Skocz do zawartości

[Zapisy] [Gra] Rodzina Diabłów [Highschool DXD][Reaktywacja]


Dean Ambrows

Recommended Posts

Dziewczyna poczuła jak chłopak odwzajemnił przytulenie. To było bardzo miłe z jego strony. Na jego pytanie zaśmiała się pod nosem.

- Tak~! Uwielbiam ciastka. - zaśmiała się i uwolniła go z uścisku.

 

Minął jakiś czas, kilka dni może tygodni. Przyjaźń między tą dwójką zrobiła się naprawdę silna. Wiedzieli o sobie coraz więcej i ufali sobie z każdym dniem bardziej. Dziewczyna siedziała sobie w ławce z słuchawkami w uszach i rysowała coś. Była długa przerwa więc wszyscy mogli spokojnie odpocząć. Nagle podszedł do niej jakiś chłopak, nie lubił jej... No bo po prostu za nią nie przepadał. Zaczął ją zaczepiać, wyzywać, a w rękach trzymał nożyczki. Chciał obciąć jej włosy i kable od słuchawek. Ale na spokojnie, ona umiała zapanować nad sytuacją. Oczywiście do czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Law akurat nie był w razem z Emily, poszedł do automatu szkolnego żeby kupić coś do picia. Gdy wrócił zobaczył że ktoś ją zaczepia. Podbiegł do niej.

- Zostawcie ją. - powiedział do chłopaka i jego kolegi. Ci tylko parskneli śmiechem. Popchnęli dziewczynę i podeszli do Law'a. Jeden uderzył go w nos a drugi złapał mu ręce od tyły. 

- Bohater się znalazł. - wycedził. Przejechał mu po policzku nożyczkami zostawiając szramę. Przywalił mu tym razem w brzuch na co Law upadł. Kopneli go kilka razy. Po chwili jednak zobaczyli że niedaleko jest nauczycielka i uciekli. Law zaś leżał obolały na ziemi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily już miała się odezwać, kiedy przyszedł Law. Nawet nie zdążyła nic zrobić, jak zareagować bo została popchnięta i cała akcja rozegrała się za szybko. Chłopak został złapany przez tamtą dwójkę, pobili go, skopali i tak zostawili. Owszem próbowała ich rozdzielić i cały czas krzyczała żeby go zostawili. Dziewczyna miała już łzy w oczach, bo była bezsilna i nie mogła nic zrobić. Zmyli się dopiero kiedy zobaczyli nauczycielkę. 

- Law... - powiedziała drżącym głosem i uklęknęła obok. - Czemu mnie obroniłeś? - zapytała i ostrożnie przysunęła go do siebie kładąc jego głowę na swoich kolanach. - Dałabym sobie radę, a teraz... - zaczęła płakać, mimowolnie, chociaż starała się to powstrzymywać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Law spojrzał na dziewczynę, nie był szczególnie poobijany, tylko leciała mu krew z nosa i miał przecięty policzek. 

- H...hej. Nic ci nie jest? - zapytał z trudem. Złapał jej dłoń. Uśmiechał się? Tak, uśmiechał się. Mimo ran. - Obroniłem cię bo przecież księżniczka potrzebuje swojego bohatera. - powiedział. Nie należał do słabych osób. Powiem więcej, był całkiem twardy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna spojrzała na niego przez łzy. Naciągnęła rękaw bluzy i zaczęła mu wycierać krew cieknącą z nosa i z policzka. Bardzo delikatnie, tak żeby go nic nie zabolało. Widziała, że się uśmiechał mimo ran.

- Nic mi nie jest... Nic... Ale... - wymamrotała a następnie usłyszała to o tym że każda księżniczka potrzebuje swojego bohatera i lekko się uśmiechnęła śmiejąc sie cicho pod nosem. - Głuptas... - powiedziała cicho i pogłaskała go lekko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak uśmiechnął się szeroko. Jednak szybko złapał się za ranny policzek. Zaraz potem spojrzał na Emily.

- Jeśli nic ci nie zrobili to dobrze. - powiedział. Po chwili spróbował podnieść się do siadu. - owie, owie. - mruknął łapiąc się za żebra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna pomogła mu się podnieść i jednocześnie go podtrzymała, żeby nic mu się nie stało. Cały czas jednak rękawem starała się wytrzeć mu całą krew.

- Uważaj... - mruknęła cicho na jego reakcję i przetarła oczy, żeby już nie płakać. - Jeśli nie możesz wstać to nie musisz... Później pójdziemy do pielęgniarki jak się trochę lepiej poczujesz... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Heheh... To były fajne czasy~ - zaśmiała się Emily i jeszcze bardziej wtuliła się w chłopaka. Po chwili przejechała mu palcami po policzku. - Skopałabym teraz tych idiotów...

 

W tym czasie na zewnątrz całkowicie się rozpadało, a Lorence nadal spała sobie pod drzewem. W ogóle nie czuła kropel deszczu, miała o dziwo dość twardy sen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Teraz nie mają żadnych szans. - powiedział Law. - Więc księżniczko, jak sprawdza się twój bohater? - zapytał. 

 

 

Jonathan zobaczył że pada. Westchnął po czym wyszedł na zewnątrz kierując się aurą Lorence. Gdy ją wreszcie znalazł zobaczył że śpi. Westchnął, podszedł i wziął ją na ręce. Zaniósł ją do szkoły gdzie położył ją na sofie po czym sam poszedł do kuchni coś przekąsić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Świetnie i z każdym dniem lepiej. - zaśmiała się wesoło Emi i pocałowała go lekko. - Ej... Swoją drogą ciekawe jak się sprawy mają z Lorence i Jonathanem... Pewnie dalej się nie pogodzili.

 

Lorence przez sen poczuła, że ktoś ją podnosi i gdzieś przenosi, ale nie chciała się obudzić. Dopiero w szkole po jakimś czasie otworzyła oczy i podniosła się do siadu.

- O ja pierdole... Moja głowa... - jęknęła i chwyciła się z głowę. Rozejrzała się. Zastanawiała się skąd się tu w ogóle wzięła, w końcu była na dworze. W dodatku miała przemoczone ubrania... No pięknie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Będzie trzeba coś zrobić żeby się pogodzili. - stwierdził Law. - Może wrzucimy ich do jednego pokoju, pozbawimy ich możliwości wyjścia i damy im czas żeby się pogodzili? - zaproponował.

 

Jonathan w tym czasie był w kuchni, nalał sobie coli a potem usiadł na krześle i westchnął. Wyglądał dość ponuro jak na siebie. Przy okazji bawił się wisiorkiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Uhum... A masz może jakiś pomysł jak to zrobić? - zapytała patrząc na nniego z nadzieją. W sumie to chciała żeby się pogodzili bo byli słodką parą, więc lepiej żeby wszystko było między nimi dobrze. - Bo wygląda na to że im się na zgodę nie zbiera...

 

Lorence podniósła się ledwo z sofy po czym skierowała sie do kuchni żeby zrobić sobie gorącą herbatę. Zauważyła że jest tam Jonathan, ale nawet na nniego nie spojrzała. Po prostu zajęła się tym co miała zrobić.

Edytowano przez Szeregowa WWhite Fox
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po prostu ich tam zaciągnę i magią. - stwierdził Law wzruszając ramionami.

 

Jonathan widząc absolutny brak reakcji ze strony Lorence zrobił się jeszcze bardziej ponury. Najwidoczniej miała go gdzieś. To było dość... smutne. Zaczęła mieć go gdzieś przez fakt że nie chciał by niszczyła sobie zdrowie. Wpatrywał się tylko martwym wzrokiem w szklankę z colą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily od razu poderwała się do siadu.

- No i wspaniale, a teraz wstawać. Trzeba ich pogodzić! - zarządziła po czym nachyliła się jeszcze żeby pocałować Law'a. Po chwili zaskoczyła z łóżka i zaczęła się ubierać. Nie minęła długa chwilą i już czekała na Law'a aż i on zrobi to samo. - Poooośpiesz się. Jonathan jest smutny... Lorence zresztą też. Trzeba to szybko załatwić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Law szybko ubrał się, w ten sam płaszcz co wcześniej. No i oczywiście spodnie i buty. 

- Wiem, wiem, załatwimy to raz dwa. Ale wpierw przygotujmy pomieszczenie do którego ich wrzucimy. - stwierdził. Złapał Emily za rękę i ruszył na poszukiwanie czegoś dobrego. - Składzik się nada. - uznał. Otworzył drzwi. Wystawił rękę przed siebie. Po chwili literki zaczęły pojawiać się na ścianach. Szybko jednak zniknęły. - Gotowe. Teraz trzeba ich tu przyciągnąć. - powiedział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ej czekaj, bo ja mam pomysł. Lorence się nie da więc ją trzeba siłą, ale wiem co zrobić żeby Jonathan tu przyszedł. - powiedziała po czym zaczęła isc w stronę kuchni. - Zgarnij tu Lorence, a ja zrobię że Jonathan sam tu przyjdzie~ - rzuciła jeszcze z wesołym uśmiechem. Weszła do kuchni gdzie od razu zobaczyła dwójkę. Dobrze widziała, że chłopak był wyraźnie smutny dlatego podeszła do niego i pociągnęła go za rękaw koszulki. - Ej ej ej, Jonathan... Bo się zepsuło światło... Korki poszły bo burza jest i trzeba naprawić, a Law nie umie. - powiedziała szybko po czym chwyciła go za rękę i pociągnęła go w stronę tamtego składzika. W razie gdyby nie chciał iść ma też inny patent na to jak to szybko załatwić. Lorence za to patrzyła na nich z początku zzaskoczona ale w końcu wzruszyła ramionami i zaczęła pić herbatę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonathan zdziwił się, ale po chwili wzruszył ramionami.

- Dobra. - powiedział i wstał, poszedł za dziewczyną. W sumie to wciąż było zdziwiony. Gdy Emily doprowadziła go do składzika nic nie podejrzewając wszedł i zaczął sprawdzać korki... które były sprawne. - Ej o co chodzi? - zapytał.

 

W tym czasie Law poszedł z drugiej strony szkoły, tak aby nie wpaść na Jonathana i Emily, nawet założył kaptur żeby wyglądał fajniej. Poszedł okrężną drogą do kuchni. Wszedł do środka.

- Wybacz, ale to dla twojego dobra. - powiedział, wciąż idąc przed siebie wykonał jakiś gest dłonią na co Lorence poczuła że jest skrępowana. Nie mogła też za bardzo mówić. Law akurat w tym momencie podszedł i złapał ją tak że nie upadła na ziemie. Potem się nie odezwał. Zaniósł ją tylko do składzika. Wepchnął ją do pomieszczenia i zaklęcie zostało przełamane. Objął jedną ręką Emily.

- Dobra moi drodzy. Pogadajcie ze sobą. Uspokójcie się i w ogóle. - powiedział. Dalej miał kaptur. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorence spojrzała zdziwiona na Law'a. W ogole nie wiedziała o co tu chodzi.

- W co wy się do cholery bawicie... Głupie bacho... - i nic więcej nie zdążyła powiedzieć, bo zaklęcie zaczęło działać. Chciała powiedzieć chłopakowi żeby ją puścił, ale nawet tego nie mogła zrobić. Była strasznie wkurzona.

- A skubane... Same się naprawiły.. Hahah... - zaśmiała się pod nosem Emi i po chwili dostrzegła Law'a, który niesie Lorence. - Albo i nie... Wybacz... Tak bbędzie lepiej... - powiedziała z uśmiechem do Jonathana. Gdy chłopak tylko wepchnął Lorence do składzika dziewczyna zatrzasnęła za nimi drzwi. - Radzilabym wam się z tym pośpieszyć~ - zaśmiała się wesoło wtulając się w Law'a.

- Wypuście mnie do kurwy nędzy! - warknęła Lorence waląc w drzwi z całej siły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonathan oparł się o ścianę, czekał aż Lorence się wyładuje. Co mogło zająć chwile... Gdyby nie fakt że nagle coś odrzuciło Lorence od drzwi tak że wpadła na Jonathana na co ten ją złapał.

 

- Nie martwcie się, będziecie mogli wyjść jak się pogodzicie~ - powiedział Law głaskając Emily. - A i wasze moce nie działają~ - dodał po czym się zaśmiał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorence była cała podenerwowana i w ogóle nie mogła się opanować. Kiedy wpadła na Jonathana a on ją złapał warknęła tylko coś pod nosem po czym odsunęła się od niego i kopnęła w drzwi z całej siły.

- Poczekajcie aż stąd wyjdę tak wam skopie tyłki, że nie będziecie mogli wstać. - wrzasnęła ze wściekłością po czym usiadła pod ścianą przytulać ręce na klatce piersiowej.

 

Emi pocałowała chłopaka w policzek.

- To jak? Co teraz robimy kochanie? - zapytała z uśmiechem. - W koncu mamy teraz duzo czasu~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emi przytakęła z szerokim uśmiechem.
- Dobry plan cukiereczku. - zaśmiała się cicho.

 

Lorence spojrzała na Jonathana. I co? Dalej zamierza być na nią obrażony? No dobra, proszę bardzo. Ona go nie przeprosi. Wyciągnęła z kieszeni paczkę fajek i zapalniczkę po czym zapaliła jedną. Specjalnie chciała zrobić mu na złość, bo ona nie zamierzała go przepraszać. Zresztą i tak nie miala za co. W koncu to on się na nią obraził o to co robi. "Albo mnie akceptujesz taką jaka jestem, albo spierdalaj." - tak właśnie powtarzała jeśli ktoś miał do niej jakiś problem. Dlatego nie zamierzała odpuścić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...