Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. Nic specjalnego, ale tak oto wyglądam gdy ktoś mówi że mam nakarmić swoją rybkę Jay-Jay'a Jeden z konkursów na dA
  2. - Noooo więc - powiedziała przesiadając się na inną pryczę - Radziłabym tobie się jeszcze przespać, aby zregenerować siły - uśmiechnęła się lekko. Zauważyła, że koło ściany była skrzynia. Postanowiła zobaczyć co w niej jest. Może były leki, lub więcej bandaży. Te pierwsze były potrzebniejsze, w końcu trzeba było bardziej przebadać ranę swoją i Reda. ~~~~~~~~~~~~~~~~ @up W tej kajucie nie ma okna, bo po co niby musiałabym mieć lampę @all niedługo cała załoga będzie nawiedzona, ludzie spokojnie bo nie ogarniemy jak to wszystko połączyć w jedną całość
  3. RD = Rainbow Dash jedna z najbardziej znanych postaci... nic więcej nie powiem. Samo ta FAJNOŚĆ i AWASOME (czy jakoś tam) tak mnie obrzydza, że najchętniej wyrzuciłabym ją do wulkanu lub oddała Pinkamenie. Wprost nienawidzę, kogoś kto kieruje się tą cechą. Wszystko ma być cool i najlepsze, najfajniejsze. Po co to komu? Aby nie stracić swojej popularności. Ale wracając do samej postaci. Postać wyróżnia się to fakt. Tęczowe włosy jedyne w Equestrii, jedna wielka umiejętność Sonic Rainbowboom ( powiem że Lightning Dust jest lepsza ) itd. itp. U mnie mam wrażenie, że z chęcią robiłaby nic gdyby tylko mogła. Leżałaby na tej swojej chmurce, bo ona przecież jest pegazem i chwaliłaby się swoimi umiejętnościami
  4. Sophie usiadła po turecku na krześle gdy oficer się przebudził. Odetchnęła z ulgą, kiedy Red zachował się jak gdyby nigdy nic. - Tak naprawdę nie mogę ci w tym pomóc, mam za małe doświadczenie. Tylko obiecaj, że tego nigdy więcej nie będziesz tego robił. Podcinanie żył co jakiś czas nie jest dobrym pomysłem. - uśmiechnęła się gdy pierwszy zaczął jeść pomarańczę. Wzięła jeden łyk swojej wody. - No i masz jeszcze tutaj odpocząć z jeden dzień. Trochę to potrwa zanim twój organizm wyprodukuje więcej krwi i odbuduje żyły. - z braku pomysłów co mogłaby jeszcze zrobić, zaczęła bawić się zakrwawionym bandażem u swojej ręki - ... może czegoś potrzebujesz? Koca lub picia? - powiedziała niezręcznie - Pewnie kapitan u ciebie zawita, na pewno chce porozmawiać z tobą na ten temat. Nagle rozległo się trzaśnięcie drzwiami, a ona sama podskoczyła ze strachu. ~~~~~~~~~~~~~~~~ Zauważyłam że zawsze swoje wypowiedzi zaczynam od Sophie, to denerwujące
  5. Ja się kłócę z moją nauczycielką. Ostatnio mniej bo koleżanka się przeniosła, ale i tak daje jej nieźle w kość. Ciekawy temat Red, godny uwagi.
  6. Tak, masz beczki Jesteśmy piratami i nie boimy się że nam tyłek zmarznie tylko dlatego że nie mamy wełnianych poduszek i foteli ----- Sophie wyszła z kajuty kapitana cała podenerwowana. Odetchnęła głośno gdy zamknął za nią drzwi. Myślała przez chwilę czy na statku mają lekarza? Poprosiła jednego z majtków aby powiadomił Spina, że poszła czuwać przy oficerze. *** Zanim weszła do pomieszczenia gdzie miał być Red, wzięła z magazynu wodę, woreczek suszonych owoców i miętę. Gdy zawitała w jego pokoju z lampą zobaczyła go leżącego na ziemi. Pewnie zemdlał - pomyślała. Z trudem położyła go na materacu, ale udało jej się.Na stole położyła talerz z suszonymi owocami i wodę z miętą. Myślała przez chwilę czemu oficer to zrobił. Przez myśl jej nawet nie przeszło, że ten potwór mógł go też nawiedzać jak ją. Ale Red miał silną wolę, bardzo silną nie poddałby mu się, wiedziała, że może dowiedzieć się od niego samego, we śnie. Nie chciała teraz tego robić, nie kiedy jest z kimś. Skuliła się na krześle. - Nie mogę mu pozwolić, aby skrzywdził moich przyjaciół, choćby miała mu się oddać, nie pozwolę mu ... - szepnęła do siebie. Wstała i podeszła do oficera, którego zaczęła szturchać: - Reeed, oficerze, obudź się, Reed.
  7. Sophie usłyszała krzyk kapitana. Właśnie kończyła opatrywać rany Red'a. Wiedziała, że stan oficera był zły. Kapitan kazał zabrać 1-wszego i rozejść się wszystkim. Miała wrócić do tego w czym była najlepsza unikać ludzi i przelewać swoją złą energię na prace. Szła w stronę podpokładu. Poczuła rękę kapitana na ramieniu. Kazał jej wytłumaczyć co się stało. Zaprowadził on ją do swojej kajuty. Usiadła na jedną z beczek które był przed biurkiem kapitana. Spotkała jego niecierpliwe spojrzenie. - W sumie, to ja tylko pomogłam oficerowi. Wyszłam z podpokładu i zauważyłam w jakim jest stanie i mu pomogłam, tyle. - Sophie powiedziała to z małym nerwem - Powinien teraz jeść dużo zdrowych rzeczy, bo dostanie anemii. --------------- Red dzięki że jestem aniołem
  8. Sophie siedziała na hamaku trzęsąc i patrząc się przed siebie. Myślała nad tym wszystkim. Chciała się wypłakać, ale nie miała czym. Spojrzała bez uczuć na rękę, z której powoli kapały kropelki krwi. Zdjęła bandaże z łopatki, bo nie były jej potrzebne. Wzięła oderwała te które się przydadzą. Owinęła nimi rękę. Bandaże od razu zrobiły się czerwone. Sophie nie mogła uwierzyć, że on, ten potwór tak ją oszukał. Jack żył i mogła go wcześniej uratować, lub zginąć i nie przeżywać tego co teraz. Wstała powoli. Założyła buty i kamizelkę. Napiła się swojej wody. Znów zapomniała i pogrążyła się w swoich myślach. Na jej zdziwienie łopatka już nie bolała. - A więc teraz będziesz mnie prześladował kiedy zasnę? - westchnęła. Łza pociekła jej po policzku. *** Z magazynu wzięła kawałek suszonego mięsa, gdy nagle usłyszała krzyk oficera? Gdy wyszła zobaczyła zgromadzonych przy oficerze. Patrzyli się jakby to było jakieś widowisko. Przepchała się między nimi. Zobaczyła oficera leżącego na ziemi umazanego krwią i z przeciętymi żyłami. Krzyczał aby kogoś zabrać. Sophie widziała jego tak jakby bezradność i lekki strach. Inni pomyśleli, że może być obłąkany, ale taka reakcja nie bierze się z znikąd. Pobiegła szybko do magazynu, by wziąć bandaże. Zostało kilka rolek. Wzięła jedną. Przybiegła s powrotem jedni próbowali mu pomóc. Klękła koło niego i zaczeła nim trząść. - Oficerze słyszy mnie pan? To ja Sophie! - krzyczała Wzięła jego rękę i zaczęła owijać bandażem, bo jeśli dalej tak będzie krwawić długo nie pociągnie ------------------------------------------------- Przepraszam, ale to tak jest kiedy się wczuwał w akcje. Znowu wall text. Ciekawe czy ktoś to w ogóle czyta
  9. Sophie zmęczona ale spełniona poszła znowu do magazynu, aby uzupełnić zapasy swojej miętowej wody. Naprawdę jej smakowała. Weszła do magazynu. Wzięła wodę i miała już wyjść gdy kątem oka zobaczyła... drzwi? Tak, to były drzwi. Przez chwilę nasłuchiwała czy ktoś tam jest. Nikogo nie słyszała więc weszła. Była to mała kajuta z hamakiem, haczykiem na ubrania i małą szafką. Sophie pomyślała że później się zapyta kapitana czy mogłaby zająć to miejsce. Nie było ono niczym wielkim, więc nie powinno być problemów. Teraz miała chęć tylko zdjąć z siebie torbę, buty i kamizelkę. Jak pomyślała tak zrobiła. Nogi same ją zaniosły do hamaka. Potem trwało to kilka chwil i zasnęła. ***SEN*** - Co?!- Sophie krzyknęła i zauważyła że jest w wielkim pomieszczeniu na fotelu? - Witam cię Sophie, znowu - głos mówił znikąd - Nie wiedziałem że stałaś się silniejsza. Kiedyś tak łatwo było tobą kierować. Taka łatwowierna i słaba. - Nie boję się ciebie to tylko mój sen nic więcej - krzyknęła - Mam twoje słowa głęboko za burtą! - Nie oszukujmy się, proszę na ziemi jest szpilka. Ukłuj się nią to zobaczymy. Sophie zobaczyła szpilkę i nie pewnie ją podniosła. Ukuła się i faktycznie to nie był sen. - I? Co już mi nie ufasz? - powiedział ironicznie. Kilka metrów od Sophie pojawił się mężczyzna w ciemnym płaszczu, z czarnymi krótko ściętymi włosami i niewielką brodą. - Skoro wiesz, że to nie był sen, to porozmawiajmy jak ludzie. Wiesz ostatnim razem jakoś nie mogliśmy się dogadać, prawda? - jego uśmiech ukazał ostre jak brzytwa zęby - Ten twój wybuchowy temperament, był zawsze wyjątkowy. - zachęcał ją palcami, jakby miała go zaatakować. Sophie wzięła zza swojego paska sztylet i rzuciła się na niego. On w ostatniej chwili odsunął się. Ostrze musnęło jego policzek. Złapał Sophie za nadgarstek, przewrócił przez siebie i przygniótł swoim ciałem do ziemi. Sztylet wylądował dość daleko. - Znowu to samo co? Jestem ciekaw czy twoja krew tak samo smakuje, bo zapach strachu się zmienił. Jest ciut ostrzejszy. - oblizał krew ściekającą po policzku. Sophie poczuła, że w jednej z rąk zwalnia się uścisk. Rzuciła się prosto z dłońmi do jego szyi. Szamotali się tak przez chwilę. Mężczyzna zaczął wygrywać i poniósł Sophie za szyję, i popatrzył prosto w jej zielone oczy. Strach wypełniał je całe. Zwolnił uścisk i odrzucił duszącą się dziewczynę. - Wracając do naszej rozmowy. Mam nadzieję, że się niedługo spotkamy osobiście. Zdobyłaś nowych przyjaciół, starzy niestety powiadomię cię, że nie byli wytrzymali. Jeden z nich może wytrzyma, ale gdy mu powiedziałem, że cię znalazłem i żyjesz, zaatakował mnie. Krzyczał, że mam się do ciebie nie zbliżać. Leży teraz gdzieś tam w celi i czeka na ciebie. - spojrzał na Sophie, czekając na jej reakcje. - Jak chcesz możesz go spotkać. Sophie pokiwała lekko głową. Mężczyzna wskazał jej kierunek. Leżał tam jakiś człowiek. Sophie podbiegła do niego i to co zobaczyła przeraziło ją. Leżał tam jej dawny przyjaciel. Poznała go od razu. Ubrany był w podarte ciuchy i miał zakrwawioną chustę na oczach. - Jack... - szepnęła, płacząc. - Co? Sophie to ty? - powiedział zachrypniętym głosem - To naprawdę ty? - ... ty żyjesz... - przytuliła go lekko - Co ci stało w oczy, Jack? Co ten potwór ci zrobił?! - To... nic takiego. Wyliżę się - powiedział uśmiechając się sztucznie przed siebie. - Jack, ja was przepraszam, że was zostawiłam... że zdradziłam. To ja powinnam być na waszym, twoim miejscu. - Sophie... to nie jest teraz ważne. Masz do niego się nie zbliżać, nie rozmawiać ani nie myśleć... dobrze? - syknął - Ał, obiecujesz mi? Pamiętaj tylko, że m... W tym momencie Jack rozpadł się na milion kawałków, które ulotniły się jasnym blaskiem. Sophie patrzyła na to z sercem złamanym na pół. Po policzkach zaczęły spływać łzy a ona sama miała dość. - Powiem ci tyle, że uczucie wierność jakim cię darzył było bardzo silne. Lecz kręgosłupa takiego już nie miał. - uśmiechnął się, podszedł znów do Sophie, która łkała na podłodze - Zastanawiam teraz się kogo nowego wybrać, może tego sternika? Jak on miał na imię? Ihnes? Tak chyba tak. Ma wielkie serce, na pewno. Hmmm - westchnął - A Oficer? Waleczny nie powiem, ale coś w nim jest, nie wiem co, ale jest. A Kapitan... W tym momencie Sophie podniosła się. Miał czerwone oczy od łez. - Nie waż się ich ruszyć. Zrozumiano! - krzyknęła - Po moim trupie, nie dam ci ich skrzywdzić. - Pamiętaj tylko, że zawsze daję dwa wyjścia. Oddasz mi się, a ja z tobą skończę raz na zawsze, albo twoi przyjaciele zginą jak poprzednicy. - Ani mnie nie dostaniesz ani ich. Sophie skierowała swoją pieść, prosto w twarz kata. Zachwiał się on lekko, a Sophie wzięła go głowę i kopnęła kolanem. Tym razem upadł. Pobiegła szybko po sztylet. Gdy się obróciła go już tam nie było. Sophie trzymała z przodu sztylet i co chwila obracała się, aby nie zaszedł od tyłu. Kątem oka zobaczyła jego czerwone oczy. Odskoczyła na bok, a jego sztylet świsną w powietrzu. Od razu się odwrócił i zaatakował. Sophie nie miała szans. Sztylet przeciął jej dłoń. On sam zaś oblizał krew znajdującą się na sztylecie. - Na pewno lepsza niż ostatnio - uśmiechnął się mając zęby przepełnione szkarłatem krwi - No choć do tatusia Sophie, wytłumaczę ci tylko co to ból! Sophie obudziła się na hamaku spocona, zmęczona i zakrwawiona. Na ręce miała małe, głębokie cięcia od zębów.
  10. W takiej stylizacji jak ten Vaas, ma być wygolona itp.? . Spróbuję zrobić, a na avatary dalej można zgłaszać
  11. nie widziałeś czapkę z bobra ?
  12. - Nie koc nie jest potrzebny - przez chwilę patrzyła jak kapitan mówi do oficer groźnym tonem - too... może ja idę prać te szmaty - odpowiedziała oficerowi i poszła pod pokład. Zbliżała się do misek gdzie leżało mydło i szmaty. W pewnym momencie usłyszała głos smoczycy mówiący o skałach. Odsunęła się bliżej ścian statku w razie gdyby statek zaczepił o głazy. Poczuła jak statek wzniósł się a później gładko opadł na powierzchnię. Zachwiała się lekko na noga ale nie upadła. Wróciła więc do tego co miała zrobić.
  13. Sophie pijąc swoją miętową wodę prawie zakrztusiła gdy usłyszała głos oficera pytającego się czy wszystko w porządku. - Nie, nie wszystko dobrze, tylko jestem trochę wyczerpana. - odpowiedziała dość nerwowym głosem - Ostatnio prześladuje mnie coś w snach i ... - nie mogła powiedzieć że przeszłość, bo oficer na pewno by nalegał - się nie wysypiam... tak nie wysypiam. A może w czymś pomóc, chodzi oficer trochę zamyślony? - zmieniła temat, zataczając kółka nogą.
  14. Sophie wyszła z magazynu oblana potem. Na statku panował spokój. Ihnes rozmawiał ze smoczycą, a oficer... właśnie oficer. Chodził zamyślony po pokładzie. Chciała do niego podejść i porozmawiać, ale wiedziała że oberwało by jej się. Nie rozumiała tych wszystkich reguł jakie panowały na statku. - Widziałeś kapitana? - zapytała pierwszego lepszego majtka - Odkąd zniknęła ta łódka nie wychodzi z kajuty - odpowiedział - Jaka łódka...? - Jakaś łódka z 4 osobami w czarnych płaszczach, rozpłynęli się w czarnej mgle - odpowiedział bez emocji - Trzeba było być na statku a nie siedzieć między beczkami rumu. "W sumie to siedziałam między beczkami rumu :shrug:" - pomyślała - To dzięki za informację - powiedziała i poszła.
  15. Sophie poczuła lekkie szarpnięcie gdy smoczyca nadała prędkość statkowi. Przynajmniej spróbujemy nadrobić czas- pomyślała . Łopatka bolała ją coraz bardziej. Postanowiła ją obejrzeć. Nie skupiała się za bardzo jaki ma kształt ta rana, lecz to że w jakiś sposób ma czerwoną od krwi swoją kremową koszulę. Znalazła zastępczą w magazynie, a tą uprała. W czasie przemywania rany Sophie odkryła że się ona rozrasta. Przechodziła niżej w dół pleców. Na razie były to małe żyłki. Założyła lekki bandaż i nałożyła koszulę. Spojrzała że w magazyn był w połowie zapełniony rumem. Wodziła po beczkach wzrokiem aż znalazła beczkę z wodą. Wzięła jeden z bukłaków i nalała do niego wody. Poszła do kuchni i włożyła do nich kilka listków mięty. Wzięła kilka łyków swojego napoju. Sophie nie pamiętała kiedy piła taką wodę. Przez chwilę opuściły ją wszystkie ostatnie zdarzenia. W tym samym czasie przeszył ją kolejny ból. Nie był on już tylko w łopatce, ale promieniował w dół pleców. Sophie walczyła z bólem przez 10 min. Gdy w końcu przestał osunęła się na kolana i zaczęła dyszeć. - Nie dasz mi teraz zapomnieć co? - powiedziała. Po czym wstała.
  16. Dżuma

    Zapytajka: Screw Loose

    Już mówiłam do szaleństwa. O jakie skojarzenia ci chodzi co ? Ja tam nie widzę żadnych skojarzeń Być wolną i mieć psa. Wszyscy w szpitalu. Niestety większość się mnie boi. Najbliższy jest mi doktor, zawsze podaje mi pomocne kopytko. Pytanie, co tydzień przynosi mi muffin-kę . Po prostu mam talent do bycia sz... szal... oną. J-jestem bezużyteczna < chowa się w poduszkę i skomle > Przepraszam was, wspomnienia ją nawiedzają coraz częściej :( Boję się że wszystkie postępy pójdą na nic Troszkę źle mnie zrozumiałaś. Przed byciem źrebięciem jest jeszcze pewien okres. Właśnie wtedy zdobyłam CM
  17. - Nic się nie stało - odpowiedziała - Smoczyco, oficer i sternik rozważyli opcję w której musiałabyś ciągnąć statek. Jeśli wyrażasz zgodę uzgodnisz to jeszcze z nimi, bo musimy nadrobić aż 2 dni. ----------------------------- Przepraszam ale raczej ja z Ihnesem byśmy się nie połapali kto do kogo i po co
  18. Dżuma

    Zapytajka: Screw Loose

    1.W szpitalu byłam odkąd pamiętam, Sophie mówi mi, że kucyki nie uznają mojej odmienności 2. Jestem ... inna i tyle 3. Kocham 4. Nie, niestety nie. 5. Wiecei że znakiem szaleństwo jest odkręcona śruba, to właśnie znaczy moje imię. 1. Nie jest stworzona przez chaos, czyli Discorda. 2. To było i czasami jest. Po prostu złe przeżycia i one mnie zmm... zmieniły 3. Jak już mówiłam od źrebięcia 4. Nie ale bardzo bym chciała Pytajcie się ją o wszystko. Jeśli będzie obcowała z wami mam nadzieję że jej terapia będzie krócej trwać. Sophie Dust i Screw
×
×
  • Utwórz nowe...