Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. Patrzyłam na to co Jacob robi. Chciałam go powstrzymać, ale wiedziałam że to mogło się źle skończyć. Gdy Jacob przestał znęcać się na niedźwiedziem. Stałam jak wryta. - Jacob nie chcesz porozmawiać? - powiedziałam nie już bezradnym głosem, ale zmartwionym głosem.
  2. Dżuma

    Zapisy

    Ja z chęcią z kimś się pobiła
  3. To z jakiej gazety? Oj ja pogadam o tym z księdzem i panią
  4. Gdy Mordimer poszedł obserwowałam resztę watahy. Zauważyłam Jacoba który szedł w las. Po ostatnim nie ufałam mu zbyt, ale bardzo dziwnie się zachowywał. Czy chciałam czy nie ponosiłam odpowiedzialność za niego, jako asystentka Mordimera. Pobiegłam za nim, omijając grupkę wilków. - Witam - powiedziałam do nowo przybyłego. Pobiegłam za Jacobem. - Jacob, wszystko w porządku? - podeszłam do niego, trzymając się na dystans.
  5. Dżuma

    Nasze ulubione anime

    Na razie jedynie Higurashi
  6. Poprawione Powoli zaczęłam otwierać oczy. Pierwsze i drugie, na miejscu. Później ręce. Z nogami tak samo, oprócz już zmęczonego przestrzelonego kolana. Próbowałam wstać. Niestety odkryłam że jestem przygnieciona cielskiem potwora. Niestety mój strzał może i jest śmiertelny, ale jeśli chodzi o wykrwawienie się. Potwór dalej ciężko oddychał i zaczął się przebudzać. Z całych sił odepchnęłam potwora na bok. Moje nogi były wolne więc od razu się podniosłam. Cała byłam ubrudzona w szkarłacie krwi stworzenia. Ubrania, ogólnie wszystko. Gdy zaczęłam iść do walczącej smoczycy, poczułam ciepło na karku. Gdy się odwróciłam poturbowana chimer charczała wściekle. Otworzyła pysk aby zionąć ogniem.
  7. Nie pozwolę aby ten wątek umarł Ah... Spin mamy problem . Zefira nie ma Gdy skończyłam uciekać przed dużą ilością miniaturowych golemów, wyszłam z małego zagajnika. Na jego skraju leżała nieprzytomna i zakrwawiona smoczyca. Podbiegłam do niej. Jej skrzydło było nienaturalnie wygięte. Po obejrzeniu go stwierdziłam zwichnięcie. Pociągnęłam mocno, aż do satysfakcjonującego i głuchego chrupnięcia. Usztywniłam skrzydło. Zaczęłam budzić smoczycę. - Dawaj dawaj smoczyco - mówiłam podając sole trzeźwiące. Nagle coś mnie uniosło. Poczułam jak pazury wbijają się w mój bok. Ta cholerna chimer, właśnie wznosiła się ze mną w górę. Z przerażeniem patrzyłam się na oddalającą się ziemię i zmniejszone sylwetki moich towarzyszy. Gdy chimera miała mnie puścić, a ja szykując się do krzyku, moja skórzana torba zaczepiła się o jedną z łap potwora. Moje cholerne szczęście, pierwszy raz mnie uratowało. udało mi się podciągnąć. Wężowy ogon atakował mnie. Szabla łatwo odcięła głowę wężowi. Ale niestety mój triumf nie trwał długo. Gdy trzymałam się kurczowo grzywy, lwiej głowy, chimera zrobiła beczkę i korkociąg. Przez chwilę dezorientacji, moja szabla wypadł z ręki i poleciała z dużą prędkością ku ziemi. Nie miałam nic przy sobie oprócz pistoletu z jedną kulą. Strzeliłam. Później zobaczyłam zbliżając się szybko ziemię.
  8. Wstałam jak nowo narodzona. Moje żebra choć dalej upominające się o chwilę wytchnienia, mniej bolały. Mordimer dalej spał smacznie. Usłyszałam głos Assiany. Gdy spojrzałam w jej stronę zobaczyłam młodego wilka pytającego się o Mordimera. - Mordimerze obudź się - szturchałam go delikatnie - Mordimerze, ktoś chyba przyszedł do ciebie.
  9. Dżuma

    Zapytaj Spitfire

    Co sądzisz o Soarin'ie ?
  10. - Dobrze Jacob jak chcesz. To ty będziesz miał zakażenie. Jak cię to nie wykończy to po prostu przez uszkodzone tkanki rozerwiesz się na pół. Twój wybór. - spokojnie wracałam w stronę szpitala, po drodze spotkałam Jane. Posłałam jej spojrzenie które mówiło aby coś zrobiła z Jacobem. Wróciłam do Mordimera który dalej smacznie spał. Położyłam się obok i zasnęłam.
  11. Z tego co wiedziałam wszyscy byli przebadani, ale mogłam się mylić. Powoli przechodziłam przez polanę. Zobaczyłam Jacoba biegającego wokół Lejli. Miał przecież nie nadwyrężać się. - Jacob, miałeś przecież odpoczywać. - powiedziałam bezradnym głosem - Jacob! - krzyknęłam, gdyż wcześniejsze zdanie zignorował.
  12. Przez chwilę myślałam że za mocno go klepałam i patrzyłam się na moją wiszącą w powietrzy łapę. Sprawdziłam oddech był długi i równomierny. Wszystko na szczęście było w porządku. Delikatnie przeniosłam go na polanę. Było słonecznie więc zimno nie wchodziło w grę odłożyłam go w słonecznym miejscu pod drzewem. Sam jednak poszłam poszukać innych, którzy nie byli na badaniu.
  13. Po obejrzeniu wszystkich siniaków, stwierdziłam że przydało się złapać kilka pijawek. Można by było pozbyć się tych sińców. Później po obmyciu ran, wodą z rośliną odkażającą, posmarowałam aloesem. Nie było go dużo, ale był bardzo wydajny. - Zaraz się zapytam Mordimera co masz brać, aby się wszystko zagoiło. Możesz iść na polanę, później najwyżej ci powiem jakie zioła. Gdy Lejla wyszła, zauważyłam Noctrune, która wychodziła ze szpitala. - Musisz się przyzwyczaić, taka już jest. - powiedziałam - Teraz lepiej coś zjedz i się prześpij, bo jeszcze tutaj nam padniesz. - poklepałam Mordimer po grzbiecie.
  14. - Ehh - westchnęłam z nie mocy gdy zauważyłam Jacoba - Z tego co wiem Noctrune została postrzelona w łapę, ale nie dam sobie ucha uciąć. Choć Lejla damy opatrunek i obmyjemy, później Mordimer da ci jakieś zioła. - zachęciłam ruchem pyska aby poszła za mną -
  15. - Z tego co wiem doszło 5 wilków. Szarusai, biały wilk niebieskie oczy. - zobaczyłam Noctrune - Noctrune, która właśnie przyszła. Jest poważna i tajemnicza. W sumie ktoś taki jak ona teraz się przydaje. Wave, ale tego znacz. Pewnie musiałeś mu nastawiać, bo latał ze złamanym skrzydłem i odstawiał tragedię. Mdlał i walczy, mdlał i walczył. Matyas, przyszedł z watahy podobnej do Jacoba i nie chce niczego zabijać. Jest też Artem, który na mnie naskoczył na powitanie. - zamyśliłam się - To chyba wszyscy. - słuchając końca wypowiedzi Mordimera weszła Lejla - Nie przesadzaj Mordimerze. Każdy ma prawo tracić siły, ale to nie jest oznaka od razu starzenia się. W sumie to nie wiem czemu wybrałam góry. Może dlatego, że to bardziej strategiczny punkt. W dodatku morze to kraina miodem płynąca, to ludzie też tam są. Takiego czegoś nikt nie zostawi bez opieki. - wysłuchawszy odpowiedzi Lejli, odparłam - Tak wszyscy muszą. Choć Lejla mogę się teraz tobą zająć, nie będę tak profesjonalna, ale opatrzenie ran to pikuś.
  16. W pozycji siedzącej Umiesz mówić po Niemiecku ?
  17. Poszłam leniwie w stronę szpitala. Musiałam pomóc Mordimerowi. Minęłam się z Wavexem. Powiedziałam do niego aby odpoczywał i zbierał siły na podróż. - Mordimerze przyszłam ci tu pomóc, bo Wave mi mówił że ci się łapy trzęsły. Powinieneś odpocząć. - powiedziałam wchodząc do szpitala. - No i Jacob'owi podali jakieś środki odurzające, które wywołały halucynacje. Pociągnęło to za sobą atak, ale to nie zmienia faktu, że się chce od razu kogoś zabić. W dodatku ma efekt uboczny jakim jest zdublowany obraz i zaburzenia ruchu. Jak to zneutralizować zostawiam tobie, gdyż nie ma niestety takiej wiedzy. - zaczerpnęłam powietrza - Dodając ma ranę na boku, którą trzeba najszybciej przemyć i obłożyć.
  18. - Ehh... wybaczyć wybaczam. - odetchnęłam - Ale ufać już nie ufam. Mniejsza z tym jesteś ranny i potrzebujesz pomocy. Mordimer pewnie poszedł się przewietrzyć. - odparłam zimno - Lepiej choć. Assianna mówiła że niedługo ruszamy, trzeba się spakować.
  19. Wstałam rześka. Przeciągnęłam się. Jak to zazwyczaj robiłam, wytarzałam się w trawie. Później poszłam bliżej szpitala. Rozglądałam się, aby zgarnąć wszystkich na badania. Słyszałam i widziałam wszystko. Mordimer kazał Jacobowi siedzieć, a Noctrune próbowała iść do lasu coś upolować. Niestety Lejla przyniosła 2 sarny. Słuchałam rozmowy. Jacob ukradkiem wyszedł za szpital. Westchnęłam. Wstałam i poszłam za nim, po raz kolejny. Gdy go dogoniłam, powiedziałam: - Jacob i tak czy siak idziesz na to badanie, daj sobie już spokój.
  20. Zobaczyłam oko Wave. - Raczej nie będziesz widział. - weszliśmy do szpitala- A teraz czekaj aż Mordimer się przyjmie. Żadnego latania, biegania czołgania walczenia i jęczenia. Masz po prostu czekać. Po kazaniu wyszłam. Położyłam się nad strumykiem. Opłukałam cały pysk. Rana na szczęście się zasklepiła i nie musiała jej opatrywać. Według mnie nie powinna to być duża blizna. Położyłam się abym wyschła. Z niewiadomych przyczyn wszystko mnie polało. Rzucanie mną z połamanymi żebrami nie było dobrym pomysłem. Wiedziałam że Jacob nie oszalał przez tą strzykawkę. Ludzie nie podają raczej leków pobudzających dla wielkiego wilka. Raczej to po prostu był Jacob. Nie przewidywalny zabójca.
  21. Stęknęłam jedynie i poszłam. Teraz gdy byłam zmęczona, nie chciałam jakoś poznawać nowe wilki. Zobaczyłam jak Noctrune podnosi Wave'a za kark. Podeszłam do nich. - Ehh znów? - zapytałam Noctrune bezradnie - Choć Wave, ocucimy cię jakoś, a ja muszę opatrzyć po raz kolejny moją ranę na pysku i łapie.
  22. Leżałam koło Lejli. Rozmyślałam nad tym jak trudno było zatrzymać takiego rozwścieczonego Jacoba. Usłyszałam za sobą odgłos jakby ktoś biegł. Gdy się odwróciłam, nagle zza krzaków wyskoczyła łania. Przeskoczyła mnie. Za nią wybiegł czarno biały wilk. On niestety mnie nie przeskoczył. Gdy skoczył od razu popchnęłam go. Runą na ziemię.
  23. - Odbiło mu tylko nic więcej. Jak to Jacob. - usiadłam obok Lejli. - Czułam się wyspana, ale po tym jak musiałam unikać ataków Jacoba, jestem zmęczona. Ten cały ból z żeber zabiera mi siły.
×
×
  • Utwórz nowe...