Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. Sophie siedziała w kajucie lekarskiej sprawdzając zapasy. Czuła się w tej kajucie wolna od wszelkich rzeczy. Tylko ona i różne rodzaje leków. Od dziecka fascynowała ją medycyna. Liczyła właśnie leki przeciw bólowe, gdy usłyszała hałas. Pokuśtykała do drzwi, na szczęście znalazła również mocniejsze leki przeciw bólowe na przestrzelone kolano. Teraz bez problemów chodziła. Wyjrzała zza drzwi, a tam tej cholerny dziad grzebał między skrzyniami. - To że kapitan pozwolił ci u nas zostać to nie znaczy abyś grzebał w naszych rzeczach i panoszył się po całym statku. - powiedziała beznamiętnie do starca, który najwidoczniej jej się nie spodziewał - Słyszysz? - starzec odwrócił się, a Sophie zmierzyła go wzrokiem - Jak czegoś potrzebujesz wystarczy zapytać.
  2. Sophie widząc że Red przytrzymuje Night wstała chwiejnie, po czym odwiązał w końcu swoją rękę. - Dzięki Red. A ty smoczyco następnym razem lepiej mnie ostrzegaj kiedy biegniesz ze mną przywiązaną do siebie. - chciała coś dodać widząc nowy wygląd Reda ale powstrzymała się, nie chciała tego wiedzieć. ~~~~~~~~~~~~~~ @UP jaka ta wyliczanka urocza Reeed
  3. Usłyszała trzask drewna i widziała jak smoczyca z całych sił rzuca się aby pobiec do starca: - Smoczyco, nie ! Siad! Za późno usłyszała głuchy trzask. Była następnie w powietrzu, a później runęła na deski po których ciągnęła ją Night. Tak ciągnięta zobaczyła adiutantkę kapitana, patrzyła ona z wielkim zdziwieniem. Sophie odpowiedziała wzrokiem który mówił że nie chce wiedzieć o co chodzi. - Smoczyco, przestań! ... - wraz z zakrętem Sophie uderzyła o skrzynkę - Nosz kurrr... Przestań biec! - uderzyła kolejny raz tracąc na chwilę obraz i orientacje. "Jeszcze raz coś takiego wyczyni to przerobię ją na torebkę!" - pomyślała; pomyślała głośno
  4. Praca dla Swahili Wykorzystam ją na Akademii Magii na FGE. Jak się nie podoba że z Bon Bon to narysuję nową
  5. Sophie po raz kolejny prawie wyskoczyło serce gdy czarodziej teleportował się. Nie mogła nad nim nadążyć. - - Szlag by cię trafił! - poszła do masztu i zauważyła że jeszcze trochę liny zostało - Dołączę się, ten gość mnie do grabu wprowadzi - powiedziała po czym nadgarstek obwiązała liną i usiadła obok smoczycy. ~~~~~~~~~~~~ @UP UP kto ci dał kajutę
  6. - O matko... Smoczyco jak ty tak możesz?! - zauważyła że ona to zignorowała i dalej kierowała ludzkimi oczami, po czym przywiązała się do masztu - ... -Sophie przejechała palcami po twarzy Słuchała co starzec miał do powiedzenia. Kapitan rozkazał aby oprowadzić i pilnować nowo przybyłego: - Kapitanie jeśli ma pan jakieś oparzenia to proszę się zgłosić. - Nie grozimy ci tylko tłumaczymy. Za dużo się u nas działo aby być ufnym dla starca który karze nam oddać statek. - Sophie czuła że wstała nie tą nogą co trzeba - I jakie długi ja się pytam? To ty nam za przeproszeniem wpieprz*łeś pod statek to twoja wina jak widać. - pokuśtykała dalej za nim - Może chcesz dowiedzieć się coś o naszym statku? - przeanalizowała to co właśnie powiedziała i przeklęła pod nosem ~~~~~~~~~~~~~~~~ @DOWN On wyszeptał to do mnie. Proszę was czytajcie ze zrozumieniem
  7. Wstała wypoczęta i z szopą na głowie . Przebrała się i ogarnęła się. Wzięła do ręki kilka suszonych owoców. Zjadła je z wielką chęcią, popijając swoją wodą. Noga która odpoczeła mniej bolała, a nawet opuchlizna zeszła. Sophie ucieszyła fakt że nie dostała żadnego zakażenia. Przeszła między poranionymi majtkami. Rany wyglądały nie źle, a majtkowie odpoczywali w najlepsze. ************* Usłyszała jak ktoś wzywa kapitana i weszła na górę. Zobaczyła starca, który patrzył jak wyskakuje Soli z pokładu. Sama się na ten widok zdziwiła. Kończąc suszone jabłko, słuchała rozmowę kapitana z nowo przybyłym. Zobaczyła jak smoczyca wyczarowuje z płomieni oko...ludzkie. Musiała z nią porozmawiać kiedyś na temat jej magii. Usłyszała jak mag mówi że kapitan za zniszczenie łódki ma oddać statek! ************************** Podeszła do starca i powiedziała: - Przepraszam, widzę że pan jest dość wykształcony aby zrozumieć obecną sytuację - Rozumiem ważne znaczenie miała pańska łódka, ale żeby od razu brać cały statek. Mógł by mi pan powiedzieć jak wielki okręt w zaledwie kilka sekund ma ominąć kilku metrową łódkę? Miał duża prędkość a pana łódka ni ztąd ni zowąd pojawia się przed nami. - powiedziała z lekką ironią i irytacją w głosie. - Widzi pan też że jesteśmy związani z kapitanem, a kapitan z nami więc nie zamierzamy zmieniać dowódcy, od tak!
  8. Sophie chodziła z garnkiem pełnym prowizorycznej maści. Od majtka do majta niestety zatwierdzała dość duże oparzenia. Gdy tak chodziła pomagając majtkom złagodzić ból i cierpienie, zaczepił ją jeden pirat pytając się o swojego brata. Poprosiła go o podanie imienia i wyjście gdyż inni muszą odpoczywać. Niektórzy byli tak skrzywdzeni przez gorącą wodę, że Sophie musiała ich znieczulać. Natrafiła na chłopaka o którego pytał się tamten mężczyzna. Poparzony miał tylko brzuch i plecy. Chłopak nie chciał aby Sophie go otumaniła. Widziała jego ból z powodu czyszczenia i smarowania ran. Po obejrzeniu wszystkich rannych Sophie powiadomiła wcześniejszego mężczyznę, że może pogadać z bratem. *************** Zmęczona, głodna i spragniona Sophie położyła się w swojej tajnej kajucie w magazynie. Odetchnęła z ulgą gdy przyłożyła zimny okład na kolano. Od jutra nie może więcej nic robić niż chodzenie z przerwami po pokładzie. Staw kolanowy coraz to bardziej bolał, a regeneracja takiego narządu długo trwała. Skuliła się na hamaku i zasnęła. Tym razem nic jej się nie śniło...
  9. MODE MOD : ON może powrócimy do wątku MODE MOD : OFF
  10. OK dostosuje się do wersji Night **** Odetchnęła z ulgą gdy wąż powoli się zanurzył. Spojrzała na wszystkich poszkodowanych. Byli strasznie okaleczeni. Potrzebowali pomocy od zaraz. Wstała i poprosiła siedzących majtków aby innych położyć w hamakach i na materacach, pomoc zaraz przybędzie. Poszła do kajuty lekarskiej, obejrzała kolano. Wyglądało to paskudnie. Musiała usztywnić bardzo mocno nogę. Było bardzo mało maści przeciw oparzeniom. Musiała improwizować. Soda oczyszczona choć mało przydatna, bardzo łagodziła ból. Zmieszała ją w dużym garnku, z wodą, resztka maści i innym lekami. Wyszło dość sporo na pewno starczyło na całą załogę. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ @UP Przerobimy go na kowbojki @DOWN przyda się pomoc
  11. Sophie siedziała wycieńczona bolącą nogą. Nawet leki nie pomagały. Była nimi po prostu pełna. Troszkę nie kontaktowała, ale była świadoma wszystkiego. Jeden z majtków już sam musiał ją wspierać gdy leki się zneutralizowały, a noga prawie że nie odpadła z bólu. Wąż morski trochę się uspokoił, gdyż smoczyca prowadziła pertraktacje. Z wielkim trudem poszła do jednej z armat szykując się na następną obronę. *************************** Ten wątek musiał wykrakać moją zgubę kolana. Naciągnęłam je tak na WF że nie potrafię normalnie stać. Ale co mi tam ważne że jestę dalej psychopatę
  12. Dżuma

    Co mówi sygna?

    i am crazy and i know it
  13. Sophie zgromadziła już dość dużą ilość majtków pod pokładem. Na razie nie mogła nic zrobić. Kilka razy wywróciła się przez nogę, która dawała się we znaki co raz to bardziej. Z trudem już chodziła. Udało jej się znów wsiąść kolejną porcję leków przeciwbólowych. Wiedziała że nie na długo pomogą ale zawsze coś. *** - Szlag by to trafił - gdy wraz z innym majtkiem niosła kolejnego. Nagle zobaczyła gardziel smoka. - O... - nie zdążyła dokończyć, bo wepchnęła rannego wraz z innym majtkiem do jakiegoś pomieszczenia, a sama odskoczyła za skrzynkę. Wrzątek oblał lekko jej rękę a ona sama od razu oblała ją swoją miętową wodą.
  14. Sophie siedziała między najróżniejszymi butelkami pełnymi przedziwnych substancji. Były w nich trucizny jak i leki. Musiała wszystkie spróbować i oznaczyć. W małych ilościach nie były szkodliwe. Poukładała je w skrzyni i na półkach. Przeszukując resztę kajuty znalazła bardzo dużo bandaży. Usłyszała odgłos przypominający węża morskiego? - Piękne zwierzęta, ale zabójcze - zdała sobie dopiero po chwili sprawę, gdyż wzięła dość dużą dawkę leków przeciw bólowych - WĄŻ MORSKI!? - krzyknęła i nagle wstała. Wiedziała że przeciążone kolano odezwie się po działaniu środków, ale miała to w nosie. Załoga potrzebowała pomocy. **** Wybiegła na pokład i zobaczyła dosłowny chaos i Reda? Podbiegła do pierwszego lepszego majtka leżącego na ziemi. Czuła zapach poparzonych ciał, nie był on przyjemny. Zakryła rękawem nos. Majtek wił się z bólu i mówiąc aby mu pomóc. Sophie bez mniejszych przeszkód wsparła go i kazała jak najszybciej iść pod pokład. Niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Już kilka osób była po tamtej stronie. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ WOW Red potrafisz rzucić wypukłą czarką w idealnie wymierzony punkt nie łamiąc praw fizyki Spin pożycz no ten swój miecz bo ja (cytując pewnego kolesia z dA) NIE WYTRZYMIĘ! @down no chyba wam nie pomogę w walce ze taką nogą ledwo chodzę, a to że znam się na lekach to inna sprawa
  15. Sophie nie mogła z siebie wydusić ani słowa na temat historii kapitana. Była ona po prostu smutna i okrutna. - Bardzo mi przykro z powodu pańskiej załogi - złapała go rękę - Ale dobrze wiemy że to nie nasza wina i miejmy nadzieję, że go pokonamy - uśmiechnęła się lekko i wstała - Ja wracam do obowiązków i zostawiam kapitana w spokoju. - spojrzała na miecz - Jakby jakaś pomoc była potrzebna jestem na wezwanie. Pokuśtykała do drzwi, które później zamknęła za sobą. *** Odetchnęła gdy jakoś udało jej się wejść pod pokład. Noga co raz bardziej bolała. Postanowiła choć trochę ogarnąć kajutę lekarską. W magazynie napotkała adiutantkę kapitana. Powiadomiła ją co zamierzała zrobić. Wzięła do torby bandaże i inne tego typu medykamenty. Zaniosła do kajuty. - No cóż trzeba to zrobić. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~ @up up zapytałeś Spina co do tej mocy rękawicy, powiem że popsułeś jedno z pomysłów ale dobra
  16. Sophie opowiedziała wszystko co pamiętała, że 2 lata temu z paczką swoich przyjaciół szukała przygód. Zawsze i wszędzie trzymali się razem. - Algard jak później dowiedziałam się zawsze szukał nowych ofiar. Trafiło na nas. Jak byli w karczmie podał się za mecenasa i że wspiera podróżników. Byliśmy zdziwieni, ale każde pieniądze się przydawały. Zgodziliśmy się i tak oto wpadliśmy. Ja ze względu na mój dość wybuchowy charakter, byłam potencjalną zdobyczą. Reszta jak to kiedyś określił była dla przyjemności. Znęcał się nad nami i po prostu pewnego dnia użył na mnie swojej projekcji psychicznej. Wmówił mi, że jedna z moich przyjaciółek gdy ją zabiję wypuści nas. Nie zgodziłam się, ale później znów coś mi zrobił i ją zabiłam. Uzyskał moją esencję gniewu i bólu. - spuściła głowę - Nie pamiętam dokładnie, ale wyrzucił mnie na morzu i trafiłam do niewolników. Siedziałam u nich pół roku, a później znalazłam się u was. - Sophie opowiedziała jeszcze sen gdy zabił Jacka i swoją ostatnią walkę, które nie tyle zrobiła jej coś fizycznie co psychicznie. Przypomniał jej zdolność do zabijania bez skrupułów. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ @UP mam wrażenie że nie długo się potniesz na bigos
  17. Przed Sophie otworzyły się drzwi. Zobaczyła lekko zdziwionego kapitana. Zaprosił ją do środka, a później pogonił załogę która patrzyła się dziwnie na nią. Zapytał się o co chodzi. - Chciałam oddać pistolet, podziękować i na pewno kapitan chciałby wcześniej czy później porozmawiać na tamten temat. - pokuśtykała do biurka i odłożyła pistolet, a później wyjęła z kieszeni kulę. Syknęła z bólu gdy niechcący przeciążyła swoją nogę. - Więc dziękuję, że nie zabiłeś mnie no i jeszcze mi pomogłeś. Dzięki tobie pewnie dawno mnie tu nie było...
  18. Zamówienie dla Panda Hippis Nie jest doskonała ale pierwszy raz musiałam robić podstawę do wektora
  19. Siedziała ciężko przestraszona na łóżku wpatrując się w załogę. Czekała co zrobi kapitan dalej celujący w nią. Odrzucił on pistolet i powoli wyszedł mówiąc po drodze, że dobrze się spisała. Przeczesała ręką włosy zbierając myśli. Myślała nad tym, że potrafi kogoś zabić w dodatku gdy jest on przyjacielem. Bez skrupułów. Zdała sobie sprawę, że musi się umyć z krwi którą miała na sobie jak i w ustach. Na samą myśli, że była słodka robiło się nie dobrze. Powoli wstała i odczuła, brak Algarda w sobie. Ból był przeraźliwy. Wcześniej ten demon pochłaniał go. Podniosła pistolet kapitana i wyjęła kulę. Postanowiła go oddać, ale nie ufała sobie. Pokuśtykała do kajuty lekarskiej. Wzięła jak najszybciej lek przeciwbólowy. Opatrywała swoje rany przez dłuższy czas, najgorzej było z kolanem. Po uporaniu się z tym wszystkim, miała prawie całą nogę w bandażach jak i ręce. Umyła się i przebrała. Ze zdziwieniem odkryła, że jeden z załogantów przywłaszczył sobie jej bukłak wody miętowej. Postanowiła go mu zostawić i zrobić sobie nowy. Gdy szła do kajuty kapitana, napotykała za sobą szepty. Nie dziwiła im się. Ktoś kogo chciał zabić kapitan łazi swobodnie po statku. Odetchnęła głęboko przed drzwiami i zapukała.
  20. @UP że co naprawdę tak myślisz ? od 115 str tutaj czytaj
  21. Sophie wiedziała że to już koniec. Kapitan do niej mówił, ale nie mogła nic zrobić. Tamte słowa uleciały w przestrzeń. Pojawiła się znów koło bańki, ale leżała i widziała jak niby kapitan klękał przy niej i patrzył oczami Algarda. - Myślałem że z ciebie wyduszę ten prawdziwy strach z gniewem. Ta prawdziwą esencję, czystą i nie skazitelną. Pamiętasz tamte dni gdy słyszałaś krzyk mężczyzny. Zgadnij kto to był. Oddał on oko i nogę. Kojarzysz go ? ... Chyba tak. A więc żegnaj Sophie. Wstał i podszedł do bańki. Nagle wszystko zamarło. Można było usłyszeć tylko chichot. - A więc moja mała Sophie potrafi zabić człowieka - odezwał się Algard. Stał on przebity szablą, a za nim stała Sophie. Unosił się z niej miętowy dym. Puściła ona szablę. Algard przemienił się w swoją osobę. - Gniew, ból. W jednej osobie dają mieszankę nie do powstrzymania. Gratuluję Sophie, możemy dopiero zobaczyć się za 3 tygodnie. - dym z Sophie skumulował się w ręce mężczyzny. Po czym on sam się rozpłynął. Sophie nie czekając weszła do bańki. ------------------------------------ - Nie! Proszę nie! - Sophie skuliła się na łóżku widząc pistolet kapitana.
  22. Sophie wyszeptała słowa, które miała wypowiedzieć. Wiedziała, że to nie zadziała na niego. On bez wzruszenia dalej uderzał o jej psychikę, aby ją znów opętać. Dała się pokonać odejściu w świat Algarda. Stała teraz znowu w tym wielkim pomieszczeniu. Odkryła, że mogła w każdej chwili się obudzić wchodząc do jej szklanej bańki. Nie mogła z nieść, że wypiła czyjąś krew i przez cząstkę Algarda jej się to podobało. - Sophie oficjalnie się na tobie zawiodłem, nie dość że nawet nie chciałaś walczyć z kapitanem, to chcesz się mnie pozbyć. - Kapitan jest moim przyjacielem, nie mogła bym. Prędzej chroniła bym go! - Zobaczymy... Algard znikł z oczu Sophie. Ona zaś chciała jak najszybciej wejść do swojej bańki. Przednią pojawiła się szabla i pistolet z jedną kulą. Wzięła je i przypięła do pasa. Szła powili przygotowana na jakiś haczyk. Zobaczyła błysk z boku, poszła to sprawdzić. Nic tam nie było. Nagle z boku wyskoczył Ihnes. - Ihnes?! W co ty znowu grasz Algard? Przez jego wcześniejsze wpływy jej serce czuło że to niby prawdziwy Ihnes. Umysł mówił, żeby dostać się jak najszybciej do bańki. Zaczęła się cofać i pobiegła do bańki. Niby Ihnes zrobił to samo. Z boku zaatakował ją Red. Odskoczyła i wzięła szablę . Obroniła się przed cięciem Ihnesa i Reda. Popchnęła i zaczęła szaleńczo biec do bańki. Zobaczyła tam kapitana. Stała w równej odległość od szklanej bańki co "Kapitan". Z boku zaczęli nadbiegać Ihnes i Red. Spojrzała w oczy kapitana, były takie same. Zerwała się do biegu. 2 metry od bańki wyjęła pistolet i wycelowała w kapitana. - Potrafisz to zrobić Sophie? Potrafić mnie zabić? - mówił kapitan coraz bardziej zbliżając się do Sophie. - Ja... nie potrafię - zdjęła z muszki kapitana. - No widzisz - niby kapitan podchodził co raz to bliżej Sophie. Ukazał on 2 rzędy swoich zębów. Sophie rzuciła się do bańki gdy zauważyła Reda szarżującego na nią. Równo z kapitanem biegła, w ostatnich sekundach straciła obraz. ----------------------------------- Sophie wzięła głęboki wdech gdy zorientowała się że jest w kajucie, a połowa załogi się na nią patrzy. Zobaczyła kapitana patrzącego się na nią. Nie wiedziała czy patrzy znów z perspektywy widza czy udało jej się wrócić do ciała. Wydała z siebie jęk: - Nie proszę nie! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Zgłaszać się bo ja ze Spinem nie dam rady. W dodatku jestem początkująca.
×
×
  • Utwórz nowe...