Skocz do zawartości

[Dyskusja] Nasze skarby


Burning Question

Recommended Posts

6s3swz.jpg

Źródło: http://sophiecabra.deviantart.com/

 

Cześć wszystkim! Dzisiaj pogadamy sobie o wszystkim, co jest nam w życiu drogie, co możemy nazwać naszym skarbem. Co myślisz DeDe?

 

Nie nazywaj mnie tak... >.> W każdym razie mi się podoba, w końcu całe życie uganiam się za skarbami.

 

Dokładnie, pewnie masz ich wiele. Kiedyś nam opowiesz o każdym z osobna.

 

Żartujesz? Kup moje książki i poczytaj, bo ja nie lubię się powtarzać. ;)

 

Oczywiście. ^^" Mimo wszystko, chyba nie powiesz mi, że tylko przedmioty są twoimi skarbami? A wszystkie wspomnienia i rzeczy jakich dokonałaś przy okazji? Fani twoich książek... Czy chociaż twój wierny kapelusz?

 

Masz rację, samo zdobycie przedmiotu to tylko jedna połowa bezcennego doświadczenia. A co do kapelusza... gdy Rainbow Dash chciała mi go podać, w głębi duszy ucieszyłam się, że jeszcze nie jest zniszczony. Wiele razem przeszliśmy.

 

No widzisz. Skarbem można nazwać wiele rzeczy. Mogą to być drogie i wartościowe przedmioty, ale też nasze osiągnięcia, drobne rzeczy o dużej sentymentalnej wartości. Ktoś ważny dla nas... Chyba za rzadko je doceniamy, dlatego będziemy to robić w tym temacie. Piszcie co jest skarbem dla was i dlaczego, jakie historie się z tym wiążą. ;)

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie skarbem jest moja kolekcja gazet MOTOR z lat 1973-1979. Dostałem je od mojego Profesora od Maszynoznawstwa (który był w czasie PRL-u rajdowcem (plot na Fiacie 126p)).

I jeśli można uznać to do tego tematu to moja kolekcja motocykli a zwłaszcza mój pierwszy motocykl który kupiłem za swoje pieniądze (CZ 175 której fotkę mam w moim profilu (ten czerwony motocykl)) rodzice mówili mi nie raz żebym go sprzedał ale ja zawsze odmawiam.

Edytowano przez KamilPL 94
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

                                                       Moim skarbem, jak i "sentymentalnym" przedmiotem jest... książka!

 

        

    

                                                             

                                                                       "Żałując za jutro" - Sebastiana Uznańskiego

 

 

                                                                   Czy walcząc ze złem trzeba sprzymierzyć się z piekłem?

Długo oczekiwana polska space opera z młodym mężczyzną dojrzewającym do walki, miłości i władzy w roli głównej. Zanael jest synem zamordowanego przez wrogów władcy światów, a choć sam cudem unika śmierci, traci wszystko. Zdany na łaskę losu i niepewną pomoc ocalałych sojuszników ojca, ścigany przez prześladowców wyrusza w fascynującą podróż przez światy i wymiary. Napotyka przedziwne istoty akolitów, grających w kości o ludzkie życie, wojownika zrośniętego z własną zbroją, wreszcie księżniczkę demonów, w której się zakochuje. Uczestniczy w pierwszych potyczkach i bitwach. Powoli nabiera siły i zaczyna rozumieć, że czas, w którym stanie do walki z uzurpatorami, jest bliski.

 

A teraz mała historia:

Nigdy nie przepadałem za książkami, wydawały mi się nudne, jedyne książki jakie czytałem to obowiązkowe lektury w szkole i żadnej z nich nie lubiałem.

ALE, pewnego dnia podczas wakacji (bodajże drugi miesiąc 2011 roku) zaczęło się robić trochę zimno i dość mocno padało, i było tak przez jakiś tydzień, kompletnie nie było co robić...

Więc zdecydowałem się przejść, bo i tak nie miałem nic innego do roboty. Nagle zaczęło bardzo mocno padać i chyba los tak chciał, że stałem akurat koło księgarni. Najlepszym pomysłem było przeczekać w księgarni aż deszcz przestanie padać, a skoro patrzenie się na deszcz nie było dla mnie ciekawym zajęciem to poszedłem się rozejrzeć po bo budynku. Było tam bardzo dużo książek różnego typu, ale na środku pokoju stał sobie średnich rozmiarów stoliczek z książkami na przecenie. Sprawdziłem wszystkie książki jakie tam leżały i tylko jedna była na tyle ciekawa aby przyglądnąć się jej bardziej, nosiła tutuł "Żąłując za jutro" autora Sebastiana Uznańskiego. Pomyślałem, że i tak nie mam nic do roboty więc kupiłem książkę w cenie 20zł i wyszedłem na dwór. Akurat się rozpogodziło, słońce też nieźle grzało więc ruszyłem do domku w którym mieszkałem.

Jak wziąłem się za czytanie książki to nic mnie nie obchodziło, świat wokół mnie jakby wyparował. Od rana do wieczora siedziałem przy tej ciekawej opowieści i przerywałem ją tylko po to aby coś zjeść. I tak w trzy dni przeczytałem całą książkę, niby wydaje się krótko? Dla mnie to była wieczność, i dobrze zresztą.

Podsumowując, chyba właśnie los tak chciał, abym trafił to TEGO miejsca akurat w TYM czasie, i od tamtego momentu nie mogę zasnąć puki nie przeczytam kilku stron jakiejś książki lub fanfika. Dzięki właśnie tej książce teraz moją wielką pasją jest czytanie, i chyba nawet dzięki temu mojemu zamiłowaniu do czytania książek trafiłem do tego fandomu, a odkrywając fandom odkryłem w sobie jeszcze więcej, ale to nie tutaj o tym ;)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skarbów mam wiele. Rzeczami, z którymi nie chciałabym się rozstać jest na przykład pluszowy miś, którego dostałam jako prezent urodziny oraz pluszowy wielbłąd od taty. Skarbem dla mnie jest też figurka Whooves'a i od niedawna lalka Madeline Hatter. Skarbem jest też moje szczęście i kolekcja czterolistnych koniczynek. Ale...

 

Nic z tych rzeczy nie jest dla mnie tak cenna jak osoba, którą kocham. Moja dziewczyna, która niedawno pojawiła się na forum jako PervKapitan, jest najlepszym co mi się w życiu przytrafiła. To skarb, który nie może się równać z niczym innym, nawet moim własnym szczęściem. Gdyby była taka potrzeba oddałabym wszystko by móc nadal mieć ją przy sobie i kochać oraz by ona nadal kochała mnie. To...właściwie nie ma słów, które dokładnie by opisały jak jest dla mnie cenna. Jest moją wodą, powietrzem, szczęściem, zdrowiem, po prostu wszystkim. Kocham ją po prostu~ <3 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się unikać przywiązywania do przedmiotów i jak na razie dobrze mi to wychodzi. Czuję się o wiele bardziej komfortowo bez takiego materialnego bagażu i czuję, że w tej chwili mogłabym bez problemu pozbyć się dowolnej z posiadanych przeze mnie rzeczy bez narażania się na nagły przypływu sentymentu. Przywiązanie do książek nie wchodzi w grę - przez całe życie przyzwyczaiłam się do wypożyczania ich z bibliotek i kolekcjonowanie tomów nigdy nie weszło mi w krew. Jedyna biblioteczka jaką posiadam to ta odziedziczona po tacie, a i z nią mogłabym się bez problemu rozstać. Jeśli widzę jakąś zaletę posiadania zbioru książek, to jest to po prostu możliwość sięgania do nich w razie potrzeby, na przykład przy poszukiwaniu konkretnego cytatu. Na moje nastawienie zapewne wpływa tu też niechęć do czytania tych samych tekstów po raz drugi.

Do nieco innej kategorii zaliczają się płyty. Do tych często wracam, ale moja sympatia dla nich także ogranicza się głównie do przydatności, więc prawdopodobnie nie miałabym problemu z przerzuceniem się któregoś dnia na np. jakiś wirtualny odpowiednik. No dobrze, może trochę brakowałoby mi książeczek z tekstami...

 

Wydaje mi się, że skarby stosunkowo często są związane nie z wartością użytkową, ale ze wspomnieniami które wywołują. Przyznam, kiedy pisząc tę wiadomość uniosę wzrok nad monitor, zobaczę tablicę korkową z identyfikatorami z kilku konwentów i meetów. Na chwilę obecną są tam oba śląskie zorganizowane, I świąteczny ponymeet, tegoroczne MLK oraz Czequestria. Czy jestem do tych rzeczy szczególnie przywiązana? Raczej nie. Mimo to czasem wywołują one uśmiech na mojej twarzy i jeśli nie uniemożliwiłyby mi tego względy transportowe, to prawdopodobnie wrzuciłabym je do walizki przy przeprowadzce. Może za kilka lat faktycznie będą one moimi skarbami? Podejrzewam, że wiek, a co za tym idzie ilość zebranych doświadczeń, jest tutaj jedną z kluczowych kwestii. Mimo to liczę, że jeszcze przez długi czas będę w stanie iść przez życie bez targania za sobą worka pełnego książek, płyt, identyfikatorów, zdjęć, kamieni, filiżanek czy zasuszonych kwiatów.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie skarbem jest moja rodzinna kronika, która historią sięga aż do XVII wieku.

Oczywiście skarbami są inne książki, ponieważ zawierają one cenne słowa.

Co do przywiązywania się do rzeczy, uważam,  że jest to dobre. Sam bardzo łatwo się do czegoś przyzwyczajam i z trudem się z tym czymś rozstaję.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie skarbem są listy od różnych osób. Mam ich dość mało, jeden od koleżanki z Gdańska, drugi od przyjaciółki spod Poznania, która jeszcze przysłała mi wcześniej bransoletkę i życzonka urodzinowa, jak się z nich cieszyłam. Prawdopodobnie jeszcze przyjdą dwa kolejny, jeden z Poznania, a drugi z Pomorza. Uwielbiam trzymać w ręku lekko złachaną kartkę, przystrojoną w różne naklejki. Sama uwielbiam im wysyłać, dodaje do tego jeszcze słodycze, czy inne drobiazgi.  Czekanie na nie i codzienne sprawdzane skrzynki to inna sprawa, ale w sumie to lubię.

A tak to nie mam raczej innych skarbów Trzymam jedynie w pudełku "pamiątki", ale mogłabym się ich pozbyć, inna rzecz, że po prostu nie chce. Mam tam pamiątki z Krakowa, jak jeszcze jeździłam co rok, "zabawkę" od pradziadka i inne szpargały. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim największym skarbem jest mój partner- jakkolwiek kiczowato może to zabrzmieć dla wielu osób. On oraz wszystkie związane z nim wspomnienia i emocje łącznie z nieprzyjemnymi. Mimo, że mijają już 3 lata nadal każda wspólna chwila sprawia, że czuję się niesamowicie radosna, bezpieczna i o ile na co dzień nie mam specjalnie zahamowań przed byciem sobą nawet przy obcych, to przy nim mogę robić wszystko co mi akurat przyjdzie do głowy i wiem, że będę za to kochana. Bezcenne są też wszystkie nasze doświadczenia i masa zmian jaka w nas zaszła w ciągu tych lat dzięki temu, że wpływaliśmy na siebie nawzajem (ale żadnych zmian na siłę). Nawet gdyby to wszystko skończyło się teraz, nie żałowałabym ani chwili.  :twiblush2:

 

Z przedmiotów, mam całkiem sporo skarbów, głównie serie książek na których wyrastałam. Wiem, że zawsze można kupić nowe, ale mam sentyment do tych egzemplarzy, które mam np. serię "Wojownicy" Erin Hunte kolekcjonowałam latami ponieważ po 2 częściach przestała wychodzić w Polsce. Będąc za granicą dużo się nabiegałam po sklepach by kupić następne części i w jedno lato nauczyłam się czytać cyrylicę, żeby odkryć co stanie się dalej w serii. Warto było. :3 Z innych książek cenny jest dla mnie stary podręcznik do nauki języka ormiańskiego, który dziadek kazał przekazać mi po swojej śmieci, oraz jedna z jedynie tysiąca egzemplarzy ksiąg zawierających Osetyjskie baśnie i legendy. Jest niezwykle cenna bowiem wiele osób twierdzi, że ten naród nie istnieje, nie ma kultury itp. używając tego jako argumentu do zmiecenia go z mapy na swoją korzyść. W podobny sposób cenne są dla mnie malowidła mojego drugiego dziadka, również z Osetii. Posiadam tylko 1/3 wszystkich jego dzieł (cały zbiór to 84 obrazy), które z ledwością mieszczą się w moim pokoju. Potrzebne im normalne ramy i odpowiednie pomieszczenia, by nałożone farby nie uległy zniszczeniu a kolory nie wyblakły. Niestety większość jest przeogromna i zwyczajnie nie ma gdzie ich trzymać. :c

Ostatnim skarbem byliby moi najlepsi przyjaciele, których mam pięcioro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skarby?
 
- rodzina- muszę coś dodawać?
 
- Mały, wykonany przez uczniów klasy drugiej, zajączek - podziękowanie za praktyki, które z nimi miałem. Może dla mnie, nie były idealne, wiedziałem, że popełniłem błędy, ale dla nich były niezapomniane, zabawne... idealne. Ja chcę nauczać  :fluttersad:  

- (będzie lipnie, ale...) Kolekcja "World of MYST" - absolutnie każda część kultowej serii Myst. Brakuje mi jedynie realMYST Masterpiece (to tylko upiększony realMYST, który posiadam) - dlaczego jakaś tam gra, jest skarbem? Ze względu na wspomnienia, emocje i tą niesamowitą, niepowtarzalną atmosferę. Dzięki głośnikom 5.1 byłem "tam": na Tomahnie czy Heaven.  
 
- edycja kolekcjonerska Bioshock 2 - w żadnej grze, nie czułem takiej więzi emocjonalnej z osobą, którą miałem odnaleźć i uwolnić. I to zakończenie. Prawdziwy skarb... 
 
- singiel "United DJs - Too much rain over paradise" z 1998 roku. Część dochodów ze sprzedaży przeznaczono, na pomoc dla ofiar i osób poszkodowanych w wyniku huraganu Mitch (ponad 9000 zaginionych i 9000 zmarłych)  :fluttercry2:

- "fanty" z PonyPoczty (listy i pocztówki, które wiszą na "ścianie" biurka) 

- utwór ATB - 9pm (od niego zaczęła się "przygoda" z trance, rok 1999 - grają go do dziś!). Miałem kasetę, gdzieś przepadła.

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Moje skarby:

Rodzina - tu chyba nic nie trzeba dodawać

 

Ciuchy - oczywiście nie wszystkie, a konkretnie 2 rzeczy. Mój pierwszy fullcap i pierwsze w życiu baggy (takie szerokie hiphopowe spodnie)

 

Płyty - mógłbym tu wymienić wszystkie, ale najcenniejsze są dla mnie 2 egzemplarze. Limitowane wydania The Eminem Show i The Marshall Mathers LP, które przyjechały do mnie odpowiednio z Japonii i Australii

 

Rainbow Dash - namalowana na płótnie, dostałem ją od koleżanki w listopadzie 2011.

 

Teczka z rysunkami z dzieciństwa

 

Album rodzinny

 

Okulary przeciwsłoneczne - bez nich mam 20% mniej swagu  :rainbowglasses:

 

Moja kolekcja biletów z koncertów

 

Eminem - Not Afraid  - od tego utworu zacząłem słuchać rapu prawie 5 lat temu

 

Pony Swag - ten utwór przypomniał mi uczucie nowości jakie towarzyszyło mi kiedy zaczynałem przygodę z MLP

Edytowano przez BronySWAG
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skarbem jest zdjęcie mojej wieloosobowej rodziny.Większość osób z tego zdjęcia już nie żyje,więc to miła pamiątka.Drugim moim skarbem jest kronika rodzinna.Dzięki niej mogę poznać moich daaaawnych przodków ^^ Uwielbiam oglądać zdjęcia z dzieciństwa moich rodziców :x

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...