Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. - I tutaj mamy problem... - odpowiedziałam do Nivvy - Jest po równo dla każdego z miejsc. - usiadłam - Ale mam jeden argument, dlaczego plaża jest gorsza. Sami wiemy że ludzie to jednak niebezpieczny gatunek. Mają dziwne bronie itp.. Więc skoro przypałętali się tutaj na te gorsze tereny od plaży, skąd mamy pewność że ich tam nie będzie. Takie krainy, mlekiem i miodem płynące, zawsze przyciągały. Dlatego jestem za górami. My wili jesteśmy wytrzymałe. Szybsze, mocniejsze i zwinniejsze. W dodatku mamy futro, które jest plusem. Więc troszkę surowy klimat nam nie zaszkodzi.
  2. Szłam powoli przed siebie obijając się o drzewa. Za każdym razem wydawał z siebie chichot. Jeszcze inaczej gdy potykałam się . Wtedy śmiałam się głośniej. Łzy napływały mi do oczu ze śmiechu. Obraz stawał sie przez to niewidzialny. Dzięki temu wpadałam jeszcze częściej na drzewa i tym bardziej się śmiałam. Nie było to śmiech który jest ciepły i miękki dla ucha. Który zaraża każdego po kolei . Był to raczej histeryczny, wymuszony i psychiczny odgłos.
  3. Dżuma

    Wyżal się.

    Ja na przykład mam przez to że mam coś z językiem. Byłam nawet u chirurga i nic. Dlatego muszę z tym żyć
  4. Dżuma

    Wyżal się.

    SZKOŁA: no nic, wszyscy uważają mnie za dziwadło, które nie chce żyć z rytmem gimbazy mam jedną jedną przyjaciółę, która prawdopodobnie nią nie zostanie mam objawy początkowej schizofrenii zaniki pamięci nie umiem, po prostu nie potrafię nauczyć się żadnego z języków obcych boję się skakać przez kozła i skrzynię, o staniu na rękach to już nie wspomnę połowa moich kolegów twierdzi że nie mam serca (np. kogoś tata umarł, a ja po prostu twierdzę że się zdarza. I od razu krzywe spojrzenia na lewo i prawo) niestety ja się pogodziłam że świat jest taki jaki jest i nic tego nie zmieni ( tak szczerze myślałam i nawet nie byłabym smutna gdyby ktoś z mojej rodziny zmarł :I ) JA: nie potrafię wymawiać R ( D: )
  5. Próbowałam wszelkimi sposobami ocucić smoczycę. Nie reagowała. Nagle nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać i iść do centrum wyspy. Powoli poruszałam się w kierunku niby mojego celu. Brzuch mnie bolał od śmiechu. Nie wiedziałam czemu, ale czułam się jakby Algard znów przeją moje ciało.
  6. Wybiegłam z dżungli. Moi towarzysze walczyli dzielnie. Rozejrzałam się po plaży. Zobaczyłam nasz statek. Ogarnęła mnie wewnętrzna radość na widok, może troszku uszkodzonego, ale całego Pijanego Pegaza. Powoli nasza załoga ze statku wychodziła na ląd i nam pomagała. Zaczęłam walczyć z jednym z golemów. Trudniej było mi zadawać ciosy, ale dawałam radę. Po przecięciu wiązki energetycznej, golem rozsypał się. Smoczyca tam gdzie dalej była leżała nieprzytomna, w całym tym zamieszaniu z chimerą zgubiłam moją torbę, gdzie były jedne z potrzebniejszych rzeczy. Podbiegłam do niej, aby spróbować ją docucić. Smoczycą jedynie bezwładnie leżała. Nie reagowała na głos ani spoliczkowanie. Coś było z nią nie tak.
  7. - Usłyszałam zawołanie Asianny. Nie czekając podbiegłam do Ihnesa. Gotowa!
  8. Nie oddaliłam się zbyt daleko od polany. Znalazłam dość wygodne miejsce i schowałam się pod mchem
  9. Moje płuca krzyczały z bólu i braku powietrza. Chciały jak najszybciej dostać tlen. Kości zaś powoli jęczały, że dłużej nie wytrzymają. Usta już miałam sine. Nagle uścisk ustał, a ja opadłam na ziemię. Zaczęłam się krztusić. Łapałam powietrze, a potwór z nie wiadomych przyczyn mnie puścił i zaczął krzyczeć. Gdy mój obraz się scalił, chwiejnie wstałam. Lekko dysząc podeszłam do potwora. Chwytał się za głowę jakby chciał coś z niej wypędzić. Gdy golem upadł i przestał się szamotać, stanęłam koło niego. Na swojej kamiennej czaszce miał znak dziesięcioramiennej gwiazdy. Wiedziałam co to był za znak. Odskoczyłam. Podniosłam moją szablę i poszłam na plażę. Gdy ostatni raz się obejrzałam skał z golema nie było. ~~~~~~~~~~ Nie mogłam się powstrzymać :3
  10. Eh przepraszam że ni po kolei robię zamówienia, ale najpierw robię te łatwiejsze :C
  11. - Tak pewnie że możemy w chowanego, ale mamy jeden problem... - zobaczyłam jak zrzedł uśmiech Jacoba i dodałam - Ty musisz liczyć ! - pchnęłam go łapą, a następnie pobiegłam w las.
  12. - Jacob... - chciałam mu powiedzieć że z połamanymi żebrami nie mogę biegać, za każdym większym oddechem, ból mi go zabierał. Znalazłam Jacoba który schował się w krzakach. - Jacob przykro mi ale nie mogę biegać. Zbytnio mnie bolą żebra, ale jak chcesz możemy po robić co innego. - zasugerowałam.
  13. Wbiegłam na polanę gdzie znajdowała się świątynia. Jedne z większych golemów, dalej szły w stronę plaży. Obeszłam je od tyłu. Jedn z ostatnich zatrzymał się. Wykorzystałam okazję. Jeden z naszych zostawił szablę koło świątyni, więc miałam czym walczyć. Wbiłam szablę w sam środek jego wiązki energetycznej. Niestety rozgrzało to szablę do czerwoności. Wypościłam ją natychmiast. Trawa wydała lekki syk, przy zetknięciu z metalem. Jednak już rozpadający się golem nie pozwolił aby uszło mi to płazem. Inne większe golemy zorientowały się co zrobiłam. Odwróciły się i w nawet szybkim tempem szły w moją stronę. Zaczęły rzucać we mnie mały odłamkami skał. Padłam na ziemię chowając się za resztkami golema. Gdy przestała słyszeć trzaski, które wydawały odłamki, wychyliłam się. Ku mojemu zdziwieniu golemów nie było. Jakby zapadły się pod ziemię. Widziałam jedynie kilka będących na skraju plaży. Coś chwyciło mnie i podniosło po raz wtóry. Był to golem patrzący się swoimi pustymi oczami. Szpara na jego twarzy powiększała się. Był to chyba uśmiech. Później czułam zwiększający się ucisk, która zaczął mnie dusić.
  14. Żeby nie było, mamy do pokonania cerbera i niezliczoną chordę kamiennych golemów. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Skuliłam się, czekając na to aby chimera zakończyła mój żywot. Jednak chwila minęła, a ja dalej mogłam oddychać. Popatrzyłam w stronę istoty. Zaczęła się dusić. Kilka minut później leżała martwa. Pobiegłam po smoczycę. Zaciągnęłam ja pod drzewo. Oddychała. Chciałam z nią zostać, ale trzeba było zakończyć, ewentualnie pomóc towarzyszom . Pobiegłam do centrum wyspy, do tajemniczego obelisku.
  15. Zdziwiłam się dziwnym tonem, jak i zbudowanie zdania wypowiedzianego przez Jacoba. - Nie zmuszam cię, ale bardzo bym chciała. Na pewno ci ulży, bo widzę że coś cię trapi . Usiadłam naprzeciwko Jacoba, czekając na odpowiedź.
  16. Patrzyłam na to co Jacob robi. Chciałam go powstrzymać, ale wiedziałam że to mogło się źle skończyć. Gdy Jacob przestał znęcać się na niedźwiedziem. Stałam jak wryta. - Jacob nie chcesz porozmawiać? - powiedziałam nie już bezradnym głosem, ale zmartwionym głosem.
  17. Dżuma

    Zapisy

    Ja z chęcią z kimś się pobiła
  18. To z jakiej gazety? Oj ja pogadam o tym z księdzem i panią
  19. Gdy Mordimer poszedł obserwowałam resztę watahy. Zauważyłam Jacoba który szedł w las. Po ostatnim nie ufałam mu zbyt, ale bardzo dziwnie się zachowywał. Czy chciałam czy nie ponosiłam odpowiedzialność za niego, jako asystentka Mordimera. Pobiegłam za nim, omijając grupkę wilków. - Witam - powiedziałam do nowo przybyłego. Pobiegłam za Jacobem. - Jacob, wszystko w porządku? - podeszłam do niego, trzymając się na dystans.
  20. Dżuma

    Nasze ulubione anime

    Na razie jedynie Higurashi
  21. Poprawione Powoli zaczęłam otwierać oczy. Pierwsze i drugie, na miejscu. Później ręce. Z nogami tak samo, oprócz już zmęczonego przestrzelonego kolana. Próbowałam wstać. Niestety odkryłam że jestem przygnieciona cielskiem potwora. Niestety mój strzał może i jest śmiertelny, ale jeśli chodzi o wykrwawienie się. Potwór dalej ciężko oddychał i zaczął się przebudzać. Z całych sił odepchnęłam potwora na bok. Moje nogi były wolne więc od razu się podniosłam. Cała byłam ubrudzona w szkarłacie krwi stworzenia. Ubrania, ogólnie wszystko. Gdy zaczęłam iść do walczącej smoczycy, poczułam ciepło na karku. Gdy się odwróciłam poturbowana chimer charczała wściekle. Otworzyła pysk aby zionąć ogniem.
  22. Nie pozwolę aby ten wątek umarł Ah... Spin mamy problem . Zefira nie ma Gdy skończyłam uciekać przed dużą ilością miniaturowych golemów, wyszłam z małego zagajnika. Na jego skraju leżała nieprzytomna i zakrwawiona smoczyca. Podbiegłam do niej. Jej skrzydło było nienaturalnie wygięte. Po obejrzeniu go stwierdziłam zwichnięcie. Pociągnęłam mocno, aż do satysfakcjonującego i głuchego chrupnięcia. Usztywniłam skrzydło. Zaczęłam budzić smoczycę. - Dawaj dawaj smoczyco - mówiłam podając sole trzeźwiące. Nagle coś mnie uniosło. Poczułam jak pazury wbijają się w mój bok. Ta cholerna chimer, właśnie wznosiła się ze mną w górę. Z przerażeniem patrzyłam się na oddalającą się ziemię i zmniejszone sylwetki moich towarzyszy. Gdy chimera miała mnie puścić, a ja szykując się do krzyku, moja skórzana torba zaczepiła się o jedną z łap potwora. Moje cholerne szczęście, pierwszy raz mnie uratowało. udało mi się podciągnąć. Wężowy ogon atakował mnie. Szabla łatwo odcięła głowę wężowi. Ale niestety mój triumf nie trwał długo. Gdy trzymałam się kurczowo grzywy, lwiej głowy, chimera zrobiła beczkę i korkociąg. Przez chwilę dezorientacji, moja szabla wypadł z ręki i poleciała z dużą prędkością ku ziemi. Nie miałam nic przy sobie oprócz pistoletu z jedną kulą. Strzeliłam. Później zobaczyłam zbliżając się szybko ziemię.
  23. Wstałam jak nowo narodzona. Moje żebra choć dalej upominające się o chwilę wytchnienia, mniej bolały. Mordimer dalej spał smacznie. Usłyszałam głos Assiany. Gdy spojrzałam w jej stronę zobaczyłam młodego wilka pytającego się o Mordimera. - Mordimerze obudź się - szturchałam go delikatnie - Mordimerze, ktoś chyba przyszedł do ciebie.
  24. Dżuma

    Zapytaj Spitfire

    Co sądzisz o Soarin'ie ?
×
×
  • Utwórz nowe...