Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. - Jacob nie będę mogła, to jest złe. Przecież możesz się kontrolować. Wystarczy silna wola. - patrzyłam bezradnie - Czemu miałbyś stracić panowanie?
  2. Patrzyłam z lekkim strachem ale współczuciem na Jacoba. Nie byłam pewna czy podejść. Mogłam przecież skończyć jak to drzewo. Podeszłam nie pewnie, rozważałam po raz enty będąc w tej watasze drogę ucieczki.
  3. Szłam z tyłu za całą procesją niosącą Asiannę. Zobaczyłam jak Jacob przystaną i patrzył się w ziemię. Podeszłam do niego i położyłam łapę na jego grzbiecie. - Jacob wszystko dobrze? - tak naprawdę bałam się reakcji tego wilka.
  4. @UP Doobra dziwnie to zabrzmiało ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - Ja tam wolę tradycyjne metody. Może ją spoliczkować? - Rem popatrzył na mnie nie tylko wilkiem ale niedźwiedziem. - Dobra zróbcie te metody.
  5. Runełam razem z Jacob'em na ziemię. - Uhh...nic się nie stało. Spokojnie to nasza przywódczyni. Zareagowałeś jakoś dziwnie. Jak Mordimer się przebudzi musi ci dać melisę na uspokojenie. Nerwowy jesteś, a co się stało nie wiem. Próbuję się dowiedzieć. - poszturchałam jeszcze trochę Asiannę, ale wkurzyłam się i poszłam do szpitala. Wylałam lodowatą wodę na skrzydlatą wilczycę i krzyknęła - ASIANNA! Zobaczyłam jak Jacob dziwnie na mnie patrzy i trzyma kokę. - Umm przepraszam, ale to ją nie tylko ocuci ale postawi na nogi. - spojrzałam na kokę - No wiesz co ja się trudzę i znajduję po kilku godzinach kilka listków, a ty wchodzisz do lasu i przynosisz duży pęczek
  6. Po drodze na polanę, rozmyślałam nad tym co powiedział Jacob. Ciekawe czy przy następnej konfrontacji w takich okolicznościach pomyślę zanim zaatakuję - mówiłam do siebie. Gdy weszłam na polanę wszystko było w jak najlepszym porządku. Po chwili wpadła na nią Asianna, która opadła na trawę. Podbiegłam do niej. - Asianna wszystko w porządku? Co się stało?
  7. - Przykre - położyłam uszy po sobie - ... Było minęło, każdy popełnia błędy i nie jest idealny. - uśmiechnęłam się serdecznie - Teraz opowiem ci o moich wadach. Jedną z najważniejszych jest to że nie umiem, wręcz nie chcę uszanować podziały na Alfę i Omegę. Właśnie przez to straciłam ogon. Walczyłam o sprawiedliwość jednej z Omeg. Był to samiec twojej postury i pewnie zdolności. Też uczęszczał do wojska. W walce nie straciłam ogona tylko po niej. Zostałam zdegradowana z Alfy na Omegę, a odcięcie ogona ma mi to przypominać. Ale życie mnie nie nauczyło i zawsze do końca walczyłam o życie tych niewinnych.
  8. - Ja lepszej historii też nie mam - popatrzyłam na mój brak ogona - Śmiało opowiadaj, mam dużo czasu ze względu rany na grzbiecie. - uśmiechnęłam się serdecznie - Nie musisz też być taki spięty, bo znając nie których naszych członków, mogą oni pojawiać się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd.
  9. Przyniosłam wodę do szpitala. Widziałam jak Aith siedzi przy Mordimerze jak wcześniej. - Aith nie zmrużyłaś oka przez całą noc powinnaś przespać się. Nie musisz się obawiać o kokę dawno pewnie przestała działać. - uśmiechnęłam się lekko - Jak czegoś potrzebujesz to mów, będę pewnie się kręcić po lesie jak zawsze rozmawiając sama ze sobą. - westchnęłam i wyszłam się przejść. Automatycznie wróciłam do poprzedniego stanu, stawiałam krok za krokiem patrząc się w ściółkę leśną. Nie zauważyłam nawet jak wpadłam na Jacob'a. - Oj przepraszam zagapiłam się . - położyłam uszy po sobie za zażenowania - Ty pewnie jesteś Jacob. Ja jestem Nasza. W sumie to jeszcze cię nie znam więc powiesz coś o sobie?
  10. Jacob jestem znana wśród że moje postacie igrają ze śmiercią więc przygotuj się ---------------------- Wstałam jak nowo narodzona. Poranek był przepiękny. Mordimer dalej spał smacznie. Delikatnie wstałam i przeciągnęłam się. Zobaczyłam że mam fioletową łapę. Prawdopodobnie borówkowy barwnik nie zszedł. To przypomniało mi o jedzeniu, którego nie jadł Mordimer. Owoce nadal były w szpitalu, a dodatkowa ilość witaminy C zawsze się przydaje. Biało i tłuszcze też są potrzebne, ale na polowanie nie mogłam iść. Zastanowiłam się nad tą sprawą. Do głowy przyszedł mi pomysł złapania ryby. Szalony ale mógł się sprawdzić. Gdy wyszłam ze szpitala zauważyłam 2 nowe wilki. Podeszłam do nich i przez chwilę przyglądałam się im chwilę po czym kiwnęłam głową i przywitałam się. - Witajcie w naszej watasze. Nad strumykiem udało mi się złapać 2 ryby. Były takie w sam raz. W szpitalu znalazłam dziki czosnek z którego się ucieszyłam. Zmiażdżyła kilka ząbków i wtarłam w ryby. Zadziwiające było to że znalazłam 2 wklęsłe kamienie, jak miski. W jednej dałam rybę w drugiej owoce z miodem. Wyglądało dość smakowicie. (jestę kucharkę) Postawiłam koło Mordimera miski, po czym wyszłam po wodę. Przez cały dzisiejszy dzień nasz szaman będzie musiał odpoczywać.
  11. @up AVE Sophie mało nie wybuchła śmiechem gdyby nie to że była to poważna sytuacja. Zefin śmiesznie się irytował. Kamienne golemy zbliżyły się na tyle aby mogły atakować. Sophie podbiegła do jednego omijając jego powolne aczkolwiek silne ciosy. Atak nie był dobrym pomysłem ze względu że nic by to nie dało. Ostrze się ześlizgiwało z iskrami po skale. Sophie szukała słabego punktu tych potworów. Zauważyła że wszystkie skały z których zbudowane są golemy łączy fioletowa wiązka magii. Miedzy głową a tułowiem był była ona najgrubsza. Jeden cios aby przerwać tą wiązkę powinien załatwić sprawę. Gdy Sophie udało się przerwać wiązkę, przeszyła ją dość nieprzyjemna energia. Nie było to jedno z przyjemniejszych doznań ale golemy po tym rozpadały się jak domki z kart.
  12. Dżuma

    Co mówi sygna?

    Ostatni raz piję drinka przed śniadaniem
  13. Dżuma

    Facebookowy kontakt

    Raz RD śmierć http://www.facebook.com/agata.skalska.33
  14. Jest avatarem PP i jej wyznawcą. W sygnaturze jest dość różowo. Ma więcej lat ode mnie.
  15. Trochę zdziwiona nagłym zaśnięciem Mordimera koło mnie, rozmyślałam nad sensem mojego istnienia. Noc jest długa, a i tak zaraz pewnie zasnę. Było mi chyba pierwszy raz tak ciepło od kilku lat. Ułożyłam się delikatnie i poszłam spać.
  16. Rozmyślałam dalej nad zachowaniem Mordimera. Może poprostu jest zmęczony. Próbowałam zasnąć, ale po raz kolejny moja sierść mnie zawiodła. Trzęsłam się z zimna. Przypomniało mi się, że w szpitalu były liście, które zrzyciła Asianna. Postanowiłam udać się tam i przespać. Na miejscu zastałam krzątającego się Mordimera. - Chyba powinieneś się położyć. Nie dość, że nas ponaprawiałeś to sam nie jadłeś i nie spałeś. W dodatku masz jeszcze to spotkanie z szamanami. - położyłam się na kupce liści w rogu - Musisz zregenerować siły, bo źle wyglądasz.
  17. Gdy Nivvy z Lejlą dalej rozmawiały odeszłam się położyć pod drzewo. Widziałam jak Mordimer wychodzi ze szpitala i do niego wraca. Był trochę wolny jak na niego. Przypomniało mi się że miał spotkanie szamanów. Rozmyślałam później nad tym wszystkim. W sumie byłoby fajnie pójść na takie spotkanie. Mogłabym się wiele rzeczy dowiedzieć, a szamani na temat życia bez ogona itp.. Nawet dobry pomysł, ale zawsze było to ale
  18. - I co ja mam najlepszego robić?! - krzyknęłam do siebie, padając na ziemię. Zastanawiałam się nad tym co właśnie zrobiłam. Szłam przed siebie wpadając na drzewa. - No bardzo kreatywne Nasza. - powiedziałam do siebie po raz kolejny. - Jest ze mną co raz gorzej - powiedziałam, robiąc face palm'a. Wróciłam na polanę ze spuszczoną głową, bo tak było wygodniej . Zobaczyła Nivvy i Lejlę. Podeszłam i wysłuchałam jej. - Nie nie jesteśmy. Sama nie wiem, ale powyżej 10. Chyba tak.
  19. Odłożyłam owoce na ziemię. - Przyniosłam wam trochę owoców i nie otworzyła mi się rana. - spojrzałam na Mordimera wilkiem, powiedział to jakbym była zawsze poszkodowaną. - Ale mniejsza z tym, jak czegoś będziesz potrzebował będę się tu kręcić, bo zapach koki jest drażniący, a odpoczywać nie mam zamiaru. Pamiętaj, przez całą moją wcześniejszą wędrówkę nauczyłam się żyć z bólem. - uśmiechnęłam się i wyszłam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam zrobić swój własny kąt lub posłanie, bo nie chcę marznąć za każdym razem w nocy. Znalazłam idealne miejsce, ale wszystkie chęci ze mnie uszły gdy pomyślałam ile mam do zrobienia aby to ogarnąć. Odeszłam, idą cały czas przed siebie myśląc nad tym skąd ten Trace wiedział o całej radzie i że pochodzę ze wschodu.
  20. AYFKTM? Spróbuję narysować tylko digtal czy traditional
  21. Po naszych zawodach byłyśmy strasznie brudne. Z zawodów na zręczność łapania i jedzenia borówek przerodziło się w walkę na jedzenie. Po niezłej zabawie obmyłyśmy się nad strumykiem. Dziewczyny postanowiły zostać jeszcze nad strumykiem. Ja chciałam zanieść Remowi, Mordimerowi i Bellaminie borówki. Jednak Nivvy powiedziała gdzie mogę zdobyć maliny i jagody. Do swojego zawiniątka nazbierałam jeszcze te owoce, później ruszyłam do "szpitala". Mimo rany czułam się całkiem dobrze, wcześniej po prostu byłam zmęczona. Gdy weszłam do jaskini unosił lekki zapach rośli w tym koki.
×
×
  • Utwórz nowe...