę rozruszać. Po pewnej chwili, wstała trzymając się za jeden bok. Zachwiała się , prostując jakoś swoje ciało bez większych oznak słabości i niskiej odporności na ból. Głęboko westchnęła po czym jej ciało lekko rozbłysło, gdy to ustało, była już cała zregenerowana . Co najdziwniejsze nie miała juz swojej hybrydalnej formy, tylko zwykłe ludzkie ciało, bez większych urozmaiceń. Stała ze swoim nader przemiłym pomimo wcześniejszych cierpień uśmiechem, przerzucając jednym z ostrzy w dłoni. - Zatańczmy . - powiedziała, ustawiając się w pozycji obronnej. Lubiła walkę bronią białą, mogła wtedy pracować całym ciałem. Jednak efekty wcześniejszej hybrydalnej formy dalej można było odczuć. Słuch dalej dobry tak samo węch oraz wzrok, który chwytał swoimi brązowymi tęczówkami każdy szczegół mężczyzny. W końcu mogła mu się przyjrzeć oraz jego masce, którą z chęcią by mu zdjęła. I taki wędzi tego wszystkiego cel. Pozbyć się maski, większe okaleczenie będzie przy okazji. Nie chciała sama inicjować ataku, zawsze się broniła, atak był jedynie przy nadwerężającej się okazji. Zbytnie przechylenie broni, by mogła spokojnie zjechać ostrzem ku palcom przeciwnika czy podniesienie ramion. Chciała jakoś wykorzystać sytuację, że jej przeciwnik miał podwójny miecz, zawsze to dodatkowe okazje do ataku. Jednak jednocześnie będzie musiała się bronić mocniej przez siłę uderzenia jaka mogła nastąpić. Cieszyła się, że jej przeciwnik tak to wszystko potoczył, zapominając o wcześniejszym teraz jednała się ze swoją bronią. Jednak czuła lekki nie pokój, że jej broń w każdej chwili może wyparować w kolejnym kłębie mgły. Póki co nie chciała się tym martwić,może sie dopiero zacząć gdy jedno z ostrzy przeciwnika będzie zmierzało ku jej klatce. Przeciwnik opisał sie znajomością słabych punktów człowieka. Uśmiechnęła sie jeszcze raz do niego, chcąc widzieć jego reakcję, jeśli nawet miało by to być jedynie przez otwory w masce.
  19. I kolejna - MYSZKĄ http://deltalix.deviantart.com/art/Where-am-I-475621118
  20. Zmrużyła oczy słysząc znów jego śmiech. Przeklinając go, gdy tylko zniknął z pola widzenia. Uczucie zimna jedynie potęgowało złość, która przekształciła sie ze wcześniejszej irytacji. Nabiła pistolet, po czym biorąc do drugiej ręki szablę pobiegła z powrotem na pokład. Była zła. Tle można było stwierdzić. Szukała wzrokiem kapitana lub jego prawdopodobnego ciała. Później ruszyła by pomóc reszcie towarzyszy.
  21. PODPOWIEDŹ: W gimpie jest opcja rysowania po zaznaczeniu. Takowe zaznaczenie robisz ze ścieżki, która oferuje tworzenie prostych zakrzywionych linii . CIEKAWOSTKA: równie dobrze, możesz zrobić pracę na kartce, z pogrubionymi konturami. Skanujesz ja lub robisz dokładne zdjęcie. Wstawiasz do gimpa, opcja przekształć w kanał alfa i ta da! Masz kontur.
  22. Zawsze lubiła ten chwyt z kichaniem. Był naprawdę dyskretny, a zarazem skuteczny. Trzymała dalej skupiona wzrok na kokonie, oczekiwała czegoś w rodzaju wyparowania osoby, która się tam znajdowała, zawsze tak robią . Jednak sam odgłos rozrywanego ciała, zmylił dziewczynę z tropu, przez co położyła swoje uszy. Widząc wyciekający płyn, znów wróciła na wcześniejszy trop, jednak gubiąc jedną znaczącą rzecz. - Zawsze, ale to zawsze znikają, by potem ... - powiedziała pod nosem - … zaatakować. - dodała już w myślach, od razu nieruchomiejąc. Perfidnie dała się podejść. Czując rękę na swoim gardle automatycznie ją uchwyciła, była to naturalna reakcja, jednak taką reakcją było też nabranie powietrza, co ze względu na jego aktualne właściwości było kolejnym mimowolnym i zarazem głupim posunięciem. Czując już wszelką ekspansję zaklęcia maga, nie miała jak się uwolnić. Patrząc na niego póki co zirytowana chciała uchwycić to co stało sie z jego twarzą, tak po prostu. Bardziej odczuła ból, za którym szczególnie nie przepadała niż męczenie ją nieprzyjemnymi wizjami. Nie raz odniosła porażkę, nie raz zdarzyło się jej podupaść, ale gdyby nie potrafiła tego wytrzymać nie było by jej tu. Sam pobyt na tej arenie, jest wynikiem pewnego rodzaju desperacji. Lęki. Miała kilka takich, poza ogłuszającym dźwiękiem grzmotów (burzy), nie miała większych lęków. Na wcześniej wymieniony ból zareagowała jak każda istota, odruchowym skurczem mięśni. Jednak zanim została omamiona przez to odczucie, udało jej się jedno mało zauważalne zaklęcie. Rexumbra mógł nawet nie zauważyć, że na nadgarstku lewej ręki miał zawiązana kokardkę o czerwonym kolorze bardzo pasującym mu do aktualnego koloru oczu. Leżała tak na ziemi zbierając myśli. Jej ciało pomimo już braku odczuwanych katuszy, dalej nie chciało współpracować, a receptory dalej wysyłały za dużo informacji . Po dłuższej chwili podparła się na łokciach . Już powoli układając sobie wszystko, chwiejnie wstała rozmasowując miejsce, gdzie wcześniej miał rękę jej przeciwnik, jeszcze trochę bolało. - Po tym pojedynku musisz mi wytłumaczyć, dlaczego ludzi ciągnie tak do czarnej magii … - napomknęła, jakby kończąc temat tego co właśnie jej zrobił . Pstryknęła palcami, przez co jej kolejna wypowiedź stała sie dziwnie interesująca - Nie potrafię tego zrozumieć, nie wyróżnia się niczym specjalnym. Jak każdy rodzaj magii ma wyróżniające się właściwości, posiadając te gorsze i lepsze strony. - skończyła, wyciągając kolejną chustę zza pasa. Narysowała na niej, niezbyt szczegółowy raczej ogólnikowy uśmiech, który irytował sam w sobie . Zawiązała ją na szyi i gdy tylko się nią spojrzało irytowała jeszcze bardziej. W tym czasie, na znak wcześniejszego pstryknięcia tasiemka się poruszyła, jednak odczucie, że się ją ma na sobie zostało zamazane. Odwracał od tego głos hybrydy, dziwnie spokojny. Już żywe “stworzenie wydało z siebie odgłos, który przypominał ciche ziewnięcie. Bardzo szybko rozwiązało swój węzeł po czym ruszyło z niebywałą prędkością w górę ramienia , pozostawiając po sobie szwy. Co najdziwnijsze im bardziej sie oddalało, tym szwy rozpoczynały ekspansje tkanki zamieniając ją pluszem. Tasiemka poruszała się po schemacie jak u każdej szmacianej lalki. Wzdłuż kończyn, na końcu w okół nich i znów wzdłuż. Jedwabna nitka podążająca za czerwoną istotką zagłębiała się w równomiernych odstępach na powierzchni skóry, co zapewne było bolesne, jednak to zależy od człowieka i w jakim stopniu jest masochistą, by uważać ból za przyjemny. Gdy zaklęcie powoli stawało sie trudne do zatrzymania, Dżuma zamilkła, biorąc się za robienie wcześniej wymienionej apaszki. Otrzepała się, po czym stuknęła piętą w powierzchnię areny, Wystawił rękę, a nad nią powoli układała sie z drobinek kurzu zdobiona według upodobań dziewczyny kusza. Spojrzała na nią zadowolona, po czym zza pleców wyciągnęła kilka bełtów do niej . Wystrzeliła trzy, wszystkie w powietrze . Te trafiając w sufit rozpryskiwały się tworząc płaszcz wody w kształcie kopuły, która znajdowała sie na przeciwnikiem . Dziewczyna liczyła, że woda chcąc odciąć mgłę od jej właściciela, tym samym zbierze ją tylko wokół niego. Zastanawiała się również czy warto jest marnować resztę bełtów. Przy szybkości z jaką porusza się przeciwnik było to wręcz ich marnotrawstwem. Jednak przemieniając je w palcach naładowała je magią, po czym wystrzeliła w przeciwnika. Tak jak wcześniejsze promienie czy szpikulce tak te bełty śledziły swoją ofiarę, jeśli tylko wiedzą gdzie jest, a to zapewniała mała rzecz, którą miał na sobie Rexumbra. Założyła na usta chustkę, którą miała przewieszoną na szyi na wypadek gdyby znów miałaby wpaść w tą mgłę. Podeszła do trzymającej się kopuły wody, po czym lekkim dmuchnięciem zaczęła zamarzać. Odeszła znów na swoje miejsce, szybko kreśląc coś kredą . Narysowała coś w rodzaju wykopanej dziury, która zawsze czeka na trumnę. Skropiła to kilkoma kroplami atramentu, po czym klękając u “wejścia” powiedziała troskliwie: - No choć mała - powiedziała zachęcając rękoma coś co tam było. - No chodź. Z doła wyszła hiena zbudowana z gęstego dymu po palących się zniczach. Spojrzała na tą, która właśnie ją przywołała. Jako jej hiena cmentarna była skłonna uratować swoją panią, pochłaniając to wszystko co było zwrócone przeciwko niej. Trudno byłą ja zranić lub spaczyć. Była tworem czego innego , a dymu nie da się zranić. Usiadła obok Dżumy skupiona równie co ona, były przygotowane.
  23. Zważyła oczy widząc jego uśmiech, nie pasował do całej sytuacji. - W takim tempie zginę prędzej czy później - wzruszyła ramionami, jednak niezbyt pewna swoich słów. Wciąż trzymała swoją szablę i pistolet. Przygotowana do jakiegokolwiek uniku lub obrony, kontynuowała - Odłożysz skrzyneczkę na miejsce?
  24. Oj . Ta Octavia nie jest już aktualna. Teraz pewnie narysowałabym to inaczej ^^: Co do mojego stylu zdarza mi się, że klacze maja pyszczki ogierów. Przynajmniej tak sądzą inne osoby. Niestety mi się tak podoba i zmiana na bardziej klaczy pyszczek jeszcze trochę potrwa szczególnie, że dopadło mnie to dziadostwo. ' http://deltalix.deviantart.com/art/ARTBLOCK-474637630 Robione myszką, bo szczerze mam już dość mojego tabletu.
  25. Według mnie taka lista powinna być. Zawsze można się dowiedzieć czy ktoś już czasem nie ma pokoju. Woda? Syrenki? ArjenNightŁuska .
×
×
  • Utwórz nowe...