Skocz do zawartości

Youkai20

Brony
  • Zawartość

    529
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Posty napisane przez Youkai20

  1. 8 minut temu, Starlight Sparkle napisał:

    Ciekawe kim jest ten kucyk... :twilight3: Youkai... masz konkurenta :NjdaT:

    Spoiler

    o żesz kurka wodna! To nie jest żaden adorator, to nie jest nawet żaden kucyk! Spójrzcie uważnie - te ZIELONE oczka, ten uśmieszek, skrzydła - to nie żaden kucyk, tylko sama Chrysalis dopadła naszą kochaną Starlight Glimmer!  Nie wierzycie? A co ona tak leży, hm? Opadła z dziwną miną i to jeszcze z zamkniętymi oczami. To dzieło Chrysalis, ona jej skręciła kark!! Biedaczka. Dobrze, że to dzieło fikcji.
    W rzeczywistości Starlight sobie słodko śpi.

    Spoiler



    1545198257_1994376__safe_artist-colon-uigsyvigvusy_artist-colon-zacatron94_starlightglimmer_behaving-eacat_curledup_cute_eyesclosed_female_glimmerbetes_ma.thumb.png.8758cec14edab1d93e986be154c5cf4c.png


     

    Autor - uigsyvigvusy

    • +1 1
    • Haha 1
  2. Odkopuję temat. :)  Skorom się dowiedział (kolega @Hoffmano nim wspomniał w komentarzu dla mnie) o istnieniu tego opowiadania, to zapowiedziałem sobie, że się z nim zapoznał. No i się zapoznałem. Co mogę powiedzieć? Hmmmm:
     

    Spoiler

    Przede wszystkim mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać, miałem dobry humor (czytaj - byłem przygotowany psychicznie na dawkę smutku i zadumy), a i "Klacz..." nie należy wg mnie do przesadnie długich, więc powiem tak - "ruszyła" mnie co najwyżej... średnio. Nie popłakałem się, jak zapewne niektórzy przede mną, nawet nie uroniłem łezki. Czy więc jestem nieczuły? Gdzieżby tam! Po prostu dla mnie było to opowiadanie wysoce... refleksyjne, zmuszające do przemyśleń, do chwilki zadumy, nie zaś stricte "smutne". Mamy tu Celestię-starowinkę, więc rozumiem już, dlaczego kolega Hoffman zauważył pewne podobieństwa z moim fanfikiem pt. "Kiedy Cadance kicha, Celestia łapie katar". Tam mamy podobną, powiedzmy, ale tu starość Pani Dnia jest (z braku lepszego słowa) hardkorowa. Klacz jest zaiste u kresu wieczności, w końcu jest stara jak samo Słońce. I wie jedno - umrze wraz ze "swoją" gwiazdą. Nie chcę za bardzo spoilerować fabuły (w sumie już ją poniekąd opisałem); powiem za to, że jej rozmowy z Luną (czy może jej widmowym wspomnieniem) mnie doprawdy urzekły. Ostatnie chwile Celestii, jej rozmowy, przemyślenia - może zabrzmi to nico upiornie, ale jeśli ktośb y  mnie  zapytał "jak sobie wyobrażasz śmierć Celestii", to właśnie tak bym sobie ją wyobraził. Celestia wyda się być już tak... zgorzkniała swoim długim żywotem, że niemal wszystko przyjmuje ze stoickim spokojem... choć jest to spokój pozorny. Zaprzecza poniekąd swoim osiągnięciom. niespecjalnie widzi sens w dalszym ich wspominaniu; można ją zrozumieć, w końcu od milionów lat nikogo na świecie nie ma, wszystko "co było" dawno temu stało się pyłem. Ale czy się z nią zgodzić? Czy zaakceptować to, że Celestia stara się zapomnieć o Lunie, odgonić jej wspomnienie u kresu swych dni? Hmmmm... i w tym tkwi piękno i siła tego tego opowiadania, to właśnie mnie "kupiło". Nie smutek towarzyszący odejściu, lecz gorzka refleksja nad przeszłością, sobą i samym życiem. Kto ma rację - Celestia, która uparcie sądzi, że nic już nie ma sensu, że nie ma po co wspominać czegoś, co od tak dawna już nie istnieje, czy też Luna, która temu z równym uporem zaprzecza? Na to pytanie każdy z nas musi sobie odpowiedzieć sam...     

    Polecam serdecznie!

    • +1 2
  3. Spoiler

     

     

    1101971924_2254538__safe_artist-colon-duskyzombie_starlightglimmer_pony_unicorn_animated_cute_female-appy_irrationalexuberance_jumping_mare_simplebackgrou.thumb.gif.cfe3ce9242a63b88ca7e2c00937aec51.gif

     

     

    Gif, który zrobił mi dzień, noc, no i w ogóle wszystko. Zapytacie co jest w nim takiego super? No jak to co?! :) Starlight jest szczęśliwa i to wystarczy, żeby to był best gif ever!

     

    Jak ktoś jest smutny, to gwarantuję, że widząc to się uśmiechnie! (autor - DuskyZombie, aka MLPMVGUY)

    • +1 4
    • Lubię to! 1
  4. Nudząc się niemiłosiernie pomyślałem sobie, że warto poskakać po "moich" starych tematach, posprawdzać, czy linki wciąż działają (raczej niemożliwe aby wygasły, ale nigdy nie mów nigdy), powspominać w stylu "ech, kiedyś to potrafiłem coś napisać, a teraz co", przelecieć szybko komentarze, bo może ktoś coś napisał nowego, a ja, cham, nawet nie odpisałem... no i proszę, jest w tym temacie nowy komentarz, o którego istnieniu nie miałem pojęcia. O ile komentarz z lipca 2019 można nazwać nowym.Tak, nie obserwuję własnych tematów i przez to nie wiem, czy nic się w nich akurat nie "kręci"... Na swoje usprawiedliwienie powiem, że ostatni o jakim wiedziałem, czyli ten jeszcze wyżej, został tu umieszczony w 2018 roku (to poza tym mój własny xD). I tak oto odgrzebuję WŁASNY temat  :) No ale do rzeczy:
    Tak więc kolego @Hoffman 

     

    Spoiler

    Serdecznie dziękuję Ci za Twoją  olbrzymią opinię! Doprawdy, wszystko rozłożyłeś na czynniki pierwsze. Wątpię, abym odwdzięczył się równie długą odpowiedzią... czy w ogóle długą, ale coś tam napiszę :) Na sam początek - jest mi niezmiernie miło, że przeczytałeś ten fanfik, a co jeszcze milsze - zechciałeś opisać Swoje wrażenia. Nic nie poprawia humoru bardziej od soczystego komentarza (nawet takie w stylu "dobre" albo "łe, co to ma być" się liczą). Pisałem to już wielokrotnie i znów powtórzę - jeśli pojawia się jeden komentarz, nawet pojedyncze słowo, to wiem od razu, że ktoś to jednak przeczytał, czyli warto było pisać, bo to przecież dla Was, nie dla mnie... 
    Dobra, co się zaś tyczy tego, co napisałeś - jestem zaskoczony, że tak mało narzekałeś;  że to, co się nie spodobało, to tylko najogólniej mówiąc, tylko detale. To duży fanfik (jak na MOJE możliwości), więc jest się zapewne do czego przyczepić. Chyba nie skończy się przygody z nim podczas przerwy w pracy, czy tam przy filiżance kawy. Poza tym mam przykrą tendencję (co słusznie zauważyłeś) do, hmmm, marnowania końcówek. Staram się zawsze uderzyć na początku "z grubej rury", zaskoczyć czymś, przykuć uwagę, no po prostu piszę jak umiem najlepiej, gdzieś "w środku" jakby tracę impet, aby w finale spłycić końcówkę, albo nawet ją sknocić. Po prostu zawsze mam POMYSŁ, ale nie gdy już napiszę wszystko co tam sobie zechciałem, CZASEM sam nie wiem, jak skończyć w równie, nazwijmy to - elegancki - sposób, jak zacząłem. Tu skończyło się jak się skończyło, dobrze że jakoś się to trzyma kupy, bo serio - miałem obawy, że po solidnej bądź co bądź treści, czytelnik odniesie wrażenie, że finał, jest trywialny i zły, albo nawet, że nagle stał się jakąś wręcz groteską (choć może na siłę to byłoby i ok... jakoś tak brzmi upiornie). Ale końcówka miała wskazać, że Celestia zrozumiała, że nic jej już nie zostało, że nikt jej już nie kocha, nikt nie chce...
    Przyznam się, że miałem duży problem z częścią, w której spotkała się ona z Cadance. Wydawało mi się, że wszystko co tam napisałem, jej (Cadance) chorobliwa miłość, szaleństwo, jest... niewiarygodne, jakieś sztuczne, że nikt w to nie uwierzy. Samemu nie jestem specjalnie zadowolony z tamtej części, no cóż... wyszło jak wyszło. Nic tam nie jest tak "naprawdę" złe... o prostu chciałem, hm, żeby czytelnik bardziej zwrócił uwagę na Flurry, której to paradoksalnie tam właściwie nie ma. Bo właśnie nie chce nawet patrzeć na Cadance, na jej głupotę, upór, ale bardzo pragnie jej pomóc. Ona czuje się tak, jakby straciła oboje rodziców, w końcu Shining Armor był jej ojcem, o czym Cadance zdaje się, zapomniała.
    Po wszystkim co napisałem, decyzja Celestii może dziwić. Miała przecież pomóc biednej Flurry odzyskać jej schorowaną matkę. No cóż, ona sądzi, że zrobiła o co ją proszono. W końcu sama Cadance pragnęła tylko zobaczyć się z Shiningiem. I tu wkracza ten niepewny element, o którym wspomniałem. Sam nie byłem pewien jak to rozwiązać. Ostatecznie uznałem, że (pozornie!) "proste" pozbawienie jej skrzydeł jest najlepszym wyjściem. Bez ich magicznej protekcji natychmiast uderzył w nią ciężar wieku, stała się staruszką, tak jak być powinna. Dodatkowo to dobiło Celestię, w końcu "to przed" i "to teraz" było jej dziełem. Jej "alicornie" plany wzięły w łeb, ma wrażenie że całe jej życie okazało się błędem. A biedna Flurry, choć Cadance, jak się zdaje, odzyskała jednak trzeźwość umysłu, stała się jej wrogiem numer jeden.  
    W ten sposób wszyscy są "tragiczni", wszyscy są "przegrani". Nikt już tak "naprawdę" nie chce Celestii (oczywiście wg niej - przecież ma jeszcze Lunę...), więc tej pozostaje, cóż, zapić się na śmierć.
    I to jest "prawdziwie" tragiczne zakończenie, nawet jeśli "na szybko" wynika z niego, że Celestia zwyczajnie dała ciała, więc teraz wszytko ma gdzieś, a Flurry po prostu się obraziła...

    "Przynieś mi coś mocniejszego" - teraz to zdanie, choć tak płytkie, jest tak... głębokie. No bo patrzcie państwo -  Tak oto kończy potężna alicorn, co niegdyś mogła trząść całym światem, gdyby tylko chciała.

    No to tyle o fabule, nie wiem czemu, ale brzmi jakbym opisywał wrażenia po przeczytaniu czegoś nowego, "czyjegoś", a nie podawał pewne, nazwijmy to szczegóły, swojego fanfika.

    Tak czy owak...
    ... jeśli o stronę techniczną chodzi, to super, że ją chwalisz, zamiast ganić, bo ja zawsze bardzo się staram, żeby to wszystko było ok, najogólniej mówiąc, żeby dało się czytać, a nie tam kręcić głową, po prostu nie jestem jakimś profesorem, który wszystko robi na glanc. Nierzadko więc pewne rzeczy "stylistycznie" robię źle (i nawet o tym nie wiem), może dialogi (których nie cierpię) wyglądają sztucznie, czy są "szybkie" i płytkie. Ale lepiej nie umiem :) Tym bardziej cieszy mnie więc, jak ktoś napisze, jak Ty, że generalnie jest ok.  Dodatkowo to była praca na konkurs, więc nie mogłem tego wstawić tak, że ktoś przeczyta i zaznaczy albo napisze "o patrz, tu masz literówkę, o, a tam nie dałeś kropki, nie no, ten dialog nie brzmi dobrze, a tu bym ten wyraz zmienił na Y, bo X brzmi na przekombinowany". :) Oczywiście wkleiłeś jednak WIADOME ZDANIE. Ech, nawet nie będę pisał, ile razy wersji powstało nieszczęsnej "śmietanki towarzyskiej", co ja się z tym napociłem... to najlepsza wersja jaka mi w końcu została... a  i tak nie jest ok :) ale wcześniej się uparłem, że to tu musi być, bo jakoś tak chciałem, żeby było i tyle. Ot, fanaberia.

    Na początku piszesz, że fanfik ten przypominał Ci "Klacz u kresu wieczności". Hm, może to zabrzmi niewiarygodnie, ale nie znam takiego (tak, ten stary dureń Youkai znów "popisał się" tym, że absolutnie nie zna czegoś, co pewnie znają, lub o tym słyszeli, bliżej niesprecyzowani "wszyscy" starzy wyjadacze forum/fandomu). Wszelkie podobieństwa (o których zresztą nie mam pojęcia) są przypadkowe. Ale przeczytam to wieczorem, jak znajdę, brzmi... intrygująco.

    I co tu jeszcze dodać? Chyba to będzie tyle, przecież nie będę pisał "opinii do opinii" :) . Ważne jest to, że nie kręciłeś nosem podczas lektury, ani też nie miałeś  wrażenia zmarnowanego czasu, bo jest to jedna z moich nielicznych prac, przy których naprawdę bardzo się starałem.  

    Dzięki i pozdrawiam serdecznie!

    • +1 1
  5. Jeśli są tu fani World of Tanks, to Wargaming poinformowało, że w związku z koronawirusem, abyśmy mieli powód do siedzenia w domach, daje wszystkim graczom kod na 14 dni konta premium. Wystarczy, że go użyjecie. Ten kod to:

     

    BESAFE2020

     

     

    update - oczywiście trzeba go wpisać o tu

     

    https://eu.wargaming.net/shop/redeem/?utm_content=bonus-code&utm_source=global-nav&utm_medium=link&utm_campaign=wot-portal

  6. 6 minut temu, Cheerful Sparkle napisał:

    jakiś czas temu pomyślałem, żeby wywołać Youkaia, bo może by wiedział.

    Spoiler

    Dedukcja, mój Watsonie...

    Dobra, skoro i ja w końcu mam tu swoje pięć minut (a już byłem pewny, że się nie doczekam, bo nawet nie śledzę tego tematu), to ode mnie takie proste coś. Coś, co nie wymaga pewnie podpowiedzi i pozwoli Wam odetchnąć od koszmaru, który zgotował Wam ten ancymonek powyżej... :)
    Tak więc szto to:
     

    Spoiler

     

    25346456245346455235424.thumb.jpg.7d4571fee24a0eaf5a43f7650ceaca30.jpg

     

     

  7. Mój pierwszy post w tym zacnym temacie!
    Więc w co akurat gram? Przyznam, że na w świetle popularności (jeśli można tak nazwać... panikę) wszystkiego co jest związane z koronawirusem dowiedziałem się o istnieniu gry Plague Inc. I w nią właśnie zagrałem, aby sprawdzić o co ten cały hałas. Ograłem najpierw wersję na Androida, ale skorom się zorientował, że istnieje również wersja Steamowa (z dopiskiem Evolved), na niej się skupię. No więc "z czym to się je?". Przede wszystkim nie spodziewałem się, że "Plaga" jest tak wciągająca. Na Androidzie to wg mnie jest kolejną grą odpalaną w celu zapewnienia sobie rozrywki podczas jazdy komunikacją miejską, czy też przerwy w pracy. W małych dawkach jak najbardziej zjadliwa, przy dłuższych sesjach jednak monotonna. "Na kompie" jednak sytuacja jest trochę inna. W Evolved, oprócz "zwyczajnej" rozgrywki  mamy ciekawe scenariusze, od Czarnej Śmierci, przez apokalipsę zombie, aż po stworzenia z Ziemi nowej "planety małp". Jest też rozgrywka wieloosobowa (którą akurat sobie darowałem) i możliwość tworzenia własnych scenariuszy. Wszystko to sprawia, że pomimo powtarzalności i pewnego schematyzmu (podczas grania różnymi typami "plag"), gra się całkiem przyjemnie i naprawdę cieszyła mi się japa, gdy już wiedziałem, że ludzkość nie wygra. I smuciła, gdy zdałem sobie sprawę, że znów przekombinowałem ze śmiertelnością swojej najnowszej plagi, więc zabije zarażonych tak szybko, że nie zdążą zarazić jakich maruderów na Grenlandii czy innym Madagaskarze :) Polecam, acz w niewielkich dawkach - nie każdy na dłużą metę zdzierży robienie w zasadzie wciąż tego samego.
    Na deser bonus dla @Starlight Sparkle  i  @Cheerful Sparkle :

     

    Spoiler

     

    1453220571_g1(1).png.682e8421b4f5d96405162043bf220fc7.png

     

    HEAVEN IS A PLACE ON EARTH!  ;)

     



      

    • +1 2
×
×
  • Utwórz nowe...