-
Zawartość
541 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dżuma
-
Nasza orientując się że nikt jej nie goni zwolniła tempo. Była dalej głodna. Zobaczyła jagody, które od razu zjadła. To tylko powiększyło jej głód. Miała jeszcze dość siły na jeden pościg i zabicie. Zaczęła tropić jakąkolwiek zwierzynę. Dotarło do stada jeleni. Było dużo jelonków co dawało szansę wilczycy. Uwagę przyciągnęło ją zwierzę ze złamaną nogą. Była to młoda sarna, a zabicie jej pewnie skróci jej mękę. Nasza zaczęła się skradać. Niestety jej rude futro wyróżniało się. Stado zaczęło uciekać, a Nasza biec. Nie była szybka ale dość wytrzymała aby nie stracić dużo energii. Przyspieszyła tempo gdy znów przekroczyła granicę tamtych terenów wilków. Rzuciła się na sarnę. Szamotała się ale Nasza tylko wzmocniła uścisk aby było to było już za nią. Wiedziała że stado zwróci uwagę innych wilków tamtej grupy. Będą źli że upolowała i panoszyła się po ich terenie. Miała to na razie gdzieś. Jak nie zje umrze jak zje to zostanie zagryziona. Na jedno wychodziło. ~~~~~~~~~~~~ Ktoś to czyta w ogóle Jak to robię u piratów zawsze będę walić długie teksty
-
Ignorując ją wzrokiem odpowiedziała: - Dobrze większość jest zdolna do pracy. Reszta niestety musi zostać na dłużej. - mówiła dalej opatrując ranę jednego z majtków, nie patrząc na smoczycę. Podała mu wodę i jedzenie. Poszła do kolejnego omijając lekko zirytowanego smoka.
-
Sophie ogarniając po raz wtóry kajutę lekarską, przygotowywała się aby zrobić kolejną rundę między rannymi. Brat wcześniejszego chłopaka bardzo jej pomagał. Nosił wodę czy jedzenie. Przez cały ten czas zastanawiała się nad mocą smoczycy. Skoro właściciel czarki się zgłaszał o coś co przywołała, to znaczy że musiała komuś to zabrać aby nam dać. Patrzyła się bezradnie na bandaże. Mogły być one z bogatego szpitala gdzie mają ich na pęczki lub gdzieś z pola bitwy gdzie mogły być ostatnim ratunkiem. Z myśli wyrwał ją głos tego mężczyzny, Daniela. Miał kilka bukłaków i jedzenie. - Idziemy? - Taa, pewnie. - odpowiedziała i wzięła torbę z maścią i bandażami. Przechodziła przez pokład. Zobaczyła jak kapitan gada ze stertą glonów, a obok tego jest smoczyca. "-Pewnie znowu coś wyczarowała." - pomyślała i przeszła obok nich. Majtkowie zdrowi jak ryby wychodzili kolejno. Mieli jeszcze opatrunki, ale pracować mogli. Pozostało kilku. Mieli oni poważniejsza choć wyleczalne rany.
-
Nasza obudziła się gdy woda dostała jej się do nosa. Machała łbem aby ostatnie krople się wydostały. Było jej zimno i była głodna. Poczuła woń świeżego mięsa. Trzymała nos w górze aby tylko poczuć zapach jedzenia. Oblizała się i dalej węsząc nieświadomie poruszała się na przód. "Może zostawili trochę - pomyślała" Wiedziała że może to być kolejna banda wilków, które czyhają aby dla zabawy poznęcać się. Zapach był coraz mocniejszy, a Nasza głodna. Z transu wyrwał ją dźwięk łamanych gałązek. Ktoś tu szedł i to bardzo blisko. Słyszała rozmowy. Było nie dobrze było bardzo nie dobrze. Zaczęła powoli się wycofywać. Spanikowała gdy potknęła się o gałąź. Wilk który właśnie szedł na polane spojrzał w jej stronę. Nasza patrząc się na niego położyła po sobie uszy. Gdy znalazła odpowiednie podparcie dla tylnych łap, jak z procy zaczęła biec. Szybkość nadzwyczajna to niebyła, ale wystarczająca aby móc uciec.
-
Prace dziwnej osoby o różnych imionach (avatary i sygnaturki :))
temat napisał nowy post w Archiwum obrazków i reszty
dziękuję -
Nasza - po prostu jej przydzielicie coś Wygląd: Młoda ruda wilczyca podpalana brązowym kolorem na pysku i łapach. Ma krótką sierść przez co musi zawsze się czymś przykryć. Bez ogona - miała przykre zdarzenia w dzieciństwie. Kuleje na przednią lewą łapę. Charakter: marzycielka, rozmawia sama z sobą, boi się innych wilków; nie jest szybka ani silna, ale zręcznością i zwinnością nadrabia te cechy Historia: Miała swoją watahę i rodzinę, lecz pewnego dnia inne samce wilków przyszły i powybijały połowę watahy. Kilka szczeniąt wraz z innymi wilczycami przeżyło. Nasza wraz ze swoim kolegą i siostrą przeżyła. Kilka lat temu jak wędrowali niedźwiedzie ich zaatakowały i ona wraz z siostrą rozdzieliła się. Od tamtej pory wędruje po lasach samotna. Ogon straciła gdy była jeszcze w swojej rodzinie. Jadła zawsze owoce i rośliny, czasami mięso. Nasza wędrowała zmęczona po ostatniej próbie polowania. Jelenie były zbyt czujne aby je podeszła. Próbowała znaleźć jakies owoce, lecz były niedojrzałe lub trujące. Na dodatek przed polowaniem zmuszona przez niedźwiedzie musiała pokonać rzekę. Dotarła do terenu nowo założonej watahy. Czuła ich. Zdecydowała przejść wraz z granicą. W połowie drogi padła na ziemię. Rana na grzbiecie była ostatnio dokuczliwa. Dreptała tak aż do strumyka. Siły całkiem z niej uleciały, a ona wraz z zamoczonym pyskiem zemdlała... ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Mam rozumieć że jesteśmy super wilkami i powalamy niedźwiedzia jednym atakiem, tak ? Proszę was
-
Prace dziwnej osoby o różnych imionach (avatary i sygnaturki :))
temat napisał nowy post w Archiwum obrazków i reszty
Dzięki , konturów to ja nie umiem używać ^^" Jestem na etapie podglądania artystów i próbowanie ich sposobem ten na razie jest najlepszy -
Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
-
Prace dziwnej osoby o różnych imionach (avatary i sygnaturki :))
temat napisał nowy post w Archiwum obrazków i reszty
-
Sophie patrzyła jak Night trzyma się sufitu. Przejechała palcami po twarzy słyszac zapytanie o jakieś zioła. Pomyślała chwile. Przypomniała sobie że takowe miała. Zanim jednak odpowiedziała smoczyca zmieniła kurz w zioła. Starzec zapytał się czy wszystko z nią dobrze. Widziała już błysk w oku Night. Nie chciała aby ktoś jej pomagał. - Nie to tylko mały uraz i nie chce pomocy zrozumiano. - ostatnie słowa skierowała do smoczycy. - To ja wracam do obowiązków.
-
Sophie siedziała w kajucie lekarskiej sprawdzając zapasy. Czuła się w tej kajucie wolna od wszelkich rzeczy. Tylko ona i różne rodzaje leków. Od dziecka fascynowała ją medycyna. Liczyła właśnie leki przeciw bólowe, gdy usłyszała hałas. Pokuśtykała do drzwi, na szczęście znalazła również mocniejsze leki przeciw bólowe na przestrzelone kolano. Teraz bez problemów chodziła. Wyjrzała zza drzwi, a tam tej cholerny dziad grzebał między skrzyniami. - To że kapitan pozwolił ci u nas zostać to nie znaczy abyś grzebał w naszych rzeczach i panoszył się po całym statku. - powiedziała beznamiętnie do starca, który najwidoczniej jej się nie spodziewał - Słyszysz? - starzec odwrócił się, a Sophie zmierzyła go wzrokiem - Jak czegoś potrzebujesz wystarczy zapytać.
-
Sophie widząc że Red przytrzymuje Night wstała chwiejnie, po czym odwiązał w końcu swoją rękę. - Dzięki Red. A ty smoczyco następnym razem lepiej mnie ostrzegaj kiedy biegniesz ze mną przywiązaną do siebie. - chciała coś dodać widząc nowy wygląd Reda ale powstrzymała się, nie chciała tego wiedzieć. ~~~~~~~~~~~~~~ @UP jaka ta wyliczanka urocza Reeed
-
Usłyszała trzask drewna i widziała jak smoczyca z całych sił rzuca się aby pobiec do starca: - Smoczyco, nie ! Siad! Za późno usłyszała głuchy trzask. Była następnie w powietrzu, a później runęła na deski po których ciągnęła ją Night. Tak ciągnięta zobaczyła adiutantkę kapitana, patrzyła ona z wielkim zdziwieniem. Sophie odpowiedziała wzrokiem który mówił że nie chce wiedzieć o co chodzi. - Smoczyco, przestań! ... - wraz z zakrętem Sophie uderzyła o skrzynkę - Nosz kurrr... Przestań biec! - uderzyła kolejny raz tracąc na chwilę obraz i orientacje. "Jeszcze raz coś takiego wyczyni to przerobię ją na torebkę!" - pomyślała; pomyślała głośno
-
Prace dziwnej osoby o różnych imionach (avatary i sygnaturki :))
temat napisał nowy post w Archiwum obrazków i reszty
Praca dla Swahili Wykorzystam ją na Akademii Magii na FGE. Jak się nie podoba że z Bon Bon to narysuję nową -
Sophie po raz kolejny prawie wyskoczyło serce gdy czarodziej teleportował się. Nie mogła nad nim nadążyć. - - Szlag by cię trafił! - poszła do masztu i zauważyła że jeszcze trochę liny zostało - Dołączę się, ten gość mnie do grabu wprowadzi - powiedziała po czym nadgarstek obwiązała liną i usiadła obok smoczycy. ~~~~~~~~~~~~ @UP UP kto ci dał kajutę
-
- O matko... Smoczyco jak ty tak możesz?! - zauważyła że ona to zignorowała i dalej kierowała ludzkimi oczami, po czym przywiązała się do masztu - ... -Sophie przejechała palcami po twarzy Słuchała co starzec miał do powiedzenia. Kapitan rozkazał aby oprowadzić i pilnować nowo przybyłego: - Kapitanie jeśli ma pan jakieś oparzenia to proszę się zgłosić. - Nie grozimy ci tylko tłumaczymy. Za dużo się u nas działo aby być ufnym dla starca który karze nam oddać statek. - Sophie czuła że wstała nie tą nogą co trzeba - I jakie długi ja się pytam? To ty nam za przeproszeniem wpieprz*łeś pod statek to twoja wina jak widać. - pokuśtykała dalej za nim - Może chcesz dowiedzieć się coś o naszym statku? - przeanalizowała to co właśnie powiedziała i przeklęła pod nosem ~~~~~~~~~~~~~~~~ @DOWN On wyszeptał to do mnie. Proszę was czytajcie ze zrozumieniem
-
Wstała wypoczęta i z szopą na głowie . Przebrała się i ogarnęła się. Wzięła do ręki kilka suszonych owoców. Zjadła je z wielką chęcią, popijając swoją wodą. Noga która odpoczeła mniej bolała, a nawet opuchlizna zeszła. Sophie ucieszyła fakt że nie dostała żadnego zakażenia. Przeszła między poranionymi majtkami. Rany wyglądały nie źle, a majtkowie odpoczywali w najlepsze. ************* Usłyszała jak ktoś wzywa kapitana i weszła na górę. Zobaczyła starca, który patrzył jak wyskakuje Soli z pokładu. Sama się na ten widok zdziwiła. Kończąc suszone jabłko, słuchała rozmowę kapitana z nowo przybyłym. Zobaczyła jak smoczyca wyczarowuje z płomieni oko...ludzkie. Musiała z nią porozmawiać kiedyś na temat jej magii. Usłyszała jak mag mówi że kapitan za zniszczenie łódki ma oddać statek! ************************** Podeszła do starca i powiedziała: - Przepraszam, widzę że pan jest dość wykształcony aby zrozumieć obecną sytuację - Rozumiem ważne znaczenie miała pańska łódka, ale żeby od razu brać cały statek. Mógł by mi pan powiedzieć jak wielki okręt w zaledwie kilka sekund ma ominąć kilku metrową łódkę? Miał duża prędkość a pana łódka ni ztąd ni zowąd pojawia się przed nami. - powiedziała z lekką ironią i irytacją w głosie. - Widzi pan też że jesteśmy związani z kapitanem, a kapitan z nami więc nie zamierzamy zmieniać dowódcy, od tak!
-
Sophie chodziła z garnkiem pełnym prowizorycznej maści. Od majtka do majta niestety zatwierdzała dość duże oparzenia. Gdy tak chodziła pomagając majtkom złagodzić ból i cierpienie, zaczepił ją jeden pirat pytając się o swojego brata. Poprosiła go o podanie imienia i wyjście gdyż inni muszą odpoczywać. Niektórzy byli tak skrzywdzeni przez gorącą wodę, że Sophie musiała ich znieczulać. Natrafiła na chłopaka o którego pytał się tamten mężczyzna. Poparzony miał tylko brzuch i plecy. Chłopak nie chciał aby Sophie go otumaniła. Widziała jego ból z powodu czyszczenia i smarowania ran. Po obejrzeniu wszystkich rannych Sophie powiadomiła wcześniejszego mężczyznę, że może pogadać z bratem. *************** Zmęczona, głodna i spragniona Sophie położyła się w swojej tajnej kajucie w magazynie. Odetchnęła z ulgą gdy przyłożyła zimny okład na kolano. Od jutra nie może więcej nic robić niż chodzenie z przerwami po pokładzie. Staw kolanowy coraz to bardziej bolał, a regeneracja takiego narządu długo trwała. Skuliła się na hamaku i zasnęła. Tym razem nic jej się nie śniło...
-
MODE MOD : ON może powrócimy do wątku MODE MOD : OFF
-
OK dostosuje się do wersji Night **** Odetchnęła z ulgą gdy wąż powoli się zanurzył. Spojrzała na wszystkich poszkodowanych. Byli strasznie okaleczeni. Potrzebowali pomocy od zaraz. Wstała i poprosiła siedzących majtków aby innych położyć w hamakach i na materacach, pomoc zaraz przybędzie. Poszła do kajuty lekarskiej, obejrzała kolano. Wyglądało to paskudnie. Musiała usztywnić bardzo mocno nogę. Było bardzo mało maści przeciw oparzeniom. Musiała improwizować. Soda oczyszczona choć mało przydatna, bardzo łagodziła ból. Zmieszała ją w dużym garnku, z wodą, resztka maści i innym lekami. Wyszło dość sporo na pewno starczyło na całą załogę. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ @UP Przerobimy go na kowbojki @DOWN przyda się pomoc
-
Sophie siedziała wycieńczona bolącą nogą. Nawet leki nie pomagały. Była nimi po prostu pełna. Troszkę nie kontaktowała, ale była świadoma wszystkiego. Jeden z majtków już sam musiał ją wspierać gdy leki się zneutralizowały, a noga prawie że nie odpadła z bólu. Wąż morski trochę się uspokoił, gdyż smoczyca prowadziła pertraktacje. Z wielkim trudem poszła do jednej z armat szykując się na następną obronę. *************************** Ten wątek musiał wykrakać moją zgubę kolana. Naciągnęłam je tak na WF że nie potrafię normalnie stać. Ale co mi tam ważne że jestę dalej psychopatę
-
Sophie zgromadziła już dość dużą ilość majtków pod pokładem. Na razie nie mogła nic zrobić. Kilka razy wywróciła się przez nogę, która dawała się we znaki co raz to bardziej. Z trudem już chodziła. Udało jej się znów wsiąść kolejną porcję leków przeciwbólowych. Wiedziała że nie na długo pomogą ale zawsze coś. *** - Szlag by to trafił - gdy wraz z innym majtkiem niosła kolejnego. Nagle zobaczyła gardziel smoka. - O... - nie zdążyła dokończyć, bo wepchnęła rannego wraz z innym majtkiem do jakiegoś pomieszczenia, a sama odskoczyła za skrzynkę. Wrzątek oblał lekko jej rękę a ona sama od razu oblała ją swoją miętową wodą.
-
Sophie siedziała między najróżniejszymi butelkami pełnymi przedziwnych substancji. Były w nich trucizny jak i leki. Musiała wszystkie spróbować i oznaczyć. W małych ilościach nie były szkodliwe. Poukładała je w skrzyni i na półkach. Przeszukując resztę kajuty znalazła bardzo dużo bandaży. Usłyszała odgłos przypominający węża morskiego? - Piękne zwierzęta, ale zabójcze - zdała sobie dopiero po chwili sprawę, gdyż wzięła dość dużą dawkę leków przeciw bólowych - WĄŻ MORSKI!? - krzyknęła i nagle wstała. Wiedziała że przeciążone kolano odezwie się po działaniu środków, ale miała to w nosie. Załoga potrzebowała pomocy. **** Wybiegła na pokład i zobaczyła dosłowny chaos i Reda? Podbiegła do pierwszego lepszego majtka leżącego na ziemi. Czuła zapach poparzonych ciał, nie był on przyjemny. Zakryła rękawem nos. Majtek wił się z bólu i mówiąc aby mu pomóc. Sophie bez mniejszych przeszkód wsparła go i kazała jak najszybciej iść pod pokład. Niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Już kilka osób była po tamtej stronie. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ WOW Red potrafisz rzucić wypukłą czarką w idealnie wymierzony punkt nie łamiąc praw fizyki Spin pożycz no ten swój miecz bo ja (cytując pewnego kolesia z dA) NIE WYTRZYMIĘ! @down no chyba wam nie pomogę w walce ze taką nogą ledwo chodzę, a to że znam się na lekach to inna sprawa